Mandarynki włożyć do garnka, zalać wodą i gotować przez około 2 godziny.
Następnie odsączyć, ostudzić. Poprzekrajać na ćwiartki i powyciągać pestki ( ja zazwyczaj mam to szczęście że nie znajduje żadnej :)).
Mandarynki dokładnie zmiksować (skórkę również). Dodać jajka, cukier, proszek i migdały i jeszcze raz dokładnie zmiksować.
Ciasto jest bardzo żadkie, ale takie ma być.
Wysmarować formę tłuszczem i wysypać bułką tartą, wlać ciasto i wstawić do nagrzanego ( 180°C) piekarnika. Piec około godziny.
Po upieczeniu pozostawić do ochłodnięcia i dopiero potem wyjąć z formy.
Podawać można na różne sposoby, ja posypuję cukrem pudrem i dodaje mandarynki z puszki do ozdoby.
Przepis zaczerpnięty z gazety.