Ciasto (żelazna zasada 3:2:1):
- 30 dkg mąki,
- 20 dkg masła (broń Boże żadnej margaryny!),
- 10 dkg cukru pudru,
- jedno żółtko,
Krówka:
- 750 ml mleka 3,2% ale uda się też z 2%,
- 15 dkg cukru,
- 15 dkg masła.
Dodatkowo:
- 20 dkg orzechów (jakie lubimy),
- 20 dkg rodzynek,
- 10 dkg cukru,
- 7,5 dkg miodu (nie wiem, ile to; ja daję 3 łyżki),,
- 7,5 dkg masła.
Blaszka 35x20
Mazurek robię od lat. Przepis dostałam od koleżanki z pracy. Ciasto jest bardzo kruche, bardzo słodkie, zjada się dwa małe kawałeczki i człowiek ma dosyć..... Ale w końcu ciasto to nie kartofle, ma być słodkie. :)
Ciasto kruche zawsze zagniatam z kilograma mąki i jedną bądź dwie części zamrażam. Dzięki temu, że jest z prawdziwym masłem - doskonale znosi Syberię. Krówka własnoręcznie ugotowana ma niewiele wspólnego z karmelem z mleka skondensowanego - jest o niebo lepsza.
Dodam jeszcze, że jako wyjątkowo leniwy człowiek rezygnuję ze smażonych bakalii i pod krówkę daję tylko rodzynki. Jest wtedy ciutkę mniej słodkie.
1. Mieszany mąkę z cukrem, dodajemy masło, siekamy nożem, dodajemy żółtko i zagniatamy szybciutko ciasto. Zapewniam, że da się zagnieść, jeśli nam nie wychodzi, dodajmy łyżeczkę śmietany. Chowany do lodówki. Po godzinie wykładamy ciasto na blaszkę (jedni wałkują, ja kroję w plastry i wyciskam palcami na blaszce). Pieczemy ok. 15 minut w 180 stopniach, góra-dół, do złotego kolorku.
2. Osoba ambitna i pracowita składniki "dodatkowe" smaży na patelni lub w garnku przez ok. 5 minut i wykłada na upieczone ciasto, potem polewa krówką. Ja wysypuję na upieczone ciasto rodzynki i wykładam/wylewam łyżką gorącą krówkę, którą robię tak:
3. Zagotowujemy mleko z cukrem, gotujemy przez 30 minut. Co jakiś czas mieszamy. Dodajemy masło i gotujemy kolejne 20 minut na dość ostrym ogniu. Teraz musimy uważać i często mieszać, gdyż masa będzie gęstnieć i mieć tendencję do kipienia. Poza tym lubi się przypalać. Krówka jest gotowa, gdy zrobi się jasnokarmelowa i wyraźnie gęsta. Kończymy gotowanie w tym momencie, inaczej zacznie się z niej wytrącać masło.
Smacznego!
@szelka - sorka, że dopiero teraz. Nigdy nie podgrzewałam zastygniętej krówki. Myślę, że można by spróbować zrobić to w mikrofalówce (przynajmniej na początku). Ale głowy nie dam, czy się uda.
@kayunia - nic nie spierniczyłaś. Będzie po prostu trochę bledsza. Smak na pewno OK. A im dłużej ją gotujesz, tym bardziej zaczyna się "zestalać" (jest takie słowo?). I wtedy trudno byłoby Ci ozdobić mazurek. A dzieci będą tylko palce oblizywać. :)
Dziś robiłam krówkę, ale strasznie długo się gotowała, nie chciała zgęstnieć. Ale to moja głupota - pod garnek podłożyłam płytkę, żeby się nie przypaliło:) i stałam nad tym garem z godzinę chyba (po dodaniu masła). No ale wyszło. Ciasto z kolei super się zagniotło i wykładało. O smaku napiszę po Świętach.
Mazurek pyszny, chociaż nie obyło się bez nerwa . Masę zrobiłam z 1litra mleka i jak się okazało bardzo dobrze bo mi sporo wykipiało .Gotowałam znacznie dłużej niż podano w przepisie, już miałam wywalić całość próbując zapomnieć o maśle bo jego najbardziej było mi szkoda, kiedy wreszcie masa zaczęła gęstnieć, uf co za ulga. Pod masę dałam rodzynki i suszone śliwki które moczyłam przez trzy dni w rumie żeby się porządnie opiły .Efekt rewelacyjny.Dziękuję i pozdrawiam
Mazurek bardzo dobry, a ciasto wręcz rewelacyjnie kruche - na pewno wykorzystam je wiele razy. Następnym razem mazurka zrobię tylko z rodzynkami, bo bakalie rzeczywiście powodowały, że był jeszcze słodszy, pomimo że nie smażyłam ich z miodem, tylko wysypałam na ciasto.
Dżanino, oficjalnie komentuję po degustacji - mazurek rewelacyjny!:) Mnie też urzekło ciasto maślane i będę wracała do przepisu nie tylko w czasie Wielkiejnocy. Dziękuję
Dziękuję wam, drogie panie za miłe komentarze! :)