Mamo-Różyczki, a mnie się właśnie wydawało, że w WŻ chodzi o przepisy .. No zobacz, tyle czasu zagladałam tu właśnie z takim przekonaniem, a okazuje się, że tu chodzi o zdjęcia! Oj ja głupia! Co ja teraz zrobie? Mam stosy przepisów i żadnych zdjęć :( Chyba kupie sobie aparat fotograficzny zamiast nowej patelni...
Agnie, ja traktuję yorkshire puddning jak nalesniki, z tym że o wiele szybciej je sie robi :) I mozna jeść na tej samej zasadzie - z czym dusza zapragnie :) Nie koniecznie też trzeba je robić w muffinkowych foremkach. Moja znajoma na przykład wylewała ciasto prosto na dużą płaską blachę, oczywiście wczśniej dobrze rozgrzaną. Wychodzi wtedy coś co przypomina placek do karpatki, który ma również tyle zastosowań na ile wystarcza nam wyobraźni.
Bardzo dziekuję za konstruktywne i życzliwe uwagi :) Oczywiście, że przepis nie jest mojego autorstwa, bo nie ja wymyslilam yorkshire pudding :) Ale jak napisałam, jest to przepis tradycyjny, którego nauczyła mnie znajoma z Anglii. Zdjecie jest wygooglowane, bo akurat nie miałam własnego. Jak będe robić to pstrykne fotke i ją wymienię.zostanę
Dziękuję też za linka do ciekawej strony. W wolnej chwili przejrzę przepisy i jak znajdę coś ciekawego to nie omieszkam wypróbować i tu zamieścić. Teraz jednak jestem troche zaabsorbowana porządkowaniem "własnych" przepisów zbieranych latami w różnych kajetach i na karteluchach.
Ciekawa jestem, czy jak zamieszczę przepis na naleśniki to też zostanę oskarzona o plagiat ??
Dobrym pomyslem jest polamanie calej mlecznej czekolady na kostki i wrzucenie ich do budyniu tuz przed rozlewaniem do salaterek (wrzucamy kostki czekolady i doslownie robimy 2-3 okrazenia lyzka w budyniu, tak zeby je rozprowadzic ale zeby sie calkiem nie zdazyly rozpuscic). Po wystudzeniu w budyniu sa smugi czekolady i male 'nugaty' czekoladowe :)
MagdaM, masz racje to nie kopytka tylko leniwe. Kopytka od wiek wiekow robi sie z ziemniakow i maki :)