Współczuje sama mam 2 psy suczkę i pieska kocham je miłością wielką mają ok.8 i 6 lat.Pieski kocha się bardzo i nie można bez nich żyć !!!!!!!
no właśnie ...zobaczymy czy nam posmakuje
Cudowna i bardzo aromatyczna jest taka nalewka. Też muszę się za nią zabrać i w końcu zrobić, bo róża też u mnie rośnie. :)
wkn napewno masz rację ale my na ten czas postanowiliśmy być troche egoistami ....przez ostatnie 15 lat wiecznie sie kimś opiekujemy odprowadzamy w ostatnia drogę rodziców i psa ....stosujemy metode TKM ha ha a puszystości mamy u szwagra i tam się nimi zajmujemy ale tyko od czasu do czasu...
Każdy inny, tylko jednego już nie ma :( Trzymaj się baryz... I zobaczysz, że za jakiś czas po prostu będziecie musieli wpuścić do siebie inną puszystość.
tak to już z nami psiarzami jest.....kochamy a potem tęsknimy ....życie ...
jak odszedł nasz Gero to ryczałam mocno. Ale jak odszedł mój ukochany Kaktus to ryczę dzien w dzień, choć nie ma go z nami od 30 czerwca. Nawet sobie nie wyobrażałam, że aż tak bardzo będę za nim tęsknić. Po śmierci Kaktusa to nawet mój ślubny płakał, chociaż to twardy chłop i nigdy nie płakał, nawet na pogrzebie własnego ojca.
nie wyobrażasz sobie .?..bo jeszcze nie doświadczyłaś ...wierz mi dasz radę ...kiedy trzeba to człowiek zniesie wszystko ...
Pięknie to napisałaś......I prawda jest ,ze tylko ten co ma psa czuje i rozumie to co ujełaś w słowa.
Mam dwa psiaki i chyba jeden niedługo tez będzie sie zawijał.....lata swoje ma.
Nie wyobrazam sobie tej chwili :(
tak ,jak usuwam pestki ..... są ludzie którzy robią z nich pestkówkę..
Mam pytanie pigwowiec ma sporo pestek, czy przed zblendowaniem usuwasz gniazda nasienne ?
Baryz witaj Twój post przypomniał mi moja Nutkę. Była z nami 12 lat. Nutka przegrała walkę z rakiem, ale była dzielna. Pod koniec znosiliśmy ja na dwór w podróżnej torbie.
Przez 14 lat Sara miała u Was szczęśliwy dom i to jest najważniejsze.
Alman,dziękuję ...nasza niunia \choć Sara reagowała na każde imię ,byle tylko wołającym był mój Mąż albo ja \była z nami za krótko jednak tyle nam dała radości i szczęścia ...uwielbiam wszystkie zwierzaki ale psy są najbliższe memu sercu..a cmentarzyk o którym pisałam to taki nasz wewnątrzrodzinny cmentarz usytuowany na terenie farmy mojego szwagra ...w rodzinie zawsze jest sporo psów i kotów sam szwagier ma u siebie zawsze kilka ...dlatego taki cmentarz był nam potrzebny
Baryz witaj, tak się roztkliwiłam Twoim postem...przypomniał mi się nasz Axel...był z nami 15,5 lat, pożegnał nas 2 maja 2014 r. i podobnie jak Twoja Sara... był taki dzielny do końca i też był wynoszony na pole, karmiony, a w ostatnich godzinach też tak leżał na kocyku i białym prześcieradełku, a my siedzieliśmy dookoła przy nim... on co chwila patrzył na nas, jakby sprawdzał, czy jesteśmy, jakby żegnał się z nami... Nasz też pochowany jest na cmentarzu dla małych zwierząt, 30 km od naszego domu, ma swój "nagrobek" /mała płyta z imieniem i takimi tam .../. Odwiedzamy go kilka razy w roku, w tym zawsze w rocznicę naszego pożegnania oraz w zwierzęce zaduszki /są takie, wcześniej nawet nie wiedziałam, zawsze w pierwszą niedzielę października/. Dla nas był jak członek rodziny i tak pozostaje.
Współczuję Baryz.
A tak na marginesie, wcześniej nie zdawałam sobie nawet sprawy, że tak można pokochać zwierzaka. I dodam, że na tym cmentarzu są chowane zwierzęta /głównie psy, ale też inne małe zwierzątka/ z bardzo odległych nawet miejscowości, wszak w regionie to jedyny taki cmentarz.