Tak, myślę,że faktycznie bedzie tu pasoawał. Następnym razem nie omieszkam wypróbować :D
To ciasto jeszcze nigdy mi nie siadło! Dlatego uważam,że jest idealne. Tajemnicza sprawa...
Dobrze zrozumiałaś. Pozostałe 5 białek można wykorzystać dowolnie. Ja zazwyczaj robię bezy, kokosanki lub pieguska. I wtedy to już uczta na całego :D
Planuję upiec ten piernik na święta i nawet już wiem jak go udekoruję ;) Podpatrzyłam to w jednym z czasopism i podzielę się z Wami- może kogoś to zainspiruje ;)
1.Piernik pieczemy w tortownicy i po ostudzeniu dzielimy na równe trójkąty (muszą być spore,więc wyjdzie ich ok.8)
2.Z 200 g cukru pudru i 2 łyżek soku z cytryny ucieramy lukier. 2/3 lukru odkładamy,a pozostały mieszamy z czerwoną farbką spożywczą
3.Czerwonym lukrem malujemy szpice (czyli te "ostre zakończenia) kawałków piernika- powstaną czapeczki mikołajów
4.Pozostałym lukrem namalować ostrożnie (można korzystać z naciętej w rogu foliowej torebki) włosy, brody i wąsy oraz białe futerko na dole "płaszcza", czyli tego bardziej okrągłego końca kawałka ciasta
5.Z małych kropeczek lukru zrobić też oczy,a z nieobranych migdałów źrenice
6.Na lukier przykleić też czekoladowe pastylki (tzw.lentylki),aby udawały guziki
7.Na "futerko" przy płaszczu przykleić po 2 żelki- będą bucikami mikołajów.
Trochę roboty przy tym jest, ale chyba warto się pomęczyć,aby zobaczyć zachwyt gości i (co wazniejsze) radość dzieciaków... Ja zrobię to napewno ;)
Uff, jestem świeżo po skończonej pracy nad tym ciastem ;) Jednak namoczyłam biszkopty w wódce-myślę,że wilgotne będą dużo lepsze. Trudno mi ocenić smak całości, bo wiem,że wszystko musi się "przegryźć", ale trochę już po cichu pochłonęłam i jak na razie efekty są jak najbardziej pozytywne!
Jak dodacie do ciasta sporo bakalii będziecie mieli świetny keks na święta :D Wielokrotnie sprawdzone ;)
Ja też :) Brzmi rewelacyjnie! Wypróbuję przy najbliższej wizycie gości!!!
Dziękuję za tak wiele dobrych rad!!! Napewno się przydadzą. Teraz wiem,że faktycznie nie obchodziłam się z bezą tak delikatnie jak powinnam...
Robię ciasto bardzo podobne do tego, ale bez dżemu i biszkoptów. Jestem ciekawa jak smakuje z takimi bajerami... ;) Wniosek z tego jeden- trzeba zakasać rękawy i brać się do pieczenia! :) Przedtem chciałabym jednak zapytać czy biszkopty dajesz na ciasto suche, czy wcześniej je w czymś moczysz (alkohol, galaretka, mleko itp.)? Troszeczkę się boję,że mi zbyt suche wyjdą.
Strasznie spiekła mi się z wierzchu, podczas gdy w środku z kolei dopiec się nie mogła baaardzo długo. Poza tym gdy już się szczęśliwie upiekła do końca okazało się,że przylepiła się do papieru do pieczenia na amen ;) Nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło więc trochę "zgłupiałam", ale poźniej wpadłam na pomysł, aby pociąć je na 4 równe części, z nadzieją,że takie będzie łatwiej uwolnić z blaszki ;) No i udało się! A pod kremem i biszkoptami przecież i tak nie widać,że beza jakaś ułomna... :D Myślę jednak,że następnym razem będzie lepiej. A następny raz będzie na 100%!!!!!!!!!
Aha, przy okazji chciałam podziękować Cewie2 za obronę i miłe słowa, a Reni za tę (jak to idealnie określiła Cewa2) świetną ripostę :) Dzięki, dziewczyny ;)
Faktycznie, teraz sprawdziłam i okazało się,że nasze przepisy są takie same. Zapewniam jednak,że nie korzystałam z Twojego. Przepis na kopytka wyszperałam jakiś czas temu w necie. Być może to jego autor wzorował się na podanym przez Ciebie przepisie, może Ty na jego, a może poprostu jest tak jak sugeruje Cewa2 i to zwykły przypadek-nie wnikam. Myślę jednak,że warto się zastanowić zanim się kogoś o coś oskarży...
Skuszona pięknym zdjęciem zrobiłam dziś to ciacho. Co prawda miałam jakieś niefajne problemy z bezą, ale przypuszczam,że to nie wina przepisu tylko mojej niekompetencji ;) Zresztą nie ma co narzekać, bo w końcu wybrnęłam ze wszystkich trudności i ciasto wyszło super :D Jest o wiele smaczniejsze i bardziej dekoracyjne niż wszystkim znane "cycki murzynki" na których pewnie się wzorowałaś. Aha, krem zrobiłam trochę inaczej- standardowy krem z kupnego budyniu i masła+namoczone w wódce rodzynki. Reszta jak w oryginale no i cóż mogę powiedzieć...Przepis na 5!!!!!!! :)
Dziękuję za pozytywny komentarz :) Również pozdrawiam!!!
Masz rację- i proste i smaczne :) Mam nadzieję,że spróbujesz, bo możesz mi wierzyć,że (moim skromnym zdaniem) nawet herbata Liptona przy niej wymięka ;)