Wstawić wodę na spaghetti. Gotować
al dente. Rozgotowana pasta nadaje się jedynie do wyrzucenia.
W tym samym czasie dobrze podsmażyć boczek, najlepiej zeby troszke stwardnial. Papryczke i czosnek wyciagnac wczesniej nim sie zacznie przypalac.
Do pojemnika wrzucić starte sery, żółtka i doprawić pieprzem. Zalać mlekiem tak aby powstał gęsty sos (ale taki by OD RAZU nie scięło się na paście, sam/a zauważysz). Wymieszać wszystko.
Odlać szklankę wody z gotowania pasty, pastę odcedzić i wrzucić ponownie do garnka (na małym ogniu).
Dorzucić boczek i wlać naszą miksturę.
Dokładnie wymieszać do lekkiego ścięcia się zalewy (w razie zbytniego ścięcia dolać wody z gotowania chwilę jeszcze podgrzewając).
Podawać od razu.
Smacznego
PS. Mówi się, że dodawanie śmietany to profanacja carbonary. Ja też jej nie dodaję bo danie samo w sobie jest już niezłą bombką kaloryczną a ścina mi się dzięki serom i żółtkom (śmietana zepsułaby tutaj smak).
Prawdziwa carbonara nie jest robiona na boczku, nie zawiera czosnku i mleka. Robi się ją na wieprzowinie lub sloninie. Cala zabawa tkwi z tluszczu i zoltkach. Ja urozmaiciłam po swojemu :)
Woda z gotowania w kuchni włoskiej jest bardzo pomocna i powszechnie znana.
Carbonare najlepiej jeść ze spaghetti lub bucatini, w tym sosie świetnie się układa, jest klejący przez co spaghetti/bucatini je się bardzo wygodnie. PS. przepis 'ulepszony' wg wlasnych upodobań, niezgodny z przepisami wg dziadkow Rzymian.. ale nie pożaluje nikt :D
Minely juz chyba 4 lata jak sobie to obmyslilam.. i jeszcze mi sie nie znudzila..