Ja też lubię kukurydzę i lubię ją dodawać do tej potrawy, ale wtedy to jest "chili con carne z kukurydzą". Zgadzam się z poprzednikami, ze pisanie w nazwie przepisu słowa "prawdziwe" zobowiązuje. Nie mam wykształcenia kulinarnego, ani nie zajmuje sie tym zawodowo, ale z tego co wiem, to "prawdziwe" chili con carne jest: - bez kukurydzy - z wołowym mięsem krojonym w kostkę (mielone to uproszczenie, ktore skraca czas przygotowania potrawy - choć jeśli planujemy dodać gotowe chili do taco salad, to ja wole dac mielone) - zawiera kmin rzymski (eng. cumin). Z praktycznych rad: - papryka - ja daję łyżeczkę słodkiej papryki w proszku, pół łyżeczki ostrej i chili kruszone - jesli nie mam pod reką "prawdziwego" kupuję "Mlynek chili" (robi go np. Kotanyi) - gęstość potrawy - ja dodaję pomidory pellati z puszki (bez zalewy) i 2 łyżki kocentratu - wtedy redukowanie potrawy krwa krócej, ale jeśli ktoś woli mniej geste mozna dolac soku z puszki. Kwestie kminu i pozostalych przypraw moża rozwiazac kupujac gotowa przyprawe do chili con carne, ale patrzcie doklanie na sklad. Mi sie raz przytrafila przyprawa z kminkiem (takim jak do kapusty) - daje inny smak. Przyprawy z torebki radze dawac wiecej niz pisza na opakowaniu. Wykonczenie potrawy: - najczesciej dostawalam z kleksem z gestej kwasnej smietamy (36%) - posypane serem (mieszanka cheddara z jakims innym) - z plasterkami jalapeno (moim zdaniem niekoniecznie) - z salsa pomidorowa (j.w) - i co najwazniejsze posypane swieza kolendra! Jeszcze raz podkreslam, nie jestem zawodowym kucharzem i to co napisalam to zebrane obserwacje z roznych knajp, w roznych krajach, plus doswiadczenia z wlasnej kuchni. Samcznego