Niestety nie umiem CI pomóc. Nie potrafię oszczędzać.
Otwórz konkurs , który pozwoli Ci znaleźć odpowiedź na pytanie, jak wystartować z kwotą 200 zł , żeby na mecie zdobyć 20.000,00 zł np. do jesieni ? :)
kupuj w lidlu.Mysle nawet ci zostanie.Po po co przepałacać na jedzeniu :D
Zapytaj o to zwykłego,polskiego emeryta.Człowieka,który uczciwie przepracował 40 lat w tym kraju bez dorabiania i kombinowania.On tyle średnio wydaje na jedzenie,a resztę na lekarstwa i opłaty.I myślę,że Lidl to dla niego za drogi sklep,raczej stawiała bym na Biedronkę.
Myślę, że nie tylko dla emeryta w Lidlu jest drogo, ja na przykład tylko niektóre rzeczy tam kupuję, takie których nie ma gdzie indziej, a najczęściej odwiedzam Biedronkę. Tylko mięso i jajka kupuję w "specjalistycznych" sklepach.
Witaj,Czesław.Widzę,że otworzyłeś wątek,o którym wspominałes wcześniej.Czy przesłać Ci więcej propozycji na PW,czy wpisać na forum?Sadzę,że oczekujesz bardziej konkretnych porad,służę zawsze pomocą.
Nie da się. Moim zdaniem żyjemy w kraju bardzo dbającym o swoich obywateli... walczą z otyłością fundując ludziom przymusową dietę-wielu ludzi nie stać na jedzenie. To chore...
Ciekawe czy Czesław ma chociaż z czego schudnąć ?
Ja myślę że mo0żna wyżyczyć tylko jest kwestia jak długo można tak żyć. Ale to wychodzi ok 50 zł miesięcznie na 1 osobę to można coś przygotować. Choć nie twierdze że będzie łatwo. Na pewno zakupy w biedronce i lidlu najlepiej raz w tyg z listą zakupów.
...napisz lepiej jak w tejchwili wygląda Twój budżet żywnościowy. Co kupujesz, za ile i gdzie. Co gotujesz, czy gotowe czy sam pichcisz...wtedy łatwiej Ci podpowiemy co czym zastąpić, gdzie to samo taniej...
np. Wspomniany lidl czy Biedronka- makaron lubella 500g ok 3 zł, a w biedronie 1.09. (w składzie to samo). Niep olecam warzyw ani mięsa "tańszego". Bo to tanie odbije się czkawką na drowiu...
No i jakie masz preferencje kulinarne. bo jesli jesteś mięsożercą to fakt- koszty spore. Ale jesli np. lubisz kluchy, makarony z czym popadnie, naleśniki, zupy- to można sporo zaoszczędzić i wyjść na zdrowie. Poz tym- sezon warzywno-owocowy rozpoczyna się. Jak masz ogród to latem po prostu życie "kwitnie" i z samymi owocami z sadu można cuda przyrządzić :)
W zasadzie wszystko musze kupić. Zaopatruję się głównie na rynku (targu). Na razie mam pewien zapas kaszy mazurskiej, makaronu, płatków kukurydzianych i pół szafki herbatników "Betit Bury". Jestem osobą wszystkożerną i bez mięsa mogę się obejść. Lubię makaronyn naleśniki ... A zupa to musi być gęsta. Gotuję sam.
Czesław, przepraszam, że tak wprost, ale tak mnie strasznie noga boli, ze nie mam siły na owijanie w bawełnę...
Obraziłbys się, gdybym Ci wysłała konfiturki? Sama robiłam. Sama tez je jem- i jak widać zyję. Nie w tym tygodniu, ale w przyszłym- jak wrócę z wyjazdu?
A teraz ma temat:
200 zł na miesiac na jedzenie oznacza albo 50 zł tygodniowo, albo 7 zł dziennie. Ja bym była za pierwszą opcją. Ja często jestem zmuszona żyć na mniej niż 7 zł dziennie. Ja akurat robię zapasy w chwilach lepszej koninktury. Była mojego lubego robiła tak, ze po opłąceniu wszystkich opłat wkłądała do ponumerowanych kopert kwote, którą mogła wydac na jeden dzień. Jesli jednego dnia wydawała więcej, to kolejnego nie wydawała nic, albo odpowiednio mniej.
Myślę sobie, że gdybym miała do wydania 50 zł na tydzień, to po pierwsze zaopatrzyłabym się w ołówek i karteczki. I robiłabym zakupy jednego dnia- mając do dyspozycji 200 zł, robiłabym zakupy 4 razy w miesiącu. I starabym sie tak obliczyć, żeby te zakupy nie wynosiły wiecej niz 40 zł. A 40 zł to juz coś. Kupowałabym produkty jak najbardziej podstawowe, żeby można było zrobic z tego cokolwiek. Więc- mąka, jajka, mleko, jogurt naturalny typu greckiego, olej, masło, cukier, włoszczyznę, cebule i czosnek. Mamy ok 20 zł. Za pozstałe 20 zł kupiłabym trochę mięsa- w sensie porcje rosołowe, mieso mielone, albo drób- kurczak, udka, skrzydełka. zostaje nam maleńki zapasik na kupienie ziemniaków, pieczywa, warzyw.
Z tych produktów już można pożyć. Baaardzo skromnie, ale da się.
Trzeba przyzwyczaić się do tego, ze nawet się nie patrzy w sklepie na działy z kolorowymi torebeczkami, gotowymi produktami, zupkami i sosami. Jak sobie kupisz porcję rosołową za ok złotówkę i jarzynki masz- to gotujesz gar rosołu. Jesz rosół, a potem porcjujesz- robisz jednego dnia pomidorową, drugiego ogórkową, trzeciego jeszcze coś innego. Zupka chińska, po której za godzinę jesteś głodny- to tylko jedna porcja i kosztuje Cię złotówkę- jak zrobisz rosół to masz conajmniej 10 porcji za jakies 4 zł. No i nie jesz świństw i masz możliwość wyczarowania urozmaiconych posiłków. Poza tym ;)- z jarzynek mozesz zrobić sałatkę ( domowy majonez powiem Ci, jak zrobić), albo dodając do jarzynek i posiekanego miesa tylko zelatynę- masz galaretki. Za jakies 4-5 zł- nie dość, zę masz zupę, wiec juz głodny nie chodzisz, to jeszcze masz jedna, albo dwie kolacje ( sałatka, albo galaretki. Mozna zresztą tez zrobić pastę- miksujac jarzynki i mięso)
Jesli masz makę i jajka- możesz zrobić sobie makaron, upiec bułeczki, racuchy, placuszki z jabłkami, zrobić naleśniki- nalesniki mozesz nadziac czymkolwiek i jest posiłek.
Nic się nie moze zmarnować- jeśli nie masz ochoty dojeść mielonych- to nie jedz na siłę, tylko zamróź. W 2 tygodnie nazbiera Ci się tyle różnych resztek, ze mozesz je zemleć, doprawić i ulepic pierogi, albo zrobic krokiety, a nawet upiec pasztet. Kolejny posiłek. Jesli ugotujesz sobie za duzo ziemniaków- nie wyrzucaj tylko je odsmaż nastepnego dnia i zjedz z jajkiem, albo dodaja sera i zrób ruskie- jak masz mąkę, to dasz radę.
Odpisz mi cokolwiek, to będę dalej mysleć...
te 200 zł to jest bardzo skromnie, ale da się.
No i bedzie dobrze :)
Chodzi mi po głowie grochówka na wędzonym szkielecie z jakiegoś ptaka albo żurek na domowym zakwasie z dużą ilością ziemniaków, marchewką może z wędzonym boczkiem jak kasy wystarczy.
Myślę, że chodziło Ci o konkrety. Oto hit wagarów pomysłu mojego kolegi:
Zagotować w garnku wodę. Na wrzątek wsypać kaszę manną błyskawiczną cienką stróżką cały czas mieszając. Ilość zależy od tego czy zupa ma być gęsta czy żadsza. Chwilkę podgotować. Nalać do talerza i posolić Vegettą. W wersji świątecznej dodać na końcu kawałek masła i koperek. Zupa w smaku podobna do rosołu z kaszą manną.
Czasami jeszcze dziś robię coś takiego. Jest bardzo smaczna i super szybka.
Wczaraj luby kupił podgardle surowe wędzone. W intermarche, po 5,99 zła kg, z tej ich własnej masarni. Niecałe 3 zł zapłacił za kawałek. On chciał to podagardle ugotować, żeby je na chleb kroić i jeść z musztardą. No i do gotowania dodał jarzynki ( pewnie z 3 zł, jarzyny sa teraz masakrycznie drogie), uprażona cebule, czosnek, listek, ziele i tak kilka godzin gotował. Później wyjął to podgardle, a wywar zredukował, po przecedzeniu przelał do słoika i zamroził na zaś. Za 6 zł ma podgardle do chleba i wywar na grochówkę, fasolówkę albo żurek.
Przejdź się do inter- może u was też coś się trafi.
A zakwas na żurek wiesz, jak zrobić? Z 3 zł będzie Cie kosztowało, a wyzery masz na kilka posiedzeń :)
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> A zakwas na żurek wiesz, jak zrobić?
> Z 3 zł będzie Cie kosztowało, a wyzery masz na kilka posiedzeń :)
Mąka żytnia pełna 2000, woda, kilka ząbków czosnu, słoik i kilka dni :-)
Agik,Twoje rady sa konkretne,podobnie pisałam poprzednio na PW.odnośnie kurczaka,to można kupić całego i podzielić-piersi,udka,korpus (wystarczy na zupkę na dwa dni na 1 osobę).Daje to 6 obiadów.
Jeszcze Ci powiem, którędy uciekają pieniądze na życie, bo to akurat wiem ;) Wszelkie przetworzone produkty- wędliny, bajeranckie serki, paczkowane jarzynki, porcjowane mieso i gotowe dania.
I jeszcze mi się przypomniała, taka sytuacja. Zimą mieliśmy ważnych gości, a do dyspozycji 4,7. A ja miałam makę, jajka, ser typu feta, jogurt śmietane, zelatynę i boczek. Za te 4 zł kupiłam kilka kiełbasek i czekoladę, bo nasi goscie mieli u nas nocować i chciałam im zrobić śniadanie.
Upiekłam małe babeczki- bez cukru, serki wymieszałam z zielonym pieprzem marynowanym i ta masa serowa robiła za nadzienie. Z boczku zrobiłam takie obraczki i również nadziałam je tą serową masą. Gdybym miała z 20 zł do wydania, to pewnie kupiłabym jakieś wędliny i taką nude postawiła na stole.
Miłam pierniki, które upiekłam do stoików i jakoś nikt nie miał ochoty ich jeść, więc je zmieliłam, wymieszałam z masłem i cukrem i taką masą wyłozyłam dno torownicy. Jogurt posłodziłam, wymieszałam z ubitą smietaną. Zrobiłam kawę, którą posłodziłam i wymieszałam z żelatyną, zrobiłam kakao, tez posłodzone i też z żelatyną. Wylałam do płaskich naczyń. Jak galaretki mi stęzały, to pokroiłam je w kosteczkę i wymieszałam z masą jogurtowo- smietanową, i tę masę z żelatyną. To wylałam na ten piernikowy spód, ozdobiłam tartą czekoladą i resztą kosteczek galaretkowych.
Goscie szczęki mieli w piwnicy, a ja się nie czułam jak uboga krewna.
Dlatego zawsze pilnuje, zeby w domu była mąka, jajka, śmietana, mleko, masło, jogurt, cebula, czosnek, ziemniaki, cukier. Zawsze coś ugotujesz. Nigdy nie zaskoczy Cię gość, ani żadna życiowa sytuacja.
agik..jesteś niesamowita...tak sobie teraz myslę, że Twoja kreatywność jest naprawde godna nasladowania...muszę się jeszcze duzo nauczyć...
Po Twoich radach Agus nie ma co napisac:) Chyba że.. moja ciocia zbiera mięsko, to które obiera z porcji na wywar,i ma mięso na farsz do pierogów, klusek lub krokietów.
Może coś jeszcze doradzę , jak mi wpadnie do głowy:) Miałam taką ciężką sytuacje materialną dośc dawno ... i wtedy robiłam jak radzi Aga,no i jedlismy bardzooooo często placki ziemniaczane i nalesniki z dzemem .
witaj Czeslawie,
agik podala Ci tyle swietnych pomyslow, ja dopisze tylko kilka, do podstawowych skladnikow, ktore powinienes miec w kuchni mozna dodac ryz, np:
http://wielkiezarcie.com/recipe43395.html,
i mrozony zielony groszek, mozesz go dodac do zup, do makaronu, do zapiekanek, do ryzu, do omletu, nie psuje sie, bo trzymasz w zamrazarce,
mozesz zrobic kotlety z jajek lub z kaszy:
http://wielkiezarcie.com/recipe24176.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe55222.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe2232.html
a tu kilka przepisow na dania z podrobami (chyba sa tanie?):
http://wielkiezarcie.com/recipe45791.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe48278.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe52395.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe59192.html,
pierogi z kaszy:
http://wielkiezarcie.com/recipe37369.html,
a na koniec 2 przepisy na chleb bez uzycia maszyny (oba wyprobowane i pyszne):
http://wielkiezarcie.com/recipe1135.html - oczywiscie mozna bez sera, my lubimy duzo kminku,
http://wielkiezarcie.com/recipe55582.html, robie przewaznie z maki orkiszowej, ale robilam 50:50 z maka pszenna,
pozdrawiam serdecznie
Bardzo mądra z Ciebie kobieta!! Jak mówi Młody ,,szacun"- Iza
Czeslaw, co jest przyczyna, ze masz tak niewielkie finanse na zywnosc? Nie chce byc wsibska, ale moze Ty po prostu pomocy potrzebujesz i nie masz odwagi prosic. Co sie stalo??
Maszyna nie potrzebna, wystarczy ten przepis http://wielkiezarcie.com/recipe42631.html i naczynie z przykrywką, które można wstawić do piekarnika.
Chleb można wykonywać w wewrsji pszennej, mieszanej, razowej, z ziarenkami - na co tylko kto ma ochotę.
Drożdże nie wykorzystane (100 g starcza na bardzo długo...) wystarczy zamrozić - już połamane na potrzebnej wielkości kawałki.
Powędrowało do "Ulubionych". Jakie i ile mąk trzeba użyć aby otrzymać Graham?
Typu graham. Generalnie to typ 1800-1850, powyżej to już typowe ciężkie razówki
Musisz poszukać w sklepach - czasami trafia się w marketach, w sklepach z ekologiczną zywnością (ale tam drogo) lub na http://www.bogutynmlyn.pl/go/_category/index.php?idc=6&sess_id=226bb13a155774c3274c5c12ff09286a.
z tym, że z racji kosztów przesyłki opłaca sie kupować duże ilości - ja kupuję wszystkiego jakieś 30 kg - potem nie muszę się martwić, sama osobiście nie kupuję normalnego chleba - tylko dla córki - bo ona bez chemi nie chce funkcjonować
Ostatnio mąkę pelnoziarnista zaczęła produkować lubella - ale nei znalazłam na opakowaniu informacji o typie. Jest w przystępnej cenie w Kauflandzie (tam kupiłam)
tylko dolicz do tego koszt zużytej energii. Chleb upieczony w domu jest niestety znacznie droższy.
koszt pracy piekarnika liczony z tabliczki znamionowej, przy maksymalnym obciążeniu przez całą godzinę (a nie grzeje non stop) wynosi pomiędzy 0,5 a 1 zł.
kilogram mąki w Biedronce to niecały 1 zł (650 babuni). Po upieczeniu uzyskujemy bochenek 1800-2000 g, czyli ok. 4 sklepowe chleby.
Jak chcemy dodawać ziarna, mąki razowe - cena wzrośnie. Ale i w sklepie chleb razowy nie kosztuje tyle samo co zwykły
Przyłącze się do stwierdzenia, że maszyna nie potrzebna. Ja piekę chleb w metalowej foremce bez przykrycia nawet i wychodzi świetny. Moi rodzice posiadaja maszynę i też są zadowoleni. Kwestia gustu.
czemu pieczenie chleba w wlasnym zakresie ma byc tansze od kupnego mozesz to jakos uzasadnic
Na bochenek prawie kilogramowy, który piekę zużywam:
0,5 kg mąki za 90 gr,
12 g drożdży za 10 gr,
8 g cukru za 4 gr,
5 g soli za 1 gr.Nie sądzę, żebym zużyłał więcej prądu niż za 45 gr.
W sumie kosztuje mnie to 1,5 zł. Za chleb podobnej wagi przychodziło mi płacic ponad 2 zł.
Dlaczego, bo może nie muszę płacic za czyjąś pracę?
Prąd ostatnimi czasy bardzo podrożał. Cóż z tego, że za chleb zapłacisz o 0,50 zł mniej za bochenek, jak za prąd dostaniesz o wiele większy rachunek. Może jestem źle poinformowana, ale znajoma mówiła mi, że takie maszyny do chleba są bardzo prądożerne.
Wydawało mi się, że cenę prądu też wliczyłem w koszt bochenka.
A podrożał nie tylko prąd, chleb też :(
A przez ile taka maszyna do chleba musi pracować, żeby otrzymać kg bochenek chleba?
Nie widziałem potrzeby dokładnego wyliczania, ale skoro wymagasz, to spróbuję oszacowac.
Przez pierwsze pół godziny maszyna zagniata ciasto, przez ostatnią godzinę piecze (pełna moc), pozostały czas ogrzewa ciasto w czasie rośnięcia. Cały proces trwa 3,5 godziny.
A czemu pytasz?
ile kosztuje taka maszynka, jak dlugo piecze sie w niej chleb i jaka ma moc
Słyszałem o możliwości kupienia już za ok. 100 zł. Za swoją dałem 350.
Zwykły chleb robi się (mieszanie, zagniatanie, rośnięcie i pieczenie) prawie 3,5 godziny.
Nie wiem, jak ocenic moc. Na poszczególnych etapach jest różna, a ja mam ciekawsze zajęcia niż stac z kalkulatorem pod licznikiem przy wyłączonych pozostałych odbiornikach prądu.
Producent podaje 450 W.
Pieke chlebek prawie codziennie, w pierwszym miesiącu nie było większej róznicy w rachun ku za prąd, bardzo mało pobiera mocy taki automat.
Użytkownik Czeslaw napisał w wiadomości:
> Otwieram nieustający konkurs na tanie jedzenie, czyli odpowiedź na pytanie
> jak przeżyć za 200zł w jedną osobę przez miesiąc?Jak do jesieni
> przeżyję to nagrody niewykluczone :-))
Rezygnacja z internetu to parędziesiąt złotych miesięcznie.
Zgadza się. 50 zł miesięcznie. Tylko wszystkie rachunki i długi płacę bezpłatnym przelewem internetowym. A ponadto to ja będę kontaktował się z WZ? :-)
A może cos na temat wątku? To żeś moderator nie oznacza, że możesz pisac bez sensu!!
Tak,licząc choćby opłaty pocztowe (o bankach to już strach myśleć,a nie wszystkie mają darmowe przelewy,poza tym trzeba do niego dojść czy dojechać),przy kilku rachunkach miesięcznie zapłaciłbyś nie mniej,niż za internet.Tu masz kontakt z "Wielkim Światem" nie ruszając się z domu.Na twoje "help"odpowie wiele osób.
Bahusie, Czeslaw juz Ci odpowiedzial a ja dodam: czasem dobrze pomyslec, zanim .........
Czary mary, dwa wpisy zginely???? :(((((((((((((
To chyba wina systemu. Mi też czasami giną i to całkiem neutralne.
Hehe, Kochany, ja wiem kogo jest wina, na sto procent :))))
Na szybko przychodzi mi do głowy:- czerstwy chlebek smażony w jajku,- duszona cebula (doprawiona na ostro) sama albo z jajem, smalczyk (wystarczy z samej słoniny- z cebulką i ewent. jabłkiem), wszelkie kotleciki jarskie- np. z jajek, ziemniaków, kalafiora (niedługo będą tańsze, a wychodzi ich sporo), treściwe zupy, ugotowane np. na kawałku wędzonej kostki (np. grochowa, fasolowa, ziemniaczana, kapuśniak- do tego pajda chleba i ...pękasz). W każdym markecie są miejsca z produktami z króciutkim terminem ważności, a można kupić sporo taniej (tylko trzeba kupić, mając pomysł na szybkie wykorzystanie).Dasz radę, trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam Cię serdecznie- Iza
To smarowidło do chleba jest bardzo smaczne - nie trzeba robić z kilku rodzajów mięsa, ja wypróbowałam z samej chudej pachwiny, bo boczek był w sklepie akurat bardzo tłusty i niekoniecznie ładny. Można po zmieleniu doprawiać ulubionymi ziołami, na przykład solą, pieprzem i majerankiem. Widać, że na zdjęciu smarowidełko jest wykonane z tustego mięsa i chyba z dodatkiem cebuli, ale można równie dobrze zrobić je z chudego boczku, czy z chudej taniej pachwiny. Z pomidorem i sałatą - pycha. Akurat wcinam do chleba domowego wypieku na zakwasie.
http://wielkiezarcie.com/recipe36251.html
Na szybko to przychodzą mi do głowy kluski ślaskie i coś co w moich stronach nazywa sie "dziady" - link jest TU.
Oprócz tego dosc tanio mozna zrobic obiad kupując całego kurczaka. Jeśli weźmiemy ptaszysko na 1 osobe to po porcjowaniu mamy 2 filety z piersi, 2 udka (które można podzielic i mamy dwie "góry" i 2 pałki), 2 skrzydełka i porcje rosołową. Każdy filet dzielimy jeszcze na pół i mozemy z tego w sumie zrobić 4 kotlety ala schabowe (lub roladki z piersi itp.) z udek mamy też 4 kawałki mięsa, oprócz tego 2 skrzydełka (jedna porcja). Z porcji rosołowej gotujemy jakaś zupe. Mięso wyjmujemy, obieramy od kosci i mozemy uzyc jako farsz do pierogów, klusek ślaskich, nalesników itp. Ja z takiego miesa robie kotlety (w ten sam sposób jak mielone) - wychodzi mi porcja na 3 dorosłe osoby (licze po 2 niezbyt duże kotlety na osobę). Z samej kury w sumie mozna zrobic 9 obiadów (udka, piersi i skrzydełka), zupe (kolejne 2-3 obiady) i coś z mięsa z rosołu (znowu 2-3 obiady) czyli w sumie 13-15 obiadów. Do tego dochodza jakies ziemniaki, ryz, kasza itp., warzywa i przyprawy.
:)
Co dziś gotowałeś Czesław?
Jak burza mózgów, to burza mózgów ;)
Twoi cisi sympatycy podpowiadają mi taką myśl, że jakbys miał np balkon, to mógłbyś sobie wsadzić kilka sadzonek pomidorów, cukinię, groszek cukrowy- za kilka groszy ( no i włąsną pracę, bo trzeba pielęgnować, jak gorąco- to podlewać) miałbyś własne warzywa małym kosztem.
Groszek cukrowy to ja sama kiedyś miałam na balkonie- jest pyszny i mozna go zamrozić, a sadzonki ( choć droższe niż przed rokiem), sa juz teraz tańsze...
Mam jeszcze dla Ciebie kilka informacji, ale to już na prive :)
Już o tym myślałem. Niestety blok którym jest z czasów dawnego socjalizmu i balkonów brak :-) To pytanie: Jakie warzywa poza pietruszką można hodować w skrzynce na parapecie. Mam południowe okna.
Ja bym niestety kupowała warzywa w jakimś tesco - zresztą często tak robię, bo nie oszukujmy się, często są dwa razy tańsze niż w warzywniaku.
Bezpiecznie podobno można kupować np. brokuły, bo nie gromadzą za wiele substancji toksycznych. Zresztą, jak człowiek w potrzebie, to się nie zastanawia, gdzie kupować, bo zdrowiej, tylko gdzie smaczne i tanie, licząc na to, że taka sytuacja będzie przejściowa.
A marchew, seler, pietrucha, por, kartofle to są warzywa, z których dużo smacznych rzeczy jednak można zrobić.
Niedługo brokuły i kalafior będą stosunkowo tanie, pomidory też, następnie ogórki, cukinie, a wreszcie wrześniowa papryka. Jabłka, śliwki.
Tu nie ma co cudować, z jakimi ziarenkami upiec sobie chlebek, oraz czy z mąĸi graham czy orkiszowej, i czy w ogóle pieczenie chlebka będzie tańsze niż kupowanie, tylko się zorientować, gdzie jest to pieczywo tanie do kupienia - ja osobiście polecam fajny punkt z pieczywem i ciastkami w Gdańsku-Oliwie (zaopatruje się tam brać nauczycielska z okolicznych szkół ze względu na taniutkość) - znajduje się naprzeciw parku oliwskiego, właściwie na rogu Polanki.
Pod koniec dnia chałki można tam kupić za 1 zł.
Zjadliwość całkiem całkiem - regularnie bywam - nie jest to może nie wiadomo jaki cymes, ale jadałam już gorzej :)
Jeśli jesteś w okolicy, to zaglądaj tam.
Szczypiorek, paprykę (sprawdzone da się ją spokojnie wyhodować), seler, cebulę, rzodkiewkę i rzeżuchę. Sałaty nie próbowałam choć możesz spróbować.
Mozesz hodowac wszystkie ziola,szczypior,rukole, rzodkiewki rok na okraglo,nawet buraki, to znaczy natke z takowych - odcinasz wierzch burakow ( z reszty zrobisz zupe) i kladziesz na tacy z ziemia , po jakims czasie masz wspaniale listki do salat:) Mozesz uprawiac wszystkie fasole, groszki na kielki, mozesz uprawiac pomidory w poludniowych oknach, jak sobie wiecej przypomne, to napisze:)
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> :)Co dziś gotowałeś Czesław?
Kaszę mazurską z sosem grzybowym. Jeszcze mam pół słoiczka grzybków suszonych.
Czesiu, jak dostaniesz tanio mieso mielone (nie musi byc wolowe) to zrob:
http://wielkiezarcie.com/recipe36868.html
bardzo syte i nie powinno duzo kosztowac:)
Tineczko, niestety - to danie bardzo drogie jak na taką kieszeń. Mielona wołowina nie jest tania, pomidory w puszce podobnie, papryka jeszcze droga, tania będzie we wrześniu.
Ja bym raczej kominowała sytą zupę ze składników:
mielone z łopatki, ziemniaki, trochę włoszczyzny, moczona drobna biała fasola, koncentrat pomidorowy, zioła.
Albo szkielety z kuraka lub skrzydełka, kapusta świeża (stara, bo młoda na razie za droga), włoszczyzna, koncentrat, ziemniaki - mniam!
Do takich zup jeszcze dwie pajdy chleba oliwskiego - bardzo lubię.
Czesław, a placki ziemniaczane z cebulą na drożdżach znasz? Pyyyycha!
http://wielkiezarcie.com/recipe1168.html
sytuacja jakiś czas temu zmusiła nas do zaciśnięcia pasa w związku z czym musieliśmy zrezygnować z bardzo wielu rzeczy... w tym czasie przekonaliśmy się, że najlepsze zakupy to w biedronce, o lidlu nie wspominam bo zawsze go lubiliśmy :) i tak za dwadzieścia parę złotych kupowaliśmy 12 l mleka, kupowałam drożdże, warzywa, mąkę, niektóre mrożonki, mielone mięso, ser biały w innych sklepach ograniczałam się do chleba, ewentualnie mięsa drobiowego lub wieprzowiny, które porcjowałam i piekłam oraz do zakupu żółtego sera, który mój suseł wcina aż mu się uszy trzęsą. Podstawą naszego funkcjonowania były zupy i dalej są, ziemniaki na różne sposoby chociażby w mundurkach z gzikiem i takie tam różne . Generalnie łatwo nie było, ale się udało :) Mam nadzieję, że i Tobie kondycja się poprawi :D
Czesław
Jeszcze mi przyszły do głowy dania jednogarnkowe- wrzucasz jarzynki, dodajesz mieso, albo kiełbasę, albo boczek...Nie potrzebujesz specjalnego przepisu- improwizujesz z tym, czym dysponujesz- masz paprykę - powstaje danie na nutę węgierską, masz fasolkę- dodajesz, robisz coś w rodzaju fasolki po bretońsku, cukinia niedługo będzie tania- dodajesz i masz danie na modłę włoską. Jesli lubisz na gęsto- pod koniec gotowania dodajesz makaron, ryz, albo kaszę. Mozesz jeszcze zagęścić maką. Nie może powstać z tego coś niedobrego. :)
Jesli to tylko do jesieni- to powinno być coraz lepiej, jarzynki będą taniały.
Aaa, jeszcze mi się spomniało- suche ziarna fasoli ( 0,5 kg) kosztują chyba 2,5. Fasolka w puszce ( masa samej fasolki po odlaniu tego płynu- 240 g)- nie wiem dokładnie, bo ja nigdy nie kupuję w puszce, niezależnie od stanu portfela) chyba z 2 zł. Płacisz prawie drugie tyle. A jedyna niedogodność- to, że musisz dzień wczesniej namoczyć.
Dawno temu juz się wyleczyłam z groszków w puszce, kukurydzy w puszce itd. Czasem potrzebuję te jarzynki do sałatki, albo do galaretek- wtedy kupuję mrożonkę meksykańską- 2,99za 400 g. Biorę garść, albo dwie garście wrzucam na sitko, sitko daję na garnek z gotującą się wodą i za pieć minut mam jarzynki, które potrzebuję. No i nie mam problemu co zrobić z kilkoma potwieranymi puszkami, które bardzo szybko sie psują.
A i jeszcze- duży masz zamrażalnik? Bo jesli duzy- to jeszcze lepiej :)- nagotujesz gar jakiejś potrawy i możesz poprocjować- wtedy nie jesteś skazany na jedzenie tego samego przez tydzień. A to każdemu może zbrzydnąć :)
A potem masz coraz wiecej zapasów i się okazuje, że wcale nie jest tak źle ;)
Troszkę logistyki i... damy radę, Czesław :*
Z tym porcjowaniem to wychodzi dodatkowa oszczędność bo czy gotujemy 1 porcje czy 4 to zuzycie energii jest prawie takie samo.
Na składnikach też mozna oszczędzić bo tak samo czy panierujemy 1 czy 2-3 kotlety to i tak zuzyjemy jedno jajo.
Tez tak robie.Po pierwsze,chyba juz''nie umiem''gotowac malych porcji,po drugie lubie miec jakis zapas gotowych dan w zamrazarce.Zdarza sie,ze nie zdaze ugotowac obiadu (czasem wracam z pracy wieczorem) i wowczas pozostaje tylko zagotowac powtornie (ew odgrzac).
Witaj ponownie Czeslawie.Zaczynaa sie sezon owocowo-warzywny,jesli lubisz,mozesz czasem ugotowac chlodnik.Najczesciej robie na botwince:botwinke pokroic,ugotowac,wystudzic.Wkroic do niej :swiezego ogorka-w cienkie plastry,mozna posiekana lub starta rzodkiewke,szczypior,poza tym koperek.Do tego zsiadle mleko,jogurt lub kefir,mozna dodac smietany,ale to jak kto lubi,troszke soli.Podawac mozna z jajkiem na twardo,do tego ew.mlode ziemniaczki ugotowane osobno.Jesli nie probowales,skus sie.
Moze byc i taki:kefir plus mleko zsiadle-proporcje dowolne,razem okolo1 l (liczac dla Ciebie np na dwa obiady),pol szklanki barszczu z koncentratu (lub kilka lyzek nierozcienczonego),2-3 malosolne ogorki,1 lyzka koperku,sol,cukier.Mleko,jogurt i koncentrat dobrze wymieszac,dodac starte ogorki,koperek,wystudzic.
Moze byc i taki:kilka mlodych ziemniakow-ugotowac,ostudzic,pokroic w kostke.Dodac 10-15 dag chudej szynki pokrojonej w paski lub kostke,1-2 ogorki,zetrzec na tarce (grube oczka),koperek,maslanka,ok 1 l,1/2 szklanki smietany,kilka lyzek koncentratu buraczanego.Skladniki wymieszac,przyprawic (sol,pieprz,cukier),podawac z pieczywem.
Chlodnik ze szczawiem:garsc (ok 10 dag)szczawiu,koperek,szczypiorek,kilka listkow miety(jesli nie masz,daj odrobine suszonej),2 jajka,zsiadle mleko(ok 1 l ),szklanka smietany,sol,cukier.Szczaw posiekac,ugotowac,wystudzic.Jajka ugotowac,obrac,wkroic na talerz (oczywiscie ile chcesz).wystudzony szczaw wymieszac z mlekiem,doprawic.Mozna podawac z ryzem-rowniez ugotowanym i wystudzonym.
Jesli lubisz zupy owocowe,moge wpisac pozniej kilka przykladowych.
Moze jeszcze taka zupa-tym razem na cieplo:wloszczyzna (bez kapusty),duza puszka zielonego groszku (lub mrozony),20 dag sera zoltego (np gouda),1 zoltko,pol szklanki smietany,makaron (dowolny,ale najlepiej jakis grubszy).Wody ok 1,5 l.Wloszczyzne pokroic,ugotowac,jesli masz groszek mrozony,rowniez ugotu,najlepiej osobno.Groszek z puszki mozesz dodac oczywiscie bezposrednio,tylko zagotowujac.Mozesz zrobic te zupe na trzy sposoby:albo po prostu do gotujacych sie warzyw (juz miekkich) dodasz groszek,podprawisz zoltkiem rozmieszanym ze smietana i podasz z osobno ugotowanym makaronem,
lub:warzywa mozna zmiksowac,dodac groszek w calosci i tak podac,(podprawic zoltkiem ze smietana),rowniez z makaronem,albo zmiksowac warzywa z groszkiem(garsteczke mozna zostawic ''na ozdobe''),podprawic i podac jak wyzej.Oczywiscie,jesli uzyjesz groszku z puszki,zalewe dodaj do zupy.
W kazdym z tych wariantow ser trzeba zetrzec na tarce i dodac na talerz do goracej zupy (mozna i do garnka,ale z tej ilosci wyjda Ci ze tzry obiady,jak ser postoi w zupie,calkiem sie rozpusci).
Wracajac do tematu mrozenia,zupy mozesz z powodzeniem mrozic-uzywaj do tego najlepiej tych grubszych,przeznaczonych na mrozonki woreczkow.
Pozdrawiam slonecznie,u nas JUZ DRUGI dzien bezdeszczowo i jasno.
Chyba Cie dzisiaj ''zanudze''na amen,ale jak moglam zapomniec o potrawach z mlodej kapusty?Proponuje kapusniak-ostatnio tez robilam:wloszczyzna,pomidor 1-2 sztuki,smietana,1 zoltko,1 kapusta.Na 1 osobe starczy Ci pol kapusty,reszte mozesz schowac do lodowki,bedzie na pewno na trzy surowki.Ugotowac mozesz na czym chcesz:porcja rosolowa,jakas kostka np od schabu,ew.kawalek kielbasy,na ''wkladce''miesnej (nawet na samej kostce rosolowej).Warzywa pokroic,ugotowac,do wpol miekkich dodac pokrojona kapuste,podgotowac,doprawic do smaku( sol,pieprz,ew.wegeta,troszke bazylii),podprawic smietana wymieszana z zoltkiem.Pod koniec gotowania lub na talerzu mozna posypac koperkiem.Co do ziemniakow,mozesz pokroic w kostke i gotowac razem z warzywami,ale smaczniejsze beda chyba (mlode-juz tanieja i sa smaczniejsze niz na poczatku) ugotowane osobno.Kilogram starczy pewnie na dwa obiady-mozesz odgrzac (ja odgrzewam najczesciej na parze) na drugi dzien.Kapusniak tez na pewno Ci zostanie,mozesz rowniez zamrozic.
Pisales,ze masz grzyby-jest wiele potraw,ktore wspaniale smakuja z grzybami.Zajrzyj do moich przepisow-wspominalam chyba kiedys o golabkach z kaszy gryczanej i ziemniakow.Z dodatkiem suszonych grzybow beda super.Mozesz zrobic takze golabki tradycyjne-miesa nie musisz dawac duzo,mozesz nawet skroic i lekko podsmazyc chude podgardle.Rownie smaczne sa golabki z kasza gryczana i grzybami (mozna dac kilka pieczarek i kilka suszonych grzybkow).
Wieksze liscie z kapusty zuzylbys na golabki,male-na kapusniak.Wode po sparzeniu kapusty na golabki rowniez mozna zuzyc do kapusniaku.
Jesli moczysz i obgotowujesz grzyby,zuzyj te wode rowniez do jakiejs zupy lub dodaj np do gotujacych sie golabkow. Aha,czy robiles kiedykolwiek pasztet?Warto-mozna upiec czesc,a reszte zagotowac w sloiki.Do pasztetu rowniez moglbys dodac grzyby. Chyba juz dam Ci odpoczac przy niedzieli. Pojde zobaczyc,''co w trawie piszczy''w moim ogrodku.Taka piekna pogoda,szkoda siedziec w domu.
Bardzo fajnie, ale przy obecnej cenie warzyw jeszcze trzeba odczekać, bo to wszystko obecnie wyjdzie bardzo drogo mając na uwadze, ze mamy 7 zł na jeden dzień- i to musi równiez starczyć na mydło, płyn do garów, kawę, herbatę idt, nie sposób kupowac malutkiej kapustki za 3,5, czy koperku po 2 zł za 3 gałązki, albo pęczka botwinki tez po 3,5.
No i trzeba wybierać dania, które na długo zaspokoją głód- jedyną alternatywą chyba jest, że żeby zamiast jeść, co popadnie, zacząć troszkę planować i starać się wybierać mniejsze zło.
Jest też jeszcze jeden sposób- praktykowany na śląsku, i ja jeszcze pamiętam, że moja babcia tak gotowała- na codzień kluski omaszczone słoniną, kopytka, pierogi z serem, placki, a tylko na niedzielę mieso. Tylko jest jedno małe "ale"- nie możemy przeciez dopuścić do tego, ze za tych kilka "chudych" miesięcy Czesław będzie miał niebotyczny cholesterol, albo cukrzycę, albo anemię, bo w konsekwencji wyjdzie to o wiele drożej niż to "tanie gotowanie".
Czesław- nie ma innej rady, jak wziać ołowek do ręki... ( albo se otworzyć "nowy dokument" we wordzie ;)))) )
Agik, wpisałam to swiadomie,gdyż właśnie teraz ceny warzyw (na szczęscie ) lecą w dół.Te 7 zł na jeden dzień jest tzw statystyką.Przecież jednego dnia można wydać i 20,a w następne prawie nic.Np.za kapustę,z której robiłam kapuśniak zapłaciłam (przed tygodniem) 4.50 ( naprawdę duża głowa),teraz kosztuje 4 zł,za tydzień czy dwa będzie może po dwa złote.(Trudno również wpisywac przepisy dokładnie w dniu,w którym poszczególne składniki osiągną najniższą cenę,każdy sam może obliczyc koszt i zdecydować).Mieliśmy obiad na dwa dni (3 osoby dorosłe i trzyletnie dziecko) i wierz mi,nikt nikomu "nie wydzielał"ilości jedzenia.Za mięsem jestem jak najbardziej i dlatego równiez pisałam o różnych wariantach "bazy"miesnej do zupy.Ktoś,kto jest "wszystkożerny",czyli je mięso,najzwyczajniej w świecie musi czasem go zjeśc-jego organizm będzie się tego dopominał,poza tym są przyzwyczajenia kulinarne itp.Sądze,że Czesław wie,ile kosztuje np "schaboszczak" i potrafi go zrobić,a nas prosił o podpowiedż odnośnie innych,tańszych potraw.Nigdy również nikomu nie zalecam jadania "co popadnie",nie ustalam przecież nikomu "menu"miesięcznego,czy na dłuższy okres czasu.To są propozycje konkretnych potraw.
Wierz mi,miałam rózne sytuacje w życiu i musiałam nieraz nieżle się nagłowić,aby było wszystko smacznie i zdrowo (niby oklepany frazes,ale ja tego przestrzegam),wychowałam dwoje dzieci,gotuję m.in.dziewięćdziesięcioletniej mamie i nigdy nikt nie miał ani anemii,ani żadnych innych chorób wynikających z nieodpowiedniej diety.Do Czesława pisałam również wcześniej na PW,z innymi propozycjami potraw i z zapytaniem,gdzie mu je "podsyłać.'Ponieważ dał mi wolność wyboru,wpisałam je na forum,czyli tam,gdzie umiescił wątek-z tą myślą,że może i komuś innemu się przydadzą.Osobiście prowadzę kuchnię dośc urozmaiconą i często wprowadzam nowe potrawy,tego typu również-niekoniecznie dla oszczędnosci,ale dla uniknięcia monotonii.Pozdrawiam.
A tak poza tym,Czesław radzi sobie ze spisywaniem-w różnej formie.
No tak :)
Podpięłam się pod Ciebie tylko i wyłącznie z tego powodu, ze sama jestem przerażona ceną warzyw. I mnie się po prostu te młode kapustki wydały strasznie drogie w porównaniu z tym, co jest do dyspozycji. Dlatego napisałam tez z moze lepiej odczekać troszke, kiedy rzeczywiscie jarzynki stanieją.
Reszta mojego wpisu to były takie przemyślenia ogólne- do Czesława. Absolutnie nie sugerowałam, ze proponujesz "co popadnie", ani, że Twoja kuchnia jest niezdrowa. Przepraszam za zamieszanie. Napisałam jeszcze o tym innym odżywianiu- tanim ( kluski ze skwarkami, makaron z cukrem, pierogi na słodko)- to rzeczywiscie jest tanie, ale oparte na tłuszczu i węglowodanach. Ubogie w wartosciowe składniki, powodujace cukrzycę, wysoki cholesterol, nadające się właściwie tylko dla ludzi pracujących fizycznie. I to ciężko. Bardzo bym chciała Czesława przed takim wyborem przestrzec. Tylko dlatego o tym napisałam.
Wiem po sobie, jak łatwo jest popaść w bylejakość. U mnie to było nie z powodów finansowych, tylko z powodu permanentnego braku czasu- zupki z torebki, dania na wynos z knajpy, jajecznica- szybko, łatwo, po linii najmniejszego oporu. O efektach już pisałam, wiec nie będę się powtarzać. Dlatego napisałam o tym takim dłuższym planowaniu z ołowkiem, a o tym wordzie to był żart.
Wyjaśniłam?
Pozdrawiam ciepło.
Agik, masz sporo racji pisząc o cenach warzyw obecnie. Myślę, że jeśli Czesław mieszka w większym mieście w supermarkecie może z powodzeniem dokonać zakupów warzyw mrożonych np.: włoszczyzny. U nas w domu też tak bywało że góra 2 razy w tygodniu było mięso na obiad-tradycyjnie niedziele i gdzieś w środku tygodnia. Moja Babcia gotowała raczej przez cały tydzień zupy, były pierogi, kopytka, makaron z białym serem i boczkiem, naleśniki, bigos chudy, gołąbki - to w sezonie jesienno - zimowo, a jak nastawał czas wiosenno - letni to na obiad były cienkie zupy (nie podbijane śmietaną), ziemniaki i kwaśne mleko.
Brawo Agik, bo jak czytam o tych kapusniakach i wszystkich daniach obowiazkowo ze smietana :((((
Mloda kapuste dusze na odrobinie masla z kawalkami kwasnego jablka, sol i bialy pieprz swiezo, grubo mielony do smaku.....niebo w gebie:) Ile u was kosztuja watrobki kurze? Mozna zrobic superowy pasztet na kanapki, mozna je smazyc z cebula i jablkami ( moj faworyt), mozna dodac pieczarki, cebule, zadnej smietany nie potrzeba:)Osobiscie uwielbiam paprykarz z serc, albo zoladkow kurzych, to musi byc tanie??? Tu gdzie teraz mieszkam nie moge kupic ( serca i zoladki kurze) , bo Szwedzi nie jedza tego typu podrobow:((((
Blacha pokrojonych warzyw (moga byc zimowe), marchew, korzen pietruszki, korzen selera, ziemniaki, kawalek pora, ewentualnie kawalki brokol......... wysmarowanych oliwa, doprawionych tymiankiem, zabkami czosnku, sola i do piekarnika, tanio?
Hmmm,to może nie czytaj?Kto poza tym napisał,że "obowiązkowo"ze śmietaną?Duszoną kapustę też robię bez niej,a co do "kurzych"podrobów- serca czy żoładki stanowią ok 70-80 % ceny wieprzowego mięsa (zależnie od gatunku).Owszem,można zrobić wiele potraw,podaj propozycje,a nie krytykuj,bo nie to chodziło w tym temacie.
Podroby są tanie ( nie wiem dokładnie, bo ja podrobów nie znoszę, oprócz żółądków drobiowych) a jeszcze tańsze są podroby wieprzowe)
Ale jarzynki są jeszcze drogie. Chyba, że jarzynki z mrożonki.
Mnie w tamtym tygodniu zaszokowało, jak poszłam na targ, kupiłam kg ogórków, koperek, czosnek, kapustę, dwie marchewki, pól kg truskawek i ziemniaki- w każdym razie same duperele i zapłaciłam 30 zł.
Tanieją,ale nie tak szybko,jak byśmy chcieli..Niestety,ze wzgledu na zimno w ogrodach jeszcze "zastój".Teraz ociepliło się trochę,powinno cos "ruszyć".U nas np młoda marchew 3-4 zł,truskawki 9-10,pomidory 4-12 (te drogie to malinówki).Z "nowalijek"- kupuę już regularnie zieloną pietruszkę (moja w ogródku cos zmarniała,trzeba wysiac nową).Za naprawdę duży peczek płacę 1,5 do 2 zł.Stara,korzeniowa jest już strasznie droga i niezbyt smaczna,zastępuję ją natką (no,tylko do sałatki jarzynowej byłoby trudno).Co do ziemniaków,kupiłam dwa razy młode-nie smakowały,jeszcze trzeba poczekac.Mój zapas (piwniczny) skończył się,ale w jednym ze sklepów maja jeszcze stare-smaczne i dobrze przechowane.Tyle,że kosztują już po 1.60,no i trzeba je nieco grubiej obrać niż młode (to i odpadów nieco więcej).Częściej teraz robię kasze,makaron do drugiego dania.Trzeba przeczekać do "prawdziwego lata",które niby "tuż,tuż"?
Tu gdzie teraz mieszkam nie moge kupic ( serca i zoladki kurze) , bo Szwedzi nie jedza tego typu podrobow:((((
Pewnie dlatego nie jedzą, bo podroby to kraina cholesterolowa :)))
Watróbka ma 380 mg cholesterolu w 100 g, serduszka drobiowe - 130 mg cholesterolu w 100g produktu.
natomiast 100g śmietany 18%, to 55 mg cholesterolu.
Dlatego w profilaktyce i leczeniu chorób serca, nadciśnienia i podwyższonego cholesterolu, podroby i przetwory z podrobów są zakazane.
Heja ;)
To znowu ja ;)
Jeszcze troszke logistyki.
Myslałam o tym, co ja bym zrobiła, gdybym była w takiej sytuacji. I sobie pomyślałam, że bardzo by mnie dołowała taka myśl " jestem bez kasy, musze oszczędzać" Dlatego wzięłabym karteczkę i sobie zapisała co mam ochotę zjeść- czyli zrobiła jadłospis na kilka dni. Śniadanie, obiad, kolacja. Potem bym policzyła, ile za to zapłacę. Potem bym sprawdziła, co z potrzebnych rzeczy mam w domu. Potem ewentualnie skorygowała- zastanowiła się, które ewentualnie składniki można zastąpić tańszymi. A dania takie, jak placki, kluski- zostawiła jako taką deske ratunku, jak już braknie pieniedzy.
Ja jeszcze mam tak, że mam w kuchni tablicę magnetyczną, a na niej rolkę z kasy fiskalnej- i nagłowek- "w domu brak": i jak wytrzepuję ze słoiczka ostanie liski laurowe, to dopisuję do listy, jak wyciagam ostatnie mydło- dopisuję do listy, jak przesypuję z pojemnika do cukierniczki resztkę cukru- dopisuję do listy. Potem się okazuje, ze ta lista niezbędnych rzeczy się skraca, bo nie wykorzystałam cukru, mam jeszcze jajka, bo akurat nie miałam na nie ochoty od ostatnich zakupów, nie muszę kupowac oleju- wtedy zamiast tych niezbędnych moge kupic coś co jest mniej niezbędne, ale by się przydało.
Ja się już przy czwartych zakupach wprawiłam ;)
Wieksze zakupy też robię jakoś raz na tydzień, ale zawsze wcześniej zagladam do szafek- czego nie ma. I kupuje to, co naprawdę mi potrzebne, a nie to, co fajnie wyglada w sklepie. Nie kupuję nic, jesli jedynym powodem zakupu ma być tzw "okazja", jeśli mam 2 kostki masła w lodówce, to wiem, ze więcej nie bezie mi potrzebne przez następny tydzień, wiec nawet jeśli mi ktoś proponuje masło po 50 gr- odpuszczam, niech ktoś inny sobie skorzysta z tej okazji ;)
Bo w zasadzie- jeśli nie umiesz się obyć bez polędwicy, łososia, owoców morza, gotowych słodyczy- to nie jesteś skazany na placki, mozesz jeść co lubisz i do syta- to w dużej mierze kwestia pomyślunku i Twoich wyborów.
Czesław, jak mieszkasz w Bydgoszczy, to ja Cię zapraszam na obiadki do końca czerwca. Samej dla siebie mi się nie chce gotować. czuj się zaproszony
Wlasnie sobie pomyslalam czy nie masz znajomych do kotrych sie poprostu wpraszaj na obiadki.
zawsze to jakas oszczednosc, a tak pozatym czytam o cenach jarzyn w Polsce i wydaje mi sie ze nie sa takie drogie, patrzymy na to od storny konsumenta ale czy uprawa jarzyn nic nie kosztuje???
Powodzenia zycze
a patrzysz proporcjonalnie do dochodów?
Oj,kosztuje,sporo wiem na ten temat (teraz nie mam "hektarów",ale swego czasu...)Temat jednak nie dotyczy opłacalności produkcji rolno-ogrodniczej,ale zasobności konkretnego portfela.
Moje pomysły odkrywcze być może nie są ale może skorzystasz z któregoś z moich sposobów na przetrwanie - niektóre z nich nawet całkiem smaczne...:)
- kasza gryczana na sypko podana ze skwarkami z wędzonego boczku lub podgardła z cebulą, sól, sporo pieprzu, na wierzch kawałek pokruszonego twarogu.
Do tego kefir do popicia i biesiada na sto dwa!
- kawałek pokrojonej w kostkę mortadeli, cebula - podsmażyć lekko, podlać wodą, dodać przecier pomidorowy, sól, pieprz, troszeczkę cukru do smaku, zagęścić 1-2 łyżkami śmietany wymieszanej z odrobiną mąki tak aby zrobił się zawiesisty sos.Do tego zetrzeć trochę żółtego sera. Wymieszać i tym "wynalazkiem" smarować usmażone wcześniej naleśniki. Składać w kopertę, zrumienić na patelni lub zapiec w piekarniku. Pycha!
Taki sos można też podać z ulubioną kaszą lub makaronem. Zamiast mortadeli może być kiełbasa zwyczajna.
- łazanki z kapustą
- kasza gryczana wymieszana ze zrumienioną cebulką, do tego wbić 2 jajka , wymieszać, smażyć aż jajka się zetną
- gołąbki z tartych ziemniaków, kapusta kiszona z tartym surowym ziemniakiem
- kartoflanka z zacierkami (pyszna jestw/g przepisu Uretana)
- gulasz z żołądków drobiowych lub serc
- babka ziemniaczana (kartoflak)- na ciepło może być podana z kapustą, na drugi dzień kroić w plastry, smażyć na rumiano i zajadać...:)
- forszmak,
- 3-4 skrzydełka z kurczaka,+ warzywa pokrojone w kostkę ugotować, skrzydełka wyjąć, na tym wywarze ugotować ryż.
Na patelni zeszklić cebulę, dodać obrane ze skrzydełek mięso, podsmażyć, dodać do ryżu, doprawić, wymieszać i zapiec.
- zapiekanki różne- np. ziemniaki, kiełbasa, jajka lub makaron i dodatki w/g stanu posiadania
Może jeszcze coś mi się przypomni...:)
Użytkownik alidab napisał w wiadomości:
.....[ciach]....
> kapusta kiszona z tartym surowym ziemniakiem
.....[ciach].....
Tak ma być?! SUROWY??
Tu chyba chodzi o farsz do gołąbków. Babcia mojego Połówka takie robiła i jeszcze robiła takie nadzienie do pierogów. Ale ja niestety szczegółów nie znam
Tu jest przepis na taka kapustę: http://wielkiezarcie.com/recipe26398.html
A tak to rozumiem. Mi trzeba tak bardziej łopatologicznie :-) Bo ja zrozumiałem, że do kiszonej kapusty dodajemy tarte ziemniaki i nadaje się od razu do jedzenia. Stąd pytanie.
Przypomniało mi się cuś. Otóż dawno dawno temu jak nam początkującym administracyjnym pracownikom szkolnictwa artystycznego bieda zajrzała na wakacjach w gary i mieliśmy 10 zł do przeżycia na tydzień jeśli chodzi o obiady sztandarowym daniem okazało się leczo-bigos z cukini. Kupowałam pomidory, cebule, 1 kiełbase śląską i dużo cukinii bądź kabaczka a potem gotowałam jak dla wojska ogromny gar tego "dania". Dzięki niemu przeżyliśmy najgorsze lato kiedy zostaliśmy wykiwani przez współlokatorów i inne takie. Mój inny kolega miał w zwyczaju jadać swoistego rodzaju danie, które doskonale serwował sobie o różnych porach dnia a był to woreczek ryżu (ugotowany,a jakże:)) i polany jogurtem :). Z powodzeniem mogło stanowić śniadanie, obiad i kolację. Cenowo też nie wychodziło najgorzej bo kupował supermarketowe jogurty, tańsze znacznie od tych znanych.
Jak tam Czesław idzie wyżywienie?? My teraz z mężem też musimy zacisnąć pasa. nasz budżet ograniczamy do 350 zł. Zapewne skorzystam z podpowiedzi wszystkich UŻYTKOWNIKÓW wŻ
Trzymajcie kciuki będe obserwowała nowe podpowiedzi i będe także komentowała swoje poczynania
Mam trochę zapasów i 70 zł do 05 sierpnia.
Z tymi drogimi warzywami to może i prawda , ale chyba w sklepach.Na placach gdzie sprzedają rolnicy nie jest wcale drogo.Można kupić worek ziemniaków 15kg za 10-14zł ,buraki za 5zł i reszta warzyw też jest dużo tańsza.A z takich ilości można już coś pokombinować.
Ugotuj duży gar rosołu. zjedz z tym co lubisz: makaron, ziemniaki całe lub najlepiej ryż. Na drugi dzień na tym rosole ugotuj zupę pomidorową i znowu zjedz z tym co lubisz czyli z makaronem lub ryżem. Na trzeci dzień zupę pomidorową zagęść i dopraw i zrób sos. Zjedz z ziemniakami, makaronem lub ryżem ewentualnie z chlebem. Do sosu można dodać np parówkę lub pierś z kurczaka podsmażone. Jak zupy Ci jeszcze zostanie to możesz z niej zrobić placki. Przepis jest na WZ ale nie mogę znaleźć: zupę (wystarczy 1 szkl) wymieszać z jajkiem i mąką i usmażyć placuszki. Ja robiłam właśnie z pomidorowej.
As- przepis na placki z zupy odszedł z WŻ, wraz z jego Autorką...
Mam przepis na takowe placki, wydrukowany, chyba nie z WŻ, ale pewności nie mam. Mogę przesłać. Proszę o info na PW.
Dzięki Buraczku :)
Ten przepis nie wymaga ścisłej receptury...
Ja tylko pisałam, czemu As nie moze znaleźc przepisu- z tej prostej przyczyny, ze już go nie ma na WŻ...
As,Ty to potrafisz oszczędzać Zapomniałaś napisać,że z placków można też coś zrobić jak zostaną Zapewne jak minęło tyle czasu to jeszcze masz inne rozwiązania w tym temacie Podziel się kobietko...
Twoja uszczypliwość i złośliwość w stosunku do As jest zadziwiająca.......
Dziw się jak masz czego bo ja akurat dziwię się,że as jest tak pomysłowa bo sama bym na to nie wpadła bo może nie jestem aż tak oszczędna.Każdemu wolno wyrażać to co myśli byle by nie było ubliżania i wulgaryzmu prawda...nie widzę też żadnej złośliwości w mojej wypowiedzi itp. to się nazywa wolność słowa więc o co chodzi?
Na placki z zupy bym nie wpadła, serio :)
Ale serię najpierw rosół, potem pomidorowa i potrawka albo pierogi z mięsa rosołowego przerabiałam wielokrotnie, bo bardzo to smaczne pomysły na obiady są :)
No to ja też tak praktykuję ale placki to pierwsze słyszę :) Z makaronu i owszem placuszki wg makusi robię jak zostaną po rosole lub pomidorowej bo przeważnie to w nadmiarze gotuję :) Z ryżu i owszem również można.
Obrażać , dokuczać i wyzłośliwiać się można również bez wulgaryzmów i ubliżania ... Gdybyś zadała sobie odrobinę trudu i próbowała zrozumieć wypowiedź , wiedziałabyś , że to nie As wymyśliła te placki i to nie jej należą się te specyficzne " słowa uznania " .
Nie zadaję sobie trudu bo mi po prostu szkoda czasu na takie analizowanie aczkolwiek nie znaczy to,że piszę bez namysłu.Nie widzę potrzeby drążenia tematu bo ja już się wypowiedziałam w interesującej mnie kwestii.
No właśnie , ta " interesująca Cię kwestia " jest mocno kontrowersyjna . Odpuść , bo żal , na Wyjcu również . As - szacun .
Ale nie musisz zagladać na wyjec i w ogóle wdrażać się w moje wpisy jak Cię bulwersują,gorszą i nie mam pojęcia co tam jeszcze Ci się dzieje.Wyluzuj bo nadpobudliwość szkodzi.
:) . No ale to nie ja odgrzebałam wątek sprzed 5 lat , żeby uskutecznić " wolność słowa " . Wyluzuj , bo złość piękności szkodzi .
Solidarność z As .
Pozostawiam to bez komentarza bo szkoda słów.
To ja dołączam...
Dwa miesiące nie było nas w domu, zostawiliśmy tacie klucze i przykaz, żeby sukcesywnie wyjadał wszystko z zamarażarki, aż do całkowitego jej opróżnienia, a potem wyłaczył lodówkę z prądu. Tata tak zrobił i tym samym moje zapasy różniste przestały istnieć. Przed wyjazdem nie wiedziałam, że wrócimy całkowicie pokonani i z podkulonymi ogonami, no ale tak się stało i się już nie odstanie.
Teraz przede mną bardzo chudy okres (mam nadzieję, ze chwilowy)
Wczoraj byliśmy na zakupach.
Kupiłam wołowinę z kością - w sumie było tego gdzieś 700 gram, zapłaciłam ok 8 zł
Jarzynki na rosół- niecałe 2 zł.
Mąkę zwykłą- 2 kilo ( 2 zł), mąkę ziemniaczaną ( 1 zł)
ziemniaki 2 kilo- 2,5
cebulę kg- 2,5
twaróg 500 g - 5 zł
suszone grzyby- 4 zł
masło- 3,5
kilogram cukini- 1,5
i kilogram pomidorów- 3 zł
W sumie to ok 35 zł.
Z tego zrobiłam wczoraj rosół wołowy- ok 4 litry wywaru Ok 12 porcji). Zrobiłam makaron z 1 kg mąki- do rosołu, szerokie wstążki i łazanki- wysuszony już popakowany w papierowe torebki- na zaś
Z gotowanej wołowiny, cebuli i suszonych śliwek zrobiłam farsz do klusek ziemniaczanych- wyszło mi coś koło 40 klusek- 8 porcji dla bardzo głodnych osób ( 6 porcji do zamrażalnika, bo nie jesteśmy z stanie tego zjeść, czyli 2 lub trzy obiady na zaś)
Zostało mi dość dużo farszu z wołowiny- więc bedą pierogi- własnie będę je lepić- zagniotłam ciasto z 1 kg mąki- przeważnie wychodzi mi z tego miedzy 150 a 170 pierogów, czyli gdzies 16 porcji- kolejne 5 -8 obiadów ( w zalezności od tego ile osób bedzie jadło). Wszystko na zaś do zamrożenia. Pierogi będą z gotowanej wołowiny ( przeciez nie bedę wyrzucać takiego pysznego farszu)- na ile wystarczy, a reszta będzie nadziana twarogiem na słodko.
Z suszonych grzybów zrobiłam sos- na dziś do klusek ziemniaczanych i sos do makaronu na kiedyś.
Za te 30 zł mam ok 30 porcji obiadowych- niezbyt urozmaiconych na razie, ale w razie strasznej biedy ( której się szczerze mówiąć spodziewam, zaklinając, zeby się nie spełniło...) przez 2 tygodnie można by było nie bać się, że nie będzie co jeść.
Mam jeszcze cukinię i pomidory- będzie pyszny sos- do makaronu, albo do ryżu, albo jeszcze do czegoś innego- może zupa raz pomidorowa, a raz cukiniowa, albo cukinia zapiekana z ryzem, a może mi przyjdzie jakiś zajefajny pomysł do głowy i coś wymyślę odjechanego ;)))
Agik, jestes wspaniala gospodynia!!!!
Kurcze, to u was ser twarog kosztuje drozej niz wolowina?
Sciskam:)
Zależy jaka wołowina- ja kupowałam taką z kością- 14 zł za kg i ogony wołowe- 8 zł za kg ( chciałam więcej tych ogonów, bo Bodek ma przepis, który mnie od dawna intryguje, ale nie było wiecej)
Udziec wołowy kosztuje ok 30 zł za kg, a polędwica- blisko 80 zł.
Twaróg kosztuje od 10 zł w górę.
E tam...
To ta łatwiejsza część- Kluchy. Ale przecież nie można tego jeść na okrągło, bo się w drzwiach nie zmieszczę.
Wstawiłam płatki owsiane do ukiszenia na żurek.
Płatki owsiane ostatnio pokochałam.. Na razie "na surowo" - z jogurtem..
Zakwasy (??) to jeszcze nie ten poziom :)))
Ale czytam i uczę się :))
A Czarodziejką i tak jesteś :)
Aguś, a jaki poziom trzeba osiągnąć, Twoim zdaniem, żeby wsypać płatki owsiane do słoika, dodać pokrojony czosnek ( albo całą główkę - w łupinkach- tylko przekrojoną na pół), zalać przegotowaną, ostudzoną wodą i odczekać ze 4 dni? ;)
A to cała filozofia przygotowania zakwasu na żurek.
Zrobiłaś kiszone ogóry? Zrobiłaś!
To zakwas też zrobisz :)
No mówiłam..........
Jesteś Czarodziejką :)
Zrobiłąm ogóry- zrobię i zakwas :)
Już od tygodnia jem żurek. Macie jakiś pomysł na co by go odmienić.
A moze prosta zupa warzywna z "przewaga" cukinii :)
2 lyzki tluszczu / u mnie margaryna/
1 mala marchewka, pokrojona w talarki
kawalek selera korzeniowego, drobno pokrojonego
2 srednie ziemniaki, pokrojone w gruba kostke / pokroic na 4 i kazdy kawalek na 3/
1 - 2 srednie cebule, pokrojone w grube kawalki
ok. 1 litra wywaru, taki jaki lubimy, u mnie rosol z kurczaka, rosol z kostki tez bedzie dobry
3 srednie cukinie, przekroic wzdluz a potem w plasterki 0,5cm
W garnku rozgrzewam tluszcz, dodaje cebule, zeszklic czesto mieszajac, aby nie dopuscic do zbrazowienia; teraz dodajemy ziemniaki, marchewke, seler. Smazymy, ciagle mieszajac, aby nie dopuscic do zbrazowienia, do czasu az ziemniaki beda "zeszklone" na 0,5cm, wlewamy wywar, doprowadzamy do zawrzenia, zmniejszamy ogien i gotujemy przez 20min, bez przykrycia. Po tym czasie dodajemy pokrojona cukinie, doprowadzamy do zawrzenia, zmniejszamy ogien i gotujemy pod przykryciem ok 1 godz. doprawic sola, pieprzem. Jezeli jest zbyt gesta, ale ona ma byc gesta, dodajemy wiecej wywaru, a jesli nie mamy, to moze byc woda :)
I dzisiaj na obiad, kolacje mamy zwyczajna zupe warzywna, natomiast pozostala ilosc miksujemy, wstawiamy do lodowki i mamy na jutro. Zupe krem mozemy podac z obsuszonym chlebem /kroimy resztki chleba , obsuszamy i przechowujemy w szczelnie zamknietym pojemniku, sloiku/, taki chleb mozemy pokroic w kostke i przesmazyc na "przyprawionym" oleju. Zupa ta jest tez smaczna z kasza jeczmienna, ktora gotujemy osobno. Smak zupy zmiksowanej jest calkiem inny niz tej "normalnej".
Powodzenia i pozdrawiam.
Przychodzi mi do głowy tylko zalewajka. Poczytaj w przepisach.
A codziennie jesz taki sam?
Bo żurek można jeśc conajmniej na 4 sposoby- z ziemniakami, albo z chlebem, z kiełbasą ( boczkiem) albo z jajkiem, z grzybami.
Tylko, że niezależnie od tego na co go odmienisz to nadal będzie kwaśna zupa.
Dużo jeszcze masz tego zakwasu?
Również Cię podziwiam,jesteś bardzo zaradna.Poza tym,troszkę zazdroszczę cen,poniewaz u nas jest sporo drożej.
W tym roku i u nas jest drogo, ale z mojego jeźdżenia po kraju własnie tak sobie myślę- u nas jest prawie wszystko taniej- paliwo, mięso, chleb, pomijając ten rok- warzywa.
Nawet zastanawialiśmy się kiedyś czemu tak jest i nie wiem- moze ogromna konkurencja marketów? na 150 tys mieszkańców - 4 hipermarkety, 2 wielkie centra handlowo- rozrywkowe, nie wiem dokładnie, ale pewnie kilkadziesiąt marketów typu biedronka; 27 dzielnic, a w większości z nich targowiska, no i miasto koło miasta, więc jak komuś nie odpowiada np real, to jedzie 10 km do sąsiedniego miasta i tam są jeszcze inne- do wyboru, do koloru.
Kiedyś śmialiśmy się, ze piwo w sklepie nad morzem kosztuje więcej, jak piwo tej samej marki w knajpie u mojego kumpla.
Dziś kupiłem 5 kg ścinków wędlin (4 zł/kg). Od szynki po pasztetową. Co z tego można zrobić?
Oprocz pasztetowej,to mozesz wykorzystac reszte np do bigosu,gulaszu,pierogow,krokietow,spaghetti,zapiekanek,tostow,jajecznicy.Jesli cos jeszcze''wpadnie mi do glowy'',dopisze.Aha,pasztetowa tez mozna dac do krokietow.
Pasztetowa, do pierogów, z wędlin, po za tym co wymieniła poprzedniczkadodatek do pizyy,albo zrobisz pastę do chleba, trzeba zmiksowac z białym serem.
Znajoma mojej mamy kupuje takie ścinki,mieli i robi konserwe do słoika.
1. Do lecza itp.
2. Farsz do kluch, pierogów itp.
3. Po zmieleniu w maszynce do miesa/zmiksowaniu przyprawiasz tak jak mięso mielone (nie dodaje sie tylko soli lub przypraw typu vegeta) i robisz kotlety.
4. Do pizzy, zapiekanek.
5. Możesz z tego zrobic gulasz.
6. Do sałatek i past do chleba.
Czesław ja mam nadzieje że się na mnie obrazisz bo to pomysł tylko taki u mnie w mieście przy ośrodku dla bezdomnych jest taka placówka w której każdy kto przyjdzie może zjeść talerz zupy zawsze są dwie trzy do wyboru i z tego co wiem to chodzą tam również emeryci i bezrobotni co mają tak jak Ty ciężką sytuację i kurcze wydaję mi się że jak sama bym miała taką sytuacje to nawet raz czy dwa razy w tygodniu taka zupę zjeść to już odchodzi koszt gotowania w te dni. Po za tym mimo że nie dokńca znam się na tych przykościelnych działalnościach ale jeśli chcesz to mam ciotkę w Sopocie ona bardzo zorientowana w tych wszystkich placówkach może u nich dałoby się czasem zjeść w końcu po to też są Caritas i inne placówki. Odpoczął byś trochę od martwienia się co tu zjeść. Mam nadzieje że nie będziesz miał mi za złe tego postu i nie uraziłam Cię po prostu myśle sobie że to też niezły pomysł żeby trochę zaoszczędzić.
A z tanich dań to ja robię na tzw obiad przedwypłatowy bardzo często babkę ziemniaczaną ja jestem z Warmii i u nas to popularne danie niestety przepisu Ci nie podam bo ja robię na tzw oko ale w internecie na pewno znajdziesz tarkuje się ziemniaki i cebulkę podmsaża się boczek czy słoninke dodaje się jajko i trochę mąki i piecze w piekarniku przepyszne koniecznie odsmażane na drugi dzień z jajkiem bądź śmietaną.
O widzę że Różyczka ma swoich przepisach chociaż ja mniej jajek daję. Świetnie się zamraża więc możesz spokojnie dużo upiec :D
Ja, podlasianin, potwierdzam: babka ziemniaczana rządzi!
w moich przepisach jest babka ziemniaczana pod nazwą "kućmok" haha tak jest nazywana w naszym regionie i tak ją zapamiętałam z dzieciństwa
Wypasiona:) U nas to były po prostu starte ziemniaki, starte ze dwie cebule, dwa jajka, sól i pieprz. Wkładka mięsna to kostki podsmażonego boczku albo podgardla. Moja żona dodaje chyba jeszcze trochę mąki ale ona to z mazur i się nie zna:)
No to dokładnie tak jak ja robie Jarku bo ja z Warmii a Mazury i my to choć nie jedno i to samo to bardzo blisko i jako region wystepujemy wspólnie.
Przepis od MJane (ślicznie dziękuję!!)
flaki z olejem
- klaczki parzone
- olej rzepakowy (bo nie tylko tani, ale też ma dużo właściwości zdrowotnych :) )
- 30 dag wołowiny (lub bulion wołowy)
- warzywa: seler, por, pietruszka, marchewka, cebula, czosnek
- do smaku: pieprz, sól, majeranek, imbir, gałka muszkatołowa, ziele angielskie, liść laurowy
- mąka
Ugotować "rosół" z wołowiny, pora i marchwii. Resztę warzyw zetrzeć na tarce lub drobno posiekać i podsmażyć na oleju rzepakowym. Dodać do rosołu razem z flaczkami. Przyprawić, gotować do miękkości a na końcu zrobić zasmażkę z mąki i dodać do zupy.
Smacznego ;)
Wsiowe nie są tanie bo kurki nie są już szczęśliwe ale w Biedrze czy marketach taniocha :)
Może i tak, ale jak się popatrzy, w jakich warunkach hoduje się zwierzęta na jajka, mleko i mięso, to człowiekowi się odechciewa jeść :/ Zero szacunku do żywego :( Szkoda, że wciąż za mało ludzi, którzy szanują braci mniejszych.
To prawda.Czasem aż nie mogę oglądać filmików z takich "fabryk" mięsa czy jaj.To dotyczy oczywiście nie tylko kur.tłok,zero świeżego powietrza,Najlepiej,żeby się wcale nie ruszały,bo to strata energii.Szok.Taka wegetacja i wyścig,aby jak najszybciej utuczyć i w "łeb".
No to u mnie są szczęśliwe.Łażą "na powietrzu",Opalają się lub siedzą w cieniu,jak wolą.Mają "szeryfa" koguta,który jak przystało na szeryfa,rządzi w "kurzym' mieście.Skubną trawy,pokrzyw,upolują jakiegoś robaczka.Karmione zbożem ,czasem dostają zbożową kupną karmę Do tego witaminy,jakieś resztki obiadowe,oczywiście takie,które im nie szkodzą.Nawet zimą dostają trawę i pokrzywy-suszone,parzone z obierkami lub ze śrutą.Taka osobna kurza kuchnia.Nie pamiętam już,kiedy kupiłam jajka.Nawet,jak mniej niosą,wolę nie zjeść kupnego.Opłacalności w tym nie ma,bo nie mamy swojego zboża,ale wiem,co jem.
U mnie wlasnie odwrotnie. Jajka z lokalnych, malych gospodarstw tansze niz marketowe. :)
Aż dziwne,ale to dobrze dla kupujących.Może z tych gospodarstw nie nastawiają się na duży zysk,tylko sprzedają nadwyżki.Zawsze jakiś pieniądz wpadnie.Taka sprzedaż omija pośredników,marże sklepowe,podatki.
Maslo, jajka, maka...w malych sklepikach, z naszej prowincji, jest tansza niz marketowe. Wiadomo, w kazdym sklepiku kupuje ci innego, ale warto za jakoscia polazic. Owoce, warzywa zazwyczaj na targu tez tansze, niz w marketach, czesto prosto z pola sprzedawcy.
Warzywa kupuję od wiejskiego małżeństwa :)