Wyrzuciłam rozpoczętą paczkę, przez 3 dni chodziłam po ścianach sama kpiąc z siebie, jak takie małe śmierdzące g0wno potrafi rządzić człowiekiem. Nie palę ponad 4 lata, nie wiem dokładnie ile, bo nie przywiązywałam wagi do daty, by nie robić z tego wydarzenia. Trzeba chcieć. Nie przekonywać się do rzucenia tylko chcieć przestać.
no własnie boję się tego chodzenia po ścianach heheheheeh
Szybko miną... czym są trzy dni w porównaniu z wiecznością? :)
Po tych trzech dniach, kiedy to prawie podniosłam z chodnika papierosa, który wypadł komuś z paczki stwierdziłam, że przez takie męki drugi raz nie będę przechodzić i pomysł o powrocie do nałogu umarł śmiercią tragiczną.
Ja nie kończyłam z nałogiem bo nigdy go nie miałam. Jestem największym wrogiem papierosów. Mojego męza oduczyłam skutecznie , kiedy jeszcze nie był moim mężem. Postawiłam mu ultimatum......
JA albo PAPIEROSY. Gdyby wybrał papierosy nie byłby dzisiaj moim mężem. Do dzisiejszego dnia nie pali od siedemnastu lat.
no własnie!! mój mąż marudzi ale ultimatum mi nie postawił..... może tego właśnie brakuje... ;-)
Moja przyjaciółka też paliła i to bardzo duże ilości, nie słuchała nikogo, kto ją prosił , o to żeby rzuciła.Dopiero jak się dowiedziała że ma raka płuc, to przestała palić, ale było już za późno.Osierociła w młodym wieku 2 synów, może warto pomyśleć , czy nie szkoda zdrowia i życia, dla jakiś, śmierdzących petów.
Witam.
Polecam Tabex!!! Nie pale od 26 stycznia i nawet nie ciągnie i oczywiście silna wola!!!
Rzuciłam palenie w maju . Do dzisiejszego dnia nie zapaliłam ani jednego papierosa i o dziwo wcale mnie nie ciągnie do palenia . Paliłam o..... ,aż 40 lat.Dzięki tabletką DESMOXAN , rzucenie było łatwe. Poczytaj - tam dowiesz się więcej.
Ja juz nie pale ponad 4 lata. Latwo nie bylo ale sie udalo.
Po pierwsze bardzo chcialam rzucic, po drugie mialam motywacje.
Po ktoryms kolejnym miesiacu nie zajscia w ciaze wmowilam sobie, ze jak rzuce do zajde.
I juz w nastepnym miesiacu po rzuceniu bylam w ciazy.
Teraz jest juz ok ale nie raz bronilam sie rekami i nogami przed zapaleniem.
Wiem, ze jeden papieros moze zrujnowac wszystko.
Zycze powodzenia.
Jesli bardzo chcemy ,
Paliłam dużo, jednak gdzieś z tyłu głowy miałam świadomość tego jak bardzo się krzywdzę. Wiedziałam, że muszę rzucić, ale ciągle był jakiś powód, że jeszcze nie teraz. Papierosy mi pomagały, lubiłam je. Wypalałam trzy paczki w ciągu dwóch dni, czasem więcej. Wmówiłam sobie, że jeżeli wytrzymam dzień bez papierosa, to nie będę palić. Ale ten dzień był poza moim zasięgiem. Jednak zdarzyło się, że wypaliłam dwie paczki w ciągu jednego dnia. Na drugi dzień po przebudzeniu czułam w płucach ogień. Miałam komfort "przeleżenia" całego dnia i udało się.Nigdy nie paliłam leżąc.Pamiętam datę rzucenia i świętuję ją, ponieważ największym sukcesem jest pokonać samego siebie. Wiem też, że muszę być czujna, bo dużo trudniej jest oduczyć się, niż nauczyć. To umie się na całe życie. Palenie rzucałam kilka razy i zawsze tą samą metodą - wytrzymać dzień bez papierosa. Przerwy miałam po kilka lat, ale pierwszy raz mam prawdziwy wstręt do papierosów. Nigdy nie korzystałam z pomocy farmakologicznej. Po rzuceniu palenia było już tylko lepiej, pod każdym względem.Stać mnie na prezenty dla siebie, bez krztyny wyrzutów, bo szanuję siebie za to co zrobiłam. Często moim ostatecznym argumentem w negocjacjach z Mężem, są koszty wydawane na papierosy z jego strony i brak takich wydatków z mojej strony.Co mi pomogło? Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że ja sama.
Trzy lata to niedługi staż, więc powinno Ci się udać. Spróbuj, bo bez papierosów da się fajnie żyć, Poprawia się zdecydowanie jego jakość. Powodzenia.
Na samym etapie rzucania palenia, pomagało mi wmawianie sobie,że nigdy nie paliłam. I tak przetwarzałam sobie każdą sytuację w której sięgałam po papierosa, wyobrażając sobie ze nigdy tego nie robiłam. Wiem, że to trochę pogmatwane, ale ja od początku założyłam sobie ze nie będę unikać miejsc związanych z papierosami, ani tez nigdy nie będę upominać osób palących w towarzystwie. I tak, przy piwku, wyobrażałam sobie jak to mogło wyglądać jakbym nie paliła (motyw co zrobić z rekami), przypatrywałam się osobom niepalącym i uczyłam się na nowo odnaleźć w takiej sytuacji. I tak we wszystkim, na przystanku, o poranku w stresującej sytuacji itp. Wyobrażałam sobie jak to było bez papierosów i ze ja przecież nigdy nie paliłam. Ostatecznie, jak już byłam na granicy wytrzymałości, to wyobrażałam sobie ze już jestem po wypaleniu papieroska. I co? Nic się nie zmieniło przez te 4 minuty. Nie pale 3 lata. Miałam momenty załamania i parę grzeszków ale nie robię sobie wyrzutów. Ważnie żeby nie chcieć palić. Po rzuceniu to dopiero POCZUJESZ palaczy. Ja już nie chce, co tu dużo mówić-śmierdzieć. Mam nadzieję, że trochę pomogłam. Zdaję sobie sprawę ze jest to dość dziwna i osobliwa metoda. Życzę wytrwałości i dużej wyobraźni :)
Jaki nałóg? To ja jestem panią swojego ciała i ja decyduję, czy chce palić czy nie.Nie chce tutaj nikogo obrażać, ale nie ma nic gorszego, jak paląca kobieta.
Jak moja córka była mała to przychodziła do niej koleżanka, której matka paliła papierosy, biedne dziecko, było całe prześmiardnięte dymem papierosowym, nawet włosy jej śmierdziały.
Ja nie pale, ale moja mama swego czasu kopcila jak smok. I pamietam czasy gdy szlam do niepalacej rodziny kolezanki I sama czulam, ze smierdze fajami. Bylo mi wstyd. Nie raz z mama sie klocilam a ona odpowiadala ze przeciez nie czuc nic.
Dzis tak mam z moimi dziecmi. Jak wracaja od niektorych znajomych to tez pachna paskudnie.
Rzucić palenie? Nic bardziej prostego! Wiem, bo wielokrotnie z powodzeniem rzucałam palenie.
A tak poważnie - rzuciłam kilka lat temu bez żadnych "pomocy", nie znam dokładnej daty, bo tak jak Bahati uważam, że nie o czym pamiętać i czego celebrować. Było cholernie ciężko - typowy zespół odstawienny :(. W głowę trzasnęło mnie, kiedy po dwóch miesiącach zwolnienia i leczenia kolejnymi antybiotykami zapalenia oskrzeli, wylądowałam w szpitalu z porządnym zapaleniem płuc. Wtedy sobie powiedziałam: dość, w końcu kto rządzi? Leon czy jego dzieci? Od tej pory nie zapaliła mimo, że fajki leżały baaaardzo długo w szufladzie.
I wciąż, po latach nie palenia rozumiem palaczy i pamiętam tę przyjemność zaciągnięcia się dymkiem przy porannej kawce lub piwku.
Nie wiem, czy się odzywać... Nie paliłam i nie palę, no może czasem głupa :) Nie jestem wrogiem palących, ale pijących pań i owszem, które każdego dnia muszą wychlać lampki winka, kilka piwek, drinki etc. i wraz z wypitymi procentami są coraz bardziej inteligentne... Wiem, wiem, to nie za moje...
Tak więc pal, ale nie pij :) Żartuję. Życzę POWODZENIA!
kochani!!
fajną lekturę dałyście mi do porannej kawy... siedziałam,czytałam, czytałam po czym pojechałam na zakupy...i co?????? nie kupiłam papierosów!!! ;-)) mam w domu ostatnie 4 sztuki i DUMNA Z SIEBIE JESTEM heheheheh a co najważniejsze- odezwała się we mnie wola... okaże się czy silna... ale myślę że tak...
trzymajcie za mnie kciuki...
jak to koleżanka napisała ... - jestem panią własnego ciała ;-))
dziękuję..
....a jeszcze mi powiedzcie, czy przytyłyście dużo po rzuceniu fajek???
co robiłyście gdy apetyt był większy???
;-)
Przytyć? Nic a nic! :) Za to cera o niebo lepsza, włosy, paznokcie... a zwiększony apetyt wystarczy ignorować. :D
Proponuję zwiększyć ilość albo zacząć spożywać otręby. Bo z tak zwanymi "leniwymi kiszkami" możesz mieć problemy przez jakiś czas. :)
Za pierwszym razem jak rozstałam się z petkiem przy pomocy Tabeksu pozostało mi 12kg, moje drugie podejście też przy pomocy Tabeksu kolejne 14 kg. Moje podsumowanie 26 kg do przodu na prawie jeden rok bez papierosa! Po drakońskich dietach kolejne 5kg do kolekcji! Powiedziałam STOP i kupiłam papierosy. Pale, waga stoi a nawet powoli się zmniejsza. Pale bo lubię i palić będę, mam świadomość że palenie zabija ale otyłość jest jeszcze gorsza . Jeśli chodzi o sam Tabeks jest bardzo pomocny w rzuceniu palenia.
Nie masz dla kogo żyć?Jak nie masz, no to sorry , zabijaj się.
Ja również przytyłam .Przez sześć miesięcy nie palenia ,przytyłam 5 kg , Staram się ograniczyć jedzenie , jem pięć razy dziennie małe porcje . Ostatnie dzienne jedzenie to owoce lub warzywa i godzina 18/00. Mam napady głodu i cóż ....poddaje się!!! Na drugi dzień mam wyrzuty sumienia i biorę się do ćwiczeń .
Waga już się ustabilizowała czyli na razie stoi w miejscu.Myślę ,że zacznie lada chwila spadać.
Dużo posiłków to błonnik czyli ciemne pieczywo razowe , jogurty naturalne mieszane z otrębami itp. oczywiście piję dużo wody.
http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/otreby-na1000sposobow
Moje "leniwe jelita "nie pracują tak jak trzeba więc piję herbatkę xenne wieczorem , ale rano nie zawsze jest ok. W tym przypadku muszę użyć jakiś silniejszych herbatek i duże ilości błonnika i jabłek.Mówią,że przez sześc miesięcy się tyje , ale później wraca się do swojej wagi .No cóż trochę diety i gimnastyki czyni cuda .
Mąż się śmieje , że dorosłam do rzucenia palenia .(po 40-stu latach)
U mnie jak już pisałam rzucenie palenia prawie zbiegło się z zajściem w ciążę. Wiec to troszkę inaczej aczkolwiek zostało mi po ciąży 8 kilo i to chyba właśnie te od papierosów:)
Tak je sobie hodowałam i wreszcie wzięłam się za siebie i już 3 kg mniej:)
Wagą się nie przejmuj, skoro uda Ci się rzucić palenie to kg też zgubisz:)
Bądź silna i nie poddawaj się:)
Nie ma to jak za duże folgowanie z jedzeniem zrzucić na papierosy, ale zawsze się trzeba jakoś pocieszać.:P
Witam! Mój tata rzucił palenie metodą biorezonansu. Od ponad 4 lat nie pali. A palił około 25 lat. Twierdzi, że to najlepsza metoda (bo jemu pomogła). Koszt niewielki, ale za to jaki skutek. Tata jest strasznym cholerykiem i mimo wielu prób nigdy mu się nie udawało. Po tym "zabiegu" - twierdzi, że teraz go nie rusza nawet to kiedy ktoś obok niego pali. W jego przypadku dużo pomogło nastawienie psychiczne, że chce rzucić, a dodatkowo to, że wielu osobom na naszej wsi dzięki tej metodzie udało się pozbyć nałogu. Jeszcze jednym bodźcem myślę, że było to, iż siostra w listopadzie miała urodzić pierwszego wnuka i powiedziała tacie, że do zasmrodzonego fajami dziadka wnuka nie przywiezie ;) A niżej opis tej metody:
Biorezonans
W terapii tej wykorzystuje się istniejące w organizmie człowieka
i wokół niego drgania elektromagnetyczne (biosygnały).
Przed przystąpieniem do zabiegu należy zapalić papierosa,
który umieszczony zostaje w aparacie. Osoba poddawana terapii
podłączana jest do urządzenia poprzez specjalne elektrody.
Po włączeniu odpowiedniego programu w komputerze, w organizmie
zachodzi reakcja mająca na celu wygaszenie głodu nikotynowego.
Skuteczność metody jest bardzo imponująca. Po jednym zabiegu
90 proc.osób rzuca palenie - deklarują specjaliści od biorezonansu.
Zabieg kosztuje 50-60 zł.
Moj mąż z tego korzystał w tamtym roku. Nie palił rok, do czasu wypadku córki. Teraz, po siedmiu miesiacach znów pojechał na ten "zabieg". Nie pali 3 dni, przyznaje ,ze jest mu ciężej niż za pierwszym razem. Jestem jednak przekonana,ze da radę.
http://www.jabluszkowo.pl/ powodzenia
a tu proszę strona dla rzucających palenie.
ps.nie palę już ponad trzy lata, mąż też nie pali
Moja koleżanka poszła sobie na taki biorezonans odbyła "sesję" bo tak się chyba to nazywa, zapłaciła wyszła na zewnątrz zauważyła, że mąż który miał na nią czekać gdzieś się chwilowo zawieruszył i co zrobiła z "nerwów" zapaliła papieroska:). Wydaje mi się, że aby nie palić trzeba chcieć tego, to podobnie jak za alkoholikami, nie wyleczy się go żadnymi postanowieniami sądu, nakazami podjęcia terapii czy też samym pobytem na takowej, on musi chcieć przestać pić czy palacz palić.. tak to wynika z moich doświadczeń bo w jednym i drugim nałogu teoretykiem /zwłaszcza w alkoholu/ a nie praktykiem.
Mój syn w ramach rzucania palenia żuje gumę, i odnoszę wrażenie zresztą on sam to mówi, że uzależnił się od tej gumy i substancji tam zawartych.
Zawsze twierdzę, że przy odpowiednim nastawieniu każdy może, przestać palić skoro udało się to mojemu mężowie, który palił czasami i trzy paczki dziennie a aktualnie od 10 lat już nie pali.
Kiedyś siadł sobie i przeliczył,że w swoim życiu "przepalił" dobrej klasy samochód i przestał palić
Kiedyś siadł sobie i przeliczył,że w
swoim życiu "przepalił" dobrej klasy samochód i przestał palić
Czy takie tłumaczenie jest OK? Niektórzy nie palą i auta nie posiadają :)
Na WYJCU WŻ jedna z koleżanek / Beata500/ ujęła palenie w ten sposób, że można mieć i dobre auto i... palić :) Wyższa i czysta ekonomia :)
Znam całe mnóstwo palących i nie palących o takich samych dochodach i nikt nie ma luksusowego auta. :)
no ja nie mówię o luksusowym tylko o dobrej klasy..takim powyżej malucha
Kiedyś siadł sobie i przeliczył,że w swoim życiu "przepalił" dobrej
klasy samochód i przestał palić Czy takie tłumaczenie jest OK?
Moim zdaniem tak, prawie każda motywacja, która doprowadzi do zerwania z nałogiem jest dobra. Ludzie są tak różni, więc coś co dla jednych jest pomocne, niekoniecznie pomoże innym. W związku z tym nie oceniałabym w kategorii dobre-złe, mądre lub nie. Niech każdy szuka dla siebie najlepszego motywu. Dla mnie motywacja finansowa jest w porządku, zastanowiłabym się tylko na co wyda zaoszczędzone pieniądze, bo jeśli np.na strzelbę, żeby postraszyć teściową, to...hm? Ale to już zupełnie inny temat.
z teściową ma dobre relacje, chociaż to nigdy nic nie wiadomo:) aktualnie przelicza na narty i wspólne wyjazdy na nie, no w sumie to tak rocznie to chyba "trochę zarabia":)) najważniejsze, że nie pali..
moim zdaniem każda argumentacja jest dobra byleby prowadziła do celu.. no wcześniej palił i miał, teraz nie pali i też ma:)
Zgadzam się z Tobą w 100%- tach. Ja nie palę już 14 lat i bardzo dobrze mi z tym.;)
Nie palę ponad 20 lat. Pamiętam, że ważniejsze były argumenty natury mentalnej i psychicznej, niż zdrowotne, czy finansowe . Z natury jestem ambitna i zauważyłam, że czasem papierosy zabierały mi spokój, czas, itp. Brak papierosów (zostały wieczorem 2-3 szt) powodował nerwowość, niepewność i ciągłe myślenie o tym co jutro rano zapalę. Czasem musiałam wyjść i kupić na rano fajki. Nienawidziłam tego odczucia, czułam, że utraciłam nad sobą kontrolę. Kiedy mój narzeczony zaproponował wspólne rzucenie palenia, od razu przystałam na to. W pracy znajomy twierdził, ze po 2, gora 3 dniach będę znowu palić, szef zaskoczył mnie twierdząc, że wierzy w mój sukces. Musiałam im obum udowodnić, ze panuję nad sobą, a narzeczonemu chciałam tylko dotrzymać towarzystwa! Od czasu do czasu z Małżem wspominamy te chwile i cieszymy się, że nie palimy, że jesteśmy wolni od nałogu. Kiedyś policzyliśmy ile zaoszczędziliśmy.....byłoby na super auto, teraz wiemy, ze zaoszczędziliśmy wiele żyjąc w zdrowiu przez te wszystkie lata, ciężko pracując poza zdrowym rozsądkiem.. A Ty dlaczego pali-sz (-łaś)?
Ja zawsze mówiłam, że palę bo lubię. W sumie raczej nie ma osoby palącej która by tego nie lubiła.
Teraz nie palę i jest mi z tym bardzo dobrze, zastanawiam się czasami co ja w ogóle mówiłam, że lubię. Jak to świństwo można lubić? Śmierdzisz na kilometr, z buzi wielki smród, ciuchy śmierdzą, włosy również.
."..bo lubię" to wymijająca odpowiedź, świadcząca o niskiej świadomości istoty nałogu, albo niechęci do rozmowy o tym.
Na szczęście już 5-ty rok nie lubię:)
http://wielkiezarcie.com/article51399.html Może się przyda.
Dziwi mnie bardzo, że nikt nie wspomniał o metodzie Allena Carra. Moim zdaniem jest to najskuteczniejsza metoda- bez tycia, bez silnej woli, po prostu zracjonalizowanie sobie swojego nałogu. Nie chcę robić kryptoreklamy, ale polecam poczytać w googlach. Gdyby ktoś chciał książkę w wersji elektronicznej, poproszę o wiadomość prywatną, chętnie podeślę i będę szczęśliwa jeśli ktoś podejmie wyzwanie ;)
Na początku wszyscy się śmieją jak słyszą o tej metodzie, ale fakty są takie- moja mama paliła 20 lat, rzuciła po książce, nie pali dwa lata. Podetknęła mi książkę, ale ja się z niej śmiałam bo oczywiście myślałam ze żeby rzucić palenie trzeba się pomęczyć, przytyć i potrzeba masy silnej woli, a nie jakiejś tam książki. Paliłam 6 lat, nie palę od stycznia, książkę rozdaję znajomym i nie pali też czwórka z nich ;) W Polsce tą metodą rzuciło też kilka znanych osób, mozna wpisać w jutuba.
Pozdrawiam!
Moi znajomi tez zachwalali... zachwycali się, wszyscy pala do dziś,stosując kolejne sprawdzone sposoby na rzucenie palenia. A nie... jeden kolega rzucił, gdy dowiedział się, że będzie tatą, to poskutkowało natychmiast! :)
Viva, jak tam u Ciebie z silną wolą i co robisz teraz z nadmiarem kasy? :)
kochani... sama nie wiem jak to się stało ale idzie mi super!!! nie palę już pare dni i nie mam potrzeby puszczenia dymku... jestem z siebie dumna i teraz więcej tracę na kosmetyki hehehheh
bardzo łatwo mi poszło!! i oby tak dalej ;;
dziękuję i całuję !!!