Mam już za sobą dwa podejścia do tego ajerkoniaku. Pierwszy zrobiłam ściśle według przepisu: wyszedł gęsty i bardzo smaczny, choć może nieco zbyt słodki. Za drugim razem pozwoliłam sobie wprowadzić pewne kosmetyczne poprawki, mianowicie zamiast dumli użyłam 20 cukierków Toffino, które rozpuściłam z dwoma rządkami gorzkiej czekolady Wedla. Jedna butelka dojrzewa w lodówce, druga w niewiele odeń cieplejszej spiżarni i w obu kryje się moje arcydzieło: ajerkoniak jest lżejszy, subtelniejszy, bardziej płynny. Przy degustacji nie uderza od razu charakterystyczny smak dumli, tylko wyraźnie czujemy oddzielone lecz harmonizujące ze sobą smaki toffi i czekolady. No i nie jest zbyt słodki. Jedyny minus (?): w mojej wersji nie bardzo nadaje się już na sos do lodów, a bardzo lubię podawać je opływające w ajerkoniak.
Dziękuję za świetną bazę pod kuchenne eksperymenty. :)
dobre:)
klaudia ty to masz zdrowie, tyle przepisów zaliczyć na jeden dzień. Jeśli spróbowałaś tyle wersji ajerkoniaku to który z nich smakował ci najbardziej?