2 szkl. maki (pol na pol z pelnoziarnista,niekoniecznie)
1/2 szkl. cukru
4 lyzki kakao
3 lyzeczki miety ( u mnie mielonej w mlynku do kawy),
2 jajka
1 lyzeczka proszku do pieczenia
10 dag masla
10 dag czekolady (dowolnej, u mnie resztki poswiateczne)
szczypta soli
na wierzch:
cukier puder lub kawalek czekolady rozpuszczony w lyzce mleka z dodatkiem mielonej miety.
Jak juz pisalam na forum inspiracje do tych ciasteczek wzielam z internetu. Sporo w tym przepisie pozmienialam, dlatego podje moja wersje , bo ciasteczka sa naprawde pyszne i pieknie sie reprezentuja, na dodatek robia sie je "w oka mgnieniu".
Maslo z czekolada rozpuscic i dodac do pozostalych skladnikow, ktore juz wczesniej wlozylismy do miski. Reka ( polecam rekawiczki jednorazowe, to nie bedzie trzeba wydlubywac kakao zza paznokci) wyrobic ciasto na jednolita mase. Uformowac prostokat grubosci 2 cm, zawinac w folie spozywcza i na 15-20 min. wlozyc do zamrazalnika. Po tym czasie ciasto wyjac, nozem pokroic na male kwadraty ok. 1,5cmx1,5cm i z nich formowac kulki wielkosci orzecha wloskiego, ukladac na blasze i upiec. Pieklam ok. 20 min. w 175°C.
Po wystudzeniu posypac cukrem pudrem lub udekorowac rozpuszczona czekolada.
Smacznego!
No chylę czoła, szybko się uwinęłaś. Gratuluję.
A ciasteczka wyglądają bardzo apetycznie, tylko ta czekolada... a co z moją dietą...
Zuzia odkladaj diete na post, to do Ciebie dolacze, a teraz zabieraj sie za robienie ciasteczek. Poza tym czekolada ma tyle zalet, hormony szczescia uwalnia, wiec te kilka kalorii mozna jej wybaczyc, pozdrawiam