Robię bardzo podobną, jeśli nie identyczną sałatkę...
Jest naprawdę bardzo dobra, jedna z moich ulubionych ;)
LT - wiem o tym, ma ono jednak trochę inny smak, który mi osobiście niespecjalnie odpowiada :)
Ugotowanie puszki tak żeby dała sie rozsmarować
a tak na serio ma to na celu ugotowanie mleka znajdującego się w jej wnetrzu tak by zmieniło swą postać z białej i dosyć rzadkiej na gęsty, brązowy kajmak, którym posmarujesz wafle...
Prawdopodobnie da się ten efekt osiągnąć również w inny sposób, ten jednak wymaga najmniej nakładu pracy - uzupełniasz jedynie odparowaną wodę...
pniedziel z tym jest różnie...
ostatnio ok. 6-7 godzin w temp ok. 60 st.C
- jedynie pod koniec, nieco wyższa temperatura (do 90 stC) żeby wędzonki się ciut podpiekły...
Hej rdzina
Proporcje są takie, że na zalewę do 1 kg mięsa daję 400 ml wody i 34 gramy peklosoli.
Ja używam soli peklowej O'Sole w opakowaniach po 600g.
W tej chwili pekluje mi się ok 6 kg mięsa w ok. 2,5 litrach zalewy, co oznacza
ni mniej, ni wiecej, że jest w niej ponad 20 dag peklosoli.
Stoi to już 6 dzień i jeszcze kilka postoi ;)
Pekluję mięso według tych proporcji już któryś raz z kolei i nie wyszło mi jeszcze
za słone. Faktem jest, że przed jakąkolwiek dalszą obróbką wycinam kawalątek
ze środka mięśnia i próbuję, jeśli intesywnie czuć słoność płuczę i moczę w zimnej wodzie.
Piekłam mięso w ten sposób raz czy dwa i nie przypominam sobie, żeby było przesolone...
Kolejnym faktem jest jednak to, że pieczenie, to mimo wszystko nie wędzenie
i w piekarniku mięso szybciej traci wodę a sól zostaje wewnątrz.
Spróbuj zrobić w ten sposób, że:
dorotaibasia powiem tylko tyle, ja też jestem mieszczuchem, który jeszcze nie tak dawno, żeby móc coś uwędzić musiał jechać 500 km do teściowej na wieś...
Teraz mam ciut lepiej, bo mam swoją działeczkę a na niej własnomężoręcznie zbudowaną wędzarnię... Więc wiesz... dla chcącego, nic trudnego...
iwciaG moje szynki na święta już się peklują, przed weekendem mam zamiar zapeklować jeszcze boczki, bo to mniejsze kawałki więc krócej, a dzień przed wędzeniem udka z kurczaka i filet indyczy...
Tyle mam planów... kiełbaskę już mam zrobioną - czeka w zamrażalniku na swoj czas, jeszcze jałowcową może zrobię, ale to się zobaczy...
Lubię się tak bawić...
Lubię, znów.. po latach czuć smaki dzieciństwa i wiedzieć, że tym razem to moje dzieło
pa1982 sądzę, że właśnie w tym problem...
Ja zalewam zimną wodą, bardzo powoli doprowadzam do wrzenia, odszumowuję, i nadal na bardzo małym ogniu gotuję do momentu aż mięso (w zasadzie nogi, bo mięso wyjmuję ciut wcześniej) zacznie sie rozpadać... Nigdy nie wsyszła mętna :)
Mamo - Różyczki jeszcze raz mnie przeprosisz i mnie diabli wezmą...
Ten przepis funkcjonuje u mnie w rodzinie pod ta nazwą więcej lat, niż ja sie po świecie plątam, nie widzę więc potrzeby, żeby ją zmieniać... ot, wsio ;)
Mamo - Różyczki która jest która?
Bo moja wygląda na ogół, mniej więcej jak ta na zdjęciu nr 2 :D
Tytuł jest taki jaki jest ponieważ bez nóg nie byłoby galarety, to chyba oczywiste...
Są one głównym i podstawowym jej składnikiem ale...
nie jedynym :)
Mały palec u nogi dam obciąć :P, że jeśli masz gdzieś w swoich zasobach przepis na np. rosół wołowy, to oczywiste jest, że w tym rosole oprócz wołowiny będą też inne składniki, ale nie zmienisz z tego powodu nazwy dania... :)
Z drugiej strony gdybym chciała wyszczególniać wszystko, to musiałby chyba wyglądać tak:
"Galareta z nóg wieprzowych z dodatkiem golonki, wołowiny, włoszczyzny oraz przypraw..." :P
Ciut "bezsęsu" nie uważasz ;)
Nie masz za co mnie przepraszać, po prostu Tobie smakuje co innego, mi co innego... :)
Świat byłby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami... :D
Pozwolę sobie sie z Tobą nie zgodzić, ale jak to mówią: o gustach się nie dyskutuje... ;)
Mam w domu 100% mięsożercę oraz dziecko, które jeśli chodzi o golonki czy nóżki "otrzącha" na samą myśl...
Galaret w/g tego przepisu pozwala mi zadowolić oboje :)
Mięsożerca dostaje mocno zastygnięta, esencjonalną, galaretę wypełnioną tym co lubi... a dziecku kroję samo nachudsze mięsko do osobnej salaterki i w ten spób ono tez jest szczęśliwe, że nie musi jeść tłustego, skórek, "żeli" etc...
Poza tym taką właśnie galaretę robiła moja babcia i muszę przyznać nieskromnie, że moja nie odbiega w smaku niczym od tej, którą pamiętam z dziecińśtwa :)
Woda powoduje (tak sądzę ;)), że po uwędzeniu i ostudzeniu w kiełbasie powstaje pyszna galaretka...
Dla niektórych jest to wada i dowód na źle zrobioną kiełbasę...
Mi nie przeszkadza, powiem więcej - lubię to... :D