Ja jeden też zawsze zostawiam. Choć z wielkim żalem. :)
Na szczęście byłem na tyle rozsądny (co w moim przypadku jest rzadkie), że zamroziłem jeden pęczek. Może popełnię tę zupę właśnie (po raz trzeci), bo jest naprawę wyjątkowa.
W lipcu i sierpniu o szparagi trudno - wiosenny zbiór dobiegł już końca, kolejny dopiero we wrześniu :) Bardzo lubię szparagi, zarówno białe, jak i zielone. Kremu na bazie mleka kokosowego jeszcze nie próbowałam - ciekawa propozycja :)
Tak to jest, jak się zwleka miesiąc z dodawaniem przepisu. Już po sezonie, więc przepis bardziej na "za rok" (a raczej na ciut wcześniej niż za rok).:)
Choć wrzesień może być ratunkiem.
A co zrobić z pokrojonymi w kostkę ziemniakami? Zostawiliśmy je surowe w misce?
Dodajemy obrane i pokrojone w niedługie walce szparagi (z usunietymi zdrewniałymi końcówkami), zostawiając w misce szparagowe czubki, oraz pokrojone w kostkę ziemniaki.
Dziękuję. ;) Faktem jest, że zdanie jest niejasne. Już je formułuję inaczej.
beciak (2012-07-18 22:29)
Jak tylko dorwę szparagi, to na pewno ugotuję tę zupę (choć to pewnie w następnym sezonie). A jeśli już dorwę, to jeden zostawię. :) Przynajmniej jeden..... Bo zawsze zostawiam. O!