Robię szplitry od lat z dokładnie tego samego przepisu i rodzinka się nimi zajada; przepis prosty, sprawdzony, nie ma szans, żeby się nie udały.
pozdrawiam
hanyska na 100%
:)
Oczywiście, że prawdziwe grzyby są lepsze ale zupa w proszku "załatwia" przy okazji sprawę innych przypraw (np. soli). Co do nóżek opieńków to od lat suszę je "na wiór" i mielę w starym młynku do kawy. Doskonałe do zagęszczenia zup i sosów! Co do purchawek mam mieszane uczucia i nigdy ich nie zbieram.
Ogólnie pychota - choć ja wolę przygotować goloneczki od początku samodzielnie i wrzucić na dopieczenie. I jeszcze jedno - nie używam zupy grzybowej jako przyprawy - gorsze (niekształtne, nadjedzone przez ślimaki) egzemplarze zebranych grzybów suszę i tłukę w moździerzu na proszek. Podobno można w ten sposób wykorzystać nogi z opieniek lub kań - raczej nie stosuję - mam dość innych grzybków. Casem dodaję do proszku grzybowego purchawki - tak, tak wszystkie są jadalne poza trudnym do pomylenia tęgoskórem pospolitym pod warunkiem, że są młode (białe w środku)...
Szplitry Hanysa są doskonałe, własnie wyjąłem z piekarnika -pychotka -mniam mniam
Najlepiej polne, lepiej się przechowują.
a jakie te ogorki szklarniane czy polne?
rewelacja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ewulinko, zupę borowikową traktujesz jako przyprawę, po prostu posypujesz nią poszczególne warstwy (na sucho).
Z proporcjami mam zawsze kłopoty. Po prostu wrzucam "na oko". Na średni kociołek powinno wejść 8-9 golonek. Kapusty ok. 1,5-2 kg, z pół kilo boczku (lepsza słonina wędzona, krojone w grubą kostkę) no i jedna zupa borowikowa. Może być oczywiście inna grzybowa ale "Knorra" mam już wielokrotnie sprawdzonego.
Jeżeli nie masz golonek gotowych to kup surowe golonka i gotuj je przez ok. godzinę (aż zmiękna) w różnych przyprawach (sól, ziele, czosnek, cebula, paryka itp. wg uznania). Też będzie bardzo dobre. SMACZNEGO!
Daj znać jak Ci poszło.
A co z zupą borowikową ? Trzeba normanie ugotować i na koniec układania warstw zalać z góry kociołek ? I jeszcze .... jakie ilości podstawowych produktów na jaki kociołek ?
Dziękuję bardzo za podpowiedż.Opiszę wrażenia moje i znajomych.Jutro zabieram się za robotę.P o z d r a w i a m
Z proporcjami mam zawsze kłopoty. Po prostu wrzucam "na oko". Ale na Twój kociołek myślę, że wystarczy ok. pół kilo ziemniaków, z 30-40 dkg boczku, tyle samo pieczarek, ćwiartka małej kapusty, z 20 dkg cebuli, Jedna lub półtorej kiełbasy. Jak mi coś zostaje to zawsze wymyslam jakąś potrawę np. na obiad.
A tak swoją drogą polecam mój "kociołek golonkowy" - pycha.
Pozdrawiam - hanys
Paolu, pojęcie golonka po bawarsku jest dla mnie pojeciem umownym. To po prostu golonka peklowana, podgotowana i pieczona.Może nie ma to nic wspólnego z Bawarią ale tak je nazywamy . Mieszkam w Chorzowie i golonko kupuje tylko w jednym, sprawdzonym sklepie. Najczęściej gotowe, w folii. Jest już peklowane, podgotowane i lekko podsmażone. Firma o ile pamietam "HAM". Z kolei surowe, peklowane golonka (znalazłem wspaniałego rzeźnika w Ornontowicach k. Mikołowa!!!) przed wrzuceniem do kociołka trzeba koniecznie podgotować (min. 1 godz.) a dopiero potem do kociołka. Inaczej kapusta Ci sie rozgotuje.
A na kociołek nie jest potrzebne wcale ognisko. Często (z lenistwa) robię kociołek normalnie na piecu gazowym. Wykręcam nóżki z kociołka i stawiam bezpośrednio na palniku gazowym. Efekt ten sam (no prawie, bo bez zapachu dymu). Tak więc możesz go zrobić nawet na Twoim "tarasowym party".
Jak nie masz kociołka możesz zastąpić go garnkiem z dość grubym dnem, a pokrywkę czymś obciążyc.
Pozdrawiam - Hanys
Niy dziynkuj Hanysowi że recht i rychtyk ;) Dej mnie, jak maszketne golony som z piekarnika :)