Ale były bardzo udane. Pół dnia pózniej nie było już po nich śladu.
A mnie się wcale nie rozlały. Zrobiłam dość duże kulki i w środku powstał zakalczyk. Następne spłaszczę.
Aniulu, nieskromnie powiem, że osiągam mistrzostwo w pieczeniu tych drożdzówek.
Ciasto jest naprawdę super plastyczne i proporcje są idealne.
Ciasto rzeczywiście lużne - jak pisano w komentarzach wcześniej. I rzeczywiście wyjątkowo pyszne!
Broniu gdzie można kupić rożki o takim kształcie? Wydaje mi się, że takie są tylko na słodko?
A jaka byłaby sytuacja znajomego myszymychy gdyby akumulator wybuchnął mu prosto w twarz a on akurat wynajmowałby mieszkanie? Czy właściciel mieszkania zrezygnowałby z płatności bo pan miał wypadek?
Każdy żyje jak chce.
Mając tyle lat co Ty, miałam postanowienie, że nigdy w zyciu nie wezmę kredytu. Od 5 lat spłacam kredyt i cóż żyję. Jest to po prostu kolejny rachunek, który należy zapłacić co miesiąc. Gotuję w swojej kuchni, myję się pod swoim prysznicem i korzystam z własnej toalety. Mam za sobą etap wynajmów i mieszkania z teściową i nigdy przenigdy nie chciałabym się cofnąć do tamtych czasów.
Przed świętami Wielkanocy wreszcie przyszedł czas na wstawienie zdjęcia.
Najtrudniejszą sprawą było sklejenie ścian,ale się udało.
Drożdzówki przepyszne w smaku i bardzo udane. Trudno się zresztą dziwić, skoro autorką przepisu jest sama Aniula27.
Dziś robię trzeci raz i tak jak Wiszedi uważam, że w przepisie powinna zostać zweryfikowana ilość mąki. Za każdym razem ciasto było bardzo rzadkie i trzeba było podsypywać sporo mąki na tkz oko.
Do pierwszego rozczynu musiałam dać też całość mleka bo zrobił się twardy kamień.
Niemniej jednak drożdzówki były bardzo smaczne.
Mnie wyszedł mega zakalec.
Musiałam coś zrobić nie tak, bo Twój jest naprawdę ładny.
Zrobiłam domek (właściwie to w moim wykonaniu przypominałao to podpartą kijem lepiankę).
Nie chodzi tu jednak o przepis, tylko o moje zdolności manualne (a raczej ich kompletny brak).
Spróbuję jeszcze raz ale następnym razem zrobię np 3 małe domki. Mój był za duży i nie połączyły mu się boczne ściany.
Dokonałam więc przyspieszonej rozbiórki. W tej chwili jestem w trakcie konsumpcji dachu. Mniam, mniam.
Witrażyki z landrynek też wyszły fajne.