dziękuję, dziękuję. To takie moje wypowiadanie uczuć. Najczęściej piszę podczas pobytu w moich kochanych Bieszczadach (tam kupiłam sobie chałupkę) Czasami mój mąż pisze do tych moich wierszyków muzykę i wspólnie sobie biesiadujemy w ogrodzie. Może kiedyś zrobi zlot "Zarłoków" podczas wakacji u mnie w Biszczadach
Też robiłam. Pychota!!! Najważniejsze, że nie trzeba się napracować. Moja rodzinka wchłonęła drożdzówę w tempie ekspresowym.
nic się nie dodaje. też na poczatku nie wierzyłam. to jest cos posredniego mięrzy ciastem a leguminą. możemy to konsumowac zarówno na ciepło jak i po całkowitym ostygnięciu. warto spróbować, bo oryginalne i smaczne. pozdro.
już Ci wysłałm maila. Niestety ja zawsze robiłam z suszonych zarówno sliwek jak i moreli. Ostatnio zrobiłam z wisniami, ale to pracochłonna sprawa (pestki!!!!). Spróbuj z kalifornijskimi, a potem możesz eksperymentować
mam podobny przepis, w którym margaryny sie nie rozpuszcza. A co do nadzienie - pełna dowolność: mak, powidła, jagody, brzoskwinie przesmazone jabłka. pozdrawiam
ja dodaję do sera troche mąki ziemniaczanej.
mniej więcej 1 łyżeczka na 0,5 kg. pozdrawiam