Łooo właśnie takie cuś drożdżowe za mna chodzi .. tup-tup ))
Siedzę z kawą i obśliniam monitor...ojjj pasowałby do kawki, pasował... do zrobienia!
Z późno - wczoraj upieczone - dziś ostatni pożarty na śniadanie
Mam jeszcze miseczkę zmielonego białego maku, więc chyba wieczorem będę piekła makowiec krucho drożdżowy, ale to insza inszość
Zamawiam!!!
Choinka z takimi pierniczkami będzie długo wspominana przez rodzinę :)
I ten zapach - choinkowo-piernikowy :)
Syrop przepyszny!! Herbatka z tym lepsza niż z cytryną.
Przechowuję go w lodówce i znika na bieżąco. Jakoś nie pomyslałam, by go zapasteryzować a tym samym przechować na okres zimowy. Pomysł wykorzystam w przyszłym roku.
Ale Ty miałaś pigwy, a one zawierają dużo więcej cukru niż pigwowiec, więc może mniej więcej wyjdzie na to samo :)
No włąśnie nie dałam za dużo cukru,bo mi nie smakuje.Na 3 duże pigwy tak niecałe 1/3 kilograma.Ta resztówka jest dosyć słodka jak dla mnie Herbatę albo wcale nie słodzę,jak z cytryną,to 1 łyżeczkę.bedę zaglądać do niej codziennie.Jakby coś się zaczęło dziać,może dam "kapkę' spirytusu,ale może wytrzyma.
Miesiąc wytrzyma - tylko trzymaj w lodówce. I ja polecam robienie takich syropów z zasypanych cukrem plasterków - z dużej ilości cukru - to on zapobiega psuciu się przetworu. Pasteryzowanie mocno przedłuża żywotność, ale niestety troszkę odbiera i klarowność i smak i witaminy.
No popatrz,ja właśnie przedwczoraj i dzisiaj zrobiłam po 1 słoiku półlitrowych syropu,ale z pigwy.Pigwowca w okolicy nie widziałam,muszę sama posadzić.Pigwa była w "B..",jak to mój sąsiad mówi,w owadzie.Przedwczoraj pokroiłam tak byle jak,cieniutko i przesypałam cukrem.Dzisiaj starłam pigwę i kawałek imbiru na tarce,dodałam kawałeczki cytryny,wymieszałam i do słoika,też przesypując cukrem.Reszteczkę,która mi została,tak sobie 'cmoktam".Pierwsza stoi w lodówce,dzisiejszą wstawię jutro.Nie pasteryzuję.mam nadzieje,że wytrzymają z miesiąc.Dłużej nie przewiduję.
Cudne są takie opowieści :)
A ja mam nadzieję, że ten przepis (znany pewnie niejednej babci) stanie się kolejnym piernikowym hiciorem WuŻetu :)
Taka opcja nie wchodziła w rachubę .. (babcia chyba nie znała masy solnej ) a co najważniejsze kuchnia , stół kuchenny to było centrum życia rodziny. A dwie wnusie podczepione pod spódnice i fartuch babciny. Siedzenie w pokoju nie wchodziło w rachubę, neta nie było ..
Aj bo babcia jakaś niezaradna i mało pomysłowa - powinna raz upiec pierniczki z masy solnej z przyprawami korzennymi i podłożyć je zamiast tych prawdziwych - więcej byście nie podkradały :D
Poszewka była od ''jaśka'' najprzedniejsza wykrochmalona i wyprasowana na blaszkę (onegdaj nie było mowy nie wrzucać w krochmal pościeli )pamiętasz ?. Babcia co roku wkładała do innej poszewki raz biała , raz kolorowa i ... do bieliźniarki .
Pierniczki pięknie kruszały i były super mięciutkie ale babcia musiała piec dwukrotnie pierniczki, bo z pierwszego wypieku były tylko .. okruszki a my z Zosią w zaparte .
Dziewoja podmalowana do parady tak samo jak ogórek - tu i tu nowy lakier hihihi - niepodległość na młodo i bogato :D