Cukier, tłuszcz i miód włożyć do garczka, postawic na gazie.
Podgrzewać do całkowitego rozpuszczenia tłuszczu, stale mieszając.
Odstawić do ochłodzenia, ale nie całkowitego.
Do ciepłej masy dodać jajka i sodę - wymieszać to wszystko mikserem i ochłodzić.
Mąkę przesiać na stolnicę, dodać chłodną masę i wyrobić elastyczne ciasto.
Ciasto podsypać mąką i rozwałkować na grubość ok. 3 mm.
Wykrawać literatką lub okrągłą foremką kólka i kółka z dziurką w środku - musi być równa ilość jednych i drugich ciastek.
Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w pewnych odległościach od siebie, bo ciastka trochę wyrosną i pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 150 stopni C ( termoobieg), do lekkiego zrumienienia.
Kiedy ciastka ostygną przekładamy je kremem, który przygotowujemy w następujący sposób:
mąkę rozmieszać w mleku, tzn. do mąki wlewać po trochu mleko i mieszać wciąż, aby nie zrobiły się grudki. Dodać cukier i cukier wanilinowy, zagotować - jak budyń - i ostudzić.
Zimny budyń wymieszać z masłem.
Teraz na kółeczko rozsmarować trochę masy i przykryć kółeczkiem z dziurką - wcześniej ciastko z dziurką można posmarować marmoladą. I tak postąpić ze wszystkimi ciastkami.
Ciastka najlepsze na drugi dzień, kiedy zmiękną od masy.
Można je przechowywać w zamkniętym pudełku.
Wyszło mi 37 ciastek o średnicy 6 cm.
Przepis ze słowackiej gazety.