Nie wiem,czy dam radę dzisiaj dokładnie opisać.Moze choć ogólnikowo..Po pierwsze,nie trzymam się dokładnej recepty odnośnie przypraw.Daję ich sporo,ale niektórych z umiarem.
No,to tak "od Adama i Ewy".Zagotowuję wodę,pozostawiam do wystygnięcia.Na moje potrzeby,czyli kilka szynek i ze dwa boczki wystarczy 4-5 litrów.do zimnej lub lekko ciepłej wody sypię sól (zawsze kamienną,ale nie będę się upierała,że warzona jest zła,po prostu tak się przyzwyczaiłam).Nie ważę jej,tylko robię próbę"na jajko".Wsypuję sól partiami ,mieszam do całkowitego rozpuszczenia i wkładam jajko jako kontrolera zasolenia.Jajko musi być świeże,jedno lub dwudniowe.To nie żaden zabobon,tylko logika.Każde jajko ma w środku "poduszkę" powietrzną.Im jajko starsze,tym bardziej się ona powiększa i jajko staje się lżejsze.Tak,że stare wypłynie nam za wcześnie,a świeże pokaże odpowiednie zasolenie.Wg porad ksiażkowych powinno wypłynąć na wierzch,ale dla mnie taka solanka jest za mocna.Najlepiej,jak dotyka powierzchni,ale jest jeszcze zanurzone.Zamiast jajka można użyć średniej wielkości ziemniaka,ale przyznam,że jeszcze tego nie testowałam.Jajko oczywiście powinno być dokładnie umyte i lekko sparzone.Oprócz soli dodaję saletrę spożywczą (ok. 1 g na litr wody,można i odrobinę mniej) i szczyptę cukru
Następnie przyprawy-daję ziarniste,czyli pieprz czarny,ale czasem i kolorowy (sporo),ziele angielskie (dużo mniej) i kilka ziaren jałowca.Ziarna lekko miażdżę w możdzieżu,wkładam do małego naczynia z naprawdę odrobinka wody,dodaję liść laurowy,kolendrę,czasem tymianek,króciutko zagotowuję,dosłownie kilka sekund i pozostawiam pod przykryciem do wystygnięcia.Póżniej dodaję całość do przygotowanej solanki,dodaję czosnek.Jeśli nie daję pieprzu kolorowego,czasem dorzucę ostrą papryczkę i kilka gozdzików.Mieszam zalewę i pozostawiam ją na godzinę do kilku godzin.Następnie odlewam trochę zalewy,np 1/2 litra.
Umyte i wcześnie dobrze wymoczone szynki czy łopatki (boczek nie wymaga długiego moczenia,a pozostałe,nawet i kilka godzin) nastrzykuję co kilka centymetrów wcześniej odlaną,dobrze przecedzoną solanką (sitko z gazą kilkakrotnie złożoną).Przyspiesza to peklowanie.Nie myl z nastrzykiwaniem różnymi substancjami metodą przemysłową,bo to zupełnie co innego.
Nastrzyknięte mięso wkładam do zalewy.Powinno być nią całkowicie przykryte i nie być ułożone zbyt ciasno.W zależności od pory roku i wielkości garnka stawiam do lodówki lub wynoszę do naprawdę zimnego pomieszczenia.Codziennie zaglądam i przekładam mięso
Przed wędzeniem dobrze myję każdy kawałek,wiążę i wieszam do obsuszenia.To bardzo ważne.Nie powinno się wędzić miesa,jeśli kapie jeszcze z niego woda.Suszyć można i w wędzarni.
Wrócę do nastrzykiwania-to nie jest konieczne,ale bardzo przyspiesza peklowanie.O ile bez nastrzykiwanie mieso leżakuje np 2 do 3 tygodni,to po nastrzyknięciu wystarczy kilka dni,efekt jest ten sam.U mnie rozpiętość była od 4 do 7.Boczkom śmiało wystarczą 4 dni.
To,co napisałam,może wyda ci się skomplikowane,ale jest naprawdę bardzo proste.Efekt wyśmienity,naprawdę.Nie kupisz takich wyrobów,a jeśli nawet,to za ile?
Tak jako ciekawostkę-niedawno w Tesco ( u nas) masarz z prywtnego zakładu sprzedawał wyroby.Wygladały nawet nieżle,ceny to chyba sama się domyślisz.Tak przez ciekawośc spytałam,jakie daje przyprawy,no i cóż,niewiele,wręcz ubogo.Ponieważ wspomniała,że czasem robię,spytał,co ja dodaję.No cóż,jakoś stracił ochotę do dalszej rozmowy,gdy mu powiedziałam.A za tą cenę mógłby naprawdę bardziej się wysilić.Dlatego warto poświecić trochę czasu i pracy,żeby zjeść ze smakiem.
A,przypomniało mi się jeszcze,jak na (bardzo ciekawej zresztą( stronie "masarskiej,jedenz internautów napisał,że on prawie nie dodaje przypraw,tylko sól i saletrę,bo taki smak jest najlepszy,"miesny".Naet bję się zgadywać,jak to smakuje.Wole swoją wersję.
No to dobranoc,czy dzień dobry..zależy,kiedy to przeczytasz.
Bardzo fajnie to opisałaś, czy masz to w swoich przepisach?
Nie,nie mam.Wiesz,może i masz rację,może warto by zamieścić.Tyle,że przepis to już jakaś recepta.Musiałabym określić choćby orientacyjnie ilość soli i przypraw.No cóż,może za tydzień-dwa będę peklować,to spróbuję to skonkretyzować.
Nie,nie mam.Wiesz,może i masz rację,może warto by zamieścić.Tyle,że
przepis to już jakaś recepta.Musiałabym określić choćby orientacyjnie
ilość soli i przypraw.No cóż,może za tydzień-dwa będę
peklować,to spróbuję to skonkretyzować.
Tak,Marzenko,ale mogę podać np dla tych,którzy nie mają szans kupić naprawdę świeże jajka.No,w przyszłym tygodniu mam pierwszą zmianę,to może faktycznie się sprężę.Święta idą,może komuś się przyda.Może faktycznie artykuł???kiedyś lubiłam pisać,oj lubiłam.
Czekam na efekt pracy pisarskiej z niecierpliwością
A moze taką -http://wielkiezarcie.com/recipe28086.html
Spróbuj wg tego kalkulatora lub wykorzystaj materiał ze strony:
http://www.wedlinydomowe.pl/dla-poczatkujacych/1780-super-kalkulator
Powodzenia.
Bardzo dziekuje za obszerny opis zalewy na pewno zrobię gdyż zależy mi na dobrych wyrobach
Witam, podam swój wypróbowany przepis na 10 kg mięsa.
6,5 litra wody, 2 łyżki cukru, 1 płaska szklanka soli, 1 pł.szklanka peklosoli, pieprz, listek laurowy, ziele angielskie, kolendra. Zagotować i ostudzić. Do zimnej zalewy dodaję czosnek i majeranek. Mięso trzymam w zalewie 10-14 dni w chłodnym miejscu. Dzień przed wędzeniem (wieczorem) wyjmuję mięso na kratkę by obciekło. NIE PŁUCZEMY mięsa z zalewy.
A oto nasza (moja i mojej siostry) zalewa do peklowania.
12 l wody
przyprawy: ziele angielskie, majeranek, liść laurowy
4 łyżki przyprawy w płynie (maggi)
1 kg soli peklowej
1 główka polskiego czosnku
Wodę zagotować dołożyć przyprawy bez czosnku. Wystudzić i włożyć mięso, ostrzykiwanie oczywiście przyśpiesza proces peklowania.
My naszą peklę nastawiamy zawsze w niedzielę wieczorem, w czwartek rano dodajemy czosnek, w piątek wieczorem wyjmujemy do obsuszenia i w sobotę wędzimy. Tradycyjnie podlewając wędzenie kilkoma kieliszeczkami czegoś mocniejszego.
A ja ostatnio smakowałam boczku surowego, który podobno był peklowany (leżał w marynacie wodnej) 4 dni a następnie został zawinięty w aluminiową folię a następnie ugotowany w wodzie ... niestety tylko tyle dowiedziałam się od Pani, która go wykonała. Mięsko było przepyszne, mięciutkie, a smak... no właśnie... trochę jak szynka a jednak inny hm
Czy ktoś z Was spotkał się może z takim wykonem mięska?? Może znacie przepis?