Tęskniłam za takim sernikiem. Takim, w którym Wielmożny Pan Ser byłby królem i jedynym dominującym smakiem. Takim, gdzie nie kręciłby się po kątach Irytujący Posmak Mąki Ziemniaczanej lub Bezczelny Śmietankowy Aromat z wsypanego do sernika budyniu. Miało być śnieżnie i serowo. Do tego bez komplikacji. I jest.Rozgrzać piekarnik do 150 st C.
Ciastka dokładnie wymieszać z roztopionym masłem i przełożyć do tortownicy (minimum 25cm średnicy). Dokładnie ubić na dnie - można pomóc sobie i ubijać przez papier do pieczenia. Wstawić do lodówki na ok. 30 minut do dokładnego stwardnienia spodu.
Do miski wyłożyć ser i dobrze mieszać łyżką/szpatułką silikonową a potem
trzepaczką aż ser będzie się łatwo poddawał mieszaniu. Wtedy dodać cukier, potem śmietanę - ciągle dość energicznie mieszać, ale nie ubijać - do ciasta nie wprowadzamy zbyt dużo powietrza.
Co z kolei mocno skłania mnie ku pewnej dygresji, o której na koniec....
Do takiej mieszaniny zaczynamy dodawać po jednym jaju - dodajemy całe jajo (tak tak, nic nie ubijamy!) i za każdym razem dokładnie mieszamy. Kiedy już wbijemy wszystkie jaja, dodajemy esencję waniliową. Jeszcze mieszamy, a po wszystkim przekładamy masę do tortownicy.
Wstawiamy sernik do piekarnika i pieczemy ok. 1h 15 min (właściwie to czas minimalny), choć to pewnie zależy od piekarnika. Sernik powinien być ślicznie zrumieniony, może też pękać z wierzchu (ale nie musi). Ja piekłam w piekarniku elektrycznym, z grzałkami u góry i na dole, z włączonym wentylatorem.
Po upieczeniu wyjmujemy sernik z piekarnika - absolutnie nie przejmujemy się tym, że nieco opadnie. On taki właśnie ma być. Pozwalamy mu wystygnąć, a następnie wkładamy do lodówki na minimum 4 godziny. Po schłodzeniu okrajamy delikatnie ostrym nożem wzdłuż boków tortownicy i odpinamy wtedy pierścień. Sernik można posypać cukrem pudrem - ale nie trzeba.
Najpyszniejszy jest z owocami - propozycja na zdjęciu to jagody - co prawda z mrożonki, ale za to idealnie wspołgrające smakiem z sernikiem!
Tytułem dygresji, o której wspomniałam - kiedy robiłam ten sernik, zdałam sobie sprawę, przeglądając różne przepisy na american cheesecake, ze to trzecie moje amerykańskie ciasto, a tym samym trzecie, w którym nic z niczym nie ubijamy, a wyłącznie mieszamy. Zastanawiam się, czy to po prostu zbieg okoliczności :) W Polsce nawet książki z ciastami formułują stwierdzenie: "pieczenie ciast polega na wprowadzaniu do suchych i mokrych składników powietrza". Amerykańskie ciasta na jakie do tej pory się natykałam tego nie wymagają:) Wysnułam w związku z tym hipotezę, że Purytanie musieli uznać trzepaczkę za jakąś grzeszną fanaberię lub narzędzie szatana i po prostu jej nie zabrali do Nowego Świata :) Co być może nie jest takie znowu glupie, niejednemu wyposzczonemu i zduszonemu zakazami mężczyźnie spocona i zmachana kobieta w kuchni machająca trzepaczką w misce pełnej puchatej masy mogłaby pewnie zmącić duszę... no ale dość tych nieprzystojnych zmyślań.
Hipotezę najpewniej zweryfikuje jakiś inny przepis na tradycyjne amerykańskie ciasto, w którym trzepaczka okaże się niezbędna :)