Wasze ciasta wyglądają bardzo fajnie.
Sam przepis również interesujący.
Zastanawia mnie tylko jedno, czy naprawdę na krem z 1/2 l mleka dajecie 2,5 kostki masła???
Skórka na tym chlebie wychodzi twarda, dlatego właśnie tuż po wyjęciu z piekarnika smaruję ją wodą i wtedy trochę " oddaje" ale i tak nie będzie tak miękka jak na kupnym chlebie.
Jeśli wyszła jednak bardzo twarda to może po prostu za długo się piekła i zbyt mocno wyschła.
Od dziś wraz z rodzinką dołączam do miłośników tego ciasta.
Zrobiłyśmy je z córką przed obiadem a w tej chwili już nie ma nawet okruszka. Na pewno niejednokrotnie będą powtórki. Dziękuję autorce za podzielenie się recepturką a niezdecydowanym gorąco polecam.
Crisen przepraszam ze się wtrącę do komentarza pod twoim przepisem.
Wygląda na to, że Valdek jest bardzo początkujący w kuchni lub miał po prostu zły dzień . Wszak wystarczyło dodać trochę więcej wody czy mleka i nic nie musiałby wyrzucać, czy robić burzy w szklance.................. mąki :)
Pa1982 cieszę się, że wykorzystałaś przepis a jeszcze bardziej, że wszystko się fajnie udało i smakowało
Crisen jeśli chodzi o przepis Majki to po raz pierwszy i drugi robiłam tak jak pisze.
Jak już " załapałam drożdżowego bakcylka " zaczęłam inaczej, całe mleko lekko podgrzewałam, mieszałam z wszystkim cukrem i dodawałam drożdże, gdy się zaczęły rozpulchniać i podchodzić do wierzchu wbijałam jajka i ubijałam mikserem by wszystko było jednolite i wlewałam do mąki wymieszanej z solą, masło dawałam albo i nie, czasem dolałam 2 - 3 " gule" oleju, czasem aromat cytrynowy lub śmietankowy i cukier waniliowy do rozczynu. Wyrabiałam na stolnicy bo tak mi łatwiej i wygodniej i odstawiałam do rośnięcia, później przerabiałam delikatnie by tylko odgazować, formowałam co tam chciałam, znów rosło i piekłam. Ten przepis jest dla mnie do dziś bazą do wielu wypieków drożdżowych, w sensie że porównuję proporcje z innych przepisów i przez jego pryzmat układam w głowie co i jak, czy mi pasuje, czy nie, tak się jakoś skrzywiłam hihihi. Robię z niego też bułkę pszenną i babkę wielkanocną do koszyczka, taką jak kiedyś babcia robiła, daję jedynie tylko 3 płaskie łyżki cukru i nie dodaję tłuszczu.
Co się zaś tyczy chleba. Trochę mąki przez moje ręce się przewinęło, próbowałam różnie, raz było lepiej, raz gorzej w końcu doszłam do tego przepisu, który widać powyżej i póki co piekę 2 - 3 razy w tygodniu. Czy to będzie ten ostateczny też jeszcze nie wiem, ale wiem na pewno że kiedyś się zmierzę z chlebem na zakwasie. Powoli dojrzewam, wiem że może być różnie, początki zawsze bywają trudne. ale czytam, szukam, dumam i może wyjdzie z tego coś dobrego.
Jako anegdotę przytoczę przykład z początków mojej wątpliwej wówczas przyjaźni z drożdżami.
Byłam w 7 kl. szkoły podstawowej, czasem coś mi się już wtedy udało z sensem sklecić i raz mama zasugerowała mi pieczenie pączków. Cała happy zabrałam się do dzieła. Przepis rozłożyłam na stole i zaczęłam robić. Wszystko było ok, ciasto choć twardawe dało się uformować na kształt pączków nawet pozwoliło się upiec o dziwo. Jednak gdy przyszło do degustacji okazało się że prędzej by nimi kwokę z kurczętami zabił niż zjadł, wyszły twarde jak kamienie. Cała duma uleciała jak powietrze z przebitego balonika i sporo czasu musiało upłynąć zanim kolejny raz wzięłam do ręki drożdże.
Zuzanna248 moje z tych większych mają 38 cm u dołu.
Robiłam już kilka razy i aż się sama dziwię, że do tej pory nie dodałam komentarza.
Przepis naprawdę dobry, szybciutko się robi, nie trzeba czekać by ciasto wyrosło no i smakuje również dobrze. tym razem z rodzynkami, żurawiną i brzoskwiniami.
Bogdzia ale namieszałaś hihihi, musiałaś nieźle % ciasto napoić .
Kreatywność w kuchni zawsze wskazana, najważniejsze żeby " smak był".
Piekłam na święta i dziś powtórka na " zamówienie" .
Fantastyczne połączenie smaków. Polecam.
Kolejna odsłona. Tym razem jedną warstwę herbatników zastąpiły biszkopty.Megi65 masz nosa, kajmak
Upiekłam kolejny raz Jutro powtórka na specjalne życzenie.
Ciasto smaczne, szybkie, niekłopotliwe i nie może się nie udać. Polecam.
Megi A i jego kierownik chwalili sobie śledziki w oleju i złożyli zamówienie na następne.
Jeśli chodzi o mnie, nie mój klimat. Osobiście wolę jak śledzik pływa w ostrzejszej zalewie, co wcale nie znaczy że śledź był niesmaczny. Po prostu " ten typ tak ma " i już :)