Po świętach często zostajemy ze sporą ilością mięs z pieczeni, z którymi nie wiemy co zrobić. Nadają się one świetnie na zrobienie bigosu. Im więcej gatunków mięs i różnych podwędzanych wędlin i kiełbas, tym bigos wyjdzie lepszy. A powinno sie go gotować trzy dni po kilka godzin dla uzyskania naprawdę aromatycznej i ciemnej kapusty.
Świeżą kapustę po usunięciu brzydkich liści i głąba kroimy w paski i wrzucamy do dużego garnka. Kiszoną kapustę, jeśli jest mocno kwaśna odciskamy z wody i też wkładamy do garnka. Zalewamy wodą, dorzucamy suszone połamane na mniejsze kawałki grzyby, liśc laurowy, kilka ziaren pieprzu, przykrywamy i gotujemy. Pierwszego dnia to, co robimy wcale nie będzie podobne do bigosu. Potem taki półprodukt wynosimy na balkon lub po ostygnięciu wstawiamy do lodówki.
Drugiego dnia znowu gotujemy nasz bigos na małym gazie, ale dodajemy pokrojone na mniejsze kawałki mięso, podwędzane wędliny i podlewamy całość winem. Oczywiście solimy i pieprzymy. Niech się dusi. Znów chłodzimy po kilkugodzinnym gotowaniu!
Trzeciego dnia dorzucamy ziarna jałowca. Bigos wreszcie ciemnieje i zaczyna pachniec jak prawdziwy bigos, a nie gotowana kapusta. Jesli lubimy, możemy dodać również kilka łyżek przedniej jakości koncentratu pomidorowego. Dosmaczamy solą, pieprzem, ostrą papryką.
Podajemy oczywiście z pieczywem. Podczas gotowania trzeba pamiętac, żeby w razie czego uzupełniac braki wody, ale nie dopuścić do tego, żeby był za rzadki. Bigos musi byc gęsty.