Bomba, bomba, bomba...! Z 24 upieczonych 2 godz temu zostalo 5, a i te musiałam schować. Są przepyszne, mięciutkie, pachną w całym domu. Dodałam jeszcze do nadzienia rodzynki - te drobne, ciemne (koryntki chyba), bardzo pasują. Wchodzą na stałe do mojego kuchennego repertuaru, poeksperymentuję jeszcze z nadzieniami (konfitura różana z płatkami migdałów będzie następna). Dziękuję za super przepis i pozdrawiam:))))
Bułeczki są pyszne, rodzina mlaszcze z zachwytem, wyrosły pięknie i byly proste do zrobienia (same zalety:)). Zrobiłam z wiśniami, śliwkami (owoce z mrożonki, zmieszałam z odrobiną bułki tartej i cukrem trzcinowym) i trzecią partię z serem i rodzynkami. Mąkę dałam pół na pół zwykłą i pełnoziarnistą - zawsze to trochę zdrowiej, a smaku nie zmienia. W planach mam następne - z masą makową, orzechową i kremem budyniowym. Pewnie też znikną błyskawicznie. A ten zapach w domu...