Właśnie przestudiowałam wiadomości na wp i nie wiem czy bardziej mi sie wszystko gotuje ze złosci czy pobeczę z żalu....
"4-letnia dziewczynka, która w czwartek trafiła do warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka z objawami zatrucia nadal jest w bardzo ciężkim stanie - poinformowała rzeczniczka CZD Joanna Komolka. Dodała, że potwierdzono, iż doszło do zatrucia grzybami."
dziecko zostało zakwalifikowane do przeszczepu....
CO ZA IDIOTA DAJE DZIECKU GRZYBY?
Ja wiem że jest sezon i takich wiadomości (o zgrozo) będzie więcej, ale bezmyślność dorosłych nieustannie powala mnie na łopatki...jak można? moje 5 letnie dziecko sporadycznie jada pieczarki, i to sporadycznie ogranicza sie do zupy pieczarkowej w przedszkolu...
Mam świadomość że są domy w których bieda aż piszczy ale chyba lepiej dać suchą bułkę czy ugotowane ziemniaki...
Mam cichą nadzieją że dawcą wątroby zostanie któreś z jej rodziców, może ból i cierpienie po pobraniu przywróci im resztki zdrowego rozsądku.
Za maleństwo mocno trzymam kciuki
mam czworo dzieci i czasami starsze zje pieczarki, grzyby są ciężkostrawne i tak naprawdę oprócz walorów smakowych nie mają zbyt wielu wartości odżywczych, więc karmienie dzieci grzybami, chociaż mam świadomość tego, że bieda często zagląda, to moim zdaniem rosyjska ruletka ....
zrobię mały offtop ale właśnie ta wiedza, którą wpajano nam od dziecka, że grzyby to tylko dla smaku bo wartości odżywczych maja bardzo mało to bujda na resorach. pozwolę sobie zacytować
"
Aminokwasy, cukry i tłuszcz
Charakterystyczną cechą grzybów jest duża zawartość wody, od 80 do 90 %. Jednak sucha masa składa się głównie z białek. Dlatego czasami nazywa się grzyby "leśnym mięsem". W skład wspomnianych białek wchodzą prawie wszystkie aminokwasy, w tym także egzogenne, które nie mogą być syntetyzowane w organizmie i muszą być dostarczane wraz z pożywieniem. To pozwala zaliczyć grzyby do bardzo ważnych produktów żywnościowych. Badacze spierają się, do jakiego stopnia nasz organizm jest w stanie strawić białko grzybów. Według niektórych, najwięcej strawnego białka zawierają prawdziwki i pieczarki. Warto też wiedzieć, że w młodych grzybach jest go o wiele więcej niż w starych.
Węglowodany (cukry) grzybów są lepiej przyswajane niż roślinne. Jeśli mowa o tłuszczach, to wbrew pozorom jest ich w grzybach jadalnych całkiem sporo, bo 2-10%. Ich strawność jest wysoka i niemal nie różni się od strawności tłuszczów zwierzęcych.
Mała ilość kalorii, którą zawierają grzyby, sprawia, że są one jak najbardziej „bezpieczne” dla osób odchudzających się.
Witaminy i sole mineralne
Grzyby zawierają wiele witamin - A, B1, B2, D, PP, C, jednak tej ostatniej jest w nich bardzo mało. Za to warto dodać, iż grzyby zawierają nie mniej witaminy B1 niż ziarna zbóż, zaś popularna kurka jest rekordzistką w tym zakresie i może się równać z drożdżami piekarskimi. Jeśli chodzi o zawartość witaminy PP to grzyby mają jej tyle, co wątroba i drożdże.
Grzyby zawierają dużo żelaza, potasu, fosforu, wapnia, sodu. Są w nich także mikroelementy - miedź, cynk, jod, mangan w granicach normalnych dla roślin jadalnych, przy czym w kapeluszach znajduje się więcej niż w trzonkach.
Coraz popularniejsze u nas boczniaki zawierają kwas foliowy i B-D-glukan, który ma działanie przeciwnowotworowe. Boczniaki można kupić w niektórych większych sklepach i supermarketach
Na podstawie chemicznego składu grzybów jadalnych można śmiało stwierdzić, że są one pełnowartościowym produktem spożywczym, zawierającym wszystkie podstawowe składniki - węglowodany, białka, tłuszcze, witaminy, minerały, które są niezbędne dla rozwoju organizmu oraz podtrzymywania jego procesów życiowych. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że grzyby zawierają różne enzymy i substancje aromatyczne nadające potrawom z grzybów wspaniały aromat i smak, to ich wartość znacznie wzrośnie.
Z powyższego można wysnuć wniosek, iż w ekstremalnych okolicznościach grzyby mogą stanowić podstawę racji żywnościowej dorosłych, zdrowych ludzi. "
z głowy nie zamierzałem pisać całego wywodu toteż skopiowałem zdanie z pierwszej lepszej strony, która pokrywała się z wynikami badań przeprowadzonymi kilka lat temu na mojej katedrze.
Tak, tak, dokładnie widać, że to pierwsza lepsza strona. Też ją znalazłam, jak też wiele innych. W necie można rzeczywiście ciekawe informacje zdobyć. Szczególnie ruskie sprzed 20 lat.
faktycznie w internecie można znaleźć wiele informacji z czego większość to bzdety ale nie o to tu chodzi, zauważyłem, ze jesteś osobą, która wie lepiej więc zgódźmy się co do tego, że się nie zgadzamy. eot
Najmłodsze dziecko, które zmarło w Polsce po trujących grzybach, miało 9 miesięcy. Dostało sos grzybowy z butelki przez smoczek. Tak kiedyś w telewizji powiedzieli.
Rodzice karmią dzieci tym co sami jedzą. Dodatkowo dziecko samo nie raz się upiera, że też chce. Moje jedzą z grzybów tylko kupne pieczarki. Tylko na Wigilie jedzą potrawy z innymi grzybami.
Szkoda malca... oby wszystko dobrze się skończyło. Moje dzieci grzybów nie jadają, choć od grzybiarki prowadzącej skup i mającej specjalne kursy, pozwolenia czy co to tam jest dostałam proszek z prawdziwków i tego czasem używam, choć i tak poza Ryśkowym menu.
przed chwilą podawali że rodzice nie mogą być dawcą ponieważ też jedli tą zupę co dziewczynka i mogą mieć również zniszczoną wątrobę, badań nie będą robić bo za nim byłby wynik to dziewczynka mogłaby umrzeć
Przeważnie jak pokazują rodziców chorych dzieci są to osoby niezamożne.Myślę,że to bieda zmusza ludzi do podawania grzybów dzieciom. Rano na grzyby, po południu jest obiadek(nie z wyboru ,a z konieczności) i co by nie mówić za darmo.
Nie jest to regułą. Pracowałam na oddziale dziecięcym i mieliśmy maluchy nie mające jeszcze roku, a jedzące to co rodzice: bigos, kiełbasę wiejską, fasolkę po bretońsku. Rekordzistą byli rodzice, którzy dali 7 miesięcznemu dzieciakowi rozdrobnioną golonkę pieczoną z kapusta kiszoną. A takich dań w biednych domach się nie je.
Serce się kraje, gdy się słyszy takie wiadomości. Też myślę, tak jak przedmówczynie, że rodzice z biedy dają dzieciom grzyby, ale druga myśl jak przyszła po przeczytaniu wszystkich odpowiedzi to to, że przyczyną może też być w dużym stopniu nieświadomość.
Zaraz pustaki, od małego jadłam to co wszyscy i grzyby też, nigdy się nie zatrułam, ale moja mama zbierała tylko podgrzybki i zawsze przy przebieraniu i krojeniu, sprawdzała jej z babcią jeszcze raz,
To Witam Was JA PUSTAK, bo od małego jadła grzybki i Agniesi też będę dawała... ale za dwa lata dopiero.
I nie uważam, żeby to było coś złego, jeśli się na grzybach znam a dziecko dostanie je po 4 roku życia. Oczywiście w małych ilościach. Ale jednak ;)
Nie jestem tak ograniczona jak niektórzy, co, za czarnogród...buziu
Wypowiem się ja, przeciwniczka durnych matek.
Nie myślcie sobie, że to bieda zmusza ludzi do karmienia dzieci grzybami. Co roku, w sezonie grzybowym trafia do szpitali mnóstwo dzieci z podejrzeniem zatrucia grzybami. Często te dzieci są helikopterem transportowane do Warszawy, a często jest to za późno. I nie myślcie, że są to dzieci tylko z ubogich rodzin, bo wcale tak nie jest. W znakomitej większości to dzieci z durnych rodzin! Roczne, dwu- czy paroletnie nakarmione (ch** wie po co) grzybami przez mamusie, babcie... A często, co mnie zastanawia, mamusia sama nie jadła a dziecko nakarmiła. A co roku wałkuje się w TV temat grzybów i dzieci. Ręce opadają.
Moje dzieciaki już jedzą grzyby, tylko najmłodszy nie.Daje im tylko te, które znam, maślaki, kozaki, podgrzybki , prawdziwki i kurki, żadnych innych. Ostatnio w programie szpital, pokazywali jak facet , stary grzybiarz , który znał się na grzybach i zbierał je przeszło 40 lat, pomylił muchomora z kanią. Jak widzę kanie ,to je omijam z daleka, w życiu bym takiego grzyba nie wzięła do domu, a to dlatego że ich nie znam i można je pomylić z muchomorem.
Bezpieczne grzyby, dobrze obgotowane i uduszone, nikomu nie zaszkodzą,:)
Nie ma "bezpiecznych" grzybów skoro co roku słychać o śmiertelnych zatruciach...popularne sowy, które sie panieruje i smaży zjadła moja kolezanka, 6 dni lezała nieprzytomna w szpitalu, lekarz powiedział jej że młode grzyby można jeść a "dorosłe" osobniki są trujące...gdzie jest granica młody/stary? Z grzybów jadam pieczarki i boczniaki, pozostałe mogłyby nie istnieć...Karmienie grzybami dzieci jest dla mnie skrajną NIEODPOWIEDZIALNOŚCIĄ
Nie jej żadnych sów,bo nie znam, tyle lat moja córka je grzyby razem z nami, które wymieniłam i nigdy nikt nie zachorował.Kiedyś znajoma dała mi trochę grzybów suszonych i kilka słoiczków marynowanych, nie chciałam jej odmówić i wzięłam, ale wyrzuciłam.Nie były to grzyby które znam i się bałam.
Moje dzieci też lubią i jedzą grzyby w szczególności kurki bo te najchętniej zbieramy i nie uważam się za złą
matkę!!!!!!!!!!
Pod Was się podepnę. Odkąd pamiętam jadłam grzyby i moje dzieci też jedzą. Jemy i zbieramy, tylko te grzyby, które znamy. Oczywiście dzieci w wieku niemowlęcym ich nie jadły i nie w jakiś wielkich ilościach. Myślę, że sos pieczarkowy 3-4 latkowi nie zaszkodzi
I ja również popieram!!! Fakt nie podałabym grzybów rocznemu, czy dwuletniemu dziecku, ale nie popadajmy w paranoje!!!
Żeby jeść grzyby(poza tymi z supermarketu), trzeba je przede wszystkim ZNAĆ!!!
Ja grzyby jem od dziecka, tak jak jadło je moje rodzeństwo, a u dziadka leśniczego w wakacje jadłam takie grzyby o jakich Wam się nie śniło i jakich sama już pewnie bym nie rozpoznała, ale on je znał i wiedział jak które grzyby trzeba przygotować.
Sama zbieram grzyby rzadko, bo nie jestem miłośniczką chodzenia po chaszczach, ale moja mama to uwielbia i nadrabia za mnie.. Jeśli zbieram grzyby to też tylko te które znam, kani nie zjem dopóki jej nie obejrzy moja mama i nie potwierdzi, że to faktycznie kania (uwielbiam!), a synek nie jada grzybów tylko i wyłącznie dlatego, że za nimi nie przepada.
Córa jada grzyby chętnie i bynajmniej nie uważam się za złą matkę!!!
Najbardziej mnie, czasami denerwuje w dyskusjach na temat tego co można podawać dzieciakom do jedzenia, a nie, że owe wymądrzające się mamusie ( nie mam na myśli naszego forum), grzybów czy czegoś tam nie podadzą, bo bleee, ale ładują w brzuszki dzieci duże ilości słodyczy, chipsów lub gotowego jedzenia.
Nie wierzę w to żeby "stary grzybiarz" mógł pomylić kanię z muchomorem.Może grzybiarz od siedmiu boleści, albo mocno nie dowidzący.
Długie gotowanie na nic się nie zdaje dla grzybów jadalnych, a dla trujących tym bardziej. Tylko jeden rodzaj muchomora przez długie gotowanie traci swoje toskyny.
Jesli nie jesteśmy pewni to po prostu NIE ZBIERAMY.
Grzyby uzbierane przez dziadka bez okularów bardzo dokladnie sprawdzamy i dopiero potem przyrządzamy.
Ale tak było, facet starszy już był i pomylił, potem płakał przed kamerami że to niemożliwe , że tyle lat zbierał , niestety dał wnukom muchomora.
No właśnie, grzyby należy sprawdzać.
Wbrew pozorom, zatruwają się ci, którzy znają się na grzybach, przynajmniej tak twierdzą specjaliści. Dużo o tym się mówi w tv. Ja zbieram tylko grzyby, które mają "gąbkę" pod kapeluszem. A małym dzieciom podawać grzyby, to skrajna nieodpowiedzialność.
no, ale gąbkę mają jedne z najbardziej trujących grzybów, szatany. Więc to nie jest reguła:)
Szatana już poznałam, jest gorzki jak diabli i po naciśnięciu ma różowy kolor:)
Piszesz o goryczaku żółciowym- który jest niejadalny,a nie trujący ( jeden zapodziany grzybek spitoli całą potrawę). Borowik szatański (pop. szatan) występuje bardzo rzadko i faktycznie jest bardzo trujący.
A ja bym dodała jeszcze, że grzyby muszą być świeże. Jak widzę nieraz w sklepach czy na bazarach "wymęczone" prawdziwki, które już pewnie ze trzy - cztery dni mają, to mi się zimno robi. A ludzie to kupują. Też można się tym zatruć, może nie śmiertelnie, ale do szpitala trafić można.
no własnie, te najbezpieczniejsze grzyby których raczej nie da się z niczym pomylić jak pogrzybki koźlaki czy prawdziwki dobrze przygotowane nie zaszkodzą kilku letniemu dziecku.
Nie mówię maluszkowi, Moja ma 2 lata i nie podałabym jej teraz grzybów leśnych mimo że jestem ich na 100 % pewna i sama je jem bo są dla niej narazie zbyt cięzkostrawne ale za kolejnych kilka będzie je jadała z nami. Ba, będzie z nami na grzyby chodziła i sama zbierała. To wkońcu rodzinna tradycja :)
moj synek ma 4 latka i jak dotad grzybow nie jadl. Wole zrobic specjalnie dla niego cos innego na obiad niz ryzykowac ze cos mu moze byc.
Ja osobiście uwielbiam grzyby ale kompletnie się na nich ńie znam, mój mąż zbiera tylko prawdziwi i kurki , ale po podgrzybka już mu się schylić nie chce , bo uważa , że to mało pachnących grzyb i mało wartościowy.Tak więc ograniczyliśmy się do kurek i prawdziwków .Co do karmienia dzieci ńigdy swojemu dziecku grzybów nie dawałam ,a on sam mając już 15lat zjadł sos z kurek i stwierdził , że to nie dla niego , bo czuje się wzdęty i od tamtej pory unika grzybów .Jestem zdania że dzieci nie powinny jeść grzybów.
Ja od dziecka jadłam grzyby. Jem je do tej pory. I ja i moja wątroba mamy się dobrze :)
Wypadków nie da się uniknąć, niestety. Nie tylko kulinarnych........
...więc przebiegajmy przez ulicę w niedozwolonych miejscach. Byle szybciutko!
z dzieckiem za rękę lub z dzieckiem w wózku
Powodzenia w przebieganiu :D W życiu potrzebny jest zdrowy rozsadek, a nie popadanie w skrajności, do których jak widzę masz predyspozycje. .
Może to nie predyspozycje tylko wiele lat kontaktu z rodzicami, którzy chyba właśnie uważali, że wypadków i tak się nie da uniknąć i z ich "powypadkowymi" dziećmi. Też życzę wszystkim właśnie zdrowego rozsądku.
I tutaj, w twojej wypowiedzi jest odpowiedź na pytanie autorki wątku: kto karmi dzieci grzybami.
Ci, którzy od dziecka jedli grzyby, od zawsze zbierali grzyby... do tego jednego razu.
Zupełny brak odpowiedzialności.
Moje dziecko zaczęło jeśc grzyby w wieku 5 - 6 lat i jada do dziś. Żyje, ma się dobrze a grzyby lubi.
Problem nie w tym czy je, tylko jakie je.
Może wybitnie dobrą matką nie jestem ale za " durną i pustaka" się po prostu nie uważam. We wszystkim potrzebny jest umiar i rozsądek, zarówno w tym co podajemy najbliższym jak i w ocenianiu innych.
Jeśli chodzi o małą to bardzo mi jej żal i mam nadzieję, że szybko znajdzie się dawca.
Dopisano 13-09-21 11:06:31:
Tak mi przyszło na myśl. W jakim wieku dzieci jedzą po raz pierwszy na Wigilię barszcz z uszkami? Przypuszczam, że 3 - 4 latkowi " z okazji Świąt nikt nie odmówi. Zazwyczaj na święta staramy się przygotowac " lepsze" potrawy i jakiś mały zapasik grzybków czeka właśnie na tę okazję. Bywa też że kupujemy gotowe suszone grzyby " bo to przecież Święta ". Jaką mamy gwarancję, że wówczas nie może dojśc do zatrucia. Generalnie żadnej. Ile z nas się cieszy kiedy dziecko w Wigilię przy wspólnym stole zjada ładnie to co mu podano? Babcie i dziadkowie nawet chwalą jaki to dzielny maluch i jak ładnie wszystko zjada.
Są w życiu różne sytuacje i trudno wszystkie podkreślic jedną grubą kreską.
A mi zawsze było obojętne, czy babcie i dziadkowie chwalą jaki to dzielny maluch i wszystko zjada. Jakoś zawsze wolałam, żeby moje dziecko było zdrowe.
Moje dzieci pierwszy raz uszka z grzybami na wigilię jadły jak już chodziły do szkoły.
Skoro nie pozwalam się bawić dziecku w kuchni, zapałkami czy kręcąc kurki w kuchence, bo jest to dla niego niebezpieczne, tak samo nie pozwalam jeść grzybów jak są małe.
Wychowując nasze dzieci zawsze staramy się robic to dobrze, z różnym skutkiem. Jak już pisałam nie jestem zwolennikiem faszerowania dzieci grzybami przez siedem dni w tygodniu bo akurat jest sezon. Wydaje mi się jednak, że zjedzenie prze 5 - 6 letnie dziecko raz na miesiąc czy dwa łyżki sosu z grzybów nie jest targnięciem się na jego życie. Problem zaczyna się moim zdaniem wówczas gdy wierząc bezgranicznie w swoją znajomosc mykologii ludzie zaczynają popadac w rutynę i zbieraja gatunki, które nie do końca znają i co gorsze wrzucają je do rodzinnego garnka.
ale po co ryzykowac z podawaniem grzybow dzieciom? nie daj boze trafi sie trujacy i dziecko szybciej zejdzie niz dorosly..nawet doswiadczony grzybiarz moze popelnic blad..jest tyle innego wartosciowego jedzenia,a grzybow nie podaje sie tez dzieciom bo sa po prostu ciezkostrawne.. ja mojemu mlodemu nie daje.. brat od mojego meza jako pieciolatek wyladowal w szpitalu z ciezkim zatruciem grzybami.. do tej pory grzyba nie tknie..
Dużo jest ciężkostrawnych posiłków. Przecież dziecko nie zje dużej ilości grzybów, dorosły zresztą też
My rzadko jadamy grzyby, bo ich po prostu tutaj nie ma, jedynie okazjonalnie pieczarki. Moja mala 3,5 roku nie przepada. Sprobowala i na tym sie skonczylo. Ja jako dziecko lubilam wszelkiej masci sosy i zupy grzybowe. Teraz tylko suszone i tylko na swieta...
Moze po latach zbierania grzybow ludzie wpadaja w rutyne i po prostu nie dosc uwazaja na to co wkladaja do koszyka a potem do garnka.
Mam nadzieje ze szybko znajdzie sie dawca dla tej malej i wszystko skonczy sie pomyslnie
Ostatnio było tak wiele przypadków dzieciobójstwa, że teraz słysząc wiadomości o zatruciu małych dzieci to myślę, choć wiem, że przesadzam, że niektórzy czekają na jesień i grzyby, żeby pozbyć się własnego dziecka, że nie będzie przez to podejrzeń. Może i głupio piszę, ale to moje odczucia...
Swojemu dziecku pierwsze leśne grzyby daliśmy w wieku 7 lat, choć zawsze zbieraliśmy tylko sprawdzone, to zawsze miałam obawy co do tolerancji przez organizm...
I to nawoływanie w mediach, żeby nie podawać grzybów dzieciom jak grochem o ścianę, tak jak apel do pijaków za kółkiem... GŁUPI LUDZIE!
Głupio piszesz? Chyba raczej nie. Złe i coraz gorsze rzeczy się dzieją i patrząc na to z boku można miec różne odczucia.
No tu już przesadziłaś, zresztą grzyby zwłaszcza te trujące rosną przez cały rok więc nie ma potrzeby czekać na jesień, że tak to z czarnym humorem skomentuję. Nawoływanie w mediach, podejrzewam, że jest dużo ludzi którzy oglądają przeważnie telenowele, a nie programy informacyjne.I naprawdę szybko sie zapomina, że dwa lata temu był chłopczyk, któremu trzeba było przeszczepić wątrobę. Pomijając fakt, ze grzybobranie to nieomal nasz sport narodowy i prawie każdy zna się na grzybach. W mieście w którym mieszkam podobno przed laty umarło 3 dzieci, bo w wigilie jadły uszka z grzybami. Ponieważ dzieciom smakowały tylko te uszka, więc rodzice ich nie jedli, zostawili dla dzieci. Czasem to jest tak my jemy, niech dzieciak spróbuje. No i dziecku zasmakuje potrawa. Może to nie tyle GŁUPI LUDZIE , tylko ludzie do których trzeba trafić. No nie wiem jak, może w jakiejś telenoweli dzieciak powinien się zatruć grzybami albo co ?
--Lubię sos grzybowy, grzybki w occie....na święta uszka obowiązkowo i pierogi z kapustą i grzybami
Mam dwóch synów - maluch 4 lata, nigdy nie jadł grzybów- jestem przeciwniczką podawania grzybów małym dzieciom. Starszy ma 15 lat i pierwsze grzyby zjadł w uszkach jak miał bodajże 9-10 lat -ostatnio sos grzybowy mu zaproponowałam ale nie chciał, i dobrze.......
Po co narażać dzieci i ich zdrowie ? Pytam się , PO CO ??? mało jest innych zagrożeń na tym padole ?
a takich co się super znali na grzybach a potem otruli swoje dzieci jest wielu..........
Zgadzam się z Tobą. Nie jestem zwolennikiem faszerowania dzieci grzybami siedem dni w tygodniu, jednak nie jestem też przeciwna temu by 5 -6 latek " od święta " troszkę tych grzybów spróbował.
Masz rację jest wiele innych problemów, tylko tak się zastanawiam czy raban po fakcie jest lepszy niż odrobina zdrowego rozsądku przed.
A tak z innej beczki. Ile razy spotykamy dzieciaki z paczką chipsów, to też jest trucie tylko na raty i jakoś nikt specjalnie z tego tytułu w kotły nie wali. Inna sytuacja, plac zabaw dzieciaki ładnie się bawią, w pewnym momencie jedno z nich podbiega do huśtawki i zostaje uderzone - też wypadek, też można było w sumie uniknąc. Później komentarze co to za matka co dziecka nie pilnuje. Kto miał lub ma dzieci wie doskonale jak niewiele potrzeba. Przykładów można by mnożyc, tylko po co. Zatruła się nie tylko mała dziewczynka ale i rodzice. Nie wiemy czy z nieznajomości grzybów czy z innych powodów do tego doszło. Na pewno żal tym większy jeśli chodzi o dziecko.Nie odsądzajmy jednak od czci i wiary wszystkich dookoła, którzy robią inaczej niż nam się wydaje za słuszne, sami przecież tez popełniamy błędy, których często można by uniknąc i musimy ponosic mniejsze lub większe ich konsekwencje.
Malinko nie przyjmij tego osobiście piszę " tak ogólnie"
I bardzo mądrze to napisałaś Janeczko!
Widzisz, a ja mam wrażenie, że moją wypowiedź wzięłaś bardzo do siebie. Czy gdybyś w pracy co roku widziała dzieci umierające po grzybach, w dalszym ciągu podchodziłabyś do tematu, tak jak teraz? To bije bardzo mocno w człowieka, więc mam zdanie, jakie mam.
Tylko w Twojej wypowiedzi jest jedno ale. Po paczce chipsów, żadne z dzieci na wątrobę nie czeka umierając.
Przez całe lato i jesień, co roku w mediach mówią głośno o grzybach, kaniach i sromotnikach. Jak widać ci co daja dziecku grzyby, niewiele sobie z tego robią. To JEST pełna nieodpowiedzialność.
Masz rację po paczce chipsów dzieci nie lądują w szpitalu walcząc z agonią w oczekiwaniu na wątrobę. Tak samo nie dzieje się również po wypiciu soczku z witaminą C, zakonserwowanego benzoesanem sodu z całą listą E zapisaną gdzieś w mało widocznym miejscu etykiety najmniejszym druczkiem. Dolegliwości po takim " jedzeniu" wychodzą jednak po latach i tu się mam nadzieję że mną zgodzisz? To też jest trucie dzieci, tylko rozłożone na raty. Jakoś nikt rodziców, którzy zamiast kanapki do szkoły dają dziecku kilka złotych by sobie " zorganizowało " śniadanie nie nazywa nieodpowiedzialnymi, durnymi pustakami czy jak tam kto uważa.
Byc może niejeden z czytających forum po przeczytaniu moich postów pokiwał znacząco głową z politowaniem, popukał się nawet w czoło i stwierdził, że jestem niereformowalną wyrodną matką. Macie do tego prawo ponieważ podawałam od czasu do czasu swojemu dziecku zebrane i przygotowane własnoręcznie grzyby.
Ciekawa jestem ile osób kupiło od momentu pojawienia się informacji o zatruciu czterolatki grzybami swoim dzieciom niezdrowe jedzenie i byc może zapoczątkowało tym samym powolne umieranie w przyszłości na raka ?
Nie kieruję całej swojej wypowiedzi Ewo bezpośrednio do Ciebie. Pozwól jednak, że w tym temacie będę miała nieco odmienne zdanie od Twojego, biorąc na klatę całą krytykę za moje wypowiedzi.
Wiem Janeczko, że nie kierujesz wszystkich słów do mnie jednej.
Pozwalać nie muszę, wypowiadać Ci własnego zdania. W tym kraju jest wolność słowa i poglądów, a dyskusja jest po to, żeby wypowiedzieć swoje zdanie. Gdyby każdy miał to samo zdanie, nie byłoby dyskusji.
No to ja jestem też wyrodna, bo dzisiaj wszyscy, oprócz najmłodszego jedliśmy duszone podgrzybki, były pyszne i wszyscy żyjemy.
Ciesz się, że znasz się na grzybach i jesteś ich w 100% pewna. Objawy zatrucia grzybami częstokroć występują w 2-3 dobie po zjedzeniu. Wiele lat temu uległa zatruciu rodzina mojej znajomej. 6 dzieci i matka. Siódme dziecko (moja koleżanka) i jej ojciec żyją. Zapytasz dlaczego. Dlatego, że pojechali gdzieś tam, i tego dnia wrócili wieczorem. Na obiad były grzyby...Oni ich nie zjedli, bo było zbyt późno. Nazajutrz dzieci i matka trafiły do szpitala i ratunku nie było, bo toksyna zrobiła swoje. Wszyscy zmarli...Najmłodsze dziecko miało 2 lata...
Nie znam się dobrze na grzybach, znam tylko kilka gatunków których jestem pewna na 100%, najczęściej jednak zbieram podgrzybki , no i oczywiście jak znajdę prawdziwki, znam jeszcze koźlaki, sitaki , maślaki i kurki, innych nie tykam. Córka znalazła jakieś panienki, kuzyn powiedział jej że to dobre grzyby i żeby wzięła, ale ja kazałam jej wyrzucić, bo nigdy takich nie zbierałam.
Ludzie są bezmyślni, w sobotę jak byliśmy na grzybach, jedna pani chwaliła się przy samochodzie na parkingu swojemu mężowi grzybami, były to jakieś wielkie okazy, chyba to te słynne kanie i wiesz co? miała je w zwykłej reklamówce.
Dziwi mnie , dlaczego ludzie zbierają grzyby których nie znają, przecież są atlasy grzybów, można zawsze sobie sprawdzić, jak nie jesteśmy pewni , grzyby nam mogą sprawdzić też w sanepidzie.
myślę, że przesadzacie co za różnica czy niejadalne grzyby zje dziecko czy dorośli i tak koniec jest taki sam
Różnica jest taka, że czasami dorosły się tylko przechuje a dziecko ląduje w szpitalu i czeka na przeszczep. I koniec jest niekoniecznie taki sam.
Dziecko szybciej zejdzie niz dorosly,inaczej zadziała ta sama dawka trucizny na male ciałko dziecka..jest bez szans..
Poza tym grzyby kumuluja wszystkie zanieczyszczenia..nie widzę potrzeby żeby to fundować dzieciom
no tak szczególnie hodowane pieczarki i te rosnące w lasach z dala od cywilizacji
Temat nie dotyczy pieczarek,jak masz szczescie ze mozesz zbierac grzyby z dala od cywilizacji to super,ciesze sie bardzo,bo niewiele ludzi takie ma..
Mam:) dziś byłam, ale poza wiadrem rydzów zbiory marne:)
--Lubię sos grzybowy, grzybki w occie....na święta uszka obowiązkowo i
pierogi z kapustą i grzybami Mam dwóch synów - maluch 4 lata,
nigdy nie jadł grzybów- jestem przeciwniczką podawania grzybów
małym dzieciom. Starszy ma 15 lat i pierwsze grzyby zjadł w uszkach
jak miał bodajże 9-10 lat -ostatnio sos grzybowy mu zaproponowałam ale nie
chciał, i dobrze....... Po co narażać dzieci i ich zdrowie ? Pytam się ,
PO CO ??? mało jest innych zagrożeń na tym padole ? a takich co się super
znali na grzybach a potem otruli swoje dzieci jest wielu..........
Nic nie rozumiem ...
W jednym wątku płakaliście , że nie ma grzybów , a tu płaczecie , że dziecko się grzybem zatruło ...
To znaczy , że wszyscy jecie te grzyby w tajemnicy przed dziećmi ? Idziecie całą rodziną do lasu , cieszycie się ze zbiorów , a potem co ?
My sporadycznie jemy grzyby ( co akurat nic nie znaczy ) , ale moje dzieci od ok. 5-go roku życia - mogą ( nie muszą , tylko jeśli mają ochotę ) . Co mam im powiedzieć : " Ty dziecko nie jedz , bo nie możesz się otruć " . Wiem co bym usłyszała : " ale jak to , a ty mamo możesz się otruć ? "
To od kiedy dziecko może jeść grzyby ?
To dlaczego Wy jecie grzyby ? Gracie w rosyjską ruletkę , nie szkoda Wam wątroby , życia ?
Wydarzyło się nieszczęście ... Wielkie . Akurat ofiarą jest też ( oprócz dorosłych ) dziecko ... To jedyny powód , żeby pastwić się nad dorosłymi ? Którzy , gdyby mogli cofnąć czas , to na pewno by to zrobili ?
Za trudne to dla mnie ...
Chodzi przede wszystkim o ludzi mających częste problemy żołądkowe. Jedzenie grzybów odradza się również dzieciom przed 5 rokiem życia oraz osobom w podeszłym wieku. Pozostałym nie powinny zaszkodzić, a odpowiednio przyrządzone zmienią każdy posiłek w ucztę. Dlaczego nie wszyscy mogą jeść borowiki czy kurki? Bowiem zawierają one chitynę, której nasz układ pokarmowy nie potrafi trawić.U osób o wrażliwych żołądkach grzyby mogą powodować nieprzyjemne dolegliwości.
* źródło (KLIK)
Czy to tak trudno zrozumieć i narażać dziecko?
Podpięłam się tutaj, ale to ogólna wypowiedź.
Ale w tym przypadku przecież nie chodzi o zwykłe problemy żołądkowe , tylko o zatrucie niejadalnym grzybem ... Więc jakby jest to inny ciężar gatunkowy .
Poza tym , inne znaczenie ma " odradza się " , a zupełnie inne " zabrania się " .
Mleka też ludzki organizm pozaoseskowy nie trawi .
Rzućcie się na wszystkie matki podające dzieciom mleko .
No tak. I dlaczego pijemy alkohol a dzieciom nie dajemy? I co tu dziecku powiedzieć, kiedy chce spróbować? Oto jest pytanie.
(chociaż niektórzy dają jak się przekonałam)
Nic nie rozumiem ... W jednym wątku płakaliście , że nie ma
grzybów , a tu płaczecie , że dziecko się grzybem zatruło ... To
znaczy , że wszyscy jecie te grzyby w tajemnicy przed dziećmi ? Idziecie
całą rodziną do lasu , cieszycie się ze zbiorów , a potem co ? My
sporadycznie jemy grzyby ( co akurat nic nie znaczy ) , ale moje dzieci od ok.
5-go roku życia - mogą ( nie muszą , tylko jeśli mają ochotę ) . Co mam
im powiedzieć : " Ty dziecko nie jedz , bo nie możesz się otruć " . Wiem
co bym usłyszała : " ale jak to , a ty mamo możesz się otruć ? " To od
kiedy dziecko może jeść grzyby ? To dlaczego Wy jecie grzyby ? Gracie w
rosyjską ruletkę , nie szkoda Wam wątroby , życia ? Wydarzyło się
nieszczęście ... Wielkie . Akurat ofiarą jest też ( oprócz
dorosłych ) dziecko ... To jedyny powód , żeby pastwić się nad
dorosłymi ? Którzy , gdyby mogli cofnąć czas , to na pewno by to
zrobili ? Za trudne to dla mnie ...
Myśląc w ten sposób możemy dać 5 latkowi papryczkę chili, którą całą rodziną wybieraliśmy w sklepie, cieszyliśmy się ze wspaniałego zakupu.... wszyscy w domu ją jedzą bo lubią i jej ostrość nikomu nie przeszkadza.......... ale czy podałabyś ją dziecku....BO CHCE ....? po prostu pewnych produktów nie powinno się podawać dzieciom, i w ten sposób można uniknąć tragedii....
Ja natomiast nigdy nie nazwałabym mamy, która podała by swoim dzieciom grzyby wyrodną, złą czy najgorszą..........może bardziej NIEROZWAŻNĄ ...
Nic nie rozumiem ... W jednym wątku płakaliście , że nie magrzybów
, a tu płaczecie , że dziecko się grzybem zatruło ... Toznaczy , że
wszyscy jecie te grzyby w tajemnicy przed dziećmi ? Idzieciecałą rodziną
do lasu , cieszycie się ze zbiorów , a potem co ? Mysporadycznie jemy
grzyby ( co akurat nic nie znaczy ) , ale moje dzieci od ok.5-go roku życia -
mogą ( nie muszą , tylko jeśli mają ochotę ) . Co mamim powiedzieć : "
Ty dziecko nie jedz , bo nie możesz się otruć " . Wiemco bym usłyszała :
" ale jak to , a ty mamo możesz się otruć ? " To odkiedy dziecko może
jeść grzyby ? To dlaczego Wy jecie grzyby ? Gracie wrosyjską ruletkę , nie
szkoda Wam wątroby , życia ? Wydarzyło sięnieszczęście ... Wielkie .
Akurat ofiarą jest też ( opróczdorosłych ) dziecko ... To jedyny
powód , żeby pastwić się naddorosłymi ? Którzy , gdyby mogli
cofnąć czas , to na pewno by tozrobili ? Za trudne to dla mnie
... Myśląc w ten sposób możemy dać 5 latkowi papryczkę chili,
którą całą rodziną wybieraliśmy w sklepie, cieszyliśmy się ze
wspaniałego zakupu.... wszyscy w domu ją jedzą bo lubią i jej ostrość
nikomu nie przeszkadza.......... ale czy podałabyś ją dziecku....BO CHCE
....? po prostu pewnych produktów nie powinno się podawać dzieciom, i
w ten sposób można uniknąć tragedii.... Ja natomiast nigdy nie
nazwałabym mamy, która podała by swoim dzieciom grzyby wyrodną,
złą czy najgorszą..........może bardziej NIEROZWAŻNĄ ...
Niestety, niektórzy są "niereformowalni" i "wiedzą lepiej". Myślę, że przyzwyczajenia żywieniowe funkcjonujące w rodzinach od pokoleń stały się dla niektórych niepodważalną normą. Pomijając fakt, że podawanie dzieciom grzybów jest nierozsądne bo grozi zatruciem, to trzeba też pamiętać, że grzyby są bardzo ciężko strawne i ogromnie obciążają wątrobę. Wszystkie korzyści, jakie płyną z jedzenia grzybów ( witaminy, sole mineralne ) są niewiele warte wobec wysiłku, jaki musi ponieść organizm, żeby je strawić. Dorosły człowiek sam podejmuje decyzje i ponosi za nie konsekwencje, natomiast za dzieci my jesteśmy odpowiedzialni, więc nie narażajmy ich niepotrzebnie. Jeśli dorosły człowiek ma szansę przeżyć zatrucie , to u dziecka sytuacja jest często beznadziejna. Wnioski niby są oczywiste, a co roku umierają dzieci zatrute grzybami. Brak słów.
Skoro dziecko chce, dajmy mu do zabawy zapałki, niech sobie pokręci kurkami przy kuchence gazowej, przecież chce. No bo jak to, my możemy, a dziecko nie?
Skoro dziecko chce, dajmy mu do zabawy zapałki, niech sobie pokręci kurkami
przy kuchence gazowej, przecież chce. No bo jak to, my możemy, a dziecko
nie?
Podpinam się pod Ciebie , ale odpowiadam wszystkim dyskutującym ze mną .
Naprawdę nie widzicie różnicy w tłumaczeniu dziecku , że coś jest nieodpowiednie dla jego wieku po prostu , a tym , że zakazujecie mu jeść czegoś co może być trujące i dla niego i dla Was też , a same to jecie mimo niebezpieczeństwa ? Bo przecież tu nie chodzi tylko o ból brzucha z powodu niestrawności , ale o ewentualne poważne zatrucie , nawet śmiertelne .
Jesteście niekonsekwentne ... Bo jeżeli przyjmujecie , że grzyby są dla ludzi ,to powinnyście też przyjąć , że możliwą konsekwencją jest nieszczęśliwy wypadek w postaci ostrego zatrucia . A konsekwencją tego powinno być współczucie rodzinie , w której taki wypadek się wydarzył - a nie wieszanie na niej psów ...
A jeżeli uważacie , że to tylko ludzka głupota - to powinnyście konsekwentnie przyjąć , że w ogóle jedzenie grzybów leśnych to głupota , bo co chwilę ktoś się nimi truje ... I w wielu krajach rzeczywiście grzybów się nie zbiera .
Ja uważam , że to nieszczęśliwy wypadek , współczuję rodzinie i trzymam za dziewczynkę kciuki .
Uważam też , że warto się dziesięć razy zastanowić , zanim się dziecku da grzyby do jedzenia , i warto się upewnić przed podaniem , że są bezpieczne .
Oczywiście, widzę różnicę między zakazywaniem a tłumaczeniem. Osobiście stawiam na to drugie. Nie rozumiem natomiast argumentacji. Jeśli dziecko zażyczy sobie zaserwowania alkoholu lub papierosa ( odejdźmy na chwilę od grzybów ) , widząc że dorośli się nimi raczą, to mam spełnić jego życzenie? W myśl żelaznej logiki, że skoro ja palę/piję, to nie mam argumentów, żeby dziecku wytłumaczyć, że nie może pić/palić? Nie mam w tej sytuacji prawa zakazywać, bo sama piję/palę? Mam argumenty i mam prawo, jestem rodzicem i za dziecko odpowiadam, bo ono nie może jeszcze odpowiadać za siebie. To, co dla mnie może być szkodliwe dla dziecka może być śmiertelne. Bardzo współczuję nie tylko poszkodowanemu dziecku, ale i jego rodzicom. Będą żyli po kres swoich dni z wyrzutami sumienia, że w sposób niezamierzony tak strasznie zaszkodzili komuś, kogo najbardziej na świecie kochają. Nie rzucam kamieniem, ubolewam, że z takich tragicznych historii ludzie nie wyciągają wniosków. Pytam, po co podawać dzieciom grzyby, skoro nawet "bezpieczne" tak bardzo obciążają organizm?! Oczywiście grzyby są dla ludzi, DOROSŁYCH. Tak jak wiele innych potraw, spraw i rzeczy. Takie jest moje ostatnie w tej sprawie zdanie i zapewniam, że nie jest moim zamiarem obrażać tych, którzy myślą inaczej i których nie rozumiem. Że przy okazji wyszłam na pijaczkę i palaczkę, jakoś przeżyję....
Nie rozumiemy się , bo co innego argumentujemy .
Watek powstał po informacji o zatruciu trującym grzybem , jednak rozwinął się w innym kierunku : potępienia wszystkich , którzy dają dzieciom grzyby do jedzenia ... I tego nie rozumiem : dlaczego wg. Was , przeciwniczek , dzieci nie mogą jeść grzybów ... bo są ciężkostrawne i nie są trawione przez młode organizmy , czy dlatego , bo gdyby trafił się jakiś trujący , to dziecko może nie przeżyć ( tak samo jak dorosły ) ?
Jeśli chodzi o pierwszy przypadek - to była już o tym mowa ... , wielu różnych rzeczy różne organizmy nie trawią ... Wielu nie powinno się podawać dzieciom ( a jednak się podaje ) . Tutaj należy zachować zdrowy rozsądek i obserwować swoje dziecko , jak reaguje na kontrowersyjny produkt . Jeżeli po minimalnej ilości ma jakieś sensacje - to nie ma o czym mówić i zaprzestać podawania . Jeżeli jednak dzieci tolerują grzyby i im smakują - to nie ma co świrować , i raz na jakiś czas serwowane im na pewno nie zaszkodzą ( bezpieczne ) . Ja mogę z całą pewnością powiedzieć , że zjedzenie grzybów nie obciąża organizmu moich dzieci .
Jeśli chodzi o drugi przypadek - to już pisałam ... Jeśli nie mamy pewności , czy grzyby są jadalne - nie powinniśmy ich podawać tak samo dzieciom , jak i dorosłym .
I nie chodzi tu absolutnie o podawanie dzieciom wszystkiego czym raczą się dorośli , bo w przypadku alkoholu i papierosów sytuacja jest zupełnie jasna : dostępne i możliwe po osiągnięciu pełnoletności ( co bardzo łatwo wytłumaczyć ) . A w przypadku grzybów jak jest ? Nie podawać do jakiego wieku ? Nie ma jasnych granic ( ktoś tam brzęczy , że od 5 lat , ktoś inny inaczej ) ...
Powtarzam : ta dziewczynka nie potrzebowała dawcy wątroby po zjedzeniu jadalnych grzybów , więc nie mieszajmy faktów i nie rzucajmy kamieniem w przypadku , gdy sami jemy grzyby i możemy tak samo potrzebować dawcy ... Bo wypadki się zdarzają .
Ponoć rodzice tej dziewczynki nie mogą być dawcami, bo też jedli grzyby i nie ma 100% pewności, czy w ich wątrobach nie ma śmiercionośnych toksyn. To tak na marginesie.
Przez wiele lat pracowałam w oddziale dziecięcym. Przeżywałam kilkakrotnie sytuacje, gdzie trafiały do nas dzieci zatrute grzybami. Nieprzytomne, z objawami neurologicznymi, z biegunką, z wymiotami, z krwotokami... Kto karmi dzieci grzybami? Ci, którzy nie mają wiedzy. Ci, którzy ufają sobie bezgranicznie jeśli chodzi o znajomość grzybów. Ci, którzy faktycznie cierpią niedostatek i traktują to jako darmowy posiłek. Nie potępiam nikogo za to, że zdecyduje się podać małemu dziecku grzyby. Aczkolwiek wiedzieć coś tam o zatruciu, a widzieć cierpiące, umierające dziecko, to są dwie różne strony medalu...
Nie jadam grzybów (trauma została), nie podawałam ich moim dzieciom, kiedy były małe czy w wieku szkolnym. Dziś są dorosłymi ludźmi, którzy sami decydują co jedzą. Nadmienię, że mój mąż jest fanatykiem grzybów. Zbiera je, przetwarza i zjada z zadowoleniem.
No cóż, jeżeli ktoś zbiera te cholerne kanie i myli je z muchomorem sromotnikowym, to nic dziwnego że dziecko leży w stanie krytycznym:(
Tych kań to podobno nawet nie gotują, tylko panierują i smażą.
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130920/POWIAT08/130929909
Bo tak się je przyrzadza,tylko panieruje i smaży..i są pyszne.Objadłam się nimi jako dziecko..o zgrozo..moi rodzice zbierali grzyby i jadłam i żyję...jadłam tylko kanie zebrane przez mojego ojca..nie zjem zebranej przez kogos innego nie ufam...teściowie jedzą to kilogramami bo bieda..częstowali mnie ale nie zjadłam..nie ryzykuję..mam dziecko dla którego chcę żyć :)
Tylko że kanie są podobne do sromotników, mijam takie grzyby z daleka.Wolę sobie kupić boczniaka i zrobić jak schabowego, też są pyszne.
Wg mnie są zupełnie inne, ledwo podobne, nie wiem jak można pomylić.
Ale dobrze robisz że nie zbierasz jeśli masz wątpliwość,
tak kazdy powinien robić :)
bo kań się nie gotuje, tylko panieruje i smaży.
Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, bo nigdy takich grzybów nie jadłam i nie mam zamiaru jeść.
Bardzo smaczne i delikatne, dlatego się nie obgotowuje.
Tylko dla mnie to wydaje się niemożliwe pomylić z czymkolwiek,
a już na pewno nie z tym co oni zebrali.
W przypadku jakiejkolwiek wątpliwości, odnośnie kazdego grzyba, nie zbieram.
Prosta zasada.
właśnie trwa operacja tej małej dziewczynki w CZD, znalazł się dawca i miejmy nadzieję, że wątroba podejmie pracą i będzie mogła w miarę normalnie funkcjonować ...
Nasza cała rodzina to grzybiarze. Zbieramy, jemy i żyjemy wszyscy :)
Ale jest u nas jedna złota zasada zbierania grzybów - zbieramy tylko to, co jest dobrze wyrośnięte i można bez wahania określić - co to jest. Nigdy nie zabrałam do domu grzyba, którego nie potrafiłam nazwać. Który był zbyt mały lub niewybarwiony. Zbieram tylko to co znam.
Z tego powodu nie jem... opieniek. Nie zbieraliśmy ich nigdy, bo rodzice za nimi nie przepadali i teraz jakos nie mam do tych grzybków zaufania. Jak Mężowaty przyniósł do domu opieńki - sosik wg jego wskazówek przyrządziłam, ale zjadł je sobie sam... ;)
Moje dzieci uwielbiają grzyby... ale tylko - zbierać. Zbieranie to prawdziwa frajda... ;) Na tym kończy się ich kontakt z grzybami... Nie lubią jeść nawet pieczarek.
Córa dostała gołąbka z pieczarkami po 3 roku życia. I skończyło sie na tym, że musiałam pieczarki wybierać z ryżu. Z synkiem jest zresztą to samo... Wcześniej grzybów nie dawałam, bo wiedziałam, że są ciężkostrawne i już ten fakt może wywołać zatrucie u dziecka... na tej samej zasadzie unikałam karmienia dzieci innymi ciężkostrawnymi daniami. Wystarczyło mi, że wieczorami wymiotowały z powodu nafaszerowania ich przez babcię czekoladą....
Ponadto grzyby są zdradliwe - źle przechowywane, pomimo, że jadalne - mogą spowodować zatrucie pokarmowe.
Mam zresztą za sobą epizod zatrucia pieczarkami z zapiekanki, na szkolnej wycieczce w podstawówce. W życiu tak ciężko nie przeszłam zatrucia pokarmowego, jak wtedy z tymi pieczarkami... brrr... nikomu nie życzę.
Koleżanka mi obiecała przepis na opieńki do słoiczków, w sosie pomidorowym... może pokonam tę opieńkową fobię... ;)
Proponuję spróbowac http://wielkiezarcie.com/recipe60406.html
Mnie te grzyby nie smakują, są twarde i niesmaczne.
Hm....czytam wszystkie wypowiedzi i dumam....i chyba stanęło na tym że głosy podzieliły się pomiędzy tych którzy karmią dzieci grzybami i tych którzy tego nie robią. Na nic zdają się informacje, wywiady, wypowiedzi...prasa, radio i tv trąbią o tym od kilku dni (nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz) ze grzyby nie nadają się dla dzieci...i co? beton.... bo ja jadłam....bo ja znam grzyby....Ci którzy podali zupę grzybową dziecku tez zapewne sie znali na grzybach....
Hm ... , to podumaj jeszcze trochę ... Widocznie potrzebujesz więcej czasu .
Jakby się znali , to na pewno dziecko by nie zachorowało, po grzybach jadalnych, nie myl pojęć.
Znów przyjmę rolę adwokata diabła.
Dlaczego piszesz, że " karmią dzieci grzybami". Nie karmią a podają raz na jakiś czas, jak dla mnie róźnica jest spora. Dzieci chodzące do przedszkola mają max 5 - 6 lat i podaje im się czasem zupę grzybową. Jakoś nie słyszałam, by ktoś się temu przeciwstawiał. Nawet jeśli zupa jest pieczarkowa, to przecież też są grzyby. Wygląda na to, że w naszych przedszkolach pracują: buraki, durnie i betony skoro chcą nam otruc dzieci.
Zatrucia były są i będą dopóki rozwaga nie weźmie góry nad brawurą, rutyną i zbytnią pewnością siebie.
Do ilu wypadków dochodzi dziennie na naszych drogach, ilu ludzi a także dzieci w nich ginie? Chcielibyśmy zapewne wszyscy by ich nie było ale czy jesteśmy w stanie zbawic świat? Może zakażemy jazdy samochodami, lotów samolotem czy chodzenia poboczami by tych wypadków nie było? Wszak wiele dzieci, czasem bardzo długie trasy pokonuje w ten sposób w drodze szkoła - dom.
Wyolbrzymiam i ironizuję celowo.
Piszesz " Na nic zdają się informacje, wywiady, wypowiedzi...prasa, radio i tv trąbią o tym od kilku dni (nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz". Owszem trąbią, robią dużo ruchu, może to i dobrze. Jeśli choc jedna osoba zostawi w lesie grzyba, którego nie zna, lub którego nie jest do końca pewna to CHWAŁA ŚRODKOM MASOWEGO PRZEKAZU. Podaj mi jednak proszę chocby jedn przykład programu, który uczyłby jak rozpoznawac grzyby jadalne od trujących. Osobiście jakos do tej pory na takowy nie trafiłam.
Jak zwykle " Mądry Polak po szkodzie".
Na całe szczęście operacja choc trwała 9 godz. zakończyła się pomyślnie. Oby organizm dziewczynki nie odrzucił przeszczepu i szansy na życie. Trzymajmy za nią kciuki.
I teraz już wiesz kto karmi dzieci grzybami. Połowa użytkowników WŻ.
Ja od dziecka jadłam grzyby,teraz pakuję plecak i razem z dziećmi i mężem idziemy do lasu .Jest to dla nas wspaniały czas,kontakt z naturą a potem piknik z mężem i bawiące się dzieci.Zjadamy je wszyscy chętnie ale jeść powinny je osoby,które znają się bardzo dobrze na grzybach.Jeżeli nie jest się pewnym w 100% co do jakiegoś okazu, to się wyrzuca. Już nie mogę się doczekać kolejnego grzybobrania i zapachu kurek na masełku:)mniaaam...
Moje dziecko je normalnie grzyby z lasu, a ma 1,5 roku:) U nas w domu to norma, że jak my jemy, to dziecko też to je- oczywiście dostaje malutki kawełek grzybka- ze wzg na wiek. Ale dla mnie to normalne, ze dziecko je grzyby. Może dla Ciebie to nie jest normalne, ale w wielu domach tak jest. Oczywiście nie zbieramy grzybów, do których nie mamy pewności:)
Dzieciom do 10 roku życia nie powinno podawać się grzybów, są ciężkostrawne, z tego samego powodu nie wolno grzybów jeść ludziom z problemami żołądkowymi, z chorobami nerek czy wątroby. Moje dzieci jeszcze grzybów nie jadły i jakoś nie cierpią z tego powodu. Wyjątek stanowią pieczarki.
U nas normalnie dzieci jedzą, tak jak pisałam wyżej:) Oczywiście, w normalnych ilościach i żyją i nic ich nie boli:) Więc kto jak woli:)