Do której godziny można wykonywać głośne prace ?
Chodzi o takie jak wiercenie w ścianach, walenie młotkiem po jakiś blachach czy też szlifowanie szlifierką kątową żelastwa. Mamy już tak z sąsiadem drugi rok. Zaczyna w południe, kończy o 21:59. Przeszukiwałam już różne fora i opinie są różne, a i informacje stare nie wiem czy aktualne. Paragrafy mi nic nie mówią, bo ja zbyt prostym człowiekiem jestem. Niby cisza obowiązuje od 22 do 6, ale to chyba taka zasada z tyłka wyciągnięta. Mam już dość i nie tylko ja, ale inni też. Moje córki 2 i 3 lata na podwórko się boją wychodzić, od razu płaczą bo już dość mają tego zgrzytu. Wieczorem nie mogą zasnąć. Ja sama chyba wnet do psychiatryka się dostanę.
Tak jest że od godziny 22.00 - 6.00 obowiązuje tzw.cisza nocna i odkąd pamiętam tak jest.Każdy zarządca domu ma ten zapis w regulaminie.I niestety ten człowiek ma prawo do takiego zachowania.Gdyby przekroczył ustaloną godzinę to wówczas możesz alarmować.
Tak jest że od godziny 22.00 - 6.00 obowiązuje tzw.cisza nocna i
odkąd pamiętam tak jest.Każdy zarządca domu ma ten zapis w regulaminie.I
niestety ten człowiek ma prawo do takiego zachowania.Gdyby przekroczył
ustaloną godzinę to wówczas możesz alarmować.
Tego nie wiem.Ale jak jest to typowy remont to nic nie poradzisz.Chyba,że on jakieś inne cuda odstawia :)
Tego nie wiem.Ale jak jest to typowy remont to nic nie poradzisz.Chyba,że on
jakieś inne cuda odstawia :)
Brawo, jestem za, podpisuję się rękami i nogami!!! No chyba że próba była, ale w poście słowa autorka o tym nie wspomniała, więc trudno powiedzieć.
To ciężki przypadek i dość często spotykany. Kiedy ja miałam dość (codziennego piłowania drewna), poszłam do sąsiada i grzecznie powiedziałam mu o tym, następnym razem zagroziłam wezwaniem dzielnicowego i poskutkowało. Potem mnie znielubił i wyprowadził się (nie ja byłam główną przyczyną). Mam nowego sąsiada, który remontuje bajzel pozostawiony po poprzedniku (od roku), też hałasuje ale koniec już widać. Pozdrawiam, życzę skutecznej walki o spokój.
Wiesz ja bym nie była dłużna i o godzinie 6 rano zrobiłabym mu dość głośną pobudkę, najlepiej w porozumieniu z innymi sąsiadami,Taki efekt super stereo był by cudny!!!! Prawdopodobnie wtedy sobie smacznie śpi akurat.
Ja też kiedyś miałam podobnego sąsiada, Jak my szliśmy spać to on zaczynał coś zawsze kombinować dość głośno w domu,albo w piwnicy. Pewnego dnia nasz sąsiad zszedł do piwnicy i spytał się go czy coś mu się stało nagłego, on że nie . To ten ryknął, To idź spać potępieńcze i daj spać innym. W ten sposób kłopot się rozwiązał.
Oj nie- jest takli termin prawny , jak "zakłócanie miru domowego" Mysle, że ciągłe głosne hałasy kwalifikuja się do tego. Trzeba porozmawiać z dzielnicowym.Zaręczam ci, że hałasy się skończa, kiedy dzielnicowy ich odwiedzi. A swoją drogą ja też wypróbowałam sposób odwetowy sama kiedyś i pomogło od jednego razu! Sąsiedzi(studenci wtedy) załapali o co chodzi po jednym razie. Teraz żyjemy w zgodnej symbiozie, ale raz mi spać nie dali, to na drugą noc oni nie spali))
A może tak najpierw z sąsiadem spróbować porozmawiać, a jeśli to nie pomoże to do dzielnicowego? Świat się kończy, jeśli ludzie tylko przez pośredników rozmawiają... Nie wiem, może pracuje np. do 18:00, a potem np. systemem gospodarczym remontuje dom.mieszkanie? Może wystarczy mu powiedzieć, że rozumiemy jego sytuację, ale mamy małe dzieci i też troszkę zrozumienia potrzebujemy? Próbowałaś w ten sposób? Po ludzku?
Ja nie wiem w jakich stosunkach jest dziewczyna z sąsiadem. I kim jest sąsiad?? Oczywiście ,że najlepiej porozmawiać. Jednak to nie daje stu procentowej poewność powodzenia . Moja sąsiadka na klatce miała kiedyś pieska, który nie tylko ciągle szczekał ale i zdarzało mu się często także ugryźć np. kobietę w ciąży.niestety na uwagi odpowiadała,że piesek jest szczepiony... i nic więcej nie ma do powiedzenia. Kiedyś zadzwoniła mi do domu i oznajmiła,że mam umyć ścianę na klatce, bo moja suczka ją właśnie obsikała. Tylko,że moja suczka jedynie na smyczy schodziła po schodach i nie była akrobatką,żeby po ścianach sikać.
Współczuje Ci. Takie uroki w domu. U mnie też spokoju nie ma ledwo jeden z kosiarką wyjdzie to za chwile wszystkie samce z okolicznych posesji koszą. Jeden jak sobie kupił kose spalinową to przez cały sezon wiosenno-letni się nacieszyć nią nie mógł, codziennie warczał. Jedyne, co mnie cholernie wkurza to, to w Polsce nie ma prawa takiego, że np. w sobotę głośne prace można wykonywać do godz 15. Jak byłam w Niemczech w jednej miejscowości to tak było i cisza, spokój człowiek po całym tygodniu pracy może odpocząć.
Współczuję Ci, ale może ten człowiek jest samotny i nie wie jak zwrócić na siebie uwagę skoro wszystkim życie zatruwa. W końcu nie wiadomo jakie z nas zgryźliwce na starość będą. Ja tam bym przyjęła inną taktykę. Do serca przez żołądek. Jak bym go zobaczyła to bym była miła, poczęstowała sąsiada ciastem, pochwaliła jego ogród i pracę, a jakbym się już trochę z nim zaprzyjaźniła to bym mu powiedziała, żeby się na mnie nie gniewał, ale mam małe dzieci, które wcześnie chodzą spać i bardzo byłabyś mu wdzięczna jakby te głośne prace tak często nie wykonywał. Jak nie pomoże to to co dziewczyny napisały tylko policja i najlepiej zbiorowe działanie :)
Agusiu, to tez nie tak! Wszystko zalezy od Landu ( wojewodztwa), miasta.Wlasciwie mozesz halasowac od 8°° do 12°°,nastepnie do 15°° jest sjesta - cisza. Od 15°° do 20°° mozesz dalej robic co chcesz, ale na przyklad u mnie kosic i halasowac mozna tylko do 18-stej.
Basiu dlatego napisałam, że tam gdzie byłam bo nie wiem jak sytuacja wygląda w całym kraju :)
To się ciesz, że nie po kolei, bo wtedy kosiarki wyły by na okrągło, a tak parę godzin i po sprawie.
To zależy jaki samce mają rozmiar... trawnika oczywiście,bo np. sąsiad z naprzeciwka ma mały i idzie mu raz dwa, ale np. ten drugi sąsiad to ma taki, że hej i jak zacznie to dwa dni rzęzi, a ten trzeci to jest najlepszy z nich wszystkich ( starszy Pan) ma kosę i zero hałasu, ale zawsze jak kosi to zaraz leje.
Nie wiem czemu tu mi się podpięło do argenni to moje długie pisanie :)
Bo to byli jednak studenci, czyli inteligentne bestie, ale czy tak łatwo poszło by z innymi? No, tego taka pewna nie jestem.
Argennio, mogę ci podesłać swojego Męża. Jedna wizyta mojego "przemiłego i kulturalnego" Małżonka kończy definitywnie takie sprawy jak nocne hałasy, balangi i inne darcia mordy. Dzielnicowego nie trzeba. Chyba, że druga strona skarży się mu na zastraszanie.
Jak nic - sąsiadowi potrzebna jest "męska rozmowa".
Oj Dzanina, ja sama rozwiązuje takie sytuacje. I też skutecznie. Jesli ja sobie umiem poradzić z kupą chłopaków wieku 16-19 lat, to zaręczam, że z każdym innym też. I wcale nie zastraszam, tylko tłumaczę. Co prawda raz wygrałam wrzaskiem pierwszą wojne osiedlową o ławęczkę pod blokiem, choć sama z niej nie korzystam. W nocy jakis baran chciał ja ukraść(żeliwna))), a ja wtedy długo pracowałam, pisałam coś tam, zauważyłam. Wyszłam i jak dałam głos na całe osiedle, to zwiewał w podskokach. Troche sie rugał, ale co tam- ławeczka uratowana))
Ja mam swojego człowieka do takich rzeczy. Podobnie jak bahus. :D
Dzianina, kiedyś, jako młoda dziewczyna widziałam, jak dwóch mężczyzn skoczyło do siebie na ulicy z nożami. Wrzask, krzyk, zbiegowisko. Wezwali policję. Ale zanim policja przyjechała jedna kobieta wyskoczyła. Jak sie rozdarła!!! Jak żandarm! Faceci odskoczyli w jednej chwiili od siebie. Inaczej by się pozażynali)) rozległy sie oklaski.Wszyscy na ulicy bili brawo tej kobiecie.A ją znałam. To nie była Polka. to była Rosjanka, żona sąsiada. Poradziła sobie wrzaskiem)) Ja nie używam na co dzień takich metod, bo jestem zwykła kobitka, ale jak nie ma innego wyjścia- wydzieram się jak syrena okrętowa))
Oj tak czasem pomaga. Moi sąsiedzi ostatnio zrobili sobie zabawę strzelania z kapiszonów ( tak podejrzewam). Usłyszałam pierwszy huk jak podskoczyłam. Pomyślałam ok każdemu się zdarza. Po chwili drugi i za chwilę trzeci jak się nie wkurzyłam. Otworzyłam drzwi na balkon i się wydarłam, chyba na całe osiedle, że jak się im nudzi to zaraz znajdę im zajęcie. Po tym cisza, na szczęście, ale za parę dni mój maż coś tam robił w ogrodzie i to samo. Tym razem przy trzecim wybuchu nie obeszło się bez męskiego dialogu. Po czym sąsiad przepraszał, ale znam ich nie minie jakiś czas i znów coś wystrzałowego wymyślą
Ja, na początku mojej pracy miałam praktyki w róznych szkołach. Jak ja wtedy podziwiałam te starsze nauczycielki z wyćwiczonym głosem. Jak się coś działo niebezpiecznego, np. na przerwie, to ja musiałam dolecieć, a one jak się rozdarły!!!PARALIŻ!Na chwilke, która wystarczyła, żeby dolecieć wszystkich paraliżowało)) Ja nie mam takiego głosu((( Ale w chwilach emocji, jak np ktoś mnie, kiedyś(dawno temu) napadł na ulicy to wydarłam sie tak, że chyba pół ulicy było na granicy śmierci od mojego wrzasku))) Więcej mi się tak wrzasnąć w zyciu nie zdarzyło i oby nigdy więcej nie)))
NIIc nie napisałaś,czy to mieszkania spółdzielcze,komunalne,własnościowe,bo w przypadku niektórych obowiązują ustalone wewnętrzne przepisy.
Podsyłam Ci link do bardzo oficjalnej,urzędowej strony.W oparciu o zasady tu podane policja ma prawo interweniować i nawet ukarać grzywną sprawce nadmiernych hałasów w chronionej porze.Nie jest wcale prawdą,że cisza nocna to czas pomiedzy 22.00 a 6.00 następnego dnia.W przypadków głośnych prac przy użyciu narzędzi najczęściej spotkałam się z wydłużonym okresem ciszy.
Proponowałabym rozmowę z sąsiadem.W razie braku dobrej woli w negocjacjach podsunięcie mu lektury z zaznaczeniem,że zrobisz użytek z zasięgniętych wiadomości.Mówiąc wprost,będziesz wzywała Policje aż do skutku.Oby udało się polubownie
http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/25389625
życzę powodzenia.
W Spółdzielniach Mieszkaniowych obowiązują Regulaminy Porządku Domowego i w nich zawarte są te regulacje. Z reguły koniec tych prac przypada w zalezności od spółdzielni na godzinę 18.00, 19.00.
Istotnie, nie ma przepisów ściśle regulujących czas ciszy nocnej. Sprawa ta musi być natomiast uregulowana w regulaminach porządku opracowywanych przez spółdzielnie mieszkaniowe lub innych zarządców. Ten hałas przeszkadza nie tylko Tobie ale też innym mieszkańcom i dlatego musicie wspólnie działać. Każdy z nas co jakiś czas przeprowadza mniejszy lub większy remont ale okres trwania tego remontu nie może trwać wiecznie. Najpierw wspólnie z innymi lokatorami wypadałoby udać się ok. godz. 22 do pana wiecznie coś remontującego i jasno mu powiedzieć, że jego niekończące się prace wykonywane w godzinach wieczornych Wam przeszkadzają. Gdy to nie pomoże udać się do zarządcy najlepiej z pismem opisującym zakłócenia porządku i podpisanym przez wszystkich lokatorów. Na koniec wspólnie z lokatorami wzywałabym codziennie policję, aż do skutku. Warunek jeden, nie działaj w pojedynkę bo to obróci się przeciwko Tobie. Działaj wspólnie z pozostałymi lokatorami a remont z pewnością się szybko skończy. A może to jakiś majsterkowicz, który sobie dorabia po godzinach kosztem Waszego spokoju?
Powtarzam- jest taki termin prawny- "zakłócanie miru domowego". to nie musi być w czasie od 6/00 do 22/00. Jeśli ktoś w dzień ciągle zakłóca mir domowy głośną muzyką, awantura, nawet wrzaskiem dzieci itp. to można wzywać policję, a najlepiej dzielnicowego.Wtedy ten sprawca dostaje wezwanie na policję i jak nie ustają hałasy w dzień- SĄD GRODZKI!(dawniej to się nazywało kolegium)) i kara finansowa. Zaręczam , że to podziała. To są wysokie kary finansowe za zakłócanie tzw miru domowego. Wtedy każdy się pilnuje, żeby mu pies nie wył, maszyny nie przeszkadzały, ba nawet zbyt głośno dzieci nie hałasowały. Bo inaczej zapłaci karę i to dużą.Wystarczy wezwać dzielnicowego.
Mieszkamy w domu jednorodzinnym. Sąsiadów dzielą/łączą jedynie płoty. Rozmowy z sąsiadem nic nie dają. On jest skłócony z każdym dookoła. Jednego bezpodstawnie oskarża, że pryska mu drzewka bo mu usychają, innego o to, że mu w nocy latarkami po oknach świeci... że mu kamieniami w balkon rzucał bo mu płytki popękały. Nikt tutaj z nim nie rozmawia. On jest Panem i już.
Hałasuje na swoim podwórku, ale do przesady. Jest złośliwy. Jak np. z mężem idziemy na ogródek wypić kawę to wyciąga kosiarkę i jeździ nam za plecami pod płotem udając że nas nie widzi, a jak tylko sobie pójdziemy, kończy koszenie.
To tylko kilka przykładów. Facet ma 72 lata.
Dodam, że to co robi to nie są remonty.
Teraz sytuacja jest jaśniejsza..
A więc na jakich działkach macie domy???
Jeżeli są to działki jedynie mieszkalne, to sąsiad nie ma prawa hałasować w sposób ciągły. Inaczej się rzecz ma jeśli są to działki usługowo mieszkalne. Ale wtedy też można wezwać Urząd Skarbowy, czy gościu rozlicza się ze swoich dochodów osiąganych w na swojej posesji. A jeśli są to działki jedynie mieszkalne, to trzeba zaproponować się przeprowadzkę na inną posesję. On nie ma prawa wtedy prowadzić żadnej działalności usługowej a tym bardziej jeśli ona zakłóca spokój innych mieszkańców. Tak jak mówiły dziewczyny, trzeba wspólnie z innymi sąsiadami najlepiej udać się do dobrego prawnika. Bo w tym wypadku prawo jest po waszej stronie.
A może wyjrzyj przez ten płot i z rozkosznym uśmiechem zaproś go na tę kawę? Na pewno zrobi się mu głupio i może Wam odpuści. Powodzenia życzę.
Jeżeli oczywiście będzie taki inteligentny jak ci studenci"od" Majoliki.
Witam, mój mąż świadczy takie usługi ,zasada jest taka żeby nie szkodzić czyli od 8 rano do 20 to jest czas na prace,, głośne '',o 22 to możesz pralkę wyłączyć ,a po za tym jest jeszcze coś takiego jak kultura i regulamin u gospodarza domu pozdrawiam .
Wczoraj mój sąsiad urządził sobie imprezę. kolejną w tych wakacjach. Około 2 już nie wytrzymaliśmy hałasów i wysłaliśmy mu sms, że prosimy o ciszę sąsiad odpisał, ale po tym zrobiło się jeszcze głośniej. Zadzwoniliśmy po policję, było 20 min ciszy i po tym znów to samo. Po raz kolejny wysłaliśmy do niego sms, ale jak poprzednio zostaliśmy olani. Czekaliśmy kolejną godz. i znów zadzwoniliśmy po policję. Przyjechali i już wtedy wyszedł mąż, okazało się, że sąsiad poprzednim razem podał policjantowi fałszywe dane osobowe. Policjant zdećko się wkur.. i powiedział, że kieruje sprawę do sądu za zakłócanie ciszy nocnej i podanie fałszywych danych osobowych funkcjonariuszowi policji. Grozi mu kara do 5 tyś grzywny. mam nadzieję, że teraz się uciszy raz na zawsze i da spać innym. Wkurza mnie to, co weekend spać nie można, on sobie całą niedzielę leży do góry brzuchem, a inni np. ja czasem w niedzielę pracują. Potrzebuję mieć rześki umysł do pracy. Powiem tak, pewnie sąsiad nie będzie się do mnie odzywać, ma pretensje, ale jak on zachowuje się jak bydlak ( inaczej tego nazwać nie można) to ja też nie mam skrupułów.. W końcu po to są służby zwane policją i strażą miejską.
Współczuję takiego sąsiedztwa. Ale skoro nic człeczyna nie rozumie to trzeba łopatologicznie wytłumaczyć mu zasady panujące w społeczeństwie. A czy innym sąsiadom nie przeszkadzały hałasy??
.
Moja sąsiadka urządza sobie o różnych godzinach orgie (bo inaczej tego nazwać nie można)seksualne,z wrzaskami,przekleństwami...słychać ją na całą ulicę,okno zawsze otwarte,ma sypialnię pod moją,mieszkam na 8-smym piętrze...
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie tematem i odpowiedzi. Przepraszam, że nie odpisywałam na bieżąco.
W środę wieczorem zwróciliśmy uwagę sąsiadowi. Skończył zgrzytać o 21:30, natomiast następnego dnia rozpoczął pracę o 6:28 rano pracował półtora godziny i zrobił sobie przerwę aż do 20:30 wtedy mi wybiło zadzwoniłam na policję. Nie, żeby donieść i prosić o interwencję, ale żeby się dowiedzieć co mogę zrobić. Interweniować by oczywiście mogli i jedynie pouczyć, lepiej z tym udać się do dzielnicowego. W niedzielę dyżur ma dzielnicowy z naszego regionu więc udamy się ze sprawą na komisariat.
Dodam, że po porannej pobudce sąsiadka "z lewej' powiedziała, że ten człowiek wymaga chyba leczenia i trzeba to gdzieś zgłosić. Zgodziła się na wspólne napisanie skargi, więc w sumie jest nas już pięciu. Za dwa dni wracają sąsiedzi z przeciwka z wakacji, więc liczymy jeszcze na ich wsparcie.
Trzymajcie kciuki!
Aha, jak napisać taką skargę ? Czy to nam już wszystko dzielnicowy powie ?
Dżanina Fonda muszę poznać Twojego męża
A' propos tego wątku- właśnie dziś(niedziela)jakiś palant od samego rana zaczał wiercenie gdzieś na górze. Obudził całe osiedle. W Polsce jest (chyba niepisana) zasada, że w niedziele i święta głosnych prac się nie wykonuje- nawet nie z powodów religijnych, ale z szacunku dla wiary innych. Kultura po prostu.Poza tym dla wielu ludzi, też niewierzących- niedziela jest dniem odpoczynku. Ubrałam się i poszłam tam.Okazało się, że nie byłam jedyna.Wcale nie było awantury tylko grzecznie wytłumaczyliśmy panu zasady współżycia społecznego. Wiecie, że nawet się nie kłócił))Czerwony się tylko zrobił, jak burak. Przeprosił i ...pewnie od jutra znowu zacznie)))ale jutro każdemu czasem wolno zrobić remont.Ja też robię czasem i wiem, że może innym przeszkadzać, ale staram się nie uprzykrzać zycia sąsiadom wtedy i szybko wykonywać te głośne prace. A wymieniałam instalacje kiedyś i ryli beton zbrojony młotami Bosha pod nowe kable i rury. Te głosne prace zaplanowałam i panowie pracowali z przerwami i szybko.
Obok mnie teraz jest taka olbrzymia budowa drogowa.Terminowa. Budują przelotówkę przez całe miasto z torami tramwajowymi. Koło mnie -podziemny tunel i betonowe pale wkręcają, bo grunt taki.Pracują od 6tej do 22 giej. W niedzielę i święta przerwa. Wcale aż tak nie hałasują. Każdy znosi, bo wię, że to dla nas i odkorkują w ten sposób cała okolicę, ruch drogowy. Tym bardziej, że to szybka, terminowa budowa i koniec niedlugo.Ale w święta- obowiązkowa przerwa.
Dziewczyno..; gdybyś posłuchała w nocy moich sąsiadów, to "praca głośna" Twojego sąsiada przy moich to pikuś...Sąsiadce uwagi nie zwrócę bo mi głupio jakoś, a sąsiadowi też nie bo pomyśli, że zazdroszczę...Czyli sytuacja typowo "patowa". No cóż, muszą wystarczyć zatyczki do uszów.
Bahusie posłuchaj sobie -----> https://www.youtube.com/watch?v=9oshFvgv5ws&feature=youtu.be
O wiele bardziej wolałabym słuchać stękania Twoich sąsiadów