W dużym garnku na bardzo małym ogniu rozpuścić (cały czas mieszając) cukier i powoli dodać miód. Cały czas mieszając dodać margarynę i na koniec przyprawy.
Odstawić do ostygnięcia.
Następnie zimną masę ucierać tak, żeby nie było grudek (te z ręcznie ucieranych przypraw mogą zostać), dodać mąkę, żółta, wodę i sodę oczyszczoną. Ucierać póki się da. Potem przełożyć na stolnicę i wyrobić ciasto na gładką masę, dającą się rozwałkować (jak ciasto będzie zbyt "suche" można dodać odrobinę więcej wody).
Rozwałkowywać na grubość ok 0,5 - 1 cm (jak kto woli). Foremkami wycinać pierniczki (zrobić dziurki na sznureczki do powieszenia na choince) i wstawiać do piekarnika nagrzanego do 180
oC. Piec około 15 minut.
Przepis znalazłam dawno temu w necie (gdzie i od kogo - nie mam pojęcia). W każdym razie autorowi serdeczne dzięki za udostępnienie, bo od kilku lat z niewielkimi modyfikacjami wykorzystuję go z naprawdę dużym powodzeniem.
Tak naprawdę ceremonia robienia pierniczków trwa kilka dni.
Pierwszego dnia wystarczy zrobić tylko słodką masę i odstawić.
Następnego dnia można wyrobić ciasto i odłożyć pod lnianą ściereczką do "spierniczenia".
Po 2-3 dniach można się zabrać za pieczenie.
Życzę smacznego