Ciasto:
Jajka rozbijamy do miski i ubijamy trzepaczką z cukrem waniliowym, solą i spirytusem. Do ubitych jajek dodajemy po trochu mąkę. Gdy ciasto stanie się gęstsze zamieniamy trzepaczkę na łyżkę i dalej ucieramy dodając śmietanę. Mąki dodajemy do momentu otrzymania ciasta gęstości ciasta pierogowego (czyli musi być zwarte i nie kleić się do rąk). W sytuacji gdy będziemy dysponować dużymi jajkami, może się okazać że trzeba mąki dosypać więc najlepiej mieć ją pod ręką. Ostatni etap wyrabiania ciasta najlepiej przeprowadzić na stolnicy ugniatając ręką. Gdy ciasto jest już wyrobione musimy je trochę pomaltretować - świetny sposób na wyżycie się ;). Ciasto można rzucać o blat lub tłuc wałkiem - lub jedno i drugie. Czynność powtarzamy kilkanaście razy. Gdy nasze ciasto będzie już stłuczone, odrywamy 1/3 i wałkujemy cienko. Placek kroimy na prostokąty, przecinamy wzdłuż w środku i przekładamy jeden koniec przez otwór w środku, czyli formujemy nasze faworki ;)
W międzyczasie w garnku rozgrzewamy olej z jedną kostką smalcu. Oleju musi być tyle, aby zakrył dno na ok 4-5 cm wysokości.
Do nagrzanego tłuszczu wrzucamy kilka faworków i smażymy ok 1 min. z obu stron. Po wyjęciu faworków i lekkim wystudzeniu posypujemy sowicie cukrem pudrem i gotowe ;)
Smacznego :)