"Miałem już dzisiaj nic nie pisać ale się wku*wiłem jak nigdy!Muszę odreagować.Sorry za błędy i ogólny chaos, ale mam to w dupie.Je*any dr Oetker!No co mnie ku*wa podkusiło, żeby kupić budyń z tej zaje*anej firmy?Siedziałem sobie w domu, czytałem to i tamto, aż mnie nagle złapała ochota na budyń.A z pięć lat już tego g*wna nie jadłem.No i się wziąłem ubrałem, pobiegłam do sklepu.Poproszę budyń.Proszę.Dziękuję.Szybki powrót do domu.Na opakowaniu napisane, że gotować mleko, potem wsypać, bla, bla, bla.Zrobiłem jak kazali.I co?I wyszło mi kakao!Rzadkie jak sraczka. Tego się nie da jeść.Jak te pie*rzone chamy mogą nazywać to coś budyniem i jeszcze chwalić się nową recepturą?Mam tego dość.Dość je*anej demokracji, kapitalizmu i całego tego ście*wa, które weszło do nas po '89.Chce takich budyniów jak za komuny!W brzydkich opakowaniach, ale gęstych z takimi wku*wiającymi grudkami!I kisieli też chcę!Niedawno na własne oczy widziałem jak moja znajoma PIŁA kisiel!Jak ku*wa można pić kisiel?Czy nasze dzieci już nie będą pamiętały, że to należy wyjadać łyżeczką, do której wszystko się lepi i na koniec trzeba oblizać?Kto mi zabrał szklane litrowe butelki z koka kolą?Komu one przeszkadzały?I mleko w butelkach i śmietana, które kwaśniały bo były prawdziwe!A teraz po tygodniu stania na kaloryferze dalej jest "świeże" - co to ku*wa za mleko?A dzieci myślą, że to mleczarnia mleko daje a krowa jest fioletowa.A te butelki takie fajne kapsle miały, skoble do strzelania w dupę się z nich robiło!....A gumki się z szelek wyciągało.Gdzie teraz takie szelki?Dlaczego teraz nawet wafelki prince polo są w tych cudnych opakowaniach zachowujących świeżość przez pięćset lat?Ja chce wafelków w sreberkach!I nie tylko prince polo ale i Mulatków!Jaki dziad sku*wił się zachodnią technologią, dzięki której teraz wszystkie cukierki rozpływają się w ustach.A nie tak jak kiedyś, trzeba je było gryźć, tak normalnie - jak ludzie!? No pytam się, no!Pier**olę mieć do wyboru setki rodzajów lodów i nie móc zdecydować się, na jaki mam ochotę!Kiedyś były tylko bambino w czekoladzie i wszyscy byli szczęśliwi,A jak rzucili casatte to ustawiała się kolejka na pół kilometra.Czy ktoś pamięta jak smakuje prawdziwa bułka?Nie, ku*wa, nie tak jak w waszych pie*dolonych sklepach, napompowane powietrzem kruche g*wna.Prawdziwe bułki są twardawe, wyraziste w smaku.A najlepiej z prawdziwym masłem, które wyjęte z lodówki jest niemożliwe do rozsmarowania!O margarynie za komuny można było tylko pomarzyć.A jak już była - to taka do dupy - chyba Palma się nazywała.Wielkie pier*olone koncerny wyje*ały na amen z rynku moją ukochaną oranżadę, Którą za młodu gasiłem pragnienie, a mordę przez pięć godzin miałem czerwoną.I jej młodszą siostrę - oranżadkę w proszku, której nikt nigdy nie rozpuszczał w wodzie.Bo służyła do wyjadania oblizanym palcem.Nawet ukochane parówki mi zaje*ali, dziś już nie robi się takich dobrych jak kiedyś...W telewizji były dwa kanały, na każdym nic do oglądania.Teraz mamy sto kanałów i też nic nie ma.Możemy wpier*alać pomarańcze, banany i mandarynki.A kiedyś jak przyszedłeś z czymś takim do szkoły, to cię szefem nazywali.Fast foodów też nie było i każdy żywił się w drewnianych budach.Żarliśmy z aluminiowych talerzy i jakoś nikt sraczki nie dostał.A śmieci wokoło nie było - bo nie było zasranych jednorazówek.A jak chcieliśmy Ameryki to żywiliśmy się zapiekankami z serem i pieczarkami.I hod-dogami nabijanymi na metalowe pale. Buła, parówa, musztarda!Nic więcej do szczęścia nie potrzebowaliśmy.
A taką ku*wa miałem ochotę na budyń..."
Nie wiem czemu się denerwujesz.
Pitny kisiel to zmora mojego dzieciństwa, nigdy nie lubiłam tej glutowatej konsystencji, czegoś pomiędzy.
Co do budyniu czekoladowego, bo pewnie o ten chodzi, pomijając wszelkie inne uprzedzenia kakao czekoladowe, zawsze był tym najgorszym, bo nie zjedzony na ciepło, zaraz zmieniał konsystencję.
Każdy inny budyń za krótko gotowany, zdjęty z gazu, gdy tylko zacznie bulgotac, zawsze się rozplynie
To wszystko dotyczy budyni z paczki
No ja wczoraj mialam ochote tez na budyn i seee zrobilam z firmy po prostu...Wodzislaw...pyszny byl ! Taki smietankowy,aksamitny i za 0,49 zl :-D
Bahus no niestety. Ja bym do tego jeszcze dołożyła wędliny. Idziesz do sklepu i nie wiesz co kupić.
Kisiel do picia chyba zawsze był. W szkole podstawowej podawali nam w stołówce szkolnej.
Następnym razem jak Cię najdzie ochota nie wychodź z domu.
Budyń dla Bahusa
0,5 l. mleka
2 łyżki mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki kakao
Cukier 3 łyżki ( zależy jak lubisz słodki ja nie przepadam za bardzo słodkim)
może być cukier wanilinowy lub laska wanilii
( ja daję na koniec jeszcze żółtko wtedy jest pulchniejszy.
Ja wyobraźnia pozwala i ochota jest to można różne kombinacje robić -dodać np. wiórki kokosowe, orzechy itp.
W niecałej szklance mleka dokładnie wymieszać wszystkie składniki sypkie, resztę mleka zagotować gdy się ugotuje wlać mleko z wymieszanymi składnikami. Mieszać na koniec dodać żółtko i gotowe.
I dobrześ napisał!!!! Mnie wkurza na przykład .... waga produktów. Oszukują dają radę. Kiedyś serek waniliowy ważył 250 gr. teraz.... 140 czasami. O składzie już nie wspomnę . Śmietana była w butelkach pół litrowych. A kawa, jak w sklepie mielono kawę to jej zapach unosił się wszędzie!!! A czekolada Wedel już nie smak ,ale ten zapach i struktura. Najśmieszniej jak ktoś mówi w sklepie poproszę KILOGRAM chleba. Ja mówię BOCHENEK. Te koncerny są porażką, podobnie jak te wielkie supermarkety. Żaden niemiec nie wpuści dyskontów na swój teren oprócz IKEA. A u nas jeszcze dziady nawet podatków nie płacą tylko w Niemczech. Teraz mieli to zmienić.
Bahus......niech Cię uściskam:))))) Uśmiałam się.....toć to smiechi po pachi ;))
Sama brutalna prawda niestety.
A niby czemu takie parcie jest na wsio robione domowo... bo samo gówno nam zapodają w sklepach!!!
Jak mała byłam, to moim najlepszym jedzonkiem była bułka z masłem i keczupem....Mmmmm
Już wielokrotnie szukałam idealnego, wspominkowego smaku keczupu....
Kupowałam te drogie w szklanych butelkach, bo właśnie w takich był kiedyś mój ukochany czerwony sos.... Nie znalazłam podobieństwa, a jedynie wyzysk cenowy za opakowanie i gówniane wnętrze.....
Najbliższy smakiem okazał się samodzielnie robiony w domu......
Pozdrowionka:))
Mam podobne odczucia. :) Też właśnie ostatnio o tym rozmawiałam z rodzinką. Fakt, dawniej kupowało się prawdziwe, naturalne produkty, a nie co teraz naszpikowane chemią. Pamiętam tamte czasy bardzo dobrze i wielka szkoda, że minęły, bo to były beztroskie lata mojego dzieciństwa. Chleb był wielkim bochnem z chrupiącą skórką i takie same były buły, duże i z chrupiącą skórką. I do tego brało się pyszny kefir lub śmietanę w małej, grubej, szklanej butelce ze srebrnym kapselkiem. I była wyżerka. A cukierki irysy, toffi, krówki, owocowe, landrynki,pudrowe czy malinki, to były pyszności. I lizaki koguciki, oranżadki w proszku i galaretki w proszku wyjadało się wprost z torebki. A budyń i kisiel to był w dużych opakowaniach i rzeczywiście, jak się go ugotowało, to był gęsty. I taki właśnie miał być. Uwielbiałam je i często jedliśmy, szczególnie ten śmietankowy, a kisiel wiśniowy, który mama dodawała też do zupy owocowej. A jak się chce dobrego budyniu czy kisielu, to trzeba sobie samemu zrobić i nie ma innego wyjcia. Teraz te wszystkie przetwory, to chemiczne potwory, które niewiele mają wspólnego z tamtymi i w ogóle nie nadają się do konsumpcji. :)
Tudzież serwowit (z żółtym kapslem) i legumina - w torebce jak budyń, kisiel. :)
lea,dlatego wlasnie bardzo ochoczo chodzilam po chleb do naszej wiejskiej,praywatnej piekarni.Xzesto trzeba bylo czekac,az go wyjma z pieca.Luuudzie,co za zapach.pozniej sztuka bylo go w calosci doniesc do domu.Przyl gebe,moz ei szkodzil,ale zyje.zawsze donosilam z mniej lub bardziej ogryzionymi brzegami.AAACH,TA CHRUPIACA SKORKA.cO DO MLECZNYCH PRZTWOROW,TO BYLAM \\BOGACZKA\\,BO MIELISMYY SWOJE KROWY.
Jolu, o tak właśnie robiło się z chlebkiem i bułkami. Zanim doniosłło się do domu, to skórkę z każdej strony się popodgryzało. Wiadomo, że to była najlepsza część pieczywka... :))
Serdecznie 'współczuwam', też bym była ... wnerwiona (obiecałam sobie i Sąsiadom, że nie bede kląć w tym roku) :D.
Resztki żółci najlepiej wylać producentowi na łeb i wysłać 'podziękowania' specom od technologii 'nabijania klientów w butelkę' (do tego plastikową, z nakrętką). Może w ramach przeprosin i załagodzenia sporu podeślą gratis - gadżet lub kilka galaretek, które zawsze tężeją?
Miłego i spokojnego dnia życzę :)).
U nas niespokojnie, wichura Doris nami pomiata :((.
PS.
Polecam lody z wisienkami, albo czekoladowe brownie, tak na poprawę humoru (u nas to działa).
Bahus...poplakalam sie ..ze smiechu,naprawde.Wprawdzie do stu lat mi jeszcze troszke brakuje,ale znam te tematy.chyba tez probowalam tego wynalazku p Oetkera i tez mam podobne odvzyvia.ze wszystkim,co napisales,sie zgadzam i jeszcze mialabym pewnie cos do dodania,nie tylko ja.No,ale moze watek sie rozwinie.
Bahuś to ja Ci podsunę swój wymyślony deser. Kupić lody z L teraz dobra cena za 2 i pół litra, do tego ajerkoniak, czekoladę . Teraz czekoladę rozpuść z małą ilością mleka w mikrofalówce i potem dokładnie wymieszaj. Weż sporą michę nawal tam tych lodów , polej je obwicie ajerkoniakiem i polej to czekoladą ciepłą. Może i chemiczne i niezdrowe, ale jak polepsza humor i jak smakuje. Na bezrybiu i rak ryba!!! Trzeba się dopasować do warunków.
laugasel...wprawdzie Bahus,jako stuletni mlodzieniec,potrafi sam ,bez adwokata,uzasadnic swoj wpis,ale sie wtrace.najwyzej mnie ochrzani...Byle to byl chrzan ekologiczny.
wiadomo,mozemy tworzyc cuda na kiju..ktoz nie,jak nie Wuzetowicze,ale nie o to chodzi,tylko o g...o,ktore nam wciskaja za niemale pieniadze,za zniszczenie polskich firm,polskich marek,polskich produktow.Teraz,jak pojwi sie produkt...ekologiczny,to jest napis wielki,wielka reklama i cena.No i coz to oznacza..to,ze podkresla,jakoby te inne truly i to wzystko.Kto kiedys slyszal slowo...ekologiczny.wszystko bylo ekologiczne..prosto z krzaka,drzewa,z ziemi,czy od krow.
Jolu, otóż to, wszystko było naturalne i zdrowe bez wymuszonego nazewnictwa, które jako ekologiczne i tak niewiele ma z tym wspólnego... :)
Jolu ja o tym też tu pisałam!!! Absolutnie się z Tobą zgadzam. Ale żyjemy tu gdzie żyjemy i jemy to co jemy. A z drugiej strony, nie wszystko było takie "różowe" w czasach naszego dzieciństwa. Te nowalijki naszpikowane chemią, po których prawie każdy chociaż raz odchorował, Piszę tu o badylarzach , którzy w tamtych czasach meli super interesy na tym , a także o nieuczciwych rolnikach, którzy dosypywali IXI ( taki proszek do prania ) do mleka, aby się w lecie za szybko nie psuło. Ale i teraz są nieuczciwi ludzie także. Tylko teraz to zarabiają na nas są np. Niemcy. Mnie najbardziej brakuje.... tych twardych jak kamień sucharów po złotówce .
Suchary da w sprzedazy tylko zeby juz nie te
Tak,sa niby takie same.Kupilam kiedys,smak ten sam,,twardosci niet.Moze i dobrze,bo moje zeby tez kiedys cierpialy przy jedzeniu tych twardych....
Ja też kupiłam, ale one tylko wyglądały podobnie. Ja uwielbiałam je w dzieciństwie, bo były właśnie twarde i ten kminek!! Były jeszcze lizaki takie podłużne, zazwyczaj różowe po 50 gr. Odeszły razem z sucharami..
Tak,sa niby takie same.Kupilam kiedys,smak ten sam,,twardosci niet.Moze i dobrze,bo moje zeby tez kiedys cierpialy przy jedzeniu tych twardych....
Jakie mialam szczescxie,ze tato mial super prosperujaca gospodarke i wlasciwie prawie niczego ze spozywki nie musielismy kupowac.Doslownie kraina mlekiem i miodem plynaca.Bez zbednej chemii.Owszem,slyszalam o takich praktykach,ale nie do konca dowierzalam.
Jakie mialam szczescxie,ze tato mial super prosperujaca gospodarke i wlasciwie prawie niczego ze spozywki nie musielismy kupowac.Doslownie kraina mlekiem i miodem plynaca.Bez zbednej chemii.Owszem,slyszalam o takich praktykach,ale nie do konca dowierzalam.
Niestety, sama wiem ,że facet mający szklarnie z pomidorami, szpikował je obrzydliwą substancją. Sam o tym mówił po pijaku. Więc niestety. Ludzie w celu wzbogacenia się mogą posunąć się do najgorszych rzeczy. A jak teraz traktują pracodawcy swoich pracowników? Podobnie jak sałaciarze swoich klientów tylko metody się zmieniły. Ale nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.
Bahusie - kocham Cie za to co napisałeś, ale nerwy tu na nic - idź sobie na piękny poznański Rynek i we wczesnowiosennym słońcu wypij dobrego Leszka w fajnym towarzystwie.
Ja krótko - dlaczego nie robię kremów typu " karpatka / ekler " ?
Bo nie mam B U D Y N I U tylko te cholerne p u d d i n g i !
OK - budyń można sobie robić - ale prawdziwego masła ja robić nie będę
a inne się warzą. Oczywiście, że pamiętam casatte, prawdziwe bułki i chleb.
W jednym z komentarzy - chyba do Ekkore (?) napisałam
- jeśli mieszkasz w Polsce, to nie narzekaj na wędliny.
Tyle w temacie - Pozdrawiam !
Mario....to bylo do mnie,ale niestety jeszcze podtrzymuje narzekanie,Bo na tzw wiiejska mnie nie stac,za 45 zl za kg.Sama robie szynki,boczki,ale kielbasa to cos nie tak.chyba moj chlop nie umie wedzic,bo w smaku sa dobre,ale zawsze wychodzi surowa polska.Juz od dawna nie robilam.
No proszę! to było do Ciebie - jak to pamięć z wiekiem się skraca...
Joluś, wiem że "stronami" w Polsce bywa prawdziwe masło z PRL - u ze Spółdzielni mleczarskich. Tu reklam nie wolno i nie mam zamiaru reklamować żadnych firm, ale 80 % mojej rodziny to Wielkopolska - w tym kilka rodzin to Gniezno - i niestety, ale mając wszystko na miejscu pod nosem - to po wędliny (np. szynka, biała kiełbasa ...) i po prawdziwe masło właśnie (zawsze do kremu ) jadą 16 km. do Wrześni.
Nie wiem gdzie mieszkasz - ale rozejżyj się... popytaj....
- a co do ceny masła, to zapytam wieczorem i dopiszę
Oj,Mario,gdzie ja nie szukalam.Okazjonalnie mozna tez kupic wedliny na ruchomych straganach,nieby bezposrednio u producenta.No,ale ceny tez \\nrzydkie\\,he,he.Mam znajoma,z ktora w tym roku pracowalam.Meiszka gdzies w centralnej Polsce.Jej tato jest masarzem i robi wyroby z miesa z wlasnej malej hodowli.Nie doprosilam sie o chocbykilogram,Rozumiem,targala sie z walzami pociagiem.nie moglam uwierzyc,ze sprzedaje super kielbase po..24 zlote,a ona nie wierzyla,zze u nas takie ceny.Dwa swiaty.co do mleka,krowy tu prawie nie uswiadczy.Kupowalam kiedys od znajomej pani,dobrej i czystej gospodyni,ale teraz nie wiem,czy hoduje krowy,bo juz mloda nie jest.No i nie jestem zmotoryzowana chwilowo,a to ze 12 km.
Leszek lub 'snobistyczne' z małych browarów. Poprawia nastrój jak dobre wino :)).
Ja robię budyń, masła ze sklepu zwyczajnego i nigdy nic mi się nie zważyło
To prawda!!! Nasze wędliny nie są najgorsze!!! W Islandii były obrzydliwe i wszystkie nasączone tym samym konserwantem.
Wiecie dlaczego tak jest ... ja już stary jestem i dzieciństwo miałem inne. Przez komercję, pogoń za wszystkim tak się porobiło. Przez te 40 lat od mojego dzieciństwa wszystko się zmieniło, mama była w domu, a jak nie mama to babcia, gotowały od rana to co akurat było, bo czasem duże nie było, ale było smaczne, na soli, pieprzu, może w lecie na jakich ziołach, mięso było mięsem, mleko mlekiem. Dzieci przychodziły ze szkoły, jadły obiad - zupa, drugie danie, czasem deser. Zupa była z zasmażką, ziemniaki były polane tłuszczem, mięso smażone na smalcu, warzywa surowe albo kiszone, kompot z przetworów albo świeży i było git ... i do wieczora poza domem, nie miały treningów, języków, baletów i innych popierdułek. Teraz spotykają się wszyscy wieczorem, zabiegani, zmęczeni, każdy z komórą, wi-fi, tablety .... net i telewizja od małego piorą im mózgi, do tego dochodzą chore ambicje rodziców i jazda na całego.
W sklepach tak na prawdę są półki pełne g.... którego nie można zjeść ... ostatnio na jakimś szkoleniu prawie mnie wyrzucili jak pokłóciłem się z prowadzącym, bo zadałem mu pytanie - co to za chleb co ma 3 m-c datę przydatności do spożycia, a jak ja upiekę w domu bułki to za 3 dni można by nimi okna wybijać .... za chwilę wszystko będzie można zastąpić jakimś p... suplementem diety, już nawet gdzieś mi się obiło o uszy że jest na twórcze myślenie ... noż ....
Takich czasów my dożyli ... a ja budyń to se robię z mąki ziemniaczanej, kakao, cukru i mleka
Dobrze napisane!!!
Jedna kobieta zapragnęła zadbać o siebie i katowała się dietą opartą na owocach i warzywach, efekt??? Miała bardzo dużo... złego cholesterolu. Ja tego nie umiem wytłumaczyć, ale takie są efekty gdy chcemy być mądrzejsi od natury.
bo wystarczy się wsłuchać w biologiczny rytm swojego organizmu, rytm pór roku, rytm natury ... najgorsze jest że z każdej strony wmawiają nam że na wszystko jest dieta, tabletka, fit żarcie i inne pierdoły .... a czego najbardziej brakuje ? czasu, bo trzeba szybciej, więcej zarobić, więcej wydać ... przedtem jak ktoś był przeziębiony lub miał grypę to szedł na 2-3 dni do łóżka, wygrzał się, wziął większą dawkę witaminy C w sokach, cytrynie i pomagało, a przede wszystkim odpoczął, dał organizmowi siłę do wyleczenia się ... teraz, nawet w tej chwili obejrzałem w tv pasmo reklam "aptecznych" o "szczerym" przekazie - nawet jakbyś nie wiem jak był chory, to łykasz i za chwilę jesteś jak nowo narodzony ...
Jutro sobota, odpocznijcie, przypatrzcie się jaki świat za oknem jest piękny ... on ma swój rytm i nie dostosuje go do was ...
Przeprowadziłam sie na wieś bo myslałam, że bedę żyć właśnie ekologicznie.......
Mleko wiejskie prosto od krowy, masełko...tłusciutka śmietana i jajeczka prosto od kurki nie śmierdzace gnojem.....
Rzeczywistość okazała sie inna.......
mleczko od krowy sąsiadki kilka razy nastawiane na serek po kilku dniach lądowało w kiblu .......
śmietana zebrana z tegoż mleka na drugi dzień gorzka, masełka nie da się z tego zrobić.
Jajeczka kupione na wiejskim targu okazały się śmierdzącymi zbukami a ja jak żyje tyle lat do tej pory zbuka nie kupiłam nawet w mieście......ot nasze teraźniejsze rolnictwo wiejskie.
Nie wspomnę o kaczkach sprzedawanych na targu......ich kolor to połączenie śliwki z cytryną.....
100 x mrożone....:(
Niestety stare przysłwie mówi : chcesz mieć dobrze zrób se sam.
Czyli kup, krowe, świnke, kurki, kaczki........gospodarka zagrodowa.
Do tego musisz nasadzić ziemniaków, drzew, krzewów......
Twój warzywnik musi mieć wielkość boiska sportowego bo gdzie to wszystko niepryskane zmieścić :)
Co do budyniu tez się ostatnio skusiłam......z kawałkami czekolady. Po staremu wlałam 1 szklanke mleka do garnczka w drugiej szklance mleka rozrobiłam budyń ale coś mnie tknęło.........
Czytam : w 3/4 szklanki wody rozmieszaj budyń......no i musiałam dosypać drugi bo też bym piła zamiast jeść. :)) Dobrze, że kupiłam dwa. :)
Iwett, bo kury nie byly szczesliwe a krowa to pewnie tez z depresja :-)
, oj mggi żebys wiedziała .....jakby Cie tak ciągle faszerowali antybiotykami i kazali dziobac suchą ziemie tez byś była nieszczęśliwa.:)
A wiesz nie rozumiem......każą wylewać mleko albo nakładają wysokie kary za nadlitraż zamiast porozdawać ubogim.
Myslę jednak, że niedługo wszystko sie zmieni bo ......nie będzie dawców zdrowych organów, hehee
dobre, dobre, od ponad 10 lat po necie krąży ta opowiastka, ale zawsze jak ją czytam to się pośmieję
Czyli, że co???
Wkręcono nas, tak?
Teraz to dopiero będę płakać ze śmiechu .
A ja tu z serca PS. wystukuję.
Odwołuję te lody z wisienkami i piffko małobrowarne.
Polecam mineralkę i to bez gazu, albo napar z melisy :D.
Tak "wkręcić " to Bahus potrafi, ma to we krwi
A jaka to powiastka?? Bom ciekawa okrutnie.
Dokladnie ta, którą przytoczył tu Bahus
A ja myślałam,że to Bahusa wesoła twórczość. Faktycznie jest cudzysłów.
Dopisano 2017-2-24 21:2:35:
A ja myślałam,że to Bahusa wesoła twórczość. Faktycznie jest cudzysłów.
To mi się przypomniało >> Coś z mego życiorysu. Ja zorganizowałam sterylizację kotków. I pewna kobieta zadzwoniła ,że kontener zostawi w banku, bo pracuje w Orli. A ponieważ u nas są 2 banki , pytam się którym , czy w Bielskim. Mówi w Bielskim . Więc po paru dniach zachodzę i grzecznie się pytam o kontener. Mina kobiet bezcenna. Oczywiście kontenera brak. Dziewczyny nie wiedzą co powiedzieć. Mówię ,że wszystko w porządku, że mam telefon to zadzwonię. I dzwonię, .. i ona mówiła w ganku, a nie na ganku. A ,że mocno stremowana, potwierdziła ,że Bielskim. Bo mnie nie zrozumiała. Dziewczynom potem też wyjaśniłam , ganku --banku. Mam jeszcze jeden kawał Orlański. też autentystyczny.
Na pewno starsza od mojej najmlodzej corki, pamietam, ze czytalam to bedac w ciazy w 2010roku. :)
Wkręta czy podkręta, ale jak dobra, zawsze rozbuja WŻ-towe towarzystwo...
Więc przychodzi starszy pan do sklepu w Orli i pyta " Fawkulcy jest?" Kobieta za bardzo nie skumała i mówi " Nie ma" . Pan podziękował i poszedł. Na drugi dzień , to samo, i na trzeci też to samo. W końcu miłemu i cierpliwemu panu nerwy puściły. i pyta. "A w spreju?"
Ja bardzo przepraszam alem mało kumata.....:)
Ale o co tu chodzi ? Jaki sens?
Smiejemy sie z PRLu? Z budyniu?
Z ułomności inwalidy?
Jeśli to ma byc dowcip to z bardzo niskiej półki blisko podłogi nawet dr Oetker jest wyżej.......
A tak swoją droga to było podejrzane, że starszy restaurator nie potrafi zrobić budyniu .....
chce mu sie lecieć do sklepu.....
Jakoś mnie to nie śmieszy
Mnie śmieszy moja własna naiwność, dałam się nabrać :D.
Niewiele wiem o profesji Autora wpisu ...
Pozdrawiam i życzę kolejnych '100 lat' :))
Ja też dałam się wkręcić!!! I choć coś mi tu nie grało, ale pomyślałam , ,że ne tylko ja mam ochotę czasami komuś chociaż słownie przywalić.
Z dzieciństwa mam uraz do budyniu czekoladowego - był twardy, że można było nożem kroić by zjeść i prawe bez smaku. Taki podawali nam na kolonii.
Jak kupuję budyń to jest gesty. Kisiel jak zrobi się tak jak jest napisane to też jest gęsty. Ostatnio uczyłam synów jak samemu zrobić budyń, gdy nie mamy takiego w proszku. Zrobili i był pyszny.
Nie podoba mi się, że używasz wulgaryzmów.
Nie Ty. Popatrz na drzewo. Jestem podpięta pod autora tekstu, a nie pod Ciebie.
Aniu, to licentia poetica*...tak ten tekst brzmi w oryginale. Już i tak wiele słów zamieniłem na "łagodniejsze", a do pozostałych dodałem gwiazdki. Myślę, że wulgaryzmy, których sam się brzydzę i nie używam; w tym konkretnym przypadku dodają pikanterii i specyficznego "klimatu"
*Licentia poetica, inaczej: licencja poetycka – wyrażenie pochodzące z łaciny., oznacza wolność twórczą i poetycką, dopuszczającą odstępstwa od norm językowych, reguł formalnych lub wierności w opisie faktów, zwłaszcza historycznych
Napisał, co napisał i ni ma go.
Zaprzyjaźnia się z Lechem czy szuka po sklepach budyniu :/
Siedzi z Lechem przy budyniu i sie z nas śmieje
"Lech" to i owszem ale budyń nie jest specyfikiem, o którym śniłbym po nocach albo (co nie daj Boże) i za dnia.
Mnie dzisiaj dopadał syndrom budyniu ..
Rozczarował mnie na max..2 budynie ugotowane w 500ml wody + galaretka i 100g masła i wyszła ''trzęsionka'' .... owszem bardzo smaczna ale nie to miałam na myśli i na języku .
Zerknęłam na fotki z przed lat jak powinien wyglądać krem - to był krem a nie mazidło.
Uff ... trzeba żyć dalej i zrobić swój budyń .