* 500 g mąki (brałam luksusową Lubelli, tj. typ 550) + 2 łyżki na zaczyn
* 280 - 300 ml mleka
* 2 żółtka (duże) lub 3 (jak małe)
* 4 łyżki cukru
* 30 - 40 g drożdży
* 70 g masła
* szczypta soli
Ser:
* 500 g sera
* 1 jajko
* 1 żółtko
* 3 łyżki cukru ( cukier wg własnego smaku dać)
* 1 łyżka (z małą górką) budyniu waniliowego
* 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (lub cukier waniliowy)
Do dużej miski przesiać mąkę z solą. Żółtka ubić na puszystą i bardzo gęstą masę z pozostałym cukrem i dodać do mąki. Dodać również zaczyn i trochę mleka ok. 100ml. (wystarczy jak jest letnie). Wszystko bardzo dokładnie wyrabiamy i stopniowo dodajemy pozostałe mleko. Ciasto nie powinno być zbyt gęste. Rozpuszczamy masło i letnie dodajemy do ciasta partiami (na 3, 4 razy), ciągle wyrabiając. Kolejną partię masła dodajemy, jak pierwsze masło dokładnie wchłonie się w ciasto. Wyrabiamy aż ciasto będzie odchodziło od dłoni (u mnie miski)
Wyrośnięte ciasto, wykładamy na blat i rozwałkowujemy na grubość ok. 1 cm (może trochę mniej). Staramy się jak najmniej podsypywać mąką (mnie wystarczyła odrobina mąki, bo ciasto praktycznie nie klei się).
Ser dokładnie rozdrobnić (można przez maszynkę lub praskę do ziemniaków), dodać jajko i żółtko, cukier, budyń i ekstrakt. Dokładnie wymieszać razem.
Szeroką szklanką wycinamy kółka, a w tych kółkach wycinamy drugie kółka, szklanką trochę węższą. Powstałe obrzeże skręcamy w dłoniach, tak jak sznurek i łączymy końce (składamy na pół, łapiemy oba końce w obie ręce i skręcamy niczym sznurek). Układamy wokół brzegu mniejszego kółka, które wcześniej smarujemy białkiem. Powstała nam taka niby studnia, do której wkładamy teraz ser.
Bułki odstawić na kilka minut do wyrośnięcia, a następnie posmarować białkiem (tym co zostało od sera) i upiec w uprzednio nagrzanym do 180 stopni piekarniku, przez ok. 20 - 25 minut.
Z tej porcji ciasta wyszło mi dwie blaszki bułeczek, więc możemy na blat wyjąć 1/2 ciasta i formować bułki, a reszta ciasta dalej sobie rośnie.
witaj Krysiu,
zrobilam dzis Twoje buleczki,
mialy byc dla meza, on gra teraz mecz, a ja siedze, ogladam olimpiade i wcinam...
juz 2, tragedia...
zdjecia nie zrobilam, bo moje nie wyszly takie piekne, moje "obrecze" troche sie rozklejaly, ale w smaku sa pycha, nadzienie tez wspaniale,
oczywiscie Cora i Shaman dostali po 1,
dziekujemy i pozdrowienia
Ależ mi miło Ursulo, że Ci posmakowały te bułeczki.
Nie kończyłam pisać i nieopatrznie nacisnęłam "wyślij". Widzę, że Cora i Shaman to takie łasuchy jak mój Kaktus i Skuter (prym wiedzie Kaktus, ale co się dziwić upodobnił się do swojej pani).
Bułeczki na drugi dzień są równie smaczne jak i świeże (należy je tylko włożyć do woreczka foliowego). Mam nadzieję, że mąż też się załapał :):)
Pozdrawiam Cię serdecznie i drapanko dla Cory i Shamana
Zrobiłam. w smaku bardzo dobre. Ilość składników wymierzona idealnie