Mi wyszły 4 takie spore "kielichy" deseru.
Na ile porcji jest ten przepis?
To nie jest złośliwość, tylko stwierdzenie faktu. A że prawda boli, to stara prawda.
Trzymam kciuki za ciasteczka. No i może większe szczęście do malin będziesz miała. Jam czarownica, coś pokombinuję :) bo jeszcze nie zdarzyło mi się kupić w tym roku brzydkich. O!
Wygraliście :) Jutro wyruszam na poszukiwanie ciasteczek amaretti. Szkoda, że maliny tego lata takie nędzne z powodu pochmurnej i deszczowej pogody. Jeśli ktoś jest skazany na kupno zamiast zrywania na świeżo z krzaczków, niestety ma przechlapane - wierzchnia warstwa malin w pojemniczku bez zarzutu, pod spodem pleśń :(
Te ciasteczka są tak smaczne, że nie można się powstrzymać i ciągle się chce po nie sięgać. Ich smak może uzależnić. I cudnie pasują do kawy pt. "Paryż nocą".
Dzięki za info, moje pytanie może się niektórym wydać dziwne, ale ciasteczka amaretti jadłam wyłącznie u kogoś lub w kawiarni :) Są dość popularnym dodatkiem do deseru tiramisu, ale wykonuję go akurat bez nich - zadowalając się klasycznym połączeniem dobrego koniaku i nalewki kawowej oraz nasączeniem biszkoptów mocnym naparem kawy. Stąd moja niewiedza. Ale chyba niedługo czeka mnie wycieczka do Lidla :)
Ja kupiłam w Lidlu, ale pewnie w każdym większym sklepie można je dostać.
Gdzie kupujesz ciastka amaretti?
pycha polecam
Czy można do tego sernika użyć mrożonych malin?
Pięknie wygląda , zapewne jeszcze lepiej smakuje , a zazdrośnikom mówimy nie !
Oj zazdroszczę ja Twojej przyjaciółce, że może wypróbować Twoje pyszności...
Już przy samym czytaniu przepisu zalewam klawiaturę sliną
Brak słów na ludzką złośliwość, kąśliwość i zazdrość. Przykro mi, że są tacy ludzie na WŻ. Bardzo wam współczuję. W regulaminie Wielkiego Żarcia jakoś nie natknąłem się na informację, że przepisów nie mogą komentować Przyjaciele czy rodzina. Nie wiem, co w tym takiego wstrząsającego, że Przyjaciółka pozytynie wypowiada się na temat próbowanej przez nią u mnie potrawy. Swoje życiowe frustacje proszę przelewać w inny sposób i nie tutaj.
Krystyno, a czy my możemy być pewni, że ktoś nie spróbował? Wiele jest takich przypadków, gdy ktoś spróbuje potrawy u osoby, która ją ugotowała i wstawiła przepis, wróci do domu i wpisze komentarz. Kto wie, może beciak bywa u sebka i próbuje tych pyszności, nie przesądzajmy - niech sami się przyznają :)