Ciasto:
Jajka rozbijamy do miski i ubijamy trzepaczką z solą i spirytusem. Do ubitych jajek dodajemy po trochu mąkę. Gdy ciasto stanie się gęstsze zamieniamy trzepaczkę na łyżkę i dalej ucieramy. Mąki dodajemy do momentu otrzymania ciasta gęstości ciasta pierogowego (czyli musi być zwarte i nie kleić się do rąk). W sytuacji gdy będziemy dysponować dużymi jajkami, może się okazać że trzeba mąki dosypać więc najlepiej mieć ją pod ręką. Ostatni element wyrabiania ciasta najlepiej przeprowadzić na stolnicy ugniatając ręką. Gdy ciasto jest już wyrobione musimy je trochę pomaltretować - świetny sposób na wyżycie się ;). Ciasto można rzucać o blat lub tłuc wałkiem - lub jedno i drugie. Czynność powtarzamy kilkanaście razy. Gdy nasze ciasto będzie już stłuczone, odrywamy 1/3 i wałkujemy bardzo bardzo cienko. Jeśli ktoś ma, to może posłużyć się do tego celu maszynką do robienia makaronu. Jeśli nie, to podsypujemy lekko stolnicę mąką i wałkujemy aż ciasto będzie miało z 1 mm grubości i kroimy w romby.
W międzyczasie w garnku rozgrzewamy olej z jedną kostką smalcu. Oleju musi być tyle, aby zakrył dno na ok 4-5 cm wysokości.
Do nagrzanego tłuszczu wrzucamy kilka rombów i smażymy ok 40 s. z obu stron. Ciasto smaży się błyskawicznie więc lepiej przygotować sobie od razu naczynie wyłożone ręcznikami papierowymi do wykładania ciasteczek.
W przerwie pieczenia lub po upieczeniu ciastek (bo w trakcie raczej nie damy rady) przygotowujemy polewę. W garnku podgrzewamy wodę z cukrem, miodem i masłem do rozpuszczenia wszystkich składników.
Ciastka układamy okręgami na talerzu, polewamy polewą, posypujemy bakaliami (ja zrezygnowałam z rodzynek) i powtarzamy czynność do wykorzystania składników.
Tak przygotowane mrowisko na pewno zadowoli każde podniebienie ;)