Zaczynamy przygodę z japońską metodą tangzhong. Przygotowanie jest banalne: 1/3 szklanki mąki i 1 szklanka wody (choć można użyć mleka, lub mleka pół na pół z wodą). Mąkę mieszamy dokładnie z wodą, podgrzewamy i gdy całosć zgęstnieje na tyle, że łyżka zostawia za sobą linie- gotowe! Przekładamy do miseczki, przykrywamy folią spożywczą tak, by dotykała powierzchni. Zostawiamy do ostygnięcia. Do pieczenia chleba użyjemy dziś połowy, reszte przechowujemy w lodówce do 3 dni (dopóki nie zrobi się szare). Możemy być bardziej pro i przy użyciu termometru doprowadzić całość do 65st C.
Mąkę przesiewamy, robimy wgłębienie, wkruszamy drożdże, posypujemy łyżeczką cukru, dodajemy 2 łyżki ciepłego mleka, zasypujemy lekko mąką, odstawiamy na 10 minut. Mleko łączymy z tangzhong, cukrem, solą i jajkiem, dodajemy do mąki z drożdżami. Wyrabiamy przez 10 minut, dodajemy masło. Wyrabiamy gładkie, miękkie, elastyczne ciasto. Odstawiamy przykryte do podwojenia objętości - ok 1h.
Przekładamy na omączony blat, dzielimy na 4 części, formujemy kule, przykrywamy, zostawiamy na 15 minut. Po tym czasie każdą kulę rozwałkowujemy i zwijamy jak naleśnik, łączymy dokładnie miejsce złączenia, rozwałkowujemy znów zwijamy, formujemy tak wszystkie kęsy, układamy w formie, przykrywamy, odstawiamy do napuszenia na 30-40 minut, smarujemy jajkiem, bądź mlekiem, pieczemy w 180st C przez 35-40 minut. Przekładamy na kratkę do całkowitego wystudzenia, kroimy...
źródło inspiracji: http://en.christinesrecipes.com/
Super że wstawiłaś tutaj przepis, dzięki:)
Bahati, możesz jeszcze zweryfikować kwestię tej folii? Wydawało mi się, że na forum czytałam, że ma NIE dotykać powierzchni. Może jednak jeszcze nie wytrzeźwiałam i mam zwidy.... A przepis kisi i to bardzo! :)
Kiedy folia dotyka powierzchni- nie utworzy się "kożuch", a "kożucha" nie chcemy, więc TAK, niech folia dotyka powierzchni tak, jak przy budyniu. :)