Zajrzał marzec do przedszkola,
tam gdzie chodzą Jaś i Ola.
Pooglądał wszystkie sale
misie, klocki, autka, lale
i zawołał:
choć wspaniałe są zabawki,
brak mi tu zielonej trawki,
I choć dzień jest dziś radosny
nie widzę zwiastunów wiosny.
Nie ma bazi i żonkili; myślał chwilkę.
A po chwili...
Znalazł pustą filiżankę
zostawioną gdzieś przez Hankę.
Wysypał z niej suche fusy,
zamiast fusów dał krokusy.
Trzy cebulki przykrył ziemią
niech spokojnie sobie drzemią
Zrosił deszczem.
I co potem?
Obudzi je słonko złote!