Zuzanna, ja zrobiłam z samej tortowej, bo nie miałam sojowej i wyszły przepyszne:)
Masz rację , są trochę grubsze od wczorajszych, a to tylko dlatego że ciasto rozwałkowałam grubiej, spieszyłam się zanim mały wstanie. Ciasteczka zapakowałam w poszewkę od jaśka i wsadziłam w tekturowe pudełko z przykryciem:)
Moja babcia jak piekła ciastka ze skwarek to też zawsze je tak pakowała:)Oj marzą mi się takie babcine ciasteczka skwarkowe karbowane z maszynki . .:)
W tym przepisie też jest trochę miodu prawdziwego:) Moja kuzynka z tego przepisu zrobiła na samym miodzie prawdziwym i nasze były o niebo lepsze niż jej.Sama przywiozła na degustacje, jej w ogóle nie pachniały piernikami, moim zdaniem kupiła starą zwietrzałą przyprawę do pierników.
Justynko, a co ci w nich nie pasowało, napisz dokładniej:) dlaczego cię rozczarowały?Pytam z ciekawości, córka też już upiekła i czekają na dekorację, wyszły bardzo dobre.
Weroniko masz rację , wszystko szczelnie pakuję bo mam chrzciny synka:) dlatego w tym roku więcej szykuję, inaczej bym sobie głowy nie zawracała,tylko zrobiła wszystkiego po trochu.
Mam nadzieje Weroniko że niedługo się wyda kim jesteś po IP:) bo ja wiem:)))
Ja uważam ten przepis za super! pieknie wygląda i jest smaczny.
Brawo Dorota , przepis idealny:) Tak sobie popatrzyłam na Twoje ciastka i nadeszła mnie okropna na nie ochota:) Więc sobie zagniotłam z 1,5 porcji i upiekłam, nie miałam tylko mąki sojowej więc ją zastąpiłam tortową. Zapach był niesamowity, zjadłam 3, resztę zapakowałam w tekturowe pudełko i schowałam , bo znając życie byłoby po ciastkach:) Jutro będą pieczone z podwójnej porcji.Ciastka rewelacyjne, niech się schowają kupne pieguski.
Podzieliłam ciasto na 3 części, na blacie rozgniotłam sobie placki, obsypałam wałek mąką i delikatnie rozwałkowałam( trzeba bardzo uważać bo ciasto jest delikatne z racji że jest w nim czekolada) potem foremką karbowaną do babeczek wykrawałam ciastka. Resztki ciasta zagniatałam i znów wykrawałam ciastka.
Przepraszam za jakość zdjęć ale nie umiem robić wieczorem zdjęć Ani aparatem, a jej nie ma teraz w domu. Jutro postaram się zrobić w dzień ponownie zdjęcie.
A co w tym dziwnego:) Ania usunęła swoje konto z Wż a że przepisy uważam za fajne więc je wstawiam w końcu mieszkamy w jednym domu. Dlatego w tytule jest napisane wg Ani.Ty też wstawiasz przepisy na róznych portalach, na jednym izeczka , na drugim Pyza.
Z tego co mi wiadomo, córka piecze też w blaszce 25 cm x40 cm
Malina_a ja ugotowałam w tym roku uszka w osolonej wodzie z olejem,wystudziłam i ułożyłam w pojemniki.Wystarczy później tylko pojemnik wyjąć i rozmrozić w tem. pokojowej.Nic im się nie stanie , nie skleją się ,później wyjąć z pojemnika na talerze i zalać goracym barszczem.:)
Megi, uściskaj Halinkę:) To sama przyjemność lepić uszka z takiego ciasta.Ciasto rewelacyjne, ulepiłyśmy z córą 200 uszek bardzo szybko, zostało jeszcze ciasta na jutro, będzie powtórka bo zabrakło farszu.Zagniotłam z 1kg mąki. W tygodniu będziemy lepić pierogi wigilijne:)
Uszka ugotowane , ułożone w pojemniczkach, zamknięte i siedzą w zamrażarce:)
Iwonko już nie ma, zjedli momentalnie:)
No własnie meguś, proporcje są ważne , bo nie wiadomo ile tego oleju :) Ja już się zdecydowałam na uszka z Twojego przepisu, właśnie kończymy piec pierniczki, a juto bierzemy sie za uszka:)