Mawiają: "upały lipcowe wróżą mrozy styczniowe" a to dobry znak więc niech nas słonko nie omija i pozwala poczuć, że już mamy pełnię lata
Te ciepłe promienie niosą ze sobą wiele dobrego. Przyda się trochę naturalnej witaminy D i tej wspaniałej słonecznej energii.
Osobiście baaaaardzo lubię ten miesiąc. Daje szansę na wyjazdy, spontaniczne, długie wieczorne spacery albo pogaduchy np. na tarasie przy lampce wina. A jak wtedy doskonale smakuje kawa o poranku na urlopie
Lipiec, to także najsmaczniejsze, polskie owoce i cała góra warzyw. Ech! A potem kolorowe, ogrodowe kwiaty. Na dodatek wszystko ma swoje zapachy, które często przenoszą nas w różne, nostalgiczne momenty z życia. Jest się z czego cieszyć
Tak więc radujmy się ile wlezie i czerpmy pełnymi garściami póki sił wystarcza
Na samym wstępie witam Ciebie Smakosiu
Wspaniałe, wakacyjne wejście w nowy miesiąc, Twój miesiąc, bo urodzinowy
O tak, świeżutkie warzywa, owoce pachnące słońcem, to jest to. Warto zatrzymać to lato w przetworach. W przyszłym tygodniu biorę się za soki z czerwonej porzeczki. A tymczasem do piwnicy wyniosłam już maly zapas truskawek w soku.
A tymczasem nasza lipcowa gospodyni zapraszam na herbatkę ze świeżej mięty, ktorej mam w przydomowym ogródku zatrzęsienie, tak się rozrosła
Mięta! Jak ja ją uwielbiam! Z wielką przyjemnością wypiję.
Dostałam ostatnio od przyjaciółki z ogródka i po zawinięciu w wilgotny ręcznik papierowy wsadzam ją do worka foliowego i świetnie się przechowuje w szufladzie lodówki. Czasami nawet dwa tygodnie i ciągle jest jędrna. Polecam ten sposób jeśli ktoś nie ma ogródka tak, jak Ty.
Zrobiłam sobie spacer do pracy. Dziś rano miasto było całe we mgle. Teraz już powoli znika ale zostawia takie "korale"
Witam z upalnego Rz. już jest 26 st. ma być 37 st. w cieniu. Może komuś podesłać nieco ciepełka?
Moja mięta w tym roku została zagłuszona i spłoszona przez kwiaty /kwitnące jesienią a'la małe słoneczniczki/. Ale wcześniej ta mięta wypędziła z grządki zioła, bo tak się rozpychała.
Ja ostatnio coś nie mogę pić herbaty mietowej, nie wiem o co chodzi, bo np. czekoladę miętową bardzo lubię.
Wprowadzenie w piękny miesiąc letni też piękne. Aż się chce usiąść w takiej kawiarence. A lody dla ochłody można prosić?
Trzymajcie się zdrowo.
Uff,u nas jest w tej chwili 29 stopni. Żadnego deszczu,nawet pokropienia z nieba,nic,a prognoza wskazywała na burzę z silną ulewą. Może to i lepiej. Wciąż pamiętam tą nawałnicę z ogromnym gradem,który nam zdemolował dach... Oby nigdy więcej.
Co do lodów,mam w zamrażalniku bakaliowe,lubisz? Odrazu mówię,że ze sklepu,ale dobre. Mężowski zjadł już pół pudełka,taki z niego lodożerca
Jak lubisz swojskie to polecam Ci ''mój''przepis-''mój''.bo tak naprawdę mam go od ciotki albo od izz.y ,są pyszne,jak ktoś lubi kawę
Lody waniliowe z wiśniami i doskonałą polewą
Lody kawowe
Jeju,jak to pięknie wygląda.Potrafisz uchwycić w kadr tak,że dzieło sztuki po prostu. Nie mogę się napatrzeć
Dzięki za ten sposób przechowywania mięty. W zeszłym roku robiłam soki ale w tym gdzieś mi się nie chce. Może dlatego,że jeszcze mam? Moja ciocia np miętę mrozi. Suszonej nie lubi
Jakie piękne wprowadzenie w nowy lipcowy miesiąc i tak samo piękne i kolorowe zdjęcia :)
Witam nowa gospodynie lata
Oczami wyobraźni poszybowałam za Twoimi słowami o długich wieczornych spacerach, pogaduchach i o porannej kawie
A jak poranna kawa, to ciasto i wciąż po głowie chodzi mi ten bezowy od Alman, no wyszedł jej perfekcyjnie i pewnie nie raz po nocach będzie mi sie snic
U nas pogoda ustabilizowała się, jest ok.20 stopni, sloneczko i umiarkowanie chłodno :)
Pozdrawiam lipcowo
Witajcie :)
takie prezenty to ja uwielbiam.
Smaczne, pachnące i piękne.
Tylko siedzieć i gaapić się na nie, delektować smakiem i widokiem.
Raj na ziemi, jednak istnieje, a niedowiarki ciągle wątpią.
'Pełnymi garściami - popieram i zaraz pędzę po garstkę szczypioru czosnkowego, może już malinki skubnę i parę poziomek??
Udanego lipca, w cieniu lipy pachnącej lub pod parasolem tarasowym a dla ochłody - wiadomo: l o d y
Uuuu... kawa z rana jak smietana ;)
Witam w sobotę, u nas chlodnawo, ale przyjemnie :)
Mam prosbe, czy ktoś zna w Polsce jakiś fajny zakątek może agroturystyczny, gdzie można zaszyć się za niewielkie pieniądze, z dala od zgielku i halasu? Przyjaciółka wydaje wiersze i potrzebuje samotności najlepiej na łonie natury :)
Dziekuje i pozdrawiam :0)
Nadiu, zaczynając od ceny, to powiem Ci, że teraz już większość miejsc nie jest tania. Ale to kwestia względna, bo dla jednego doba za 300 zł to tanio, dla innych drogo. Miejsca, w których byłam zazwyczaj były świetne, bo kiedy szukam, to jest jeszcze wybór czyli z większym wyprzedzeniem. W tym roku nie miałam możliwości zrobić tego w ten sposób i dwa dni temu wertowałam internet żeby "zaklepać" coś na tydzień. Powiem Ci, że większość już jest zarezerwowana. Ceny za domek lekko na uboczu, to 300 zł do 500 zł. Gdzie nie pytałam, to nie było już miejsc. Jak koleżance zależy, to proponuję wejść na OLX, wybrać kierunek, który ją interesuje i szybko szukać. Konkretnego miejsca nie wskażę, bo już naprawdę nie pamiętam tych mieścinek ale szczerze polecam Kaszuby. Ten region nie jest oblegany przez turystów a ma w sobie dużo uroku. Przyroda wspaniała, jeziora i błoga cisza.
Uwielbiam też Kazimierz Dolny i jego przestrzenie nad Wisłą. Tylko tam z pewnością będzie więcej turystów.
Przepiękne są Bieszczady, ale jak dla mnie trochę za daleko na krótkie wypady.
A koleżanka w jakim rejonie chciałaby się zatrzymać? Ma samochód i dojedzie w każde miejsce, czy to musi być coś ze stacją kolejową? Jak napiszesz coś więcej z określeniem ceny za dobę mogę w wolnej chwili pomóc poszukać. Najwyżej podeślę linki a Ona sobie zadzwoni i zapyta czy jest wolny termin..
Dziekuje Smakosiu z odzew
Przyjaciółka zamieszkuje kujawsko-pomorskie, wiec raczej wchodza w gre krótkie wypady, jest mobilna.
Po rozmowie z nią stwierdziła, ze 300zl to duzo i ze wystarczyłby jej mały pokoik z łazienką.
Bardzo spodobał jej się pomysł z Kaszubami.
Chcialaby cos do 100zl/dobe, ale liczy się z tym, ze to raczej malo realne.
Jeśli cos znajdziesz, mimo i wbrew wszystkiemu, to czekam z niecierpliwoscia na odpowiedz i linki.
Pozdrawiam serdecznie :)
Nadiu, zerknij do swojej "skrzynki"
Kawka z pianką,oczywiście,biorę Tym bardziej,że wreszcie się ochłodziło. Po tylu dniach potężnego upału o 1:30 zaczęło padać,a nawet kilka razy zagrzmiało.
Taką pogodę to ja lubię
Witam. Wreszcie 22 st. i trochę wiatru, a i słoneczko śpi za chmurka, jednak nawet kropli deszczu.
Kawa, a i owszem, przyda się na rozbudzenie.
Miłego dnia.
Noooo popadało wczoraj ostro. Burze też były. Dziś rano miałam pełno wody na balkonie. Przy okazji wymyłam dobrze podłogę
Wstałam dziś dopiero o siódmej. Potrzebowałam się wyspać. Za to z taką energią, że robota sama się w rękach paliła. Szybkie zakupy, bo zapomniałam nabyć cytryny, potem sprzątanie i teraz już mam luzik
Słońce wychodzi zza chmur ale póki co jeszcze chłodno.
W lodówce mam bób i młodą kapustę więc o obiad się nie martwię. Bób będzie na dziś a z kapusty, cebuli i pomidorów zrobię gar jedzenia na 4 dni Jak nie ma Połówka, to mogę sobie pozwolić na takie uproszczenia. Dla Niego obiad bez mięsa, to jak przystawka Czasem się naje ale potem szybko zaczyna podjadać i buszować w lodówce.
Kupowaliście fasolkę w tym sezonie. Ale smaczna! Nie było żadnego łyka i aż słodziutka.
Chodzi za mną druga kawa więc idę robić.
Popołudniu przeglądnę urlopowe zdjęcia więc już niedługo coś przyniosę do Kawiarenki.
Ktoś chętny na drugą kawę?
Witam niedzielowo
Jeszcze chłodno za oknem ale słońce świeci więc "mój świat" jest radosny
Kawa wypita. Wstawiłam wodę na herbatę. Czarna z cytryną i z sokiem z porzeczki może być?
Zaraz przeglądnę zdjęcia. Chcę coś dla Was wkleić.
Wstawiłam też bób. Stwierdziłam, że będzie na śniadanie. W sumie czemu nie? Kto powiedział, że muszę go jeść na obiad. Rano czy popołudniu smakuje tak samo
Fajnego dzionka!
Witam niedzielnie :)
U nas piekna, słoneczna pogoda, na razie 15 stopni, ale na upały się nie zapowiada i tak ma być :)
Wczoraj troche podziergalam na szydełku, bo robie opaskę ściegiem tunezyjskim i zrobiłam podkładki pod garnki, czy inne gorce rzeczy, ze sznurka bawełnianego 5mm ;)
Musze Wam powiedziec, ze chyba jakieś grypsko mnie złapało bo przez 3 dni strasznie miesnie mnie bolały, na początku chyba mialam nawet ciepłe czoło, więc może stan podgorączkowy był. Miesnie tak bolaly, ze bez tabletki przeciwbólowej sie nie obylo, az do wczoraj. Wczoraj wieczorem nic już mnie nie bolało. Zaczęłam podlewać ogródek i zadowolona, ze to cos odpuściło poszłam spać.
Niestety moj maz tez mial bole mięśni, ale nie az tak, go bolaly, jednak miał prawie 38 stopni i czuł się słabo i nie poszedł do pracy.
Najciekawsze, ze mial robic testy na koronkę 2 razy dziennie, bo szefowa mu kazała i zaden test, nie wyszedl pozytywny.
Podobno teraz takie testy wychodzą pozytywne dopiero ósmego dnia, czyli praktycznie po chorobie?
Oczywiście herbatki ziołowe, w tym lipowa z cytryna i miodem zrobiły swoje i jestem ciekawa jak dzisiaj bedzie sie czul. Podejrzewam, ze jeszcze bedzie go trzymać troche, ale będzie już lepiej. Pogotowie ziołowe będzie dzisiaj także, wiec powinien wyzdrowieć ;)
Trzymajcie sie kochani i dbajcie o swoje zdrowie i odpornosc, żeby Was podobne rzeczy nie dosięgły, bo jak jest odpornosc, to nie ma choroby :)
Życzę miłej i spokojnej niedzieli
Myślę, że w tym roku będzie sporo takich przypadłości. Nasze organizmy są rozchwiane po tych szczepionkach a i pewnie różnych mutacji nie brakuje. Masz rację - trzeba się wzmacniać i jak można to ratować ziołami.
Wracajcie do pełni sił
Od godziny przeglądam te fotki i całkiem wpadłam we wspomnienia. Przeglądam, oglądam filmiki a czas leci. Myślę sobie, że tak, to ja nigdy nic nie wybiorę
Może jakoś "odcinkami"...?
Zacznę od wypadu do pięknej a nawet odważę się powiedzieć najbardziej urokliwej mieścinki, jaką miałam okazję oglądać. Czemu mnie tak zachwyciła? Już tłumaczę. Miejsce to nosi nazwę Alacati. Znajduje się w zachodniej części wybrzeża, w pobliżu Izmiru. Co ważniejsze Alaçatı, to jedno z najbardziej tradycyjnych miast w Turcji, z kamiennymi domami, wąskimi uliczkami, butikami hotelowymi i restauracjami ze stolikami na ulicach.
Sami zobaczcie
Oj lubię takie klimaty Juz widze, ze tam bym sobie naprawde wypoczela - sliczne fotki
Cześć w lipcu. Jakoś nie wyrabiam z czasem.
Teraz na wyjeździe jesteśmy, mamy długi weekend, największe amerykańskie święto, dzień niepodległości.
Jesteśmy 7 godzin od domu, zajęło nam to dużo więcej, bo po drodze zwiedzanie było.
Mój brat naliczył koło 7 tysięcy kroków. Na niego to dużo. A ze względu na niego i marudzącą nastolatkę jest wersja light - podjechać, pokręcić się trochę, pojechać do następnego miejsca.
Dzisiaj jedziemy do pierwszego KFC.
Być obok i nie wejść.
Jeszcze w Stanach nie byłam, to będzie pierwszy raz.
I spacer do wodospadów.
A dalej zobaczymy.
Na pierwszym zdjęciu jest zjazd kolejką linową do miejsca, gdzie linia kolejowa przechodzi przez naturalny tunel, obok torów płynie rzeczka.
Drugie to widok z shot tower- wieży, gdzie robiono pociski, potem spuszczano je do dołu tunelem, wtedy się chłodziły i ładowano na barkę stojącą na rzece.
Ależ się zrobiło urlopowo
Bardzo ciekawe i urokliwe miejsca odwiedzacie. Super! Goście będą długo wspominać.
Pięknej pogody życzę i zdrowia.
Po powrocie pewnie więcej nam opowiesz.
Kolejny dzień za nami.
Z ciekawostek: my mieszkamy w Tennessee, mój brat z siostrzenicą w Kentucky, jeździmy do nich przez Virginia.
Droga zajmuje jakieś 3 minuty - przez tunel.
Dzisiaj były punkty widokowe i KFC
Witam poniedziałkowo
No to startujemy z tym nowym tygodniem!
Piękny poranek. W nocy popadało a rano wyszło słońce. Idealnie prawda? A jak Wam minęła noc? macie na dzisiaj jakieś plany?
Za niecałe trzy tygodnie będę na Kaszubach. Mam zaplanowany jeszcze tydzień urlopu i już się nie mogę doczekać. Cieszę się bardzo, bo udało mi się znaleźć domek otoczony zielenią, leżący na terenie parku krajobrazowego. Już się cieszę na myśl o porannej kawie w tym miejscu
Wczoraj ugotowałam garnek młodej kapusty z pomidorami i cebula więc obiad mam z głowy.
A Wy co tam planujecie upichcić?
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam. No i jednodniowe ochłodzenie sie skończyło, dziś znowu zapowiedź 31 st.
Dziś mam dzień "podróżnicy", młodszy syn pojechał z rodziną na wczasy nad morzem... samochodem... długa droga, wymagająca przerw z uwagi na dzieci...a matka będzie się denerwować dopóki nie dotrą na miejsce. Do tego zostawili 2 koty i trzeba do nich chadzać.
Kiedy wróca oni, to znowu córka planuje wyjazd do Turcji... i znowu matka na czatach...
W potem... drugi syn jedzie na wypoczynek do Chorwacji znowu i matka dalej będzie pilotować...
Też tak macie?też tak przeżywacie wszystko? czy to tylko ja jestem taka matka-wariatka?
Miłego dzionka.
Ja mogę Ci odpowiedzieć z perspektywy tej, co wyjeżdża i każdego dnia dzwoni do mamy żeby powiedzieć, że wszystko jest dobrze i też dowiedzieć jak rodzice się czują. Robię to mimo, że mam 54 lata, bo moja mama z każdym rokiem (mam wrażenie) boi się o mnie jeszcze bardziej. Pewnie to tylko takie odczucie, ale sama mówi, że ma wrażenie, iż kiedyś aż tak się nie niepokoiła. Ot, matczyne, wielkie serce
Tak więc myślę sobie, że ta troska to część Twojego życia i tak już musi być.
Życzę im dobrej drogi.Niech dojadą szczęśliwie!
Dziękuję Smakosiu za odzew. A widzisz, bo dla matki dziecko nie ma wieku, nieważne czy ma 5, 15 czy 50 lat, jest dzieckiem i już. Zapewne większość matek tak reaguje i się niepokoi, choć może jedne więcej, inne mniej, a są i takie, które skupiają się już bardziej na sobie. Dla mnie dzieci są najważniejsze, zawsze... Stąd one jadą odpocząć, a ja mam wtedy najbardziej nerwowy czas, bo nie potrafię wyzbyć się ciągłego niepokoju o nie... Szkoda, że nie mam Pegasusa hihihi. Pozdrawiam.
To prawda. Matka do końca życia pozostanie matką, rzuci wszystko i poleci ratować swoje baby.
Ja, wymagam meldowania się, brak wiadomości to dobra wiadomość. Ale też wiem, że jak coś się zacznie dziać, wtedy pierwszy telefon będzie mama ratuj.
Dopisano 2022-7-4 12:36:2:
Miało być nie wymagam meldowania się, przed śniadaniem jestem, to zjadłam
Matka wariatka? Może bo ja też tak mam. Ostatnio córka wybrała się do Mediugorje,ale wycieczką autokarową,więc byłam spokojna. Choć różnie to bywa,nieraz się slyszy o wypadku autokaru... Na szczęście regularnie mnie informowała przez messenger. I to przez cały pobyt. Czułam się jakby wcale nie wyjeżdżała
Natomiast proszę zawsze o meldunek jak zajedzie do pracy. W naszym rejonie pelno robót drogowych,zakazów,objazdów. Bardzo często przez to są stłuczki i wypadki. Musi mi się zameldowac czy dojechała w całości. No tak już mam
Ufff, to dobrze, że nie jestem wyjątkiem...
My teraz jesteśmy w głuszy prawie zupełnej. Zasięg jest w częściach autostradowych i w miasteczkach w pobliżu, dalej cisza.
Wczoraj nawigacja z Google zniknęła nam całkowicie, żadnej drogi nic. Pojechaliśmy źle, ledwie kilka kilometrów, dobrze, że mój mąż ma pamięć do map, orientuje się w kompasie, jak zobaczy raz, zapamięta, coś mu nie pasowało, przełączył na mapy topograficzne (ma taką aplikację, która działa bez netu), odnaleźliśmy drogę.
Bo po co jechać autostradą, skoro można górskimi drogami, żeby podziwiać widoki. No i multum zakrętów.
Sporo domów w tej głuszy było. Wskazujących na stałe zamieszkanie. Nie wiem czy bym chciała tak daleko od wszelkiej cywilizacji na stałe. Raczej nie.
To brzmi jak fajna przygoda Lubię takie miejsca "schowane przed światem". Gdybym miała sporo kasy, to myślę, że wtedy bym nie jeździła do hoteli, tylko kupiłabym kampera i cieszyła się tą "wolnością" Dom na kołach na wakacje, to super sprawa. Niestety wypożyczenie jest bardzo drogie.
Muszę poważnie pomyśleć o skreśleniu totka
Ja w kamperze to bym nie mogła.
W Stanach jest bardzo popularne, w wersji RV. A to taki tir mieszkaniowy, z łóżkiem king i pełną kuchnią, rozsuwany na boki na parkingu.
Czytaliśmy jakiś polski artykuł, jak to biednie w Stanach, bo ludzie w mobile house mieszkają.
Część tak, bo tanio, ale większość tej populacji nie. To wybór, styl życia.
Bo obok domu stoi RV, motorówka, terenówki. Jak ktoś lubi życie na łonie natury, to wielki dom mu nie potrzebny, zainwestuje w to co sprawia frajdę.
No i taki mobile house możesz zabrać i przenieść w inne miejsce.
Nasz plan emerytalny jest podróżować, dopóki sił nam starczy. Nawet o balkoniku, tylko po punktach widokowych.
Budżet zweryfikuje zakres wycieczek - ale w góry czy nad ocean zawsze damy radę.
Lubię taką kapustę,choć zwykle robię bez pomidorów.
Planuję jutro zrobić na śniadanie szakszukę A na obiad pierogi z jagodami. Chodzą za mną już dłuższy czas. Wreszcie są
I jak starczy sił,machnę się na jagodzianki. Niestety upały dały o sobie mocno znać.Jestem tak osłabiona,jakby ze mnie energia całkiem wyszła. Podobno jutro temperatura ma spaść do 20 stopni ,to będzie lepiej. Oby.
Tymczasem pozdrawiam i zdrówka życzę wszystkim
Myślę, że nie doceniasz siebie. Ja tu wnioskuję, że tych sił to Ty masz całkiem sporo skoro w planach pierogi i jagodzianki. Oj, smacznie się zapowiada.
Życzę Ci dziś tego chłodnego wiatru. Odetchnij
Cześć ;)
fajnie tutaj, wakacyjnie a ja mam 'żniwa czyli moc roboty, tylko bez zysków $
Od raniuśka zaprawa z ptasim podlotkiem, potem reszta kocio-roślinkowa i domowa. Jestem lekko trzepnięta pogodą więc wybaczcie proszę moje zaniedbania. Znowu mamy alert i tym razem boję się na serio - co robić z dziobatym, skoro nie chce spać w domku, zostaje na noc na drzewie, od 2ch dni.
Chyba posiwieję do reszty, ze stresu ptasiego.
I tak Alman drży o bezpieczeństwo dzieci a ja, wcale nie słabiej, boję się o malucha skrzydlatego.
Jest jak latający piesio, przylatuje do mnie gdy jest głodny, gdy wracam do domu po dłuższym wyjściu na zakupy. Aż trudno uwierzyć, że ptak umie rozpoznać osobę, do eMa tak nie lgnie jak do mnie - karmicielki i higienistki.
Kąpie się sam w dużej patelni wystawionej z wodą dla ptaków, ja tylko opieram wszelkie szmatki z jego licznych 'domków.
Bawcie się dobrze i bezpiecznie, bo pogoda daje wycisk i straszą, że z roku na rok będzie trudniejsza. 'To może być najchłodniejsze lato reszty naszego życia...
Nawet nie chcę myśleć jakie będą następne, jeszcze cieplejsze i pewnie bardziej burzliwe lata.
Pozdrawiam i polecam koci sposób na wszelkie kłopoty - trzeba je przespać i tyle:
Urocze są te Twoje opowieści o skrzydlatym "dzieciątku". Wybrał sobie Ciebie na tym swoim świecie i czuje się bezpiecznie. Miejmy nadzieję, że instynkt u niego zadziała, kiedy trzeba będzie się schować. Daj znać jak sytuacja.
Niech Wam żniwa szybko pójdą, niech pogoda nie robi niespodzianek. Trzymaj się!
Witam wtorkowo
Chłodek poranny kazał mi założyć sweter z długim rękawem. Popołudniu ma być najwyżej 24 stopnie. Zapowiada się ładny dzionek. Jadę dziś w odwiedziny do rodziców. Zjemy obiad a potem mały spacer. Tato pewnie nie pójdzie z nami, bo On twierdzi, że się nachodzi, kiedy idzie do sklepu po zakupy. Woli oglądać TV
Nie mogę przestać myśleć o tym wyjeździe na Kaszuby. Tak się cieszę z tych 6 dni wśród natury, w ciszy i na luzie jakbym jechała na jakąś zagraniczną wycieczkę. Hm...może ja powinnam mieszkać na wsi...? Szkoda, że nie mam wolnego zawodu. No to się rozmarzyłam A tymczasem robota czeka
Herbaty?! Ktoś chętny?
Dobrego dnia
Bardzo chętnie napiję się herbaty. Na dworze wreszcie przyjemny chłodek i trochę popadało Nie dziwię Ci się. Wakacje wśród przyrody,na urokliwej wsi są chyba najlepsze. Zwłaszcza na takiej gdzie czas się zatrzymał. Mieszkam na wsi od dziecka,ale obecnie to nie to samo. Kiedyś wszystkie pola były obsiane zbożem,rosły warzywa i owoce. Zewsząd dało się słyszeć muczenie krów ,gdakanie kur czy szczekanie psów,jak ktoś obcy wszedl na plac.
Dziś tego nie ma. Tzn prawie nie ma,bo mało kto gospodarzy posiadając inwentarz. Od kiedy weszły twarde unijne prawa,z dnia na dzień przestało się cokolwiek opłacać
Witam. Moje dzieci dojechały szczęśliwie nad morze.
U mnie ma być nieco chłodniej, ale czy będzie, skoro już 26 st. na liczniku?
Wieś też bym chętnie zamieniła za miasto, lubię przyrodę, lubię ten sielski nastrój. Jednak teraz to już nie ta sama wieś co dawniej. Tak jak mówi Goplana, wieś teraz to tylko z nazwy. Mam działkę tuż za miastem. Ogrody działkowe ciągną się zresztą od granic miasta. Jeszcze kilka lat temu obok ogrodów ciągnęły się pola /bo tuż obok jest wieś/, latem słychać było pracujące kosiarki, żniwiarki, drogą jeździły wozy drabiniaste ze zbożem, było gwarno, aż do późnej jesieni.
A teraz... pola zarośnięte trawami, cisza, nikt nie pracuje mimo okresu żniwnego...
2 lata temu ktoś podpalił te suche trawy, nawet daleko od nas, ale ogień przesuwał się bardzo szybko... przeżyliśmy chwile grozy... paliły się całe pola, a od pożaru dzieliła nas tylko polna droga biegnąca wzdłuż siatki /nasze działki są ogrodzone/... zanim przyjechały straże, całe połacie tych pól były czarnym pogorzeliskiem.
Ale co ciekawe, wszystko szybko odrosło,nawet jakieś drzewka samosiewy, teraz znowu busz suchych traw i chaszczy.
Dziś będę gotować bób...uwielbiam bób, ale moje podroby przeciwnie... ale wszystko jedno, ulegnę pokusie bez względu na skutki.
Zakiszę też małosolne... już po raz kolejny zresztą...
Przy takich upałach nie chce mi się jeść, niestety M nie traci apetytu bez względu na temperatury, więc ma zupę ziemniaczaną z młodych ziemniaków, a na drugie mięso z udek kurczaka duszone w sosie paprykowym. Mnie wystarczy bób.
Trzymajcie się zdrowo. Miłego dnia.
Ostatnio też gotowałam bób. Ja "wyciskam" środek a skórę wyrzucam i chyba dzięki temu nie było jakiś wzdęć
Ja gotowałam wczoraj i też zawsze skórkę wyrzucam. A tak przy okazji w moich stronach na bób od zawsze mówi się bober a na por-pora
Jak zwał, tak zwał. Grunt, że wszystko smaczne i zdrowe
Czytałam o fajnych 'czipsach ze skórek bobu /nie wyrzucać, polać-wymieszać olejem z przyprawami i upiec w piekarniku/. Nie jadłam, ale warto spróbować.
Cześć :)
i po strachu - nie było nawałnicy z gradem, na szczęście.
Malec bezpiecznie spędził noc na drzewie, u sąsiada tym razem, rankiem wrócił do mnie i mojej kuchni polowej. Jest coraz lepiej i niebawem będzie silnym, mądrym ptakiem.
Co ja zrobię kiedy odleci do cieplejszych krajów??
Może by odlecieć razem z nim
Teraz to ja marzenia mam na wyrost, przerastają nasz budżet, no i są jeszcze koty. One raczej nie będą chciały migrować, chyba że do Egiptu, gdzie rządzą od tysięcy lat.
Udanego dnia , u nas pochmurno, mokro i przyjemnie, spokojnie.
A co naj, najważniejsze - nie muszę podlewać.
Pędzę nazbierać ślimaków, po deszczu wyszły spod krzaków, na swoją zgubę i ucztę dla malca.
Super wieści! Zrobiło się energicznie, radośnie i optymistycznie
Noooo, może nie dla ślimaków
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Na obiad pierogi z jagodami,a na deser jagodzianki. Zapraszam Smakosiu,możemy liczyć na kawę ?
Jadę z kawą, a jagodzianki przecudne... dostałam ślinotoku wprost...
Dziękuję Alman to z przepisu mojej babci na drożdżowe
https://wielkiezarcie.com/przepisy/ciasto-drozdzowe-wg-receptury-mojej-babci-14047473304332416479
Dobrze, że Alman przyniosła kawę, bo ja dziś rozgościłam się u rodziców.
Czy ja mogę wszystko? Nie potrafię się zdecydować co bym chciała bardziej
bo Alman wie, że jesteś "kobietą pracującą" , zaś Alman jako emerytka ma czasu duuużo... a do takich drożdżówek to Wam się kawa należała... i to ekspresowo...
No jak? nie da się... za uściski dziękuję i przesyłam wzajemnie.
Jagodzianki jak marzenie, chyba odgapię i upiekę też.
Tylko nie porwę się na takie cudeńka, zroślaczki machnę na szybko.
Tylko po jagody skoczę na targ.
Porywa 2ie do kolejnej kawy i pędzę do mojego latawca dziobatego.
A jakie to zroślaczki,te od Megi65? Muszę też upiec,bo wyglądają bardzo smakowicie.
Megusiowe są pyszniaste, ale myślałam o zwykłych, moich bułeczkach tortowych" /na mące tortowej i pieczone w tortownicy /.
Fajne, chyba też by pasowały super bułcie od Krystyny, kiedyś piekłam z innymi owocami i wyszły rewelacyjnie.
Ja kombinuję na szybko, bo robota goni pracę i jej nie ubywa:
pisklak wszędobylski - ciągle go muszę szukać i wyciągać z krzaków by koty go nie dopadły
ogórki małosolę i doglądam na grządkach by miały wilgoci pod dostatkiem, chwastami nie zarosły i pędy prowadziły po mojemu, na matach a nie w trawie.
I tak bez końca, dzisiaj jeszcze obiad do wymyślenia i ugotowania.
Jak znajdę link Krystyny, to wkleję.
My w drodze do domu, ponad 7 godzin czystej jazdy.
Miejsce wybieraliśmy ze względu na jego urok. A trafiliśmy na kawał dobrej historii.
Miasteczko, gdzie mieszkał mój brat jest położone w kraterze po meteorycie, który uderzył jakieś 300 milionów lat temu, krater ma średnicę jakiś 5 km. Pozostałością po meteorycie są pokłady węgla, podobno jedyne na świecie takie zasoby. To Kentucky.
Przełęcz nad naszą miejscowością w Tennessee, znajduje się już w Virginia. Będę używała oryginalnych nazw, bez odmieniania, bo jak nie ma tłumaczenia to dziwolągi powstają.
Byliśmy wczoraj w miejscu, gdzie dokładnie trzy stany się stykają.
Poza tym Przełęcz Cumberland Gap to miejsce, gdzie pierwsi osadnicy szli na zachód, do wybudowania kolei to była jedyna droga przez Appalachy.
Na wiele lat to była zachodnia granica, bo przeprawa była tak trudna, że ludzie osiedlali się, nie idąc dalej.
Jej! Toż to kawał fascynującej historii. Czekamy na zdjęcia.
Wracajcie szczęśliwie.
Witam w srode :)
U nas troche pochmurno, ale mysle, ze potem wyjdzie słońce, już nawet pranie robię
Niestety mój mąż zachorował i troche trzeba sie na nim skupić, ze sie tak wyraze, bo gdy tylko wychodzę, ten bierze się za takie rzeczy o których bym nawet nie pomyślała a potem słaby i go wszystko boli...
Ekkore - piękne miejsca i zdjęcia :)
Goplano - te pierogi są niesamowite, tak pięknie wyklejone a jagodzianki cudne :)
Smosiu- jaki piękny kotecek full relax :)
Na dobry początek dnia podsylam czekolade robiona i kawkę, tez robiona
Milego dnia :)
Hm...kusisz, oj kusisz! Poczęstuję się i zmykam.
Mmmmm....
ale ta czekolada obłędnie pysznie wygląda. Jakby była w zasięgu mojej ręki najprawdopodobniej zjadłabym wszystko Uwielbiam czekoladę,a jak jeszcze własnej roboty,to już całkiem. Dawno temu jak ze słodyczami było krucho mama robiła nam blok czekoladowy. Potem i ja czasem robiłam..dopóki na półkach sklepowych zaczęły się pojawiać czekolady w różnych smakach
U nas tez sie robilo:
- czekolady,
- bloki czekoladowe, czyli dodawalo sie rodzynki, orzechy, herbatniki,
- szyszki, czyli ciepła jeszcze czekoladę mieszało się z ryżem preparowanym i w rękach kształtowało szyszkę i odstawialo do lodówki :)
Witam środowo
Zrobiło się znacznie chłodniej ale na szczęście wyszło słońce więc wskoczyłam w lekką kurtkę i pomaszerowałam do pracy. Chciałam koniecznie zrobić spacer, bo ponoć jutro ma cały dzień padać i to tak porządnie. A jak tam pogoda u Was?
Pamiętacie, że jest coś takiego, jak "Lato z Radiem"? Dla mnie to sentymentalna, wakacyjna audycja, która przypomina mi wakacje u babci. Babcia zawsze słuchała a ja z Nią Mimo, że teraz Polskie Radio "Jedynka", to nie moja stacja, to latem włączam o godz. 9.00 i robi się jakoś tak fajnie - wakacyjnie.
Zostawię tradycyjnie herbatę i zabieram się za pracę. Mało jej teraz mam więc będzie na spokojnie.
Dobrego dnia
Cześć ;)
już środa?? Jak ten czas ucieka, ciągle go za mało i dzień za krótki, a mamy najdłuższe w roku. No kociokwik i dziobate poplątanie w jednym.
Doduś podrasta, ślimaki pożera hurtem, możecie śmiało podsyłać swoje, damy radę z przerobem.
Ja od rana zalatana, tylko skrzydeł mi brak .
A teraz almanowe małosolne i moja wczorajsza pizza /ciasto z masłem i suszonymi pomidorami z czosnkiem - całą torebkę wsypałam do drożdży i wody z mlekiem/.
Pyyycha
Dzisiaj, jak słonko osuszy moje poletka, to dozbieram ogórasów i może większy gliniak zaprawię/małosolnie??
Ten niedzielny dzisiaj lub jutro wyjemy, bo to malizna jest - może 2 litry.
Ogólnie jest fajnie, deszczu dolało na maxa, ciut postraszyło błyskami i grzmotami, a teraz już spokój i chmury zmieniają kolor z ciemnego, burego na jasny szary, z prześwitami słonecznymi.
Fajnego dzionka
Witam. No wreszcie i do mnie dotarł deszcz... burza była w nocy, z lekkimi grzmotami i piorunami... lekkimi. Trochę mi nie na rękę ten deszcz w nocy, bo akurat w sobotę wyrwałam czosnek zimowy i zostawiłam na grządce, by wysechł, bo tak zgodnie ze sztuką ogrodniczą powinno się robić... no to wysechł...
Dziś pogoda trudna do zdefiniowania... od wschodu słońce, od zachodu jakieś chmury...
Pierogi Goplany zachęciły mnie też do zrobienia i miałam je dziś ugotować, z borówką amerykańską, bo innej nie mam... ale dziś mam lenia, poza tym ręka mi coś spuchła, prawa dłoń... oj, ciągle coś...
A poza tym... trzymajcie się zdrowo.
Moje ogórki w lodówce przetrwały, dziś malosolne zrobię.
A te co się "zrobiły " w trakcie mojej nieobecności, to wielkoludy porosły, mizerię trzeba będzie zrobić.
Pomidorków też zebrałam multum, siostrzenica będzie miała co jeść, bo uwielbia.
Noc we własnym łóżku była, dopiero rano do pracy.
Mała chora, kaszle okropnie. Trzeba przetrwać, zobaczymy jak będzie w dzień (bo wczoraj w dzień było spokojnie, bez kaszlu).
U mnie prognoza mówi o deszczach do niedzieli. Zobaczymy czy uda nam się gdzieś pojechać. Niestety nie przełoży się to na jakiś znaczny spadek temperatury.
Zdjęć z Middlesboro nie mam. To maleńka mieścina, o tym, że w kraterze dowiedzieliśmy się ostatniego dnia wieczorem, z informacji na witaczu, schowanym w krzakach, pierwszy raz jechaliśmy wtedy z pasa po prawej stronie, normalnie trzy pasy dalej, do skrętu w lewo (były 4 pasy na skrzyżowaniu).
Ale zaraz coś Wam pokaże.
Fajerwerki na 4 lipca, widok z hotelu brata.
Miejsce, gdzie trzy stany się stykaja, te linie to granica.
Oraz widok z Pinnacle overlook, miejsca, gdzie widać wszystkie trzy stany z jednego punktu widokowego (ale na zdjęciu to nie wiem czy załapałby się na panoramie).
I zdolności adapcyjne.
Jeszcze 4 lata temu tak wyglądałam na upale, jak samochód, któremu woda się zagotowała w chłodnicy, bez siły. Ludzie pytali mnie czy ze mną wszystko w porządku.
Zdjęcie było robione 4 lipca.
W tym roku, poza potem z racji wilgotności, nic mi nie było, nie byłam zdechła.
Paradoksalnie mój brat, mimo choroby ograniczającej go w aktywności, znosił wszystko dużo lepiej niż ja po przylocie.
Inna sprawa, że tu było cieplej, a w Polsce ekstremalne temperatury trafiały się bardzo rzadko.
Teraz to w Polsce cieplej, u mnie ledwie 33 stopni sięga.
Ja tak właśnie wyglądam w upał. A nawet bardziej. Buzia czerwona,czoło zroszone. Zadziwiające,że zawsze pocę się tylko na twarzy. Włosy nieraz muszę myć 2x dziennie. Prawdopodobnie to przez nadciśnienie,ale sama nie wiem. W każdym bądź razie jest to dla mnie duży dyskomfort.
Oj wspaniałe te miejsca w które się udajecie. Zwiedzisz kawał świata i z tego co widzę po zdjęciach to Ameryka jest bardzo różnorodna,że się tak wyrażę. Życia nie starczy,żeby wszystko zwiedzić. Niezwykły kraj,po prostu pięknie,a co dopiero jak się to wszystko ogląda na żywo.
Taka prawda, życia nie starczy, żeby całe Stany zobaczyć. A reszta świata też kusi.
Mamy mapę Stanów z magnesów, w pudełku, na tablicę dokładamy te, w których byliśmy, trochę naciągając, bo dajemy też te z lotniskiem na przesiadkę. Daleko do bycia choć raz w każdym stanie.
Odnośnie adaptacji - ja od jakiś dwóch lat zaczęłam czuć zmianę. Niby na dworze nie było luksusów jeszcze, ale zimą ciało tęskniło do gorąca. W tym roku sama byłam zaskoczona. Ciągle nie dam rady być non stop na zewnątrz, nie dam rady na wielką aktywność fizyczną. Ale nie zdycham z gorąca.
Witam czwartkowo
Ale mokro! Na zmianę pada albo dżdży. Odpuściłam sobie poranny spacer. W taka pogodę najlepiej jest usiąść w fotelu z kubkiem dobrej herbaty i z książką. No ale niestety najpierw muszę odbębnić godzinki w pracy
Tradycyjnie powinnam dziś zrobić zakupy weekendowe ale chyba z parasolem nie będzie mi się chciało taszczyć siatek. Jutro też jest dzień.
Na obiad zaplanowałam kalafiora z masłem i bułką tartą. W tym roku jakoś szczególnie mam na niego "smaka".
Może tradycyjnie skusicie się na herbatę? Mam z cytryną i sokiem.
Dobrego dnia
Polecam bardzo fajny i przystępnie napisany artykuł. Temat: "10 najzdrowszych owoców dla serca"
https://dietetycy.org.pl/10-najzdrowszych-owocow-dla-serca/
Witam i wklejam obiecany Goplanie adres:
blyskawiczne-buleczki-nadziewane Krystyny
Dziękuję bardzo Smosiu bułeczki brzmią smakowicie i szybko Zrobię może jeszcze dziś,bo mam jagody i truskawki
Upiecz koniecznie bo warto. Smacznego
Cześć porannie.
Wczoraj było 39 stopni, odczuwalna powyżej 40.
Jak szlam podlewać o zachodzie słońca, to było 34.
W nocy trochę popadało, ale żadnego orzeźwienia, tylko większy tropik.
Ale trwa i drzewa trochę odżyją.
Dziś ma być powtórka z rozrywki. I tak do niedzieli.
Moja siostrzenica wczoraj poszła do mojej koleżanki na basen (ona ma go na osiedlu w starym mieszkaniu), siedzieli do 4 po południu, gdzieś od 10.30. Dobrze, że mnie nie było, bo tyle godzin na zewnątrz nie wiem czy dałabym radę. Ale Asia zadowolona, to najważniejsze.
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!
No i mamy koniec tygodnia pracy. Jeszcze tylko parę godzin i luzik
Dziś poranek całkiem przyjemny. Przestało padać więc chłodno ale sucho. Fajnie jest się przejść tak z rana. Zaraz człowiek dostaje energii
Wczoraj udało mi się wrócić do domu między jednym a drugim deszczem i w związku z tym zrobiłam sobie zakupy. Dziś mogę omijać sklepy
Patrzyłam na prognozę pogody na weekend i trochę słabo się zapowiada. W niedzielę ma u mnie padać. Szkoda Ale nic to! Coś się wymyśli żeby spożytkować wolny czas.
A jak tam Wasze plany? Jakieś słodkie wypieki?
Dobrego dnia
Witam ;)
Przed chwilką wrócił nasz Doduś, zjadł śniadanko, deser i znowu poleciał, tym razem blisko - na sosnę przy schodkach do domku.
Odlatuje na noc coraz dalej, coraz dłużej rano każe na siebie czekać.
Dzisiaj już myślałam, że nas porzucił dla nowych kumpli, ale jednak wpadł coś przekąsić - wesoły i chętny do zabawy /włazi mi na głowę gdy nie związuję włosów myląc je z krzakami , ramiona lub plecy gdy schylam się po jego żarcie/.
Jest rewelacyjny i gdy na dobre odleci, to syndrom opuszczonego gniazda mam jak w banku.;(( Trudno, muszę pogodzić się z tym - jest wolnym ptakiem i nie mogę go zamknąć w klatce czy kojcu, ale tęsknić będę okropnie.
Pozdrawiam :) i pędzę do Dodulka, by nacieszyć się nim ile mogę, zanim wybierze wolność na stałe.
Absolutnie Ci się nie dziwię, że już teraz myślisz o tej nieuniknionej tęsknocie. Z jednej strony karmisz go żeby był silny i w efekcie samodzielny a z drogiej czujesz, że rozstanie przyniesie "pustkę". Ale póki co ciesz się ta wyjątkową relacją z Dudusiem
Masz w pamięci kotusie, co musiałaś oddać - wiesz jak trudno takie milusie stworzenia wypuścić z domu.
Witam w 2 tygodniu lipca
Pogoda u mnie +17 ,zaraz będzie deszcz. Dla mnie to wielka ulga,po tych upałowych męczarniach.
Kochane,na Was zawsze można liczyć. Proszę poradźcie jaki prezent sprawić na 40 urodziny koleżanki,która ma dosłownie wszystko. Śpi na kasie jak się to przysłowiowo mówi. Nie obce jej SPA,ani nic w ten deseń. Właśnie wróciła z mężem z tygodniowego pobytu. Dostałam zaproszenie i teraz jestem w kropce. Co podarować? Może macie jakieś fajne pomysły? Z góry dzięki za każdą podpowiedź
Butelkę dobrego czerwonego wina, truskawki w czekoladzie, takie ręcznie robione i jakiś gadżet na 40-tke ze śmiesznym napisem.
To mi przychodzi do głowy.
Naj, naj dla mnie /ja nie śpię na kasie / byłby wypasiony tort domowy lub inne ciacho:
kukułka
pijana śliwka
truskawkowe/jagodowe z lekkim kremem, galaretką na biszkopcie
orzechowe z bitą śmietaną i serem /jest na wużecie/.
Zaraz poszukam w ulubionych.
Do tego kwiatek w doniczce ozdobnej.
ananasowo-orzechowe-z-masą-serową
Hm...trudny temat. Nie zazdroszczę, ale tak mi przyszło na myśl, że jeżeli ta koleżanka wszystko ma, to pewnie mieszka we własnym domu z ogrodem i może byś jej w prezencie kupiła jakieś piękne, szlachetne drzewko lub krzew. Oczywiście myślę o takim, które się wkopuje do ziemi i potem jest pamiątką na długie lata.
Dziękuję Smakosiu,fantastyczny pomysł. Nigdy w życiu bym na to nie wpadła by kupić drzewko. Rzeczywiście mają dom z ogrodem i miejscem na koziołki które hodują Jak najbardziej jest miejsca by posadzić jakieś ''romantyczne'' drzewko cieszące oko.
Co do podpowiedzi Ekkore,też fajny pomysł. Koleżanka lubi czerwone wino,oj lubi. Więc ten pomysł tez wykorzystam,a śmieszne gadżety teraz na czasie
Ja dostałam od moich pracodawców na urodziny drzewko owocowe, z wielką donicą i workiem ziemi do tego.
Drzewko posadzilam do gruntu, bo mrozoodporne bardziej niż figi. A do donicy kupiłam cytryne Mayers.
Prezent bardzo mnie ucieszył, właśnie zakwitł
No proszę,czyli warto sprezentować krzaczek lub drzewko. Ważne tylko,żeby się przyjęło. Fajnie wygląda Twoje urodzinowe drzewko,bardzo dobry pomysł
Dla kogoś kto lubi ogrodnictwo to jeden z lepszych prezentów.
W życiu sama nie kupiłabym cytrusa, bo się bałam, że zmarnieje. Ale jak dostałam to mam, i jeszcze kupiłam kolejne, takie prawdziwe, a nie modyfikowane do temperatur.
Moje figi i teraz calamondin są już odporne na mrozy takie jakie są u nas.
No proszę jak to się dobrze złożyło,że ktoś Ci sprezentował i teraz cieszysz oko ślicznym cytrusem.
Zapowiadany deszcz jakoś omija nasze rejony. Miało lać całą noc, ale nici z tego.
Coś tam padało, bo szyba była mokra, ale to tylko pogarsza sytuację, bo robi tropiki.
Wczoraj tak niespodziewanie pojechaliśmy do ptasiego parku.
Miałam jechać dzisiaj, ale prognoza nie była zachęcająca. A, że skasowali małej pływanie, zapowiadany deszcz miał być dopiero po 4 po południu (nie było, hehehe), to po 11 zdecydowałam- bez ipada z filmami i smoczka dla małej (bez tego dalsza podróż była niemożliwa wcześniej, cierpliwości starczało jej na 10 mil), w klapkach (z paskami za piętę). Było super, jedyna wada to sauna za darmo, płynęło po nas. Temperatura wysoka, ale że praktycznie wszystko pod drzewami, to nawet się nie czuło gorąca tylko tą wilgotność powietrza.
I drugi raz byłam w szoku na zdolności adapcyjne ciała. Bo nie czułam kompletnie wykańczającego upału.
A wieczorem poszliśmy na pizzę. Też z małą, bo mama miała operacje do 20 prawie. Czułam jakbym z wnuczką była.
Zamówiliśmy małą margarite dla dziewczyn. Była to pizza z pesto i pomidorami (pierwsze zdziwienie) o średnicy 40 cm (drugie zdziwienie). Jak zobaczyłam- ale ja tego nie zamawiałam, miała być mała.
Nasza, dla mnie i dwóch chłopa miała średnicę 50 cm. Ale taką zamawiamy, bo mąż lubi na potem. Nie daliśmy rady zjeść całej, ja zjadłam kawałek od dziewczyn - pierwszy raz pizza mi tak smakowała, że jestem gotowa na powtórkę na już. Nie przepadam za pizzą. Zjeść mogę, nawet mi smakuje w trakcie, ale myśl o następnej potrzebuje długiej, może półrocznej przerwy. Mój mąż jest niepocieszony.
Tylko nie wiem jak to ogarnąć
Bo małej nie dam rady na 200 %. A na kawałki jest odgrzewana, a nie świeżo pieczona.
Na ucztę dla oka wstawiam Wam kilka ptasiorow.
Ptasiory różnego kalibru. Każdy z nich piękny i wyjątkowy
Ciągle udaje, że pada, zamiast zapowiadanego całodniowego deszczu tylko jedna ulewa. Wczoraj była wcześniej, zwolniła z podlewania.
Dzisiaj dzień napięty. Jedziemy na pancernik, potem przeprawa przez rzekę do miasta, na burgera i piwo. Jak nam się będzie chciało to po południu akwarium i plaża, ale to zależne od deszczu czy się namyśli.
A jutro wyprawa do zoo, też pod znakiem zapytania, bo wszystko zależy czy popada czy nie. Ale jutro ma być chłodno, dla mojego brata idealna temperatura na bycie na dworze.
Od środy mam wolne do końca tygodnia.
Może z siostrzenicą nad ocean pojadę na jeden dzień.
Niby koleżanka zapraszała nas do siebie, na dwa dni, jest od dzisiaj z wnukami na wynajętym przez tydzień. Tyle, że mam w czwartek dentystę, nie chcę przekładać, więc tylko na dzień możemy jechać.
Za tydzień sobota w domu - przegląd rejestracyjny samochodu muszę zrobić, trzeba chałupę ciutke ogarnąć, pranie, fryzjer, na niego cieszę się nieziemsko..
No chyba, że poprzekladam i pójdziemy na plażę jeszcze. Zobaczymy.
Oj, dzieje się u Ciebie dużo. Czas zorganizowany tak, że palca nie ma gdzie wcisnąć Siostrzenica z pewnością wróci pełna wrażeń i długo będzie wspominać te wakacje.
Witam sobotnio
Ale zleciał poranek. Już jest południe
Rano wypiłam na spokojnie kawę i zapowiadało się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. No normalnie tylko się śmiać - człowiek jest naiwny i myśli, że ma kontrolę nad wszystkim Wystarczył jeden i drugi telefon a potem coś do załatwienia i już po poranku
Pogoda lipowata. Pada, pada, pada... Ale nie marudzę, bo nie jestem na urlopie a w domu zawsze jest coś do zrobienia. Kiedy pada, to przynajmniej robię to, na co ciągle szkoda mi czasu.
Póki co pomyślałam, że tydzień temu wstawiłam do Kawiarenki pierwszą część fotek i obiecałam, że przygotuję coś jeszcze więc dziś druga porcja. Tym razem będzie to wspomnienie ze zwiedzania starożytnych ruin w Efezie (pierwsze 5 zdjęć) i najwspanialszego starożytnego miasta jakie widziałam czyli z Hierapolis (10 zdjęć). Leży ono na zboczu góry Cökelez, powyżej wapiennych tarasów Pamukkale, co dodaje uroku i magiczności temu miejscu. Nie można również nie wspomnieć o tym, że wszystko to odkrywa się słuchając bardzo głośnego "śpiewu" cykad.
Ostatnie 2 zdjęcia, to
kaplica zbudowana na fundamentach domu, w którym schyłek swojego ziemskiego życia spędziła Matka Boska. Dom ten znajduje się na wzgórzu Coressus zwanym Wzgórzem Słowików, położonym powyżej Efezu.
Udanego dnia!
Wieelkie dzięki, to ten rejon Turcji już znam . Jeszcze tylko Stambuł, może Ankara i lecimy do Grecji.
Tak uwieczniłaś te fotki,że czuję się jakbyś mnie przeniosła w czasie do tych miejsc,do tego opowiadasz jak prawdziwa przewodniczka Och,chciało by się tam być...
Witam w sobotę :)
U nas zaczely sie upalne dni. Z dnia na dzień coraz bardziej gorąco i sucho. Dziewczyny gdzie Wy macie ten deszcz? Wyślijcie ekspresem do mnie, bo u mnie już dwie beczki opróżnione a deszczu ani śladu
Smakosiu - przesliczne zdjecia i piekne klimaty
Ekkore - fajne ptaki, ale przedostatniego nie znam...
Smosiu - ale masz fajnie, jak Ci ptak na głowę siada, to musi Cię bardzo koffac
A ja korzystając ze słonecznej pogody, wybrałam się na pole lawendowe, tam odnalazłam ciszę, spokoj, relax i piękne widoki natury
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
Mam ochotę wykrzyczeć - PRZEPIĘKNE!!! Zazdroszczę, że mogłaś to zobaczyć na własne oczy. To jak jakaś bajka o jednym kolorze z zabłąkanym makiem.
Dziękuję! Muszę to zobaczyć jeszcze raz i jeszcze raz...
Ps. Czy ja dobrze widzę, że tam w oddali jest budka telefoniczna?
Tak, to taka atrakcja dla odwiedzających, poniewaz sa co roku robione konkursy na najpiekniejsze zdjecie posrod lawendy i przyznawane nagrody za pierwsze, drugie i trzecie miejsce, a ludzie wykorzystują praktycznie wszystko :)
Moja koleżanka kilka lat temu zdobyła drugie miejsce, bo zrobila piekne zdjecie z pszczołą siedząca na lawendzie, a do tego trzeba juz oka i cierpliwości, bo owady przemieszczają się bardzo szybko i króciutko siedzą na kwiatach, a jej sie udalo :)
Uwielbiam tam jeździć w tygodniu i do południa, kiedy nie ma tylu ludzi, gdzie można swobodnie wysłuchać swoich myśli i zrelaksować się słuchając brzęczenie pszczół i upajając się zapachem lawendy, a zapach zależy od jej rodzaju. Wiem, ze w Polsce tez sa piekne pola lawendowe, które można odwiedzić np. Lovenda kujawska i naprawde warto
https://lovendakujawska.pl/
Pozdrawiam :)
Doskonały pomysł żeby poszukać w swojej okolicy pól lawendy albo tam, gdzie się wyjedzie. Już sprawdziłam czy coś znajdę na Kaszubach. Myślę, że podjadę w jedno miejsce ale obawiam się, że nie będzie ono aż tak wspaniale, jak u Ciebie. Sprawdzę
Najbardziej "zazdraszczam" Ci tego, że możesz tam pójść w dowolnym momencie i każdego dnia. Jej, jak ja bym tak chciała O poranku czy zachodzie słońca jest najpiękniejsze światło do robienia zdjęć. Może być bajkowo. Ech!
Wystarczy niewielka ilość lawendy a serce i dusza jest ukojona. Wcale tak blisko nie mialam, bo sam transport zajął mi niecałą godzinę jazdy autobusem, ale naprawde warto, dla każdej ilości lawendy, nawet dla kilku krzaczków
A wiecie, że mieszkam w zagłębiu lawendowym? Podobno Karolina Północna jest potentatem.
Wcale za wiele pol lawendowych nie widziałam, pewnie są gdzieś poza drogami głównymi. Bym powiedziała, że tyton, kukurydza i bawełna dominują.
Zasługuje na Isze miejsce - taki moment uchwycić, tak pięknie, to jest sztuka.
Ten ostatni do żuraw, zresztą jak i pierwszy.
Grey crowded crane, ptak afrykański, nie mam pojęcia jak po polsku.
Flamingi to wiadomo, a te niebieskie to gołębie.
Lawenda przepiękna!
Ha ha ha, to mi chodziło jednak o te golebie Dzięki :)
Lawendowe pole,jakie piękne,cudne u mnie też sobie rośnie w dużej donicy przed domem by oko pocieszyć i jaka odporna na upały! Wspaniała roślina,polecam
Natura rozdaje prezenty na każdym kroku Dziękuję za ten urokliwy klimat
No wlasnie, dobrze zauwazylas Goplano, roślina bardzo odporna na upały, gdzie mając 3 kupione bukiety lawendowe przy upale, nie martwilam sie, ze cos zlego z nimi sie stanie
Dodaje link z walorami lawendy włącznie z przepisami :)
https://sekrety-zdrowia.org/lawenda-wlasciwosci-przepisy/?fbclid=IwAR3amrwpqmo3iYSDz0v5Bx1cjIL4gACERDxjnUk6aOerEzBryrqLNa5W19k
Witam niedzielowo
Wyszłam z samego rana na balkon zaczerpnąć powietrza i aż się zdziwiłam - tak zimno to już dawno nie było. Wiatr to jeszcze potęguje. Ale za to świeci słońce więc dobrej energii nie brakuje
Wczoraj wieczorem wyciągnęłam z lodówki ostatnią gałązkę mięty. Pamiętacie jak jakieś 2 tygodnie temu mówiłam, że przyjaciółka przyniosła mi z ogrodu i, że przechowuję ją w mokrym ręczniku papierowym? Żałuję , że nie pomyślałam żeby zrobić zdjęcie ale wierzcie mi na słowo - po tak długim czasie była niezmieniona. To niesamowite, że tak doskonale sobie radzi w tej lodówkowej szufladzie.
Tak więc zaproponuję Wam teraz herbatę tylko z cytryną - miętę musicie dołożyć swoją
A jak tam plany na niedzielę?
Dobrego dnia
Dopisano 2022-7-10 8:20:24:
Polecam w wolnej chwili bardzo ciekawy wywiad ( Magda Mołek rozmawia z Dorotą Szelongowską)
Ja nie przechowuję mięty, idę po świeżą. Nie suszę też, raz próbowałam, ale to już nie to samo, czekam aż odbije na wiosnę.
Mam plan zrobić trawnik miętowy, jak mąż będzie kosił, będzie pięknie pachniało. Znaczy mięta mi się przesadziła z rozmarynem, ten padł w gruncie, a mięta ma się dobrze.
Zobaczymy co ona na moje plany, czy jej inwazja na trawnik będzie taka jak zakładam? Szczególnie czy da radę przejść pod folią chroniąca przed chwastami.
Jak nie, tyle ile rośnie, będzie musiało wystarczyć.
Moje krzaki mają już 6 lat.
Niedziela już.
Szybko idzie do przodu, zaraz połowa lipca.
Wczorajsze plany zostały ograniczone, bo dużo dłużej nam zeszło na pancerniku. Mieli coś w rodzaju dnia otwartego, wolontariusze stali co krok i opowiadali, demonstrowali jak działa sprzęt. Ja oblecialam w ponad dwie godziny, reszta szła trzy. Ja nie umiem stać w miejscu, nie robię zdjęć w środku, bo potem i tak nie pamiętam co to, byłam kolejny raz, więc męczę się w tempie mojego męża. I lubię oglądać sama.
Ale czekałam na nich w klimatyzowanym...Pancernik nie był, ogromnie duszno w środku
Jak popłynęliśmy na lunch do miasta, potem na lody (rewelacyjne, kolejka przez duży sklep aż na zewnątrz), to nawet nie mieliśmy czasu na spacer deptakowym pomostem wzdłuż brzegu rzeki, bo ostatnia taksówka wodna odpływała. Ale i tak było super.
Solidnie popadało, ale zamiast całodziennej ulewy znowu było wieczorem, zdążyłam podlać.
I prognoza przesunęła deszcz na dzisiaj, co przeniosło nam wyprawę do zoo na kiedyś.
Dzień się nie zmarnuje, ciut dłużej pospia, ja też później wstałam. Plany zmodyfikowane - jedziemy do New Bern i pałacu gubernatora.
A wieczorem do kina na Minionki.
Zdjęcie z pancernika North Carolina. W Wilmington, NC
I lody, dwie gałki. Znowu zapomniałam, że mają amerykański rozmiar, są ogromne.
Nie wiem co się stało,to spróbuję tutaj..Zrobiłam dziś na kolację pizzę Smosi,dodam,że bardzo pyszna. Chciałam zwyczajowo dodac zdjęcie,a tu klops,WuŻet odmówił mi wklejenia fotki. Nie wiem czemu,chcę sprawdzić
O pizza! Ja bym chętnie zjadła nawet na śniadanie.
Dzięki, pizza jak z knajpy i o niebo lepsza, bo bez wyliczania kosztów i ceny.
Ja ją piekę by zużyć kwaśną śmietanę, która najczęściej zostaje po smażeniu placków ziemniaczanych - to ulubiony nasz dodatek.
A pomyśleć, że kiedyś placki wolałam posypywać cukrem albo sosami pomidorowymi z mięsem.
Ale bym zjadła taką .
Witam poniedziałkowo
Wpadłam żeby się przywitać, bo póki co nie mam możliwości wypić z Wami porannej herbaty. Dość intensywnie zaczął się tydzień więc zmykam.
Dobrego dnia
Witam. U mnie w tej chwili burza... grzmi i leje... to już drugi raz w ciągu długiego okresu suszy.
No i jest dość chłodno.
Niedziela upłynęła mi na spotkaniu z rodziną, jako że były urodziny wnuczki, najmłodszej.
I powiem Wam, że starsza wnuczka, siostra tej młodszej, zrobiła taki tort, że wyglądał jak spod ręki prawdziwego cukiernika. Ma dopiero 15 lat, ale ma smykałkę do ciast, bo to nie pierwszy wypiek. Ale ten tort to cudo... tort oreo, cudny i pyszny. Niestety nie mam zdjęcia, a szkoda.
Poza tym to nic ciekawego się nie dzieje.
Trzymajcie się zdrowo.
Oreo tortowe, to musiało być pyyyszne.
Trudno, znowu przełknę ślinkę i podreptam do moich zroślaczków drożdżowych.
Od wczorajszego wieczoru, jeszcze ciepłe, pożeram.
Witam :)
U nas fajna, nadmorska pogoda - lekki wiatr, ciut deszczu bym nie musiała podlewać i słonko, chmurki też wędrują po niebie, ale są zwinne i nie zabierają nam zbyt dużo promyczków.
Mojego Dodunia podkarmiam czym mogę, on zaczyna świergolić wesoło i widać, że lubi u nas przebywać - jest syty, bezpieczny i baaardzo koffaaany
Wczoraj już dał mi ciut luzu, sam wie gdzie może bezpiecznie przesiadywać i nie muszę go już tak bardzo pilnować/chronić przed kociarnią wędrowną /nasze są izolowane od niego/.
Wreszcie upiekłam drożdżowe zroślaczki, swoje z 400g mąki luksusowej 550 i 3 jaj /2a były malutkie, to nie oddzielałam żółtek/.
Nadzienie: siekane śliwki suszone z powidłami + wielkie rodzynki, po 1nym do każdej bułci.
Na próbę ubiłam rózgą jajca z cukrem brązowym, potem wkruszyłam drożdże świeże i lekko spieniłam wszystko razem. Efekt świetny - ciasto puchate, leciutkie, bardziej jak biszkoptowe niż drożdżowe.
Dzisiaj obiadek mięsny albo pierogowy, zobaczę jak wyrobię się z moimi planami ogrodowymi i sprzątaniem.
Duży słój małosolnych też wczoraj po zbiorach mam, parę sztuk też dostałam od dobrej Sąsiadki. Fajna ta pora roku, gdy tyle pyszności rośnie nam pod nosem.
Pozdrawiam
Witam we wtorek
U nas 13 stopni. Niezły spadek temperatury po takich upałach. Wczoraj był taki senny i rozkojarzający dzień,że musiałam się bardzo pilnowac,żeby nie popelnić jakiejś gafy. A i tak mi się nie udało. Jechałam do dentysty i przejechałam. Musiałam nadrobić drogi. W dodatku pod wieczór zaatakował mnie ból głowy i trzyma do teraz. Pozdrawiam i zdrówka życzę
Dla Ciebie też dużo zdrowia - niech ból głowy odpuści. Trzymaj się
Odpocznij, wyśpij porządnie a ból minie, jak nie, to łyknij pigułę i na pewno odpuści.
Pozdrawiam
Witam wtorkowo
Odhaczam w kalendarzu dzień za dniem spoglądając z utęsknieniem na cyfrę "22", bo zaraz po niej tydzień urlopu. Jupi!!! Jej, jak ja się cieszę!
Dziś wreszcie się wypogodziło. Rano nie dało się wyjść bez swetra ale teraz już jest bardzo przyjemnie. Ponoć w ciągu dnia będzie nawet 25 stopni. Idealna temperatura. Idę do rodziców w odwiedziny więc może uda nam się zrobić spacer.
Moja mama ma ogromne zwyrodnienia kości w stopach i czasami jest taki dzień, że nie daje rady założyć butów. Ma takie odczucie jakby miała w nich kamienie. Swego czasu przechodziła chemioterapię i wtedy to wszystko się nasiliło. No ale zawsze mamy nadzieje, że może dziś będzie ten lepszy dzień
Jakie macie na dzisiaj plany? Co dobrego na obiad? nam się zachciało najzwyklejszych naleśników. Dawno nie jadłam więc dziś będzie smażenie
Zostawiam herbatę. Częstujcie się.
Dobrego dnia
Witam :)
plany mam na dziś średnie, czyli niezbyt napięte.
Umiarkowany luz, bo zakupy rankiem odwaliłam, niby nic, podstawowe: pieczywo, ser, słodycze i pomidory, iii ponad 60 zeta poleciało.
Można już wpaść w dziurę domową budżetową, niedawno w aldiku za bieżące zakupy + kawa i owoce na sok, prawie 400. - to ja w szoku przykasowym.
Jest fajnie, a podobno będzie jeszcze lepiej.
To tyle smęcenia, na wesoło mamy Ptasiora, tak już podrósł i nie jest pisklakiem nielotnym tylko podrostkiem czupurnym i ciekawskim.
Nadal go karmię, bo sam to on tylko małe badylki umie znaleźć a one są razej niezjadliwe.
Zbieram nadal ślimaki, na deser poziomki i maliny, siekane rodzynki namoczone w wodzie i wykopuję gliiizzzdyyy, bleee.
Cóż robić, skoro rodzice nie są zainteresowani swoim dzieciątkiem.Natura jest bezlitosna, aż za bardzo jak dla mnie.
To do pracy, obiadek dzisiaj mięsny, kolejne mięsko muszę zaprawić, na pocieszenie mam ogórasy pyszne i one mnie ratują przed zapaścią - przegryzam co jakiś czas, popijam wodą ogórkową i jakoś pcham ten domowy kram do przodu.
Fajnego dnia Wszystkim życzę
Witam. U mnie też zimnica okropna. Do tego co jakiś czas pada. Wczoraj to chyba ze 3 burze przeszły w ciągu dnia, nie bardzo szkodliwe i krótkie. Dziś już też padało, choć bez grzmotów.
Syn nad morzem też nie ma dobrej pogody, choć dziś dzwonił, że zapowiada się słoneczny dzień.
Na obiad robię /dla siebie/ cukinię w cieście, M ma swoje ulubione mięso i zupę.
Smakosia wspomniała o naleśnikach, też bym zjadła, najchętniej z jabłkami smażonymi, o z papierówką. Jak dotrę na działkę to przywiozę i zrobię wtedy naleśniki.
Za chwilę lato się skończy, a na dobrą sprawę, jeszcze go nie było. A od Hanki zimne wieczory i ranki...
Ceny szaleją i to nie kilkanaście procent. Kiedy patrzę na rachunek, to niektóre rzeczy kosztują 2 razy tyle albo i więcej. Co mi z tych uśrednionych wzrostów, które powstają z porównania np. ceny chleba i wagonów....
Ale co im tam na górze, wiedzieli, że tak będzie, bo już rok temu dali sobie podwyżki 40-60%, a lud ma się zadowolić tarczami.... wkurza mnie to wszystko...
O, u mnie znowu wieje i leje... dawno nie padało...
No to trzymajcie się zdrowo i ciepło.
Goplano, etopiryna jest jedyna na migrenę wg mnie.
Ceny szaleją wszędzie. U nas najbardziej podrożała drobnica. Niby to niewiele, ale w rzeczywistości często ponad 100 %.
Teraz za 100 dolarów ledwie dno wózka zajęte.
A jeszcze durne demokraty pogarszają sytuacje. Dają kasę, niby na wsparcie, tyle, że to napędzi inflację jeszcze bardziej.
Gdybyśmy mieszkali w Kalifornii dostalibyśmy koło 1000 dolarów. Ale czytałam, że u nas też coś szykują, aby nie być gorsi. Tyle, że to nie jest rozwiązanie problemu.
Dzisiaj idę na godzinę do pracy. I mam wolne, poza wieczornym podlewaniem w pracy.
Smosiu, podarujesz nam jakąś kolejną fotkę swojego, skrzydlatego przyjaciela? Ciekawa jestem jak teraz wygląda. One tak szybko rosną.
Może być problem - dzisiaj nie przyleciał, a to znak że sam sobie już radzi w dziczy.
Wczoraj taki był poważny, jakby chciał mnie pożegnać, a ja nieświadoma niczego nie cykałam już fotek, bo przecież mam dużo czasu jeszcze na to.
Nie wiem, nie obiecuję, ale jak tylko wpadnie na świeżynkę ślimakowo-robaczą to go obcykam dokładnie.
W sumie, to chyba dobra wiadomość, bo wyraźnie odezwał się w nim zew natury. W razie czego wie, gdzie jest bezpiecznie Nie wiem czy u ptaków tak to funkcjonuje ale wyobraźnia tak mi podpowiada
Bardzo dobra, im dłużej siedziałby przy mnie i na mojej głowie /dosłownie /, tym trudniej byłoby go zwrócić rodzince, naturze.
Witam we wtorek :)
U nas seria upalow. Codziennie w okolicach 30 stopni i tylko ranki są rześkie i późne wieczory, dlatego tez moge wlasnie pisac.
Teraz rozumiem Alman, dlaczego nie byla az tak aktywna na WZ podczas upałów, bo po prostu człowiekowi brak sil i checi, żeby jeszcze siedzieć przy kompie
Deszczu niestety nie ma od dawna, susza taka, ze aż ziemia woła o trochę wody...
Dlatego wybaczcie, ze na razie nie bede czestym gosciem, przynajmniej dopóty, dopóki pogoda się nie zmieni chociaż trochę.
Zazdroszcze Wam (pozytywnie oczywiście) tego chłodu i opadów...
Nie mam chęci nawet gotować obiadów, no ale cos jeść trzeba ;)
Goplano - jeśli nie chcesz brać tabletki na bol glowy, to przewiąż sobie chustkę zwinięta dookoła głowy tak jak kiedys wspominala Alman. Cos w tym musi być, bo są nawet specjalne opaski gorczycowe na głowę wlasnie w razie bólu, nawet migrenowego.
Smosiu - Twój ptasi wychowanek naprawde Cie koffa
Smakosiu- ciesze sie na urlop razem z Toba, bo w koncu lato, to czas odpoczynku i wytchnienia od zwykłych codziennych prac
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i czekam z utęsknieniem na deszcz i przynajmniej na lekkie ochłodzenie
Witam środowo
Wtorek udany - naleśniki wyszły smaczne i co najważniejsze udało nam się zrobić spacer. Oczywiście nogi Mamę bolały ale była dzielna i nie poddawała się
Dziś od rana jakoś szaro i te chmury takie gęste. Przekornie wskoczyłam w sukienkę, bo nie godzę się na brak słońca Toż to lato!
Co tam planujecie na obiad? U mnie skromnie - muszę dokończyć kalafiora.
Dobrego dnia
Witam. Wypadałoby zawołać "huhuha, nasza zima zła...", bo u mnie wczoraj lało i wiało, dziś tylko wieje, ale zimno. Nie wiem czy ten deszcze w ostatnich dniach /chyba dwóch/ spowoduje, że ziemia nieco odżyje, bo tak jak u Nadii, susza panowała od wiosny.
Taka zimnica nie nastraja do czegokolwiek, podobnie zresztą jak upały. Niezbyt udane to lato...
Trzymajcie się zdrowo i... ciepło.
Witam słonecznie :)
i ciepło. Trochę mi smutno, bo to 1szy poranek bez mojego Świergolka.
Ptasior podrósł, dobrze już lata i jest ciekawy świata /że tak sobie na pocieszenie rymnę / - wybrał lot przełajowy, może do rodzinki wrócił?? nie wiadomo, ale cieszy mnie to, że jest samodzielny i mądry.
U nas obiadek wczorajszy - pieczone mięsko i małosolne.
Może bułcir Krystyny na pocieszenie sobie machnę, wczoraj śmietankę kupiłam, a śliwki i marcepan zawsze mam.
Udanego, zdrowego dnia życzę
Smosiu, za tę piękną troskę i pełną poświęcenia opiekę zasługujesz na wszystko, co najlepsze
Witam czwartkowo
Patrzę za okno i znowu widzę gęste chmury. Miejscami prześwituje słońce ale nie da sie ukryć, że poranki są bardzo chłodne żeby nie napisać zimne. No bo co jest 13 stopni, kiedy ma się gołe nogi - zimnica i tyle. No ale nie marudzę - zawsze może być gorzej
Wczoraj po pracy gnałam do domu, bo miałam angielski. Potem szybko odebrać paczkę z InPostu, po powrocie jeszcze ogarnęłam ten swój "ogródek", bo liści bambusowych mam od groma. Nagle mi się przypomniało, że obiadu nie jadłam. Prędko ugotowałam kalafiora. Dziwny był ten dzionek. O godz. 20.20 poczułam taką senność, że nie było mowy żeby cokolwiek jeszcze zrobić i wyobraźcie sobie, że zasnęłam. Za oknem jasno, ludzie spacerują a ja już w błogim niebycie
A jak tam u Was - pogoda się poprawiła, jest cieplej? Jakie plany macie na dziś?
Smosiu, Twoja ptaszyna się pojawiła?
Dobrego dnia
Witam. U mnie ranek nawet ciepły i troszkę słoneczny /jakieś lekko zamglone to słońce/. Czytam zawsze co pisze Smakosia o pogodzie, bo syn urlopuje się nad morzem... nie jest zadowolony, pogoda mu się nie udała, ale w sobotę już wracają.
Dziś planuję wyjazd na działkę, aż się boję co tam zastanę.
Trzymajcie się zdrowo i... wesoło.
Nie ma mojego Ptasiora - 2gi ranek bez jego rozdziawionego dzioba, smutny, ale tak ma być. Każdy kiedyś wylatuje z gniazda.
Syndrom mojego opuszczonego gniazdka narasta - szukam prac na siłę, by zagłuszyć tęsknotę. Serce boli troszkę, śpię byle jak ale on chyba jest szczęśliwy, zdrowy i to jest naj, naj dla mnie.
Smosiu, jest tak, jak napisałaś. Twój Duduś poczuł co to wolność, zachwycił się i teraz cały szczęśliwy korzysta z życia. Jeszcze trochę i będzie szukał "drugiej połowy" a wtedy kto wie, co się wydarzy Może któregoś dnia zobaczysz koło siebie kolejnego nieopierzonego maluszka, który "rozdziawi" swój dziobek
Przytulam, bo wiem, że to smutne ale i piękne zarazem...
Rozstania zawsze są ciężkie. Ale dzikuski muszą wrócić na wolność, żeby przetrwać.
Albo zostać z całkowicie ograniczoną wolnością.
Nasze jaskółki mają już drugi miot, 5 sztuk. Zaraz zaczną latać, rodzice wygonią, bo ledwie się mieszczą w gnieździe i siedzą na krawędzi. Ciekawe czy będzie siedziała trzeci raz. W zeszłym roku zaczęła, ale chyba nici wyszły, jajka były tylko jajkami.
Jaskółki są piękne. Rzadko je widujemy.
Wróble siedzą od dawna w bluszczu i mnożą się na potęgę, aż za bardzo.
Mogą to być mazurki, kuzyni wróbli, bo ich nie odróżniam.
Smutne bardzo, piękne też.
Mógłby czasami wstąpić na małą przegryzkę robalową.
Chyba jednak odleciał za daleko, by tutaj bywać, na starych śmieciach.
Smosiu on wroci, chociazby po to, żeby się z Toba pożegnać i wtedy odleci na dobre, ale pożegnać się musi i zobaczysz go jeszcze raz chociaz przez chwilke. nie zapomnij mu przesłać całusów
Jak wstąpi to go ugoszczę i po łebku pogłaskam.
Poślę całusy i może przytulę, jak pozwoli.
Czas gna jak oszalaly.
Dziś urodziny mojego brata, 45.
Mój pierwszy wyjazd na kolonie, miałam 8 lat. Nad ranem krzyk mamy - Marian rodze.
Sąsiadka, pielegniarka odbierająca poród w domu. Pogotowie nie zdążyło.
Ja na kolonie się spóźniłam na autobus, tata mnie odwoził. To było blisko, więc nie taki wielki problem. I mało odwiedzin rodziców, bo nowonarodzone....
Męża samochód poszedł wczoraj do naprawy, coś przy chłodnicy się zepsuło. Zamówili część, ale to inny model auta, dopiero dziś będzie gotowe.
Ja muszę inspekcję rejestracyjną zrobić.
I mam dentystę, ale to tylko kontrola i ewentualne czyszczenie.
I dzień zleci.
A jutro nad ocean, z mieszanymi uczuciami, bo ma padać. Jedziemy do koleżanki, także schowamy się w mieszkaniu. A ocean i basen do dyspozycji. I pójdziemy do oceanarium.
Wczoraj robiliśmy ruskie, dużo wyszło.Jak goście nie zjedzą, będzie zamrożone dla córki czekało. Ja ruskich nie jem.
Robię ciasto na pierogi z mlekiem. Jako, że siostrzenica używa bez laktozy, zwykłego teraz nie kupuję, żeby nie było kolejnych pojemników w zapchanej lodówce.
Rano byłam w sklepie, ale akurat zostało puste miejsce, zwykłego nie kupiłam, bo przecież dzień wcześniej otworzyli nowy karton. Tyle, że wieczorem robili sobie gorącą czekoladę i nikt nie powiedział, że to na dnie zostało.
No to jeszcze wyprawę do sklepu miałam. Normalnie tam wszystko zamawiam do odbioru, mleko było dodane do koszyka, ale to nie jest na już, tylko zawsze za jakiś czas. Ale przy okazji kupiłam sobie awokado i jalapenio do faszerowania.
Nie wiem co z planami na weekend. Bo ta pogoda. Prognoza sobie, ona sobie. Zapowiedzi - deszcz i nie pada, bez deszczu, i leje.
Ale coś wymyślimy.
Ogarnięte podłogi są, wczoraj po pierogowaniu była to konieczność.
Ależ tam u Ciebie dużo się dzieje. Kiedy goście są w domu, to trudniej zapanować nad zakupami, bo zawsze ktoś, coś skończy i ujawnia się ten fakt kiedy sięgamy w potrzebie do lodówki
Życzę więcej słońca żeby udało się zrealizować wszystkie, fajne plany.
To prawda, wszystko trudniej, gdy lodówka zapakowana pod górę i nie widać, że ubyło.
Zapraszam Was na gofry, świeżą miętę przyniosę, takie zafundowałam sobie śniadanie. Gofry serowe, bez mąki, od jakiegoś pół roku moje ulubione.
Ależ one wyglądają! Język ucieka...nie powiem gdzie.
Już staję w kolejce po jednego a jak zostanie, to ustawię się jeszcze raz po drugiego
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Oj, jak dobrze, że to koniec tygodnia. Jeszcze tylko jeden i...będę cieszyć oczy zieloną przestrzenią i koić uszy błogą ciszą Aktualnie od miesiąca albo i dłużej pod oknami mojego biura jest wielka "demolka". Oprócz koparek, walców i innego ciężkiego sprzętu jest tyle różnych dźwięków, że czasami czuję się jakbym pracowała na placu budowy.
Dziś 13 stopni i spory wiatr, który potęguje uczucie chłodu. Nie szło się przyjemnie wiec musiałam trochę podjechać komunikacją miejską. Co to za lato? Gdzieś tam we Włoszech, Grecji czy Hiszpanii ludzie błagają o trochę chłodu, bo mają temperatury nie do wytrzymania a tu zaledwie namiastka lata. Hm...szkoda, że nie można tego jakoś wyrównać i wszyscy by byli zadowoleni. No ale trzeba przyznać, że lepszy jest ten chłodek jak czterdzieści parę stopni więc już nie marudzę.
Wczoraj przez chwilę słuchałam w Faktach informacji, że pod katem inflacji, to Polska jest (chyba) na drugim niechlubnym miejscu. Już teraz prognozy pokazują, że kiedy inflacja będzie spadać i dla przykładu (w przyszłym roku) w Niemczech obniży się do 4,5%, to Polska będzie już na pierwszym miejscu z wynikiem 9%. A to przecież nie są realne dane a jedynie statystyczne. Lekko nie będzie.
Dziś w planach obiadowych tylko miska sałaty z pomidorem, cukinią, cebulą, fetą i oliwkami. Mi nic więcej nie potrzeba
U Was pewnie jakieś bardziej wymyślne obiady, co? A co pieczecie? Ciacho będzie?
Dobrego dnia
Witam w piątek :)
U nas dalej upaly. Wstałam dzisiaj o 5.00 rano i podlałam ogródek, nawet zobaczyłam zachodzący księżyc, ktory wygladal jak okrągły bochen chleba.
W pomieszczeniach, w dzień, jest nie do wytrzymania, mury sie juz nagrzaly a tu w poniedziałek i we wtorek ma być przełom upałów czyli...37 stopni! To nie do pomyślenia, co się dzieje z ta pogoda
A jak tam w Polsce? Zapowiadają upały czy raczej chłodno?
Wyjeżdżam do Polski w środę, mam nadzieje, ze u Was nie ma upalow i troche od nich odpoczne. Bede świętować z tata urodziny :)
Pozdrawiam i zycze milego dnia
Myślę, że jest duża szansa, iż odpoczniesz w Polsce od upałów
Witam. U mnie dziś temperatura ok. 20 st. ale wiatr okropnie wieje, więc jest raczej uczucie chłodu.
Wczoraj za to był piękny, słoneczny dzień. Popracowałam trochę na działce. Większość czasu spędziłam na pracy, której nie lubię - obrywanie czarnej porzeczki, potem urwałam ciut czerwonej i może garść borówki amerykańskiej. Jakoś późno w tym roku dojrzewa. M zajął się papierówkami, trochę ich opadło, bo wiatry były ostatnio, no i malinami i wiśniami, których niewiele i dość wysoko.
Moje pomidory rosną, mimo, że nie podlewać, są pięknie zielone /odpukać, żeby nie zapeszyć/, nawet cukinia z drugich nasadzeń ma się dobrze i 2 malutkie sztuki już się pojawiły.
Zebrałam też 2 ogórki /słownie dwa/... to 2 krzaczki, których nie pożarły ślimaki. Wczoraj posiałam nowe, może zdążą urosnąć przed zimą.
Dziś muszę coś zrobić z owocami wczoraj zebranymi, ale jakoś nie bardzo mam ochotę za to się zabierać.
Na obiad naleśniki z jabłkami oczywiście, zgodnie z zapowiedzią wcześniejszą.
Zamieszczam kilka zdjęć zrobionych wczoraj na działce. Zapomniałam cyknąć pomidory, a miałam taki plan z dedykacją dla Smosi /chyba tylko Ona jest tu ogrodniczką, a i Nadia też ma ogródek/.
Miłego dzionka.
Naprawdę piękne masz te kwiaty. Nie wiem czy to tylko takie wrażenie, ale wydaje mi się, że masz bardzo duży ogród. Jak tam musi wieczorami pachnieć. ech!
Smakosiu, mój ogród cały ma 4 a, działka jest długa, a wąska /coś chyba 9 x44m o ile dobrze pamiętam/. Mój ogród to w większości krzewy i kwiaty ozdobne, ale są też krzewy i drzewka owocowe. Ziemia uprawa /grządki/ to teraz może 1/5 zajmuje. Moja działka teraz jest zaniedbana i to bardzo, jako że moje problemy zdrowotne wiosną dały mi porządnie w głowę i odpuściłam sobie wszystko, a mój M musi mieć towarzystwo, żeby tam pojechać, nie mówiąc o pracy /niezbyt przepada za robotami działkowymi, uważa, że na działce powinno się tylko wypoczywać/. Dawniej kwiatów miałam ogromne ilości, trochę bez głowy, bo za duża różnorodność, teraz to zostały szczątki, nie mam już tych sił, by to wszystko pielęgnować.
Cieszę się, że Ci się podobają moje kwiatuszki.
To, co dla Ciebie jest namiastką i uważasz, że zapuszczone czy zaniedbane dla mnie wygląda prześlicznie i szczerze podziwiam za ten ogrom włożonej pracy. możesz być dumna
Piękne kwiaty.
Ja nie mam kwiatów, wolę coś co daje plony. Lubię chodzić dookoła moich drzewek owocowych, nawet jak marne plony.
Z warzyw mam tylko pomidorki (pomidory bardzo słabo rosną, a pomidorków cała masa) i ogórki, te już chyba kończą żywot, usychaja. Na więcej nie mam czasu i siły na walkę z ekosystemem.
Ogród rajski, tylko siedzieć i podziwiać, wąchać kwiatki, słuchać natury.
A ja dzisiaj zerwałam 1szą malinówę, pomidor wielki był, słodziutki i smaczny.
Następne malinowe różowieją, bawole serca już prawie, prawie.
Żółtych nie ma jeszcze do jedzenia, ale one chyba z tych późniejszych.
Cukinie młode, cienkie /centkowane/ zrywam od jakiegoś czasu.
Zjadam je na surowo najczęściej, dzisiaj 1ną udusiłam do jajecznicy.
Ogórki wczoraj znowu ukisiłam, następne pójdą do musztardy na teraz, później zawekuję na zimę /musztardowe najlepiej nam smakują/.
Ogrodniczek tutaj więcej, ale chyba są zbyt skromne i nie chcą chwalić się swoimi plonami, a szkoda.
Kwiecie wspaniałe,rośnie sobie po swojemu i to jest piękne. Ogród jak marzenie. Samym widokiem można wypoczywać
Witajcie piątkowo
Po 4 dniach walki z uporczywą migreną wreszcie mogę parę słów napisać.
Przede wszystkim dziękuję za słowa wsparcia,to bardzo krzepiące. Niestety jak ta bestia mnie dopada,to żadna tabletka nie pomaga. A jeszcze wczoraj miałam kolejną wizytę u dentysty,którą musiałam przełożyć,bo nie dałam rady..
Dziś pomału wracam do życia,ale dalej jestem taka jakbym obuchem dostała.
Pogoda u nas na 18 stopni,trochę wiatrku,a wczoraj był deszcz a nawet burza.
Na obiad dziś fasolka szparagowa i surówka z lodowej,także szału nie ma. Poza tym lemoniada miętowa z brzoskwinią. Pozdrawiam i ... tymczasem
Witajcie piątkowo
Po 4 dniach walki z uporczywą migreną wreszcie mogę parę słów napisać.
Przede wszystkim dziękuję za słowa wsparcia,to bardzo krzepiące. Niestety jak ta bestia mnie dopada,to żadna tabletka nie pomaga. A jeszcze wczoraj miałam kolejną wizytę u dentysty,którą musiałam przełożyć,bo nie dałam rady..
Dziś pomału wracam do życia,ale dalej jestem taka jakbym obuchem dostała.
Pogoda u nas na 18 stopni,trochę wiatrku,a wczoraj był deszcz a nawet burza.
Na obiad dziś fasolka szparagowa i surówka z lodowej,także szału nie ma. Poza tym lemoniada miętowa z brzoskwinią. Pozdrawiam i ... tymczasem
Dziękuję,jak zawsze piękny obrazek z letnimi kwiatami
Fasolka to super wypas, moja dopiero zaczyna kwitnąć.
Nie wysilaj się, masz pomocników na których możesz zawsze liczyć.
Migreny są sygnałem ostrzegawczym: zwolnij, odpocznij, zrelaksuj. Znam to na wylot, sama to przerabiałam, rzadziej niż rodzinka, ale bywały ciężkie dni i trudne noce.
Pozdrawiam
Migrena to zmora. Za każdym razem kiedy mnie dopada obiecuję sobie,że zaczynam pić ziółka ,by następnym razem zmniejszyć natężenie bólu,no i kończy się na tym,że zapominam,bo wszystko jest ważniejsze..
Tak,fasolka pyszna.Lubię każdą i żółtą i zieloną,''mamucią''. Szkoda tylko,że tak drakońsko droga. Zresztą nie tylko ona.Ceny powalają,codziennie podwyżki
W nocy lało jak z pompy, taki karoliński deszcz, co przemacza do kości. Śniadanie w domu, bo wszystko mokre na zewnątrz.
A dzisiaj ciasto pourodzinowe mojego brata - sernik gotowany z galaretką z ananasa. Bardzo dobry wyszedł. Cała blacha jest, częstujcie się.
Wczoraj nie mieliśmy kiedy zjeść, także dzisiaj na śniadanie.
Ja z siostrzenicą nad ocean dzisiaj. Będziemy plażować, moczyć się w oceanie i basenie na zmianę. I wyprawa do oceanarium.
Wieczorem do psa i podlewanie ewentualne w pracy
Dla takiego ciasta mogę "zgrzeszyć"
A to ciasto "bezgrzeszne", wariacja z diety keto, sama wymyśliłam, trochę na bazie tradycyjnych przepisów z WZ.
Nie ma w tym mąki pszennej, tylko ciasto jest z masła migdałowego i mąki z siemienia lnianego.
Całość słodzona jest erytrytolem. Ja akurat lubię ten słodzik, teraz to nawet wolę bardziej od cukru. Tyle, że to moje bardziej znaczy dwie torby (puder i granulowany) po plus minus kilogramie starczają mi na rok.
W moich przepisach jest, z galaretką z żurawiny, teraz zmodyfikowałam (ananasa już zrobiłam kiedyś tam do słoików). Super kwaskowato slodkie jest.
Ja porywam wieeelki kawał.
Sernik i galaretka to ideał, ananas to już rozpusta. Mniammm
O jejku, pyszniasto wygląda, ale bym zjadła kawałek.
I ja bardzo chętnie się poczęstuję,podobnie jak goframi,które pewnie zniknęły w mgnieniu oka. A grafik wakacyjny imponujący. Podziwiam i pozdrawiam
Patrzcie co znalazłam, bociusie :)
https://www.youtube.com/watch?v=0GIT2geBaDk&ab_channel=TelewizjaSok%C3%B3%C5%82ka
Oooo! Boćki! Dziękuję za link. Całkiem zapomniałam o podglądaniu gniazda. Na dodatek to jest w Sokółce i znam to miejsce i tę cerkiew. Pięknie tam. Z resztą jak na całym Podlasiu
No to się udało pogodzić boćki i znajome miejsce
Witam przy sobocie,wielkiej robocie
Niby 22 stopnie,a mnie się wydaje jakby było 10 więcej. Od rana zasuwam nadrabiając te 4 niefortunne dni. Zamierzam dziś okna umyć prznajmniej od frontu, Niedawno myłam i znów wymagają odświeżenia. Potem koszenie trawy,wyrywanie chwastów. Te diabły rosną z prędkością światła i oblegają moje pomidory,które już fajnie owocują.Na razie na zielono
Wkrótce będę zaprawiać ogórki.Brat ma mi przywieść,także pracy nie braknie. A u Was jak tam przetwory w tym roku? ja chyba poprzestanę na ogórkach i sokach z porzeczki i aronii. A we wrześniu może jeszcze maliny jak będą.
Witam sobotnio
Zasnęłam wczoraj bardzo wcześnie więc po szóstej byłam już wyspana. Tylko pogoda mało weekend'owa - od rana pada, wieje i zimno. No ale teraz jak dla przekory, bo piszę o szarości pojawiły się przebłyski słońca. Ale aura
Tak czy siak jest dobrze - obok mnie kawa z mlekiem i nowy numer Wysokich Obcasów a w tle audycja Marka Niedźwieckiego z Radia357.
Kiedy czytam ile pracy ma Goplana, to aż wstyd mi pisać o moich Mam luzik. W czwartek wieczorem wysprzątałam mieszkanie, wczoraj zrobiłam pranie, zakupy też są zaliczone więc mam spokój. W ogródku w miarę ogarnięte. Jak nie będzie jutro padać to chyba w poniedziałek zabiorę się za koszenie trawy. O! Znów zrobiło się ciemno - na bank będzie padać.
Podziwiam Was za to robienie przetworów. U mnie nie ma komu jeść. Jedynie ogórki kiszone mają wzięcie więc może się skuszę i zrobię ale to dopiero w sierpniu.
Dobrego dzionka
Chyba trochę popadało. I dobrze.
Dziś dzień domowy. Mój plan na pobyt brata tak zakładał, fryzjer, przegląd samochodu, kino i trochę sklepów, żeby pokazać. Dobry obiad w domu. Ale mąż - nie, szkoda czasu, musimy jechać.
No i pogoda stanęła po mojej stronie. Ciężko gdzieś jechać, gdy wszędzie deszcz.
Jutro ma być lepiej, pojedziemy nad ocean, latarnie, bracia Wright, zajrzymy na plażę, może minigolf i przejażdżka monstertruckiem. I akwarium. Zobaczymy co damy radę.
Ja już od dawna nie robię przetworów, jakoś jedzenie nam nie idzie. Gdyby były ogórki, pewnie na nie bym się skusiła, ale brak, to malosolne machnę jak uda mi się kupić (albo urosna u mnie)
Dobre południe :)
bo dzień to ja witałam daaawno ;(
przez ogólny hałas, kociarnię i wczesne, zbyt wczesne jak dla mnie spanie.
Zasnęłam przed 9tą i nad ranem, kiedy ruszyły auta i moje zwierzaki, byłam już na nogach.
Teraz latam z wężem, polewaczką i popijam 2gą kawusię, by mieć werwę do dalszej pracy.
Sporo tego, jak zwykle - obiadek podszykować, chwasty wyrwać, podwiązać badyle pomidorowe /niektóre szaleją - idą w łodygi i liście zamiast owocować/.
Posprzątać też powinnam, ale czekam aż eM przestanie brudzić remontowo /podłoga na strychu jest docieplana i deskami sosnowymi wykładana/.
Rano było słonko, ciepło ale i do nas przyszły chmury, może nawet popada.
Udanego dnia, bez napinki bo ona zawsze wychodzi bokiem, często dosłownie.
Ja teraz poklikam w banku, bo chyba jakieś opłaty, kredyty czas opłacić.
Pozdrawiam
Witam. U mnie pogodnie, czasem nawet słoneczko błyśnie.
Ja dziś mam dzień bardzo zajęty. Syn wraca znad morza, więc muszę sie denerwować i czuwać jak tam im się jedzie. Kiedy oni dojadą to córka wylatuje do Turcji, wiec znów będę mieć nerwówkę pewnie do północy.
W tzw. między czasie robię obiad, dziś zupa owocowa, udka w musztardzie zapiekane razem z ziemniakami, do tego sałatka moja ulubiona /ogórek świeży, kiszony, pomidor, cebula i ciut czosnku/. Przygotowane jest też do pieczenia ciasto kruche /chłodzi się w lodówce/, będzie z wiśniami. Może jeszcze machnę muffinki z borówką amerykańską, bo mam jej tyle co kot napłakał i nie wiadomo co z nią zrobić. Chętnie bym zjadła, ale pomyślałam o wnuczętach...może by zjadły...
Przetwory to było moje ulubione zajecie w kuchni kiedyś, od nich zaczynałam swe kucharzenie, bo uwielbiałam to robić. Teraz już nie robię, bo nie ma kto jeść, poza tym piwnica zawalona starymi... większość pewnie trzeba wywalić.
Zrobiłam wczoraj 6 słoiczków czarnej porzeczki na surowo - mix owoce i cukier 1:1, zobaczymy jak się przechowa. Resztę czarnej zamrożę. Z czerwonej może sok zrobię, no i z malin też sok.
Zakiszę może ogórki gdy uda mi się kupić w jakiejś znośnej cenie, a może u mnie urosną posiane 2 dni temu, bo poprzednie pożarły ślimaki.
Jesienią zrobię też sok z aronii... i tyle chyba.
No to miłego dzionka życzę, nie pracujcie zbyt ostro, trzeba też czasem odpocząć.
Alman, ty jesteś niemożliwa - robota pali Ci się w rękach. Zadań do wykonania masz tyle, że trudno je zliczyć. A na koniec wypowiedzi zostawiasz nam zdanie:
"No to miłego dzionka życzę, nie pracujcie zbyt ostro, trzeba też czasem odpocząć."
Wzajemnie Pracusiu ty
Hahaha... pracusiem to już byłam, teraz to czasem bywam... a w sobotę... matka kwoka musiała czymś głowę zająć, bo podstawowym zajęciem było pilotowanie jednych znad morza, innych do Turcji... ale już wszyscy szczęśliwie dotarli, więc mogę się lenić. Pozdrawiam.
Ja wczoraj miałam dzień pozbywania się kasy z konta. Tej polskiej, trzeba było wszystko popłacić.
Moje pomidory pierwotnie porosły na wysokość płotu, to wyżej niż człowiek.
Poobrywalam wszystkie gałęzie bez kwiatów, żeby owocowały. To porosły nowe.
Przyszedł silny wiatr, poplątał wszystko, moje wsporniki okazały się niszczycielskie dla krzaków, pozginane w pół krzaki poprzelamywaly się. Co miało uschnąć uschlo, reszta dalej rośnie, zieleni się i daje nowe pomidorki.
Tylko ogórki się kończą. Nawet te co były, już nie urosly, tylko maluszki zżółkły.
Chyba odpuszczę sobie ogórkówanie. Zobaczymy, bo za każdym razem tak obiecuje. I potem myśl o jędrnym, chrupiącym, pachnącym ogórasie zmusza do zakupu sadzonek.
U mnie niestety susza a w poniedziałek kryzys cieplny- ma byc 38 stopni (nawet bylo mowione, ze 39 C), we wtorek mniej bo ''tylko'' 37, kto to wytrzyma, ja sie pytam...
Przez ostatnie 3 dni jezdzilam rano do kota kolezanki, zeby go dokarmiac, bo wyjechała do Polski. W poniedziałek to chyba o świcie bede musiala wejsc w autobus i jak najszybciej pojechać, nakarmic kotka, dać mu lekarstwo, no i pobawic sie z nim, wyglaskac , bo pieszczoch, potrzebuje czułości , a są już informacje, ze najlepiej, żeby ludzie pozostali w domach i zaopatrywali się w wodę. No juz wode gazowana kupić jest trudno...To w tropikach pewnie jest niższa temperatura, niż na wyspach ma być, przez te dwa dni
Pozdrawiam - zmęczona upałem nadia
U mnie 35 + to letni standard.
Poniżej 30 rzadko schodzi , są to pojedyncze dni.
Rano poniżej 20 nie ma.
Jeżeli taka pogoda jest na stałe, ciało się adaptuje. Szybciej, wolniej, ale proces przebiega.
Ja wcześniej nigdy bym nie pomyślała, nie uwierzyła, że te 30 stopni będzie przyjemną temperaturą.
Witam niedzielnie
Jakie wysokie temperatury? O czym mowa? U mnie zaledwie 17 stopni i wszędzie szare chmury. No dobra - czasami na moment wychodzi słońce ale to rzadkość.
Sprawdziłam prognozę długoterminowa, to jest szansa na jakieś 4 do 5 dni lata a potem znów mają wrócić te niższe temperatury. Wrr! Może się nie sprawdzi, bo marzy mi się słońce kiedy wyjadę. Już nawet nie wspominam o ciepłych, długich wieczorach żeby nie naginać marzeń ale chociaż w ciągu dnia...
Coś mnie dziś wzięło na naleśniki i zrobiłam sobie na śniadanie. Tak się najadłam, że na długo mi starczy
Dla Was przyniosłam czereśnie - ciemne, soczyste i bardzo słodkie.
Dobrego dnia
Witam. Skusiły mnie te czarne czereśnie, takie to ja zawsze chętnie. U mojego dziadka, jak pamiętam, rosły 4 olbrzymie czereśnie, w tym jedna miała czarne prawie owoce i wtedy były pyszne, bo już nie były gorzkie...lubiłam ich smak.
U mnie dziś słonecznie, ale nie za gorąco. Nie muszę już bawić się w kierownika podróży to się lenię. Nawet obiadu nie musiałam robić, bo mam wczorajszy.
Przynoszę Wam ciasto z wiśniami do popołudniowej kawusi. Trochę niepotrzebnie przedłużyłam czas pieczenia, niby tylko o 5 min. ale straciło jasność. W smaku dobre... kruche z wiśniaki i płatkami migdałowymi.
Miłego dzionka.
To ciasto z wiśniami woła do mnie - bierz mnie i pałaszuj, bo jestem przepyszne. Chwytam i zmykam. Mmmm ....niebo w ustach
Witam. Wstawać śpiochy, już nowy dzień, nowy tydzień. A może już porwał Was wir robót wszelakich? o, to przepraszam.
Ja dziś urzęduję w domu sama, dziadek poszedł do wnuków, żeby z nimi posiedzieć, zanim rodzice wrócą z pracy. A ja mam drobne prace domowe do wykonania.
Dzień zapowiada się ciepły i słoneczny.
Życzę też dużo słoneczka wesołego, niezbyt grzejącego, bo z prognoz wynika, że chyba we środę zachód będzie dogrzany znowu.
Trzymajcie się zdrowo.
Witam poniedziałkowo
"Kofam" słońce! Zaraz świat piękniejszy. W takie dni mam wrażenie, że lepiej działa mój organizm i moje "chce mi się". Może ja jestem "na baterie słoneczne"?
Oczywiście wstawałam uśmiechnięta, bo w głowie przyświecała myśl, że to już ten tydzień, kiedy za rogiem czeka 7 dni wolnego Jupi! Jupi! Mogłabym tańczyć
Pogoda do czwartku ma być słoneczna a potem przyjdzie deszcz. No nie! Ja wiem, że przyroda tego potrzebuje ale żeby chociaż od poniedziałku 25-go było słonko. Proszę, proszę...
Dziś w planach koszenie trawy. Sporo tego mam, bo muszę skosić też u sąsiadów po prawej i po lewej. Niepisana umowa. Tak sobie pomagamy Kiedy byłam na urlopie oni skosili u mnie.
Na obiad znów kalafior. Ale czemu by nie! Lubię i będzie szybko. Takie powtórki i taka monotonia zupełnie mi nie przeszkadza.
W pracy spokojnie. Jest czas na herbatę więc zrobię większą ilość. Przysiądziecie się? Mam cytrynę i sok porzeczkowy. Przydałaby się mięta. Ktoś przyniesie?
Dobrego dnia
Chętnie napiję się herbatki w miłym towarzystwie. Mięty u mnie "niet" w tym roku. Nie upilnowałam kwiatów /nie wiem jak się nazywają, chyba jakiś rodzaj słonecznika, może szorstki/ i ten słonecznik wiosną spod siatki wszedł na grządkę z ziołami, a ponieważ wiosną żyłam w pewnym zawieszeniu, to go nie przepędziłam i teraz nie mam ziół, za to będę jesienią miała dorodne słoneczniki.
A zioła? sama nie wiem, czy w przyszłym roku się odrodzą z korzeni....
Dzień doberek :)
Mięty nie mam, mogę tylko poczęstować bułeczkami śliwkowo-marcepanowymi.
Ja popijam wodę z kiszonych ogórków, czasami z mineralką, a kaca nie mam /bo i po czym??/.
Smakuje mi bardzo, z własnych ogórasów, kopru i czosnku ozimego.
Duma mnie rozpiera i brzuszek jakby lżejszy, no same zalety ma ta 'ogórkowa ambrozja .
Powodzenia, ja kosiarki nie tykam - nie umiem nią manewrować, pewnie ostrza zaraz bym stępiła na kamolach.
Teraz wróciłam z podlewania, zaczyna u nas grzać a wody w glebie malutko, miejscami wcale.
Obiadek wczorajszy, nawet sałatę jeszcze mam w lodówce /jak zwykle od Sąsiadki/.
Fajnego, smacznego dnia
Pędzę znowu do roślinek, przycinania czas by za rok krzaczory wyglądały i kwitły pięknie.
Foto-wspomnienie: Drozdek ćwiczy latanie
Nawet mi jakoś smutno a co dopiero Ty masz powiedzieć... Pewnie jest szczęśliwy i to pociesza.
Mnie się skończyło właśnie podlewanie masowe. Zalegla mi się jakaś nornica czy coś w tym stylu, miałam kilka lat temu tego gryzonia.
Krzaki pomidorów pościnane u nasady ostrymi zębami.
Zamówiłam jakieś środki na to, ale to i tak po fakcie.
Moje cudowne pomidorki. Buuu...wczoraj ryczeć mi się chciało, jak zobaczyłam wieczorem.
Wczoraj byliśmy nad oceanem, trochę inaczej niż planowane.
Mój mąż był ciut rozczarowany, bo on mówił, że nie ma czasu na moczenie, ale tylko on nie wziął kąpielówek. Siostrzenica z bratem wymoczyli się, ja nie zamierzałam się przebierać, strój miałam tylko dlatego, że był w torbie, spakowany na wyjazd, który się nie odbył w piątek).
Mąż wchodził w regularnych spodenkach, a do domu wracał w samych gatkach, zawsze to mniej mokre.
Ale przy okazji wyszło czego najbardziej potrzeba gościom- wody i słońca, zmienimy plany pod ich preferencje. Bo wakacje mają być przyjemnością a nie realizacją czyjegoś harmonogramu.
Coś tam zobaczyliśmy jednak. Byliśmy u braci Wright, podzielaliśmy ich pierwsze loty, oznaczone słupkami. Miały być zawody latawcowe, ale za słabo wiało i tylko małe latały po kilka sekund. Większe nie były w stanie się wzbić.
Zaliczyliśmy też spacer po molo (tu wszelkie pomosty są głównie dla wędkarzy, spacerowicze to dodatek). Mieliśmy wejść na latarnię, ale w remoncie do przyszłego roku. To tylko był spacer pod i zaraz potem plaża.
Kilka zdjęć z tego co mamy w zasięgu jednodniowej podróży.
Witam w poniedziałek
U nas 21 stopni,lekki wiaterek,bardzo mi to pasuje. W sobote wieczorem brat przywiózł mi skrzynkę ogórasów ze swojego pola,także wczoraj spędziłam cały dzień na przetwarzaniu. Robiłam tylko kiszone.Dostałam też dwie spore cukinie. Właśnie dziś je pożytkuję na obiad. Faszerowana mięsem mielonym i kaszą jęczmienną z pieczarkami,papryką i co tam jeszcze upolowałam w lodówce.
Za czereśnie i ciasto ślicznie dziękuję,przyda się coś dobrego przekąsić na podwieczorek
Póki co pozdrawiam Wszystkich z
Witam. Słońce wstaje nieśmiało jakby ukryte za lekką mgiełką, temperatura ok. 17 st. ale potem ma być gorąco, choć "palma" ma być jutro.
Jutro mają być u mnie wnuki, więc dziś nastrajam się psychicznie, bo nie wiem co wymyślą po wakacjach nad morzem. Do tego grymaszą z jedzeniem bardzo, więc też nie wiem co zrobić im na obiad.
Jakie to dziwne... tego nie lubią, tamtego nie jedzą, najlepiej żeby tylko frytki były. Ale dziewczynki drugiego syna jedzą wszystko, tam nie ma grymaszenia ...rodzice na to nie pozwalają.
No to miłego dnia życzę.
Alman, jak to mawiają - babcie są od rozpieszczania a rodzice od wychowywania więc sie nie przejmuj - rób frytki i po problemie. Morze w ramach atrakcji wspólne pieczenie muffinek? Albo kup jakieś borówki czy inne maliny do nich własna bita śmietana i niech ładują to na naleśniki lub gofry.
Oby wszystko poszło po Twojej myśli i bez zbędnych stresów.
Witam wtorkowo
Dziś przyszło do nas lato. O godz. szóstej był piękny, słoneczny poranek z temperaturą 16 stopni. A teraz już jest 21 stopni. Dla osób źle znoszących upały będzie to trudny dzionek.
Wczoraj za zgodą sąsiadów skosiłam trawę we wszystkie trzech ogródkach. Musze uczciwie przyznać, że trochę się narobiłam ale jaka potem satysfakcja
Dziś po pracy śmigam do fryzjera - czas na podcięcie.
Jak tam poranek u Was? Jak się czujecie?
Dobrego dnia
Witajcie wtorkowo :)
To już ostatni mój wpis przed wyjazdem. Jeżeli do tego wyjazdu w ogóle dojdzie, bo sa takie wysokie temperatury, ze nawet pasy startowe sie topia od tego upału
Wczoraj w cieniu było 35 stopni, a co dopiero na sloncu...
Rankiem mimo wszystko zaprawiłam ogórki konserwowe, zrobiłam ocet jabłkowy i od razu szarlotkę :)
Najlepiej wyszły mi jednak prania,w tym pościele, bo 4 razy wstawiałam pralkę i wszystko suche jak pieprz
Chciałam dzisiaj już złożyć Smakosi serdeczne życzenia z okazji nadchodzących urodzin, bo ja w tym samym dniu będę obchodzić urodziny taty :)
Kochana, zycze Ci, żeby spełniały się Twoje marzenia, zebys zawsze byla optymistka i do tego dołączam duży pakiet zdrowia i moja szarlotkę
Wszystkiego dobrego :)
O jej! jaka fajna niespodzianka! Jak mi się zrobiło miło Bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję za pamięć. Życzenia są takie...urocze, pełne ciepłych słów...
Przy okazji dla Twojego taty również przesyłam życzenia tego wszystkiego, co najlepsze.
A Tobie życzę udanego startu i szczęśliwych lądowań i niech ten urlop spełni wszystkie Twoje oczekiwania. Zachwycaj się i odpoczywaj. Uściski bardzo, bardzo mocne i serdeczne
Ciasto wygląda tak apetycznie, że ciężko poprzestać na jednym kawałku. Ale uczta!
Witam wtorkowo
U nas póki co jeszcze rześko,choć zapowiadają upały. Nie ma bata,klimat się zmienia. Niestety. Dlatego takie anomalia,powodzie,grad wielkości pięści,tornada...
Nadia szarlotka jak marzenie. Wlaśnie sobie wzięłam kawałeczek do kawy inki.Ostatnio przerzuciłam się na zbożówkę Ot,tak dla zdrowotności,bo zaczęła mi dokuczać zgaga. Odkryłam,że od kawy właśnie. Kiedyś piłam gotowaną z przyprawami,ale potem przyzwyczaiłam się do expresowej i tak zostało..
To na razie tyle ,pozdrawiam życząc miłego dnia
To prawda klimat się zmienia, tam gdzie było chłodno są upały latem i zima ledwie ledwie. Tam, gdzie były upały, lato chłodnieje, a zima zaskakuje śniegiem.
Bieguny się przesuwają, a z nimi klimat. Następne pokolenia doświadczą zmiany na pewno.
Witam wczesnym popołudniem
Od rana na nogach, ale bez chwilki wytchnienia, nawet kawa w pośpiechu pita i bułcią zagryzana. Nogi mi odpadają, łapki jak papier ścierny ale roślinki podlałam solidnie, upał im nie zaszkodzi, mam nadzieję.
Teraz chwilka odsapki, solidna jajecznica z małosolnym i sałatą, potem zalewę do musztardowych ogórasków zamieszam i parę słoiczków będzie.
Jest już sauna a potem chyba smażalnia nas czeka.
Plusy tego upału to większe cukinie, smaczniejsze pomidory, nawet żółte ruszyły z dojrzewaniem.
Poza tym jest ciężko, w nocy, w nagrzanym domku trudno zasnąć.
Szczęściarze mają klimę, my tylko przeciągi. Dziwne, zaczęłam kichać - szok temperaturowy czy jakaś nowa 'zaraza przylajzła??
Pędzę więc po świeży czosnek - cieniutko pokroję i z masełkiem zjem, może pogonię kichacza.
Dbajcie o siebie, unikajcie przegrzania, odwodnienia i przeciągów /są bardziej niebezpieczne niż myślimy/.
Pozdrawiam i kolejną ptasią fotkę ślę: "Kiedy wreszcie urosną mi te skrzydła??
Ja miałam część nocy na nogach.
Córka ma najprawdopodobniej ma atak woreczka żółciowego (tyle po konsultacji ze zdjęcia i objawów z moimi chirurgami w pracy). Męczy ją od wczoraj, od 4 po południu. Odpuszcza a potem gorzej.
W nocy stwierdziła, że dalej nie da rady, pojechaliśmy na tutejszy sor. Mnie nie wpuścili, wróciłam do domu. Ona po trzech godzinach stwierdziła, że dalej nie da rady na siedząco, wróciła do domu (mąż ją odebrał). Pójdzie normalnie do lekarza.
Co mówiłam jej wcześniej, ale jak nigdy nie doświadczyła takiego bólu to było jej ciężko czekać.
Wczoraj nanosiłam się wody, podlewałam deszczówką z psiego basenu, napadało do pełna. Stwierdziłam, że szkoda mi wody na prawie wyschnięte ogórki i resztki pomidorów co jeszcze przetrwały. Może dojrzeją jeszcze nim wszystko ścięte uschnie.
Nie daj się przeziębieniu...
Ekkore, wiem co znaczy ból przy woreczku, żyję z tym już ... 40 lat. Dawniej bałam się poddać operacji, a teraz... teraz to nawet nie wiem jakby ze mną było w razie czego. Ataki dawniej miałam częściej, teraz czasem też miewam, tzn. teraz już doskonale znam ból i kiedy nadchodzi to nie czekam, tylko zażywam No-spę lub Scopolan /nie wiem co u Was jest odpowiedniego/, to są tabletki rozkurczowe... 15 min. i przechodzi.
A najśmieszniejsze jest to, że kilka miesięcy temu miałam usg brzucha, pan doktor nic nie mówił tylko oglądał i pisał, a potem przeczytałam - ścianki woreczka cienkie, bez złogów!!! albo tak robią badanie, albo moje kamyczku się ulotniły...
Ja też wiem co to za ból. Choć bez woreczka już 22 lata, miałam 31 gdy byłam operowana. Pełna operacja, pełna garść małych kamyczków.
I gdyby nie fakt, że dostałam wysypki na całym ciele (nie związana, najprawdopodobniej od pierwszych truskawek), bardzo się wystraszyłam, że wątroba przestała pracować i to plamy wątrobowe, pewnie nie poszłabym do lekarza, bo ja za młoda na dolegliwości.
Operację miałam w ciągu tygodnia.
Ja zawsze brałam leki na wątrobę i mi pomagało (a może samo przechodziło), bo te boleści miałam wtedy od lat, zawsze zwalalam na wątrobę osłabioną jeszcze bardziej po żółtaczce zakaźnej.
Też mówiłam córce, żeby wzięła leki rozkurczowe.
Skoro jesteś "woreczkowa" to córka z pewnością też. Niestety, to sprawa dziedziczna. U mnie ojciec miał z pewnością kamienie, choć nigdy z tym u lekarza nie był, tylko pił herbatę z piołunu w razie bólu, moja siostra i brat też, no i ja, mój młodszy syn już dawno po operacji, i córka brata też.
Gdy kamienie atakuję /przesuwają się/ to tylko rozkurczowe, natomiast leki wątrobowe to biorę, gdy zjem coś "podejrzanego" i spodziewam się, że może być skutek, wtedy jedzenie przegryzam takim lekiem.
Oby jej przeszło, trzymam kciuki.
Mnie też woreczek znajomy. Mam kilka kamieni conajmniej od 2010,ale jak dotąd nie miałąm żadnego ataku. Co jakiś czas chodzę na USG żeby sprawdzić czy ich nie przybyło. Póki co, są tak umiejscowione,że nie podrazniają woreczka,ale wszystko może się zmienić. Moja bratowa o ścianach chodziła z bólu. Wycięli jej laparoskopowo 11 lat temu. Miała cały wypełniony ''żwirkiem'',że kamyki zapychały przewód. 10 dni się męczyła na kroplówkach zanim zdecydowali się usunąć. Potem pół roku diety i zaczęła normalnie jeść,choć lekarz zalecił,by całkiem wyeliminować z diety smażone mięsiwa i bigosy.
To prawda, na geny nie ma sposobu - trzeba wyciąć i już, po kłopocie.
U nas od góry /rodzinnej/ wszystkie kobiety były operowane, już tylko ja zostałam...
Ataków nie mam, może dopiero hoduję kamolki, bo czasami mam wątrobę /to chyba wątroba/ jakby nabrzmiałą, ciężką.
Może też być inny organ, choroba, bo i to mam w genach, ale nawet nie chcę o tym myśleć /bo to wyrok :(/ a co dopiero pisać.
Dbajmy o siebie, zwłaszcza w tych tropikalnych warunkach
... Nie dałam, czosnek jednak cuuuda czyni.
Świeży, piekący, śmierdzący , ale swoją moc ma.
Nawet drapanie w gardle mi przeszło.
Zaraz kolejną kanapkę zdrowotną przygotuję. A że śmierdoli, trudno, natura nie zawsze fiołkami zalatuje.
Witam środowo
No nooo. robi się gorąco. Teraz jest 19 stopni więc póki co całkiem przyjemnie. Zrobiłam sobie fajny, poranny spacer. Na jutro zapowiadają jakieś deszcze i mogą też przejść burze. U mnie w mieszkaniu chłodno - to zasługa parku. Balkon miałam otwarty na oścież a i tak się w środku nie ogrzało. ja dobrze znoszę wysokie temperatury ale na starość to jak znalazł
Ekkore, jak córka dzisiaj się czuje?
Póki co w pracy mam spokój więc na spokojnie mogę zrobić poranną herbatę dla nas wszystkich
Pełny dzbanek czeka. Wiecie, że taka gorąca najlepiej gasi pragnienie?
Dobrego dnia
Dzięki za zapytanie.
Córka nie ma kamieni. Ale ma podwyższone znacznie enzymy, tak czy siak umawiają jej wizytę u chirurga. Ból przychodzi i odchodzi.
Ja mam dziś cały dzień wolny, do 17, potem do pracy. Pewnie gdzieś do 22, rodzice jadą na powitalny w nowej pracy obiad.
Pewnie jeszcze raz będę miała taki wieczór, bo jeszcze czeka ich obiad na zakończenie specjalizacji, u ordynatora w domu. Chyba, że zdecydują się iść z córką, bo dzieci mile widziane. Tyle, że Eleanor nie lubi facetów, nie powinni istnieć...
Witam :)
jak i wczoraj, wczesnym popołudniem.
Noc byle jaka, za gorąco i do tego przemęczenie, straszny hałas, jakby wszyscy wyjeżdżali, uciekali przed upałami.
Ranek fajny, z lekkim wiaterkiem, teraz już praży.
A ja muszę obiad gotować i kolejne ogórki do słojów pakować.
Mam już wielki z musztardowymi almanowymi, bez pasteryzacji, by ciut ukisły:
większe obrane, małe ze skórą, pocięłam w słupki i za dzień, 2a będą do chrupania.
Wczoraj obrabialiśmy 2gi balon winka, takie popłuczyny po 1szym zlewaniu /z dodatkiem świeżego soku/. Na dno balonu wsypałam siekane suszki: śliwki i morele, do tego drożdże 'malaga i niech sobie buzuje, do jesieni pewnie, aż nowe zbiory nadejdą. Kolor ma różowy, na razie, po kolejnym 'dojrzewaniu może być jeszcze inny. To nasz wariacki eksperyment, co wyjdzie nie wiadomo, może tylko bełt do grzańca, a morze malagowa sangria??
Trzymajcie się cienia i popijajcie co lubicie, ja chyba jednak 2gą kawusię bo mam sporo zaległości a oczy, po tej nocy bele jak przespanej, kleją się jakby je kto miodem wysmarował.
Spokojnej środy
Witam czwartkowo
Dopiero ranek a już bardzo gorąco,a co dopiero będzie potem..
Słońce od świtu grzeje na maxa trudno myyśli zebrać,zdecydowanie najlepiej funkcjonuję jesienią, ale co tam, trzeba się cieszyć ciepłem póki jest.
Właśnie biorę się za śniadanie.Dziś jajecznica ze szczypiorem i pomidorem.
Na obiad mam wczorajszy krupnik i jeszcze będzie cukinia faszerowana. A może jednak leczo? Zobaczę,póki co tak jak mówię,muszę zebrać myśli
Pozdrawiam Wszystkich,życzę zdrówka,a szczególnie Twojej córce Ekkore
Tyymczasem
Witam czwartkowo
Słoneczny poranek i 22 stopnie - jak dla mnie idealnie. Tyle, że potem już nie będzie aż tak komfortowo. Tak, jak wspominałam ja daję radę, bo mam jakąś chyba wrodzoną odporność na wysokie temperatury. A jak Wy to przetrzymujecie? Macie jakieś metody na wychładzanie? Podzielcie się, bo może komuś się przyda.
Dziś po pracy idę odwiedzić rodziców. Na obiad będzie ulubiona pomidorowa
Dobrego dnia
Ja ustawiam klimatyzację niżej. Choć bardzo rzadko, dobrze mi jak jest.
Jak wejdziesz z dworu, to 24 stopnie w domu to przyjemny chłód.
Jak się robi za ciepło, wystarczy wyjść do garażu na kilka minut, znowu przyjemnie chłodno. Czyli jak względna jest temperatura.
Mąż włącza wiatraki pod sufitem jak mnie nie ma, bo lubi jak mu wieje. A ja nie znoszę.
Mam tak samo z wszelkimi nawiewami - nie znoszę tego uczucia kiedy stoję w miejscu, gdzie akurat "dmucha". Wtedy zwyczajnie uciekam stamtąd.
Pod sufitem, wysokim to jeszcze do przyjęcia, ale jak stojące, tuż przy głowie ustawią, czy na stole to wolę siedzieć w 'saunie niż znosić te wiry wokół głowy. Najczęściej wyłazi jakaś 'owiewka-opryszczka czy inne paskudy. Moje zatoki i sprawy 'korzonkowe, kręgosłup też cierpią.
Dopiero co lipiec się zaczął, a już dobiega końca. Przeleciało nie wiadomo kiedy.
Moja córka już ma się dobrze, do następnego ataku.
Bo to co ją bolało to szlam w woreczku, z tego będą kamienie.
I jak napisała Alman to genetyczne, szczególnie u kobiet.
Wizytę u chirurga ma za dwa tygodnie, pewnie usuną jej woreczek. Zaproponują, a ona się zgodzi, byle więcej tak nie bolało. To jej słowa. Dziś dostanie namiary na najlepszego, od moich chirurgów, czasami praca się przydaje.
Wczoraj pojechała z koleżanką nad ocean.
Jako, że pamiętała, że my tym jeepem jeździliśmy po plaży (to było w Daytona Beach, tam jest specjalna plaża przygotowana do tego, plażuje się w cieniu własnego samochodu), wykupiły permit. I oczywiście się zakopały w sypkim piasku. Cała impreza skończyła się po kilku minutach. Niedoświadczone dziewczyny w samochodzie bez napędu 4x4. Ale wyciągnęli je. Strachu się pewnie najadły.
Będą miały co wspominać do końca życia.
My już mamy ubaw.
Tak to wygląda w Daytona Beach na Florydzie. Biwakujący ludzie i jadące po piaskowej drodze ludzie, prędkość 10 mil na godzinę, bez klimatyzacji, z otwartymi oknami.
Przyjemność kosztowała w 2017 10 dolarów.
Cześć :)
u nas już po upale, teraz lekko wieje i w cieniu można wytrzymać.
Dzień jak szalony przeleciał - od wczesnego zbierania ogórków, cukinek i pomidorów, cięcia lubczyku i kopania czosnku dla rodzinki, potem wizyty króciutkie i dłuuugie ręczne pranie wełnianej pościeli /za ciężka i za duuża dla pralki/. Jestem umęczona, ale ...
jak prałam w piwnicy, to przez okienko wypatrzyłam naszego Ptasiora.
To on, na 100%, podrósł, ale poznałam go - pił wodę z moich poidełek pod jodłą i tak fajnie wyciągał szyję, jak wtedy gdy go karmiłam.
Potem wlazł w nasze krzaki i podfrunął na gałązkę.
Chciałam z nim 'pogadać, ale spłoszona banda ptaków zerwała się do ucieczki, a Doduś za nimi. Może jeszcze kiedyś 'poświergoli po swojemu ze mną.
Jestem tak uradowana, że nic więcej do szczęścia mi nie trzeba.
Pozdrawiam i chłodnego wieczoru życzę
O jej, to super wieści! Twoja ptaszyna jest zdrowa, bezpieczna i pewnie szczęśliwa. Na dodatek kręci się w okolicach domu więc pewnie go jeszcze spotkasz. Ale fajnie!
Już sobie wyobrażam jakie Ci wczoraj towarzyszyły emocje gdy go zobaczyłaś
A nie mowilam, ze przyjdzie się pożegnać?
Piątek! Piąteczek! Piąteluniek!
Jupi! Ostatni dzień pracy a potem tydzień urlopu. Jak ja się cieszę Kaszuby na mnie czekają. Z prognozy wynika, że zbyt ciepło tam nie będzie - jakieś 19 i 20 stopni. Trochę szkoda, ale grunt, że nie będzie padało każdego dnia (mam nadzieję)
Wczoraj miało padać ale ostatecznie lekko pokropiło i to już wszystko. Dziś od rana pełno szarych chmur. Może potem coś z nich będzie i podleje trochę te biedne roślinki.
Póki co zmykam i zostawiam herbatę z cytryna i sokiem na dobry początek dnia
Smakosiu życzę Ci pogodnego i aktywnie spędzonego wypoczynku wśród maloniczych łąk i pól. A przy okazji Twoich zbliżających się Urodzin wszystkiego co najlepsze dla Ciebie
Podepnę i swoje życzenia dla Smakosi:
najlepsze, serdeczne i samospełniające się, ekspresowo czyli tu i teraz.
Oby zawsze dobry humor i optymizm był z Tobą, szczęście nigdy nie opuszczało a marzenia przepełniały Twoją dobrą i życzliwą duszyczkę, potem spełniały się co do jednego.
Żyj zdrowo i wesoło, z nami w Kawiarence i bez nas też
Bukiecik dla Ciebie:
Prześliczne życzenia. Miło było je przeczytać nawet przy takim moim opóźnieniu. Uściski!
Przeczytałam przed chwilą i zrobiło mi się bardzo ciepło na serduchu. Dziękuje za pamięć
I już piątek :)
fajnie zaczęty - lekko podlało nasze ogródki, pogrzmiało z daleka i powietrze nawilżyło. Teraz znowu gorąco, trudno, musimy i to przetrzymać.
Nie wychodzę na ostre słońce, zlewam zimną wodą /ze studni/ co tylko mogę, siebie też - ręce aż do łokci, kark i twarz.
Najchętniej jednak moczę stopy w bardzo zimnej wodzie /straszą mnie rwą kulszową lub reumatyzmem, ale co tam, byle chłód poczuć i odsapnąć na chwilę/.
Obiad wykombinuję kurczakowo - wieprzowy /podudzia dla mnie, karkówka dla eMa/, zejdę do piwnicy, by kuchni już nie podgrzewać. Piekarnik aldikowy wykorzystam, tani, mały ale przydatny.
Wczoraj oblecieliśmy szybciorem sklepy, pojechaliśmy po jaja, więc dzisiaj i jutro wolne od zakupów.
Pomidory dojrzewają, może wreszcie żółtego zjem, bom ciekawa czy taki dobry jak pamiętam z poprzednich zbiorów.
I wiadomo, najbardziej czekam na kolejne spotkanie z moim Doduniem.
Może skuszą go znowu moje patelniowe poidełka?? Oby, bo straszebnie za nim tęsknię.
Fajnego dnia i lepszego wieczoru
Ja po takim moczeniu to pewnie z tydzień bym się nie podniosła, a przynajmniej chodziła zgięta w pół i kulawa. Zimno jest zabójcze dla moich nerwów.
Mrożenie azotem to był najgorszy zabieg, po kilku razach potem już prosiłam na rehabilitacji, żeby nie dawać mi zimna.
Tyle, że wtedy nie miałam pojęcia, że mam neuropatię a nie zwyrodnienie kręgosłupa, które diagnozowano.
U mnie z zapowiadanego deszczu nici.
Tylko wilgotny gorąc został. O 6 wygoniłam koty z tarasu, żeby zamknąć drzwi, bo chałupa za mocno się nagrzewala. Ale poranną kawę i śniadanie zjadłam i wypiłam na zewnątrz.
Wczoraj byliśmy w gościach. Moja siostrzenica ze strachu to sobie nawet kapustę pod nosem pokisila, że ma iść. Ale jak miała zostać w domu, to też nie chciała.
Wnuki koleżanki okazały się nie takie straszne.
Bardzo gadate, kontaktowe, mimo, że młodsze. One nie mówią po polsku. Sophia wymyśliła, że mogą używać translatora do komunikowania.
Dziewczyny się umalowaly, potem wszyscy grali w rummi cuba i karty, oglądali film. Czas zleciał nie wiadomo kiedy.
Dziś razem z pracowym dzieckiem jedziemy wszyscy do ptasiego parku.
Wczoraj smażyłam naleśniki. Jak ja ich dawno nie robiłam. Na dwie patelnie, pierwszy raz w życiu. W pół godziny wszystko posmażyłam
I chyba pierwszy raz nie został żaden naleśnik. Znaczy jeden, ale Asia zjadła go na zimno. Jako, że myślałam, że zostaną, nie dodałam cukru, żeby dzisiaj zrobić wytrawne.
Zdziwienie Asi było ogromne - ale one nie są słodkie. Nie muszą.
Witam. Po dwu dniach odzyskałam sprawność prawej ręki i mogę coś napisać. Tak mnie dopadł jakiś dziwny ból i cierpnięcie, że nie wiedziałam co robić. Nie mogłam ani się najeść, ani umyć, ani ... no pobyty w wc też były niefajne. Nie wiem co jest, do 70-tki byłam zdrowa jak ryba, a teraz jak nie urok, to przemarsz wojsk.
Dziś listy przyjęć do szkół średnich, moje dwie wnuczki dostały się tam gdzie chciały, jedna do liceum na mat.-fiz. druga tech. ek. na logistykę i coś tam z lotnictwem. Cieszę się bardzo.
Pisałyście o klimie i wiatrakach... nie znoszę. Wiatraki to wg mnie nie chłodzą tylko mieszają powietrze gorące, mnie zatykają tzn. zatykają mi oddech.
M pojechał rano na działkę, przywiózł papierówki, więc jutro będzie szarlotka. Poza tym trochę malin, borówek i po 3 cukinie i ogórki. Z ogórków to się śmieje z tych ilości, bo męczyłam się z sadzonkami na parapetach, wysadziłam, a ślimaki pożarły, zostawiając 2 krzaczki i na nich zbieramy 2-3 ogórki.
U mnie dziś gorąco bardzo na zewnątrz, w domu może być.
Miłego dnia. Trzymajcie się chłodu.
Witam sobotnio
Dziś trochę sobie popadało. No i dobrze. Grunt żeby od poniedziałku było bardziej słonecznie a najlepiej od jutrzejszego popołudnia
Mam nadzieję, że mi wybaczycie brak "gospodarzenia" w Kawiarence, bo od niedzieli przez tydzień planuję oderwać się od codzienności. Bardzo się cieszę na ten wyjazd. Mam zamiar "zatopić się" w zieleni i cieszyć każdą chwilą. Połówek już w drodze do domu. Za niecałe trzy godziny powinien być na miejscu.
Śniadanie zjedzone - sobotnia szakszuka Kawa wypita. Mam jeszcze trochę luzu więc jest chwila na gazetę.
A jak tam u Was pogoda? Jak się czujecie? Jakieś plany?
Zostawiam herbatę z cytryną i sokiem.
Pozdrawiam. Trzymajcie się zdrowo
Witam. U mnie skwar, zdaje się najwyższa temperatura w kraju, bo 33 st. Alert pogodowy już dostałam, ale zazwyczaj się nie spełniają, ale nigdy nie wiadomo... burze, grad, wicher zapowiadają.
Na razie wałęsam się po domu, czekam aż słońce przejdzie na drugą stronę, by wejść do kuchni. Mam zamiar zapakować odrobinę soku malinowego do buteleczek /będą pewnie 2-3 małe/, muszę coś zrobić z czarną porzeczką utartą na surowo /3 z 6 słoików coś jakby zaczęły się burzyć/. Poza tym mam upiec pod wieczór szarlotkę, może też schab w sosie na jutro przygotuję /planuję w takim słonecznym sosie hihihi jak lato, to i na talerzu ma być/.
Mam też zrobić leczo z cukinii. Zupę będę gotować jutro z rana, a planuję krem z młodych ziemniaków na maślance, zobaczę co za cudo...
Małosolne dochodzą, więc jest co jeść.
Dziś rano miałam małą przygodę. Chciałam podlać rośliny na balkonie, nalałam wody w łazience do 5 l pojemnika plastikowe i idę... i nagle tylko uchwyt został mi w ręku, pojemnik jakby rozpadł się na kawałki, woda się wylała, zalałam pół łazienki i kawał przedpokoju... chodnik, parkiet...o rany... teraz wszystko się suszy.
Trzymajcie się chłodu.
Droga Smakosiu, dobry Duszku,
skoro nie będziesz do nas zaglądać przez tydzień, przyjmij już dzisiaj bukiet najlepszych życzeń, oby zdrowie Ci dopisywało na równi z dobrym humorem, szczęście pchało się drzwiami i oknami, a dobra wróżka spełniała wszystkie Twoje życzenia. No i udanego wypoczynku, w cieniu drzew, ale przy słonecznej pogodzie. Wirtualne buziaki ślę. Alicja
Aluniu, bardzo Ci dziękuję. Jak Ty to ładnie "powiedziałaś". Ściskam mocno, mocno ..
Witam :)
u nas poszarzało niebo, jest duszno i może będzie padać, błyskać i grzmieć.
Teraz cisza, jakby przed burzą. Tylko ptasie trele morele słyszę i podglądam ich spacerki do moich poidełek - mojego nie widziałam, za rzadko siedzę przy oknie.
Wczoraj wieczorkiem, kiedy ostatnie konewki wylewałam pod ogórki, widizałam z bliska innego drozda, chyba samiczkę, bo mniejsza i bardziej płochliwa niż mój łobuz, wychowanek. Chciałam podejść bliziutko, ale tylko wrzaski usłyszałam, potem odleciała na drzewo i do sąsiada zwiała. A kocurek młody już czatował na murku i z wysoka wszystko obserwował... Po chwili zwiał, szukać innej ptaszyny do złapania.
Telefon, to pędzę, paaa.
Witam w niedzielny poranek
Nareszcie troszkę się ochłodziło. W nocy trochę popadało,nawet pogrzmiało,aż lepiej się oddycha. Jak zwykle śmigam od rana,póki jeszcze wszyscy śpią.
Nastawiłam już na rosół. Na drugie będzie duszona wołowina z ziemniakami i mizerią. A na podwieczorek placek ze śliwkami i kompot śliwkowy. W przerwach małe pakowanko. Wybieramy się jutro na kilka dni do Wisły. W planach wycieczka do Szczyrku i Ustronia. Oby tylko nie padało,a jak będzie deszcz to coś sobie zorganizujemy. Bardzo się cieszę na ten mały wypad,potrzebuję trochę oddechu poza domem
To na razie tyle. Pozdrawiam życząc smacznego obiadu i miło spędzonej niedzieli
Witam. No u mnie nieco chłodniej, wieczorem przeszła burza i od razu inaczej.
Goplano, a wiesz, ze ja byłam w Wiśle na wczasach, w takiej jakby podróży poślubnej. Ale to było tak dawno, że już mało pamiętam. Cudownych wrażeń i miłego wypoczynku Ci życzę.
A wszystkim też życzę miłej niedzieli.
Alman piękny Ci ten jabłecznik wyszedł, ja tez robilam w Polsce a z papierówek wychodzi najlepszy, bo jest dość kwaśny plus dobre lody z zielonej budki na pewno kawa i jestesmy w niebie
Dziękuję Alman. Mam nadzieję,że choć trochę odpocznę A masz jakieś zdjęcia z tej podróży do Wisly? Fajnie tak sobie powspominać po latach jak to było
My dalej wycieczkowo.
Wczoraj był park wodny, tłumy po weekendowych deszczach, których trochę w lipcu było. Ale coś tam skorzystaliśmy, byliśmy 7 godzin.
Spiekłam plecy, coś mąż słabo nasmarował, a woda spłukała.
Dzisiaj park karuzelowy, miejmy nadzieję, że damy radę i upał nas nie pokona.
I po południu w drogę do domu.
Dobry poniedziałek ;)
nawet fajny, bo urlopowy domowy i pogoda też ok.
Niedzielka u mnie była ogórkowa /pół wiadra sąsiadowych i moje wyzbierane, w sumie prawie wiadro/: musztardowe almanowe na zimę i zasolone diabelskie, dzisiaj zalewa do meksykańskich i pasteryzacja wszystkich.
Później, jak dorosną moje, będą musztardowe, bo zalewy mam jeszcze sporo, trochę octowych i może sałatka pikantna z cukinią.
Poza tym leniwie czas płynie, podglądam ptasie bandy, wyglądam mojego Dodunia, ale śmiga gdzieś z kumplami i trudno go bez lornetki wypatrzyć.
Dzisiaj obiad ekspresowy - karczek w marynacie kupiłam, ogórasy, pomidory i może coś upiekę, bo jaj nakupiłam całe pudło, trzeba je zagospodarować.
U Was ciasta i deserki mniamuśne, aż ślinka kapie, muszę chociaż szybkie drożdżowe machnąć.
Pozdrawiam serdecznie i udanego tygodnia życzę nam
Witam w nowym, ostatnim już tygodniu lipca. Boże, jak ten czas biegnie, prawie jak pociąg ekspresowy do CPK...
Wczoraj było nieco chłodniej, a dziś? już jest 23 st. w cieniu od zachodniej strony.
Niech Smakosia i Goplana mają dobrą pogodę, oby tylko nie było im za gorąco.
Ja na dziś nie mam żadnych planów, tzn. miałam, ale mi je zburzono, więc będę siedzieć w domu i "obijać gruchy"....
Prawdę mówiąc, nie lubię takiego leniuchowania.
Miłego dzionka Wam życzę.
Alman prawda, czas gna jak opętany. Moi już za trzy tygodnie będą wracać. Kiedy to przeleciało...
Park rozrywki dla siostrzenicy okazał się utrapieniem. Zamiast radości stres i strach.
A nie chodziliśmy na rollercostery, parę zjazdów było w dół, wybieraliśmy te co ja akceptuję, a nie ma wiele.
W drodze powrotnej, gdy stres puścił popłakała się. Tak mi jej szkoda było.
A pierwotny plan zakładał Disney Word na Florydzie, od tego zaczęło się planowanie .
Tyle, że lato tam dla niezwyczajnych to koszmar ze względu na wilgotność powietrza i temperaturę.
Baliśmy się, że nie dadzą rady (i słusznie). Ale żeby zrekompensować siostrzenicy to w atrakcje wskoczył inny, mniejszy, ale blisko i bardziej na północ.
Przynajmniej wie, że nie lubi i raczej nie pojedzie więcej.
Wczoraj Krzysztofa, dzisiaj Anki.
A od Anki zimne noce i poranki.
Mnie to nie dotyczy, zimne noce daleko, daleko.
Plany weekendowe pod znakiem zapytania, ma lać wszędzie. Zobaczymy co z realizacją.
Bo niby u mnie miało padać właśnie teraz, ale ani kropli. Tradycyjnie kończy się na zapowiedziach.
Zapomniałam o Krzysiu, muszę to nadrobić.
Dzięki za przypomnienie
Cześć :)
witam leniwie, niby wstałam skoro świt, piękny 'piwoniowy wschód słońca widziałam, ale potem zasnęłam, aż do 9tej.
Rzadko tak mam, ale skoro koty już były syte od świtu, zaplecze kuwetkowe wysprzątane, to dały i mnie pospać.
Gdyby nie telefon, na szczęście miły, to chyba południe by mnie w łóżku złapało.
Wczoraj ogórki zawekowałam na zimę - z musztardą jalapeńo, mało jej dodałam, ale i tak ostro wyszło. Zobaczymy co będzie jak postoją parę miesięcy - jęzory nam spali??
Maluszki ogórkowe mam gotowe do słoiczkowania, gotowania - tylko parę wyjdzie, bo już od wczoraj podżeram a dzisiaj oboje wcinamy /do piwa suuuper/.
Poza tym nic ciekawego, domowa krzątanina i ogrodowe prace.
Rano podlało nas solidnie, to ja mam wolne od lania wody. Chmury nadal nad nami wiszą, może znowu popada, dobrze by było.
Pędzę do moich słoiczków, garów i kociarni.
Pozdrawiam i chłodek podeszczowy posyłam
Witam dziś późno, bo przed południem pojechałam na działkę... do 12-tej i trzeba było wracać, bo upał się zaczynał. Oprysk drożdżami zrobiłam na pomidorach, zebraliśmy trochę malin, borówek am. porzeczki czerwonej i resztkę czarnej, no i papierówki. Teraz one /te zbiory/ patrzą na mnie, a ja... nie mam jakoś ochoty zająć się nimi.
Poza tym to szarzyzna dnia codziennego.
Trzymajcie się zdrowo i cieszcie się latem, bo tak jak Ekkore napisała - zimne wieczory i ranki się zaczynają.
Cześć :)
jeszcze później. Rano wstałam, wszyscy jeszcze słodko spali, a ja wsiąkłam w ogród. Podcięłam krzaki, jedne wygładziłam, inne dopiero podstrzygłam - większe cięcie czeka na lepszą pogodę /suchą i spokojną/.
Szarzyzna u nas na całego - na naszym, ziemskim padole i niebo też szare, miejscami aż grafitowe. Chwilami słonko świeci, delikatnie, jakby jesień była blisko a nie środek lata dopiero. Mnie to pasuje, urlopowiczom pewnie mniej.
Kuchnia u mnie leży odłogiem, byle szybko coś upichcić i zapchać brzuchy.
Czekam na kolejny wysyp ogórków, bo mam 2ie zalewy do wykorzystania.
Chyba drożdżowe zroślaki upiekę, może tym razem:
ogórki, ser, wędlina, oliwki??
Zobaczę co jeszcze wymyślę...
Pozdrawiam
Cisza jak makiem zasiał, odpoczywacie?
Wczoraj byliśmy w kinie. Na filmie, który rozgrywa się gdzieś niedaleko mnie na słonych bagnach nad oceanem. Miejscowość fikcyjna, cała reszta też, poza moim Greenville i uniwersytetem.
Gdzie raki śpiewają w dosłownym tłumaczeniu (prosi się o gdzie raki zimują, choć to jest używane w negatywnym znaczeniu, przynajmniej mnie z tym się kojarzy).
Nie chciałam iść, z zapowiedzi kojarzył mi się z trilerem w kierunku horroru. Ale mąż chciał. Było to trochę romansidło, bardziej opowieść psychologiczna, z morderstwem w tle, ale takim rozmytym.
Podobało mi się.
Zabrałam wczoraj siostrzenice i pracowe dziecko na milkshake, miały radochę.
Ja zamówiłam sobie kawę cold brew. Pierwszy łyk i szok - to było słodkie. Ale pani mi wymieniła.
Plany na weekend dalej niepewne. Pogoda deszczowa, nie wiadomo gdzie się wybrać. Czy może nie wybrać.
Zobaczymy jutro wieczorem, jak już będzie prognoza godzinowa.
Ja to bym w domu została najchętniej, już zmęczona ciut tym ciągłym podróżowaniem jestem.
Ale goście nie przylecieli, żeby siedzieć w domu, to mogą u siebie. Wystarczy, że w tygodniu siedzą, bo wszyscy pracujemy.
Witam. Dobrze, że choć Ekkore zajrzała, bo pomyślałabym, że inwentaryzacja.
Mam dziś zły dzień, niezbyt dobrze się czuję.
Pogoda taka sobie, słońca nie ma, ale ciepło.
Córka wróciła z wojaży po Turcji, ale nie przychodzi, boi się, żeby nie przywlec jakiegoś wirusa, bo z moją odpornością to niezbyt dobrze. Ale zadowolona, to najważniejsze, a pogadać można też przez telefon.
Wczoraj ugotowałam sobie pierogi z borówką am. i mam jeszcze na dziś, bo M mięsożerny, zjadł coś tam na deser.
A za mną chodzą placki ziemniaczane, może z dodatkiem cukinii albo bez, może jutro zrobię. No i gotuję znowu zupę owocową, jabłka i śliwki... uwielbiam latem takie zupy.
A co Wy gotujecie na obiad latem? ja to bym warzywami żyła, ale M musi mieć konkretnie... i tak przychodzi mi gotować oddzielnie jemu i sobie.
Trzymajcie się zdrowo.
Ja gotuję tak samo jak w zimie, na co mam ochotę. Klimatyzacja niweluje różnice temperatury, nie czuje się upału.
U mnie mąż je co dostanie, staram się nie gotować czego nie lubi, nie jest to specjalnie trudne, bo gusta mamy zbliżone, a repertuar ogromny.
Jak marudzi o coś czego ja nie jem, zapraszam go do garów, żeby zrobił, wtedy i ja się skuszę. I mam spokój. Bo on rozpuszczony przez matkę i żonę ma dwie lewe do gotowania. Mnie to nie przeszkadza, nie lubię jak ktoś pęta mi się po kuchni.
Umie zrobić jajka sadzone, których ja nie znoszę, robi mi się niedobrze na sam widok, a on uwielbia.
I mnie coś łapało za gardło i nos, ale tak połowicznie.
Po rannej /ciut 'świt po 9tej - taaak, dzisiaj zaspałam, muszę to gdzieś zapisać, bo nie wiadomo kiedy znowu mi kociarnia odpuści/ zaprawie ogrodowej i domowej wyzdrowiałam.
Nic mnie już nie drapie, nie dławi i nos oczyszczony - jak to świeże powietrze, malinki skubane z krzaka, poziomki słodziutkie i kawa z roślinnym napojem niby-mlecznym cuuuda czynią.
Teraz planuję obiad ekspresowy - mięso zaprawione, to tylko usmażę, pod koniec wrzucę cukinię /rośnie nawet ta, którą ledwo wyhodowałam, bo łebka z nasionka nie umiała wystawić, to jej pomogłam i teraz zbieram z niej najwięcej/.
Na zagryzkę - moje cudo drożdżowe:
ni to chleb ni keks, w miarę słodki - słodycz ogórki dodały /a niby miały być diabelskie/, bo do ciasta tylko 2ie łyżki wsypałam i to brązowego cukru, a on jakby mniej słodzi. Wkroiłam szynkę, ser żółty salami /nie widać go wcale po upieczeniu/, wspomniane ogóraski pikantne, zielone oliwki, orzechy włoskie /mogłam dokupić bo smakują najlepiej w tym towarzystwie/.
Do ciasta dodałam 3y łychy pomidorów suszonych z czosnkiem i bazylią, taka gotowa mieszanka, jest więc pomarańczowe, fajnie wygląda i smakuje też nieźle.
Muszę jeszcze dopracować przepis, bo ciasto miałam ciut za luźne, zamiast 400g, powinnam mieć 500g mąki, albo mniej mleka.
Upiekłam w dużym naczyniu żaroodpornym, pokropiłam mlekiem i posypałam czosnkiem z młynka /czosnek oczywiście przypaliłam, jest ciut gorzkawy/.
I tyle u nas, praca, robotę goni a niby mamy urlop...
Teraz mam chwilkę na podsuszenie włosów, poczytanie i może coś obejrzę, potem znowu do ogródka - podlewanie i wyrywanie chwastów, może większe ogórki zbiorę to podrzucę rodzince na mizerię.
Pozdrawiam
Inwentaryzację może ogłosimy w sierpniu?? Taką przerwę wakacyjną zamiast mojego przynudzania - bo i o czym tu pisać?? kiedy poza grządkami i kuchnią świata bożego nie oglądam, nawet w tivi, bo jej prawie nie włączam.
I z tym pytaniem zostawię Was, do jutra, pa
Ja powtórzę jak zamkniemy, to już nie wrócimy. Odzwyczaimy się od codziennego zaglądania, bo po co skoro nic się nie dzieje.
A tak zawsze ktoś coś skrobnie, co u niego i będziemy przychodzić z ciekawości.
Zgadzam się w 100% z Ekkore. W kawiarence nie może być przerw, zawsze ktoś zajrzy, jedni wrócą z wakacji, inni z kilkudniowego wypoczynku, jeszcze inni wpadną wprost z ogródka z umorusanymi nawet łapkami, ale będzie wiadomo, że jest i czeka z otwartymi na oścież drzwiami.
A ta inwentaryzacja to był żart z mojej strony, nie sugestia.
Smosiu Droga, przyda Ci się też czasem oderwać od roboty i przycupnąć na chwilę, a my z ochotą posłuchamy co tam w trawie piszczy u Ciebie. A jeśli nawet wpadniesz na chwilę tylko żeby pomilczeć, to też będzie fajnie.
Jak obiecujesz że będzie fajnie, to ok, nie ma przerwy inwentaryzacyjnej.
U nas od rana bieganina z grzmotami /auto zaczęło grzmocić, podobno cewki upał wykończył, będzie wydatek i robota, jeśli nie gorzej - warsztat i wieelki rachunek/.
Zapalił, ruszył i jaaazda do rodzinki, do sklepu i biegiem bo robota czeka - moje ręczne pranie pościeli wełnianej i gotowanie, podlewanie by ogórki i cukinie obrodziły.
Nie wiem kiedy zleciało do 2giej...
Tak, pewnie Kawiarenka zamilkłaby, czy na zawsze nie wiem, przecież wrzesień jest już zaklepany.
Kolejka moja, ale nie palę się do gospodarzenia, za dużo spraw na głowie - tym razem chrześniak mojego Męża postanowił ożenić się.
Ślub cywilny, ale z pompą, trzeba ubrać eMa, ja coś wykombinuję /od czego są Siostry /.
To odwołuję inwentaryzację.
Witam w ostatni piątek lipca
Wczoraj wieczorem wróciłam do domu z górskich wojaży. Nie miałam czasu na nic,bo chciałam wykorzystać pobyt do absolutnego maksimum.
Było bardzo fajnie,raz tylko porządnie padał deszcz. Zwiedziliśmy niemal całą Wisłę,trochę Ustronia i trochę Szczyrku. W Ustroniu byłam ostatni raz w 1983 roku,więc nie wiele pamiętałam. Jedyne co, to ośrodek Elektron w którym byłam z rodzicami i bratem na wczasach.
I tak ''turnus'' dobiegł końca.
Widzę,że też spedzacie aktywnie czas. Smosiu jestem pod ogromnym wrażeniem ile narobiłaś różności ogórkowych. ja tylko same kiszeniaki i na tym koniec.. A bywały czasy,że z kuchni nie wychodziłam tyle zapraw na zimę. Czekam jeszcze na buraki,bo te zrobię na pewno. A tak to wsjo.
Co do sierpniowej kawiarenki to faktycznie dobrze by było jakby była. Problem tylko kto otworzy...Cóż ,w zeszłym roku otwierałam Kawiarenkę ''Pod sierpem'' ,to i w tym mogę
A teraz pozdrawiam życząc miłego dnia
Cześć :)
jak fajnie, że odetchnęłaś górskim powietrzem, pospacerowałaś i możesz dzielić się wrażeniami. Chociaż poczytam o pięknych miejscach, może fotki nawet będą?? Ja po cichu na to liczę...
Bierz sierpień i baw się z nami jak tylko Ty to potrafisz.
Nie mam sił już na klepanie w klawiaturę, ledwo chwilkę zasiądę już nasza banda za mną leci, bo przecież jestem niezastąpiona - a to jeść, pić, pomidorów zabrakło, albo nie można znaleźć czegoś co leży pod samym nochalem.
Jednym słowem młyn, teraz też czeka na mnie robota odłożona, pranie kolejnej kołdry, a to jeszcze nie koniec :( tej ciężkiej harówy.
Dzięki, zajmę się przygotowaniami do ślubu cywilnego /innego nie biorą/ siostrzeńca mojego eMa. Będzie w ogrodzie hotelowym, pod Wrockiem, prezenty odpadają, bo chcą gotówkę, zamiast kwiatków kupony lotto. Może to i wygodne, ale jak dla mnie trochę zbyt 'materialne, pozbawione głębszych treści, późniejszych wspomnień: to prezent od Dziadka, Rodziców czy wujka...
Pozdrawiam
Smosiu, jak ja Cię podziwiam... szczerze to mówię. Ciągle w biegu, ciągle coś robi i jeszcze tyle do zrobienia. Zastanawiam się często jak młodą osóbką jesteś i jak liczną masz rodzinę do nakarmienia i ogarnięcia... nie zrozum mnie źle, to nie jest pytanie, nie czekam na odpowiedź,nie jestem wścibska, to tylko moje rozważania. Ja to jakoś nie mam sił, ale i nie mogę od siebie oczekiwać nie wiadomo czego, wszak już jestem poważną "seniorą", do tego po licznych ostatnio przejściach zdrowotnych. Ale zazdroszczę Ci tej kondycji, werwy, ochoty, zapału....itd. itp. Trzymaj tak dalej.
Dzięki, staram się jak mogę - werwa wymuszona kawą, potem 2gą.
Jestem śpiochem i leniuszkiem, gdy mogę, coraz rzadziej mogę przez grządki, suszę i coraz większe badyle ozdobne /muszę je ciąć, sama bo eM jest bardziej techniczny i budowlany, i zapracowany/.
rodzinka spora i moja i po Mężu, każdemu coś: warzywa, jajca zawieźć, sadzonki podrzucić. A to tylko ludziska z najbliższego otoczenia, gdybym Brata miała bliżej, doszłoby jeszcze 15 osób.
Trzymam się mojego wrodzonego optymizmu, by nie dopadł mnie brutalny realizm . Jak jest trudno o uśmiech słucham muzyki, pożeram słodycze lub piekę coś słodkiego /coraz mniej tych wypieków na słodko/.
A teraz czas na dary od rodzinki, przywieźli przerośnięte cukinie?? chyba pójdą do słoiczków, do zalewy ostrej, ogórki do musztardy wsadzę i szparagówkę - dzisiaj ugotuję, do niej czosnek wyciśnięty i masełko, mniammm.
Posyłam dobre fale, by ducha poruszyć, za nim poleci i ciało.
Wiem jaka jesteś zajeta, dlatego przejmuję Twoją kolejkę. Ty za to weźmiesz październik A to kilka fotek z pobytu.
Ano udany,tylko za krótko Mimo to,dobrze oderwać się trochę od domowych obowiązków. Zmienić powietrze,na rześkie górskie. Mimo goprąca jaki tam był,wcale się tego tak nie odczuwało. Polecam Beskidy,zwłaszcza dla tych,którzy nie lubią wysokich szczytów ani wspinaczek. Są fajne szlaki,także dla turystów z dziećmi idealne
Piękne wspomnienia, aż mnie tęsknota za szlakami i wędrówkami ściska.
Trzeba coś zaplanować, może kiedyś ...
Dzisiaj dziękuję i październikowy klucz kawiarenkowy przyjmuję.
Goplana super!
Ja czekam września...
Jak to mówią jak nie urok to sraczka...
Wczoraj po południu poszła nam klima na dolnym poziomie. Nawet wentylator nie działa. Dobrze, że góra jest ok.
Wiatrak pod sufitem plus to co z góry chłodu zejdzie, robi temperaturę znośniejszą. Ale dzisiaj siedzę na zewnątrz przy zamkniętych drzwiach, żeby nie nagrzewac wnętrza.
Magik od naprawiania przyjdzie koło południa. Dobrze, że mąż dzisiaj pracuje z domu.
Jak zeszłam rano to temperatura realna była taka sama jak ustawiona. Ucieszyłam się, że samo się naprawiło. Już myślałam o odwołaniu naprawy. Ale tknęło mnie i ustawiłam temperaturę niżej, cisza, nic nie działa.
"Uwielbiam" te niespodziewane wydatki- córki hamulce w samochodzie, u męża chłodnica, teraz klimatyzacja. Wszystko na raz.
Ehhh...
Witam. Ekkore, bo nieszczęścia to zawsze parami chadzają.
Ja znowu mam problem z nadgarstkiem...z tą cieśnią chyba...co rusz to coś...
Miały być placki ziemniaczane dziś, ale dostałam fasolkę szparagową, więc będzie z jajkiem sadzonym.
Zrobiło się trochę chłodniej i kusi mnie upiec chleb...zobaczę, bo z pieczeniem chleba to jeszcze wprawy nie nabrałam /pewnie już i nie nabiorę/, czasem mi wyjdzie, a czasem nie.
A poza tym po staremu. Choć nie do końca, bo zaprosiłam w niedzielę na obiad brata mojego M, przyjechał z USA...co ja mam zrobić na ten obiad??? muszę coś wymyślić....
Dobrego dzionka.
Zrób mu polski obiad, bo pewnie stęskniony. Ogórkowa lub rosół z kluseczkami.
Pierogi.
Bigos.
Schabowe to nie wiem czy to big deal, bo moim zdaniem amerykańskie lepsze.
Ale z młodymi ziemniakami, których w Stanach nie ma, to już coś.
Fasolka szparagowa z bułką tartą, tu jest tylko zielona, smakuje zupełnie inaczej.
I na deser sernik albo drożdżówka.
Jak to nie macie młodych ziemniaków??
Chociaż tym możemy zaimponować
Mamy przez cały rok te same ziemniaki.
Są baby potatoes, ale to nie są młode ziemniaki, nie ten smak.
Z czego to wynika nie wiem. Nikt nie zbiera w tym pierwszym okresie.
Podobnie jak ogórków, dopiero jak są przerośnięte.
Dzięki za podpowiedzi, ale on nie jest typowym gościem zagranicznym. Całe lata mieszkał w Polsce, a do tego często bywa w kraju, tak że nie jest wygłodniały naszych smaków. Jedyne co, z tego co wiem, zawsze po przylocie idzie na żurek. Jest już tydzień, więc pewnie żurku już sobie pojadł.
Coś wymyślę.
Ja też lata mieszkałam w Polsce, jeszcze nie tak dawno co roku byłam w Polsce.
A i tak najbardziej cieszą mnie polskie smaki.
Zawsze zamawiam u rodziny tradycyjne jedzenie.
Bo nawet polskie, gotowane na obczyźnie nie smakuje tak samo.
Zgadzam się z Ekkore. Obiad typowo po polsku. Skorzystaj z propozycji Ekkore,sama też bym tak zrobiła
Oj tak,znam to aż za dobrze. Jak się sypie to wszystko naraz,a z portfela ubywa.
Na tą chwilę portfel oszczędzony.
Klima się namyslila i zaczęła działać.
Ot tak. Nigdy się nie dowiemy co się stało. Odwołałam pana od naprawy.
Przypuszczamy, że przegrzała się pod wpływem upału na zewnatrz, jak się wychodziła, zastartowała.
A my zaraz w drogę. Deszcz się rozmyślił na dzisiaj, teoretycznie przeniósł na jutro.
Będzie ciut chłodniej, tylko 30 stopni.
Witajcie sobotnio :)
Wczoraj wrocilam z Polski. Pięknie tam było Mimo, ze non stop zmywanie, sprzątanie, zaprawianie i inne rzeczy typu działeczka - trzeba zerwać papierówki, bo sie zmarnuja, to jednak jestem szczęśliwa i to bardzo :)
Nie czułam tam zmęczenia, chodziłam jak nakręcona, dopiero jak wróciłam do domu, to poczułam zmęczenie i spalam wiekszosc drogi.
Myślami i wspomnieniami jestem jeszcze w Polsce
Swieze pomidory, zerwane dopiero co ogorki, fasolka szparagowa, maliny, borowki, papierówki, wisnie, to sa tylko moje marzenia będąc tutaj na brytyjskiej wyspie, więc jak jestem w Polsce, to jedzenie czy zaprawianie, to naprawde czysta przyjemnosc, tęsknie za tymi darami i za polskością
Życzę udanej soboty
Witaj, nareszcie jesteś :)
tęsknota to zmora, gdyby nie łącza, można uschnąć od niej.
Masz lepiej niż emigranci w USA czy Kanadzie - im trudniej, drożej, do ojczyzny wpaść, bo bilety dla całej rodzinki słono kosztują. Moja koleżanka chce wracać gdy już zarobi na emeryturę, ale czy wróci?? kto wie - kiedyś dzieci podrzucą jej wnuki do pilnowania i będzie znowu 'w pracy, tyle że bez wynagrodzenia.
Ważne, że te rodzinki są, mniejsze czy większe, ale spotykają się, pomagają, mogą na siebie zawsze liczyć...
Fajnego dnia
Cieszę się,że wróciłaś cała i zdrowa a co najważniejsze pełna dobrej energii
Dziękuję i pozdrowienia dla męża, chyba cos dzisiaj świętuje :)
Witam niedzielnie :)
Dzisiaj ostatni dzień lipca, ostatni dzień tygodnia i ostatni dzień gospodarzenia Smakosi. Dlatego dzisiaj zamykamy to co lipcowe, a jutro już otwieramy to co sierpniowe i nowotygodniowe, czyli zaczynamy od jutra nowy rozdział. Pamietajcie, ze jaki poniedziałek, taki cały tydzień no i na dodatek nowy miesiac, wiec od jutra uśmiechy, i tylko to, co pozytywne, przechodzi przez te sierpniowe wrota
Chcialam serdecznie podziekowac Smakosi za piękny lipcowy wątek, za jej starania i za to, ze kawiarenka tętni swoim zyciem
A na koniec zapytanie: Czy jedliście kiedyś pitny miód zagryzając papierowka? Mój ojciec tak robił jak był mały. Spróbowałam i bardzo mi te smaki odpowiadały a Wam?
Pozdrawiam i zycze milej niedzieli
Tak,dziś ostatni dzień lipca i 51 urodziny mężowskiego. Zamiast tortu zazyczył sobie szarlotkę z dużą ilością posypki
Problem w tym,że wczoraj całą zjadł i dziś muszę piec nową
Czy jadłam miód z papierówką? Nie,ale za to jako dziecko uwielbiałam chleb z masłem i jabłkiem. W jednej ręce pajda,w drugiej owoc,ale to było wtedy pyszne. Dziś nie wiem,bo już tak nie jem i nie wiem czy skusiłabym się na taki rarytas
Ja tez nie jadlam, ale jak spróbowałam miód i papierówkę, to sama bylam zdziwiona, ze dawno tego już nie odkryłam
Smakosiu ,dzięki za ''dary lipcowe'' jakimi nas uraczyłaś przez ten miesiąc. Było miło i przyjemnie,a nade wszystko słonecznie i owocowo. Zawsze można było liczyć na orzeźwiającą herbatkę
Pozdrowienia ,gdziekolwiek teraz jesteś. Korzystaj z kaszubskiej urody tamtejszych wsi i wracaj do nas w Sierpniowej Kawiarence
Witam.
Zacznę może od życzeń dla Mężowskiego Goplany, bo skoro Goplana "nasza" to i druga połowa trochę też. No to 100 lat w dobrym zdrowiu i nieustannym zadowoleniu ze wszystkiego, z czym się zetknie, a na dodatek... pociechy z Żony!
U mnie wczoraj burza była duża, pioruny tak waliły, że aż podskakiwałam ze strachu. W nocy też padało, rano przerwa a teraz znowu pada. To dobrze, bo ziemia wyschnięta jak na pustyni... w moim rejonie deszczu nie było dłuuugo...
Dzięki za wspólnie spędzony lipiec, za herbatki serwowane przez Smakosię, no i za miłe towarzystwo ogólnie mówiąc.
Na pożegnanie lipca przynoszę drożdżówki z... lodówki... z borówką amerykańską. Częstujcie się.
Dziękuję,życzennia już przekazane a drożdżówki jak z najlepszej cukierni,ale pysznie wyglądają. Biorę od razu dwie
Alman, przepyszne drożdżówki.
My idziemy dzisiaj na donaty, bo skoro nigdzie nie jedziemy, tak niespodziewanie. Zażyczyli sobie takiego przysmaku. I może potem upieke siostrzenicy ciasto czekoladowe, będzie się cieszyć bardzo.
Ale super jagodzianki
Dzisiaj też zakupiłam świeże jagody, ale zamierzam zrobić pyszny letni śmietanowiec jagodowy, juz sie na niego nastawiałam bardzo dawno temu ;)
Dziękujemy, porywam kilka dla całej bandy /gościa mam/.
Pysznie wyglądają, a borówkowych jagodzianek nie jadłam chyba, chętnie spróbuję tych cudnych 'borówianek
I już koniec miesiąca, nie wiadomo kiedy przeleciało.
Wszystkiego najlepszego dla męża Goplano!
Dzisiaj dzień stacjonarny, nad ocean za daleko przy niepewnych prognozach. Jechać taki kawał i siedzieć w samochodzie.
Będę miała porzadkowa niedzielę.
A poza tym będzie tatar na obiad (chyba, że nie kupię mięsa, wtedy coś trzeba będzie wymyślić).
Wczoraj byliśmy w zoo, my już któryś raz. Bardzo się pozmieniało, przebudowali.
Pojechaliśmy z samego rana, żeby uniknąć gorąca. Lazilismy 4 godziny, ostatnia była już ciężka. A i tak było chłodniej niż dzień wcześniej.
Potem był obiad w lokalnej restauracji. Moja siostrzenica skusiła się na burgera. Mówiła, że nie lubi. Ale jak podgryzała z mojej kanapki czasami to widać było, że jej smakuje.
Teraz sama podjęła decyzję, my jedliśmy ryby.
Ponad połowę zjadła w kilka minut, potem zwolniła tempo, ale też burger był słusznych rozmiarów. Zjadła do ostatniego okruszka. I nie tknela frytek.
Tak nie je się rzeczy, które nie smakują.
Cieszę się, że jej smakowało, bo jest ciężka w jedzeniu nowości, trudno przekonać ją do próbowania.
Teraz kolej na ryby. Je łososia, reszty nie lubi. Ale jak zrobiłam tilapie w parmezanie, to naprawdę spora ryba ot tak zniknęła. Ze smakiem.
I dalej nie lubi...
Powinna spróbować w restauracji tych panierowanych. Ja nie lubię panierki tradycyjnej, w domu nie robię. Ale na wychodnym zjadam ze smakiem, gdy tylko nie ma opcji bez. Zresztą sum to jedyna ryba, której nie lubię bez panierki.
Ale to musi być jej decyzja, bo przymuszona nie odczuje radości jedzenia.
Witam w ostatni dzień lipca. Już późno. Wróciliśmy do domu i pomyślałam, że jeszcze szybko się odezwę by zakończyć ten miesiąc. Wybaczcie, że poczytam jutro co u Was słychać. Ściskam mocno z ostatnim kaszubskim akcentem, bo od jutra praca....
Dopisano 2022-7-31 21:24:41:
Dziękuję Wam za kawiarenkowy lipiec!
Piękne widoczki, sielskie klimaty - tylko siedzieć lub spacerować i podziwiać.
Porzuciłaś raj kaszubski i wróciłaś do nas, doceniam Twoje poświęcenie.
Dzięki, było bardzo przyjemnie, tak wakacyjnie, na luzie i ciekawie