Mój faworyt wsród likierów, czy może raczej wódek brzoskwiniowych to Bailoni 40% - bardzo popularny w Austrii.
Kiciu, w głębokim tłuszczu, czyli w takiej ilości, aby ciasteczka podczas smażenia były w całości zanurzone.
Są zupełnie inne pod względem smaku i konsystencji. Powinnam jeszcze dopisać w przepisie, że można dodać nieco proszku do pieczenia - w tradycyjnym chruście jest niepożądany, natomiast w tych oszukanych chruścikach dla dzieci wydaje się być na miejscu - ciasteczka wychodzą miękkie i puchate. Jest to wersja dla maluchów, które nie radzą sobie z chwytaniem łamliwych ciasteczek - zresztą wygodna również dla rodziców, którzy nie muszą w kółko zamiatać podłogi lub odkurzać foteli i dywanu :)
Aha, gdyby ktoś szukał: faworki tysiąca bąbelków są tutaj: http://www.wielkiezarcie.com/recipe65190.html - zwróćcie uwagę, że wałkuje się dużo, dużo cieniej, tak aby stały się niemal półprzezroczyste.
Uwielbiam taką marchewkę z groszkiem, najsmaczniejsza wydaje mi się z ziemniakami - tak po prostu.
Napiszę, jak ja zagęszczam sos: w osobnym naczyniu przyrządzam zasmażkę: podgrzewam najpierw mąkę (można ją delikatnie podprażyć), łączę ją z masłem, następnie wlewam stopniowo wywar z gotowania marchewki, ciągle mieszając i dopiero na koniec mieszam marchewką i groszkiem. Dzięki temu mam pewność, że w sosie nie powstaną grudki. Wydaje mi się też, że podprażenie mąki nadaje więcej smaku całości :)
Fajnie jest też obserwować, jak wraz z upływem miesięcy zmieniają się ulubione smaki malucha - odkrywa nowe i często porzuca dawne, które jakby się znudziły :)
Piękniaste!
Mały ludzik musi mieć z Tobą dobrze - fajnie jest gotować dla maluszków, gotowe sklepowe jedzonko też jest przydatne w wielu sytuacjach zabiegania i pośpiechu, ale najwięcej radości przynosi własnoręczne przygotowanie smakołyków dla bobasów :)
Aniu, chodzi o drożdże świeże :)
Czyli jesteś Człowiek z wielkiej litery - wiele osób nie przejęłoby się taką pomyłką. Głowa do góry, przepis jest już poprawiony i sprawdzony. Czas zabierać się do pieczenia pysznej drożdżówki :)
Oglądam zdjęcie Twoich chrustów, Mamo Różyczki - o ile mnie wzrok nie myli, wyszły Ci dokładnie takie, jak powinny. Super apetyczne! Uwielbiam faworki, co prawda nie tak bardzo, jak w dzieciństwie, ale jednak każdego roku muszę je skubnąć, najlepiej własnoręcznie smażone.
Nadiu, jesteś wielka, że potrafisz przyznać się do błędu! Jestem pewna, że osoby, którym ciasto nie wyszło, wybaczą, a pozostali z przyjemnością i z sukcesem skorzystają z przepisu.
Masz rację, rzeczywiście na nowo odkrywam zalety marchewki :) Ale to w sumie przypadek, że udostępniłam jeden po drugim marchewkowe przepisy - po drodze było wiele innych potraw - też się pojawią, tylko muszę je ogarnąć i porządnie zredagować :)
Fajne i proste. Szczególnie dla wielbicieli makaronu i brokułów... czyli dla mnie :D
Jestem mile zaskoczona tak dużym zainteresowaniem tymi skromnymi pączusiami. Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze i apetyczne fotki :)
Gamoń ze mnie, ponieważ dopiero teraz zauważyłam Twój komentarz ze zdjęciem, malibu. Zakręcone te Twoje paluchy - schrupać by się chciało i te cienkie i te XL :) Żałuję, że nie mam czasu piec ich regularnie - to super przechrupka do piwa i nie tylko :)