Pewnego dnia bardzo zapracowana sowa postanowiła nic nie robić zarówno całe noce jak i dnie. Była po prostu przepracowana. Pomyślała sobie, że będzie leniuchować. Siadła zatem zmęczona na gałęzi drzewa, jedno skrzydło założyła sobie za głowę i odpoczywała, wymachując jedną nóżką.
Nagle przebiegł ścieżyną zając:
- „Co robisz sowo?” – spytał.
- „Nic. Leniuchuję.” – odpowiedziała sowa.
- „A czy tak można?” – zdziwił się zając. Na to sowa:
- „Czyż nie widzisz?”
- „To ja też będę leniuchować!” – postanowił zajączek i położył się pod drzewem. Podłożył sobie jedną łapkę pod głowę i wymachuje nóżką.
Wtem przebiegnął drugi zając:
- „Co robisz zającu?” – zapytał.
- „Leniuchuję.” – odrzekł mu zając
- „A czy tak można?”
- „Widzę, widzę! To ja też będę leniuchować!” - Położył się zajączek koło pierwszego zajączka. Leniuchuje. Podłożył sobie jedną łapkę pod głowę i macha nóżką w powietrzu.
Nagle zza drzewa wychodzi wilk. Zjadł jednego zająca, zjadł drugiego zająca, oblizał się. Spojrzał do góry i pyta sowę.
- „Hej sowo, Cóż robisz?”
- „Leniuchuję!” – usłyszał w odpowiedzi.
- „A te dwa zające także leniuchowały?” – zaciekawił się wilk.
- „Tak. Wilku”. – potwierdziła sowa.
Wilk chwilę pomyślał i rzekł do sowy:
- Widzisz sowo, tylko Ci u góry mogą leniuchować…