Chciałam was zapytac, drogie koleżanki i koledzy, czy...znacie nasze/wasze , swoje tradycje ludowe, tańce, przyśpiewki, ba nawet przepisy ze swojego regionu? Ja np uwielbiam folklor (ale ten prawdziwy, taki od korzeni)). Zwłaszcza przyspiewki i tańce. U nas na Warmii tańczy sie po ludowemu- Pofajdoka(taki taniec warmiński, trochę zabawny)) to ciekawe, czy jeszcze dotąd pamietacie te stare tańce, tradycje, przyspiewki,może potrawy tradycyjne, ludowe... napiszcie coś o tym, proszę...
"Pofajdok" to w gwarze warmińskiej i mazurskiej- młody chłopak, sowizdrzał, wesołek.
Tekst piosenki- tańca jest taki:
miała baba pofajdoka, raz, dwa, trzy
wsadziła go na prosioka, raz, dwa, trzy,
prosiok lata, jak szalony, bo ma łogon zakrecony
raz, dwa trzy))
Fajne!
Ja mieszkam na pograniczu kurpi,mazur i mazowsza, więc wszystkie znane mi przyśpiewki i zwyczaje są już "zajęte" przez te regiony. Mamy za to potrawę charakterystyczną TYLKO dla naszej miejscowości. Są to "sibrzaki", czyli taki rodzaj placków ziemniaczanych, za które jedna z naszych gospodyń zdobyła drugą nagrodę w ogólnopolskim konkursie na potrawę regionalną. <Ale się pochwaliłam hihihi>.
Gdzie Ty gdzieś obok mnie mieszkasz...?Może do granicy Mazur większy kawałek - ale poniżej setki.
Do Pisza mam 35 km., czyli do granicy jakieś 15-17. , a mieszkam na północnym Mazowszu<tak przynajmniej mówi encyklopedia i inne"geograficzne" źródła>. Jednak ostatnio należymy do województwa podlaskiego.
No to ja z drugiej strony.
Granica pomiędzy Kurpiami a Mazowszem przebiega w mieście, na rzece. A do Szczytna 70 km.
O tych plackach słyszałam od naszych wychowanków internackich, bo stamtąd ich też mamy))Słynne są. Opowiedzieli mi jednak, że np tradycja ubierania się w stroje kurpiowskie u młodzież i dzieci już ginie, a ja pamiętam jeszcze z czasów studenckich- jeździlismy na palmy do Łysego i Myszyńca, to wiekszosć ko0biet była w strojach ludowych i pełno zespołów ludowych kurpiowskich, nawet taki mini festiwal kurpiowszczyzny był. Szkoda, że to ginie, bo to kawałek naszej polskiej kultury ginie.
Ale to palmy. Festyn. Wtedy są stroje ludowe.
Natomiast nie ma u nas (i nie wiem czy w czasach współczesnych było) zwyczaju chodzenia w takim stroju na codzień. W Austrii czy Niemczech (głównie Bawaria) - nic nadzwyczajnego spotkać kogoś "na ludowo" na ulicy.
Kiedyś trafiliśmy na jakąś imprezę taneczną w hotelu. Powitania - pożegnanie jesieni - jakoś tak. I ponad 3/4 małolatów - bo to była taka impreza dla małoletnich była na ludowo. Chłopcy w skórzanych portkach, dziewczyny w dirdlach.
Żaden obciach, obciachem raczej było przyjść ubranym normalnie.
Ale to palmy. Festyn. Wtedy są stroje ludowe. Natomiast nie ma u nas (i nie
wiem czy w czasach współczesnych było) zwyczaju chodzenia w takim
stroju na codzień. W Austrii czy Niemczech (głównie Bawaria) - nic
nadzwyczajnego spotkać kogoś "na ludowo" na ulicy. Kiedyś trafiliśmy na
jakąś imprezę taneczną w hotelu. Powitania - pożegnanie jesieni - jakoś
tak. I ponad 3/4 małolatów - bo to była taka impreza dla małoletnich
była na ludowo. Chłopcy w skórzanych portkach, dziewczyny w
dirdlach. Żaden obciach, obciachem raczej było przyjść ubranym normalnie.
Na pewno o takich? Z ciasta ziemniaczanego, na drożdżach, upieczone na takim specjalnym "ustrojstwie", a z braku tegoż na patelni o "nieprzywieralnym" dnie i zasmażonych przecudnej urody skwareczkami z boczusiu? Pozdrawiam.
nie wiem, czy aż takich))Nie jadłam ich niestety((( ale tak je nazywali i opowiadali o nich)))
Mam korzenie mocno poszarpane i przeflancowane (Mama z kresów, Tato z gór a ja z Dolnego Śląska). Tradycji nikt nie kultywował, więc zanikła. Pozostały jedynie potrawy i to mocno zmodyfikowane. Wiadomo, przetrwały pierogi, gołąbki z tartych ziemniaków i kaszy gryczanej itp. Ja już nawet nie potrafię "mówić przez samo h" jak moja Mama (chleb czy herbata wszystko jedno, u mnie brzmi tak samo, bezdźwięcznie).
Tańczymy tak, jak nam zagrają, co jest modne, troszkę jak nakręcane małpki. Przyśpiewek nikt nie pamięta, na większych spotkaniach rodzinnych królują ogólnie znane kawałki. Smutne to ale prawdziwe.
Och Majoliko .. fajny temat poruszyłaś . Jestem rodowitą Kujawianką korzeniami od pokoleń na wsi . Dopiero od 30 lat jestem '' miastowa '' ale mentalnie '' wiejska dziewczyna '' . Wychowana byłam w wielopokoleniowej rodzinie, gdzie do każdego zwracano się z szacunkiem :Tato , Mamo lub Babciu. Moi przodkowie to byli prości ludzie od zawsze pracujący na '' majątkach '' czyli u dziedziców jako robotnicy rolni lub przy koniach w stajni ( fornale ) . Z opowiadań dziadka poznałam wielu kujawskich właścicieli ziemskich i .. niemieckich graffów ( okres okupacji ) . Dopiero powojenna reforma rolna dała mojemu dziadkowi spory połać pola '' dziedzicowego ''
Posługuje się no staram się poprawną polszczyzną ale kujawski też znam . Gwara z zapożyczeniami z niemieckiego ( czas zaboru ) . Kujawy były podzielone ,cześć pod zaborem pruskim , cześć rosyjskim . Dlatego gdy widzę w piekarni piękne drożdżówki z lukrem myślę o .. sznece z glanzem .
Poza tym mam takie perełki : chłopska zupa z korzeniami pietruszki na śmietanie ( zaklepusy ) lekko podkwaszona ( kiedyś ocet ) dzisiaj cytryna i do tego w oryginale były placuszki z twarogiem wiejskim pieczone na ... placie pieca opalanego przez drewno potocznie zwane '' buchańcami ''. Plata oczywiście czyściutka. No cóż teraz już tego smaku sera i placuszka nie osiągnę na Tefalu
Migawka z dzieciństwa .. Babcia wyjmuje ciasto na chleb z wielkiej drewnianej dzieży, wkłada do drewnianej niecki ( zapomniałam jak się nazywała) i bez ważenia ( bo i po co ) zaczyna wyrabiać chleb . Każdy bochenek ląduje w '' koszałce '' czyli wyplecionej ze słomy formy a ... ja dyndam nóżkami na drewnianym krześle pomalowanym na kasztan . Babcia obowiązkowo chusteczka na głowie , kretonowy fartuszek zapinany na krzyż na plecach i nuci przy każdym bochnie
'' Cimci rymci dałabym ci ale dzisiaj ni mom chynci
a jak Tobie nie dom to na targu sprzedom ''
I tak kiedyś przed ... plebanem zaśpiewałam, kiedy chodził po kolędzie i poprosił mnie o piosenkę w zamian za obrazek . Babci szkoła śpiewu !
Moje dziecię kiedyś dało popis zawodząc na kujawską nutę "widziołym Maryny biołe nogi" :D :D :D znasz?;)
Dorcia .. tego przeboju nie znam ... jeszcze
Zaraz przydybię Barbarę i spiszę ku potomności:)
Dopisano 14-08-28 15:32:21:
Oczywiscie istnieje wersja "bardziej po polsku" ale po kujawsku leci tak....
Widziołym Marynę roz we młynie, widziołym Marynę roz we młynie,
Jak lazła do góry po drabinie, jak lazła do góry po drabinie.
Widziołym Maryny biołe nogi, widziołym Maryny biołe nogi,
Oj, jakie grubaśne Boże drogi, oj, jakie grubaśne Boże drogi.
I widać jej było kawał uda, i widać jej było kawał uda,
A wyżej to były same cuda, a wyżej to były same cuda.
Więc którejś niedzieli jej się pytom, wiec którejś niedzieli jej się pytom
Czy chciałaby zostać mą kobitą, czy chciałaby zostać mą kobitą.
A ona mi na to: Chuderloku!, a ona mi na to: Chuderloku!
Weź sznura i powieś się na hoku, weź sznura i powieś się na hoku.
Wybrała se chłopa jak niedźwiedzia, wybrała se chłopa jak niedźwiedzia,
Przez nockę zrobiła z niego śledzia, przez nocke zrobiła z niego śledzia.
I wzięła se chłopa jak wilczura, i wzięta se chłopa jak wilczura,
Po roku zrobiła z niego szczura, po roku zrobiła z niego szczura.
Z piosenki wynika morał taki, z piosenki wynika morał taki,
Nie bierzcie se grubych bab chłopaki, nie bierzcie se grubych bab chłopaki.
Zaraz przydybię Barbarę i spiszę ku potomności:)Dopisano 14-08-28
15:32:21:Oczywiscie istnieje wersja "bardziej po polsku" ale po kujawsku leci
tak.... Widziołym Marynę roz we młynie, widziołym Marynę roz we
młynie, Jak lazła do góry po drabinie, jak lazła do góry po
drabinie. Widziołym Maryny biołe nogi, widziołym Maryny biołe nogi, Oj,
jakie grubaśne Boże drogi, oj, jakie grubaśne Boże drogi. I widać jej
było kawał uda, i widać jej było kawał uda, A wyżej to były same cuda,
a wyżej to były same cuda. Więc którejś niedzieli jej się pytom,
wiec którejś niedzieli jej się pytom Czy chciałaby zostać mą
kobitą, czy chciałaby zostać mą kobitą. A ona mi na to: Chuderloku!, a
ona mi na to: Chuderloku! Weź sznura i powieś się na hoku, weź sznura i
powieś się na hoku. Wybrała se chłopa jak niedźwiedzia, wybrała se
chłopa jak niedźwiedzia, Przez nockę zrobiła z niego śledzia, przez nocke
zrobiła z niego śledzia. I wzięła se chłopa jak wilczura, i wzięta se
chłopa jak wilczura, Po roku zrobiła z niego szczura, po roku zrobiła z
niego szczura. Z piosenki wynika morał taki, z piosenki wynika morał taki,
Nie bierzcie se grubych bab chłopaki, nie bierzcie se grubych bab chłopaki.
Z tej serii to ja znam "Widziałem Marynę raz we młynie" Czyli ta co Ty. Doczytałam teraz.
e tam- przebiję was!Synek mojej koleżanki(dopiero co poszedł do przedszkola i był bardzo dumny i zadowolony z tego) podczas kolędy, kiedy ksiądz go zapytał, czego się nauczył w przedszkolu , zaśpiewał mu....Gdzieżeś ty bywał czarny baranie!))) Konsternacja. Rodziców zatkało. Ksiądz uciekł! A dziecko naprawdę dopiero co nauczyło się tej piosenki))
Jak byłam dzieckiem to śpiewałam przy księdzu piosenkę w której były słowa "nawet ksiądz i zakonnica rokedrolem się zachwyca" lub inną
"Chociaż jestem jeszcze mała
chociaż jestem jeszcze dzika, ale ja już też chcę do chłopczyka. Do takiego jak ma mama, do takiego jak ja sama, do takiego nie brzydala, a mi mama nie pozwala. Raz na spacer poszłam sama, o czym nie wiedziała mama i chłopczyka poderwałam, swoje myśli mu wyznałam. Chciałam żeby mnie całował, tulił, pieścił i żartował, a on na to rzeczy zwala, że mu mama nie pozwala. Oj wy mamy, mamy, mamy, my was wszystkie dobrze znamy! O bocianach nam prawicie same się kochacie skrycie!"Az mi się gębusia usmiała z tego opisu, , a ja dyndam nożkami, hehe, Super masz wspomnienia Meguś.
Gabi ! Oczywiście na nóżkach '' patentki '' najczęściej beżowe i wykrochmalony fartuszek z kretonu. O lycre czy strechu nie było mowy ... może i dobrze . Aaaa jeszcze fajne były zimowe wieczory ... darcie pierza w towarzystwie sąsiadek .Oj , ciekawe rzeczy można było się dowiedzieć "' Kto z kim , kiedy i jak '' ... taki ówczesny "Pomponik '' . A my dzieci udawałyśmy ,że nie ... kumamy :DD .
Meguś tak to piękne opisałaś ... niestety ja miastowa od urodzenia, ale jeździłam na wakacje na wieś...pamiętam jak ciocia robiła ciasto na kluski to piekła nam z tego placki na kuchni, chleb z cukrem i śmietaną i...przepyszną jajecznicę na słoninie.Wieczorami z siostrami śpiewałyśmy sobie...śmiechu było co nie miara. A i jeszcze żniwa...robiliśmy z siostrą warkocze ze słomy do wiązania snopków.0j to były czasy :))) Tam też poozałam mojego kochanego męża ;)
Misiu .. u nas do wiązania snopków robiliśmy powrozy ze słomy .. hmm ciekawie czy potrafiłabym zgrabnie snopek pszenicy związać ? . Aaaa przypomniało mi się ... uwielbiałam kosą w trawę kosić .. to taka wczesna ''siłownia ''. Ostrze kosy trzeba było pod odpowiednim kątem trzymać aby nie kosić powietrza lub nie zaryć czubkiem w glebę hihiihi.. "' Miastowe'' do tego się rwali , bo z obserwacji wydawało się takie proste ... nic bardziej mylącego . Sztuką było kosę osełką naostrzyć ale to już nie moja działka ..
Oj pewnie bym nie potrafiła,ale uwielbiam jeździć na wieś...do teściowej,szczególnie kocham poranki
. Babcia wyjmuje ciasto na chleb
z wielkiej drewnianej dzieży, wkłada do drewnianej niecki ( zapomniałam jak
się nazywała) i bez ważenia ( bo i po co ) zaczyna wyrabiać chleb
Pięknie napisany felieton...proszę o więcej...
PS Ta niecka w poznańskim nazywa się "kopuńka".
Taaaak Bahusku Kochany ....!
To była '' kopuńka '' w której też babcia lub mamcia zagniatała makaron ...
sorry ale tytuł tego wątku mi się skojarzył z czymś całkiem innym i miałem już coś napisać ...
Ja znam dużo regionalnych piosenek. W niedzielę na dożynki idę to sobie posłucham jak Koło Gospodyń Wiejskich będzie śpiewać.
Znam, owszem, wszelkie regionalne śpiewki, przyśpiewki, tradycje... Szczerze ich przy tym nie znoszę.
A Karliczek za nia , jak za piekna pania z BUTELKA WINA. No i tak Z tym winem od malego mipo drodze :)
Oj dostawalo sie nieraz babci od mamy za uczenie mnie przyspiewek ludowych. Przytocze wam taka "kulinarna": ciumbara, ciumbara, ciumbara rajka odlewal kartofle, poparzyl jajka , albo : umarl Maciek umarl chyba bardziej znana, oj moglabym tak dlugo wyliczac, bo lapalam wszystko w mig tym bardziej, ze mama nie byla zadowolona, pozdrawiam.
Ponad dziesięć lat należę do KGW, do niedawna tańczyłam w zespole ludowo- folkowym. Strój ludowy jest dla mnie jak mundur dla żołnierza. Mogę bez przerwy czytać Kolberga, Udzielę, Reinfusa- miałam przyjemność poznać Profesora osobiście, oraz prace innych badaczy folkloru. Od wielu lat jest to moja pasja. Zajmuję się plastyką obrzędową. Często odtwarzam i gotuję starodawne potrawy. Ostatnio moją ulubioną są kulajdy ( kluseczki z tartych ziemniaków) i kluski tlone. Piosenek, przyśpiewek i pieśni znam bardzo dużo, chodzę do starszych mieszkańców wsi i spisuję wszystko co pamiętają z dzieciństwa i młodości. Słucham polonijnych zespołów folkowych, mają w swoim repertuarze polskie utwory sprzed wojny, mało znane lub nawet zapomniane. Bardzo lubię piosenki, które mają dwie wersje grzeczną i niegrzeczną np. Kokoszeczka.
A może podzieliła byś się przepisami na te kluseczki? Daj i nam popróbować, bo wiem, że te stare regionalne potrawy są najprostsze a przy tym najlepsze.
A proszę bardzo: ścieram na tarce( tej specjalnej do ziemniaków) obrane ziemniaczki, odcedzam płyn przez lnianą ścierkę. Płyn zostawiam i po jakimś czasie zlewam go delikatnie, a pozostały osad dodaję do ziemniaczanego ciasta. Kulam w rękach małe kuleczki, które następnie gotuję w osolonej wodzie. Po ugotowaniu część wody odlewam i w to miejsce dolewam mleko i zagotowuję z kluskami. Tyle oryginał. Kluski znane w całej Polsce pod różnymi nazwami, u nas od kulania Babcia mówiła kulajdy. Ja te kluseczki robię czasem do fasolowej albo do sosów. Jako przykład oszczędności podam, że do ziemniaczanego płynu dolewało się letniej wody i prało w nim wełniane swetry. Dziadziuś się śmiał, że to kudłate kluski, bo zawsze szły w parze z praniem "kudłatych" czapek, rękawiczek, swetrów i takich tam podobnych.
moja babcia takie robiła, właśnie do mleka, tylko całą masę ziemniaczaną odsączała przez czystą gazę, żeby jeszcze z tego odciśniętego płynu zebrać skrobię i ją dodać do masy ... w niektórych regionach mówią na nie szare pyzy jeżeli robi się je większe i podaje ze skwarkami ... a inną rzeczą znaną mi od dzieciństwa z moich regionów to maca ...
Maca kojarzy mi się z żydowską kuchnią, a co to było u Was?
maca była typowo żydowska, ,moja babcia, jak to w naszym mieście, miała dużo znajomych tego wyznania
Z dzieciństwa też pamietam, że mama piekla mi takie placki- macę z resztek ciasta pierogowego. Uwielbialam to! Bo dawniej, nawet w miastach były przecież kuchnie węglowe z płytą, fajerkami, "dochówką" i często tzw szabaśnikiem. I wiecie co....z takiej kuchni lepiej smakowało!Zapach był inny, inne gotowanie. Gdybym mieszkala w domku zrobilabym sobie też i taką kuchnię. Narazie za nic nie zrezygnuję z gazowej, bo uważam, że gotowanie na ogniu (nawet gazowym) jest inne, szybsze, chyba smaczniejsze niż na elektrycznych, indukcyjnych.O cenie nie wspomnę))
U nas Mojżeszowi byli dopiero od 1910r., wpływów swojej kuchni nie zostawili, tak jak w innych miejscowościach. Otóż byłam wczoraj w Częstochowie i kosztowałam potrawę o uroczej nazwie ciulim. Jejku jakie to dobre było, coś jak babka ziemniaczana, tylko pieczone całą noc w piecu, najlepiej chlebowym. Właściciel garnka wytłumaczył nam, że mieszkańcy Lelowa zapożyczyli technikę pieczenia od żydowskich sąsiadów. U nich ta potrawa nazywała się czulent.
Ja mam rodzinę za Radomskiem i pamiętam z dzieciństwa jak tam przygotowywali tą potrawę na śniadanie Wielkanocne, dzień wcześniej w domu robiło się wszystko, i każdy swój garnek zanosił do piekarza na noc do pieca chlebowego, na dzień następny szło się na Rezurekcję na 6 rano i po powrocie każdy odbierał od piekarza swój garnek ....
Dokładnie tak nam mówił miły pan, który nas nakarmił tymi mecyjami. Obecnie zrobili w Lelowie, na bazie tych dwóch potraw ( ciulim i czulent), dwudniową imprezę regionalną Bardzo bym chciała zrobić tę potrawę w warunkach domowych. Jeszcze nie wiem jak, ale "cosik" wykombinuję. Ostatecznie trzeba będzie napisać projekt i wybudować we wsi piec chlebowy.
Ja też mam takie wspomnienia - z okolic Przedborza (jakieś 30 km od Radomska). Tam nazywa się to kugiel i do dzisiaj jest robiony:) We wsi liczącej ponad osiemdziesiąt domów został podobno tylko jeden piec chlebowy i w nim właśnie, za drobną opłatą, piecze się kugiel nie tylko na Wielkanoc, ale także na Boże Narodzenie i, czasami, Wszystkich Świętych.
Swego czasu, w Przedborzu, w jednej restauracyjce, można było popróbować kugla, choć nie wiem, czy nadal jest to możliwe.
a ja z samego Przedborza i jest to właśnie kugiel
Kugiel i czulent to żydowskie potrawy na szabas. Ortodoksyjni żydzi nie mogą wtedy gotować więc przygotowują potrawę dla całej rodziny na cały dzień- tak eintopf. Jeść mogą!)) Ale to bardzo dobre potrawy i jak to wielokrotnie w swoich przepisach pisałam- przez wieki wspołzylismy razem z wieloma narodowościami w Polsce i jak to bywało między sąsiadami, ludzie gościli się, częstowali i ...podkradali sobie przepisy po sąsiedzku)) Mnie te żydowskie bardzo smakują. Może dlatego, że lubię czosnek, cebulę. No wiadomo u nich potrawy musiały być koszerne.To ok 3000 zasad. Nie znam się na tym, ale i bez koszeru są dobre))
Podoba mi się ta nazwa. Poczytałam sobie tu i tam, wyszło mi, że to coś w rodzaju naszych podpłomyków.
Na Warmii taką śmiesznie- brzmiąca potrawą są "dzyndzałki")) A nie powiem co to jest))
Moja babcia robiła takie do zupy dyniowej, takiej gęstej na mleku. Ja próbowałam kiedyś, ale znalazłam przepis, w którym była jeszcze mąka i coś mi nie pasowało. Teraz myślę, że te "babcine" były właśnie takie. Próba w najbliższej przyszłości, jako, że dynia obrodziła. Dzięki.
Na Kurpiach placki ziemniaczane to racuchy.
A racuchy to pampuchy.
Ile na początku było śmiechu - gdy podziewając się słodkich placków z cukrem pudrem, dostawało się placki ziemniaczane.
Babka ziemniaczana z dużą ilością boczku to kartoflak, a kawałek dalej w Ostrołęce - już z żydowska kugiel.
Te nasze ludowe piosenki, przepisy, stroje to skarb. W ogóle Polska jest uznawana na świecie za jeden z najbogatszych folklorystycznie krajów. Mamy tyle regionów, i każdy z innym folklorem, choć jesteśmy w porównaniu do innych- małym krajem. Tylko , że w niewielu regionach dba się o zachowanie folkloru. wiadomo- na Podhalu, Kaszubach, Kurpiach- bardzo dbają, ale te mniejsze regiony zaniedbują to trochę. Miałam kolegów i koleżanki, którzy skończyli konserwatorium muzyczne i jako praktykę studencką mieli zapisywanie tych starych , ludowych melodii i tekstów na Podlasiu.Chodzili z magnetofonem i notatnikiem po wsiach i zapisywali od starych ludzi, którzy jeszcze dobrze je pamietali. Ludzie brali ich za świadków jehowy)) i psami szczuli, hahaha, ale trochę mimo to zebrali))
Czasem nawet w dzisiejszych czasach ludzie próbują odzyskać ten folklor, nawet trochę unowocześniony....)) a co powiecie na lubelski folklor z lekka stylizacją klezmerską, juhuuuuu!! Heeeja! Kto czuje folklor to śpiewa i tańczy z nimi!
https://www.youtube.com/watch?v=IuEOxRQ5SyU&list=RDIuEOxRQ5SyU#t=4
Mam swoją prywatną listę przebojów i absolutnym numerem jeden na dzień dzisiejszy jest ten utwór http://www.mp3h.pl/mp3/HqzkM-F8xPU/stara-pie-ludowa-lipka. Czasem słucham muzyki różnych, polonijnych zespołów www.youtube.com/watch?v=H6C1N0eGpas.....iiiiijuch ! :)
Ta sama "Lipka" w trochę nowszej aranżacji, ale to ten sam ludowy utwór ludowy, tylko inaczej zaśpiewany))Pozdrawiam.https://www.youtube.com/watch?v=IsUxZC9dUgo&list=RDIuEOxRQ5SyU&index=2
Ta sama "Lipka" w trochę nowszej aranżacji, ale to ten sam ludowy
utwór ludowy, tylko inaczej