Nasza bohaterka Gudrun stała się zatem narzeczoną Torvalda, bez żadnego pieścionka zaręczynowego i spytania się jej o zdanie w tej kwestii. Ale była ufna pomimo tego. Narzeczony był nietuzinkowym mlodym i eleganckim człowiekiem i te jego niesamowitezielone oczy, mogla w nie patrzec godzinami. Uwielbiała ich wspóne spacery i rozmowy na każdy temat.To dziwne , ale nikt tak jej przedtem nie rozumiał tak jak Torvald. Więc naprawdę się cieszyła, nawet to,że miała zamieszkac po ślubie w Garpsdale wcale nie martwiło jej. Ślub odbył się na początku września, wszystko było tak jak zamierzała i wyśniła, naprawdę była taka szczęśliwa. Ten dzień ślubu był najpiękniejszym jej dniem w życiu , te barwy i dzwięki mieszały w jej głowie. W nocy gdy opadła znużona na posłanie czekała na swego mężczyznę. Miał w sobie tyle delikatności i ciepła. Nie pamięta kiedy zasneła , czuła tylko jego dłonie głaszczące jej włosy. Rano gdy się obudziła poczuła się nieco zawiedziona, chyba nie tak miała wyglądac jej noc poślubna. Ale trudno , na razie doskonale się bawiła, mąż nie żałował jej na żadne stroje i klejnoty, był łagodny i serdeczny. Odwiedzał ich domostwo często Tord , syn sąsiadki o imieniu Ingun. Był nieco starszy od Gudrun , był w odróżnieniu do jej męża dośc męzny i prostolinijny. Im dłużej dziewczyna poznawała go tym zadawał się blizszy jej sercu. Zauważyła ,że teskni za nim kiedy ich nie dowiedza. W końcu zrozumiała ,że nie jest jej obojętny, a jej mąż w jej oczach stawał się coraz mniej ciekawy. Oczywiście dażyła go uczuciem , ale ich małżeństwo nadal było białe chociaż mineło już ponad pół roku.
Nadszedł dzień, który przerwał ten stan rzeczy. Gudrun , która od dawna prosiła o zieloną broszę u męża i ciągle jej nie otrzymała . Właśnie tego dnia upomniała się o nią, a Torvald zazwyczaj tak miły i opanowany , krzyknął ,że jest nienasycona swoimi rządaniami o klejnoty i uderzył ją w twarz. W Gudrun coś pękło!!! Nigdy nie czuła do niego takiej odrazy jak w tej chwili. Wykrzyczała mu w twarz, że nie powinien nazywac się jej mężem skoro stac go na to ,żeby uderzyc ją w twarz a nie stac go na spełnienie całkowite ich małżeństwa w łożu. Wieczorem tego samego dnia Tord ich odwiedził. Gudrun ze złami w oczach opowiedziała mu o zajściu między nią a mężem. Mężczyzna uśmiechnął się i powiedział,że bardzo go cieszy ten fakt, bo w końcu zrozumiała,że jej małżeństwo to jedna wielka farsa. On długo liczył na to ,że w końcu ich małżeństwo się rozpadnie co da mu szansę na myślenie o Gudrun jako o kimś więcej niż przyjaciółkę, bo to co do niej czuje,jest o wiele czymś więcej. I tak ten dzień , który się tak niefortunnie zaczął , kończył się nadzieją na inną przyszłośc. On zasugerował dziewczynie,że powodem rozwodu może byc styl ubierania się jej męża. Bo niestety ubiory jej męża corza bardziej przypominaja stroje kobiece. A powodem tego może byc tylko jedna, jej mąż bardziej czuje się w głębi kobietą niż mężczyzną. A jesli tak jest jedynym wyjściem z tej sytuacji może byc rozwód. Gudrun nic na to nie odpowiedziała,ale dało to jej wiele do myślenia. Wiosną definitywnie odeszła od męża i wróciła do rodziców. Jedyne co dobre z tego małżeństwa było to,że jej majątek osobisty, który został podzielony z majątku współnego był sporo większy niż wniosła w posagu w to nieudane małżeństwo. I tak zakończyło się jej piewsze małżeństwo i przepowiednia z pierwszego snu się spełniła w całości.
A jak saga go opisuje teraz Wam podam w całości
" Śniłam, że stałam blisko potoku, w tafli wody widziałam siebie z piękną ozdobą na głowie. Ona jednak wydawała mi się zbyt wielka i krzywa, miałam ochotę jej się pozbyc. jednak wokół siebie słyszałam glosy ludzi, którzy twierdzili,że tylko tak mi się wydaje. W końcu zdjełam go z głowy i wrzuciłam do wody, co dało mi poczucie straty z jednej strony i uwolnienia od ciężaru z drugiej strony. Ten niepokój był taki przykry. I tak skończył się ten sen
W dalszej części tego rozdziału jasnowidz wyjaśnia Gudrun ten sen w następujący sposób. Sen jest przepowiedznią jej piewszego małżeństwa . Kornet jest w tym wypadku odzwierciedleniem jej uczuc do męża i brakiem dopasowania ich obojgu do siebie. Co nie wynika z jej winy ani jego. Rzucenie go w wodę jest przepowiednią,że ich małżeństwo skończy się rozstaniem. Tutaj zacytuje jego słowa.
Ludzie mówią ,że "rzucenia do morza'" kiedy człowiek traci to wszystko co jest jego własne, a nic nowego w zamian nie dostaje.
Tyle właśnie zyskał jej pierwszy mąż z ich małżeństwa.
W dzisiejszych czasach też niestety bywają takie małżeństwa, kiedy mąż oznajmia żonie po iluś spędzonych razem latach, gdy często w związku są dzieci, ba nawet czasami dorosłe,że on niestety bardziej się czuje kobietą niż mężczyzną. Według mnie to zakłamanie i podłośc. Bo za kamuflarzem wzorowego męża i ojca, ukrywa swoje prawdziwe preferencje . A co zostaje tej biednej kobiecie,że jej związek był jedynie farsą . W latach piewszego tysiąclecia naszej ery były już rozwody z tego powodu, a jak to się ma teraz?