Przygotowujemy najpierw wszystko, co wędruje w pierwszej kolejności na patelnię: myjemy i obieramy warzywa, razem z boczkiem kroimy w drobną kostkę. Ja zamiast boczku użyłem kiełbasy, można również wziąć szynkę.
Rozgrzewamy rondel, albo jakąś głęboką patelnię, aż poczujemy ukryte w nim zapachy, pod warunkiem, że naczynie nie było wcześniej umyte w zmywarce, albo jakimś detergentem.
Jak się już mocno rozgrzeje, dodajemy dopiero oliwę, wrzucamy cebulę i szybko podsmażamy. Trzeba tylko uwarzać, żeby nie przypalić.
Do zrumienionej cebuli wrzucamy kiełbasę i smażymy na średnim ogniu kilka minut, aż słoninka się podpiecze.
Następnie wrzucamy pozostałe warzywa i smażymy kolejne kilka minut.
Robimy miejsce na patelni dla następnego składnika: przesuwamy wszystko na brzeg i dodajemy mięso.
Rozdrabniamy je na małe kawałeczki i smażymy kolejnych kilka minut, aż zamieni się w lekko chrupiące grudeczki.
Po podsmażeniu mięsa wszystko dokładnie mieszamy i smażymy jeszcze chwilę.
Teraz czas na wino. Wlewamy zawartość naszej szklanki do rondelka, a co zostało w buteleczce - do kieliszka. Umili nam to czas oczekiwania, aż wlane do sosu wino odparuje. Jak już odparuje, dodajemy bulion i pomidory. Mieszamy przez chwilę i przyprawiamy pieprzem oraz solą.
Miłośnikom ostrych dań polecam jeszcze pokruszoną papryczkę chilli, albo nawet dwie.
Pozostało już tylko czekać godzinkę, lub dwie, aż sosik będzie gotowy. Zaglądajmy jednak do niego, od czasu do czasu mieszając :)
Sos najlepiej podać z makaronem Tagiatelle, zgodnie z bolońską tradycją. Do tego pasuje również ciabatta, świeża sałata i czerwone wino, np. Chianti.
Kalorie: ok. 900 kcal na porcję.
"Za granicą sos bolognese jest używany do spaghetti, które mylnie jest nazywane spaghetti bolognese. W rzeczywistości jednak tradycja Bolonii łączy z nim tradycyjny makaron tagiatelle."
Cytat z oryginalnego włoskiego przepisu.