Najstarszymi w dziejach właścicielami kawiarń byli Arabowie z Mekki. Tam właśnie zaczęły powstawać liczne „domy kawy", zwane „Kaveh kane". Smakosze nowego trunku pogrążali się w nich „w słodkim nieróbstwie i niezmąconym pokoju ducha". Skutkiem takiego działania, kawę zaczęto kojarzyć z mocami szatana i w 1511 r. próbowano nawet wprowadzić zakaz jej wyszynku. Dzięki sułtanowi Egiptu, który sam był jej wielkim zwolennikiem, cofnięto ten bzdurny wyrok.
Pierwsza europejska kawiarnia powstała w 1554 roku w Konstantynopolu. Pierwszym chrześcijańskim miastem była Wenecja, gdzie na Placu Św. Marka otwarto kawiarnię w 1645 roku. Kolejno w 1650 na Wyspach Brytyjskich w Oxfordzie i w 1652 w Londynie. Za nimi podążyły holenderska Haga i Amsterdam. Jeszcze na początku lat 1600 próbowano i tu wprowadzić zakaz sprzedaży i picia kawy, czemu na szczęście przeciwstawił się rozsądek Papieża Klemensa VIII-go.
Na dobre jednak podobną do dzisiejszej kawę wykreował dopiero wpływ Wiednia. Za stolicą Austrii rozkoszowanie się pełnym aromatu gorącym napojem podchwyciła reszta Europy, a później cały świat. Wiedeńczycy uważają, że w celu dodatkowego upokorzenia pobitych Turków, tam także wynaleziono rogaliki w kształcie ich godła - półksiężyca, i maczając je w kawie, radowano się odniesionym zwycięstwem. Historyjka ta jest na tyle ładna co nieprawdziwa, bowiem pieczywo w takim kształcie spotykało się w Europie już w XII wieku. Inspiracją nadawania wypiekom tego kształtu miała być para rogów greckiego boga ekstazy i wina - Dionizosa, wzięta z jego podobizn wyobrażanych na malowidłach*. W każdym razie nie był to turecki półksiężyc.
Natomiast zwyczaj maczania słodkiego pieczywa w porannej kawie bez wątpienia przyszedł do Austrii z Francji i wcale nie jest wiedeńskim wynalazkiem. Do tego pierwsi wiedeńscy smakosze kawy początkowo pijali ją ze spodków a nie z filiżanek.
Notabene - pierwszy w historii, elegancki cukier w kostkach, wyprodukowały właśnie cukrownie wiedeńskie a tamtejsze kawiarnie jako pierwsze na świecie, wprowadziły prasę, nieodpłatnie dostępną dla gości.
Wprowadzenie prasy codziennej do kawiarń było początkiem prawdziwej rewolucji kulturowej i zmiany znaczenia instytucji zwanych - kawiarniami. Zamieniły się one w dosłownie potężne ośrodki, sterujące tym, co się działo na świecie. Tam przy stolikach załatwiano wówczas wszystko. Od ustalania kursów giełdowych i transakcji handlowych, przez redagowanie gazet, po kreowanie tego co modne. Inspirująca atmosfera pozwalała na powstawanie nowych utworów poetyckich i muzycznych, powieści, grafik, innych dzisiejszych pomników kultury.
Wypicie filiżanki kawy uważano za paliwo napędowe dla inteligencji, i geniuszu jaki istnieje w człowieku. W Londynie Kawiarnie nazywano nawet mianem: „Penny Uneversities", bo wmieszawszy się między gości, i płacąc tylko jednego pensa za filiżankę, można było być świadkiem powstawania nowych trendów w kulturze albo nawet w polityce. W roku 1700 było ich w mieście 2.000! Niektóre z firm, lub redakcji gazet, traktowały „Coffeehouses" jako swoją siedzibę, albo adres do korespondencji.
Do przybytków tych, kobietom odmawiano wstępu. Kawiarnie były traktowane jako nieformalne męskie kluby. W odwecie feministki głosiły, że nadmierne spożycie kawy, prowadzi u mężczyzn do ubytku energii i w ślad za tym - do impotencji. Jak się okazało, nikt się tym nie przejmował. W odpowiedzi na brak męskiej skruchy w 1675 w Anglii kobiety wypowiedziały kawiarniom wojnę i to na serio, bowiem ich mężowie po pracy rozpływali się jak londyńskiej mgle i w domu zjawiali się dopiero późną nocą. Molestowany ustawicznie przez feministki Król Karol II miał już nawet przygotowany werdykt, nakazujący zamknięcie i zakaz prowadzenia kawiarń. Ostrzeżony jednak przez własną tajną policję, że spodziewany ogrom protestu może zagrozić obaleniem tronu, wycofał się panicznie z obietnicy danej obrończyniom ognisk rodzinnych.
Czyli jak uczy i to doświadczenie życiowe, mężczyźni już od wieków nie dotrzymują słowa danego kobietom.
Dzisiejsze kawiarnie spełniają już zupełnie inną rolę. Stały się głównie relaksującym przystankiem w galopie dnia codziennego. Miejscem spotkań czysto towarzyskich, pierwszych randek, i nowych kontaktów między firmami. Kiedyś powodem spotkań była wymiana poglądów na żywo. Teraz dzieje się to też przy filiżance kawy, tyle że za pośrednictwem Internetu. Pocieszającym jest jednak, że człowiek jest istotą stadną. Kontakt z samym blaszanym pudłem, może przyspieszyć tempo wymiany informacji na odległość. Ale długo nie, a później wcale, nie zastąpi nigdy bezpośredniego czucia ciepła dłoni ukochanej osoby.
* - „Das Lexikon der Wiener Küche", Christoph Wagner, Franz Deuticke Verlagsgesellschaft m.b.H., Wien 1996