Na blat wysypać mąkę wymieszaną z 2 łyżeczkami proszku do pieczenia. Dodać cukier zwykły i waniliowy, wszystko razem wymieszać. Następnie dodać żółtka i margarynę pociętą na mniejsze kawałki. Długim nożem "szatkować" masę i mieszać aż do wymieszania się żółtek i otrzymania małych grudek z margaryny i części mąki. Później wyrobić ciasto. Może się wydawać, że jest za dużo mąki, ale ciasto należy po prostu dość żmudnie i dokładnie wyrabiać, wszystko się połączy. Pamiętaj, że jeżeli wcześniej dokładnie poszatkujesz ciasto, tym szybciej i łatwiej wyrobisz ciasto na dość miękką masę.
Kawałkami ciasta wykładamy spód wysmarowanej tłuszczem i obsypanej mąką blachy 40x25 cm.
Do dość dużej miski wrzucić zmielony twaróg, cukier zwykły i waniliowy. Miksować aż do rozpuszczenia się cukru. Następnie dodać 2 całe jaja i jedno żółtko, budyń, sok z cytryny i olej; miksować przez chwilę. Na końcu dodać 2 szklanki mleka. Masa ma być rzadka, podczas pieczenia i studzenia troszkę się zetnie.
Masę wylać na ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego na 180oC i piec 50-55 minut.
Po tym czasie do miski wlac białka, dodać szczyptę soli. W czasie miksowania dodawać cukier w częściach. Wyjąć ciasto z piekarnika i wyłożyć na nie białko, tworząc delikatne fale. Ponownie wstawić do piekarnika na 15 minut (nie wolno krócej ani dłużej- inaczej tytułowa rosa się nie pojawi!).
Ot, cała filozofia. Ciasto jest naprawdę warte grzechu, więc gorąco je polecam.