Z okazji, mam nadzieję, niedługo nadchodzącej wiosny, stawiam na "zielone" przekąski. Proponuję bruschettę, tyle że na pieczywie pszennym ogólnodostępnym. Można wykorzystać kajzerki, zwykłe bułki pszenne (z tzw dupką na wierzchu) czy bagietkę. Lubię to danie, bo daje niezliczone możliwości wariacji i zawsze sprawdza się kiedy przychodzą goście. Bułkę rozkroić i lekko wydrążyć miąższ. Posmarować obie połówki masłem i włożyć do rozgrzanego do 180 st. piekarnika na kilka- kilkanaście minut, żeby się zrumieniły na grzanki. Pomidora umyć, pokroić w kostkę i wrzucić na sitko żeby nieco obciekł z nadmiaru wody, przełożyć do miseczki, dodać posiekany tymianek, rozgnieciony czosnek, skórkę cytrynową, posolić i popieprzyć do smaku. Wszystko razem wymieszaćz oliwą i znów na krótko wrzucić na sitko (nie chcemy, żeby było zbyt wodniście, a pomidory na pewno puszczą dodatkową wodę po posoleniu).
Wyjąć pieczywo z piekarnika i nałożyć po równo pomidorów na obie połówki. Podawać.
Uwagi:
Do tradycyjnej bruschetty używa się racze pieczywa typu włoskiego, które smaruje się oliwą i czosnkiem przed zagrzaniem. Ja wolę wyraźniejszy i ostrzejszy smak czosnku, stąd dodanie go do pomidorów.
Do pomidorów można też dodać ogórka, cebuli, rzodkiewek czy pozostałej "świeżej" zieleniny. Dowolność też panuje w kwestii ziół - o ile pasują smakiem - polecam bazylię, oregano lub/i miętę.
Sama użyłam oliwy truflowej, jest wyrazista i przepyszna - a ponieważ nie jest najtańsza, idealnie nadaje się do takich właśnie przekąsek (użyta ilość jest minimalna), jednak jestem przekonana że będzie pasowała tu zwykła oliwa Extra Vergine czy inna aromatyzowana (np. chilli dla fanów ostrzejszych dań). Oby nie gryzło się to z ziołami i innymi dodatkami.
I najważniejsze - nie podgrzewamy wszystkiego razem :) To ma być taka gorąco-zimna przekąska.