Mieszkam na wsi, uważam więc, że wystrój mojego domu powinien współgrać z otoczeniem.
Ponieważ żywych świerków, jodeł, czy daglezji mam wokół pod dostatkiem, tej zimy zrobiłam choinkę z szyszek, ususzonych traw i patyczków.
Za szkielet posłużyła mi sztywna kartka ze starego kalendarza, a za podstawkę, obrócony do góry dnem, okrągły koszyczek. Jedynym kosztem, jaki poniosłam przy tworzeniu tej ozdoby był koszt szybkoschnącego kleju. Miejsca, gdzie szyszki nie całkiem przylegały do siebie i nie zazębiały się dość dokładnie wypełniłam kłosami kremowej, ozdobnej trawy rosnącej na łące. Na dekorację w postaci kokardek i gwiazdek wykorzystałam źdźbła, łodygi i kwiaty suchych, łąkowych chwastów.Czubek mojej choinki okręciłam ozdobą z rafii, odzyskaną z przybrania jakiegoś, otrzymanego kiedyś, prezentu.
Ponieważ z efektów mojej pracy byłam całkiem zadowolona, a wykonywanie jej było dla mnie dużą przyjemnością, postanowiłam, więc zrobić też wieniec. Jego szkielet wykonałam ze splecionych, wierzbowych gałązek, a za ozdoby posłużyły mi podobne jak w poprzednio materiały.
Wieniec zdobi teraz drzwi wejściowe przypominając o zbliżających się Świętach.