Zgodnie z duchem poprzedniego wątku kontynuujemy rozmowy o sprawach dla mamusiek arcyważnych i poważnych i tych mniej ważnych także :)
Zapraszamy serdecznie również pozostałych uczestników forumowych zmagań ze słowem :)
Zaglądam na zaciszną, wpadłam dziś na chwilkę,
pozdrawiam wszystkie mamusie!!!
Miłej,rodzinnej niedzieli!
Trudno nie przyzna ci racji, ale tak to już jest... Może za jakieś 10 lat i Polska dorośnie do tego standardu, ale wcześniej raczej bym się niczego takiego nie spodziewała:-/
niestety ja rowniez mialam okazje to zauwazyc. po wyladowaniu na lotnisku w Jesionce(Rzeszow jak ktos woli) chcialam zmienic pieluche malej a tam niestety niebylo miejsa na cos takiego , pan z obslugi klijentow zaproponowal zebym zrobila to NA DESCE KLOZETOWE. nieskozystalam z tej mozliwosci i przewinelam dziecko w samochodzie.
Zgadzam się z tobą w 100%. Jak ja chciałam zmienić dzieciom pieluchę to można to zrobić w niektórych hipermarketach i w Mc donalds.
Ojejku, jaka tu cisza... Pewnie wszystkie mamusie na spacerkach, bo pogoda piękna?
Ja siedzę w domku i z tęsknotą spoglądam za okno. Kiedy obudziłam się rano okazało się, że "zaniemówiłam".
Zuziek też przeziębiony (całe szczęście, że nic więcej, bo szaleje grypa i angina). Byłyśmy prywatnie u lekarki (kolejka na 30 osób... totalny koszmar). Cóż lekarka dobra, ale za syropek i kropelki do noska zapłaciłam 60zł :-/ no, ale najważniejsze żeby podziałało:)
Aha, i dobra wiadomośc Zuzia nie ma żadnej infekcji w drogach moczowych:)
I ząbki się zatrzymały:) Więc i dziecko bardziej pogodne i ja mniej zmęczona:)
Nawet wczoraj miałam czas na zrobienie snickersa, bo piątkowy serniczek starczył praktycznie tylko na mojego brata i nie miałam nic na niedzielę.
A tak ogólnie nudy, znów wzięłam się za czytanie "Historyka", co prawda najlepiej smakuje za pierwszym razem, ale może znajdę coś co wcześniej przeoczyłam?
Pozdrawiam mamusie, miłego i spokojnego dnia:)
Fanie że się nudzisz, Dajanko, to oznacza, że wreszcie troszkę spokoju, należało się Wam :) Pozdrowienia dla Ciebie i Zuzieńki!
Witam wszystkie mamy! Wpadłam do was na chwileczkę bo mój mały rozrabiaka śpi.Ma już dwa latka i 4 m-ce,ale nie wytrzymuje całego dnia bez porządnej drzemki(kładę go ok.12:30 i mam spokój do 15-budzi się wcześniej ale lubi sobie jeszcze poleżeć).
I w tym miejscu pewnie powiecie,że mam super.No ze spaniem mam dobrze teraz bo jaj Mateusz był mniejszy i mieszkał ze mną i mężem w naszej sypialni to robił pobudki ok. 4-5 godziny rano,a od prawie roku o 7:30!
Sen z powiek spędzają mi dwie sprawy:
Kiedy wreszcie moje dziecko nauczy się mówić?Jeszcze tydzień temu zasób słownictwa mojego gagatka wynosił jakieś parę słów(mama,tata,baba,dziadzia,kom-kompot,wu-wujek).Od kilku dni dołączyły do tego wyrazy:dom,pić,cześć.
Wiem,że jedne dzieci szybko mówią,inne chodzą itd. ale to już jest troszkę denerwujące tym bardziej że zawsze czytaliśmy mu dużo książeczek itd...co o tym myślicie???
Druga sprawa to tzw. bunt dwulatka! Mój synek chyba wziął sobie do serca tę teorię i potrafi nieźle histeryzować,a najgorzej jest w okresie wychodzenia ząbków.A zostały nam jeszcze dwa.Podam przykład:w wigilię Mateusz rzucił na ziemię filiżankę,wszystkie serwetki ze stołu a na koniec zamachnął się kolumną na dziadka(nazajutrz światło dzienne zobaczył 20-ty ząbek).Tak drastyczne wybuchy nie zdarzają się codziennie,ale i tak jest ciekawie. Boję się,że posiadając pełen komplet białych kiełków synek będzie miał niezły charakterek!!!
Kochane mamy czy macie podobne doświadczenia?Proszę napiszcie.
Moja młodsza pociecha, w marcu skończy 3 lata i też mało mówi. Dużo, ma też jakiś własnych "skrótów", mimo swojego wykszatłcenia, przytargarłam do domu swoją koleżanke logopedę, która mnie uspokoiła. Maciuś rozumie wszystko z detalami (czasem słuch ma bardzo wybiórczy), po swojemu potrafi wyartykułować wszystkie swoje potrzeby. Powiedziała mi, ze moje dziecko nie mówi z .....lenistwa. Jest ze mną w domu, ja go rozumi świetnie, doskonale dogaduje się ze swoim bratem i tatą, nie widzi potrzeby by zacząć normalnie mówić w "naszym" języku. Starszy synek, jak miał półtora roku, to gadał już jak stary, buzia mu się nie zamykała (tak zostało do tej pory). Do trzeciego roku życia dziecko ma prawo nie mówić, ważne jest by rozumiało co do niego się mówi. Potrafiło wykonać jakieś polecenie. Jak zacznie mówić, wszystko potoczy się lawinowo. W ciągu tygodnia np. będzie mówiło już zdaniami złożonymi z poprawną wymową np. sz, cz, r. Musimy się uzbroić w cierpliwość. Co do buntów dzicka, to też nie pozostaje nic innego, jak zacisnąć ząbki i przeczekać:-)) Uważać, trzeba tylko żeby np. nie zrobiło sobie krzywdy. Moim znajomym, synek jak było coś nie po jego myśli to rzucał się na podłogę i walił głową w podłogę, kiedy trafili do psychologa to pani poleciła im podkładać mu tylko jakąś poduszkę pod tę nieszcęsną głowę, coby jej sobie nie rozbił i omijac go szerokim łukiem, jak zobaczył, ze nie robi już to wrażenia na rodzicach to się uspokoił. Grunt to się nie denerwować i nie nakręćać wzajemnie.
Już nieraz myślałam,że Mateusz nie mówi bo mu się nie chce...Nie ma ochoty powtarzać czegoś za mną.No i hmm...też jestem z nim cały czas w domu! Coś w tym musi być tym bardzie,że rzeczywiście wszystko rozumie.
Dobrze jest czasami się komuś wyżalić i dowiedzieć,że inni też mają podobne bolączki i problemy.Co do aktualnych zachowań synusia to już zaciskam zęby im spróbuję to wszystko przeczekać!
Pozdrawiam cieplutko wszystkie mamy.
Witam! :)
Jestem mamą Martynki (2 latka i 4 m-ce). Jak tak czytam sobie Wasze wypowiedzi to dochodzę do wniosku, że jestem szczęściarą.
Moja córcia mówi całymi zdaniami. Buzia jej się nie zamyka a jak czasami coś powie to aż mnie zatyka z wrażenia. :)
Co chwilę pyta: mamusiu a co to było? Dlaczego? - itd.
Od 20 już śpi a od rana znów zaczynają się pytania :) Pozdrawiam i życzę wszystkim mamom spokojnej nocy!
Iloria nie draznij tu innych mam:))Moja Majka ma 2 lata kladzie sie kolo 22 wstaje o 7 z przerwami w nocy na wycie okolo3-4 razy,je roznie w zaleznosci od kaprysu czy pogody(nie wiem czym sie kieruje)a z mowieniem powoli do przodu-juz mozemy sie dogadac ale za to nocnik wrog nr 1!!!Tak na serio pozazdroscic braku problemow w tym co piszesz ale w ogole jak sie popatrze na te swoja gwiazde albo jak jej cos dam a ona do mnie"dziki mamo" to sie rozplywam jak maslo(a starsze dzieci16 i 10 nie dawaly tak popalic)Pozdrawiam wszystkie mamy-spokojnej nocy.
:D Marcia jeśli chodzi o nocnik to tez mam z nim problemy ale jeszcze przecież mamy czas:) Ja rozpływam się gdy słyszę z ust Martynki: Kocham cię mamusiu! - normalnie mięknę. A gdy coś zbroi i jestem na nią zła to ona po chwili przychodzi i mówi: przeprasiam, pogodzimy się? - I patrzy na mnie tymi swoimi oczętami. :D
Ach i jak tu się denerwować na takiego sprytnego brzdąca?
Witam Was z samego ranka! Akurat mam jeszcze chwilkę wolnego, to siadłam do komputera, Dominisia jeszcze śpi....Widzę, że u mnie jak u Ilorii, starsza córcia (ma teraz 6 lat) ale w wieku 1,5 roku usiadła na nocnik a po miesiącu chciała na deseczkę, mówiła dużo, wręcz trajkotała, zasypia zawsze koło 20, budzi się rano o 7 do przedszkola,Tak było i jest z pierwszą córcią, a jak będzie z drugą???????ma 9 miesięcy...
Polecam ćwiczenia mowy pojedynczych słów z dzieckiem przed lustrem, Tak nauczyła się mówić mama.
Pozdrawiam!!!
Dziewczyny mój synek za miesiąc skończy dwa lata i nawet nic się nie zanosi na mówienie. Nawet mama i tata nie za bardzo chce mu się mówić. Rozumie co się do niego mówi, bo jak powiem "kąpiemy się" to on biegiem do łazienki, albo "jedzonko" i już jest przy stole. Ale po swojemu, jak to ja mówię po chińsku nawija cały czas. Po prostu rozmawia ze mną ale po swojemu. Bardzo za to lubi słuchać muzyki, jak włączę radio albo płytę on siada na kanapie i może tak siedzieć nawet pół godziny. A co do buntu dwulatków oj to daje popalić. Jak tylko mu się coś sprzeciwić i nie dostanie tego co chce to zaraz wymusza płacz albo właśnie tłucze głową o podłogę. Patrzę tylko czy nie robi sobie krzywdy i staram się odwrócić jego uwagę i mam nadzieję że wyrośnie z tego. A z nocnikiem to nawet na razie nie zaczynam bo ucieka od niego z wrzaskiem. Uciekam już spać, bo rano pobudka i do szkoły szykowanie. Pozdrawiam wszystkie mamusie.
Hej.Moj synek w grudniu skonczyl 3 latka i nie mowi nic,ja jestem zalamana...Wiem,ze wszystko rozumie,ale nie chce nic mowic.2 tygodnie temu zaczal chodzic do przedszkola,niezle tam sobie radzi ale w dalszym ciagu nic konkretnego nie mowi.Czesto prowadzi jakies dialogi sam ze soba,my nic nie rozumiemy...Czytalam gdzies,ze jak dziecko samo do siebie mowi to sie rozwija...sama nie wiem.Ostatnio zaczal mowic tylko "daj","mama" mowil odkad pamietam,i to wszystko..Co do buntu dwulatka to nie martwcie sie,minie .Kuba tez mial taki okres,na wszystko reagowal placzem,uciekal do najdalszego pokoju i potrafil lezec i plakac bardzo dlugo.To juz na szczescie minelo....zostalo tylko to mowienie.Zaczynam sie coraz bardziej martwic,zaczelismy jezdzic z nim na warsztaty jezykowe,do logopedy ale jak na razie zero efektow.Czasamio mysle sobie,ze to moze ta dwujezycznosc go powstrzymuje,moze nie potrafi sie zdecydowac w jakim jezyku ma mowic.Sama nie wiem...Martwie sie.
Pozdrawiam
Myślę, że skoro nie następuje "cofanie się"- dziecko zaczęło mówić a potem z czasem przestaje - to nic się złego nie dzieje. Skoro dziecko rozumie co się do niego mówi, reaguje na słowa, to chyba trzeba tylko cierpliwie czekać i skonsultować się z logopedą.
Na teraz polecam zabawę w naśladowanie głosów zwierząt, dzieci to lubią a takie ćwiczenia wykonuje się min. na terapii logopedycznej.
Pomocna jest książeczka ze zwierzęatami lub figurki zwierząt - mama mówi jaki odgłos wydaje zwierzę a dziecko naśladuje.
Można też pospacerować po dywanie na czworaka i powiedzieć dziecku - teraz jesteśmy pieskami - i szczekać jak pieski itd. z innymi zwierzętami.
Dziecko trzeba do tego pomysłu zachęcić z entuzjazmem, zaciekawić...chwalić - o jaki śliczny z ciebie piesek, jak ładnie szczeka! Myśle że na poczatek to może pomóc. Możan też spróbować z naśladowaniem pojazdów - samochód, pociąg, samolot...udawać jazdę samochodem i burczeć, warczec...co tylko przyjdzie na myśl...moja mała uwielbia takie zabawy, cała się nieraz zapluje, ale bardzo chętnie tak się bawi.
Życzę powodzenia :)
Nie martw się dziewczyno :-)) daj mu trochę czasu, myślę że najlepszym stymulatorem mowy, będzie grupa przedszkolna :-))
Oj, wielka prawda,widać różnicę, kiedy dziecko pójdzie do przedszkola, patrzy na inne dzieci, chce robić to samo, rozwija się i słownictwo, i ma większe chęci do zabawy, do jedzenia, i często te pampersy odchodzą w zapomnienie.
Dwujezycznosc moze opoznic mowienie...wiec nie denerwuj sie robisz co mozesz bedzie dobrze!
Najważniejsze,że synuś dużo rozumie, i wykonuje te czynności, to bardzo dużo, i ważne,że chce. Takie gadanie po swojemu, to początek sukcesu, gorzej jakby nic nie mówił. Dwulatki często też na przekór robią, ja brałam się za sposób i mówiłam np.dobrze, to nie idź z nami, nie ubieraj tego,,,mówiłam nie, a córcia wtedy, na przekór i ubierała te spodnie,czy szła tam gdzie chcieliśmy,czy jadła to,co było na talerzu,
Nie martw się, wyrośnie z tych nawyków! pozdrawiam cieplutko!
Hihi, Ulla, u mnie działa to samo, zawsze jak małą się buntuje, to mówię, "Dobrze, nie, to nie...nie zrobię tego i tego" i wtedy zazwyczaj jest wrzask i mała domaga się np. zupki, albo żeby jej ubrać w końcu te porteczki, albo poczesać włoski. Ciekawe jak długo to będzie działać...dzieci są takie sprytne i mądre.
Otóż to Peggy, dzieciaczki są teraz tak sprytne, że nie wiadomo ile czasu to podziała...ale póki co trzeba sposobem, bo inaczej z tego ich uporu, będą głodne, golutkie i ciągle nadąsane.....
Mój jest uparciuch i robi wszystko tylko wtedy gdy ma na to ochotę. Więc jak na razie siłujemy się przy zmienianiu pieluchy i ubieraniu. Z jedzeniem jest nieźle bo lubi sobie zjeść ale jak nie będzie chciał to żadne sposoby na niego nie działają. Peggy masz fajne sposoby na zabawy z dzieciaczkiem chętnie skorzystam może mojemu maluchowi się spodobają. Ostatnio spodobało mu się bardzo oglądanie książeczek. Przynosi i wkłada mi do ręki i sobie czytamy, jest przeszczęśliwy jak w kółko czytamy jedno i to samo. Macie rację że trzeba to jakoś przetrwać. Człowiek się zdenerwuje i czasem już z sił opada a tu maluch spojrzy tymi swoimi oczkami, uśmiechnie się, łapkami często klejącymi i pobrudzonymi przytuli i wszystko mija nie? Powodzonka Mamusie.
Dziewczyny dziekuje Wam za porady i dodanie otuchy!!!To co napisala Peggy,to racja,bawie sie z nim w taki sposob juz od dawna,duzo mu czytalam,zreszta zawsze bardzo lubil ksiazeczki,w nasladowanie glosow tez sie bawimy.Podobno skuteczne sa tez zabawy w dmuchanie i cos w tym musi byc, bo Kubus dopiero po skonczeniu trzech latek zaczal dmuchac.Pomocne sa tez zabawy z jezyczkiem,to znaczy ,zeby dziecko wyciagalo jezyczek jak najdalej,oblizywalo sie(warto posmarowac dziecku buzie miodem lub czekolada).Naprawde staramy sie robic co tylko sie da ale jak na razie pozostalo nam chyba cierpliwie czekac.
Chcialabym jeszcze uczulic Was na jedna sprawe.Dziecko prawidlowo rozwijajace sie powinno zaczac wymawiac pierwsze slowa w okresie 2 lat.Wiem,ze czesto mowi sie,ze chlopcy zazwyczaj mowia pozniej,ze dzieci czesto zaczynaja mowic po skonczeniu 3 lat,itd.Sama dalam sie zwiesc takim pocieszeniom,mialam nadzieje,ze za miesiac,za dwa,ze jak skonczy 3 lata...itd.Teraz wiem,ze to byl blad.Powinnam duzo wczesniej zaczac jezdzic z nim do logopedy.Z mlodszym synkiem bede bardziej ostrozna,jesli bedzie trzeba.
Pozdrawiam wszystkie mamusie
Chyba masz rację Anetko. Każda mama chyba instynktownie wie, kiedy powinna zacząć działać. Takie nasze macierzyńskie przeczucia.
Kasma,przypomnialo mi sie,ze na warsztatach jezykowych na ktore jezdzimy z synkiem,powiedziano nam,ze nie powinno sie wymuszac na dziecku,zeby cos powtarzalo.Sa dzieci,ktore beda to robily ale sa tez takie,ktore nie beda chcialy powtarzac.To tak jak z doroslymi,jak ktos nam ciagle kaze cos robic,mowi jak mamy robic to zaczynamy sie buntowac.Tak samo z dziecmi.Nie mowic:powiedz tak czy tak,powiedz jak robi krowka,itp.Trzeba zachecac dziecko do zabawy w takin sposob,zeby samo,od siebie chcialo zaczac nasladowac glosy zwierzat,np.W takich np.zabawach jak opisala Peggy.Pozdrawiam
No właśnie widze że ja z moim synem tak właśnie źle robiłam, bo na moje powiedz to albo pokaż jak krówka robi patrzył na mnie dziwnym spojrzeniem i oczywiście nic nie mówił.
Hejka ja juz jesten "stara" mama ale te bunty pamietam. Beda sie powtarzac co jakis czas. Moj potomek rzucal sie na podloge i walil piastkami i stopkami az kurz lecial, a ze zlosci i nerwow to tak glosno sie darl, ze myslalam ze zatroskani sasiedzi sie zleca. Az mial buzie czerwona i zylki na szyi. Na poczatku mozna sie bylo wystraszyc ze mu cos peknie. Tak jak inni radza im wiecej wkolo chodzisz tym gorzej, dzieci glupie nie sa i sie szybko ucza jak "zachecic i zmiekczyc" rodzicielskie serce az...no wlasniue az zaczelam "omijac" tego mojego potworka. Spokojnie mu mowilam " Nie krzycz tak bo mamusie uszy bola i nie moze sie wtedy toba zajac ani z toba pogadac bo nic nie slyszy... i wychodzilam z pokoju na chwilke. Szybko mu przeszlo haha bo nie mial kina. Oczywiscie czuwalam i natychmiast jak zamilkl zagladalam. Polecam ta metode prosta i skuteczna.
Wpadłam z małakawusią. Daruś w przedszkolu, Maciejek rysuje, chlebek się piecze. Ogólny spokój panuje :-)). Dzieciaki troszkę rozlegulowały się z chodzeniem spać, byli u nas rodzice, bo Darek miał wystę w przedszkolu z okazji Dna Babci i Dziadka. Dziadkowie jechali 300km. by być na tym występie. Z mężem też poszliśmy, kurcze, tak sobie na niego popatrzłam i o mało się nie popłakałam. Jeszce się nim nie nacieszyam takim malutkim, a on jest już taki duży. Nie mając dzieci nie rozumiałam chlipających mam w przedszkolach, a tu proszę ...
Wiesz ja znowu wczoraj oglądałam stare nagrania, no nie takie stare bo synek ma teraz prawie dwa latka, a na nagraniach ma kilka dni. Jejku aż mi się łzy w oczach kręciły jak patrzyłam na to maleństwo nieporadne takie, maleńkie, te oczka jeszcze takie niewidzące, a tu teraz już taki chłopczyk duży sam się bawi, taki inny od tego maleństwa. I moja córcia na tych nagraniach jeszcze taka malutka, pyzata z głosikiem dziecięcym a teraz taka panienka, wyrosła i zmieniła się bardzo. Jak ten czas leci, dzieci się tak szybko zmieniają a czas pędzi do przodu... To już się zgadzam i na bunt dwulatka i niechęć do nocnika, żeby tylko czas tak się nie spieszył... Oj rozkleiłam się, idę na kawę, potem po moją panienkę do szkoły. I coś mnie gardło zaczyna boleć.
Witam wszystkich serdecznie i dolaczam do Was.
Moj Maciej konczy 7 lutego 3 latka i kilka dni pozniej zaczyna kolejna grupe przedszkolna -tym razem juz starszaki;) Ja wlasnie jestem na etapie kompletowania wszystkiego co on potrzebuje. Troche sie martwie czy da sobie rade, choc wczesniej nie bylo problemow i chetnie chodzil do przedszkola. Teraz jednak zacznie intensywna nauke angielskiego i boje sie ze mu sie jezyki pokickaja, bo po polsku mowi od dawna ale po ang. dopiero zaczyna.
Tymczasem siedze sobie przy lekkiej kawce i wyczekuje jutra - mam usg i znow zobacze moja mala kruszynke - juz sie nie moge doczekac;))
Milego poniedzialku;))))))))))
Cześć dziewczyny! Wczoraj mieliśmy awarię i cała kamienica nie miała prądu. Dopiero teraz zdołałam nadrobić zaległości na Zacisznej.
Trochę uspokoiłyście mnie z tymi pieluchami. Martyna nawet nie wie kiedy robi siku (tzn. w żaden sposób tego nie sygnalizuje). Trochę się tym martwię, choć w głębi duszy wiem, że ma na to jeszcze czas . Nie ukrywam, że strasznie boję się nauki załatwiania potrzeb na nocnik i kompletnie nie mam pomysłu jak do tego podejść. Jakieś rady doświadczone mamy?
Kochane mamy! Z zajęć z pedagogiki wiem, że chłopcy z reguły zaczynają mówić później (czasami nawet powyżej trzeciego roku życia) i tak jak Peggy napisała - jeśli maluch rozumie i wykonuje polecenia, to jest ok.
W ogóle po samej sobie zauważam, że trochę za bardzo przejmujemy się schematami rozwoju dzieci. Sama pamiętam swój strach, gdy Martyna w 7 miesiącu nie potrafiła obrócić się z brzucha na plecy i odwrotnie. Pediatra mówiła, żeby się nie przejmować, że wszystko jest w porządku. Łatwo powiedzieć... Pamiętam radość, gdy zrobiła to po raz pierwszy. No i fakt, że w ciągu kolejnego miesiąca zaczęła siadać, raczkować i stawać na nogi. Uwierzcie dziewczyny, płakałam ze szczęścia i z ulgi. A teraz nadrabia stracony czas i chciałabym, żeby czasami się zatrzymała. Z dnia na dzień mówi coraz więcej, a co do tego, że bardzo dużo rozumie, nie mam najmniejszych wątpliwości.
Tak samo wiem, że i na pieluchy przyjdzie pora, a i tak się martwię. Pewnie tak kontrolnie, jak mawia mój mąż...
Tolla myślę dokładnie tak jak ty. Na wszystko przyjdzie czas, dziecko najlepiej jak samo się rozwija w swoim tempie. No chyba że zauważymy coś niepokojącego. U mnie było tak że córka mając 5 miesięcy miała dwa zęby, zasuwała na czworaka i nieźle sobie radziła z siedzeniem. Starszy synek miał 7 miesięcy i nawet nie chciał siedzieć sam, nie mówiąc o raczkowaniu i z przekręcaniem też miał problemy. I mnie też lekarka mówiła żeby go nie ponaglać, że jest dobrze, że ma swoje tempo rozwoju. I tak się stało podobnie jak u Ciebie. W ciągu miesiąca było i siedzenie i raczkowanie, a zaczął przed rokiem chodzić. Myślę że z tym mówieniem też się pomału "rozwiążą" nasze dzieciaki. Obawiam się, że wtedy będziemy narzekać że im się buzia nie zamyka.
A nocnika to i ja się boję. Zwłaszcza że z córą mam okropne problemy do tej pory ale tu akurat już jest sprawa do leczenia u dobrego urologa. Leczyłam ją u jednego ale od kuracji wychodziły włosy i cały czas bolał ją brzuch. A włśnie może Mamy znacie jakiegoś dobrego urologa może być Warszawa i okolice, albo lublin i okolice albo ze świętokrzyskiego ? Chodzi mi o takiego do dzieci.
W Stanach bardzo popularna metoda na oduczenie dziecka od pieluszek jest tzw.metoda trzydniowa.Oni to robia ,gdzy dziecko skonczy 3 latka ale moze mozna sprobowac wczesniej?Polega to na tym,ze przez trzy dni,konsekwentnie i z uporem maniaka,pilnuje sie ,by dziecko nie zalatwilo sie do pampersa.Trzeba pozwolic mu biegac z gola pupa,i pilnowac kiedy bedzie chcialo sie zalatwic.Jak juz bedzie zaczynalo sikac czy robic kupke,trzeba probowac posadzic na nocnik.Na poczatku pewnie bedzie protestowac ake po trzech dzniach powinno bez problemu siadac na nocnik.Ja wyprobowalam z Kuba i poskutkowalo.Ale dopiero jak skonczyl 3 lata.
...aha,i trzeba przyszykowac sobie duzo sciereczek,mopow i tym podobnych "gadzetow"
Tak, ale z tą metodą to chyba trzeba czekać do lata...bo można pęcherz przeziębić i będzie problem! Mi szwagierka radziła, żeby właśnie jak będzie ciepło to zostawić mała bez pampersa, żeby się zsikała w spodnie - kiedy to zauważy i poczuje że jej źle to namawiać do siadania na nocniczek.
Ja sobie poradziłam tak: co rano, jak tylko mała się obudziła - konsekwentnie, pomimo zaspania i ogromnej chęci poleżenia jeszcze w łóżku, sadzałam ją na nocniczek i wtedy za każdym razem robiła siusiu na nocnik - były brawa, papa sisi i uroczyste spuszczanie wody :)
Acha, zaczęłam to robić, kiedy mała zauważyła, że robi siusiu, płakała, łapała sie za pampersa, chowała się w kącik jak robiła coś w pieluszke - myślę, że trafiłam w dobry moment.
Ciągle jeszcze chodzi w pampersie (obecnie ma 19 miesiecy, zmagam się z nocnikiem już ok. 1,5 miesięca) ale coraz częściej sama się domaga nocniczka, nieraz już jest za późno...ale chwalę ją za każdym razem gdy sie uda i tak powoli, mozolnie...moze już niedługo nie trzeba będzie pampersa.
Mój synek nauczył się wołać siusiu przed wakacjami(miał wtedy 19 m-cy).Nauka trwała ok. 3 tygodni i polegała na tym,że po prostu ściągnęłam Mateuszkowi pampersa.Po 3 dniach pełnych mokrych ubranek miałam mały kryzys,ale jakoś przetrwaliśmy i po pewnym czasie
mój szkrab zaczął sam sygnalizować potrzebę.Muszę dodać,że nie było nam łatwo z tego powodu,że synek nie mówił wtedy(do tej pory są znikome postępy),ale zaczął wołać śś...i to wystarczyło żeby nam się porozumieć.
Znajomi słysząc,że moja pociecha nauczyła się tak szybko wołać siusiu przytoczyli mi przykład dziecka swoich przyjaciół,które również szybko posiadło tę umiejętność,ale z nastaniem chłodniejszych dni przeziębiło się i zaczęło znowu nosić pieluchy(naukę zaczęli od nowa prawie po roku przerwy)!!!I wiecie co?We wrześniu Mateuszek znowu zaczął się moczyć...Na szczęście dzięki konsekwentnemu działaniu całej rodzinki sytuacja w krótkim czasie wróciła do normy.
Drogie mamy nie martwcie się więc na zapas,a z nauką siusiania poczekajcie do lata.
Pozdrawiam wszystkie mamy!!!
Temat zszedł na nocniczek :) Ja zaczęłam uczyć córcię siusiania do nocniczka jesienią. Po pierwszym dniu ściągnęłam dywan, a później biegałam za nią ze ścierką, papierowym ręcznikiem a na końcu papierem toaletowym - nie wyrabiałam :/ Zamoczyła mi wszystkie cieplejsze ubranka i musiałam zakładać jej króciutkie spodenki. Po jednym dniu i one mi sie skończyły. Potrafiłam przebierać ją nawet 12 razy dziennie! Wierzcie mi, na początku byłam cierpliwa, spokojna i opanowana ale po tygodniu puściły mi nerwy i przestałam się kontrolować. Nie raz zdarzało mi się na nią krzyknąć jak się zsikała. Niestety córcia wyczuwając moje podenerwowanie sama była markotna i coraz gorzej jej wychodziło wołanie siku mimo, ze bardzo się starała, tzn wołała siku jak już się lało :/ Ach, na szczęście naprawiłam swój błąd, zaczęłam naukę siadania na nocniku traktować jako zabawę z przymrużeniem oka. Z dnia na dzień było coraz lepiej. Martysia sama zaczęła siadać na nocnik. Ma taką foczkę, na która siadała okrakiem ale musiała być bez rajstopek. Niestety z nastaniem zimy w domu zaczęło być coraz bardziej zimno i nauka poszła w las :/ Musiałam ją dużo cieplej ubierać co nie sprzyjało nauce. Obecnie na nocnik robi tylko kupę.
Mam trochę wyrzuty sumienia, że nie kontynuowałam tej nauki ale na myśl, że będzie co chwilę przebierana z mokrych ubranek i trzęsła się z zimna nie żałuję mojej decyzji. Jestem przekonana, że najlepszy czas na taką naukę będzie najwcześniej w bardzo ciepłe dni.
Uff rozpisałam się. :) A więc kochane mamy! W wakacje ciąg dalszy.
Pozdrawiam cieplutko!
Macie rację dziewczyny. Poczekam do lata. No i wydaje mi się, że przede wszystkim muszę zaczekać, aż Martyna zacznie kumać, że właśnie sika... Czuję, że dłuuuuga droga nas czeka... No, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo...
U nas nauka siusiania do nocniczka trawała dwa tygodnie. Nie było łatwo ale dzięki mojej konsekwencji udało się . Córcia miała 2 latka i miesiąc i uważam , że był to najlepszy okres do nauki. Zaczęlam walkę z pieluchami w ostatnim tygodniu kwietnia, już było ciepło i córcia mogła biegać w majtkach i samych rajstopkach. Pierwszego dnia sikała co 20 - 30 min. Dosłownie z każdym dniem przerwy między siusianiem się wydłużały . Pieluszek poza porą na sen w ogóle w ciągu dnia nie zakładałam. Wiem z obserwacji innych dzieciaczków ,że im dziecko jest starsze tym nauka idzie oporniej .
Oporniej? Hmm jestem innego zdania. Im starsze tym bardziej rozwinięte fizycznie i łatwiej jest dziecku zrozumieć czego od niego wymagamy.
Witam Was serdecznie z poranka!!! Na pewno nie możemy porównywać dzieciaczków, każdy rozwija się w swoim tempie, w każdej dziedzinie, w robieniu siusiu też, jedne zaczną wołać jak mają niecałe 2 lata (np jak moja starsza córcia) a inne dużo później, ale również jestem zdania, że dwulatek dużo zrozumie, tak jak nauka siadania na nocnik. Monisi mając 2,5 roku zmieniłam nocnik na deseczkę, bo chciała na też duży nocnik,tak mówiła,.... ale tak jak mówię są różne dzieci, bo tak sobie myślę,że nie można mieć dwóch identycznych charakterem dzieci, więc jaka będzie moja druga córcia??, czy też tak szybko wszystko załapie???och...zobaczymy na razie to jest tylko gu-gu,ada,tata,meme, i takie tam.....pozdrawiam
Dzień dobry w ten pochmurny poranek. Planowałam dziś wyjść z córcią na spacer pooglądać koniki na wybiegu i chyba nic nam z tego nie wyjdzie. :( Hmm w taką smętną pogodę najlepiej jest poczytać książkę lub forum z filiżanką kawy. Mój dzieciaczek nie da mi długo tak posiedzieć.
Hehe ale się dziś uśmiałam. Martyna zobaczyła butelkę napoju w pokoju i przyniosła mi ją do kuchni mówiąc: Mamusiu ty łobuzie!Zostawiłaś butelke w pokoju! ty łobuzie! :D Nie pamiętam kiedy ktoś do mnie tak mówił a tu wczoraj własne dziecko mnie tak nazawało. Codziennie zaskakuje mnie czymś nowym.
Was też dzieci tak czasem zaskakuja swoim nowym niespodziewanym zachowaniem lub powiedzonkiem?
Pozdrawiam!
Witam, u nas też pochmurno...ale jak nie będzie padać, z pewnością pójdziemy an spacer. Obiad już bulgota sobie spokojnie...niunia biega z pokoju do pokoju...tyle ma energiii a ja dzisiaj najchętniej wrócilabym z powrotem do łóżka...
A są takie sytuacje, kiedy pękamy ze śmiechu...fajnie było jak niunia wszystkim robiła nio, nio i groziła paluszkiem:) teraz już powoli z tego wyrasta.
A wiecie, jak mówiła na banana? "Babuś" - to mnie zawsze rozbrajało! Albo "magałika" - to na mandarynke. A zamiast wujek wołała "jujka" :)
Witam i ja was w pochmurny i mokry dzień. Przeziębienie rozebrało mnie całkiem a tu nic nie można brać bo karmię małego. Więc leczę się domowymi sposobami. Żeby się tylko dzieciaki nie zaraziły. Najmłodszy strasznie marudny od rana, chyba na te ząbki. Starszy śpi a po córcię dziś pojedzie tata. Chętnie bym się zawinęła w mój puszysty koc i z ciepłą herbatką z miodem sobie poczytała. A tu jak na złośc moja mama wyjechała do siostry bo tam się też pochorowali. Nawet obiadu nie gotuję. Mąż nam coś przywiezie. Oj nie znoszę być chora, tyle do zrobienia w domu, wyjśc nie można, byle do wiosny, pozdrawiam Was serdecznie.
Witam Was kochane mamuśki. Ja do tej pory bezkarnie korzystałam z przepisów z tej strony. Teraz odkryłam także kącik dla mam. więc może się przedstawię : Jestem mamą 3 chłopaków Bartlomiej 20 lat, Jakub 7 lat i malutki Maksymilian 4 miesiące i mam jeszcze dziewczynkę Martynkęlat 18. Oczywiście teraj najwazniejszy jest Maksio. Kubuś bardzo mi pomaga w opiece nad nim, a najważniejsze robi to z prawdziwą przyjemnościa. Pozostała dwójka mieszka 200 km od mego domu. Ja mieszkam teraz na Islandii w bardzo urokliwym zakątku zdala od miast i wioseczek. Nie narzekam jednak na nudę!! Obok domu mam basen i halę sportową. Szkoda,że teraz jakoś z nich nie korzystam na tyle ile bym chciała.
Co się tyczy oczekiwania kiedy chłopcy zaczną mówić , to z doświadczenia wiem,że ci co długo nie mówią potem są gadułami. Moja córka zaczeła normalnie rozmawiać jak miała roczek i raczej jest mało rozmowna teraz. A chłopcy to z reguły "leniuszki" i trzeba się z tym pogodzić. Jak tu się mówi " wszystko przyjdzie z czasem".Pozdrawiam serdecznie.
Witajcie mamusie:-))Dziękuję za miłe słowa wsparcia:-)) w końcu wylądowaliśmy w szpitalu z ostrym zapaleniem górnych dróg oddechowych i ucha...dzisiaj wróciłam z maluszkiem ...jest lepiej ale nadal antybiotyk ,kolejny ...maluszek nie ma apetytu wogóle .Niby pokazuje paluszkiem ,że chce to czy tamto ,ale szybko rezygnuje...pomocy!! jak przekonać Go do jedzenia ?? to juz trwa tydz...w szpitalu przepełnienie jak tylko komuś troszkę lepiej to do domu...i radz se sama!! No więc może jakieś propozycje kochane?? pozdrowionka Marta
Witaj Marto!!! przede wszystkim szybkiego powrotu do zdrowia!!! u mnie też był brak apetytu, to normalne przy chorobach, ale czasem i bez choroby nie chce jeść, tak więc wypróbowane:
podawaj malutkie porcje jedzenia a częściej, kolorowo i apetycznie,
przy napojach zawsze jakaś kolorowa słomka,
kupiłam kolorowe plastikowe wykałaczki nadziewam nimi kawałki warzyw, czy kostki sera, kanapki w różnych kształtach;
daj wybór, zawsze 2 potrawy typu np. ziemniaczki czy kluseczki, kotlecik czy rybka, zawsze coś wybierze, a jak będę tylko ziemniaki i kotlet,którego np nie lubi, to rezygnuje od razu,a tak może wybrać, ja tak robiłam, a jak podrosła, to na stole przy obiedzie było na osobnych talerzach, każdy nakładał sam (fakt, że naczyń się nazbierało) ale było warto, bo zawsze coś wybrała, i cieszyła się, że może sama dokonać wyboru..to smacznego życzę, Ula
Cześć Marto!
Czyli chorowania ciąg dalszy? Wiec trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia!
Co do zachęty do jedzenia...hmmm - kiedy mała choruje daje jej zazwyczaj to co lubi, tylko do tego udaje mi się ją zachęcić. Daje jej banana, jabłuszko, ziemniaczki - z których lepie kulki i ludziki. To działa. Ale nie przejmuj sie, kiedy dziecko jest chore, najważniejsze jest przyjmowanie jak największej ilości płynów. Jedzenie podawaj, gdy spadnie gorączka, moja mała zawsze zaraz po spadku gorączki robiła się strasznie głodna.
Trzymajcie się, będzie dobrze :) Pozdrawiam, Kasia
Witaj w naszym gronie!
Jak widzę jesteś już doświadczoną mamusią, wiec liczymy, że będziesz sypać pomysłami i różnymi rozwiązaniami na problemy innych mam :))) Chętnie skorzystamy z Twojej wiedzy! I podzielimy się ploteczkami, hihi!
Wpadaj do nas często!
Pozdrawiam serdecznie!
Witajcie dziewczyny!
Abiola, wiem jak to jest, jak zostaje w domu ruchliwy, pełen życia 6/latek, dom się trzęsie, jak musiała leżeć, to było rysowanie, słuchanie bajek z płyt, książki, karty, układanki, brała dwie lalki w ręce i robiła teatrzyk, wymyślała, cudowała,...nie było widać, że choruje...
A jak serniczek,udał się???, a u mnie dziś były oponki, bo piekłam do przedszkola....pychaśne
Jeśli dziecko jest osłabione i nie ma ochotę na jedzenie czegokolwiek to ja zawsze swoim robię rosół. I tu tajemnica dobrego rosołu z kury: rosół może tylko mrugać , (a nie się gotować) najlepiej od 3 do 4 godzin. Wtedy dopiero nabiera smakowitości i zapachu. Ja przypiekam cebulę przekrojoną na wpół bezpośrednio na ogniu . Dodaję dużo marchwi , pietruszki selera. Potem podaję go z marchewką pokrojoną w talarki, makaronem spagetti i oczywiście na talerzu posypuje delikatnie suszoną natką pietruszki. Żaden niejadek nie odmówi! A co do leczenia tutaj calkiem inaczej lekarze patrzą na chore dziecko. Trochę przerażająco , ale w sumie mądrze.Jedno mi się podoba, jesli mają dac dziecku antybiotyk, najpierw robią mu na miejscu badanie krwi , wymaz z gardła idt. Dopiero po takich badaniach czasami decydują się na atybioterapię.
Im dziecko starsze tym szybciej się uczy. Moja bratowa uczyła swojego synka chodzić bez pieluchy gdy nie miał jeszcze 2 lata i trwało to 2 miesiące. Ja córkę uczyłam gdy miała 2,5 roku i trwało to 2 tygodnie. Synów uczyłam gdy mieli prawie 3 lata i trwała nauka 3 dni.
Witajcie dziewczyny!!! poranek u nas mglisty, zimno, brrrrrr
Laugasel, dobrze pomyślane -rosołek z makaronem i warzywami pyszna sprawa, szczególnie na choróbska!! to jak lekarstwo,..
Darai - śliczne dziewczynki!!! Zaglądaj do nas, będzie miło!
Mam pytanko, czy dajecie swoim dzieciom dodatkowe preparaty witamin z apteki, jeżeli tak, to jakie, i czy pytaliście się o nie lekarza pediatrę, czy tylko w aptece, mam na myśli jakiś komplet witamin (na uodpornienie chociażby w okresie zimowym), Dla młodszej (skończony 9 miesiąc) daję tylko witaminę D3, chyba powinnam coś jeszcze dawać? A co starszej córce chodzącej do przedszkola? Ula
Z preparatów to ja swoim kiedyś kupowałam tabletki na bazie kitu pszczelego z pyłkami kwiatków była to parutygodniowa kuracja , ale efekty były rewelacyjne. Na dużo lat zapomniałam ,że dzieci mogą chorować. Nawet jeśli dziecko w przedszkolu lub w szkole załapalo choróbsko to jeden dzień góra dwa i było po sprawie. Ale uważam ,że takie leki trzeba skonsultować z lekarzem, bo czasami dzieciaki mają uczulenia na takie leki. Ja je kupowałam w specjalnych aptekach tzw. naturalnych. A pozostałe preparaty witaminowe to lepiej zastępować odpowiednim jedzeniem. Tu na Islandii wogóle nie ma preparatów witaminowych , bo uważają , że skoro dzieci mają co jeść to i mają witaminy. Oczywiście oprócz tabletek opartych na tranie, tu każde dziecko je łyka codziennie. Ale ja osobiście mam po nich mdłości - czyli nie wszystkim one dobrze służą.
Ja swoim chłopcom od października do lutego, podaję Kidabion w kapsułkach. Konsultowałam to, z pediatrą, powiedziała, że mądry wybór. leków uodarniających, czy stymulujących odporność, nie podaję i nigdy nie podawałam. kiedyś w jakiejś luźnej rozmowie z jakimś lekarzem usłyszałam, ze mogę temu starszemu podawać Engystol, ale w końcu nie zdecydowaliśmy się na to. W tamtym roku, jak chorowaliśmy cała rodziną, przez 3 miesiące, to zalecano nam szczepionki uodparniające i też się na nie nie zdecydowaliśmy.
Dzięki dziewczyny, tak myślę, że zacznę od rozmowy z pediatrą, czy w ogóle jest potrzeba podawania dodatkowych witamin, a jeszcze trochę to będziemy chodzić po warzywka na ogródek do Dziadka,...kiedy ta wiosna!!!?!! miłego dnia!
Witam wszystkich
już od dawna korzystam z przepisów na WZ ale jakoś wcześniej nie zaczepiłam o forum, a szkoda...
Jestem mamą prawie 3 letniej Majeczki, dokładnie w kwietniu będzie miała urodziny. Widze że rozmowa ostatnio zeszła na preparaty witaminowe. Ja mojej małej podaje vibowit, który rozpuszczam w kompociku. Stosuje go w okresie jesienno-wiosennym. Teraz jak jest tak duże zachorowanie na gypę to dodatkowo podaje jej witamine C. Vibowit poleciła mi lekarka, a witamine C sama daje z wlasnego doświadczenia.
Pozdrawiam serdecznie!
Loony, witaj w naszym gronie! Wpadaj tu często :)
Jolu, podajesz tran, a w jakiej postaci- kapsułki? Mam w domu, próbowałam dawać, ale niestety nie potrafi połknąć tabletki, trochę problem, jeżeli tylko są kapsułki, to jak "nauczyć" ją połykania? Zawsze syropki albo tabletki do rozpuszczenia....
Jeżeli chodzi o leki homeopatyczne, to są skuteczne, dobre szczególnie dla dzieci, teraz młodszej dawałam granulki homeopatyczne na ząbkowanie, a na katar starszej do psikania pomaga - euphorbium - spray do noska,
Jeżeli tylko gdzieś znajdziesz nazwę tych swoich kropelek, to mi się chętnie przydadzą. Dzięki z góry.
Dziś mam trochę zwariowany dzień, bo bal w przedszkolu, trzeba było wyszykować "krakowiankę", a poza tym mam dziś kolędę.
Maluchom do ukończenia pierwszego roku podawałam Cebion multi, zalecony przez pediatrę, teraz jako 4latki dostają MultiSanostol, w czasie szalejącej wokół grypy i przeziębień również rutinaca junior.
Cześć Dziewczyny!
No i stało się choróbsko dopadło i mnie. Najpierw mąż zaczął smarkać, a teraz ja ledwo na oczy spoglądam. Martyna jak na razie ma się dobrze (pomijając wczorajszy upadek w stronę łóżeczka który skończył się tylko i aż podbitym oczkiem... ).
My oprócz witaminy D3 i zestawu multiwitaminowego dla niemowląt, codziennie zjadamy po łyżce miodu (tzn. ostatnio tylko Tyna zjada, bo mało nam zostało, a pan od którego kupujemy miodzik, będzie we Wro dopiero w połowie lutego). Pewnie kilka z Was złapie się za głowę i powie, że 1,5 rocznemu dziecku nie powinno się dawać miodu, jednakże Martyna wcina go od 9 miesiąca życia i pediatra powiedziała, że jeśli jej nie szkodzi i nie wystąpią żadne objawy alergiczne, to nie ma problemu. Wydaje mi się, że poniekąd przez ten miód, nasze dziecko omijają infekcję i choróbska...
Dzięki Jolu, za nazwę tych kropelek homeopatycznych. Kupię i niech sobie stoją w razie czego. I z tranu chyba też skorzystamy.
Pozdrawiam Was cieplutko i kichająco (całe szczęście, że takie wirusy nie krążą w internecie )
Hania
Ps. Muszę się Wam pochwalić. Moje dziecię podeszło wczoraj do mnie i powiedziało "Mama, daj pić" pełnym zdaniem !!! Pierwszy raz! A ja głupia podałam jej picie mówiąc "Proszę pszczółko" i nic nie zauważyłam. Dopiero po chwili zorientowałam się co się stało... No i pękam z dumy!!! He, he!
Tolla mam nadzieję że nie ja Cię zaraziłam :))))U mnie dziś troche lepiej. Nos już mniej przecieka, głowa i gardło też mniej bolą.
A co do tych witamin u mnie maluchy biorą wit D3 i cebion multi, młodszy 3 krople a starszy 5. Chciałam dawać starszemu też tran ale nasza pani doktor powiedziała żeby się wstrzymać aż skończy dwa lata. A córci daję tran taki do picia o smaku cytrynowym. I chyba wystarczy.
A co do miodu ja moim też daję, oprócz najmłodszego, do herbaty i na chlebek czasem, zwłaszcza jak chorują.
A my od jutra zaczynamy nowe jedzonko z Michałkiem. Ma już pół roku i widzę że moje już mu nie wystarcza. Oj będzie wesoło, raz mu dałam trochę jabłka to pluł i się krzywił. Wogóle to się zastanawiam czy mu butli nie dawać na noc bo się zaczął często budzić w nocy na jedzenie nawet 5,6 razy a wcześniej całą noc prawie przesypiał od urodzenia. Wiem że może to i od zębów ale i może mu jemu już przymało bo on jest kawał chłopa. Pozdrawiam.
Witaj Haniu :) To was dopadło...ojjj! U nas też od wczoraj maż kicha, smarka i umiera przy 37, 3...gorzej niż z niemowlęciem Ale ja i mała się trzymamy.
Z tym miodkiem, to super sprawa, jeśli dziecko nie ma reakcji alergicznej, to miodek jest baaardzo wskazany, ja też małej daję do herbatki, teraz cały czas herbatkę tylko miodem słodzę (trzeba ją trochę przestudzić zanim się doda miód).
To Martynia już całym zdaniem mówi!!! Rany, moja niunia starsza, ale jeszcze nigdy całego zdania nie powiedziała! Gratulacje, ale Twoja córcia zdolna...pewnie po mamusi
Trzymajcie się, nie dajcie się tym zarazkom!!! Pozdrawiam cieplutko, Kasia
Haniu kichaj na chorobę, szybkiego powrotu do zdrówka, obyś mogła z nami tu gawędzić..
Miód u nas też na "wierzchu" stoi, i jak syropek łykamy..
Dumna mamusiu niech chwil takich będzie jak najwięcej, życzę wszystkiego dobrego!Ula
Ula, u mnie był Cebion multi, i Devikap, ale pani doktor do której chodzimy przerywała podawanie witaminek na czas lata :) Wtedy jest pod dostatkiem słońca, warzyw i owoców - to wystarcza. Poza tym wiele chyba zależy od stanu dziecka - jeżeli często choruje, to zapewne trzeba podawać witaminki, ale jeżeli wszstko jest w porządku, to w pokarmie i mieszankach mlecznych (kaszki, mleko modyfikowane) dziecko zapewnioną odpowiednią ilosć witamin.
No wzmocnienie mała dostała Bioaron - to było wtedy, kiedy dlougo chorowała, cały czas katarek i kaszel, nie mogła z tego wyjść...dostała również jakis lek homeopatyczny, ale...kurcze nie wiem co to było, ciężko to było dostać, podawało sie malutkie granulki - każdego dnia określoną ilość...może ktoś wie co to było?
Najlepiej jednak poradzic się lekarza, albo zapytać czy to i to możnaby ewentualnie podać dziecku :)
Dzięki, Cebion multi jest mi znany, ale na pewno lepiej zapytam lekarkę, i tak zrobię, choć chcę przeczekać nawał w przychodniach, epidemia chorych na grypę, ospę,.... póki co kupię do domu tran, a z resztą poczekam do wizyty, Monisia coś kaszle, nasmarowałam ją, dałam mleka z miodem, śpi,ale bal karnawałowy udany, była jedyną przebraną za "krakowiankę", Najgorsze będzie jak jedna od drugiej chwyci zarazki...oby tak nie było, spokojnego wieczorku i nocki! Ula
Ulla polecam Ci na kaszel taką herbatę z Herbapolu są różne rodzaje, na kaszel, na odporność itd. Ja z synkiem od wczoraj to pijemy, ja trzy a on dwie i dzisiaj też i powiem Ci że nam lepiej. Mały miał taki kaszel że aż na wymioty go pociągało ale nic poza tym ani gorączki i osłuchowo też w porządku, tylko ten kaszel. Więc bierze Engystol i pijemy herbatkę. Mnie już dziś lepiej a jeszcze wczoraj gardło mnie bolało że nic nie mogłam przełknąć. Więc może ta herbata nam pomogła, bo i mały dziś nie kaszlał. A smarowanko to i u nas zawsze działa.
Śliczne dziewczynki Darai. I mają śliczne imiona. Misia to Michalina? (moja babcia ma tak na imię i też wszyscy wołają na nią Misia. Jest cudowną kobietą i jeśli kiedyś będę miała drugą córkę - tak ją nazwę). A Tusia? Nie potrafię rozgryźć genezy, a ogromnie mi się podoba!!!
Witaj w naszym gronie
Dziękuję ślicznie:) Tusia to Natalia, a Misia to Tamara. Około drugich urodzin wymyśliły sobie takie zdrobnienia i jakoś się przyjęło:)
Witaj, śliczne masz dziewuszki, pozdrawiam Was.
Jeśli chodzi o ratunek na katar to znam jeden prawie nie zawodny. Potrzebnę będą krople miętowe, łyżeczka do herbaty, zapalniczka i duuuużo samozapracia. Na łyżeczkę nalewamy troszeczkę kropli, potem je podpalamy i czekamy kiedy płomień zgaśnie i następnie z całej siły wdychamy opary z łyżeczki, Katar na pewno się zmniejszy , a anwet może całkowicie ustąpić, Reakcja jest natymiastowa , Ale to tylko dla twardzieli!! Ja jedynie to stosuję sama, mój mąż i moi znajomi(czytaj. dorośli jedynie)
Witaj Darai, rozgość się u nas:) Cieszymy się że będziesz z nami.
Śliczne masz córeczki!
pozdrawiam!
Ja niecierpię myć okien:-)) Mam ich sporo i zawsze jak, je myję, to z lekka pomstuję. Prasowanie, jako tako, pościel, ręczniki, sciereczki oddajemy do magla :-)), a resztę prasuję. Najgorszy ból jest w koszulach moich mężczyzn. Mam ich sporo, bo mój mąz, nosi koszule do pracy, uhhh. Przed chwilą mój 6 latek zrobił na kolację jajecznicę. oczywiście jestem przy nim i odrobinę podpowiadam czy coś podtrzymuję, ale 98% pracy to jego wkład. Jestem dumna z niego, ale czasem "przeraża" mnie jego samodzielność:-)) Idę zrobić sobie herbatkę.
Kurcze, u mnie chłopaki, obaj są bardzo zaangażowani w kuchni, do wypieku ciast, ciasteczek, są pierwsi. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej ... mam tyle sprzątania hihi, ale jak widzę ich w swoich fartuszkach z wałeczkami w rączkach to normalnie wymiekam. Przed wigilią jak lepiłam pierogi z przyjaciółką sąsiadką, młodzi ludzie uparli się, ze onie też chcą, no i stanęło na tym, że zostawiłyśmy im trochę ciasta, otworzyłam wiaderko tego mielonego sera i lepili pierogi. Wyobraź sobie, ze nawet jeden pieróg się nie rozpadł. Przedwczoraj np. zrobiłam kremówki, jak był w przedszkolu, i jak się o tym dowiedział to się rozpłakał. Wczoraj sam robił kremówki (takie na krakersach) pomogłam mu tylko z odmierzaniem składników i gotowaniem masy. Teraz, idę im czytać "Dalsze burzliwe dzieje Pirata Rabarbara. Wczoraj udało mi sie przeczytać tylko 4 rozdziały, za to zrobiłam to 4 razy hihi. Pozdrawiam i do jutra:-))
Witam w gronie mamuś 6-latków, moja dziewczyna też samodzielna, nie narzekam, będąc kiedyś chora, a mąż na delegacji, przyniosła mi śniadanie do łóżka, dwie kanapki z serkiem i soczek jabłuszkowy z kartonika.... nic nie wymuszam,sama chce, rwie się do pomagania,
Okien nie myję -mieszkanie prawie 3 m wysokie, boję się stanąć na drabinie, myje mąż,
a prasowanie? ubranka dla dzieci przede wszystkim, swoich mam mało do prasowania, nie wymagają, a koszule do pracy mąż sam sobie prasuje..a co
...no wiesz jakoś tak wyszło i zostało,każdy ma swoje zadanka w domu,...a porównać małe śpioszki na 74 rozm. a koszulę XXL na prawie 190 cm,to robi różnicę, wolę robić coś innego niż ta koszula, i to niejedna, ale za to do kuchni mi się nie wtrąca,jedyna jajecznica,co potrafi hihi
Lubie zmywać :P Jakoś tak mnie to odpręża...a szczerze nie cierpię prasować...mąż sam koszule prasuje, resztę chowam do szafki i prasuję na bieżąco, to co jest potrzebne. A mycie okien...zależy od dnia, jak mam dobry humor to wszystko tak jakoś samo się robi :) Gorzej jak nie mam natchnienia, ojj, wtedy wszystko odkładam na inny dzień.
Ale macie fajnie, dziewczyny, już nie mogę sie doczekać, kiedy sobie razem z Izulą bedziemy robić ciasteczka...narazie to tylko wszystko niszczy, ściąga, rozrzuca...ech! Tylko chodzę i sprzatam po tym małym huraganie :)
Fajnie macie, fajnie...:)))
Swietny temacik poruszylyscie.Nie mam teraz zbyt wiele czasu,ale jak znajde to tez wtrace swoje 3 grosze Pa,pa
Jeszcze trochę Peggy, na następne święta upiecze z Tobą pierniczki, zobaczysz,...
Najgorsze jak nie ma tego natchnienia, to wszystko jak wryte, nic nie wychodzi, a zmywanie szczególnie brrrrr,
Może za rok, na remont kuchni, kupimy zmywarkę, macie może któraś?
O, lubię odkurzać, mam teraz raczkujący odkurzacz, wszystkie paproszki widzi, muszę prawie codziennie odkurzać.....
Zmywarkę polecam jak najbardziej, mam już dwa lata i jestem bardzo zadowolona. Prosiłam męża chyba z rok i wreszcie kupiliśmy. Wiadomo że trzeba ją załadowac i rozładowac po myciu ale zajmuje to kilka chwil a co najważniejsze mój mąż to robi jeśli nie każdy od razu wkłada do zmywarki. A jak mamy gości i oni wychodzą do domu to już mnie nie przeraża sterta garów, bo zanim wyjdę z łazienki to już sobie wesoło bulgotają w zmywarce. Co nie oznacza że nie lubię gości wręcz przeciwnie i dlatego sobie cenię moją zmywareczkę. Polecam bardzo, zwłaszcza że kiedyś nie dowierzałam tej maszynie i byłam jej przeciwniczką.
Ja też polecam zakup zmywarki. Tylko ,że jak to mówi mój mąż mi ładowanie jej wychodzi lepiej i sam się nawet nie zabiera do tej czynnośći :) Faktycznie wolę zrobić to sama jak mam przekładać włożone przez Niego talerze . Szkoda , że nie każdą porcelanę można myć w zmywarkach .
Bez zmywarki nie wyobrażam sobie kuchni. Bardzo przydatny sprzęt. U mnie często, chodzi 2xdziennie. Używam, dużej ilości naczyń, co mnie samą zaczyna drażnić.
To tak jak ja, używam tylu naczyń, że zostawiam po sobie niezły sajgon. Kiedyś nawet jak mój mąż posprzątał wieczorem w kuchni i załadował zmywarkę, mówię do niego że może bym coś zrobiła jeszcze jakiś placek może albo coś a on z błagalnym spojrzeniem "proszę cię ty już nic dzisiaj nie rób, ty idź się połóż, tylko w kuchni już nic nie rób" a ja chciałam tak dobrze :)))))
hihi, u mnie jest tak samo. To błagalne spojrzenie mojego męża:-))
Peggy nawet się nie obejrzysz a córa będzie pichciła razem z Tobą. Moja Paulina garnie się do wszystkiego . Śmieję się ,że już mam małą gosposię. Trzeba się uzbroić w cierpliwość , bo ta "pomoc" różnie wychodzi i czasami więcej jest sprzątania i czas pracy się wydłuża . Ale co tam, jeżeli małej sprawia to przyjemność :). Jak tylko widzi , że coś robię w kuchni od razu przystawia sobie krzesło i się wspina aby tylko pomóc . Zakłada mały fartuszek. Ma swoje małe foremki do ciasta i wałek :)
Oj , jak nie mam natchnienia to i ja odkładam wszystko na inny termin :) . Ale robota przecież nie zając i nie ucieknie ... niestety ...
Ja lubię prasować , więc z tym nie mam zaległości . Gorzej ze zmywaniem naczyń ale mam sprzęt, który mnie w tym wyręcza:) ( garnki tylko zmywam sama). Mycie okien pozostawiam mojemu kochanemu mężowi, a niech ma swój udział w domowych obowiązkach
Oj z tym prasowaniem to i u mnie nie tęgo. Ale się wzięłam na sposób i tak sobie ładnie pranko rozwieszam żeby nie musiec za dużo prasowac. Od razu składam i chowam ale i tak sterta rośnie w szafie a wiadomo że pranie codziennie przy dzieciakach. Czasem cos wyciągnę z tej mojej sterty o czym już zapomniałam hihihihi. No i niestety mój mąż z tych nieprasujących, chociaż nie narzekam bo mi w innych pracach domowych pomaga.
A co do samodzielności dzieciaczków to moja też rwie się do wszystkiego. Czasem w soboty czy niedziele jak śpimy troszke dłużej wstaje i robi nam kanapki albo szykuje platki z mlekiem. Nauczyła się i sama wlewa mleko do szklanki, grzeje sobie w mikrofali i robi sobie płatki z mlekiem. Ostatnio przygotowała nam na talerzykach mandarynki, obrała i każdemu na talerzyku ułożyła ładnie. Niby takie drobne czynności a dziecko ma tyle radości że może coś sama, a ile radości dla mnie... Pomaga też oczywiście przy wypiekach, a jakże, za nic nie da się odgonic. I rośnie tak szybko że jakoś nie mogę się z tym pogodzic... Chyba jestem samolubna bo chciałabym ją zatrzymac przy sobie jako moją malutką dziewczynkę, ale chyba nie tylko ja tak mam co mamy? Uciekam już, dzieciaczki śpią to może jakiś film mi się uda obejrzec ale prasowac nie będę, o nie !
Nie wiem, jak mogłam wcześniej o tym nie napisac, nie cierpię odkurzania. Zawsze robi to mąż. Nie może zrozumieć, jak można woleć pucować kuchnię, po wyczynach chłopców, a nie lubieć odkurzania. Układ mamy taki, ja prasuję, a on odkurza:-)) Czasem, jak mam dość tych koszul, to też przeciągnie je sobie sam.
Ja także nie przepadam za prasowaniem. Więc susząc ubrania staram się je tak rozkładać do suszenia,żeby były jak najmniej pogniecione, a potem przy układaniu do szaf staram się tak je układać, aby "same się prasowały". W sumie pozostaje bardzo mało do prasowania, bo nawet kupując cokolwiek zastanawiam się: czy będę musiała to prasować. Z oknami mam jeszcze lepiej, bo okna tutaj jedynie myje się od wewnątrz( są wbudowane na stałe w futryny ze względu na silne tutejsze wiatry, jedynie małe lufciki są otwierane) . Powietrze tutaj jest raczej najczystrze ponieważ nie ma tu praktycznie żadnych kominów. Ja też zastanawiam się na zmywarką. Bo zmywania to ja bardzo nie lubię , oj nie lubię.
Leniwy poranek.... strasznie sennie...u nas w lubuskim pada....
ta zmywarka też ciągnie się za mną od dłuższego czasu, ale nie chcemy kupić jej przed remontem, który planujemy, bo potem może nie pasować, kuchnia raczej pod zabudowę, i jeszcze Wasze pozytywne opinie, no i naczyń mam też sporo, a jak coś gotuje,piecze to istny huragan, talerzy,miseczek,łyżeczek.....a obowiązki raczej mamy podzielone, każdy ma swoje zadanka, choć czasami się wymieniamy, ...
Monika coś kaszle, trzeba coś zjeść, i może dziś zrobię jakiś placuszek? pozdrawiam
A było tak fajnie.... Dziś Darka zatrzymałam w domu, zaczął pokasływać, prawy wężeł chłonny juz ma powiększony. Możę w nic groźnego to się nie rozwinie..
Jeśli do laryngologa to tylko sprawdzonego i do którego macie zaufanie! Moja córcia będąc malutka wiele razy była u laryngologa, a ile to tez się nasłuchałam ,a ile mądrości i porad! pomysły były całkiem odjazdowe.Ja jakoś nie miałam zaufania i wiecie co......Po dwóch miesiącach małej z noska wylazł zgniły liść. I wszelkie problemy przeszły oczywiście. Ja jestem zwolenniczką nagrzewania lampami leczniczymi np. przy zapaleniu uszy, przy chorych zatokach czy nawet katarze. Oczywiście same lampy nie wystarcza często.
Taa, mnie lekarz otolaryngolok orzecznik ZUS chciał wyleczyc uporczywy momentami nasilający się kaszel wycięciem migdqałków. Ale znaim to miałao nastąpić miałam przejśc drogie farmakologiczne leczenie. Zamiast tego poszłam do innego lekarza i diagnoza była prosta - astma. Niezły sposób leczenia astmy hihi wycięcie migdałków :) Popieram zaufany laryngolog
A ja sie umowilam na poniedzialkowe rwanie zeba. Ciaza nie sprzyja zdrowym zabkom i zaczynam sie sypac. Przyznaje - zostamy mi do odczekania 3 dni, a ja juz mam stracha takiego ze hej. Juz mnie boli glowa, denerwuje sie...wiecie jak to jest., Ogolna panika bo to 'moj pierwszy raz'.
generalnie wiem ze dentysta to nie moj wrog i jakos nie mam z tym klopotow. Ale to rwanie mnie troche przerazilo.No ale coz...jak trzeba to trzeba.
właśnie nie mam, po tym jednym się zraziłam wogóle do lekarzy. Ale nie wiem czy w instytucie pediatrii nie są dobrzy. Koleżanka jest własnie na opiece, bo podpytałabym ją.
Ja rowniez NIE CIERPIE prasowac.Moge sprzatac,prac,gotowac,zakupy robic...ale prasowac nie znosze!Zawsze odkladam,dokladam,dokladam,czekam az jakies dobre stworzenie sie zlituje i poprasuje.Niestety konczy sie tak,ze jak mi sie juz nazbiera sterta to wtedy sie zabieram
Jedyny plus to taki,ze malzonek,znajac moja niechec do prasowania postanowil sobie sam prasowac koszule
Cześć Dziewczyny. Wasze życzenia poskutkowały i nastąpiło cudowne ozdrowienie (prawie). Szkoda tylko, że z przymusu...
Wczoraj ok. południa w naszym mieszkanku pojawił się dym. Ognia w żadnym miejscu nie było widać. Od razu ubrałam Martynę, na siebie zarzuciłam kurtkę, kota wrzuciłam do transportera, wzięłam co ważniejsze dokumenty i wyszliśmy razem z domu... Na korytarzu cisza i spokój, więc zapukałam do starszego sąsiada z dołu. U nich wszystko w porządku. Pan Janek wszedł ze mną do naszego mieszkania, a tam nadal pełno dymu... Otworzyliśmy okna i zadzwoniliśmy do administracji. Po kwadransie mój przyjechał mój mąż, po kolejnym zjawiło się dwóch kominiarzy. Diagnoza? Komin, który biegnie przez nasze mieszkanie jest nieszczelny. Ktoś korzystający z niego rozpalił w piecu i stąd tragedia. Dziś miała przyjść ekipa łatać komin. Przyszli, popatrzyli, stwierdzili, że rzeczywiście trzeba łatać i poszli. No bo najpierw powinien przyjść inspektor, który powinien wypisać zlecenie. Inspektora nie było i nie ma. W administracji nikt nie odbiera telefonu. Brak mi już sił na to wszystko... Budynek ma być oddany do generalnego remontu, ale w mieszkaniach nie będą robić nic... Rozwiąże się problem kapiącego dachu, może nawet dymiącego komina... Ale co ze słabymi ściankami działowymi i spadającymi szafkami kuchennymi. I co z naszym problemem metrażowym... Na przeniesienie gdzie indziej nie mamy co liczyć. Podobno nasz budynek nie jest w złym stanie... Wyć się chce.
Ja także nie znoszę prasowania i jestem mistrzynią w odpowiednim wieszaniu prania i jego składaniu. Prasuję tylko rzeczy, które tego wymagają. I to okazjonalnie... Lubię za to zmywać (Kasiu, znowu nasze bliźniacze właściwości), ale po cichu także marzę o zmywarce. Także robię wokół siebie straszny bałagan, używam piętnastu talerzyków, trzydziestu szklanek i 8 miseczek, to przygotowania jednej kanapki No i uważam, że dzięki tej maszynie miałabym dużo więcej wolnego czasu.
Też chciałabym, żeby mój brzdąc pomagał mi w pracach domowych. Chociaż... Tyna uwielbia bawić się odkurzaczem. Udaje, że odkurza i czasami jakiś tam kawałeczek rzeczywiście udaje jej się sprzątnąć...
Wydaje mi się ,że w każdej administracji jest tzw. pogotowie. Absolutnie nie popuszczaj!!! A co by się stało gdyby to było np. w nocy jakbyście by spali. To zagrożenia życia i robotnicy poprostu okpili sprawę. Ja kiedyś zauważyłam,że nad moim balkonem szerszenie se gniazdo urządziły. Od razu się rozdarłam i zagroziłam, że żądam natychmiastowej pomocy, bo życie moje i dzieci jest zagrożone. I faktycznie zaraz mi pomogli. Ja też miałam inne historie ze swoim mieszkaniem. Najśmieszniej było jak przybrałam się do remontu pokoju dziecięcego i jak wróciłam do domu z zakupami zauważyłam że, z...... dywan mi w oczach faluje. To nie był oman , dach był tak dziurawy ,że naleciało tyle wody ,że dywan mi unosiło. Z tymi starymi budynkami to są cudaniewidy.
Tyle, że to nie była wina robotników. Nic nie mogą zrobić bez zlecenia. Istnieje duża możliwość, że jak ruszą strop, to sufit spadnie, no i ja ich rozumiem. Jeśli coś pójdzie nie tak, przecież nie wezmą nas pod swój dach. Mąż tam wydzwania jak szalony. Podobno ktoś ma przyjść lada chwila. Ja już dziś rano miałam sprzeczkę telefoniczną z jednym panem i skończyło się moją telefoniczną skargą w urzędzie miasta. Szczerze mówiąc Laugasel, już mnie śmieszy ta cala sytuacja. Sąsiadka z powodu niemożności palenia w piecu pojechała do córki na weekend, więc do poniedziałku czujemy się w domu bezpiecznie. Absurd jakiś! Szkoda gadać.
Rzeczywiście cuda w tych starych budynkach potrafią się dziać. Np. o 3 rano spada szafka kuchenna ze szklankami. A z nią odpada pół ściany. Naprawdę się z tego śmieję, bo łez już dawno brak.
Rany, Haniu, jak wy tam jeszcze wytrzymujecie! Moze ta Twoja praca będzie ratunkiem i uda się wam w końcu zmienić mieszkanie, trzymam kciuki, bo naprawdę włos się jeży na głowie jak to czytam. Oby się wam udało stamtąd jak najprędzej wyprowadzić!
Witajcie Mamusie:) Bilans 4-latków wypadł bardzo dobrze, okazy zdrowia mam w domu. Zawsze się denerwuję przed takimi wizytami, choć wszelkie badania robimy często. Natalia po raz pierwszy nie urządziła awantury w gabinecie. :) Przed chwilką obie szakalice pojechały do babci na wieś i zapowiedziały, że szybko nie wrócą. Szczerze mówiąc brakowało mi już ciszy w domu. Nadrobię trochę zaległośći, poczytam, obejrzę film, nie będę nic musiała zrobić natychmiast....i znając życie już jutro zacznie mi dziewczyn brakować:)
Rozkoszuj się Darai, tym wieczorem pełnym spokoju. Do jutra i do tęsknoty jeszcze daleko . Myślę, że niejedna z nas trochę Ci w tej chwili zazdrości. Ja także.
Odrobina dnia dla siebie jest też nam potrzebna, bardzo, ...kiedyś Mała poszła do babci na noc, to ja nie wiedziałam co robić na początku, cisza,spokój, siadłam z mężem na kanapie, i po prostu siedziałam, no ale potem się ruszyłam oczywiście.....I tęskniłam bardzo.....
Sama sobie czasem zazdroszczę. Dziewczynki mają wspaniałą Babcię i uwielbiają do niej jeździć. Mają tam "drugi domek" pełno zabawek, ubrań, więc niczego poza zabawkami do spanianie zabierają z domu. Babcia kocha je nad życie i urządza mnóstwo atrakcji, wycieczek, zabaw na które ja pewnie nawet bym nie wpadła. Może w środę już wrócą. Odpoczywam więc i się lenię do odwołania:)
U nas też obie babcie chętne do opieki. Tyle, że mi jakoś opornie to przychodzi... Aż wstyd
To tak jak pisze Ula: dziecka nie ma, nie wiadomo co ze sobą zrobić i tęsknota okrutna. Ale czasami trzeba... Dla zdrowia naszego i maleństwa
...a do nas juz niedlugo przyjezdza Dziadek!Chlopcy nie widzieli go pol roku i pewnie mlodszy juz nie pamieta...
...a ja mam babcie i dziadka na co dzień...i uwierzcie mi, nie macie mi czego zazdrościć...moje stargane nerwy to najlepszy dowód, ze nie ma to jak na swoim...szkoda że na to "swoje" to nie wiem kiedy się doczekamy...oby jak najszybciej...a wtedy z radością odwiedzę z małą babcię i będzie nareszcie normalnie...
To jasne, że co za dużo, to niezdrowo. Dla mnie raz w tygodniu, to czasami przesyt... Cieszę się, że mimo tych wszystkich niedogodności, mamy swoje mieszkanko. Ciasne i dziwne, ale własne.
Mąż poszedł do kolegi pograć w jakąś tam grę na playstation (uprzednio położył Martynkę), a ja postanowiłam po babsku jakieś rogaliki stworzyć. Więc biorę się do roboty drogie panie. Najpierw poszukiwania przepisu.
my tez mamy swoje własne dwa pokoje,dobrze,bo w kuchni nikogo bym nie zdzierżyła, ale za ścianą, na piętrze teściowie mieszkają, to czasami, tak jakby mieszkali z nami,....
Haniu, daj później znać, jak rogaliki, ja też mam na coś ochotę, nie wiem jeszcze na co, ale mam mleko słodzone w puszce, może coś z tym karmelem,??? idę buszować po przepisach..
I rogalików dziś nie będzie. Byłam pewna, że mam jeszcze kostkę masła... Marzyłam o drożdżowych, a nawet nie mogę zrobić kruchych, bo śmietany też brak :( A takiego miałam smaka!!!
Ula, polecam Ci ten przepis http://wielkiezarcie.com/przepis12158.html, wychodzą fantastyczne bułeczki i rogaliki. I polecam do bułeczek nadzienie z kiszonej kapusty. MNIAM!!!
A ja jutro będę kombinowała z tym. http://wielkiezarcie.com/przepis.php?przepis=4151&offset=0
No cóż, zamiast rogalikowania, pozostaje mi zmywanie...
Jak sobie przypomne moje pol roku w Polsce to chyba wiem o czym piszesz....ale ciiiii...
Kurcze nie trafilam,znowu.Ta moja tajemnicza odpowioedz to bylo do ostatniego wpisu Peggi, czyli Kasi?
Dobrze, dobrze trafiłaś, popatrz sobie na "drzewko" z wpisami, jest to odpowiedź do mojego wpisu :), poza tym po prawej stronie na gorze pisze do ktorego postu jest to odpowiedź :) Też się na początku w tym gubiła, ale powoli wszystko ogarniesz:)
Tak, ten kto ma takie doświadczenia wie o co mi chodzi, hihi...może wygram w totka i już na przyszły rok się wyprowadzimy...marzenie ściętej głowy, ale piękne, piękne...!
Pozdrawiam serdecznie, Kasia
Kasiu, głowa do góry!!!, marzenia się spełniają jak pisze Netka, będzie dobrze, a też wiem po trosze jakie masz odczucia, tak więc nie jesteś sama, może faktycznie dzisiaj puścimy toto lotka i wygramy, że starczy nam na nasze marzenia, domki z ogródkiem, werandą, basenikiem, huśtawką i co jeszcze się nam wymarzy.......
Dzięki dziewczyny, jak wygram to wam trochę odpalę za to wsparcie :D
A co tam, kupię wam po domku z ogródkiem!
Dziewczyny znam ten ból z mieszkaniem. My teraz wynajmujemy dwa pokoje ale to jest juz nie do wytrzymania z trójką dzieci. Nie dośc że ciasno to jeszcze bałagan nie do ogarnięcia. Chcieliśmy coś kupic ale okazało się ponad nasze siły, zwyczajnie nas nie stac. Byliśmy już w takiej sytuacji, że myśleliśmy o przeprowadzce do rodziców męża, gdzie mielibyśmy co prawda trzy pokoje duże i łazienkę i kawałek działki, blisko las i wodę ale wspólna kuchnia no i wiadomo jak to jest przy takim wspólnym mieszkaniu. Na dodatek to jest 30 km od naszego miasta i mąż by musiał dojeżdżac do pracy okolo 40 km w jedną stronę. Już byłam w rozpaczy, myślałam że cały czas będziemy w tym małym mieszkanku się męczyc. Wynajęcie też u nas większego mieszkania to po prostu koszmar cenowy. I tak ponad rok, w sumie dwa lata się miotaliśmy, nie wiedząc co robic i wreszcie zdarzyło się coś wspaniałego. Właściciel mieszkania gdzie teraz mieszkamy przyszedł i zaproponował nam przeprowadzkę do większego, 90m i trzy pokoje z dużą kuchnią. A mieszkanie dopiero wyremontowane i nowe i co najważniejsze możemy mieszkac bez ograniczen. Myślałam że chyba oszaleję ze szczęścia, bo chociaż cena większa to i tak o wiele mniejsza niż rata kredytu w banku. W marcu przeprowadzka, tak że dziewczyny głowy do góry, marzenia się spełniają, chociaż może nie do końca, bo jednak nie jest moje własne i bez ogródka ale za to do lasu mamy blisko, szkoła blisko i miejsca tyle... Aj nie mogę się doczekac.
Ale szcześciara z Ciebie! Gratuluje! No to bedzie parapetówa na wiosnę :) Hmmm, to i ja wysile umysł, nastawię na pozytywne myślenie, może i mi się uda coś wymarzyć, hihi! Pozdrawiam!
....ale naprawdę lepiej mieszkać w ciasnocie samemu, niż w kilku pokojach i z rodzicami, naprawdę! i ta wspólna kuchnia i łazienka!!
Powodzenia, szczęścia w nowym domku, niecha Wam się dobrze mieszka!!!
Ale Ci zazdroszcze, ja bym się moich chętnie chociaż na dwa dni pozbyła, a tu dzisiaj mam jeszcze weselej bo jest u mnie synek siostry. Ma 2,5 roku to mam wesołą czwóreczkę. Wyobraźcie sobie jeden siedzi na podłodze kręcąc kółkiem od samochodu z napędem robiąc niesamowity hałas, dwójka rzuca do miski samochodami w przerwie między wyrywaniem sobie zabawek, a czwarte najmłodsze ma na swoje usprawiedliwienie to, że właśnie ząbkuje i nic nie poradzi na swój marudny nastrój. I ja między nimi z zimną kawą bo nie miałam kiedy jej skończyc, praniem jeszcze od godziny nie wyjętym z pralki i masą różnych dziwnych rzeczy na podłodze, po których chodzę i bez przerwy coś rozgniatam. O i nowa kłótnia, tym razem o samochody. A mogłoby byc tak pięknie i cicho i ja z książeczką, maluchy u babci. Ale znając życie już na drugi dzień bym za nimi tęskniła. Ocho a tych dwoje znowu się kłóci i nawet do rękoczynów już prawie dochodzi. Mam nadzieję że dziś nie oszaleję bo mam w planach oponki jeszcze.Chyba zaraz zamknę się w szafie... AAAAAAAAAAA.....
Witam wszystkie mamusie!
U nas też śnieżek prószy, ale temperatura przy zerze, słoneczko lekko prześwituje...cudnie dzisiaj u nas. A śnieg jest jak puch, dosłownie, można dmuchnąć i cały sie unosi :) Byłam z małą na spacerze i nie mogłam jej z powrotem do domu zaciągnąć :) Placuszek na jutro gotowy, obiad zrobiony, bułeczki upieczone, chlebek rośnie, mała śpi, mam chwilkę dla siebie...nareszcie! Zaraz sobie pobuszuję po przepisach, może coś fajnego znajdę :)))
Dopiero teraz udało mi się dotrzeć do Was Kobitki...dzień pracowity jak u Kasi, uwijałam się jak pszczółka ulka, zrobiłam "gniazdka z cukierni" tylko, że już połowę zjedli, więc co będzie na jutro?, w garach bulgoczą gołąbki, jeszcze myślę o bułeczkach,.....starsza córcia pod kołderką się wygrzewa, aha kupiłam ten tran w płynie, co wcześniej pisała Jola, młodsza zaś energii ma za dwóch, wszędzie jej pełno. Zaraz zrobię sobie herbatkę i odetchnę....
Tak pszczółko kochana, roboty moc od rana :) A teraz jestem już taka zaaaspaaanaaaa....
ale mi sie rymy tworzą, jakos tak samo wyszło, ale ledwie już na oczy patrze, trzeba iść spać, fajnie że jutro niedziela! Rano znowu troszkę pracy, ale potem może da sie chwilkę poleniuchować...mamy film ściagnięty, "Prestiż", brat mi polecił, podobno fajny, może da się pooglądać :)
A teraz miłej nocki kochane mamy! Oby dzieciaczki wstały radosne i zdrowe..i Wy też! Paaa!
Pszczółka też zmęczona, ale jutro będzie jak nowo narodzona!!! Coś się te rymy nas trzymają! Dobrej nocki!pa
Witam mamusie! Wpadłam na chwilkę, niedziela upłynęła leniwie...byliśmy w odwiedzinach u prababci i pradziadka Izuni...a teraz mała szaleje z babcią. Ech, zaczęły się ferie, babcia będzie dwa tygodnie w domu...aaaaaa!
Chyba będę tu rzadziej wpadać :( będę 24 godziny na dobę na cenzurowanym...ech, trzeba to jakoś przetrwać!
Pozdrowienia dla mamusiek! Mam nadzieję że dzieciaki zdrowe i mamusie też :) Buziaki dla wszystkich! Pa!
Witajcie dziewczyny!
Czasami mam wrażenie że weekend to dla mnie jakaś niesamowita gonitwa. Na nic nie mam czasu! Wiecznie jakieś podróże, odwiedziny, gotowanie... Nawet na te wymarzone rogaliki nie miałam czasu. Mąż wymyślił wczoraj pierogi i nalepiliśmy 150 tak, żeby leżały sobie spokojnie w zamrażarce i czekały na mojego lenia ...
Laugasel dzięki za zainteresowanie. Dymu na razie nie widać. Sąsiadka dzwoniła i mówiła, że nie wraca do 15 lutego, zostaje u córki, więc na razie spokój. Jutro dalej będziemy atakowali administrację...
Dziewczyny, przyłączam się do tych Waszych marzeń o domu... Ach... Skoro mówicie, że marzenia się spełniają... Wam wierzę!
Kasiu, życzę Ci cierpliwości. Ja zawsze tłumaczę sobie to tak, że moja mama wcale nie chce dla mnie źle... No, ale nie zawsze potrafię to sama zrozumieć.
Zmykam spać... Oczy same mi się zamykają. Do jutra!!! Weekend się skończył, więc będę miała więcej czasu.
A ja mam swój wymarzony dom! Ale teraz jestem daleko od niego, w myślach zawsze jestem przy nim. Mam tam dość duże podwórko i dzisiaj mi się śniło, że chciałam już zbierać truskawki, (bo było już lato w moim śnie). Tak naprawdę remont mego domu to była chwilami " droga przez piekło", ale już teraz mogę się cieszyć swoim własnym kawałkiem nieba. Więc moje marzenie się spełniło!!! Teraz też mieszkam w duzym domu w pięknej okolicy, co prawda nie jest moją własnością .Ale i to też ma swoje dobre strony, bo znając mnie zaraz bym go ulepszała. A tak tylko z niego korzystam.
Mam do Was pytanie z innej beczki, Ja kupiłam suszone pomidory w oleju i za bardzo nie wiem co nich dobrego mogę zrobić? Macie jakieś propozycje?
Witajcie Kobitki! Coś cicho tutaj, poniedziałek taki leniwy???
Ja piekę maślane bułeczki z rodzynkami, komplet dzieci w domku, trzeba jakieś atrakcje;
Wiem... daleko do tego wymarzonego domku,trzeba cieszyć się też teraźniejszością bo popadniemy w jakieś depresje i co wtedy ...i tak sobie myślę, że nawet dobrze mi mieszkać w kamiennicy (kiedyś w bloku z malutkimi,niskimi pokojami), Teraz mieszkanie ma prawie 3 m wysokości, jest przestrzeń,choć dwa pokoje, jeden połączony z kuchnią, Przy remoncie kuchni marzy mi się jadalnia, wielki stół dębowy z krzesłami....
Laugasel, w wyszukiwarce wpisz suszone pomidory, wyskoczą przepisy: np. http://wielkiezarcie.com/przepis20365.html, http://wielkiezarcie.com/przepis38731.html Jest też temat na forum o suszonych pomidorach, powodzenia i smacznego!!!
Tolla (Haniu) te weekendy nasze takie krótkie, wszystko naraz chcemy zrobić, rodzinka w komplecie zazwyczaj, to jakieś prace domowe, zamiast wypoczywać, to szalejemy przy piekarnikach,kuchenkach.....
Miłego dnia!!!!
Cześć mamusie! Jak to napisała Tolla koniec weekendu więc jest więcej czasu , coś w tym jest :) Ja rodzince organizuję w sobotę, niedziele wypady do znajomych , rodzinki bądź wizyty u nas domu . W ciągu tygodnia mąż nie ma na to czasu , a mnie po całym tygodniu siedzenia w domu trochę nosi więc weekendy spędzamy na nadrabianiu "zaległości towarzyskich" . Chociaż mój mężulek pewnie wolałby posiedzieć po prostu w domku i poleniuchować:)
Co do własnego domku , to mi się marzy własny jakiś segmencik . Ale póki co w zupełności nasze M3 mi wystracza :) Mało sprzątania a i przy jedneym dziecku , te metry jakie posiadamy są w porządku:).
A propos rogalików ( jeżeli nie macie sprawdzonego przepisu ) to ja polecam ten http://wielkiezarcie.com/przepis22027.html
Piekę te rogale bardzo często , robi się je szybciutko i są pyszne . Ostatnio robię je z nutellą . Polecam.
Miłego dzionka Wam życzę:)
Właśnie upiekłam te rogaliki z przepisu, który wcześniej podawałam. Pyszne! Tylko wiecie co? Pierwszy raz w życiu robiłam rogaliki i wyszło mi raczej coś rogalikopodobnego. Chyba jednak wolę piec bułeczki.
Słyszę, że Martynka się obudziła, więc, to byłoby na tyle siedzenia na WŻ
Zmykam do mojego słońca!!!
Ps. Jolu, narobiłaś mi chęci na tą sałatkę z suszonymi pomidorkami. MNIAM!!!
Ps. Mąż nadal walczy z administracją. Oczywiście nikt się nie pojawił.
MIŁEGO POPOŁUDNIA!!!
Ja bardzo lubię suszone pomidorki z rukolą, lazurem i oliwą z oliwek . Właśnie wczoraj jadłam tę sałatkę na kolację dla mnie jest pyszna. Możesz też zrobić koreczki: ser mozarella+ salami + pomidor suszony + czarna oliwka+ całość polewam octem balsamicznym , to może być prosta i smaczna kolacyjka:)
Witam! Babcia pojechała na zakupy, wiec mam chwilke...mała ubiera misie, trochę to potrwa, hihi. Widzę że na Zacisznej pustki...Mamusie obiady gotują :) Ja tez powoli sie zabieram, chociaż dzisiaj cos nie mam pary..zrobilam sobie herbatkę z imbirem, ale też niewiele pomogła. Oj, jakby mi sie tak chciało, jak mi sie nie chce, hihi. No i koniec zabawy, muszę pedzić do malej. Może jeszcze tu wpadnę...papa!
Witajcie! U mnie coś dziś kapryśna mała, nie wie czego chce, marudna jak nigdy?!!!!wrrr Obiad mam naszykowany, zrobiłam wieczorem, przyzwyczaiłam się robić na wieczór, bo jak chodziłam do pracy,to tak wygodniej było.Choć to zależy co robię.....
W niedzielę urodziny starszej córci, muszę coś napiec, na pewno tort-lalka, to ma być niespodzianka dla córci, no i coś jeszcze, co pieczecie najczęściej?Podpowiedzcie....
Abiola, a masz na tą delicję przepis? to dzięki,
Z tortu lalki napewno się ucieszy :-)) My najczęściej pieczemy ciasteczka, albo szarlotkę sypaną albo murzynka, którego chłopcy uwielbiają. Jak mam totalnego lenia to robię kremówki na krakersach:-))
http://wielkiezarcie.com/przepis24115.html masy zawsze robię więcej, bo troszkę podjadamy.
Zapomniałam o donatach Wkn- takich oponkach serowych, są naprawdę pyszne.
Aloiram, tort to z Twojego przepisu, tak smakowite są masy do niego,mam nadzieję, że wyjdzie....
Może faktycznie trochę tych oponek serowych też zrobię....
Dzięki!!!!
dzięki za miłe słowa:-)), faktycznie są w galerii tortowni.
U mnie przy okazji rodzinnych spotkań obowiązkowo musi być sernik ponieważ dziadkowie i moja cheśnica najbardziej go lubią. Lubię też zrobić jakieś nowe ciasto ( z przepisów WŻ) , po przeczytaniu wszystkich komentarzy i wcześniejszej próbie , aby nie było jakiegoś niewypału:). Lubię zdziwienie moich teściów , że ciasto upiekłam sama :)
Witajcie, u mnie obaj chłopcy pokasłują, juz mi ręce opadają. Siedzimy w domku, a na dworku wydaję się być fajnie, choć lekko na minusie. Kurcze muszę się wziąć za prasowanie, muszę się tez przygotować do zajęć, a tak poptwornie mi się nie chce...
To ja wam zazdroszczę!!!! Ja nawet nie mogę myślęć o takich przyjemnościach!! Mam malutkiego synka i 20 kg więcej niż trzeba. Wyglądam koszmarnie nieestetycznie. Ba nawet moje koleżanki zawiązały kółko grubasek i jedna drugą waży i jeżeli waga nie pójdzie w dół to będą konsekwencje i to raczej smutne. Więc wolę nie ryzykować!!! Tu jest taki zwyczaj, że jak się zbierze duża grupa ludzi na jakiejś imprezie to prowadzący ją ma prawo publicznie ośmieszyć danego człowieka przy wszystkich, mało tego ta " ofiara " musi się śmiać razem ze wszystkimi. W sumie jest to przedstawione bardzo dowcipnie i z przekąsem i zabawa jest super. Ale wolałabym , żeby z mego sadła nikt sie nie śmiał, wystarczy,że ciężko mi łazić z tym ciężarem, o ubraniach ,że nie wspomnę!!! Ale chociaż mogę Wam podac przepis na coś całkiem nowego i pysznego. Sama to wymysliłam! A więc gotujemy wodę z cukrem i margaryną, Dodajemy kaszę mannę rozrobioną w zimnej wodzie i gotujemy do zgęstnienia umiarkowanego. Dodajemy sok z cytryny, wiórki kokosowe i mielone suche ciastka( ew, suchy chleb tostowy). Mieszamy dokładnie i wykladamy je na płakie duże talerze. Następnie kroimy w kostkę i po lekkim przestudzeniu każdą kostką owijamy suszone śliwki. Możemy częśc zrobić bez śliwek oczywiscie. Potem obtaczamy wszystkie w kakale wymieszanym z cukrem pudrem. Na drugi dzień możemy się delektować. Trzymamy w lodówce. Uwaga. To coś ma tendencję do znikania.
O tak zima powinna się skończyć, te futra, kożuszki,płaszczyki w końcu ściągniemy, one nas pogrubiają, no nie?Przez te kilka warstw ubrań mamy niezłą wagę, ale już niedługo...momentami nawet myślę o wakacjach....W pierwszej ciąży strasznie przytyłam, musiałam potem gubić wagę, bo dokuczały mi żylaki,a przy nich nie można mieć nadwagi, ale nie doszłam do właściwej wagi, o niebo lepiej przeszłam drugą ciążę, i kilogramów mniej miałam, i lepiej się czułam, Teraz to wyskakuję na godzinkę poćwiczyć i potańczyć na aerobic, przynajmniej mam jakieś wyjście.....
Cześć dziewczyny! Narobiłyście mi ochoty na słodkości, a także powinnam zrzucić parę kilo. Na dodatek dzisiaj nici z jakiegokolwiek pichcenia. Panowie budowlańcy już atakują komin od strony strychu i zaraz wkraczają do mieszkania.
Ula, polecam Ci Biust Naomi wg przepisu Śnieżki. http://wielkiezarcie.com/przepis11557.html Naprawdę fajne ciasto z dość dużym polem do manewru. I błagam, pochwal się zdjęciem tortu, który przygotujesz.
Haniu, Powodzenia w mieszkanku, żeby budowlańcy pozytywnie załatwili sprawy, żeby się już nic złego nie przydarzyło!!!!!!!
Znam to ciasto pod nazwą pychotka, jest przepyszne!!!!! A jak tort wyjdzie, to pokażę zdjęcie, lalkę już kupiłam.....
Witam Dziewczyny, u nas zimno jest okropne, że nawet na dwór nie wychodzimy. Wiatr strasznie zimny i nie chcę dzieciaków załatwić. Więc siedzą w domu i marudzą. Tylko córcię rano zaprowadziłam do szkoły. Mieszkam przez kilka dni u mamy bo mąż wyjechał w delegację i ciężko mi byłoby trochę z odprowadzaniem do szkoły i przyznam się że nie potrafię palić w piecu, więc do czwartku zimuję u mamy. Na szczęście mój dzidziuś odbiera małą ze szkoły. Zaraz się zabieram za oponki serowe, już mam wszystko naszykowane. A wczoraj wieczorem naszło mnie na napoleonkę z krakersami, wiec poleciałam do sklepu przed samym zamknięciem i dziś rano była do kawki. Dziś na obiadek będzie zupka-kapuśniak. Mój mąż nie lubi zup, jedynie rosół, więc jak wyjeżdża możemy poszaleć hihihihi z zupami.
Dziewczyny ja znowu chudnę na potęgę, jem dość sporo, za słodkim przepadam a i tak nic mi nie przybywa. Może dlatego że karmię, bo mój Synuś pampuch okrąły a ja chudzina. Wszystkie soki ze mnie wyciąga. No i biegam z moim wózkiem od którego chyba będę mieć muskuły jak pudzian. Mam dwóosobowy wózek, starszy siedzi z przodu, młodszy leży z tyłu. Wygoda ogromna, nie jestem uwiązana, bo musiałabym dwoma wózkami jeździć zawsze z kimś a tak to ich wkładam i sobie jadę. Tylko teraz zimą jakoś mi ciężej się jeździ chyba za dużo ubrań mają na sobie i jeszcze kocyki do przykrycia, a na dodatek jak załaduję zakupy to już wogóle. Zmykam , bo mam najmłodszego na kolanach i nie dość że pisać nie daje to mi całą klawiature zaślinił, pozdrawiam.
Monami- u mnie też kapuśniaczek, pychaśny!! Już sobie Ciebie wyobrażam z tym wózkiem, i z tym maluszkiem na kolanach, piszesz takim fajnym tekstem, mam wrażenie, że jesteś obok, ... cieszę się, że mam chwilkę i mogę tu zaglądnąć,....
pozdrawiam Was wszystkie!!!
Monami to ja mogę Ci parę kilo odstapić. Tylko czy z tyłka, bioder czy brzucha, (wyglądam jak mors) . A tak na poważnie, dobrze by wyło badania krwi zrobić na wszelki wypadek i ciekawi mnie jak się czujesz, czy masz zawroty głowy idt. . Jeśli wszystko jest ok to się ciesz! . Któraś z Was pisała o torcie. Ja także bardzo lubię robić torty, bo są bardzo kreatywne. Moje dzieciaki lubią motylka. Po upieczeniu biszkoptu i pokrojeniu go na plaistry składam go spowrotem do kupy i przekrajam wzdłuż średnicy. Potem układam go tak by, te połowki tworzyły skrzydła motyla , a banan obrany, skropiony sokiem z cytryny jest jego brzuszkiem. Ubranie tortu zależy od inwencji , ja jednak lubie poukładać bakalie( morele, orzechy, kokos idt) we wzory podobne jak ma np. Paż Królowej. Oczy to rodzynki wbite wykałaczkami w banan. Przyjemnej zabawy. A tort na pewno bedzie ciekawy.
Monami to ja mogę Ci parę kilo odstapić. Tylko czy z tyłka, bioder czy brzucha, (wyglądam jak mors) . A tak na poważnie, dobrze by wyło badania krwi zrobić na wszelki wypadek i ciekawi mnie jak się czujesz, czy masz zawroty głowy idt. . Jeśli wszystko jest ok to się ciesz! . Któraś z Was pisała o torcie. Ja także bardzo lubię robić torty, bo są bardzo kreatywne. Moje dzieciaki lubią motylka. Po upieczeniu biszkoptu i pokrojeniu go na plaistry składam go spowrotem do kupy i przekrajam wzdłuż średnicy. Potem układam go tak by, te połowki tworzyły skrzydła motyla , a banan obrany, skropiony sokiem z cytryny jest jego brzuszkiem. Ubranie tortu zależy od inwencji , ja jednak lubie poukładać bakalie( morele, orzechy, kokos idt) we wzory podobne jak ma np. Paż Królowej. Oczy to rodzynki wbite wykałaczkami w banan. Przyjemnej zabawy. A tort na pewno bedzie ciekawy.
Zawroty głowy miewam ale myślę że to właśnie z tego, że karmię dużo małego i mało śpię. W pierwszej ciąży bardzo mało przybierałam na wadze i po badaniach okazało się że nadczynnośc tarczycy mam. Ale to tylko w ciąży, teraz jest ok. Chyba już mi tak zostanie.
Ja bym zrobiła badania jednak, Jeśli czasami czujesz się słabo.
Oj powiem Ci, że zbieram się do tego jak mysz do jeża i jakoś ciągle czasu mało.
Ulla ja też się cieszę , że pojawił się ten wątek. Fajnie jest tutaj przysiąść na chwilkę i pogadać, mimo że tylko wirtualnie. A wiesz że pochodzimy z tych samych stron? Ty mieszkasz w lubuskim a ja się tam urodziłam i mieszkałam jako dziecko. Teraz mam tam rodzinkę ale niestety odległość dość spora i nie jeżdżę tam za często. Ciekawa jestem jeszcze z jakiej jesteś miejscowośći. Pozdrawiam serdecznie.
O fajnie, to ja jestem ze Świebodzina, a rodzinkę też mam w Zielonej Górze. A Ty gdzie teraz mieszkasz, że piszesz o takiej odległości,bo się pogubiłam, chyba pisałaś wcześniej? pozdrowionka
Jestem spod Żagania a dokładnie z Chotkowa i tam w tych rejonach mam rodzinkę. A teraz mieszkam w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Witam Mamusie,
Poranek jeszcze leniwy, piję kawkę, tak nauczyłam się w pracy o tej porze pić, Monisia w przedszkolu -w końcu poszła, kaszel minął, a Maleństwo jeszcze śpi.....Pewnie potem jakiś spacerek,zakupy,....
Monami, to też znajome mi tereny, a poza tym Żary, w tym roku jadę tam na komunię do chrześniaczki.
Życzę Wam miłego dnia!!!
Witajcie, u nas dziś pochmurno. Nie moge się nawet napić kawy, bo... skończyło mi się mleko. Najpierw musze zejśc do garażu, ale najpierw do chłopaków musi przyjść sąsiadeczka, która z nimi pobędzię tę chwilę. Skomplikowana operacja. Mały dziś gorączkował nad ranem, już dzwoniłam do pani doktor, przyjedzie kolo południa. Fajna babeczka, chłopcy ją bardzo lubią. Kawy mi się chce :-))
Nie musisz iść do garażu,hihihi, chcesz, dam Ci trochę mleka, bo bez niego też nie lubię kawy,właśnie piję.....Zdrówka dla synka!Fajnie, że Wasza doktor przychodzi do domu, my musimy chodzić do przychodni.....
Dzięki za mleczko :-)) Ulla, nasz Pani doktor z przychodni niestety jest tak obłożona, ze nie ma wizyt domowych, no chyba że prywatnie, a prywatnie to ja ją chromolę :-))mam inną Panią doktor, która prowadzi chłopców. Kobietka jest super, jest zastępcą ordynatora na OIOMIE neonatologii w jednym z gdańskich szpitali, ma super podejście do dzieci i jescze nigdy na jej diagnozie nie zawiedliśmy się, do tego zawsze moge do niej zadzwonić, o coś podpytac. Do przychodni chodze właściwie tylko na szcepienia. Wpienia mnie to bo płacimy takie składki,a jak co do czego to za większości usług medycznych, płacimy dodatkowo z własnej kieszeni. Podoba mi się to, ze kobieta, przepisuje nam tanie leki, zawsze mówi czego są zamiennikiem, z tych znanych leków. Pamiętam, jak pierwszy raz płaciłam za leki z recepyt przez nią wypisanej to myślałam, ze ję przewrócę. Zapłaciłam 1/3 tego co zwykle, przy jakiejś tam infekcji.
Witam kobitki! O widzę, ze pogoda podobna jak u mnie, tez chmury...chociaż było chwilkę słonecznie, słońce i lekki deszcz....tak mi jakoś wiosną zapachnialo...i powietrze jakieś takie cieplejsze, tak sie nadzieja w serducho wkrada, że to może juz, że niedługo będzie zielono...! Rozmarzyłam sie, a tu tyle spraw na naszej Zacisznej!
Nie wiem komu odpisać, hihi.
Aloraim, też lubię kawkę z mleczkiem, inaczej nie ruszę! No, teraz taki czas sprzyjający infekcjom, ale widzisz jaka z Ciebie szczęściara...a ja zawsze sterczę w tych kolejkach w przychodni a potem wydaję krocie na leki, które i tak nie zawsze pomogą!
Ula, u mnie na urodzinach i wszystkich imprezach zawsze sprawdza sie sernik, jaki by nie był - i tak każdemu smakuje :) poza ty robię często brzoskwiniowego z nutellą - jest w moich przepisach, ten placek fajnie wygląda i znika momentalnie. A, i oczywiście domagam się fotki tego tortu, który zrobisz, wklej fotkę koniecznie!
Laugasel, jeśli Cie to pocieszy, to ja też walcze z boczkami i brzuszkiem...im bardziej walczę, tym więcej mi przybywa...naprawde, to zadziwiajace, ale nie potrafię tego wyjaśnić. Myślę teraz nawet o jakiejś formie ruchu (Ula, zazdroszczę ze masz taką możliwość), wydrukowałam sobie mnóstwo ćwiczeń...no i tak sobie leżą i muchy mają lądowisko, a mnie sadełko rośnie...ale moze niedługo się zmobilizuję!
Monami, ale masz fajnie, ze sama chudniesz...ale skoro masz zawroty głowy, to uważaj, to może być anemia. Ja uzupełniam witaminy Feminatalem, nie wiem an ile jest skuteczny, nie robiłam badań, ale czuję się dobrze - to chyba dobry znak.
Haniu, życzę dużo wytrwałosci w walce z tą administracją, i oby mieszkanie wytrzymało najazd budowlanców! Na szczęście ma sie ocieplac, moze niedługo przyjdzie wiosna? Oby jak najszybciej!
Juz sie nie mogę doczekać na te długaśne spacery z dala od domu i ...babci, hihi! Wreszcie będzie trochę świętego spokoju.
Pozdrowienia dla was babeczki! Uśmiech na twarz i od razu będzie inaczej :)
No hej, jesteśmy już po wizycie pani doktor, na szczęście nie mam zadnych zmian osłuchowych, jakas infekcja wirusowa. Wysstraszyła mnie ta temperatura, zaraz po Nowym Roku miał zapalenie płuc i pewnie dlatego z lekka panikuję, ale póki co nie jest xle. Musimy go obserwować. Idę zrobić sobie druga kawkę i kurcze, mam prasowania górę brrr!!
Kasiu, te Twoje ciasto wygląda nieźle, dzięki! Dodałam do ulubionych i z pewnością zrobię!!!
Ćwiczę, a przede wszystkim tańczę przy garach, hi,hi, do rytmu, śpiewam, rozładowuje złe myśli.....a przy okazji ubywa mi to tu to tam,niewiele, ale zawsze coś....
Witaminy też brałam,chyba Materna.
Trzymajcie się cieplutko!
Ula, ty jesteś wulkan energii, kobieto, jak czytam Twoje posty, to czuje pozytywne wibracje, hihi, coś mi przepływa przez ekran, czy klawiaturę... Aż mi się tańczyć zachciało!
Ja jakos nie mam siły się pozbierać i cos z sobą zrobić, wiosną pachnie a tu opona na brzuchu...i jeszcze ciasto zrobiłam...takie fajniusie...coś czuje, ze chyba będe musiała polubić siebie taką jaka jestem, bo teraz z odchudzaniem ciężko....może jak znajdę pracę to się uda coś zrzucić.
Albo...idę pare brzuszków zrobić, zawsze to coś!
Buźki!!!
Fakt, przepływają przez ekran dobre fluidy....Tak na dobry poranek, na rozpoczęcie dnia wszystkim Wam .
Kasiu, powodzenia w szukaniu pracy, dobrze mieć życiorys, ja sobie napisałam, jak skończyłam studia, i leży w szafce w razie czego, w każdej chwili jak będzie jakaś oferta, to mam już gotowe.
O ćwiczeniach, nie myślę, że muszę zrobić, tylko sama z siebie, bo jak zacznę się przygotowywać, to przeważnie nici z ćwiczeń, i tak jak piszesz,hihi,oponka na brzuchu jest, przynajmniej nie utoniemy na jeziorze,hihi oby do lata...już chcę na wakacje gdzieś.....auuuuu
Woila, na te plamki to najlepiej jakieś kremy na przebarwienia, nazw nie znam, musiałabyś popytać w aptekach, czy dobrych drogeriach, z domowych sposobów może sok z cytryny??? Jeżeli gdzieś coś usłyszę, to jeszcze Tobie napiszę.
Miłego dzionka!!!
Witam!!!
Dzieki za słoneczko Uleńko! U nas taaakie czarne chmury, deszcz lekko ciapie, ale i tak byłyśmy na spacerze. Teraz mój zgrywus słodko zasnął i cisza...błoga cisza i chwila spokoju...
Właśnie sie męcze z CV, no bo za dużo do napisania nie mam, więc problem jest w tym jak to ładnie napisać, żeby ktoś mnie uznał za osobę kompetentną, hihi.
A co do ćwiczeń, Jolu to owszem bardzo lubię się poruszać. Kiedys biegałam, potem zostałam fanką jazdy na rowerze, jeździłam codziennie po okolicy, ćwiczylam też brzuszki...Chciałabym do tego wrócić, nidewno sobie wydrukowałam trochę cwiczeń z netu: aerobiczne szóstka Weidera, jakieś cwiczenia na talię, na postawę - coby sie nie garbić ale ładnie i prosto się poruszć...i wszystko leży.
Ale obiecuje sobie codziennie że się za to zabiore...tylko od jutra... Hihi!
W trakcie ciąży nawet staralm się ruszać, dużo spacerowałam, ale po porodzie zostałam calkowicie uziemiona - zapalenia piersi, rwa kulszowa(3 miesiące mnie trzymała) - nie mogłam chodzić ani leżeć co dopiero ćwiczyć...ale mam nadzieję, że jak to słoneczko nareszcie zaświeci wrócą mi chęci do wszystkiego.
Już powoli zaczynam się z małą zapuszczać do lasu, chciaż błoto okropne! Wróciłyśmy całe czarne, buty do suszenia, ale warto było...w lesie tak pachnie....ech, już bym na grzyby poszła!
A tera pędze jeszcze drugie danie skończyć, bo mała jak zwykle obudzi się głodna jak wilk!
Witajcie, ja też przysiadłam do Was z kawką, pogoda ładna, zaraz pójdę z Amelką na spacer...
Przy okazji jak już tu jestem, to może doradzicie mi w pewnej sprawie, a mianowicie chodzi mi o plamy, które "nabyłam" w czasie ciąży. Mam je na twarzy na czole i nad ustami; jak je rozjaśnić lub całkiem się pozbyć? Macie na to jakieś sposoby?
Oj, ja też mam taką plamę na czole i to centralnie! śmiech i wstyd ogólny. Ja liczę na to ,że to samo w koncu zejdzie , bo są to zmiany hormonalne. Najlepiej troszkę odczekać.Mam gorsze problemy z cielskiem, ale właśnie dostalam pocztą książke o tym jak się odchudzić by nie było efektu jojo. Narazie lektura.
Ja też na razie sama nie będę eksperymentować. Poczekam. Ale jeżeli te plamy stanowią problem to faktycznie można udać się do dermatologa.
W czasie ciąży raczej unikałam słońca i nie korzystałam z solarium, a urodziłam we wrześniu (ok 5 m-cy temu). Czytałam gdzieś w gazetach, że są zabiegi kosmetyczne umożliwiające pozbycie się tych plam ale one kosztują w granicach 2.000 zł. Może istnieją jakieś naturalne sposoby rozjaśnienia tych plam np. maseczki itp? Muszę poszukać trochę w necie... No cóż jeśli chodzi o lekarzy, to popytam przy okazji jak będę z małą na badaniach kontrolnych.
Witajcie, wpadła z malutką kawką. Nie spaliśmy dziś za wiele w nocy, młody gorączkował do 40o. Pilnowaliśmy go na zmianę. Maż dziś ma wolne, więc mogłam normalnie wyjść na miasto. Chciałam sobie kupić buty, ale kurcze wiecie, jak to jes,t jak chce sie coś kupić, to nie ma fasonu, koloru, numeru itd. ręce opadają, ale naszczęście mam jeszcze trochę czasu. Dziewczyny powiedzcie, co czytacie? tak dla siebie, w wolnej chwili, (jak ją oczywiście macie). Ja teraz zaczęłam czytać, " Bajki rozebrane" K. Miller, fajna rzecz, na pograniczu psychologii. Z czasopism czytam Newsweeka i National Geographic. Oprócz tego lubię czytać, D. Brown'a, F. Forsyth'a, W. Smith'a i K. Follett'a, Ostatnio, jakoś mało kobieca literatura u mnie dominuje :-))
Cześć dziewczyny!
I mi w końcu udało się wpaść na kawę na Zaciszną.
Aloiram życzę zdrówka Twojemu synkowi . Oj, wiem jak to jest z tymi zakupami. Co prawda już nie pamiętam jak to jest robić zakupy bez dziecka, ale także mam okropnego pecha co do kolorów, rozmiarów i fasonów. Ostatnio znalazłam cudne skórzane buty za śmiesznie małe pieniądze. Tyle, że oczywiście nie miałam przy sobie ani grosza. Gdy wróciłam następnego dnia - już ich nie było.
Ostatnio czytam takie nowe czasopismo "Bluszcz". Rzekłabym, że bardzo humanistyczne. Uwielbiam je. Zamieszczone są tam felietony znanych postaci. Krótkie opowiadania. Naprawdę polecam. Z książek czytam w tej chwili "Imię róży" Umberto Eco. Ale szczerze mówiąc nie mogę już doczekać się wiosny. Mała w piaskownicy na działce, a ja na leżaczku z książką... Mmmmm....
Kasiu, ja po prostu choruję na to Twoje brzoskwiniowe z Nutellą!!! No ale wciąż się opieram. Też mam zapędy ku odchudzaniu, ale oczywiście wciąż "od jutra"... Aj, samozaparcia brak mi po prostu!!! Trzeba się wziąć za siebie!!!
Ula, ja też już o wakacjach marzę. I o stole, tak jak Ty
Z naszym kominem to niestety nie koniec. Będą nam kuli jeszcze w podłodze. Szkoda słów, ale dobrze, że w końcu zaczęli działać.
Ale za oknem jakaś nieśmiała wiosna. Spacer był dziś wspaniały pomimo, że szaro jeszcze. I humor dzięki temu lepszy. Obiad przygotowany na męża czeka, Martynka śpi. Potem jedziemy do mojej przyjaciółki. Jest w 7 miesiącu ciąży. Brzyszek już spory, będą mieli synka. Jak ja jej zazdroszczę. Tak pozytywnie. Cieszę się tym dzidziusiem tak, jakby był on mój i to ja nosiłabym go pod sercem...
Dziękuję Tolla :-)) Za "Bluszczem" się rozejrze, bo może to być mój "klimat" :-)) Fajnie, ze działają u Ciebie z tym kominem, bo skóra mi cierpła, jak czytałam o tym dymie. Oby zrobili :-)) "chodzi" za mną coś megakalorycznego :-)) Mam ochotę na Cafe Borgia z przepisów Kluko. Opieram się jej, od chwili wstawienia przepisu, ale coś czuję, ze dziś polegnę hihi
Witajcie dziewczyny!!!!
Byłam tak jak Wy na zakupach, teraz wyprzedaże zimowe, zawsze tak kupujemy,po sezonie, ciuchy lepszej jakości, za połowę ceny, nawet więcej,jedziemy raz i każdemu co potrzebne kupujemy, teraz poczekamy na wyprzedaże letnie,
Muszę od Was podkraść trochę tytułów gazet i książek, bo mam w domu całkiem inne pozycje, typu podręcznikowego (ulubiony"Mosty zamiast murów" o komunikacji międzyludzkiej) lub albumowego,o dekoracjach wnętrz, sztuce dekorowania, roślinkach jak i marketingach, reklamach,psychologii biznesu.......itd.Bardzo lubię tego typu literaturę, ale zrobię sobie małą odskocznię.
Haniu, ostatnio przeglądałam katalog ikea, lubię tam kupować, stoły też ciekawe, ale ostatnio interesują mnie meble stylowe, w tym stoły. Jest u nas taki sklep z holenderskimi meblami, piękne solidne drewno mebli, cenowo również możliwe.
Haniu, cierpliwości, remonty kiedyś się zakończą, trochę Ciebie rozumiem, bo też mieszkam w starej kamiennicy, gdzie często coś się zdarza.!!!!
Aloiram- zdrówka!!!!!!!!
To miłego popołudnia!
Oj, Ula. Żeby postawić gdzieś stół, musiałabym się przebić do sąsiada Nawet nie wiesz jak często przeglądam katalogi i strony różnych sklepów meblowych. Ach... Marzenia. Tak przy okazji drewna holenderskiego, to znalazłam ostatnio cudowną dębową sypialnię (szafa, rama łóżka, szafki nocne i komoda). CUDO! I cenowo też przystępne. Tak więc sypialnię mam już urządzoną. szkoda tylko, że nie mam sypialni .
Co do starych kamienic, to nie mam nic przeciwko nim. Wręcz przeciwnie. Mieszkania są z reguły piękne. Wysokie, przestronne, mają klimat. Ale nigdy nie decydujcie się na mieszkanie na ostatnim piętrze starej kamienicy.
Ula, rzeczywiście od Ciebie jakieś takie fluidy pozytywne płyną... Musiałam. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
HihiHi,Haniu, ale by było, sąsiad by miał stół ... a jakbyś wstawiła tę cudowną sypialnię dębową, czy nie przejdzie do sąsiada,hihhi???U mnie za ścianą teściowie, to dopiero bym miała??!,o rety.. Fajnie jest patrzeć na to wszystko, ale pieniądze trzeba mieć i miejsce oczywista. O tak, mieszkanko wysokie, przestronne (nie musze myć okien - mąż ma prawie 1,90 to wchodzi na parapety), ja się boję wysokości.
Wieczorkiem wyskakuję na godzinkę na tańczenie,potańczę za Was, z całych sił....
Nie mam co się gniewać, cieszę się, zawsze, miło mi... I nawzajem z tymi pozytywnymi fluidami......
Aloraim, trzymam kciuki za zdrowie synka!
Haniu, mam nadzieję, że panowie budowlańcy nie zdemolują mieszkania doszczętnie, ale dobrze że wreszcie ktoś się tym zajął! Teraz będzie tylko lepiej :)
Dziewczyny, co do holenderskich mebli, to ja jestem zakochana w takich kanapach, szafach, krzesłach, ławach...no i jest o wiele taniej, a można nabyć solidne meble, a nie jakieś klejonki, które się wyginają, rozlatują pod większym ciężarem. Kupiliśmy sobie taką kanapę i fotele dębowe...bez porównania z tymi sklejkami z plyty. Marzy mi się jeszcze taka ława do kompletu...a o stole do jadalni to ja nawet nie mam co wspominać, hihi, nie mam jadalni...
Ojjj, jak ja bym miała pieniążki, to bym taki domek urządziła, że hoho! Koniecznie z jadalnią...! Mam już piękną wazę na zupę - dostałam w prezencie ślubnym - teraz potrzebuję jadalni hihi...i wszystko tak ładnie bym przygotowala do rodzinnego obiadu...a nie kątem przy stole, a pod łokciem kaloryfer!
Fajnie pogadać o tych marzeniach, jakoś tak mi weselej, jak sobie o tym wszystkim myślę :) Dzięki dziewczyny :)
Dziewczyny , a macie jakieś linki lub namiary na takie meble.Ja mam do ummeblowania domek na wsi taki dziwaczny , bo mego pomysły. Trochę dworek , ale w nowej aranżacji. Myślę,że takie meble by mu pasowały.
Laugasel,u nas po prostu ktoś wynajął duży lokal, przywozi tirami wręcz, pełno takich mebli, sprzedaje w mig za małe pieniądze, jest wybór... Ale zobacz w internecie "meble holenderskie" tam jest dużo wejść, przez internet też kupują, nawet na allegro. My w ogóle dużo kupiliśmy w internecie dużo dużo taniej, nie ma problemów, bo nawet teraz telewizor kupiliśmy, to radio, z większych rzeczy, a tak to ciągle coś kupujemy, jak byłam w ciąży, to ciągle w domu, czy szpitalu, nie było komu kupować wyprawki, to zrobiłam zakupy w bobolandzie.pl,
Jestem wyznawczynią S.Kinga i R.Cooka, poza tym McLean, Ludlum, Christie...moze jeszcze coś sobie potem przypomnę...z polskich autorów przypomniała mi się ostatnio Chmielewska, bardzo lubiłam ją czytać. Fosytha tez znam, hihi, lubuje sie w takich meskich powieściach, od dziecka podkradałam tacie takie książki i już to zamiłowani mi pozostało :)
Z czasopism też czytam National Geographic...zwłaszcza zadziwiają mnie te niesamowite zdjęcia. Lubie różne poradniki o zdrowiu i medycynie naturalnej, ale żadnego nie kupowałam regularnie.
Też, bardzo lubię Christie, a jeszcze chyba bardziej filmy na podstawie jej powieści, w których gra David Suchet (jako Poirot). Z polskich autorów lubię Sienkiewicza :-)) Z historii, lubię literaturę wojenną, obozowa i powstańczą. Uwielbiam też, albumy z pieknymi zdjęciami, zwierząt, budowli, krajobrazów, samochodów. Mam bzika na tym punkcie. W moim rodzinnym domu, było masę książek, rodzice czytali nam od malutkiego, same wcześnie zaczęłyśmy czytać i sięgać po różne pozycje. Teraz w naszym domu, też już mamy pokaźną bibliotekę. Już widzę, ze moje dzieciaki uwielbiają książki, tez mają ich od zarypania, ale cieszę się, bo ten starszy potafi już z nich korzystać. Jak przygotowuje się do jakiś zajęć w przedszkolu, to wie gdzie jakich informacji może szukać. Teraz przygotowujemy się do zajęć o dzikich zwierzętach. Powyciągał wszystkie albumy o zwierzętach, olbrzymi ilustrowany leksykon, a hasła np. Ogród zoologiczny, wie, ze trzeba szukać w.leksykonie i encyklopedii. Naprawdę jestem z niego dumna. Zaprenumerowaliśmy mu teraz National Geographic Kids. Też fajna gazeta:-))
Ostatnio, kupiłam też fajną książkę "Zabawy paluszkowe" autorstwa Krzysztofa Sąsiadka. Zabawy z wykorzystaniem animacji dłoni, coś w stylu"idzie, kominiarz po drabinie. Dzieciaki młodsze i trochę starsze, uśmiane po pachy:-))
Dobry wieczor sasiadki wirtualne
Wreszcie znalazlam chwilke i wpadlam tutaj,pewnie nikogo juz nie zastane o tej porze...Fajnie sobie tutaj gawedzicie a ja przez tych pare ostatnich dni tak strasznie sie czulam,ze szkoda gadac,a raczej pisac...Cos mi sie stalo z kregoslupem,nie moglam sie wyprostowac,Boze tak sie wystraszylam,ze szok!Mysle,ze to od ciaglego noszenia przy usypianiu mlodszego babelka mojego,tak sie nauczyl usypiac,i inaczej nie chce a ja dla swietego spokoju go nosilam,a ze ma juz 15 miesiecy wiec troche sobie warzyMamy tez nad nami taka sasiadke (Polke,co najgorsze) i juz pare razy przychodzila ze skarga,ze jej dzieci za glosno placza wieczorami (nasze dzieci,oczywiscie)...wiec ja tak dla swietego spokoju go nosilam...no i sie doigralam.Jutro wybieram sie do lekarza,bo zaczynam sie normalnie bac.Mam nadzieje,ze przejdzie,a jesli nie to nie wiem co ja zrobie.Jak fajnie,ze mozna sie tutaj rowniez wyzalic...No nic ,ide wreszcie spac.Zycze Wam wszystkim,sasiadeczki kochane,milego oraz slonecxznego poranka
Współczuję, Ci szczeże. Z tym kręgosłupem to nie żarty, bo to całe nasze rusztowanie. . Mój Maskio to też na leżąco raczej nie zaśnie samodzielnie. Ja kupiłam taki bujaczek i jest super. Tak go zapakowuję,żeby nie zorietowal się kiedy przenoszę go do jego łóżka. A Ty może zastanów się nad fotelem bujanym. Pobujacie się, ty my pośpiewasz utulisz i kręgosłup odpocznie przedewszystkim. Ja też potem se kupię, jeśli będzie taka potrzeba.
Oj, Anetko, ja mam też ten problem, Mała nie chce zasnąć, bez kołysania, ale trwa to krótko, wieczorem usypia ją tatuś, więc mam wolne. Tylko w dzień,jak jesteśmy w domu, muszę ją troszkę ponosić, ale w wózku na dworze od razu zasypia. Ma ostatnio ulubioną pozycję spania, przekręca się na brzuszek i tak śpi w ciągu dnia, nie wiem, czy to dobrze, tak na tym brzuszku?
Podejdź do lekarza, ale ja w domu, ostatnio np.na bóle karku (chyba nie tak spałam ) smarowałam olejkiem kamforowym,kładłam pieluchę tetrową i przechodził ból. Pozdrawiam Ula
Anetko, może to tylko korzonki, czasami mnie łapie taki ból, jest okropny, ruszyć się nie można! Lokalizacja - dolna część kręgosłupa. To nic wielkiego i samo z czasem przechodzi. No chyba że to coś poważniejszego - ale dobrze że idziesz do lekarza - on z pewnością rozwieje Twoje wątpliwości.
Hihi, ja lulam 19 - miesięczną dame, po 3 minutach mi ręce mdleją, myślę, że skorzystam z pomysły Laguasel - z tym fotelem byłaby super sprawa!
Aloraim, ja też mam bzika na punkcie książek, kiedyś nawet postanowiłam sobie kupować raz w miesiącu przynajmniej jedną książkę...ale życie różnie się toczy i bywa krucho z kasą...są inne wydatki. Chociaż należą do osób, które wolą kupić nową książkę zamiast ciucha :) Pewnie niedługo bym nago spacerowała, jakby mi mąż do rozsądku nie przemawiał, hihi.
Mówisz, że fajna sprawa z tymi zabawami paluszkowymi...hmmm, może się skuszę na tę książkę, bo czsami już brakuje mi pomysłów na zabawy, to by bylo cos! Dzięki za podrzucenie pomysłu!
Dzien dobry ,nie mamy dzisiaj slonecznego poranka,ale to nic.
Zrobilam sobie kawke,dzieci ogladaja poranne bajeczki,lekarza mam dopiero na 16.20,mam troche czasu.Faktycznie fajny pomysl z tym fotelem bujanym,musze go przedyskutowac z malzonkiem.Juz wczesniej tez mialam problemy z plecami ale nigdy nie bylo tak jak teraz,byc moze to wlasnie korzonki,ale cos mi sie wydaje,ze chyba jednak nadwyrezylam stary,poczciwy kregoslup.Najgorsze jest to ,ze jak troche pochodze to zaraz bola mnie nogi i musze usiasc...Ulla,piszesz,ze wieczorami coreczke usypia Twoj maz,fajnie masz.U nas nie ma mowy,zeby chlopcow usypial moj,musze byc ja i koniec.Zreszta on ma w kazdym tygodniu inny grafik i czesto wieczorami nie ma go w domu.Ehhh,musze sobie jakos radzic no i uwazac.Oj,Ula,przypomnialo mi sie jeszcze,ze moi chlopcy tez czesto spia na brzuszkach,ale to nic zlego,duzo dzieci tak spi,szczegolnie tych mniejszych.Kasiu,ja rowniez polecam Ci ksiazke Sasiadka,fajna sprawa,jest jeszcze fajna ksiazka Marty Bogdanowicz "Ruch i piosenka dla najmlodszych"moze dla troszke starsz\ ych dzieci ale czesto z niej korzystam i nawet moj maluszek jest zainteresowanyNo nic,koncze bo mi Davidek nie pozwala juz nic normalnie napisac,odrywa mi rece od klawiatury,cwaniaczek malyNic to ,wybieram sie do lekarza,bo jak napisala Laugasel,z kregoslupem nie ma zartow.Trzymajcie sie,pa,pa.
Witajcie, u nas tez bez słoneczka. Mały jeszce gorączkował, a do tego mazapchany nosek, co przeokrutnie go denerwuje, ale ogólnie sytuacja pod kontrolą. Netka,czy ta ksiązka, którą polecasz, jest "tej pani" od Metody Dobrego Startu???
Mój Maksio jak ma katar to używam wodę fizjologiczną w sprayu. Naprawdę polecam przy małych dzieciach.
Witajcie WŻowe mamy!
Cisza tu jakaś... Pewnie znowu tworzycie piękne ciasta i pichcicie smakowite obiadki...
A ja dziś mam wolne od kuchni. Teściowa zaprosiła na obiad. Teraz delektuję się herbatką z malinami i wracam do sprzątania.
Pogoda piękna, więc trzeba wybrać się na spacerek. Spróbuję namówić męża na odwiedzenie naszej działeczki. Może wiosnę już gdzieś widać...
Robotnicy skończyli! Podobno już ostatecznie. Na razie dymu żadnego nie widać...
Ula, ta sypialnia, to rzeczywiście u sąsiada musiałaby wylądować, ale od czego ma się wyobraźnie i marzenia...
Pozdrawiam Was wszystkie i życzę miłego dnia!
Witam Kobitki, wpadłam na chwilkę z kawką, mam dzisiaj pełne ręce pracy, jutro 6 urodzinki starszej córci, więc sprzątanko i pieczenie... Obiadek będzie dziś szybki, bo nie mam czasu i natchnienia na niego.....
Haniu, jak to dobrze, że już koniec robót, i oby ostatecznie!!!!!!!!Tak oczywiście, marzenia i wyobraźnia jak najbardziej wskazana, jak się marzy, i jeszcze o takich pięknych rzeczach, to tak jakoś lepiej na sercu!!!! Nie rezygnuj z marzeń, jakie by nie były! Fajnie, że macie działeczkę, zawsze to jakieś wyjście, jak wokół same bloki, domy, nie ma u nas placu zabaw w centrum, nie ma gdzie wyjść z dzieckiem, to taka działeczka super pomysł, można latem wstawić leżaczek, mały basenik, grill.....
A u nas piękne tereny wokół miasta, lasy i jeziora, najbliższe 2 km, ośrodki wypoczynkowe...jest gdzie wyskoczyć, nawet rowerkiem.
A na razie dzisiaj u nas mgła na całego osiadła, wilgotno i ponuro......Pozdrawiam Was wszystkie, miłego dnia!!!!
Fajnie, że robotnicy skończyli. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie w porządku:-))
Hej Dziewczyny! Wpadłam na chwilę z poranną herbatką, ale bez kawy też się nie obejdzie. Jak tam Wasze Dzieciaczki, zdrowi jesteście? Troszkę zakręcona jestem, w niedzielę miałam szaleństwo w mieszkaniu, tabun gości,śmiechy- chichy,radość wielka była, a teraz wyciągam co rusz jakąś serpentynę zza fotela.....pa,pa
Witam, mamuśki! Straaaasznie dłuuuugo mnie tu nie było...ale tak jakoś wyszło. Myśle teraz o pracy, buszuję w necie za ofertami, roznoszę moje genialne (?!) CV...o i jeszcze przepisuje na kompa moją starą książkę z przepisami, bo już taka zniszczona, że niedługo jej nie odczytam.
Ula, to widzę, że impreza się udała :) Fajnie, córcia będzie miała miłe wspomnienia...może jakieś zdjątko wkleisz? Oczywiście jak będziesz miała czas:)
U nas znowu słoneczko się wyłania,mrozik jest, ale jak widzę te promyczki, jak słyszę te ptaszki, które już tak wiosennie zaczynaja śpiewać to taka energia we mnie wstępuje!
Zaraz wpadam do kuchni kończyć obiad a potem zapowiada się dłuuugi spacer :)
Pozdrawiam serdecznie!
Kasiu! Powodzenia w sprawie pracy!! Uda Ci się znaleźć, myśl pozytywnie
Tak, urodzinki udane!!!!
Może tort nie wyszedł tak perfekcyjnie, równiutko jak aloiram robi (to z jej przepisu), ale te masy w torcie..mmmiam,pychaśne...
Pozdrawiam Was serdecznie!!!!!
Ulla, lalka cudna, pomysłowie udekorowana:-)) BRAWO!!! Najważniejsze, że urodzinki się udały. Wszystkiego najlepszego dla Niej :-)) U nas dzisiaj, zimno, wieje wiatr. Wyskoczę sama, po młodego do przedszkola i bedziemy dziś piec ciasteczka. W sobotę nie dość, ze byłam na zajęciach to obskoczyłam, jeszce wieczór panieński. Kurcze jak to fajnie, pobalować z samymi dziewczynami. Dawno, tak się nie uśmiałam i szcerze mówiąc nie wypiłam tylu fajnych drinków i alkoholowych i niealkoholowych:-)) I to uczucie hyperwentylacji, po wyjściu z klubu hihi. Zapomniałam już jak to jest. Obiecałysmy sobie częściej tak wyskakiwać. Zobaczymy jak to wyjdzie:-))
Aloiram, znam to uczucie, hihi, tak bym gdzieś wyszła...ostatnio byłam z dziewczynami na kawie i ciachu...wszystkie jeszcze niezamężne...ale czułam sie bosko! To było takie zaczerpnięcie oddechu...fajnie bylo powspominać, poplotkować...ech! Jakby nie koleżanki to bzika bym tu dostała, hihi!
A u nas czarne chmury, zimno...ale na spacerek i tak idziemy! Mam zamiar zmierzyć się dzisiaj z torcikiem Anginka...zobaczymy czy styknie czasu...jakoś tak mnie leń ogarnia...ale może się pozbieram, jak nie dziś to jutro!
Pozdrawiam cieplutko!
Dzięki Aloiram!!!!!
O tak, fajnie wyjść z domu, jak nie tak dawno studiowałam, przypomniały mi się wyjazdy weekendowe, mąż zostawał wtedy jeszcze z jedną córcią, a ja jechałam na zajęcia, ale miło wspominam, po wykładach....do klubu, baru.....Teraz w domu, też wyskakuję czasami, choć nie tak często, no nie licząc aerobicu 2x w tygodniu.....pozdrawiam
Wow...tort nie wyszedł perfekcyjnie?? Ula, dzieło sztuki, córcia z pewnością była zachwycona! Zresztą jak widać na zdjęciach, to obie dziewczyny imprezowały równo :)
Te migdały na suknie to świetny pomysł! Też się zastanawiałam nad tym tortem na urodzinki Izy, ale ta masa marcepanowa troszkę mnie przeraża, może podchwycę Twój pomysł z migdałami, wygląda to super.
Kasiu, ojoj, dzięki za takie słowa uznania!!!! Była to dla niej niespodzianka, gdy go zobaczyła, zaniemówiła...
Nie wychodziła mi masa cukrowa, zrobiłam marcepan wg Basi, wycisnęłam trochę czerwonego "pisaka" tortowego, zabarwiłam, ale nie pokrywałam nim całego tortu,tylko bluzkę dla lalki i kuleczki, a z płatków powybierałam największe, najładniejsze.Także Kasiu do dzieła!!!! A ja w kwietniu znowu urodzinki-roczek Dominiki, ale już nie lalka, może jakiś misiu, motylek???
U nas straszna pogoda, wieje silny wiatr, siąpi deszcz brrrrr, ale i tak życzę Wam pogodnego dnia!!!!!!!
Dzien doberek
U nas dzisiaj piekne sloneczko swieci,az sie chce zyc! Po bolach kregoslupa pozostalo tylko niemile wspomnienie....
Ulla,przylaczam sie do slow uznania dla Twego dziela!!! Tort pierwsza klasa,szkoda,ze nie mam coreczki...
Wszystkim zycze milego dnia
Cześć dziewczyny!
Ula! Tort fantastyczny! Jestem zachwycona i zaczarowana. Też bym coś takiego zrobiła, ale najbliższa okazja, to rocznica naszego ślubu lub moje własne urodziny, więc lalka odpada. No a znając moją córkę, to od razu chwyciłaby lalę za włosy i tyle by było. Hi hi. Na niej wrażenie na pewno zrobiłby kotek, więc w sierpniu będę kombinować.
Kasiu, życzę powodzenia w szukaniu pracy. I cierpliwości. Ja wciąż czekam na odpowiedź i szczerze mówiąc cieszę się, że ta jeszcze nie nadchodzi
Byłyśmy dziś z Martynką na szczepieniu. Zdrowa kluska jak rydz. Tylko trochę za bardzo jest kluską. Waży tyle, ile powinno ważyć 2,5 roczne dziecko, więc z wagą jest rok do przodu. Ale Pani doktor kazała się nie przejmować. Na wiosnę powinna spalić to bez problemów.
Poza tym, to... CHCĘ JUŻ WIOSNĘ , a tu śnieg za oknem...
Fajnie, że Wam się podoba torcik, nie było łatwe zadanie.... Ale już mi się chce następny robić, kotek-torcik powiadasz Haniu???hmmm
Podobają mi się dla dzieci te torciki w różnych kształtach-motylki,słoniki,misie, nie takie tylko okrągłe z dekoracją. A co na rocznicę ślubu? podoba mi się ten tort http://wielkiezarcie.com/przepis25604.html .
To dobrze, że Martynka zdrowa.....najważniejsze.. i oby do wiosny, pozdrowionka!!!!!
Witam wszystkie Mamusie! Dawno tu nie zaglądałam ale ostatnio po prostu nie nadążam ze wszystkim. Jeszcze na dodatek moja córa się rozchorowała i ma zapalenie oskrzeli. W poniedziałek zaczęła pokasływać troszkę więc rano we wtorek poszłam z nią do lekarza, bo myślałam że to jakieś przeziębienie i żeby maluchów nie pozarażała. A tu pani doktor mówi że zapalenie oskrzeli i antybiotyk dała. I leży bidulka w łóżka, wzięła się za szycie ubranek dla lalek. Pogoda u nas fatalna, na spacerze z maluchami byłam ale jakoś tak ponuro i smutno. Rano sobie napiekłam muffinek bananowo-czekoladowych więc będę sobie humor poprawiać.
Na szczęście chłopaki śpią to jest wolna chwila wreszcie na stronce pobuszować. Pozdrawiam.
Witajcie dziewczyny, coś pusto tu, pewnie macie sporo pracy??? Do mnie uśmiecha się prasowanie... pozmywałam naczynia i na chwilkę przysiadłam z kawką..Dominika śpi w najlepsze...
Co tam gotujecie, na co macie ostatnio ochotę, może macie jakiś sprawdzony przepis na chlebek??
Byłyśmy na spacerze, zrobiłam rundkę i z powrotem do domku...Pada śnieżek, zimny wiatr wieje do oczu...nieciekawie na dłuższe wyprawy..
Pozdrawiam Was serdecznie, zdrówka życzę!!!!
Cześć mamusie, mnie dzisiaj ogarnęło wielkie lenistwo. Najchętniej bym się zdrzemnęła , chyba ciśnienie jest bardzo nieskie:(. Niestety moja mała od dawna w dzień nie sypia, a głupio byłoby gdyby mamusia się zdrzemnęła sama :) .
ja dzisiaj ugotowałam kapuśniaczek , miałam ochotę na zupkę , a dla córy i męża mam jeszcze spagetti z wczorajszego dnia. Mam imprezkę za tydzień więc buszuję w necie po przepisach i planuję co by tu zrobić. A muszę pokombinować ponieważ w sobotę będą znajomi a w nidzielę rodzina. Najchętniej to bym wolała zrobić jednego dnia ale niestety nie pomieściłabym wszystkich. Zastanawiałam się nad szwedzkim stołem ale chyba teściowie głupi by się czuli...
Ula ja piekłam chlebek z tego przepisu http://wielkiezarcie.com/przepis24429.html . Bardzo szybko się go robi , dodałam do jednego chlebka czosnek a do drugiego podsmażoną cebulkę . Nie wiem dlaczego ale za pierwszym razem wyszła mi rumiana skórka a za drugim blada , smak pozostał ten sam.
przesyłam w ten pochmurny dzień. Pozdrawiam
To ten chlebek z przyprawą do grilla? Ja jak tylko przestygnie wsadzam do do foliowej torby, że skórka była mieksza. Ja dziś ściełam włosy. Fryzjerka móewi ,ze 10 lat mniej. Ja jej ,ze skoro taka czarodziejka to niech mi eszcze 20 kg zaberze. Oj powiedziała "mniej żreć". Jakie pytanie taka odpowiedz, A co przyjęć , to ja uważam,ze grunt do dobra organizacja. Ja zawsze mam rozpiskę i powolutku, punkt po punkcie realizuję powolutku.
Witajcie sasiadki wirtualne moje
U nas dzisiaj byl intensywny dzien,bylismy na warsztatach jezykowych z Kuba,bylo bardzo fajnie.Jednak to przedszkole "duzo juz zrobilo".Kubus siedzial grzecznie na krzeselku(co wczesniej nie bylo dla niego takie proste),z uwaga sluchal bajeczki a pozniej prawidlowo poprzyklejal oczy,uszy,nos i usta slicznej owieczce!Davidek cala sesje przespal wiec z uwaga moglam obserwowac poczynania Kubusia...W przyszlym tygodniu sa ferie ale przyjezdza dziadek wiec bedzie co robic!
Ja nigdy jeszcze nie upieklam chlebka samodzielnie,przymiezam sie i kedys na pewno upieke,a poki co przegladam przepisy,komentarze no i Wasze spostrzezenia rowniez.
Jola,udanej dzamprezki zycze
Nie ma, jak to dziadek i babcia, do nas jak przyjeżdżają rodzice, to dzieciaki, aż piszczą z radości (dziadkowie nie lepiej :-)))
Ja chodzę z Paulinką na zjęcia adaptacyjne do przedszkola do , którego mam nadzieję ,że od września bedzie uczęszczała i faktycznie widzę ,że dzieciaki w grupie szybciej się uczą , rozwijają , uczą samodzielności . Chłona wszystko jak gąbka, i te złe zachowania również:( Ale i tak widzę więcej plusów z takich zajęć niż z minusów.
Aneta , myślałam ,że z takim chlebkiem jest więcej zachodu . Na pewno na prawdziwym zakwasie byłby lepszy ale jestem niecierpliwa i wole szybkie przepisy w wykonaniu.
Dziekuję za życzenia , w sobotę 21 mam okrągłą rocznicę urodzin aby zdrówko dopisało to na pewno będzie imprezka udana:) .
A może jakąs fotkę z nową fryzurką wkleisz?:) Ja też najchętniej bym coś zmieniła ze swoją fryzurą ale jak idę do swojej fryzjerki to zawsze mi odradza... a ja powiem szczerze ,że długie włosy mi się znudziły bo krótkie to miałam jakieś 18 lat temu:) chyba będe musiała zmienić fryzjerkę ;) a i jest jeszcze jedno ale... mój mąż mnie szantarzuje, że jak obetnę włosy to on zapuści brode :)
tak, też wychodzę z założenia, że dobra organizacja to droga do sukcesu:) . Mnie również ratują rozpiski , bo muszę zrobić wszystko sama . A przepraszam z pomocą mojej córci , co oznacza ,że potrzbuję jeszcze więcej czasu na przygotowania:)
Witajcie,
wpadłam z małą kawką. Dziś Darek został w domku, mąż wyjechał, nie bardzo było jak go dostarczyc do przedszkola. Zresztą chłopak jest bardzo zaangażowany w robienie tortu lalki, na urodziny swojej koleżanki. Muszę dziś udekorować dwa i już czuję, że będzie niezła jazda w kuchni :-))
Moja fryzjerka bardzo się strała, ale nie wyszło jej tak jak chciałam do końca. Teraz robię dwa ciasta na chrzciny Maksia , które będą 200 km od domu. Przenocuję u rodziców mojej Martynki chłopaka. Mają ponoć duży dom. Ja bardzo się stresuję, bo mało ich tak naprawdę znam. Czasami z mamą se pogadamy. Jest bardzo otwarta i miła. Zrobiłam wiewiórkę i teraz kończę ciasto ananasowe z delicjami. To znaczy czekamna delicje, które mój kolega w paczce dostał z Polski. Teraz idę na spacer bo , pięknie jest.
Z tymi fryzjerami to tak jest. Cieszę się, bo od 2 lat chodzę do jednego zakładu, do jednej i tej samej dziewczyny, z która się rozumiemy bez słów:-)) Teraz właśnie skończyłam się bawić z lalakami, pokaże Wam jedną, bo drugiej nie zdąrzyłam zrobić zdjęcia. Muszę teraz iść i sprzątną to pobojowisko w kuchni i wyprawić Darka na urodziny:-))
Super tort!! Czyba zrobimy konskurs z nagrodami na piękne torty??? Przy Was dziewczyny można w kompleksy wpaść!!!
Śliczny ten tort, ja też się zbieram do tortu i jakoś mam obawy bo nigdy nie robiłam. Ale już sobie wyobrażam minkę mojej córci na taką lalę.
A u mnie niedobrze. Choróbsko przeszło na chłopaków. Młodszy ma katar i kaszel a starszy kaszle bardzo i na dodatek ma dużą gorączkę. Zaczęła się w nocy i jak daję czopek przechodzi, potem znowu wraca i tak wkoło. Jest marudny i nie chce jeść. Dzisiaj nie załapaliśmy się do przychodni do naszej pani doktor ale ma do nas przyjechać jutro rano. Nie chciałam iść do innej bo ona zna moje dzieci i ona jako jedyna poznała się na moim synu. Wcześniej faszerowany był antybiotykami. bo często chorował. Dwa tygodnie zdrowy, dwa tygodnie chory i tak w kółko. W końcu trafiliśmy do tej właśnie pani doktor i okazało się że mały jest alergikiem i ma początki astmy. Zaczął dostawać odpowiednie leki, dodatkowo trafiliśmy do takiego profesora i wreszcie się skończyły choróbska. Nie powiem bo wiadomo że łapią jakieś przeziębienia ale już nie tak jak kiedyś, że co miesiąć chory.
Uciekam bo najmłodszy się obudził i płacze. A u nas zasypało śniegiem ale jest super, szkoda że maluchy nie mogą wyjść.
Monami, trzymaj się, zdrówka Wam, zyczę:-)) U mnie też chłopcy, myślę, że są tacy na granicy, młodzy jeszcze nie doszedło do siebie po infekcji, a starszego od rana boli gardło. Pocieszam się tym, ze to już połowa lutego, wiosna zapasem, musimy to jakoś przetrzymać. Jest i tak lepiej niż rok temu. Chorowaliśmy 4 miesiące. Wpadliśmy w błedne kółko. Jak zaczęlilimy dzień przed wigilią, to skończyliśmy na Wielkanoc.
Aloiram, Twoje torty są po prostu BOSSSSSKIE! To prawdziwe dzieła sztuki! Marzę, żeby zrobić coś takiego. I chyba będę próbować. W końcu coś tam wyjdzie ...
Laugasel, po prostu musisz przyzwyczaić się do nowej fryzurki. Wiem coś o tym. Tuż po urodzeniu Martyny, obcięłam włosy. Z długich do pasa, na takie 2cm. Gdy patrzę na zdjęcia stwierdzam, że fajnie wyglądałam. Ale czułam się fatalnie. No i jestem w trakcie zapuszczania. Osobiście wydaje mi się, iż pogląd mówiący, że obcięcie włosów odejmuje lat, jest jakimś fryzjerskim mitem! Przecież to dużo zależy od kształtu twarzy itp. Po prostu Ty musisz się dobrze czuć. I tyle. No i w razie czego nie ma co rozpaczać. Włosy - nie zęby. To moja dewiza. Dlatego raz jestem brunetką a raz blondynką. A włosy regeneruję niezawodnym sposobem mojej babci - olejkiem rycynowym (i wtedy też szybciej rosną , jak mi się wydaje... )
Monami, zdrówka kochana!!! Bądźcie silni. Wiosna już wkrótce kochane mamy!!!
Ugotuj dla chłopaków rosół. U ,mnie już na samo wspomnienie Kubusiowi lepiej się robi. Sprawdzony lekarz to prawdziwy skarb!! Nie mam czasu pisac , bo zaraz wyruszam do Keflaviku, a wrócę dopiero jutro wieczorem. Miłego wekendu życzę wszystkim.
Cześć, ja tylko na chwilę, widzę że tu cisza i puchy. U nas sypie śnieżek, byliśmy na zakupach i w końcu kupiłam sobie butki na wesele. Kurcze powiedzcie mi, czy od chodzenia w butach na wysokim obcasie, można się odzwyczaić? Czuję, ze mam problem, jak zakładam szpilki (nie jakieś niebotycznie wysokie), to czuję, ze mi łydki drętwieją. Właściwie, od 4 lat, latam na płaskim i może dlatego, wcześniej w pracy smigałam na wysokim i było ok, a teraz, sama nie wiem. Jak tam u Was walentynki?? Przyszalałam z serduszkowym jedzeniem, ale tak ogólnie, to jacyś tacy niewalentynkowi jesteśmy, może dlatego że kochamy się i szanujemy na codzień:-)) Pozdrawiam cieplutko:-))
O, tu masz rację aloiram, jakoś te walentynki koło nosa przeszły, owszem były kwiatki, ciasteczka, czekoladki,.....ale to wszystko jest na co dzień, ten szacunek i kochanie!!!!
Zakładaj buty w domu i trenuj! Lubię wysoki obcas, ale za długo też nie mogę nosić, bo mam skurcze i żylaki. Oczywiście jak jest impreza typu wesele, to koniecznie elegancki pantofelek na obcasie! Udanej zabawy życzę!!!!
Pozdrawiam serdecznie!!!!!!
Witam Was kochane. Wczoraj wróciłam do domu i padłam wieczorem. W stolicy jakiś ziadek wjechał na czerwonym świetle na skrzyżowane i oczywiście zatrzymał się na naszym samochodzie. Dobrze,ze mąż pzyśpieszył bo udrezył by akurat w Maksia. Ale , zeby przeprosić czy spytać się o nas stan to nawet nie pomyślał. Jeszcze wciskał,że miał zielone! droga jednokierunkowa 4 pasmowa wszyscy stali na czerwonym , a on sobie jechał i jechał , nawet nie hamował. Potem malutki w nocy dostał 39 temperatury, a ja nie małam czopków. Ale wróciliśmy w końcu do domu, a Chrzest był cudny!!! Piękna Protestacka Bazylika, po środku kamienna chrzcielnica, moja rodzina i ksiądz katolicki. Maksia zafascynpwały organy więc nawet i se pośpiewał. Moi islandczycy zrobili piękne przjęcie na jego cześć i było bAJECZNIE . tERAZ mAKSIO ma się już lepiej , Ale już muszę kończyć. bo zaczyna płakać.
Witajcie mamusie! Długo tu nie gościłam, popijam kompocik truskawkowy i czytam co tam u Was ciekawego i nawet nie wiem co odpisać, tyle się nowych rzeczy wydarzyło! Muszę tu częściej wpadać...chociaż jak czytam nowe wątki na forum - ogółem - to sie zastanawiam co tu się wogóle dzieje? Istne szaleństwo, ktoś tu najwyraźniej strasznie miesza...szkoda nawet nerwów, nie ma sensu wdawać się w te dyskusje...jakby nie Zaciszna to chyba bym stąd czmychnęła.
Ostatnie dni minęly mi na śledzeniu jednego fajnego bloga o chlebku autorstwa Tatter - bardzo mi się spodobał i już planuję nowe wypieki. Poza tym zrobiłam względny porzadek w moich przepisach...chociaż jest to praca syzyfowa...ale zawsze coś.
Od dwóch dni meczy mnie jakieś uczulenie, piję wapno i zastanawiam się o co chodzi...nic nowego nie jadłam, proszek ten sam a swędzi mnie wszystko okrutnie i co chwilę mam jakieś nowe swędzące krosty...zwariować można! Chyba czeka mnie lekarz.
Ale przynajmnie mała zdrowa, byłyśmy na spacerku, zimno, ale pogoda cudna, krajobrazy jak z bajki, wszystko pokryte blyszczącym puchem....ech, pięknie jest, pięknie, pomimo że to zima :) Potem upiekłam kremówke, bo tatuś ma wolne, wiec mogłam poszaleć w kuchni bez obaw, że moj maluszek coś nabroi :)
A teraz zmykam, trzeba ciut posprzątać, może jeszcze jakieś bułeczki stworzę?
Pozdraiwam słonecznie i cieplutko, pomimo mrozu :)
http://wielkiezarcie.com/przepis7394.html polecam jak dla mnie jest rewelacyjny
U mnie nadal walczymy z choróbskiem, leki, inhalacje, pomału zaczynam mieć dość. Malutki nie chce wcale brać lekarstw, trzeba albo jakoś na siłę mu pchać albo z zaskoczenia, bo inaczej wszystko ląduje na brodzie i na nas. A pogoda piękna, śnieg super tylko na dwór nie możemy wyjść. Najgorsze jest to że córcia zaczęła ferie dzisiaj i ma super wypoczynek, leżenie w łóżku. Za to sobie nazamawiałam książek przez internet jak wyzdrowieją to może znajdę wreszcie chwilkę.
Przeprowadzka za pasem, parę rzeczy już przewieźliśmy sobie ale czeka mnie najgorsze, te wszystkie rupiecie z kuchni, książki, bibeloty, ciuchy i zabawki...
Uciekam do moich maluszków, pozdrawiam.
Peggy podaj proszę tą stronę z wypiekami, chętnie obejrzę bo też lubię piec chlebki.
Tu jest adres:
http://piekarniatatter.blogspot.com/
Życzę dużo zdrówka dzieciaczkom! A Tobie milej lektury :)
Zdrówka życze na początek:-)) Jak sobie przypomnę naszą przeprowadzkę, to mi jeszcze tera po 2 latach skóra cierpnie hihi, faktycznie kuchnia i wydaje się że drobiazgi są najgorsze. Jak zaczęłam pakować kuchnię, to moja najmłodza siostra i szwagier (którzy przyjechali nam pomóc w przeprowadzce) no i nie wspomne o moim małżonku, ,pytali: to wszyystko Wasze??? Hihi, gdzie ty to pomiesciłaś, do czego Ci to potrzebne?? To był koszmar, jak zaczęłam wyciągać, ten pierdyliand z szuflad.Kartony, mnożyły się tylko na przedpokoju hihi. Nie chciałabym jeszce raz pakować swojej kuchni.
Zdrówka, zdróweczka!!!!!!!!
Powodzenia z przeprowadzką! pozdrawiam
Cześć dziewczyny.
U nas też śnieżek sypie... Mała ma delikatny stan podgorączkowy (chyba zęby), więc nie możemy wyskoczyć z domu W ogóle to strasznie marudna dzisiaj. Teraz ogląda "Dobranocny ogród", więc mam chwilę spokoju.
Macie rację. Strach zajrzeć na inne forum. Normalnie przykro się robi...
Dziś mam w planach bułeczki drożdżowe. MNIAM! Mam tylko nadzieję, że mój piekarnik się spisze... Naprawdę nie rozumiem zależności. Chociaż ostatnio znajoma stwierdziła, że w przypadku gazowych piekarników (takich jak mój), zależy to od gazu, jaki puszczą w rurach. Podobno w naszym mieście wpuszczają do niego jakieś świństwo... Sama nie wiem. Kuchenka ma ponad 20 lat, więc ma prawo szwankować...
Cześć!!!!
U nas również zaspy śnieżne, nie wyszłam z domu, miałam dzisiaj urwanie głowy, pełna chata, dzieciaki szalały, nie wiem, czy ta pogoda tak działa, czy co?? Chwilowy spokój dopiero teraz, jedno śpi, drugie za ścianą u teściów, mąż na zakupach....
Kasiu, dobrze nazwana Zaciszna, tu zawsze chętnie wpadam.
Tłusty Czwartek za pasem, czy pieczecie pączusie, chruściki..??? mam ochotę zrobić pączki Basi99999, jak tylko czas pozwoli.
Smakuje mi herbatka z Wami, dobrze się przysiąść. Pozdrawiam serdecznie.Pa!!!!!
Ulla co racja to racja, tutaj herbatka najlepiej smakuje.
Haniu, też piekę w gazowym, ale sprawuje się lepiej niż nowy, elektryczny mojej mamy! A najlepszy jest taki stary, blaszany piekarnik kupiony na targu, chyba z 10 lat temu...nie ma to jak stary grat...przynajmniej sprawdzony, hihi!
Pozdrowieni dla Ciebie i malej marudki, oby szybko jej humor powrócił!
Ula, herbatka z Wami to prawdziwa przyjemność! Buziaczki dla mamusiek, wsiąkam w stronę chlebkową :)
Dzięki peggy zaraz sobie poczytam, a raczej jak już całe towarzycho położe spać.
Macie rację, w głowie się kołuje jak czytam inne wątki, więc nie czytam i tutaj sobie spokojnie wchodzę. Co sie dzieje z tymi ludźmi?
Uciekam już bo moje japiszonki mnie wołają.
Cześć wszystkim ;-)) U nas piękny snieg, czapy na samochodach, dla mnie SUPER!!! Na tę okoliczność, Synek nie poszedł do przedszkola, a po sniadanku, zabieram ich obu na sanki. Mam nadzieję, ze będziemy się super bawić, może ulepimy bałwana:-)) Cieszę się jak dziecko.
Wczoraj pisałam,że miałam wypadek w sobotę. A wczoraj pom południu mało szlak mnie nie trafił!!!!! Mieszkam w kraju gdzie stary dziad może wjeżdzać na czerwonym na skrzyżowanie, uderzyć w inny samochód i jeszcze policja uzna,ze wina jest popołowie. Jechał z taką prędkością, że mało nie zabił Maksia, tylko uratowało go to,że mąż przyśpieszył, Prawdopodobnie sprawa znajdzie miejsce w sądzie, bo ja tego nie daruję!!! Ten dziadzisko nawet nie spytał się nas czy coś nam się stało, tylko mówił,zeby nie wzywać policji!!! Co za ludzie?
tutaj jest takie prawo,że jeśli ktoś starszy, nie może prowazić, to zabieraja mu prawojazdy. I on widocznie się tego boi. Ale w dupie ma to ,że może pozabijać ludzi. Bardzo dziekuję Ci za odpowiedz, bo czuję się bardzo rozgoryczona, mam koszmary i ciągle boli mnie głowa od wypadku.
I ja życzę Ci spokoju, tylko już o tym nie myśl, bo ból narasta, boli głowa i są koszmary, wiem, co przeżywasz, w sierpniu i nas to spotkało, a 2 tygodnie później mieliśmy chrzciny już zaplanowane. Nie martw się, wszystko będzie dobrze!!!!!!!
Nie patrz, na nikogo, dbaj o Wasze interesy, w takich sprawch, nie mam miejsca na sentymenty. Nie wiem, czy prowadzisz, jeśli tak, to wsiadaj szybko za kółko, pokonaj wszystkie strachy. Ja tego nie zrobiłam, nie uporałam się z tym i od chwili wypadku, nie prowadzę, mało tego boję się jeździć samochodem i jeżdżę właściwie tylko ze swoim mężem. Żałuję, ze nie skorzystałam z pomocy psychologa, zostałam z urazem, który utrudnia mi życie. Bywa tak, ze do dyspozycji mam 2 samochody, a poruszam się komunikacją miejską albo czekam (czasem z piana na buzi:-)) na męża. Także nie zrób tego co ja: po pierwsze walcz o swoje, a po drugie pokonaj szybko swoje lęki co by nie zostały z Tobą:-)) Głowa do góry, nastawienie masz dobre!!!
Spokojnie Laugasel, najważniejsze, że nic Wam się nie stało. Domyślam się, jak bardzo się denerwujesz. Pewnie kawy Ci już nie potrzeba... Jednakże musisz być spokojna. Dla Twojego Synka właśnie. On, mimo, że nie zdaje sobie sprawy z wypadku jako takiego, na pewno wyczuwa Twój stres i Twoje nerwy. I na pewno sama o tym wiesz .
Trzymaj się cieplutko, spraw sobie jakąś małą przyjemność... Może chociaż trochę Ci to pomoże. Jesteśmy z Tobą!
Dziewczyny bardzo Wam dziękuję, W sumie mało się znamy, bo ja dopiero niedawno tu dołączyłam. Alu juz czuję się jak w rodzinie. ja kiedyś sporo pisałam na innym forum, ale w pewnym momencie zauważyłam,że moja osoba wzbudza zbytnią ciekawość niektórych osób. Teraz od raru lat zaglądam na www.iceland.pl jako Grażyna. Jednak tak jak każde forum ma swoje wzloty i upadki - jak to w życiu. Wielu wartościowych ludzi zrezygnowało z niego , bo " tałatajstwa nalazło" , ale w sumie wielu z nowych było ciekawymi i błyskotliwymi luzmi. Muszę kończyć , bo Maksio się szykuje do snu.
Laugasel:) Skądś znam taką sytuację... Też opuściłam dwa fora, bo nie mogłam znieść ciągłych kłótni o nic...
Najgorsze, że na WZ też co rusz powstaje ostatnio jakaś zawierucha, całe szczęście, że na Zacisznej wciąż jest... zacisznie:)
Aloiram, aż mi podskoczyć z radości zachciało, czasami zachowujemy się jak małe dzieci, u mnie też pełno śniegu napadało, słoneczko przyświeca, jest bosko!!!!!!!!!!!
a co tam, idziemy, chęci wielkie są!!! tylko te odległości nasze???!! ale nic, je też pokonamy, to idę się ubierać! pa
Ale Wam dobrze. A u nas nadal stan podgorączkowy, więc siedzimy w domku. Przynajmniej będę miała czas na upichcenie smacznego obiadku. Hi Hi. Dziś nasza rocznica...
Zdrowiejcie szybciutko:-)) no i wszystkiego najlepszego, obyście zawsze byli szczęśliwi ze sobą:-))!!
Tollu, wszystkiego naj:) U mnie do rocznicy jeszcze troszkę, ale za to Zuza ma jutro imieniny;-)
Też coś dobrego wymyślę:)
My juz jesteśmy w domku, to że fajnie było, to jest mało powiedziane. Zobacz ile u nas śniegu:
Bałwana, nam się nie udało ulepić bo śnieg, jeszce zbyt sypki, ale co się odwlecze, to nie uciecze:-)) Chłopcy piją ciepła herbatkę z cytrynką, zjemy wcześniejszy obiadek, a przynajmniej ciepła zupę i idziemy jescze raz:-))
O jejku nie ma to jak śnieg:) Pamiętam jak w zeszłym roku na wielkanoc ulepiłam z całą rodzinką 2-metrowego bałwana;-)
A dziś też idziemy na saneczki, To będzie Zuzi pierwsza taka jazda:)
Aha, już się ubierałyśmy kiedy zaczęło tak sypać że nie widziałam domu sąsiada z naprzeciwka 8-) i nici z saneczek:( Przez pięć minut napadało dodatkowe 2 cm białego puchu :-/ Chyba lekka przesada?
Ale fajnie, aloiram. Jak widzę, bawiliście się świetnie. My również, ale aparatu nie wzięłam, a szkoda, było cudnie!!!!! Teraz herbatka z cytrynką!!!!! pozdrawiam, ula
Dziewczyny powiedzcie, bo trochę się martwię. Byłam z Zuzą na szczepieniu. Mała ma 4,5-miesiąca, 70 cm wzrostu i waży 8,5kg.
Fakt jest trochę tłuściutka, ale ja też taka byłam w niemowlęctweie i moje rodzeństwo też:)
Mała jest również bardzo sztywna, potrafi sama przez chwilę posiedzieć, robi na leżąco "mostek", ale nie przejawia ablolutnie żadnej chęci żeby przewrócić się na bok, czy na brzuszek:-( udało jej się to ze dwa razy i od tamtej pory nic, nawet nie próbuje...
Czy to możliwe, że się nie przewraca, bo poprostu nie chce? czy przeszkadza jejj tłuszczyk?
Dajanko, spokojne, myślę, że Mała ma jeszce czas. Nie denerwuj się:-)) Powiem Ci, ze ja często porównywałam chłopców (obaj urodzili się tego samego dnia _równiótkie 3 lata różnicy), w co poniektórych etapach rozwoju różnica była np. miesiąca. Niektórych etapów, jeden albo drugi w ogóle nie zaliczyli. Młodszy np. nie raczkował, a pełzał, a później wstał na nogi:-)), także spokojnie.
No, tak, chyba panikuję, ale za dużo naczytałam się tych wszystkich poradników:-( a teraz pokutuję tą nerwowością...
Fajnie Ci się synkowie urodzili:) To tak jak dwie siostry mojej mamy i jej mama - wszystkie 3 marca:)
Dzięki dziewczyny za życzenia. Aloiram, narobiłaś mi ochoty na zabawy w śniegu.
Dajanko, wiem co czujesz. Moja Martyna też była i jest dużym dzieckiem. Szybko siedziała, ale przewracać się, siadać samodzielnie i chodzić zaczęła BAAAARDZO późno. Wiem, że trudno jest Ci się nie stresować, ale spróbuj... Zuza jest po prostu duża. I przy 70 cm, jej waga nie jest jakaś rażąca.
Moja Martyna średnio lubiła leżeć na brzuszku i to był nasz główny problem. Staraj się, żeby Zuza jak najwiecej właśnie leżała na brzuszku. Baw się z nią w ten sposób. Na necie znalazłam wtedy bardzo fajne ćwiczenia - zabawy dla niemowląt, jednakże w tej chwili nie pamiętam strony. Później spróbuję to dla Ciebie odnaleźć.
Reasumując - nie martw się! Każde dziecko rozwija się w sposób indywidualny. Nie patrz w poradniki, nie słuchaj domorosłych lekarzy. Do dziś pamiętam jak przyjaciółka mojej teściowej (pielęgniarka), powiedziała, że z Martyną trzeba iść na rehabilitację. Nasza pediatra roześmiała się na to i powiedziała, że mam sobie tym głowy nie zaprzątać. A teraz? Teraz marzę o tym by mała zatrzymała się choć na chwilę... I żeby nie wdrapywała się na półki z książkami. Ale duża jest nadal. Ma wagę i wzrost trzylatki, a za 5 dni skończy dopiero 18 m-cy.
Głowa do góry Dajanko. Myślę, że tu nie chodzi o tłuszczyk. I nie trzymaj się tak ściśle tych wszystkich gazet i poradników. Nie patrz też na to jak wyglądają i co robią inne dzieci w wieku Zuzy. Sama po sobie wiem, że zwariować od tego można
U mnie jest na odwrót. Mały ambitny bardzo się udał. Sam już siada i sobie siedzi, ale z czego radość? Szkoda jego kręgosłupa. Na wszystko jest pora i czas, Ja kiedyś się bałam,że bartuś będzie miał krzywe nogi , bo był taki grubas do 3 lat. Kiedyś lekarka powiedziała,że go spasłam w wieku 8 miesięcy, to jej powiedziałam,żeby swói wielki zad obejrzała w lusterku i coś z nim zrobiła. Teraz
ma 21 lat i jak struna.
Źle się wkleiłam to się przenoszę
Cześć Mamusie!
Właśnie wróciłam z Młodym z przedszkola i wiecie co zmalował, wziął wpakował się w największą zaspę... prawie cały wpadł do śniegu aaaaaa przepraszam pompon było widać ;) U mnie słoneczko aż się chce wyjść z domu. Za chwilę idę w ramach akcji "o" (jak odchudzanie) porzucać śniegiem... Pozdrówka dla Wszystkich
Uśmiałam się z Waszej przygody Abiola. I z Twojej odzywki do lekarki także Laugasel
Dajanka znalazłam tą stronkę. Tylko nie wiem czy mogę tak po prostu wkleić. Co tam. Najwyżej wymoderują i prześlę Ci na gg.
http://www.babyboom.pl/niemowleta/zdrowie/pocwiczmy_mamo_cwiczenia_od_piatego_miesiaca_zycia.html
A tu u nas zawierucha śnieżna. Już dawno nie widziałam, żeby tak sypało...
Hmmm. Coś sobie nie radzę z tym linkiem. Proponuję skopiować i wkleić w przeglądarkę...
Tollu, wielkie dzięki!!! Będziemy ćwiczyć:)
Ale co do leżenia na brzuszku to Zuza najdłużej wytrzymała na nim 2 minuty... Poprostu tego nieznosi:-(
Mimo to w miarę dobrze utrzymuje się na rączkach, co prawda nie robi jeszcze takiej foczki jakie robiło się na w-fie;-) ale taką mniejszą na przedramionkach tak:) Myśle, że to i tak dobrze, biorąc pod uwagę jak często ma okazję tak poleżeć?
Próbuję się uspokajać, żeby nie przyrównywać rozwoju Zuzi do opisów książkowych, ale czasami tak mimowolnie wychodzi i później się denerwuję:( Ale ogólnie widzę, że mocna z niej dziewczyna, ma dużo siły, a reszta przyjdzie z czasem...
Wyprostuję trochę drzewko:-)) Właśnie padam na ... buzię:-)) Wróciliśmy z dworku. Mąż jak tylko wrócił z pracy, wskoczylismy wszyscy w ciuchy śniegowe i heja:-)) Było super!!!. Mąż mówi, ze dziś na niczym nie mógł się skoncentrować, bo myślał tylko o rodzinnym wyjściu na śnieg. Ujął mnie tym strasznie :-)). Później wyciągnęliśmy sąsiadów i się działo:-))teraz chłopcy piją ciepła herbatkę, a ja jeszce sprawdze pocztę i też idę coś zjeść. Do jutra :-))
Ech, zazdroszczę Ci Aloriam. Mój mężulo pracuje w Niemczech i przyjeżdża do Polski co dwa tygodnie:(
Ani ja się nie mogę nim nacieszyć, ani on córeczką, pocieszam się tylko, że w okolicach lipca przeprowadzimy się do niego:)
Dziewczyny, znowu trzeba reaktywować Zaciszną, spójrzcie tylko na ilość postów :) Zgodnie z kanonem WŻ trzeba zamknąć wątek i otworzyć Zaciszną po raz trzeci :) No więc zamykamy i zaraz otwieramy!
Jest już nowy wątek dla mam. Obecny ze względu na swoją długość zostaje zamknięty.
pozdrawiam