Do dużego gara (4l) wlewamy mocno ciepłą wodę i rozpuszczamy w niej drożdże przez mieszanie ich łapką. Wsypujemy inteligentnie mąkę, żeby się nie ufyflunić i też mieszamy ją łapką. Wsypujemy (wcześniej odmierzoną, żeby nie uwalać rozczynem solniczki) czubatą łyżkę (stołową) soli, wlewamy (jedno dobre chluśnięcie) na oko oliwę (pewnie ze dwie-trzy łyżki stołowe). Odstawiamy na pół godziny w ciepłe miejsce.
W tym czasie nie leniuchujemy tylko:
- smarujemy dwie foremki masełkiem (lub olejem) i posypujemy bułką tartą (tylko solidnie, żadnej fuszerki - mnie raz chlebuś przywarł jednym bokiem podczas wyjmowania i skórka odlazła od miąższu)
- ustawiamy piekarnik z termoobiegiem na 250° C na parę minut.
Do nagrzanego piekarnika wstawiamy chlebek na 45 min. W połowie czasu pieczenia można okryć folią wierzch chlebków, żeby skórka się nie spaliła. Podobny efekt uzyskuję przez postawienie foremek na najniższym poziomie.
UWAGI Powtarzają się pytania o temperaturę pieczenia, więc na podstawie komentarzy wyjaśniam:
- najpierw nagrzewamy piekarnik do 250° C
- kiedy już jest nagrzany, wkładamy wyrośnięty chleb i zostawiamy np. na 10 minut
- zmniejszamy temp. do 180-200° C (większość osób preferuje chyba 200°) i pieczemy ok. 45 min. lub aż chleb będzie wystarczająco rumiany.
I jeszcze jedno: nie jest konieczne posiadanie piekarnika z termoobiegiem. W czasie pieczenia, zwł. na początku, staramy się nie otwierać piekarnika, żeby nie wychładzać
Wskazówki i uwagi:
Ciasto przed włożeniem do formy jest rzadkie!!!
Do foremek się je WLEWA!!! :D
W czasie wzrostu (przed wstawieniem do pieca) powinno zwiększyć swą objętość 2-2,5-krotnie. W piekarniku o następne 50-80%.
To, że ciasto jest rzadkie, nie przeszkadza mu pięknie wyrosnąć z garścią ziaren słonecznika czy sezamu
SMACZNEGO..............