........
Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i
ta jesień rozpostarła melancholii mglisty woal
Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronkow
Lecz jednego, jedynego jest mi żal
Addio pomidory
Addio ulubione
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół
Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół
......
No dobra, koniec mazania się, może trzeba po prostu pokochać jesień?
Nie można zapadać już w sen zimowy, gdy wokół wszystko tętni jeszcze życiem.
W jesienny czas największy raj mają pająki, te duże i te malutkie. Ale jest to też dla nich bardzo pracowity okres. Uwijają się i przędą, przędą długie, cienkie nitki, które potem unoszą się w powietrzu, a najwięcej ich widać tuż nad ziemią. Czy może być coś piękniejszego niż taka siateczka misternie utkana, lekko pokryta poranną rosą?
Nie! Bo to ZŁOTA POLSKA JESIEŃ !!!
To BABIE LATO właśnie.
Babie lato
Biedronki i żuki fruwają,
Babie lato podziwiają.
A woda? – Szumi w dolinie.
A rosa? – Lśni na pajęczynie.
A wiatr? – Gwiżdże po lesie.
A drzewo? – Echo niesie.
Alman przepięknie zaczęłaś ten październikowy watek kawiarenki, po prostu cudownie! Ty jesteś stworzona do takich rzeczy - cos tak czuje, że będziesz dyżurną otwierającą w przyszłym roku
Ja tu nieśmiało wchodzę do kawiarenki, delikatnie odkrywając jej wrota, a tu - niespodzianka! - Nowy Watek - no po prostu koffam Cię Alman - cudownie to zrobiłaś i wierszyki i własne słowa i rysunek, a nawet i prześliczne zdjęcia Twoich kwiatów - Nalezy Ci się październikowa duża kawa, a ode mnie masz sloneczniki :)
Pozdrawiam czwartkowo zaskakująco milo i serdecznie
Alman, wielkie brawa dla Ciebie Wszystko mnie zachwyciło. Tak, jak napisała Nadia - od początku do końca wprowadzenie do październikowej Kawiarenki jest bardzo spójne i czuje się, że nieprzypadkowe. Pozwoliłaś nam wczuć się w klimat nadchodzącej, nowej pory roku. Jest nostalgia ale też jest radość i nadzieja... Magicznie!
Wielkie brawa!!! Zgadzam się z Nadią, że jesteś idealną osobą do przejęcia pałeczki od Lajana (Pytajnika)
Ja też mam coś dla Ciebie
Brawooo , piękny start jesienny :-)
A pajęczyna świetna, z pracowitym i niestrudzonym pająkiem.
Lepszego początku nie można było skomponować - ideał formy i treści, nic tylko czytać, oglądać i popijać herbatkę.
Ja nawet prezent jesienny dzisiaj zgarnęłam - duży słoik miodu od mojej sąsiadki. Fajnie zaczyna się ta jesień, nawet słonko i ciepełko zapowiadają na sobotę ;)
Macie rację, Alicja wyprowadziła LOT na prostą i zasługuje na fotel kapitański /opuszczony przez ?/.
Zajmujmy więc miejsca, pasów nie musimy na szczęście zapinać /strasznie tego nie lubię/ i cieszmy się miłą atmosferą, w życzliwym towarzystwie.
Herbatki/kawusie w dłoń i lecimy , byle jak najdalej od trosk i kłopotów, wesoło i bezpiecznie.
Gratuluję i podziwiam talent Pani Kapitan /innych czapek nie mają na składzie;D/. Do spisania wkrótce ;)
Hej, no bez "przesadyzmu"... zarumieniłam się.... Wiedziałam, że fajowe z Was babki, ale że aż takie kokietki? e, tam, kokietki, toć to "kokiety" wprost...i co, myślicie, że tymi pochwałami, niezasłużonymi zresztą /ale miłe to nawet, dziękuję/, zrobicie ze mnie dyżurną następczynię za Lajana. O nie! Była umowa, że każdy miesiąc otwiera ktoś inny i tego się trzymamy. Dlaczego swoje talenty skrywacie bądź chcecie ukryć?
A na marginesie - w tych porywach zachwytu nawet nie widzicie, co Wam pokazałam na zdjęciu z astrami nowoangielskimi. No to załączam raz jeszcze... powiększony wycinek...
Aaaaa to Ty nam "pściołę" podarowałaś Oj, fajnie się zrobiło, naprawdę fajnie
A ja już niewiele widzę i bez lupy takich szczegółów nie wypatrzę ;D
albo bez podpowiedzi.
Kochana pszczółka, gdyby nie ona, to miodku nigdy byśmy nie zajadali
Szacun i wdzięczność ogromna - pomagam też gdy widzę jakąś podtopioną lub osłabioną /chociaż tyle mogę zrobić/.
To komu świeżutkiego miodku do herbatki?
Ale to piękne! Ta kamienna ławka i taka naturalna donica robią wspaniałą oprawę do jesiennych kwiatów. To koło Twojego domu? "Zazdraszczam"
Zgadłaś, przed samym wejściem stał ten wysoki stolik /wąski, więc wyglądał jak ławka/ z kamiennym blatem a na nim donica.
Ale jak to u nas, wszystko wędruje, jak słonko na niebie - teraz stolik z drewnianym, okrągłym blatem postawiliśmy.
No i jak tu się nie cieszyć naturą, prawda?
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Pierwszy w tym miesiącu
No i się narobiła! Nie wiem jak Wy, ale ja jestem w żółtej strefie. O ile rozumiem zasadność noszenia maseczek w przestrzeniach zamkniętych, o tyle nie bardzo wiem czemu mam nosić idąc po chodnika czy będąc w parku...? Hm. A może się mylę, może to ma sens...?
Wczoraj tradycyjnie zrobiłam zakupy. Trochę sobie powyciągałam ręce, bo wyszło mi tego jakoś dużo. Skusiłam się w Lidlu na jakąś BIO konfiturę z malin i drugą z jeżyn. W zasadzie nie jadam dżemów, ale konfitura to insza inszość A! Ponoć ostrzegali w TV żeby teraz nie kupować mięsa z indyka firmy Morliny, bo pojawiła się jakaś bakteria i wycofują dostawy.
Dziś przychodzi do mnie koleżanka więc popołudnie zleci bardzo szybko. Jutro odwiedzam rodziców - obiad, spacer i pogaduchy. Niedzielę zostawiam dla siebie.
Herbata gotowa. Przybywajcie
Witam, również z żółtej strefy. Jakoś zaczynam się bać, bo też jestem w grupie ryzyka potrójnie.... jak żyć?
Maseczki w odkrytym teranie? nie mam na ten temat dostatecznej wiedzy, ale myślę, że chodzi o to, by nie siać wirusa w żadnej sytuacji. Idziesz w parku, mijasz innych, bądź z innego powodu znajdziesz się z kimś w bliskiej odległości, takiej, że już niebezpiecznie, więc żeby dopiero wtedy nie nakładać maski /to już chyba byłoby "po herbacie", wirus dopadł przeciwnika/, należy być ciągle przygotowanym na spotkanie.
Na powietrzu to jeszcze jakoś daję radę, najgorzej gdy jedziemy samochodem na działkę. Z reguły zabieramy do samochodu przyjaciół, mających działkę obok. On ma prawie 92 lata, do tego nie widzi, tzn. widzi ledwo tylko na jedno oko, ona żywotna bardzo, ma 84 lata. Nie mają możliwości dostania się tam, bo jak? choć autobusem można dojechać, ale wiadomo od autobusu też trzeba kawałek przejść /pewnie ok. 1 km/. No więc my zawsze jedziemy już tak, by przejeżdżać koło ich domu i zgarniamy ich, droga powrotna też taka sama. Jest to trochę kłopotliwe czasem, bo musimy się umawiać z nimi na konkretną godziną i potem musimy celować w ten czas, bo oni stoją przy ulicy i czekają. Ale nie to chciałam napisać. Musimy z nimi jechać w samochodzie w maseczkach i to dla mnie koszmar.... nie mogę swobodnie oddychać, duszę się... na szczęście podróż nie trwa długo, bo działka tuż za miastem.
Znów się rozpisałam....
Ja dziś jestem jakaś nie zorganizowana, bez planu, bez werwy, beż chęci do czegokolwiek. Ale może powoli się rozkręcę?
No to trzymajcie się zdrowo.
No tak, pewnie masz rację. Jak trzeba, to trzeba - będziemy nosić maseczki również na powietrzu. Grunt żeby być zdrowym, tylko to się liczy.
Nie należę do osób, które panikuję (tak mi sie przynajmniej wydaje), ale boję się. Autentycznie mam stracha.
Dziękuję, raniutko muszę startować z kawą ;D
Na herbacie można hulać pod wieczór;)
Aaa, witajcie - drogie 'Żółtki /to już nas cała banda/.
Mam też stres ale nie o sobie myślę, a o tych którym mogę nieświadomie i niechcący podesłać paskudę /starsi krewni i znajomi/.
Uważam, że jak zwykle przesadzają /bo wcześniej lekceważyli/ ze strachu, że zabraknie miejsc lub opieki lekarskiej.
I do tego stany wyjątkowe na południu, naj-prezydent z żoną Melanią też pozytywni ;(( Lepiej chyba wyłączyć info, włączyć muzyczkę, zaparzyć herbatkę i odpocząć.
Morliny?? Kto by pomyślał. A takie, super-hiper były...
Udanego piąteczkowania :-)
Ja też bez planu ani nawet pomysłu - chyba dom zacznę pucować, bo miejscami wygląda 'po kociemu - totalny bałagan i zadyma /pod nogi patrz, bo kocie zasadzki czyhają/.
Dopisano 2020-10-2 23:33:48:
Foto z archiwum zwierzakowego /nie pamiętam kiedy cyknięte/. Wspomnienia i tęsknota już pozostaną na zawsze w naszych sercach
O matulu, jak ja bym chciała przytulić się do tej Twojej psinki
Niech zgadnę - uwielbia głaskanie i kocha wszystkich ludzi.
Wiecie co mnie ..denerwuje? że wpisy na forum są widoczne przy wejściu na stronę... dawniej tego nie było, tak wyświetlały się przepisy, a wszystko inne już trzeba wchodzić /nawet bez pukania, ale zawsze/. Teraz jakoś.... pewnie nie ma nowych przepisów, więc żeby był jakiś ruch, forum się "uaktywnia"? Forum to forum i nie powinno wpisów tam być widać i strzelać w oczy na otwarciu.
szczerze powiem, że ja nawet nie miałam pojęcia jak wygląda teraz strona startowa, bo zazwyczaj wchodzę "z marszu" na Forum. Sprawdziłam, że jak ktoś jest niezalogowany, to widzi same przepisy. A po zalogowaniu miałam cos takiego:
Nie widzę tego co Ty, mam taki ekran jak Smakosia.
Z FORum widzę listę najnowszych wątków, nic więcej. Muszę kliknąć 2a razy zanim zobaczę ostatnie wpisy.
Dobranoc
Witam w deszczowy piątek i taki był praktycznie płaczący cały dzień. Niestety rano dowiedziałam się o śmierci teścia mojej szwagierki. Zszokowana byłam, bo człowiek był naprawdę w dobrym ''stanie' o ile pamiętam i szanowałam go bardzo, a tu dzisiaj informacja, ze nagle zmarł w szpitalu. Nie mogłam o niczym innym myśleć, wiec, żeby to stłumić, wzięłam się za robotę, teraz się z tym ''pogodziłam'' można powiedzieć. Jednak nigdy nie pogodzę się z tym, ze człowiek, który idzie do szpitala, powinien wychodzić z niego uleczony, albo podleczony, a nie uśmiercony. Maja w końcu tam taka maszynerie, że potrafiliby wszystko i wszystkich wyleczyć. No ale nastały czasy, gdzie człowiek ze szpitala wychodzi w gorszym stanie, niż przyszedł, albo w ogóle nie wychodzi, bo szpitale mają płacone za każdy nowy przypadek ''koronki'' o wiele więcej niż przy innej chorobie.
Chciałabym poznać jego prawdziwą przyczynę zgonu, a nie wpis szpitalny - umarl z powodu ''koronki''
Współczuję, najgorsze w tym jest poczucie krzywdy, zaniedbania i traktowania ludzi jak ... ot kolejny przypadek.
Niestety nie będzie lepiej, bo wszyscy są już udręczeni psychicznie, mają dość reżimu z jednej strony i beztroski ludzkiej z drugiej.
A na dodatek w tivi specjaliści ogłaszają, że koronkowo' będzie przez 2a lata. Szczepionka ma być, ale kiedy i dla kogo tego nikt nie wie.
Ja mam też dodatkowe atrakcje, jakby żółtych problemów było mało - ciężarówka staranowała osobowe auto, na szczęście bez ofiar. Huk i zamieszanie jakby bomba wybuchła /myślałam, że to rurociąg gazowy albo cysterna z gazem/.
I ciągle to samo, pośpiech i brawura albo wyścigi z tirami, już nie zliczę wszystkich poważnych kraks, o stłuczkach nie wspomnę.
Mimo wszystko spokojnej nocy i lepszej soboty
Dopisano 2020-10-2 23:36:29:
Współczuję, najgorsze w tym jest poczucie krzywdy, zaniedbania i traktowania ludzi jak ... ot kolejny przypadek.
Witam w sobotę :)
Smosiu sobota o wiele lepsza, mimo że pada często, to duchowo lepsza, dziękuję
Trochę rozmów, trochę wyjaśnień, trochę współczucia i znowu trochę rozmów... to mimo wszystko pomaga, a czas będzie goić rany...
Dziś wpadam tylko z życzeniami, spóźnionymi, bo powinnam wczoraj, ale myślałam, że wczoraj to dzisiaj dopiero, no takie poplątanie z pomieszaniem.
Smosiu, zapewne u Ciebie to głównie urodziny ważne są, ale ja imieniny też świętuję i to bardzo.
Zatem ode mnie dla Ciebie - dużo zdrowia, wiecznej werwy i energii jak dotychczas, dobrego humoru bez końca, miłości dookoła od wszystkiego co żywe i spełniania wszystkiego bez wyjątków żadnych. I wirtualne cmoki.
A zamiast tortu - szarlotka.
Wszystkich też pozdrawiam i byście nie "płakusiali" zostawiam całą resztę ciasta. Smacznego, niech Wam w boczki idzie, a co tam....
Dziękuję ślicznie kochana Alicjo :)
Imieniny to miewam w różnych terminach - bo rodzinka u Danuty albo ja zajęta, ale najczęściej i najhuczniej obchodzę właśnie teraz.
Nie zgadłaś z urodzinami, prawie ich nie zauważam, chociaż zawsze małe słodkości są i łinko" wypijamy - każdy pretekst do świętowania jest dobry ;D
Mimo, że ja ze Śląska, to zwyczaje mało śląskie - jak to przy miksowaniu bywa /tylko 18ki obchodzimy, z tortem i pełną chatą gości/.
Wczoraj wpadła też Sąsiadka z cudnymi różyczkami w doniczce - muszę poczytać jak o nie dbać by rosły i kwitły jak najdłużej.
To tyle z radości.
Smutno nam, bo wczoraj rano napisali, że niestety jest 1na ofiara wypadku /18letnia dziewczyna, kierowała autem/. Ciężko ranna 2ga - znajoma sąsiadów i w ogóle wyć się chce gdy pomyślę jak łatwo można było tego nieszczęścia uniknąć...
Uważajcie na siebie.
Powtarzam się, wiem ale te kwiaty najlepiej pasują w tej chwili...
Również się dołączam do życzeń imieninowo-urodzinowych, bo sama się już w tym pogubiłam, ale nieważne, ważne, że świętujesz i każda okazja jest do tego dobra, A więc wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń a po drodze dużo zdrówka
Piękny bukiet i życzenia :)
Dziękuję bardzo Nadiu, zdrowia nigdy za dużo a marzeniami mogę obdzielić kawał świata , które los raczy spełnić? mam nadzieję, że chociaż te o ... /nie powiem, by nie zapeszyć/.
Pozdrawiam
Oj Smosiu! Jak ja się cieszę, że mnie coś tknęło żeby zaglądnąć do Kawiarenki.
Też pragnę Ci życzyć samych wspaniałości, bo jesteś dobrym człowiekiem i zasługujesz na duuuużo dobra. Niech Ci się wiedzie i niech się spełni to marzenie "o..." i wiele innych.
Uściski i ucałowania (bezpieczne, bo wirtualne)
Dziękuję, nie tracę nadziei, że kiedyś szczęście uśmiechnie się mocniej niż zwykle i spełni moje wieeelkie marzenia o...
Śliczne kwiatki, życzenia piękne - aż żal że można je zbierać tylko raz w roku.
Pozdrawiam :-)
Witajcie niedzielowo
Cały dzień dla mnie - jupi! Szkoda tylko, że już dobiega końca.
Wczoraj było pięknie i słonecznie, Byłyśmy z Mamą na długim spacerze. Cudne te drzewa teraz, Szczególnie piękne są te chwile, kiedy późnym popołudniem, jakby bokiem oświetla liście słońce. Nie mogłam się napatrzeć.
A dziś pichcenie. W domu było trochę chłodno więc z przyjemnością odpaliłam piekarnik. Na początek poszły pieczarki z cukinią a obok w rękawie do pieczenia filet z indyka nadziewany śliwkami i obłożony szara renetą. Nie miałam pojęcia, że to jabłko będzie się zachowywać jak gęsta piana. No normalnie rosło w oczach. Na koniec wyglądało jak biała kołderka na mięsie. Wyszło soczyste i przesmaczne. Polecam jeśli ktoś nie piekł drobiu z jabłkiem. No a na koniec poszła cała blacha dyni hokkaido. Pachniało wszędzie
Szkoda, że ten dzionek dobiega końca.
Zostawiam Wam małą porcyjkę (na spróbowanie) mojej dyni i obraz na firance jaki powstał w pokoju późnym popołudniem.
Dobrej nocy
Witam w poniedziałek...
Widocznie dzień nie jest dniem do pisania, bo tyle napisałam i wszystko się skasowało, a więc do zobaczenia we wtorek ;p
Rozdrażniona nadia
Witam. Niespodziewanie wylądowałam na działce, trochę coś popracowałam, a potem zaczęło padać i grzmieć i fajna taka przeplatanka się zrobiło - zagrzmiało, polało, słońce zaświeciło, a po chwili powtórka z rozrywki i tak kilka razy.
Nadia, Ty się nie denerwuj, szkoda nerwów i zdrowia, a najważniejsze, że złość piękności szkodzi, a nie chcesz chyba zbrzydnąć!
Wpadłam tylko na chwilę, żeby zobaczyć co słychać, ale niewiele słychać, więc dobrej nocy życzę i już mnie nie ma. Ala
Witam;)
Nocka była owszem, wyjątkowo spokojna, ale szybko minęła bo o 5tej koci budzik 'zadzwonił i musiałam gnać po karmę do kuchni.
Trochę ciężki dzisiaj dzionek, ale co tam - słonko! świeci i jest ciepło, to damy radę :D
Pozdrawiam słonecznie
Alman ja nie chcę być piękna, ja chcę być naturalna
no tak przecie mówię, bo naturalny to piękny, a piękno tkwi w naturze....
Witam wtorkowo
Wiecie co, wczoraj jakoś nie chciało mi się pisać. Jakaś "zgęziała" byłam. Zmarzłam w pracy. Na szczęście w domu ruszyło centralne ogrzewanie. Póki co tak "na ćwierć gwizdka" ale mi to w zasadzie wystarcza.
Wczoraj przypadkiem usłyszałam kompozycję pewnego pianisty - Trevora Kowalskiego. Tytuł utworu, to "Folk story". Jeśli ktoś lubi taka muzykę, to polecam. Pięknie "plumka" Właśnie leci u mnie https://www.youtube.com/watch?v=P-qDci6g-_M
Dzionek bez deszczu więc cieszy. Dziś mam gościa więc po pracy prosto do domu. Mam ochotę na moją "ala szakszuke" więc zrobię sobie na obiad. Zrobię sobie przerwę od kaszy. Wyszedł mi taki gar, że chyba do końca tygodnia będę jadła Ale co tam!
Dobrego dnia
Dobry wtorek ;)
Jak Alicja zauważyła, cisza jak nigdy - wszyscy zajęci czy leniwi?
Wygląda to na kwartet kawiarniany, nikt nie ma ochoty przysiąść się , dlaczego nie piszą dawne znajome duszki z lotów lajanowych?
Szkoda, im nas więcej tym ciekawiej, ale nikogo namawiać na siłę nie ma sensu;(
Ja chyba dla urozmaicenia wezmę na 2a lata canal+, 6 m-cy bez opłat, potem ok. 40. Sprawdzę ile warte są ich wieczory filmowe, rozrywkowe i może kiedyś kupimy na stałe
W domu już piec startuje, nie na długo, byle temp. podciągnąć do 20tu stopni.
Jak jest choć troszkę słonka, to nie musi wcale grzać, może ciutkę nad ranem.
Atmosfera nadal napięta /po tragicznej nocy piątkowej/ - tylko szepty i 'pielgrzymki piesze lub rowerowe do miejsca kraksy. Niebawem zaczną ustawiać znicze lub nawet portret /jeden już jest, od wielu lat, ale mimo to nikomu rozwagi nie dodał/.
Pozdrawiam
Taka "tragiczna piątkowa noc" daje do myślenia... Niestety jak pokazuje życie nie na długo.
Domyślam się, że to zdarzenie cały czas masz z tyłu głowy i nie jest Ci lekko...
Witam. Zasiedziałam się w kuchni od rana i nie zajrzałam do kawiarenki, bo albo kuchnia albo kawiarnia....wiecie, przez te kawiarenkowe pogaduchy /i w ogóle net/ spaliłam kilka dni temu garnek z kapustą. Kapusta miała być na kapuśniaczki do barszczyku, postawiłam do gotowania i poszłam ... oczywiście zasiadłam przy laptopie.... Tak mnie pochłonął jakiś temat, że zapomniałam o całym świecie.... w pewnym momencie czuję swąd.... drę się z pokoju do męża - czy czegoś nie przypalasz? /zapomniałam o kapuście, byłam pewna, że on coś kombinuje/. Po chwili słyszę /on w innym pokoju też przy laptopie/ - ja niczego nie robię w kuchni... a po chwili - to kapusta! Kapuśniaków nie było, kapusta do wywalenia, a garnek - wszystkie możliwe sposoby wykorzystane, ale już nie ten.
Postanowiłam wówczas, że albo ja w kuchni i gotuję, albo nie gotuję bo siedzę w kawiarni....
A tak na marginesie - robię dziś kotleciki z kaszy jęczmiennej, jarskie całkiem, bo mięsa nie chcę. Będą z cebulką, papryką, serem mozzarellą /lepsza byłaby feta, ale nie mam/, jajkiem i duuużo zieleniny. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Miłego dnia, a ja do kuchni. Alicja
Ooo oo oo o...ja się pisze na taki obiad! Daj znać jak Ci wyszły. A może jakaś fotka? Daj chociaż popatrzeć
To co - od soboty chodzimy w maseczkach w wolnej przestrzeni. Powiem Wam, że ucieszyłam się, iż mają wreszcie zacząć karać za nie stosowanie się do obostrzeń. Koniec tego upominania. Dziś jechałam w tramwaju z młodzieżą szkolną, która miała wszystko głęboko gdzieś...
Mam tylko nadzieję, że nie pójdzie to w taką stronę, jak w początkach pandemii - pamiętacie te ujęcia z kamery gdzie facet w szczerym polu jechał na rowerze i tam go zatrzymała policja, bo był bez maseczki.
Mówisz i masz, proszę bardzo... świeżutkie, cieplutkie jeszcze, osączają się na papierowym ręczniku...
P.S. ja myślałam, że już maseczki obowiązują i ja już noszę wszędzie....
Wyglądają tak smakowicie, że aż ślinianka szaleje
Smakosiu warto pamiętać o tym, ze nie wszyscy mogą nosić maseczki ze względów zdrowotnych i to, ze osoba młoda to nie znaczy, ze nie ma problemów ze zdrowiem. Każdy powinien siebie pilnować moim zdaniem, a nie kogoś czy ma maseczkę, czy nie, bo wtedy może dojść do szykanowania i niepotrzebnych sporów i kłótni, a nawet do podziału społeczeństwa a mam wrażenie, ze o to głównie chodzi politykom, bo ziarno niezgody już dawno posiali a teraz czekają na plon
Masz rację w kwestii, że nie wszyscy mogą nosić maseczki i ja to szanuję. Na szczęście wreszcie ustalono, że lekarze muszą wystawiać pacjentom zaświadczenia i wtedy nie będzie wątpliwości podczas kontroli.
Problemy zdrowotne (astma itp.) mogą mieć zarówno starsi jak i młodzi ludzie. Jednak opisana przeze mnie sytuacja gdzie siedzi 6 osobowa grupa młodzieży bez maseczek jakoś mnie nie przekonuje, że robią to ze względów zdrowotnych. Zwyczajnie bezmyślność i wygoda. Nic ich nie ruszało, że obok stały starsze osoby, którym być może wcale nie było "lekko" i z wysiłkiem nosiły swoje maseczki.
Oczywiste jest również to, że każdy musi pilnować siebie a nie innych, ale...jak pokazuje życie niestety to się nie sprawdziło więc moim zdaniem te kontrole są konieczne.
W moim odczuciu największy problem jest w tym, że dziś jesteśmy skupieni wyłącznie na sobie i nie szanujemy innych ludzi. Gdybyśmy umieli to robić, to nie byłoby problemu z akceptacją odmienności i nie byłoby takiego podziału w społeczeństwie. Moje motto, to żyj i daj żyć innym.
Smakosiu, to bardzo dobre motto. Jednak o ile pamiętam, to maseczki zawsze powinny nosić osoby chore, a nie zdrowe, dlatego tez jest wskazane, ze dzieci do 11 roku życia nie musza nosić maseczek. Wiec powtórzę to motto: Żyj i dać żyć innym :) Pozdrawiam :)
Smakosiu, każdy jest inny i każdy ma inne potrzeby, a także każdy inaczej patrzy na tego wirusa. Jedni słuchają tylko tego co mówią media, inni szukają trochę głębiej. Mam trochę doświadczenia w tym temacie, ale nie chce się w to zagłębiać, bo to kawiarenka, a nie polityka, wiec proszę, zostawmy ten temat. Każdy niech robi to co uważa za słuszne i zgodne z jego sumieniem. Tak będzie najlepiej i nie oceniajmy siebie nawzajem
Witam w podwieczorkowy wtorek :)
Dzisiaj mała imprezka, kruszon upieczony i czeka na konsumpcje :)
Za oknem piękna jesień przeplatana słońcem a ja w fajnym dosyć nastroju a Wy, w jakim jesteście dzisiaj nastroju? Może kocie nastroje Wam trochę podpowiedzą ;)
Zapraszam do październikowego jazzu przy kawce z dodatkiem przypraw i dyni :)
https://www.youtube.com/watch?v=vVZVtnYaBt8
Witam. Kwartet kawiarniany - super określenie, brawo, bardzo mi się spodobało. Rzeczywiście tak jest, nie pomaga nawet babie lato i pajęczyna, a już myślałam, że ktoś się w tej pajęczej sieci zaczepi i zostanie. Dziwne to, to osób wchodzących tu mnóstwo, a wszyscy tylko poczytają te nasze wynurzenia i w milczeniu zmykają. Przykro.
U mnie dziś od rana piękna, słoneczna pogoda. Wiem, że na krańcach płn.-zach. dzień dopiero wstaje, ale u mnie już ranek w pełnym rozkwicie. Dziś patrząc w telewizor uzmysłowiłam sobie, jaka jest różnica między wschodem i zachodem. Właściwie to o tym wiem, ale jakoś nie pamięta się ot tak, a dziś oglądam pogodę i p. Maciej nadający ze Szczecina /czy może mówi o Szczecinie, ale są zdjęcia/, a tam ciemna noc, podczas gdy u mnie słońce i dzień w pełni. Bieda tym, którzy w tych ciemnościach muszą wstać i maszerować do pracy. Pozdrówka dla tych biedaków.
Dziś mam dzień bez planów. Miałam ochotę udać się na działkę, ale nie mam pojazdu i towarzystwa i tak muszę coś innego zorganizować sobie do roboty,
Ale co? jakoś nie mam natchnienia ani ochoty.
Pozdrawiam zatem pozostałą trójkę z kwartetu /hihihi, ale fajne/, miłego dnia. Ala
Alman dzisiaj zajmij się odpoczynkiem ;)
Witam;)
Może tak 4ka do brydża? - na coraz dłuższe wieczory jak znalazł ;D
Krótka partyjka, dla przypomnienia? tak dawno nie widziałam kart /poza wirtualnymi w pasjansach/, fajnie byłoby pograć znowu.
Albo remik?? lżejsza wersja, można grać w 3kę
Poza tym: ostatnie zbiory szparagówki /wczoraj oskubana i czeka na gotowanie/, cukinia trzyma się jeszcze, zieloniaki malinowe pomidorowe czekają na zerwanie i zasolenie. Zbieram resztki ogórków, nawet smaczne są o dziwo.
Z większych robót ogrodowych: pigwa /chętni są, więc rozdam sporo a dla nas trochę dżemu, ocet, może sok i nalewka/.
Mam lenia, to chyba zadbam o siebie i uzupełnię zapasy kosmetyków w sklepie internetowym /dostałam ofertę świąteczną więc warto wykorzystać/.
Udanego dnia ;)
Smosiu w brydża to ja nie za bardzo umiem grac, ale w tysiąca to już prędzej, chociaż wieki już nie gralam
A ja tylko w "wojnę" W moim towarzystwie nie ma nikogo, kto by grał w karty i ja też jakoś tak nigdy nie miałam chęci.
Tak w wojnę tez potrafię, jako dziecko grałam
No to zaległości trzeba nadrobić - nic trudnego, a czas ciekawiej płynie.
Kiedyś tivi porażała nudą, internet był marzeniem z filmu c.fiction więc musieliśmy inaczej spędzać czas.
Jedni ciągle wróżyli z kart, inni woleli remiki, w ostateczności gry planszowe, rzadziej szachy. I tak polubiłam karty, nawet nieźle mi szło.
Ale nie ma to jak dobra książka i herbatka albo taki kruszon a najlepiej 2a 'kruszony...
Super, ja dzisiaj na 5kę wyglądam :D
Po 1szej kawusi skok o 1en rządek, dzięki /koty są naj/.
Wesołego dzionka ;)
Hahaha aż musiałam spojrzeć na kota, ja to chyba ósemka dzisiaj
Witam środowo
Cieszę się, że to już połowa tygodnia. Odliczam dni do piątku. Tyle rzeczy bym chciała zrobić a ciągle brakuje mi czasu. W weekend nadrobię zaległości
U mnie faktycznie długo jest ciemno. Zrobiłam sobie poranny spacer i było inaczej, niż zwykle, bo uliczki były ciemne. Jak weszłam do pracy była godz. 6.50 Musiałam wszędzie pozapalać światła, bo inaczej nic bym nie widziała. Wyraźnie czuć, że dzień się skraca.
Ktoś chętny na gorącą herbatę?
Miłego dnia!
herbatę? ja poproszę... mocną i z pigwą jeśli można.
Nie ma sprawy! Mam jeszcze kawałek pigwowca. Pewnie czekał na Ciebie
O jak pigwowiec, to ja też poproszę :)
Mały ten kawałek, ale dał się podzielić więc dla Ciebie też będzie. Pijcie na zdrowie!
Witam w środę :)
Nie mogłam się już doczekać poranka. Wstałam, jak wszystko budziło się dopiero do życia, za dużo myśli, za dużo pomysłów, za dużo wszystkiego
Teraz wszystko układam sobie i przy okazji herbatki z pigwowcem może ktoś ma ochotę na kruszona z wiśniami? :) Starczy dla każdego :)
Pozdrawiam :)
jej! Ależ to ciasto wygląda! Mimo, że staram się nie jeść słodyczy, to takiego ciacha bym sobie nie odmówiła. Mmmm...jak ja lubię wiśnie w cieście, ten słodko-kwaśny smak. O jej, a ta kruszonka. uwielbiam kruszonkę!
Jedz, jedz, w boczki nie pójdzie a na duszy cieplej i bardziej słodko się zrobi
E, myślałam, że kruszon to będzie napitek /znam pod taką nazwą i fajnie się pije, ale jest zdradliwy... potem.../.
Alman, mam bardzo stary zeszyt gdzie jako uczennica spisywałam nowe dla mnie przepisy. Widziałam, jak się robi kruszon i postanowiłam, że znajdę w książce kucharskiej, właśnie przepis na to ciasto no i skrzętnie spisałam. Jakie było moje zdziwienie, gdy ten kruszon to nie ciasto, tylko właśnie kruszon do picia - i jest w tym zeszycie do dzisiaj, ale ani razu niewyprobowany, bo takie wielkie rozczarowanie było
Hej;)
Ja też słyszałam o kruszonie do picia a tu proszę bardzo - pyszne ciacho.
To jeszcze lepiej, z wisienkami musi być rewelacyjne.
Smacznego czwartku :)
Smosiu na kruszon jeszcze mówią chyba pleśniak, ale ta nazwa nie najlepiej mi się kojarzy
Witam w czwartek
Dzień ciepły, trochę wilgotny i trochę wiatru, takie mix lata z jesienią ;)
Dzisiaj muszę zrobić balsam do ust, właściwie do wszystkiego on jest, ogólnie do ciała, ale taka znikoma ilość, ze ja używam tylko do ust ;)
Na obiad planuje żeberka z kapustą kiszoną
Wiec na razie znikam i zostawiam uśmiech, ziołową herbatkę i dobre myśli
Miłego czwartku :)
Piątek, piąteczek, piąteluniek. Jupi!
Od nocy padało a jak wyszłam rano z domu przestało. Pięknie! To rozumiem Kałuż pełno ale założyłam buty do kostki i postanowiłam, że zrobię sobie poranny spacer w ostatni dzień bez maseczki Pstryknęłam dla Was szybkie fotki. Trochę się spieszyłam więc kadrowanie nie było zbytnio przemyślane. Wybaczcie. Jakoś cicho było na ulicy. Hałas robiły wrony. Ciekawe czemu one rano tak "krzyczą"...? W jednej z uliczek mijam sklep ze starociami, lubię tam zaglądać przez szybę.
U mnie w pracy zmiany organizacyjne od poniedziałku. Robimy sobie dyżury tydzień na tydzień. Czyli połowa "ekipy" zaczyna pracę zdalną. Ja akurat pracuję tradycyjnie w biurze, ale za tydzień będę do Was zaglądać z domu.
Wczoraj tradycyjnie zrobiłam zakupy więc mam to z głowy. Dziś po pracy śmigam do rodziców a weekend mam dla siebie. Muszę trochę ogarnąć chałupkę czyli tak zwyczajnie, po domowemu, bo zawsze jest coś do zrobienia
A co tam u Was - jakie plany?
Miłego dzionka
Witam. No piękne widoki miasta o poranku. Wiesz, że Twoje miasto było u mnie nr 1 przez wiele lat? zawsze wymieniałam to miejsce jako to miasto, które najbardziej mi się podoba. Teraz to już nawet nie mam pojęcia jak wygląda i pamięci dokładnej, jak wyglądało kiedyś /kurcze, to już 60 lat temu tu mieszkałam... tylko 1 rok.../.
Dziś u mnie słoneczko dziarsko świeci od rana, choć na termometrze zaledwie 7 st. zapewne wcześniej było jeszcze mniej, ale ma być 18 st. Może wybiorę się na działkę...
Wczoraj oddałam się porządkom w jednym pokoju, gdzie dużo książek i innych drobiazgów ukrytych w szafkach. Oj, namachałam się dobrze, że to wszystko odkurzyć, odświeżyć, ogarnąć... No, ale już jest czysto... mniej więcej...
Przez to moje ... nie wiem nawet jak to nazwać.... no wiecie.... mam tyle zaległości różnych, prac nie wykonanych na bieżąco jak zwykle, że teraz chyba przez następny rok będę nadrabiać.
Dwa dni temu była po raz pierwszy sama na zakupach /ochrona, którą mi rodzina zgotowała po operacji spowodowała, że ja się odzwyczaiłam wielu rzeczy robić... człowiek uwsteczniony ze mnie/. No i ja w masce, ledwie zipię, a prze mną młody człowiek, maska na brodzie, zakupów cała taśma i zadowolony. Pytam więc grzecznie - przepraszam pana, czy ochrania pan tą maseczką swoją brodę? a on bezczelnie się zaśmiał i mówi - tak. I co mu zrobisz? a potem 4280 zakażeń.
No wystarczy tego gadania... Miłego dnia i zdrowia wszystkim życzę. Ala, która nie ma kota, ale miała psa, hahaha....
Piękne fotki Smakosiu :) To na pierwszym zdjęciu to przypomina mi duuuużą suwmiarkę, takie pierwsze skojarzenie z dzieciństwa ;)
A u mnie w ogrodzie zakwitł fiolek alpejski, albo cyklamen - rozne są nazwy. Taka miniaturka, za to przepiękna, gdy inne kwiaty poszły spać, ten wynurza się do słońca, taki ciekawski, właściwie to są dwa - przynajmniej nie samotny
Pozdrawiam piątkowo :)
Ale dzielny! Nie poddał się temperaturom i zmianie pory roku. Tam też widzę takie małe listki - to od poziomek?
ps. Ta suwmiarka, to zegar słoneczny
Tak, poziomki, a te listki takie jak asparagus, to krwawnik :)
Rozbawiłaś mnie tą suwmiarką, którą okazał się zegar słoneczny
Za poprawienie nastroju - muzyczka do słuchania i oglądania :)
Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=ka_Q14BPdGs
Witam;)
Piękny fiołek - jak motylki 2a złączone/przytulone.
U nas zimowity rozkwitają i zaraz 'idą spać - kwitną na leżąco, może zbyt mokro mają i łodyżki są wiotkie?? Ale i tak ładne.
Wstąpił też nowy gość, nie, nie kolejny jeżyk /może w nocy grasują ale nie spotkałam żadnego/ - ślimak z tych olbrzymich i dla niektórych 'smakoszy z Francji to ...;(( Ma na imię Felek, kiedyś wstawię fotkę, bo już go obcykałam, jak wszystkie stworki u nas, zaliczył sesję zdjęciową /no prawie wszystkie/.
Pa, mam gościa ;)
No masz! Wieści się rozeszły, że u Ciebie bezpiecznie i teraz wszyscy się pchają Czekam na fotki.
Ty masz chyba dusze gościa, a raczej gościnną i wszystkie zwierze co ma pierze... i kolce i domki... leci do Smosi Oj Ty dobra duszko Pozdrawiam :)
Cześć Feluś! Ale się utuczyłeś "chłopie"! Co dobrego wyjadałeś naszej Smosi? OK, OK, rozumiem - drażliwy temat, bo Ona może słuchać. To już nie pytam. Tylko nie przeginaj z tym podjadaniem. Tak czy siak - faaaajny jesteś
Dzięki za komplementy, przekażę jak znowu go spotkam
Może dzisiaj wyjdzie po deszczu, jak to ma w zwyczaju /najbardziej zbliżony do ślimaka e-motek/ ;D
No bo on wystawia rogi i chce sera na pierogi a tu nic
A widzisz, zapomniałam o tym - ślimak, ślimak nastaw rogi .
Witam sobotnio
No co za luuuuzik! Jaka radocha, że mogę wszystko zrobić na spokojnie a jest co robić
Kawa wypita, herbata też i jeszcze kolejna, z imbirem. Był czas na gazetę i na rozmowy przez telefon więc teraz trzeba się wziąć za jakąś "robotę"
Życzę wszystkim miłego i zdrowego weekendu
Witam. Sobota u mnie "robocza" ... jak zwykle.
Wczoraj trochę popracowałam na działce, aż mi ciśnienie na wieczór podskoczyło.... ale nie jakoś niebezpiecznie /zaraz dostanę burę od Smakosi/, ale nieco.... wszystko jest ok pod kontrolą...
Dziś kierunek kuchnia... co tam się dzieje... jak zwykle wiele robót pozaczynanych, do tego jeszcze wpadła córka.... ale powoli jakoś to ogarnę.
Robię pasztet z kabaczka o smaku kebabowym, gotuję barszcz ukraiński na jutro, przygotowuję mięso do upieczenia jutro /będzie zapiekana karkówka w plasterkach przekładana cukinią, papryką, cebulą i... ziemniakami/, no i będę piekła murzynka z pomarańczową nutą, przełożę dżemem pomarańczowym i na wierzch polewa czekoladowa.
No to już wszystko wiecie.
Zaczęłam jeszcze oglądać "Brzydulę", ale wyłączyłam, bo jakoś mi się nie podoba ta nowa część. Wiecie, najbardziej lubię oglądać "Ranczo"... i co ciekawe, jak kiedyś to leciało w tv to ja nie oglądałam, dopiero teraz. I oglądam jak leci, tzn. na który odcinek trafię, czasem środek, czasem jedne z pierwszych, czasem końcówkę. Ale przez to sporadyczne i spontaniczne oglądanie, obejrzałam już chyba całość i mogę to oglądać znowu, nieważne który odcinek. A tak ulubioną komedią jest dla mnie ciągle ... "Sami swoi".... ale tylko ta część i na niej się śmieję, inne komedie mnie nie bawią /hm, ponurak ze mnie czy co?/.
Koniec gadania. Robota czeka. Miłego dzionka.
Alman ten murzynek z pomarańczową nutą teraz będzie za mną chodził
Dużo pichcisz, aż chce się zerknąć po cichutku do kuchni
Jeśli chodzi o ''Ranczo'', to my to możemy oglądać na okrągło, dlatego mamy wszystkie płyty tego rodzinnego serialu - mozna się pośmiać, podziwiać, wyciągnąć mądre nieraz wnioski i pokiwać głową, ze tak to kiedyś na wsi było ;) ''Sami swoi'' to cale trio do obejrzenia przynajmniej raz w roku ;)
Pozdrawiam ciepło
Witam w sobotę, trochę późno, ale miałam robotę
Pokażę Wam dzisiaj moje mydełka glicerynowe z płatkami nagietka, z dodatkiem oleju nagietkowego, oraz olejku z kwiatów czarnego bzu. Bez SLS i ręcznie robione :)
Dodatkowo zrobiłam balsam ratunkowy, który wystarcza na baaaardzo długo, gdy się korzysta tylko na usta jak ja na przykład, ale służy on do wszystkiego, na ukąszenia owadów, na drobne ranki, na usta, na suchą skórę etc. Zresztą tu macie link odnośnie tego balsamu lawendowo-nagietkowego:
https://lilinatura.pl/2014/07/lavender-calendula-rescue-balm-balsa.html
Miłej soboty :)
Jestem zszokowana i pełna podziwu....Nadia, zakładasz fabrykę?
Ja pierdziu! (że tak sobie powiem)
Jestem pełna podziwu. Nie dość, że zdrowe, bez chemii to na dodatek pięknie to wygląda. Brawo!!!
Witam w pięknie zapowiadającą się niedzielę
Chłodno to prawda, żeby nie powiedzieć, ze zimno, ale jak widzę pokazujące się słoneczko i padające na zwykłe drzewa, które w oka mgnieniu robią się bajecznie kolorowe z różnymi odcieniami liści, to czuję, ze mnie nosi i muszę wyjść, choćby na chwilę hihih.
No ale na początek dnia herbatka Ambrozja Antyprzeziębieniowa inaczej GRYPULKA na jesienno-zimowe przeziębienia (ja pije zapobiegawczo :)) Od Pani Stefanii Korzawskiej:
''Żeby zaparzyć grypulkę, należy najpierw zaparzyć herbatkę Ambrozja Antyprzeziębieniowa. Ta pachnąca letnim słońcem herbatka to doskonały sposób na dokuczliwe zimno. Kwiat lipy wszak wprowadza do organizmu promienie letniego słońca, które nie tylko zapewniają przyjemne ciepło, ale także ukoją nerwy. Macierzanka zaś ma działanie rozgrzewające i podobnie jak cząber przeciwzapalne. Czarny bez i jarzębina dodatkowo wzmocnią i rozgrzeją organizm.
Przepis:
Kwiat lipy - 50 gram
Kwiat bzu czarnego - 50g
Owoce jarzębiny - 50g
Ziele macierzanki - 50g
Ziele cząbru - 50g
Zioła wymieszać, 2 łyżki wsypać do garnka, wlać 3 szklanki wody, pokruszoną laseczkę cynamonu i plasterek cytryny, zagotować. Pod przykryciem zaparzać 15 minut, przecedzić. Do herbatki dodać 3 łyżki soku malinowego zrobionego najlepiej na słońcu, 5 goździków. Dorosłym można wzmocnić grypulkę 1 łyżką spirytusu. Wypić grypulkowy napój i do łóżka, wszak przeziębienie boi się ciepła.
Grypulka jest jak przyjazny uśmiech babuleńki, rozgrzeje, doda zdrowej energii do życia. I zdrowie powróci.'' :)
Te składniki jak: kwiat lipy, kwiat bzu czarnego, jarzębina, macierzanka i cząber, to na herbatkę Ambrozję Antyprzeziębieniową, gdy doda się cynamon, cytrynę, sok malinowy, goździki, no i kroplę alkoholu, to już jest GRYPULKA :)
Pozdrawiam zdrowo i herbatkowo :)
Herbatka jak ta lala! Takiej chętnie się napiję. Jako, że dziś niedziela, to trzeba sobie uprzyjemnić dzionek czymś na ząb
Szukałam idealnego przepisu na chrupiące i cieniutkie ciastka owsiane i znalazłam Te są z dodatkiem sezamu.
Właśnie upiekłam. Częstujcie się
Smakosiu właśnie czegoś takiego szukałam, coś na ząb a właściwie do kawy a tu proszę, ciasteczka zdrowe świeżo upieczone :)
Już wyglądem budzą różnorakie smaki a co dopiero je spróbować :)
Dziękuję Smakosiu, szczególnie ze 0 kalorii
Pozdrowionka :)
Witam:)
i dziękuję za przepisy zdrowotne wieczorkiem jak znalazł - taka herbatka z miodem lub sokiem malinowym i do ciepełka, do spanka
Dorzucę od siebie świeżo uprażone, ni to dżem ni to konfitura, pigwy na karmelu /bardzo spieczonym, lekko gorzkawym/ z masełkiem i na koniec wmieszanym budyniem toffi /rozbełtałam w paru łyżkach niby mleka bio +trochę cukru/.
Smak fajny, maślano-budyniowy z goryczką zbyt mocno prażonego karmelu /przesadziłam ciutkę/.
Do tostów i herbatek wszelakich na śniadanie lub podwieczorek nada się i może nawet odporność poprawi.
Pozdrawiam niedzielnie :)
Witam w pochmurny, deszczowy dzień. Jesieni nie kocham, ale już takiej jak dziś... masakra... zimno, mokro, w górach śnieg... odechciewa się wszystkiego.
Gdyby tak zapaść się w sen zimowy i obudzić wiosną? szkoda, że nie ma takiej możliwości...
Nie mam dziś nastroju, wstałam lewą nogą? E, muszę jakoś się ogarnąć...póki co, nie będę swego ponuractwa przenosić do kawiarenki.
Bywajcie, trzymajcie się zdrowo.
Zostawiam herbatę gorącą z sokiem z pigwowca oraz murzynka.
Alman no pysznie wygląda ten murzynek, ale sięgam, sięgam i nie mogę dosięgnąć tego kawałka na talerzu, chyba trzeba go podzielić na równe części kawiarenkowe - Pozdrawiam apetycznie :)
Ślicznie dziękuję Dobra Kobietko :)
Murzynek jak marzenie, masz rękę do cudnych ciast aż miło popatrzeć.
Porywam kawałek i spadam.
Popiję 2gą kawusią z miodkiem.
Pod wieczór chyba na rozgrzewkę grzańca zamieszam - po remanencie w szafkach wygrzebałam sporo przypraw: kora cynam. i kardamon w ziarnach, poarańczki też są ... Oj, aż mi ślinka płynie szybciej.
Ale najpierw żarełko na dzisiaj i może na jutro zostanie - zamarynowałam szynkę /kroiłam dużą kostkę, polałam olejem, wsypałam przyprawy/.
Do tego ryż, owoce /może śliwki tym razem - suszone/ i do pieca, niech samo się robi.
Udanego dnia :)
Fotka z moimi leniwcami jesiennymi, co to je Felek ślimak podżarł, chyba on , bo któż inny ??
Nie zganiaj na Felka, to na pewno jego kumple
Jeszcze nie mam, ale dla Ciebie urządzę sesję foto i wkleję dowód
Dzięki, dowodów co prawda nie potrzebuję, bo wierzę Ci na słowo, ale co fotka, to fotka, ucieszy oko ;)
Witam poniedziałkowo
Dziś pracuję w okrojonym składzie. Połowa ekipy przeszła na pracę zdalną.
Idąc do autobusu mijałam w większości osoby w maseczkach a w autobusie tradycyjnie niektórzy udają, że się chronią.
Poranek bez deszczu, ale coś straszą, że w większości rejonów Polski spore ulewy. Z tego, co widzę, to w moim rejonie będzie ostro padać w środę. Hm...wtedy mam zaplanowanego fryzjera, bo czas podciąć włosy. No trudno parasol w rękę i do przodu!
Wczoraj poszłam szybko spać, bo mnie TV rozczarowało. Zamiast "Rolnik szuka żony" był mecz Wskoczyłam pod kołderkę z nadzieją, że trochę poczytam czy "coś" ale zrobiło się tak miło, błogo i przytulnie, że zaraz odpłynęłam Wy możecie czytać wieczorem w łóżku? Mi się nie udaje. Wiele razy próbowałam
Wczoraj trochę eksperymentowałam. Powiem Wam coś, ale się nie śmiejcie ze mnie zbyt głośno Wyobraźcie sobie, że od jakiś 14 lat mam gliniany garnek, który dostałam i cały czas służył jako ozdoba i pojemnik. Jakoś bałam się go użyć w piekarniku, bo nie wiedziałam czy wymaga wcześniejszego moczenia w wodzie czy może w ogóle nie wolno go wkładać do piekarnika... Wczoraj mnie nagle naszło, że w sumie nie mam nic do stracenia - sprawdziłam. Okazało się, że garnek sprawdził się idealnie. Nie wiem czy to tylko złudzenie, ale każdy składnik dania smakował jakby osobno swoim smakiem. Były pomidory, ryba, szalotka, brokuł i mleko kokosowe. Obawiałam się, że może będzie to wszystko mdłe, ale nie! Wyszło super. No! To się pochwaliłam Jeszcze fotki i zmykam.
Miłego startu w nowy tydzień
O wow! Smakosiu, jakie super danie Ci wyszło:) Ja Cię doskonale rozumiem z tym naczyniem, bo miałam też podobne, tylko prostokątne i emaliowane. Zakupiłam specjalnie do robienia czekolady lub bloku czekoladowego a poza tym stal w kuchni na szafce jako ''wkładacz drobiazgów niezbędnych w kuchni'' Dopiero niedawno stwierdziłam, że trzeba to wypróbować w piekarniku, a nóż widelec nie pęknie. No i wyprobowałam, nie pamiętam już do czego, ale wyszło wyśmienicie i nie stoi już na szafce, ale w szafce razem z blachami do pieczenia . Wiec kochana nie jesteś sama
Odnośnie zaś czytania książek w łóżku, to ja robie tak: Po umyciu wchodzę do łóżka pod kołdrę, ale w poprzek, opieram poduszki o ścianę, siadam, nogi przykryte i wtedy czytam, nie za długo, ale korzyści są z tego dwie - po pierwsze nie zaśniesz tak od razu, bo pozycja nie jest leżąca a po drugie, łóżeczko w tym czasie nagrzewasz i kiedy gasisz światło, wchodzisz pod ogrzaną kołdrę i zatracasz się z lubością w objęciach Morfeusza ;) - Pozdrawiam cieplo :)
Do podgrzewania łóżka naj, naj są kocie 'termoforki /trzeba je tylko delikatnie przesunąć i ułożyć wygodnie obok/.
Z czytaniem wieczorem zerwałam już dawno - nie ten wzrok, a okulary nadal mnie wkurzają i zamiast snu mam nerwa niepotrzebnego ;D
Jaki śliczny koooociooo :) Zapomniałam powiedzieć a właściwie napisać, ze jak już ułożę się w tej pozycji do czytania, to wtedy podchodzi moje kocio i najpierw musi wyczyścić futro, a potem się kładzie i udaje, że śpi z myślą o pogłaskaniu Kotecka, wtedy jest szczęśliwy i ma uśmiech ''od ucha do ucha'' Robi to regularnie, wiec zawsze kołdra nakryta jest kocem, bo nie lubię, jak kot łazi mi po pościeli, o czym on już doskonale wie i stara się nawet komunikować w nocy, gdy np. w nocy chce wejść a koc nie przykrywa mnie calkowicie
Smosiu jeśli chodzi o czytanie, to tez miałam problem, ale kupiłam nocną lampkę z jasną żarówką i dzięki temu czytam - polecam sprobowac :)
Dobrze wiedzieć, że sama nie odkrywam naczyń
ja też opieram poduszki o ścianę i siadam, ale mi to w niczym nie przeszkadza żeby nagle poczuć "ciężkie powieki". ja mam tak, jak dzieci - przychodzi sen, to nie ma zmiłuj
Widocznie jesteś przemęczona. Mnie zawsze orzeźwi prysznic i wtedy kierunek sypialnio-Czytelnia, ale jak już jestem padnięta, to ciężko nawet sięgnąć po książkę :)
Super gliniaczek i chyba, wg mnie, najlepsze naczynie do pieczenia warzyw i mięsa.
Ja mam parę różnych płytkich foremek, niestety głębokiego emaliowanego gliniaczka pozbyłam się dociskając go zbyt mocno do innego /chciałam upiec 2ie 'pieczenie na jednej półce w piekarniku/ - pękło dno dokładnie na środeczku.
Na pocieszenie służy teraz do zbierania różności ogrodowych i jako miska do mycia rąk. Dobre i to.
Udanego dnia, tygodnia i załącznik kwiatowy na poprawę nastroju;)
Jej! Jak pięknie urosła ta palma kaktusowa. Mój Połówek ma takiego kaktusa w mieszkaniu przy oknie. Kiedyś ktoś go nie chciał więc się nad nim ulitował. Jako, że wynajmuje stare, wysokie mieszkanie, to nie ma problemu, ale w naszym to już by się nie zmieścił. Oczywiście nie jest aż tak dorodny i gruby, jak ten Twój. Jak niskie temperatury toleruje?
Nie wytrzyma poniżej + 10, mroźnego wiatru przy wyższych temp. też nie - straci listki /odrastają, ale trwa to długo/, sprawdzone.
Czas go zabrać do domku /problem sufitowy też mamy/ albo do zacisznego garażu /boję się czy nie będzie miał zbyt mało światła/.
Ten okaz ma ok. 30 lat /u mnie/ - złośliwy kumpel wręczył mi go na imieniny /bo niby już kwalifikowałam się ... do staropanieństwa /.
Kłopotliwy to prezent, ale jak to ja - o wszystko co żywe dbam jak umiem albo oddaję w dobre, sprawdzone ręce.
Jemu też chciałam znaleźć nowe lokum, ale:
- nie znam nikogo kto by wielbił kaktusy
- nikt znajomy nie ma ogrodu zimowego
- mieszkanie do 2,5 m wys. już nie wystarczy.
Może do kościoła, jako 'ozdobnik szopki bożonarodzeniowej ?D
Do szopki...czemu nie?
30 lat już ma? Oj, to kawał czasu! Pięknie o niego dbasz więc efekty okazałe
Witam poniedziałkowo :)
Pogoda przeciętna, chłodno, ale musi się trochę przewietrzyć a co! Do tego słychać w oddali papugi, te to lubią takie klimaty hihihi
Dzisiaj robie powidła, bez mieszania przez 5,5 godziny Mam nadzieje, że wytrzymam. Wczoraj wszystkie śliwki wypestkowałam, przesypałam cukrem nierafinowanym w kociołku, a na wierzch polałam kilkoma łyżkami robionym octem jabłkowym i tak przygotowany kociołek od rana poszedł na kuchenkę gazową, mały ogień i tylko czekać Robota będzie taka porządna dopiero po wyznaczonym czasie :)
Pozdrawiam ciepło- jesiennie :)
Oj, tego zapachu zazdroszczę, jak niczego nikomu nigdy nie zazdroszczę /no prawie nigdy/ :D
A tu moje /też pachniały wczoraj/ wynalazki:
Witam. Widzę, że macie jednak dużo energii, skoro robicie takie pachnące różności. Uwielbiam robić przetwory, a raczej uwielbiałam, bo teraz jakoś mi chyba przeszło...
Wczoraj znów musiałam kroić owoce pigwowca, zasypałam cukrem i będzie sok.
A poza tym... poza tym nic ciekawego, korona szaleje, nowe ogniska ujawniają i do tego ta pogoda - mokro, zimno i wietrznie.
Ależ zionę pesymizmem... ale tak mam jesienią, przepraszam, że tak.... chyba nie powinnam się na razie wypowiadać, bo w tych okolicznościach trzeba powiewu radości, promyka słoneczka, nadziei, a nie.... Pozdrawiam. Ala-smutas.
Zostawiam Wam dietetyczne placuszki owsiano-jabłkowe, częstujcie się w razie głodu.
Ja chcę takiego placuszka! Ja jaaaa!!!
A mogę Cię przytulić? Czasami to pomaga
I ja tezzz, poproszę. Dietetyczne podrasuję polewą miodową lub czekoladową i akurat dla łasucha jak ja czy eM na podobiadek.
Dzięki, uwielbiam wszystko z jabłek, a owsianymi dodatkami też nie wzgardzę
Mniamm, od samego patrzenia już mam ssanie na placuszki :)
Alman placuszki z jabłkami jadłam, ale owsiano - jablkowych jeszcze nie, a więc z chęcią spróbuję :)
Dziekuję :)
To są właśnie moje najnowsze pomysły na pigwę /chwaliłam się nimi a Ty zażyczyłaś sobie zdjęć/ :
karmel /zbyt mocno spiekłam tym razem/ + masło i pigwa krojona grubo, ze skórą. Jak trochę zmięknie, wlać rozbełtany /kilka łyżek niby mleka - bio/budyń /toffi bez cukru miałam/ + cukier /można pominąć/.
Obiecałam cyknąć fotki dla Ciebie, to proszę, masz je od wczoraj .
Każda fotka ma też opis - jak powiększysz zdjęcie, to na samym dole dojrzysz parę słów na temat tych słoiczków.
Pozdrawiam :)
Podpisy pod fotkami, to już wyższa szkoła jazdy Wyglądają obłędnie.
Gdzie Ty tu masz karmel zbyt mocno spieczony? Przecież to jest cudne! Pewnie tak samo smakuje
Widzisz, tak jak mówiłam, a właściwie pisałam, co fotki, to fotki
Pozdrawiam z apetytem
Dzięki - smakuje super /słodko-kwaskowaty/.
Kolorek fajny /budyń toffi ciut pomógł/, ale karmel przypaliłam lekko /zagapiłam się bo kroiłam owoce, szperałam w szafkach dobierając budyń - toffi czy może bananowy/.
Następny będzie z bananową nutą, może też z bananami świeżymi albo ... co do gara wpadnie.
Kiedyś dodawałam galaretki /suche, prosto z torebki/, też smaczne kompozycje wyszły /z jabłkami, rodzynkami i przyprawami/.
Idealne do chleba i do pieczenia rogalików, mazurków i skubańców/pleśniaków/ a po Twojemu kruszonów.
Miłego wieczorku i spokojnej nocki
U nas chyba spokojnie nie będzie - już wieje mocno i pada. Ale z obstawą kocią damy radę
Witam wtorkowo
Czy Wam też tak szybko uciekają dzionki? Wczoraj, to było jakieś szaleństwo - ledwo się ogarnęłam i zjadłam obiad już było po 18-ej.
Jako, że (tak, jak wspominałam) "odkryłam" swój stary, gliniany garnek, to teraz chodzi mi po głowie co by tu jeszcze jarskiego przygotować w piekarniku...? Przyszło mi do głowy, że "uduszę" ziemniaki, cukinię i dużego pora zalewając to mlekiem kokosowym. Przyprawię gałką muszkatołową a na talerzu posypię wiórkami parmezanu. Chyba powinno być smacznie, bo kiedyś gotowałam ziemniaki z mlekiem kokosowym i porem. Efekt był rewelacyjny, wszyscy bardzo się zajadali. No ale to dopiero w czwartek, bo muszę najpierw powyjadać to, co zostało po ostatnim pichceniu.
A Wy co ostatnio zajadacie z takim szczególnym uwielbieniem? macie jakieś dania, które moglibyście jeść na okrągło?
Ja bardzo często sięgam po makaron ryżowy wstążki. Najpierw podsmażam dużą szalotkę na oleju kokosowym nierafinowanym a potem dokładam "prawdziwy" twaróg. Jak już ser jest podgrzany i fajnie się połączy z szalotką dokładam ugotowany makaron i mieszam dotąd aż oklei się resztą składników. Pieprz, sól do smaku i nie potrzeba już niczego więcej. Olej kokosowy robi ten swój specyficzny smaczek. Proste i baaaardzo smaczne.
U mnie za oknem słońce. Z pewnością tak nie będzie wyglądał cały dzień, bo już zapowiadają na jutro duże ilości deszczu więc chmury nadciągają. rano były tylko trzy stopnie. A jak jest u Was?
Zostawiam gorącą herbatę z sokiem i cytryną.
Miłego dnia!
Szczęściara , nam słonka brak, ale kocie promyczki to nadrabiają, nawet wsparcie od sąsiadów przybyło /kotka zza płota apartament zajęła w kocim kojcu pod naszym nosem - w sobotę to odkryliśmy, afera i wrzaski kocie odchodziły na pół wsi /. Nie ma nudy, jak zwierzaki rządzą wokół ;D
Co ja mogę jeść na okrągło, poza słodyczami :D - chyba zapiekanki ziemniaczano - mięsne z dodatkiem pieczarek, brokułów i cukinii. Nigdy nie znudzą się, ale tylko mnie, więc jemy je dość rzadko ;((
Herbatkę, chętnie /limit kawowy na dzisiaj wyczerpałam/ z sokiem lub cytrynką, lubię też taką niby 'bawarską /z mlekiem - z konieczności, roślinnym/.
Udanego dzionka, nawet bez słonka /ale rymłam, hi, hiii/.
Może kawiarniani poeci to docenią i wstąpią na kubeczek lub filiżankę ciepłego nastroju, bo bardzo nam WSZYSTkim tego potrzeba...
Pozdrawiam serdecznie
Smakosiu dzisiaj na obiad miałam makaron z serem, bo zapomniałam wyciągnąć mięsa z zamrażalnika, ale taka odskocznia dobrze robi :)
Podobnie robię jak Ty, tylko na słodko
Gotuję makaron np. świderki, odcedzam, zalewam letnią wodą i odstawiam na 5 min. żeby makaron doszedł. Następnie biorę biały ser i rozgniatam go widelcem. Zaraz potem przecedzam makaron, a do rondla, w którym się gotował, dodaję 6 łyżek masła. Gdy się masło roztopi, dodaję makaron, ser biały i 4 płaskie łyżki cukru nierafinowanego. Wszystko mieszam, przekładam na talerz i posypuję
delikatnie cynamonem :)
Jest super danie, jak się je zje od razu, po podgrzaniu już tak nie smakuje ;)
Pozdrawiam :)
Witam w pięknie zapowiadającą się srodę :)
Jeszcze mokro, jeszcze krople deszczu widać, odgłos kapiącej wody słychać, a już słoneczko wygania chmury pomalutku i widać rąbek niebieskiego nieba :)
Dzisiaj obowiązkowy wypad do kawiarenki z mężem, dopóki jeszcze są otwarte, dopóki tętnią życiem, dopóki jest klimacik :)
Pozdrawiam klimacikowo
Przysiądę się do Ciebie
Życzę miłego wypadu do kawiarni i pyszności na talerzu. Hm...ciekawe co zamówicie?
Zapraszam i dziękuję :)
Niestety, nie można było już wejść na taras a taka szkoda, bo ten taras, to była esencja tej kawiarni :(
Z zamówieniem było trochę śmiesznie, bo mąż miał zamówić ciasto cytrynowe i Kawkę, co też zrobił, ale okazało się, że są dwa ciasta cytrynowe, jedno z borówkami a drugie czyste bezglutenowe i o to ostatnie mi się rozchodzilo
Wiec zjadło się wspólnymi silami dwa dobre kawałki ciasta przy kawce, a potem wspierając się herbatka miętową
Prześlę Wam trochę fotek włącznie z pięknym tarasem i ogrodem, jeśli tak można to nazwać.
Acha, a na ławeczce siedziały dwie starsze panie z dwoma czarnymi kotami, które tam są chyba bywalcami tego terenu i głaskały je. W pewnym momencie mój mąż powiedział do nich: ''Chętnie bym się zamienił miejscami z tymi kotami...'' a panie zaczęły się śmiać i jedna z nich zaraz ''poważnie'' powiedziała: ''No cóż, życie czasami jest ciężkie...'' I wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem
Czyli mimo wszystko to był udany dzień kawiarenkowy :)
Pozdrawiam :)
Ale Wam dobrze - smacznie i pięknie a do tego super kocury, pełnia szczęścia
U nas na pocieszenie wychodzi słonko, nieśmiało wyziera zza chmur, potem znowu znika - zabawa w chowanego od rana.
Mam nadzieję, że wyjdzie na dobre - brakuje jego promyczków na niebie i w naszych serduchach.
to dla zachęty i na dobry dzień
O jej! Jak tam ładnie! Super relacja z dobrą dawką energetyczną. Uwielbiam te kwitnące trawy (Pampas-grass czy jakoś tak). Kiedyś dostałam taką, ale niestety nie przyjęła się.
No, aż łezka w oku błysła - piosenka Pink Floyd, co to ją przed chwilką słyszałam, idealnie mi pasuje: 'chciałbym byś był/a tutaj - ja też chciałabym tam być, kawusię lub winko pić.
Nic z tego, wycieczka do 'Londynium musi poczekać, podobnie jak wiele innych wypraw ;(
Nic to cieszmy się tym, co mamy i dbajmy o siebie :)
Witajcie środowo
Za oknem jest tak, że...br! lepiej nie wychodzić a jak już, to najlepiej z solidnym parasolem. Dziś wyciągnęłam ciepłą, jesienną kurtkę. Koniec tego dobrego - trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że cieplej już nie będzie
W tym tygodniu cały czas mam wrażenie, że jest jeden dzień do przodu. Dziś np. powinien być czwartek. Hm...od czego to zależy...?
A! Wczoraj, jak szłam do pracy była super mgła. Cyknęłam na szybko dwa zdjęcia. Zaraz Wam wkleję. Popatrzcie w głąb, jak bardzo wszystko jest spowite szarością.
W taki dzień, jak ten dzisiejszy najlepiej smakuje gorąca herbata. Częstujcie się
Witam. Przysiądę się na chwilkę i wypiję herbatkę.
Smakosiu, ja właśnie wczoraj robiłam przemeblowanie w szafach, czyli letnie ciuchy do pudeł, jesienno-zimowe na półki i wieszaki. W butach zrobiłam już taki porządek z tydzień temu.
Zimno, choć chwilowo nawet nie pada. Ale to już tak będzie, trzeba cierpliwie poczekać do wiosny, niestety.
Dziś muszę coś wykombinować na obiad dla siebie, mięsne dania mi nie pasują, to zostawiam mężowatemu, a ja sobie machnę coś a'la pizzę z patelni, z warzywami... zobaczę co mi wyjdzie z tego.
No to maszeruję w stronę kuchni....
Zostawiam zdjęcie pięknej hortensji, która dzielnie się trzyma i ma powoli się zasuszyć. Moja niebieska hortensja miała w tym roku tylko jeden kwiat, ale za to dorodny. Podziwiajcie. W realu jest piękna, błękitna, zdjęcie jakieś takie...
No chętnie, dzięki
To ja dzisiaj może upiekę zwykłą? EM będzie szczęśliwy, pieczarki wykorzystam - już czas najwyższy.
Pyszności ;)
No to się wpraszam, bo chodzi za mną od dawna, stąd zrobiłam taką namiastkę, ale to nie to....Lubię pizzę na cienkim cieście, taka będzie? ślinka mi cieknie....
A ja się jeszcze załapię? Też lubię pizzę na takim bardzo cieniuteńkim cieście...mmmm.... Rozmarzyłam się.
Pewnie , wcinaj ile chcesz :)
Ja nigdy nie piekę ani nie gotuję 'skromnie ilościowo - mam rozmach jak moja Mama - gotowała zawsze jak dla drużyny sportowej i częstowała wszystkich dokoła, albo zamrażała
Taka , cienka i z chrupiącymi brzegami. Spód cit miękki, z formy prawie zawsze taki wychodzi.
Starczy/ło dla wszystkich chętnych - domowych i żarłokowych ;D
Piekę z 1/2 kg mąki /mix krupczatki i luksusow. lub do pizzy/, 2 duuuże formy - 1ną zjadamy na gorąco, 2ga czeka/ła / na Was. Pyycha, powiem 'skromnie
Smosiu, narobiłaś mi jeszcze większego smaka.... ja szukałam dłuuugo odpowiedniego przepisu na ciasto, niby już znalazłam, ale.... podaj swoją recepturkę, może lepsza....
Proszę bardzo - pizza wg Bi czyli Bahati /po mojemu/:
2 bardzo duże /piekę w ogromnych foremkach z lidla/ lub 4 małe /takie piekę na kamieniu/
1/2 kg mąki do pizzy lub luksusowej /w tym 100g do 150g krupczatki/
1 saszetka drożdży instant lub 20g /tak malutko, nie więcej/ świeżych
płynu więcej dodać w zimie, mniej latem - wskazówki Bi
250 do 300ml wody /mineralka zmieszana z mlekiem 1:1 lub jak kto lubi/
ja dodaję ok. 270 ml - ciasto ma być luźne!!, ale nie lepkie - musi być aksamitne, z pęcherzykami powietrza !!
1 łyżeczka soli /płaska, do kawy czyli najmniejsza/
1 łyżeczka cukru
2 łychy /największe łyżki z kompletu/ oliwy lub oleju
mąka do podsypywania - najlepiej drobna krupczatka
Zaczynam od rozpuszczenia soli w wodzie - w misce do wyrabiania - sól zalewam chlustem mineralki i lekko mieszam, odstawiam by rozpuściła się całkowicie.
Odważone obie mąki przesiewam do miski, na sól rozwodnioną', wsypuję drożdże z torebki /lub zrobić wgłębienie i wkruszyć świeże/,
posypuję cukrem i lekko mieszam z mąką, wlewam ciepłą wodę /świeże posypać cukrem i zalać podgrzaną wodą z mlekiem, czekać aż ruszą/.
Wyrabiam, jak woda wsiąknie w mąkę dodaję olej /lubię ryżowy lub rzepakowy tłoczony, ale każdy pasuje/.
Po wyrobieniu, odstawiam na 1 godz., dzielę na 2ie lub 4ry części, formuję kulki o czekam chwilkę.
Każdą oddzielnie rozciągam w formie wysmarowanej olejem /w 3 lub 4rech etapach, wtedy jest cienka i ma wysokie brzegi - trwa to parę minut/ lub wałkuję /tylko te małe do pieczenia na kamieniu/.
To wszystko - sos i dodatki do wyboru i smaku.
Piekarnik nagrzewam na maxa, potem obniżam do 225 stopni.
Kratkę wsuwam tuż nad dno piecyka albo na najniższy poziom, wstawiam formę z plackiem /układam kamień i rozgrzewam go, potem pojedynczo piekę na nim placuszki - zsuwam je z deski lekko posypanej mąką/.
Czas pieczenia - do zezłocenia sera na wierzchu lub spieczenia spodu na brązowo /jasny brąz !!/.
Smacznego :)
Witam czwartkowo
Pada, chmurzyska i baaaaardzo jesiennie (żeby nie pisać ponuro)
Komunikaty o zachorowaniach mnie zmroziły i lepiej nie będę więcej na ten temat wspominać, bo nawet strach pisać.
Dzionek umyka dziś szybko. Po pracy (jak zawsze) czwartkowe zakupy żeby nie pchać się do sklepu, kiedy jest najwięcej ludzi czyli w piątek i sobotę. Tak się zastanawiam nad listą sprawunków i jakoś nie mam natchnienia.
Kolega poczęstował mnie swoim winogronem z ogrodu. Zobaczcie jakie piękne kuleczki. Aż żal jeść
Dobrego dzionka
Wow! Ale piękne winogrono Jednak co swoje, to swoje :)
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Tyle się dzieje dookoła nas, że czasami trudno się cieszyć...ale trzeba, trzeba szukać pozytywów żeby nie wpaść w "doła".
Dzisiejszym pozytywem jest nadchodzący weekend i fakt, że już tak nie pada. Cieszę się np. na myśl o sobotnim poranku z kawą i gazetą
Macie jakieś plany na weekend? Jak sobie radzicie z nastrojami i tym, co nas otacza, z tym napływem bardzo złych informacji? Podzielcie się odczuciami. Może ktoś potrzebuje się "wygadać" a ktoś inny znajdzie sposób na wsparcie.
Zostawiam herbatę z cytryną i zmykam, bo praca czeka.
Miłego dnia!
Witam w piątek :)
Dzisiaj przygotowania, bo jutro jadę do córki ze znajomą, jak tam się jej powodzi na studiach, jak mieszka, co potrzebuje - juz nie mogę się doczekać hihihi, to chyba ostatni dzwonek
Dzisiaj piekę drożdżówkę dla leniwych, wczoraj już ugotowałam zupę na obiad i będę leniuchować na swój sposób Drożdżówka dla znajomego za przysługę, uwielbia drożdżówki, wiec myślę, że będzie usatysfakcjonowany :)
U nas pochmurno, ale ma w końcu wyjść słońce, ciekawe czy tak się stanie ;)
Jak na razie zapraszam na herbatkę i pod kocyk taki robiony (znalazłam w internecie i bardzo mi się spodobało to zdjęcie)
Pozdrawiam wszystkich cieplo
Witam. Zgubiłam swój "humor" i nie mogę odnaleźć... nie widziałyście gdzieś? bo ja już nawet szklankę odwracam i nic....
Dziś też mam zamiar upiec drożdżówkę, ale nie leniwą.... no i jeszcze coś, ale nie wiem jeszcze... no i muszę coś wykombinować dziś na obiad dla siebie, nie mam pomysłu, coś lekkiego, zapewne z dodatkiem cukinii...
U mnie pogoda jesienna, pada, zimno i wieje. Może wywieje wirusy? ja już od jutra w strefie czerwonej... czerwony kolor nawet lubię, ale strefa czerwona już mniej mi się podoba. Biedne te moje wnuczęta, muszą chodzić do szkoły... Duże dzieci nie muszą, bo mogą zostać w domu same, małe nie mogą.... ach, ta polityka...
Trzymajcie się zdrowo i ciepło. Aby do wiosny....
Alman może troszkę muzyczki relaksacyjnej poprawi Ci humorek? :)
https://www.youtube.com/watch?v=n2SkNtMmqnU
Alman, może jak upichcisz coś smacznego, to choć trochę zrobi Ci się lepiej na duszy...?
Co wymyśliłaś na obiad? Jak się udało upiec drożdżówkę? Zjadłabym taką z duuuużą ilością kruszonki
Uściski!
No, obiad zrobiony i zjedzony. Cukinia przyprawiona w plastrach, potem zanurzana w jogurcie i mące 2 razy, no i usmażona /tu już dieta poszła na bok/. Pysznie wyszło, bardzo, bardzo w mojej ocenie.
Jestem objedzona, więc na razie muszę złapać oddech. Potem będzie pieczenie... tak, po to, by poprawić sobie humor... może jeszcze obdzwonię moje dzieci, czy wszystko ok.... a może wieczorem to zrobię. Robię taką rundę rano i wieczorem, że dzwonię po kolei do całej trójki, chyba, że wcześniej oni mnie ubiegną.
Smakosiu, zakasuję więc rękawy i biorę się do pracy. Plan mam napięty - drożdżówka z kruszonką, babka marmurkowa ze śliwkami i.... chleb...z dodatkiem majonezu... tylko nie sprawdziłam, czy mam majonez hihihi, rzadko go używam.
A tymczasem mój obiadek /zdjęcie/. Pozdrawiam.
Alman, mam nadzieję, że dziś już jesteś w lepszym nastroju. Wczoraj się napracowałaś a to Ci z pewnością dodało energii. Ta cukinia wygląda bardzo, ale to bardzo smakowicie. Chętnie bym się poczęstowała
Ale smaczniutkie, ślinka mi cieknie jak nigdy o tej porze.
Idealne, warzywne i przypieczone. Bez pytania przysiadam się do nich.
U nas pora na kawusię i plany kuchenne na dziś - już mam zlecenie na kolejną pizzę, może na kamieniu upiekę tak 'odświętnie, przy niedzieli.
Na szczęście pogoda zaczyna poprawiać nastrój - jest spokojnie i może nawet słonko wyjdzie niebawem.
Udanej niedzielki
Kochani dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Chleba :)
No to zabieram się za pieczenie chleba :)
Pozdrowionka :)
https://beszamel.se.pl/wydarzenia/16-pazdziernika-swiatowy-dzien-chleba,20867/
Witam w sobotni wieczór
Nadia powiedziała, że dziś Dzień Chleba więc pomyślałam, że to najlepszy moment żeby zapoczątkować swoją "piekarnię" po dłuuuugiej przerwie. Nie byłam pewna czy mi wyjdzie, bo zakwas jeszcze młody i słabo pracuje więc dałam trochę więcej, niż zwykle drożdży (ok. 20 g). No i udało się. Chleb wyrósł i znów mieszkanie wypełniło się tym pięknym zapachem Święto całą gębą
Kiedy usłyszałam dzisiaj o tym ogromnym skoku zachorowań pomyślałam sobie, że chyba trzeba jednak pójść zrobić brakujące zakupy. Obawiam się, że moje miasto zaraz będzie w czerwonej strefie i znów zaczną się kolejki przed sklepami. Potraktowałam to jak mały spacer i pomaszerowałam do Lidla. Stwierdziłam, że jak będzie dużo ludzi, to najwyżej odpuszczę sobie i wrócę do domu. Okazało się, że ludzi było bardzo mało a towarów jeszcze mniej. Noooo może jakieś 20% asortymentu. Aż mi się gorąco zrobiło na myśl o tym, że to już efekt paniki. Regały totalnie opustoszały. Jeszcze chwilę się pokręciłam biorąc mleko i mąkę i w tym momencie usłyszałam, że nasz Lidl zamykają, bo będzie remont. Uf!!! Ależ się z siebie uśmiałam. Taka opcja nie przyszła mi do głowy O ja głupia!
Dziś mam pracowity dzionek. Trochę pieczenia, gotowania, sprzątania, zakupy i większe pranie. W sumie to dobry dzień. Jest satysfakcja, bo sporo udało się zrobić
A co tam u Was? Jak się czujecie? Wasi bliscy i znajomi są zdrowi?
Miłego wieczoru
Cześć
Smakosiu mój lidl właśnie został otwarty po remoncie który trwał chyba z 1,5 miesiąca . Muszę przyznać ze teraz jest kosmiczny a ja niczego nie mogę znaleść . Chodzę po trzy razy w kółko zanim znajdę to co mi potrzeba ale nawet pracownicy sami maja problem .
Tak skok zachorowań zaskoczył chyba wszystkich ja tylko zastanawiam się dlaczego nie zamknęli jeszcze szkół podstawowych a tylko średnie u nas powoli same się zamykają bo nie ma komu pracować bo wszyscy zarażeni . Mały jeszcze chodzi ale myśle ze już niedługo bo wirus w szkole tez już jest . Szkoda mi go bo tą całą sytuacją jest tak zestresowany ze ma problem ze snem . Kupiłam mu cukierki z melisa i daje przed snem . To raczej jak placebo bo tej melisy w nich jest tyle co kot napłakał ale działaj na psychikę i pomagają . Myśle ze ten wirus już tak się rozpanoszył ze teraz ciężko będzie go zatrzymać . U nas jeszcze niektórzy maj problem z myśleniem . W piątek jak byłam na zieleniaku to dwie panie starsze szykowały się na ostatnia imprezę bo jak wszystko zamkną to kiedy znów będą mogły się pobawić . Pomyślałam czy aby nie wypowiedziały tych słów w zła godzinę i ta ostatnia zabawa naprawdę nie okazała się dla kogoś ostatnia . No nic co poradzić na ludzka głupotę nie ma rady .
A i jeszcze jedna rzecz mnie ostatnio zdziwiła . Jadę do Tesco a tam kaufland . W pierwszej chwili myślałam ze pomyliłam ulice bo to było w innym mieście ale rozglądam się nie wszystko się zgadza . No normalnie szok . Słyszałam ze mają się wycofywać z Polski ale nie wiedziałam ze tak szybko .
ok zmykam bo chyba pora spać
A pisali, że Netto przejmuje tesco ?? Ale mieszają przez ten guupi brexit, a ja na tym cierpię - moja ulubiona pasta do zębów już znikła z lidla, bo angielska a ja nawet zapasu nie zrobiłam. Niech to diabli, zgapiłam się przez tego wirusa
Nawet nie chcę patrzeć na statystyki, ważne że w rodzinie i otoczeniu wszyscy zdrowi, no prawie wszyscy /stryjostwo mojego eM złapało, stryj już w domu ale jego żona nadal w szpitalu/.
Nic to, byle do ciepłej wiosny i lepszego humoru.
Zdrowia i pogody ducha życzę
Mariolan! Ale mnie uradowałaś swoim "przybyciem"! Pogaduchy "całą gębą".
Opowieść o dwóch starszych paniach, to bardzo ironiczna historyjka - czasami człowiek coś takiego słyszy i się zastanawia "o co chodzi"? Ludzie mają różne podejście - wiem, wiem...to ich sprawa jak postępują, ale w moim odczuciu to jest naprawdę niezrozumiałe i nieodpowiedzialne.
Tak się zastanawiam czy nie powinno być tak z tymi młodszymi dziećmi w podstawówkach, że to rodzice by decydowali czy ich dzieci będą chodzić do szkoły czy uczyć się zdalnie...? Hm...myślisz, że to głupi pomysł? Oj, ciężko ciężko
Pomysł świetny tylko się zastanawiam jak by ludzie zareagowali i co by z tego wynikło pewnie jedna połowa byłaby za tym by chodzili druga by zostali w domu . Tak dla przykładu jutro na 7 lekcji maja tyko 3 bo pozostali nauczyciele na zwolnieniu . Plan lekcji zmienia się kilka razy dzienne bo ktoś idzie na zwolnienie lub kwarantannę . Ja się zastanawiam tylko jak długo będą jeszcze ciągnąć ta fikcje ze wszystko jest normalne . Mały jak był w piątek to powiedział ze było tak mało dzieci ze miał wrażenie ze tylko jego klasa jest w tej szkole . Kazali im teraz już na lekcji siedzieć w maseczkach a jeszcze do niedawna tylko na przerwach a jakby ktoś założył w klasie to wręcz dostał opierdziel . Zastanawiam się tylko dlaczego tylko dzieci maja mieć maseczki a nauczyciele są bez i nawet nie maja przyłbic. Co oni się nie boja , są odporni czy celowa chcą się zarazić i iść na zwolnienie . Nie wiem albo nic nie rozumie . Jestem już tym zmęczona .
Dobrze ze nasz kotek daje nam dużo radości i pozwala się zrelaksować od tego wszystkiego . Mieliśmy dużo szczęścia ze trafił właśnie do naszego ogrodu a on tez bo gdzie miały lepiej . Pełna miska , ciepełko i zabawa . Uwielbiam jak mruczy z zadowolenia i ociera się o nogi . Jest taki milutki i zabawny .
No nic wpadłam i pomarudziłam . Przepraszam ze zepsułem atmosferę ale już mi się ulało . Jak dla mnie to za dużo tego wszystkiego .
No co Ty - wcale nie zepsułaś atmosfery. Ot życie! Nie można udawać, że nie mamy obaw, lęków i problemów. Ja liczę na to, że w Kawiarence nie będziemy tworzyć miejsca, w którym się udaje, że wszystko dookoła jest OK. Raczej ufam, że tu można będzie się trochę "wygadać", podzielić wątpliwościami i być może poradzić. Oczywiście, że fantastycznie jest jeśli ktoś ma w sobie radość i chce się nią podzielić i na to często liczymy, bo to dodaje fajnej energii. Tak więc trochę "słońca" a trochę "deszczu" - jednym słowem samo życie!
Niesamowite, że nauczyciele wymagają od dzieci noszenia maseczek a sami ich nie zakładają. Aż mnie zatkało. Rodzice nie zareagowali na to zachowanie? To jakaś głupota ze strony pedagogów. Dawaj znać jak tam sytuacja, czy coś się zmienia.
A pokażesz nam jakieś nowe zdjęcia kotka? Jej, jak fajnie, że znalazł u Was dom a teraz odwdzięcza się swoim "ciepłem"
Chlebek jak marzenie, podziwiam talent i pracowitość.
Nie umiem nawet podejść do pieczenia chleba, chociaż próby zaliczyłam /mieszankę do pieczenia chleba kiedyś kupiłam/.
To tyle, zacznę może od bułek - jak Nadia piekła, z przedziałkiem.
Miłego dnia
Witam. Wpadłam i co widzę? Mariola się pokazała, aż mi się gębusia uśmiechnęła. No to z tej radości stawiam kawę lub herbatę do wyboru i ... może coś słodkiego? babka marmurkowa ze śliwkami. Częstujcie się, zapraszam.
Cudo aż się głodna zrobiłam a tu taka godzina ze jeść nie wypada .
Kobieto! Co Ty mówisz?! Toż Twój chleb jest piękny! Aż mi zapachniał. Mmmm...
Witajcie poniedziałkowo
Dziś pracuję w domu. Nie mogę powiedzieć, że się nie cieszę. Bez względu na sytuację, która nas przygnębia, bo to oczywiste. Zjadłam spokojnie śniadanie i odpaliłam "home office". Zaraz zrobię pyszną herbatę. Włączyłam Dzień Dobry TVN, bo lubię taką poranną telewizję. Dziś są moi ulubieńcy - Welman i Prokop. Był wywiad z (moim zdaniem) bardzo fajną parą tj. z Mariolą i Andrzejem Gołota. Opowiadali o swoim związku, o wzlotach i chwilach trudnych, o tym jak radzą sobie gdy coś zachwieje ich związek. Trochę się wzruszyłam... Naprawdę czuje się, że to fajni, szczerzy ludzie. Oj, ja też już się bardzo stęskniłam za swoim Połówkiem Patrzymy co się dzieje dookoła nas w związku z pandemią i odliczamy dni do Jego przyjazdu, który (mamy nadzieję) nastąpi za jakiś tydzień z kawałkiem.
Jak tam pogoda u Was? U mnie zaświeciło słońce. Oczywiście jest zimno i wilgotno, ale raczej znacznie cieplej już nie będzie Czeka na mnie sterta liści do zgrabienia i chyba dzisiaj to zrobię (oczywiście jak skończę pracę).
A kawę już piliście? Bo jak ja jestem w domu, to mogę Wam zrobić taką pyyyyszną z ekspresu z ciepłym, spienionym mlekiem
Dobrego dnia!
Witam. Dziś zaspałam, ale pozornie... obudziłam się po 5-tej, o 6-tej wypiłam już kawę, włączyłam tv i... wsunęłam się jeszcze pod kołderkę... efekt - obudziłam się ponownie po 8-mej...Zrobiłam szybko coś do jedzenia, żeby przegryźć przed "deserkiem" i wysłałam sms-a do dzieci... córka się zdziwiła co tak późno dzisiaj... chyba się denerwują tymi moimi sms-ami, ale cóż, tak już mam, "kwoka" nigdy nie przestaje "kwoczyć".
U mnie chłodno i wilgotno, chyba coś lekko popadało nad ranem. Ja jakoś nie mam ochoty na nic dziś.
Biedne dzieci maluchy maszerują do szkoły, nie wiadomo co mogą przytargać stamtąd. Syn /ten też po operacji/ pracuje w domu, ale się denerwuję i tak, bo u niego w pracy jest już jeden przypadek potwierdzonego wirusa. Wprawdzie już 10 dni mija, kiedy ostatni raz był w pracy w biurze, to jednak niepokoję się.
Dziwne to wszystko. Ci ze świecznika już po kontakcie z zakażonym mają natychmiast test i wynik, a lud na dole... ten gość u syna w pracy źle się poczuł we czwartek, w piątek już nie przyszedł do pracy bo stracił węch... wiecie ile czekał w kolejce na test? cały tydzień... w następny czwartek dopiero test, wynik w tą sobotę - pozytywny. Sanepid zalecił kwarantannę 10 dni i to licząc od dnia testu /to łącznie od zachorowania będzie miał jakby podwójną kwarantannę/. A jakieś zainteresowanie ze strony lekarza? żadnego. Nie wiem, to w razie czego, leczenie to kwarantanna i tyle? chyba, że się umiera i respirator potrzebny?
A "góra" zadowolona, że inni nam zazdroszczą, jak sobie radzimy świetnie... chce mi się krzyczeć i wyć na to wszystko.
Muszę coś wykombinować sobie na obiad. Tak to jest, gdy niezgodność w małżeństwie kulinarna i jedno mięsożerne, a drugie nie.
Mam kabaczki, może coś z nich?
Pogody ducha i zdrowia życzę. Ala
Hej, heej :)
Więc ja na dzień dobry poproszę kawusię, bez mleka i sama miodkiem dosłodzę
Potem poczytam przytomnie lub włączę wiadomości, by nie stracić kontaktu ze światem. Nie spodziewam się zbyt wielu radosnych nowin ;(
Jak ta zadyma wirusowa minie, a my wytrzymamy kondycyjnie, to sobie zafundujemy ekstra bal - mam czas na planowanie i marzenia /potem wyciągnę średnią i dopasuję do budżetu/.
Inaczej nie wytrzymam tego szaleństwa
Ale tak w ogóle nie jest źle - dajemy radę.
Gotowanie i pieczenie oraz walka z oszustami /telef. i nklasa albo inne cwaniaki/ zabiera sporo czasu i sił. Chyba przestanę być uprzejma i poćwiczę 'łacinę kuchenną, bo jak używam języka ludzi cywilizowanych, to mają mnie za naiwną albo gorzej /jak nie rozumieją po ludzku, to trzeba 'po chamsku/.
Czas już zmienić postawę na bardziej 'nowoczesną i czasami zagrać "kota /wystawić pazury albo i kły/
Pozdrawiam i słonko posyłam bo u mnie już świeci :-)
Witam , dzień ponury ale przychodzę ze zdjęciami mojej kici . Dwa pierwsze to są z dnia kiedy go znalazłam i był jeszcze bardzo płochliwy dlatego robione z odległości . Potem ćwiczył akrobacje a ostatnie robione dziś .
Mariolan, zupełnie nie rozumiem czemu mi się zachciało płakać... Jakoś się wzruszyłam tym widokiem wystraszonej "kuleczki" a teraz takie szczęśliwe kocię z błyszczącymi oczami. Jej, jak fajnie, że znalazł u Ciebie ciepły kąt i gorące serducho
Musze się tym podzielić bo spadł mi wielki kamień . Mały od jura przechodzi na zdane nauczanie jak narazie do końca tygodnia . Jak go przywiozę ze szkoły to pewnie dowiem się czegoś więcej . Teraz mam tylko info od dyrektora . Będę spokojniejsza . Ufffff
Wszystko to bez sensu... Tak, choć trochę będziesz spokojniejsza, nie rozumiem tego całe postępowania zarządzających. U moich wnucząt też nauczyciele chorują, ale póki co dyrekcja wysyła sms-y do rodziców, aby obserwowali dzieci i tyle. To samo w przedszkolu. Wysłany sms, że rodzic jednego z dzieci ma wirusa, zatem zalecają obserwować swoje dzieci.
Ja też się denerwuję swoimi wnukami, ale i dziećmi... chodzą do pracy,, a tam niebezpieczeństwo na każdym kroku, nie wiadomo z którego kąta może wyleźć.
Na pocieszenie - słońce błysnęło. I astry jesienne się uśmiechają.
Alman, mam nadzieję, że u Ciebie też ktoś wreszcie podejmie jakieś mądre decyzje żeby chronić dzieci i ich bliskich.
Twoje astry pięknie ozdobiły naszą Kawiarenkę. Mają śliczne wybarwienie - takie trochę jak z palety odcieni lila. Przyroda jest z całą pewnością najbardziej uzdolnionym malarzem.
No cudne te bukieciki jesienne, zarosły prawie cały ekran - super.
Jak najwięcej kolorków i pięknych kwiatków, bo tego nam trzeba, by zapomnieć o szarzyźnie i smutkach dnia powszedniego.
Napatrzeć się nie mogę i już kombinuję, gdzie podobne upchnąć u nas
Dzięki za wklejenie fotek, od razu świat wypiękniał
Oooo super! No to teraz możesz trochę odetchnąć
Śliczna kicia :)
Już ma imię, czy nadal dyskusje trwają?
Widać, że mądra i szczęśliwa, ma farta że przed chłodami znalazła dobry dom.
Przytulasy posyłam od naszego stadka
Witam wszystkich w poniedzialek :)
Piękna, słoneczna jesień, aż chce się żyć, kolory przeplatają się jak w bajce, a słońce dodaje energii i wigoru. Czas pozbierać trochę tych pięknych kolorowych i jesiennych liści i porobić z nich liściowe bukiety np. różyczki :)
Pozdrawiam wszystkie chlebkowe i pizzowe Panie, a także kocie Mamy
Nadia masz prawdziwy talent . Te róże z liści są prześliczne . Podziwiam
O ja nie mogę... no, nie da się ukryć, jesteś zdolną kobitką. Gratulacje.
Dziękuję, ale patrząc na 4 i 5 zdjęcie, te po prawej stronie robiła moja dobra koleżanka, nie zaginała liści, a każdy zrobiony kwiat zawiązywała ogonkiem od liści i się trzymaly - to jest sztuka, a nie nitka jak ja ;p No ale każdy ma swoje metody ;) Pamiętam, że Wkn robiła też prześliczne różyczki z lisci :)
Prześliczne! A jakie kolory! Normalnie "koncentrat jesieni" - brawo!
Ależ to piękne i pomysłowe. Talent masz niebywały, ja to tylko listki umiem zebrać i związać w bukiecik.
Jak ktoś ma duszę artystyczną, to nawet z patyka stworzy piękną kompozycję. Kiedyś sama poćwiczę takie cudawianki z liści, moja kociarnia chętnie mi pomoże i ułoży 'po kociemu /czyli wszędzie, tylko nie tam gdzie powinny stać/.
Podziwiam i pozdrawiam słonecznie
Witajcie wtorkowo
Dziś powtórka z dnia wczorajszego czyli praca zdalna. Obudziłam się bardzo wcześnie. Chyba byłam jakaś niespokojna...? Stwierdziłam, że wstanę, zrobię herbatę i rozgonię te myśli kłębiące się w głowie. Zmobilizowałam się i o godz. 7-ej byłam już w sklepie. Ludzi praktycznie nie było, dosłownie kilka osób więc komfort robienia zakupów idealny. Jak tylko przeszłam się po tym chodnym, porannym powietrzu, to zaraz mi się zrobiło lepiej
Wczoraj tak, jak planowałam zabrałam się za grabienie liści. Oooo było tego sporo. Półtorej godziny mi to zajęło ale efekt jest zadowalający
Dziś ten planuję ruszyć tyłek z kanapy i biorę się za sprzątanie i mycie okien. Pewnie nie wszystkie na raz...jeszcze zobaczę - zależy jak mi będzie szło
Myślałam co by tu zrobić na obiad. Widzę, że pomidory robią się miękkie więc chyba trzeba będzie jakoś je wykorzystać. Chyba zrobię jakiś sos i zjem z makaronem i dosmaczę parmezanem. Ot, taka prostota, ale ja takie obiady lubię najbardziej.
Jak Wam się zaczął dzionek? Co planujecie na obiad?
Zrobiłam herbatę z sokiem i z imbirem - wpadniecie?
Witam :)
Ja plany miałam - powtórka z wołowiny, ale nic z tego bo danie zbyt smacznie wyszło i prawie całe znikło'.
Nic to, fajnie że smakowało.
Dzisiaj?? nie wiadomo co, może też makaron. Mam trochę czasu, to pomyślę.
Poza tym ważniejsze zadanie czeka - skomponować bukiet wirtualny dla Irenek. Sama nie wiem czy coś domowego/ogrodowego czy gotowce ściągać. Po 2giej kawce powinno mnie olśnić, bo 1sza już nie działa
Słonecznego dzionka i dobrego humoru na cały tydzień
No, nie - zaczynam pisać sama do siebie /oj, to chyba początek fixum dyrdum czyli monologu bez 5tej klepki /.
Wczoraj piękną fotkę /z Tofciem/ wyczarowałam własnoręcznie - Solenizantka szczęśliwa i zadowolona podwójnie - życzenia i prezenty /wirtualne/ zebrała, a przyjęcie tylko dla 2ki musiała szykować /nawet izolacja ma swoje dobre strony/.
Jak Wam dni mijają?
Mam nadzieję, że zdrowie i humory dopisują, jak nie to posyłam duuużo dobrego humoru i zdrówka życzę nam wszystkim /szczere życzenia zawsze spełniają się i to natychmiast/.
To sobie 'pogadałam ;D. Pa :-)
Witam we wtorek
Pochmurno, ale nie pada, to najważniejsze.
Zrobiło się nostalgicznie i wspomnieniowo...
Chciałam Wam puścić mix piosenek, które chwytały mnie kiedyś za serce, ale te mixy się zmieniają za każdym razem, więc widocznie ten, co słucham teraz, przeznaczony jest tylko dla mnie
Czasami i tak bywa, więc pozdrawiam serdecznie, bo na razie czasu jak na lekarstwo, ale jak znajdę wolną chwilę, to zawsze postaram się cos wpisać
Miłego dnia :)
Witam środowo
Smosia! Nie jesteś sama! Przysiadam się do Ciebie z herbatą,
Pada, pada, pada...jak dobrze, że nie muszę nigdzie wychodzić i mogę pracować w domu Naprawdę cieszę się. Stracham się jak mam jechać miejską, tłoczną komunikacją.
Dziś od rana pichcenie. Miałam kawałek indyka i dużo różnych warzyw. Dodałam kaszę pęczak i tym sposobem będę miała gar gęstego, zdrowego "żarełka" - obiad na jakieś 4 dni. No i dobrze! Wcale mi to nie przeszkadza.
Na jutro zapowiadają poprawę pogody i z tego, co widzę to nawet 19 stopni Jej!
O! Niepostrzeżenie wypiłam herbatę! To idę robić drugą.
Miłego dnia
Witam. Siedzę w domu "zastrachana" nieco... oj ta koronka narobiła zamieszania... Do tego wieje u nas, że głowy urywa, na szczęście nie pada.
Jutro ma być ciepło, ale mam wątpliwości, czy ten wiatr zdoła się wyszaleć i odleci.
Była wczoraj na działce. Do mojej zagrody, pieczołowicie i osobiście odgrodzonej części warzywnej, jakimś cudem dostała się sarna... nie wiem którędy, ale śladów bez liku, fasolka szparagowa wypasiona /tej nawet mi nie żal, bo pewnie i tak by nie zdążyła dojrzeć/, no i koperek też. Co za bestia...
Zakwitła moja chryzantemka, zdjęcia zapomniałam zrobić, ale lubię ją bardzo. Jedną sadzonkę udało mi się uratować, a miałam duże i dużo. A podobno w przyrodzie nic nie ginie.
Wykombinowałam sobie dziś taki obiad - poddusiłam cebulę, do tego seler naciowy, młodziutka cukinia żółta, czosnek i dużo natki pietruszki, a i jeszcze śladowa ilość połówek pomidorków koktajlowych /zebrane na moim balkonie!/. Połączę to z makaronem. Nie wiem czy będzie smaczne, jak sądzicie?
Zrobiłam się głodna.
Miłego dnia i zdrowia. Ala
O jej, teraz to i ja się zrobiłam głodna. To musi być dobre
Sarenka mówisz... Ta to chociaż delikatna, bo gdyby to były dziki, to już nawet nie chcę myśleć jak by tam teraz było. No ale co tu dużo gadać - niespodzianka taka se
Witam czwartkowo
Chyba zaczynam mieć powoli przerażenie w oczach. Ta liczba ponad 12 tys. zachorowań jest paskudnie niepokojąca. Kiedy człowiek słyszy z jakimi dramatami mierzy się każdego dnia personel szpitali, to coś w człowieku pęka...
Postaram się znaleźć coś pozytywnego. O! Pogoda jest pozytywna
Po pracy (jeszcze do końca tygodnia zdalnej) pójdę pograbić nową porcję liści. Lecą jak szalone. Wcześniej zabiorę się za mycie okien. Muszę wykorzystać to, że dziś będzie 18-19 stopni. Aż chce się coś zrobić.
A jak tam aura u Was? Co planujecie? Jak sobie radzicie z nastrojem?
Może herbaty z imbirem?
Dobrego dnia
Witam wieczorkiem :)
Dzisiaj można powiedzieć, miałam dzień dyniowy, bo wszystko pichciłam co jest związane właśnie z nią ;)
Na początku zrobiłam zupę z dyni, później kluseczki dyniowe, następnie smoothie a na końcu, ciasteczka dyniowo-owsiane. W międzyczasie trzeba było zapiec wydrążoną dynię w piekarniku.
Ponadto zrobiłam 3 prania, bo pogoda naprawdę sprzyjała i zapakowałam paczkę do znajomej, którą znam tylko z internetu i od urodzenia jest niepełnosprawna, ale serce ma wielkie, ze hej :)
I wiecie co? Nie czułam zmęczenia, a energia mnie rozpierała, dlatego mogę teraz zrobić mały wieczorkowy wpis.
Zasyłam kilka fotek wraz z linkiem, czyli źródłem, z którego korzystalam :)
Pozdrawiam cieplutko
https://www.youtube.com/watch?v=81L5hc3SNG0
Nadia, chyba będę musiała zrobić Ci jakiś medal z dyni. No baaaaaawo! To się nazywa energia Ale smakowita fotorelacja - super! Ostro się dzisiaj napracowałaś/ Fajnie, że miałaś w tym wszystkim przyjemność. Filmik oglądnę z przyjemnością jutro - dziękuję.
Mi się nie udało zrealizować wszystkich planów. Pomyłam okna, zrobiłam pranie ale odpuściłam sobie grabienie liści. Zostawiłam to na jutro.
Dobrej nocki
Witam;)
Pracuś jesteś i utalentowana niespotykanie. Ach, te kluseczki i ciasteczka , rozmarzyłam się.
Nawet nie wspomnę, że ja tylko gar mięska /marynowane/ z ryżem /+pigwa i seler z ananas. słoiczkowy/ zamieszałam. Będzie na dzisiaj, bo wyszło średnie i chętnych na dokładki brakło.
Poza tym prawie wszystkie pigwy zerwałam, obdzieliłam potrzebujących/chętnych a resztę:
- na dżem
- do octu
- do nalewki na miodzie /zamiast cukrem, owoce zaleję płynnym miodem/.
Nie mam zbyt wiele do przerobienia, bo rok był niezbyt urodzajny, sporo zgniłków musiałam odrzucić.
Udanego piąteczku :)
Piątek, piąteczek, piąteluniek
W tym tygodniu inaczej odbieram ten dzień. Nie da się ukryć, że pracując w domu koniec tygodnia wplata się w zwykły dzionek, miksuje i gdzieś traci na sile, ale... Zawsze się cieszę na myśl o nowym, dobrym dniu
Wyszłam na balkon zrobić kilka zdjęć, bo niesamowite jest teraz światło. Słońce wstaje i rzuca ciepłą barwę na te jesienne liście. Co za magia! Na dodatek momentami kapie z nieba miejscami i tworzy się delikatna mgiełka bliżej ziemi. Wyobrażam sobie jakie piękne są teraz te rejony gdzie budynki nie oddzielają przestrzeni, gdzie można się cieszyć pięknymi krajobrazami. Teraz chciałabym być na wsi na Podlasiu albo gdzieś na Warmii. Ech, rozmarzyłam się
Na późne popołudnie zapowiadają w moim rejonie deszcz. Muszę koniecznie poruszać się trochę więc chyba wreszcie zgrabię te liście
Dziś mają ogłosić nowe obostrzenia. Boję się też tych nowych danych o zachorowaniach.
Czas zrobić jakieś śniadanie. Do tego herbata z cytryną.
Dobrego, zdrowego dzionka
Witam. Nie chce mi się nawet pisać... prawdopodobnie wirus w rodzinie... dziecko straciło węch.... jestem przerażona....Trzymajcie się zdrowo, niech Was wirus omija.
Alman rozumiem to "nie chce mi się" i wcale Ci się nie dziwię, bo człowiek zostaje z tym lękiem... Mimo wszystko daj znać co się dzieje. Trzymaj się.
Witajcie ,
pogoda do bani pada od rana a dane z tv jeszcze bardziej przerażają . To co się dzieje jest przerażajace ale ludzie sami są sobie winni . Rozmawiałam z moja siostrą , która jest nauczycielką i powiedziała mi co się ostatni stało . Matka ucznia objawowa z potwierdzonym wynikiem , ojciec objawowy z potwierdzonym wynikiem dwójka dzieci bez objawów wiec nie zrobili im badań . Nakazali tylko kwarantannę domowa do czasu aż rodzice wyzdrowieją , rodzice wytrzymali z nimi tylko dwa dni i stwierdzili ze skoro nie maja objawów to nie idą do szkoły i nie rozrabiają w domu . Po dwóch dniach w szkole jedno z dzieci zemdlało na lekcji . Wezwali pogotowie , rodziców i wtedy okazało się ze oni zarażeni . Zrobili dzieciom testy były pozytywne . Całe klasy na kwarantannę plus nauczyciele . Ciekawe ile jeszcze zdążyło się od nich zarazić przez te dwa dni ale to się okaże niedługo . Niestety takich ludzi jest więcej a niektórzy nawet tym się chwalą. Jeśli nie będzie jakiś kar za coś takiego to tego wirusa nie da się opanować . Tylko te kary musza być konkretne takie by innym odechciało się nawet pomyśleć o czymś takim .
Alman trzymaj się mocno . Mam nadzieje ze uda wam się dodzwonić i umówić na teleporadę . Kolega mojego M ma taki sam robiłem i już czwarty dzień próbuje by uzyskać skierowanie na badanie i narazie bezskutecznie . Tylko ty nie ściskaj kruszynki chyba ze przez ekran . Trzymam kciuki by wszystko było ok .
pa
Mariolan to, co opisałaś, to jakiś skoncentrowany przykład głupoty. Nie do wiary jak bardzo można być ograniczonym... Ja też liczę, że za taką celową bezmyślność będą karać, bo niestety są osoby, które inaczej nie potrafią funkcjonować, jak nie mają bata nad sobą. Smutne ale prawdziwe. Wiadomo, że nikt by nie chciał żeby tylko karać, straszyć i ograniczać, ale...są tacy ludzie i z nimi inaczej się nie da. Ręce opadają.
U mnie póki co pogoda fajna, ale już wieczorem ma padać więc do mnie też dotrze "banglanie".
Pozdrawiam
Hej, test młodego zrobiony dziś, wynik we wtorek. Ręce załamać... od 2 tygodni w szkole ciągle ktoś był diagnozowany, a to nauczyciel, a to uczeń... i nie zawiesili zajęć, tylko sms-y szły do rodziców, żeby dzieci obserwować... to jakaś masakra...
Ja od dziś w areszcie domowym, 70+, bez sensu, nie mogę na spacer, na działkę, ale mogę do pracy?! i do kościoła?! a tam najwięcej wirusów od dawna ludzie przynoszą... gdzie tu jakiś sens tego wszystkiego, ktoś wie??? Ciekawe, czy można iść na protest po drodze .....
Boję się, w domu nerwowa atmosfera bo to i strach o dzieci, o wnuki, i takie "kiszenie się" w czterech ścianach....
A takie piękne, beztroskie lato mieliśmy...luzik zupełny.... i pozwolenie na pójście na wybory, i wirus już sobie poszedł, i nikt nie musiał się bać nikogo i niczego, wakacje, wczasy, odpoczynek.... a tu bum i wirus jak wańka=wstańka jest znowu... nie słuchał zaklęć czy co.....
No to trochę żółci wylałam, już mi lepiej....Trzymajcie się zdrowo.
Bez komentarza.
Mam tylko jedno pytanie - czy leci z nami, Polkami, pilot??
Mam wrażenie, że za sterami państwa zasiadły istoty z kosmosu , oderwane od rzeczywistości i ludzkich problemów...
Ja też mieszam jak umiem, więc namieszałam pigwę na karmelu /cukier + mineralka i laska cynamonu + parę goździków/ z budyniami: waniliowym i bananowym + banany. Wersja bananowa naj, naj.
Dzisiaj ogołociliśmy już drzewko i calutki dom pachnie pigwą - jak sad.
Spokojnej nocki
Witam w sobotę :)
Pogoda nie najlepsza, ale da się przeżyć ;)
Wczoraj upiekłam 3 chleby z ziarnami i nowa partie przepysznych ciasteczek z dyni, upiekłam też jadalne kasztany, no, a potem ugościłam koleżankę, bo jak mówi stare dobre przysłowie: Gość w dom, Bóg w dom :)
Dzisiaj tez mój córek zrobił mi zdrowy koktajl w kolorze soczystej zieleni i naprawdę był pyszny! Niestety mam awersje do zielonych koktajli, a to dlatego, ze mój mąż swego czasu robił eksperymenty koktajlowe właśnie w tym kolorze, wkładając tam min. liście buraków i inne sobie wiadome składniki (do innych nie chciał się przyznać), wiec tego nie szlo nawet przełknąć a co dopiero wypić, na szczęście zaprzestał tych praktyk
Podaje przepis na ciasteczka dyniowe:
Płatki owsiane błyskawiczne lub lekko zblendowane - 70g
Purée z dyni - 150g
Cukier - 30g
Olej - 12g (1 łyżka)
Orzechy włoskie pokrojone 20g (2 łyżki)
Gorzka czekolada pokrojona 20g (3-4 kostki)
Cynamon - 1 łyżeczka
Imbir, gałka - po 1/3 łyżeczki muszkatołowa
Purée z dyni - przekroic na pol dynie, usunąć pestki, upiec ok. 40 min, w 180 st.C. Gdy ostygnie miąższ rozgnieść widelcem lub zblendowac
Wykonanie:
Wymieszać płatki owsiane z cynamonem, imbirem, gałką muszkatołową i cukrem. Dodać purée z dyni, olej, pokrojone orzechy i czekoladę. Wymieszać i formować ciastka. Piec w rozgrzanym do 180 st. piekarniku ok. 25-30 min., aż się zarumienia i obsusza lekko na zewnątrz.
A ja robiłam tak: Upiekłam dynie, część miąższu włożyłam do miseczki i rozgniotłam go widelcem, do tego dodałam płatki owsiane, po trochu cynamon, gałkę muszkatołową i imbir, oraz cukier złocisty, 3 orzechy włoskie i 2 kawałki czekoladek merci, bo nie miałam gorzkiej czekolady;p Dodałam tyle oleju, żeby sie wszystko połączyło i łyżką nakładałam na blaszkę wyścieloną papierem do pieczenia i piekłam tak długo aż się naprawdę zezłociły i wtedy były przepyszne - na zewnątrz chrupiące a środek lekko miękki:)
Czyli wszystko robiłam na przysłowiowe oko i chyba tak najlepiej
Pozdrawiam dzisiaj wszystkich cieplutko, kocykowo i kubkowo
Nie zapomnijcie cofnąć dzisiaj zegarów o godzinę w nocy - spimy dluzej :)
Super, że wstawiłaś przepisy - warto zapisać i kiedyś wypróbować.
1 godzinka w zapasie, to lubię, ale wiosenne 'przestawki zegarowe mnie dobijają. Niech w końcu ustalą co przyjmujemy.
Dzięki i pozdrawiam cieplutko - mieliśmy duużo słonka i ciepełka.
To do spanka, pa :)
Witam ,
Rano padało potem wyszło słonko . Jakość mnie dopadło jesienne przygnębienie nic mi się nie chce . Roboty masa a ja jakoś nie mam siły na nic . Informacji już nawet nie chce mi się słuchać . I nagle mnie olśniło . Pojadę do lasu . Było już późno ale stwierdziłam co mi tam dobra i godzinka spaceru . W lesie było super ten zapach , to powietrze i sama nie mogłam uwierzyć ale po tych deszczach wychodzą na nowo grzyby . Udało mi się uzbierać pół koszyka a potem zrobiło się nagle tak ciemno ze włączyłam latarkę w telefonie by bezpiecznie dotrzeć do samochodu . Na skraju lasu okazało się ze jeszcze nie jest tak ciemno i napawałam się widokiem zachodzącego słońca , mgły i kolorowych liści . Zrobiłam kilka zdjęć i powiedzcie mi czy tem małe ślicznotki z błyszczącymi kapeluszami po deszczu nie są cudne . Jutro ma być ładna pogoda i niech się wali , pali ja jadę do lasu . Tam mogę oddychać pełna piersią . W takim miejscu od razu robi się weselej na duszy .
A jestem ciekawa czy ktoś z was był w tym roku na grzybach ?
Mariola, strasznie Ci zazdroszczę. Grzyby uwielbiam, jeść też, ale głównie zbierać. W dorosłym życiu /może raczej powinnam napisać w starszym wieku/ nie mam możliwości, ale kiedyś... Boże, uwielbiałam chodzić do lasu, wyszukiwać te cudne kapelusze, a całe łany kurek, żółte dywany czasem.... rozmarzyłam się.
Zdjęcia cudne, dziękuję. choć w ten sposób mogę pocieszyć swoje oko.
Jak jutro będziesz również w lesie, nie zapomnij zabrać aparatu.
Ja też to mam, tą niechęć do wszystkiego. Snuję się po domu i myślę, czy aż tak leniwa się zrobiłam? Nie ma we mnie werwy, energii, miewam czasem zrye chwilowy i wtedy coś upchnę, ale to nie to, to nie ja...
Dobrej nocy wszystkim życzę.
Oj Alicjo, za dużo wymagasz od siebie - wrzuć luz i spokojniej spędzaj czas. Nie można ciągle funkcjonować na wysokich obrotach, to nie akord /taki tryb pracy dla pracusiów/.
Dbajmy o siebie. Organizm sam podpowiada co jest dla niego najlepsze, trzeba go słuchać bo już nie mamy po 20cia lat /to z piosenki 'mamy po 20 lat, własną .../.
Ja pogodziłam się ze swoją 'nieporadnością i nawet polubiłam 'leniwą wersję samej siebie /eM trochę mniej lubi/. Fajnie jest zwolnić tempo i podrzemać czasami po późnym obiadku, dłużej sączyć kawkę, pogadać przez telefon czy z sąsiadką pokrzyczeć na odległość /chyba z 5m/. Ot normalka w wieku mocno dojrzałym, bo to jeszcze nie starość, o nie. Tylko odpoczywajmy bez wyrzutów sumienia, że kiedyś to albo tamto - było, minęło, teraz musimy zwalniać a nie wymuszać na siłę aktywność /to podobno strasznie niezdrowe /.
Śpijmy dobrze i długo :)
Do jutra
Jejciu, jakie śliczne
Fajnie, że masz blisko do lasu. Miło popatrzeć i wspominać jak chodziłam z rodzinką, zbierałam i suszyłam grzybki do uszek, pierogów.
Teraz już nie zbieramy bo eM nie ufa mojej 'wiedzy grzybiarskiej i nie je tego co znajduję w lesie. Trudno, sama zjadłam kiedyś podgrzybki w śmietanie - aż mi ślinka pociekła. I to było moje ostatnie grzybobranie, przy okazji wędrówki po górach.
Dzięki za fotki leśne, może chociaż we śnie pospaceruję po lesie /bez lunatykowania /.
Spokojnej nocy :)
Witam w niedzielę
Popadało, granatowo się zrobiło, ale teraz już się przeciera. :) Piękne niebo zaczyna się wynurzać, mam nadzieję, ze ta niedziela będzie bardzo optymistyczna :)
Na świecie robi się kolorowo od pięknych liści, a także od smacznych grzybów, którymi niektórzy kuszą hihihi :) Uwielbiam chodzić na grzyby, a potem je konsumować, za każdym razem jak je widzę, przypominają mi się smaki i klimaty dzieciństwa
Dzisiaj czeka mnie pigwa a właściwie pigwowiec i zastanawiam się jak je zrobić? Ma ktoś jakiś pomysł?
Pozdrawiam ciepło i serdecznie :)
Witam.
Nadia, pigwowiec najprościej to ja robię tak:
Składniki
1 kg pigwowca /waga owoców po oczyszczeniu/
1 kg cukru
Wykonanie
Owoce zbierać, kiedy są w pełni dojrzałe i pięknie żółte. Umyć je pod bieżącą wodą, a następnie przekrajać na pół lub na ćwiartki, wydrążyć gniazda nasienna, a następnie pokroić w cienkie plasterki. Zasypać cukrem w misce /łatwiej potem mieszać/ i odstawić na 1-2 dni /oczywiście mieszając od czasu do czasu/. Następnie włożyć całą zawartość do słoja i pozostawić na kilka dni, aby owoce puściły całkowicie sok, a cukier się rozpuścił.
A tak poza tym, to u mnie pochmurno, choć nie pada. Jakoś jak słoneczko świeci, to wszystko wygląda inaczej, a kiedy pochmurno, to ... smutek jakiś taki i wewnątrz i na zewnątrz.
Wy to młode dziewuchy jesteście, ale jak myślicie, przy tym zakazie nie wychodzenia dla 70+ to nie będę mogła jechać na działkę, czy da się podciągnąć pod któryś punkt dozwolenia???
Za pozytywną odpowiedź stawiam ciacho... szarlotka z kruszonką.
Pozdrawiam,
W PL 'punkty dozwolenia i inne zasady mają dość luźne skutki.
Głowy nie utną ani nie zabronią jechać na działkę by zebrać plony lub przywieźć zapasy z altanki.
Relaks, spacery i przebywanie na świeżym powietrzu są też ważne, w każdym wieku, a jak dodamy problemy zdrowotne i zalecenia lekarza /dotlenienie, odstresowanie/ to spokojnie na działkę pozwolą pojechać.
Bez pytania porywam ciacho i spadam.
Udanego dnia, ze słonkiem i dobrym humorkiem :)
Dziękuję ;) Wypróbuję na pigwie
Moja sąsiadka konfiturkę z pigwy /mojej, bo jej dopiero posadzona i plony może za 3y lata będą/ do herbaty szykuje, podobno pyszna i na pewno zdrowa.
Ja też dżem na gorąco pakuję, czasami wiór masła /prawdziwego/ na wierzch kładę i po dokręceniu pokrywki odwracam słoiki /takie mniejsze/.
Duże słoiki zostawiam 'w pionie, tylko mocniej dokręcam /jak po ostudzeniu pokrywka jest lekko wklęsła - ma wgłębienie na środku, to OK/.
Podejrzane słoje, z pokrywką równiutką, bez dołka, trzymam w chłodnej piwnicy lub lodówce i są pierwsze w kolejce do pieczenia lub smarowania.
To do dzieła
Alman dziękuję za ten przepis, początek już zrobiłam intuicyjnie i myślałam o soku i o musie, może z jabłkami, ale chyba zrobię tak jak Ty to napisalas - Pozdrawiam :)
Witam ,
jak powiedziałam tak zrobiłam tylko ze dziś zabrałam ze sobą rodzinkę do lasu . Było super tylko grzybów nieco mniej ale nic dotleniłam się i pospacerowałam . Dziś zrobiłam zdjęcia grzybom ale tym nie jadalnym przynajmniej z mojego punku widzenia może są tacy którzy twierdzą inaczej ja się nie znam . Kolory maja przepiękne .
Suuper
Podobno wszystkie grzyby są jadalne, ale niektóre można zjeść TYLKO RAZ
No piękna niedzielka, pal licho prawdziwki albo inne podgrzybki skoro takie cudeńka wokół rosną.
Dzięki za fajną wycieczkę :)
Udanego dnia, tygodnia
Przepiękne fotki z grzybkami Mariolan76, jednak co las, to las, tam dopiero człowiek odpocznie, mimo ze jak wychodzi z niego, to czuje się zmęczony jak nigdy dotąd, to się nazywa naładowanie baterii naturalne - Pozdrawiam :)
Witam wieczorową porą
To był naprawdę dłuuuugi dzień. Już dawno nie byłam tak zdenerwowana. No ale czasami inaczej się nie da. Niestety nie zawsze możemy się otaczać fajnymi ludźmi, a szczególnie w pracy nie ma człowiek wyboru. Jestem jakaś "wypompowana emocjonalnie".
Na dodatek to, co się dzieje w związku z różnymi decyzjami rządu też nie nastraja zbyt dobrze. Hm...,muszę sobie wymyślić coś, co mnie "zresetuje", co mi doda pozytywnej energii. Ale to już nie dziś, bo normalnie nie mam chęci na nic. Chyba chwilę posiedzę, pogapię się na jakieś "M jak miłość" a potem do spania.
Mariolan, wstawiłaś naprawdę urokliwe fotki. Z przyjemnością sobie pooglądałam. Aż mi zapachniało lasem.
Oby jutro był lepszy dzień. Dobrej nocy
Smakosiu po burzy zawsze świeci słońce, wiec kieruj się tą zasadą, bo nieraz muszą mieć ujście złe emocje, żeby na jej miejsce weszły te dobre :)
Witam wtorkowo
O pogodzie nie rozmawiamy, bo nie ma się czym chwalic
Natomiast kot śpi sobie na kanapie i zadowolony jak mało kto, bo mu ciepło i cichutko :) Wiecie, ze kot w zależności od humoru ma uśmiech lub nie, zawsze myślałam ze jego oczy wszystko wyrażają - zlosc, radość, gniew, zadowolenie, ignorancje, focha ;D, ale jednak kot tez się uśmiecha, gdy naprawdę jest zadowolony :)
Wczoraj zrobiłam sobie prawdziwe domowe Pumpkin Spice Latte, no i było i zdrowe i pyszne!
Pozdrawiam wszystkich optymistycznie
P.S. Alman cały czas czekamy na Twój nieopowiedziany sen
Witam. Byłam na działce, popracowałam ostro, jestem zmęczona i senna.
Musiałam jednak wpaść - młody ma wynik negatywny testu.... uffff..... od razu jakoś lżej na duszy.
Sen opowiem kiedyś, pamiętam, ale teraz muszę przeczekać tą pandemię, bo licho wie, nie chcę wywoływać wilka z lasu....
Kolorowych snów.
Moje kości też dzisiaj dostały wycisk /w kość ;D/ - chociaż obiadek szybkościowy:
marynowane, więc już gotowe filety z indyka i dla mnie podudzia kurczaka.
EM dostał makaron, ja sobie darowałam, bo ledwo kuraka zmieściłam a i tak zostało trochę na jutro.
Jak mięsko ciut zmiękło posypałam je drobno siekaną pigwą i posypałam przyprawą jabłko-pomar. /lidlowa/ - wyszła pycha i muszę ciut pigwy zamrozić do tego celu właśnie.
Przerobiłam buraczki, nie wyszło ich dużo, a na grządce wyglądało że będzie wieelki gar. Dobre i to, za rok posieję 2a rządki, nie jeden
Wreszcie uporządkowałam badyle i ścinki jesienne. Nie, to nie koniec jeszcze , ale spory kłopot z głowy.
Udanego wieczorku i spokojnej nocki :)
Wspaniale, że wynik ujemny! No to kamień z serca. Teraz już możecie odetchnąć z ulgą.
Witam ,
dzis tak strasznie mnie boli głowa ze ledwo patrzę na oczy . Niestety tez wieści które napływają nie pomagają . Dowiedziałam się właśnie ze zrażona jest ciotka mojego M oraz moja chrzestna. Niestety stan u obu jest bardzo ciężki . Obie tez pracowały w szkole . Teraz zastanawiam się dlaczego decyzje o zamknięciu szkół podjęto tak późno . Gdyby to zrobiono przynajmniej dwa tygodnie wcześniej można by uniknąć wielu teraz trudnych sytuacji . Teraz czytam ze planują po 8 listopada otwierać na nowo szkoły . Ja się pytam czy ktoś tu rozum stracił ? Nie wiem jak jest w innych szkołach ale u mojego syna wszystkie lekcje są prowadzone na wideo . Różnica jest taka ze siedzi sobie w swoim pokoju a nie w szkole i lekcja taka trwa 30 min a pozostałe 15 jest na konsultacje lub pytania do nauczyciela . Nadal wielu nauczycieli jest na L4 wiec cześć lekcji odpada . Nie wiem tylko jak załatwia sprawę sprawdzianów . Myśle ze będą prace do zaliczenia do wykonania tak jak rok temu .
Alman odezwij się jak wnuczęta . Masz już wyniki ?
ok zmykam z zimnym kompresem na czoło kładę się do łóżka .
pa
A dzisiaj mnie głowa boli, nie mocno ale bez wspomagaczy chyba nie wytrzymam.
Ja na początek mam aspirynkę, potem już lecą apapy ;((
Czeka robota, więc nie będę użalać się nad sobą. Najpierw obowiązki, potem kwękanie i luuzik.
Udanego dnia :)
U nas mglisty poranek, ale dość ciepły. Czekam na słonko
Mariola, napisałam wyżej, młody ma negatywny wynik testu.
Widać tak niezrozumiale piszę, ale to z nadmiernego dotlenienia się chyba na działce i jakaś senność i niemrawość mnie dopadła.
U mnie dziś też ma być bardzo ciepło, najcieplej zresztą w skali kraju. Jadę zatem na działkę i chyba zamknę już sezon działkowy, najwyżej gdy pogoda będzie dopisywać, to mogę tylko na wizję lokalną wpadać.
A tak poza tym to wszystko po staremu, nic ciekawego u mnie i nie ma o czym pisać. Nie będę bowiem pisać znowu, jak bardzo zazdroszczę Marioli tych wypadów do lasu, tych widoków, tego zapachu /są sosny? pachnie żywicą?/.
Pozdrawiam. Trzymajcie się zdrowo. Ala
Mariolan, ból głowy minął? Jak się dzisiaj czujesz?
Witajcie w srode :)
No niestety dołączam do grupowiczek z bólami głowy, ja mam migreny nachodzące od 3 dni i na razie trzymam się bez środków przeciwbólowych, zobaczymy jak dlugo
Poza tym miałam duży słój z gołąbkami w piwnicy i niestety się otworzył i gołąbki do wyrzucenia
Może na to wszystko ma wpływ księżyca, bo za chwile pełnia, któż to wie?
Pozdrawiam wszystkich milo i serdecznie i wbrew wszystkiemu - optymistycznie
Witaj w klubie , zniżek na basen nie mamy /jak Szrek/, ale pocieszenie i współczucie zawsze
1sza rada /u mnie działa/ -spacerek albo chociaż siedzenie na świeżym powietrzu.
2ga to drzemka o ile ból pozwala zasnąć.
U mnie wczoraj krzątanina w ogródku pomogła i dzielnie zniosłam pobolewanie.
Nad ranem nie wytrzymałam i musiałam wziąć tabletkę, potem zasnęłam mocno i pomogło. Na jak długo? nie wiem, ale dobre i to.
Nabrałam sił i mogę dalej szykować wkład pigwowy do nalewki / z miodem i spirytusem/. A i jeszcze mam obiad ugotować, wołowina w marynacie stoi chyba tydzień;D Jeszcze parę dni i sama "wyjdzie z lodówki
Zdrowia i spokoju nam życzę :-)
Foto /powtórka/: mój ulubiony żabi 'liścionosz /jesień potrafi być śmieszna/
Super żabcia :) Obyło się bez środków p/bólowych, po prostu na wieczór zjadłam grzyby z cebulką i jajkiem, rano to samo i ból poszedł w nieznane, teraz cieszę się bezbólowiem ;) Pozdrawiam :)
Witam środowo
Niech już będzie czwartek. A najlepiej by było gdyby to był piątek. Jestem zmęczona emocjonalnie. Tyle spraw się złożyło na ten tydzień i tyle w tym emocji, że chyba się "wypaliłam". Potrzebuję zresetować mózg żeby nie eksplodować.
Póki co tylko tyle na ten moment. Byle do jutra...
Miłego dnia
O rany, jedne z bólem głowy, inne pełne emocji, a ja...luzik.
Popracowałam w ogrodzie, czuję się jakby mnie czołg przejechał, ale psychicznie - super. Głowa mnie nie boli... na razie, bo też jestem migrenowa baba.
Kochane, wszystko wszystkim, ale moja wnuczka poprosiła mnie o przepis na pierniczki z ciasta długo dojrzewającego... i klops, bo nie jestem wielbicielką pierników i nie mam jakiegoś sprawdzonego przepisu na takie pierniczki. Wiem jednak, że takie pieczecie...poratujcie proszę, bo obiecałam, że zdobędę, zastrzegając od razu, że nie piekłam sama dotąd takowych.
Podpowiedzcie, gdzie taki przepis mogę znaleźć.
Alman, robię każdego roku piernik z tego przepisu http://wielkiezarcie.com/przepisy/piernik-staropolski-4-tygodnie-30020411
Myślę, że to będzie idealne ciasto na pierniczki
Witam.
Smakosiu, bardzo, ale to bardzo dziękuję. Tak mi chodziło po głowie, że Ty pieczesz go i będziesz wiedziała. Tak po cichu liczyłam właśnie na Ciebie. Ale jakoś sama nie wpadłam na ten przepis, bo szukałam "pierniczków" i wydawało mi się, że autorką była... Aganiok? Widzisz, ja już też piernik jak ten "staropolski" i tyle czasu na tym WŻ siedzę, że różne rzeczy mi się przypominają i mieszają.
Dobrze, że jesteście i można liczyć na pomoc. Dziękuję.
O matulu! Ale mi "laurkę" napisałaś. Naprawdę nie masz za co dziękować - to drobiazg a nawet drobiażdżek
Bardzo jestem ciekawa jak Ci wyjdą te pierniczki. Przepis jest moim zdaniem super. Wyjątek stanowi tłuszcz, bo zamiast margaryny daję masło. U mnie pieczenie wygląda tak, że dzielę ciasto na cztery części i piekę (w prostokątnej formie) takie "blaty". Nie trzymam ich długo w piekarniku żeby nie były bardzo twarde - wysuszone. Zerknij na komentarze pod przepisem. Tam z pewnością znajdziesz "natchnienie". Jest sporo zdjęć pierniczków.
Już niedługo też będę się zabierała za robienie ciasta. Przylgnęło do mnie w rodzinie to, że jak piernik to zawsze ja przynoszę. Ponoć wszyscy na niego czekają. Krążą już nawet zabawne opowieści, że niektórzy w tajemnicy chowają sobie po kawałku przed innymi domownikami, bo fajnie daje się przechowywać. Bywało tak, że ktoś sobie schował a znalazł ktoś inny i wtedy wszystko wychodziło na jaw. Jednak najczęściej wtedy zawiniątko lądowało w innym brzuchu
Smakosiu, jaka tam laurka, ale wdzięczność wielka. Przeczytałam wszystkie komentarze, nawet zrobiłam notatki, a i spaliłam garnek przy okazji, bo tak się zaczytałam....Powiedz mi tylko, jaki rozmiar foremek u Ciebie na te 4 blaty?
U mnie to chyba wnuczka Julia będzie piec /rośnie moja następczyni/, bo to ona poprosiła mnie o przepis.
Już melduję! Wymiary blaszki to 37×21 ☺
Witam czwartkowo
Powinnam napisać, że witam w kochany czwarteczek, bo bardzo czekałam na ten dzień. Jutro mam wolne więc czuję już oddech weekendu To był dłuuuugi tydzień.
dziś muszę zrobić zakupy ale trochę jestem w kropce, bo nie wiem czy Połówek przyjedzie do domu. W zasadzie, to powinien już być wczoraj, ale okazało się we wtorek, że Jego szef zrobił sobie test na "wirusa w koronie" tak więc czekamy na wyniki. Mam nadzieję, że szybko wszystko się wyjaśni i Połówek prędko wróci do domu. Wersja optymistyczna jest taka, że szef jest tylko przeziębiony. Oboje jesteśmy w gotowości - On czeka na hasło żeby móc wsiąść w auto a ja robię listę ewentualną zakupów i też czekam na wieści. Oby wszystko było dobrze...
A co u Was - głowa boli czy już minęło Wam. Może coś było w powietrzu, że aż tyle osób pisało o dolegliwościach...?
Zaraz podadzą nowy komunikat o zachorowaniach. Hm...zobaczymy jak będzie.
Dbajcie o siebie - pilnujcie się.
Miłego dnia
I już piątek :)
Cześć śpiochy albo pracusie - raniutko zawsze jest co robić
O bólu głowy zapominam, inne pomijam - życie chyba musi trochę boleć /to jak sól w gotowaniu ;(/.
Pozdrawiam 'boligłówki i życzę powrotu do normalności :) Obwiniam za te przykrości p o g o d ę /raz wysokie ciśnienie, potem ostry zjazd na sam dół/, a poza tym wrodzone skłonności /jakieś 'hrabioskie geny migrenowe plączą się w rodzinie, chyba ... oj, nie chcę zdradzać tajemnic rodowych, ni obgadywać przodków ;D/.
Nic to, ja nie hrabinia" /na szczęście/, więc służby ni mam - sporo wczoraj nadrobiłam, ale końca nie widać. Ciągle coś lub ktoś mnie wybija z rytmu i zamiast mieszać w garach, szorować podłogi, to marnuję czas na gadanie, pisanie i inne guupoty
Obiecuję /samej sobie/ poprawę i zwiększenie wydajności , aż zostanę wzorową czyli Perf.panią Domu albo padnę na nos /prędzej to 2gie/.
Pozdrawiam całą Kawiarenkę oraz Kibiców :-)
Witam. Moja głowa siedzi cicho... na razie...
Ja dziś będę mieć pracowity dzień. Będę robić gołąbki w dwu wersjach, jedne z ryżem i mięsem, może jeszcze dodam cukinię, a drugie a specjalne życzenie córki z kaszą gryczaną białą i pieczarkami. Do tego sernik, przepis przysłała mi bratanica, ponoć bardzo dobry, więc zrobię, no i może pizzę przy okazji na obiad.
Pracowity zatem czas mnie czeka. Kawa wypita, śniadanie zjedzone, więc do kuchni marsz. Miłego dzionka wszystkim życzę.
A na marginesie = listopad za pasem, kto to otwiera kawiarnię? chyba Smakosia? już się cieszę na nowe otwarcie, nowy wystrój i nowy nastrój.
Witam w piątek :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie weekendowo
Dobrze,ze juz koniec tygodnia, dobrze,ze pojutrze zaczyna się nowy miesiąc i Smakosia zaczyna listopadowy wątek
Żyjmy marzeniami i nadzieją na lepsze jutro, bo marzenia naprawdę się spelniają
Pozdrawiam cieplo
Witam w sobotę, ostatni dzień pazdziernika :)
Kochani chce Wam napisać, żebyśmy zakończyli zatargi i spory między nami Rodakami. Polska jest bardzo podzielona, co niektórym jest bardzo na rękę, ale zapomnijmy na chwile, chociaż, o tych bitwach, protestach, zgadzam się, nie zgadzam się i zajrzyjmy do naszych znajomych, do rodzin. Porozmawiajmy z nimi o pięknie natury, o radości życia, o duszy tęskniącej za tymi, co już odeszli od nas, zajrzyjmy we wspomnienia, jak kiedyś było nam razem dobrze, wyszukajmy jakieś mile wspomnienia z osobami, których już nie ma, pomarzmy o tym, co byśmy zrobili, gdyby te osoby jeszcze żyły... W ten sposób uspokoimy i ukoimy nasze skołatane nerwy a może i nawet uśmiech się pojawi na myśl o ukochanej osobie, która już dawno temu odeszła, ale w naszych myślach i sercu wciąż jest z nami i zawsze taka sama, niezmienna, kochana...
Pozdrawiam wszystkich wspomnieniowo
Nadia, jak Ty to pięknie napisałaś... Szkoda, że Twój tekst nie jest początkiem nowego, listopadowego, kawiarenkowego "lotu". Uściski
Piękne i mądre, wzruszające do łez.
Mogę tylko posłać moje podziękowania i dodać wspominkowe 'laurki,
jedna z nich dla S.Connery /dzisiaj odszedł, w wieku 90 lat/ - uwielbianego i niepowtarzalnego J.Bonda (**7):
Witam sobotnio
Połówek przyjechał więc jak się pewnie domyślacie nieustająco brakuje na wszystko czasu. Mimo wszystko postaram się jutro (zgodnie z naszą niepisaną umową) zapoczątkować nowy wątek. Coś czuję, że daleko mu będzie do tych Waszych "wypieszczonych", urokliwych ale...ok ok, już lepiej nie będę nic dodawać
Do jutra