Staje się w moim domu tradycją adwentowe wypiekanie aromatycznych korzennych ciastek, które zapraszają do chrupania przy kawie i herbatach w dzbanach zaparzanych. Większość słodkości pakuję ozdobnie i rozdaję rodzinie, przyjaciołom, znajomym. Po to, aby zrobić im wonną, słodką, przyjemność, ale też aby móc zabrać się za następną ciasteczkową recepturę. Nie wyobrażam sobie adwentu, który nie pachnie korzeniami.
Mąki drobno posiekać z masłem i cukrem pudrem. Dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść miękkie ciasto.
Podsypując mąką, wywałkować cienki placek. Wykrawać małe ciasteczka. Układać je blisko siebie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Smarować rozkłóconym jajkiem, posypywać cukrem trzcinowym lub cukrem wymieszanym z drobno posiekanymi orzechami włoskimi, laskowymi, migdałami.
Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując niewielkie odstępy. Wstawiać do piekarnika nagrzanego do 180 st. C (ustawienie góra+dół). Po około 12 minutach powinny być gotowe.
Ciasteczka są bardzo smaczne od razu po upieczeniu, ale po kilku dniach smakowicie kruszeją, więc można je przechowywać pod przykryciem nawet kilka tygodni.