Witam. Czy może ktoś orientuje się czym nauczyciele kierują się przy układaniu planu. U mojego dziecka w 5 klasie podstawówki moim zdanie plan jest ułożony niekorzystnie dla dzieci tzn. dwa razy w tygodniu po 7 lekcji i dwa razy po4 lekcje raz 5. Dodam że dziecko jeżdzi autobusem , a powrót po siedmiu godzinach wiąże się z tym że musi iść pieszo około 4 km. Dotyczy to nie tylko mojego dziecka ale jeszcze około 6 dzieci z klasy. W środę maja bardzo ciężkie lekcje tj. matematyka, historii przyroda, polski , angielski, a w piątek muzykę, w-f,, godzinę wychowawczą i przyrodę.
Myślę ,że własnym widzimisię się kierują przy układaniu lekcji. U mojej córki w 4 klasie w środę jest:j.polski,j.ang, przyroda, matematyka, historia i wf, a w czwartek: religia, plastyka, technika, wf, g.wych..Fajnie, nie?
Czasami robi to komputer, ale myślę, że powinnaś z tym problemem zgłosić sie do Dyrekcji szkoły lub Rady Rodziców. Nie mogą być tak lekcje ułożone żeby dziecko nie mogło skorzystać z autobusu szkolnego
Oczywiście na zebraniu zgłosiłam ten problem ale nikt z rodziców nie odezwał się ani słowem. Wychowawczyni powiedział że oczywiście rozumie ale że nie bardzo da się coś z tym zrobić. W środę jak zważyliśmy plecak z książkami to ważył 7 kg, a w piątek 2 kg. No i dzieciak ma tak na piechotę wracać do domu. Nieważne że deszcz, zima się zbliża.
Rozumiem Ciebie bo moje też dźwigają ciężary. Ja bym na Twoim miejscu poszła z tym do dyrekcji
Moje tez dzwigaja wg mnie ciezary pomimo tego ze chodza do pierwszej klasy. W dniu kiedy maja zajecia ze swoja pania, angielski i religie ich plecaki waza prawie 4 kg. Dowozimy dzieci samochodem do szkoly i sama niose ich plecaki do szatni one maja je na plecach dopiero jak ida do klasy. A gdy juz niosa swoje plecaki na plecach to raz ze sie pochylaja do przodu i zwlaszcza jedna jakos tak dziwnie daje ramiona i ostatnio skarzyla mi sie ze ja bola plecy. Ale wiem ze z kazda klasa waga plecakow bedzie wzrastac i to mnie przeraza. Poki co plecaki bede nosic za nie.
Młode tez maja ciężkie plecaki, ale noszą same, bo rodzic na teren szkoły nie wejdzie, jeżdżą szkolnym autobusem, który zatrzymuje się blisko domu. Póki nie mają książek noszą po 5 zeszytów i piórniki, ale podobno książki już dziś przyszły. Planu nie mają, tylko godziny zajęć, więc codziennie noszą wszystko, a przedmiotów, co za tym idzie zeszytów i książek jest sporo. Dobrze, że nie muszą nosić strojów na w-f, po prostu 2 razy w tygodniu przychodzą bez fartuchów, na sportowo, w-f jest ostatni i do domu.
Mój syn chodzi do 4 klasy i ma codziennie 7 lekcji tak jak i córa w 6 klasie :( tragedia !
Mój syn chodzi do 4 klasy i też tak mamy dziwnie plan ułozony, ale na to nic nie możemy poradzic, dodatkowo klasa jest dzielona na 2 grupy kiedy maja angielski lub informatykę.Czasami jedna grupa kończy wczesniej, a druga zostaje. W poniedziałek na przykład mój syn idzie na 8:00 do 13:30, a druga grupa idzie na 8:55 do 12:30. Dzisiaj poszedł na 8:00 i ma lekcje do 14:25... i tez same, że tak powiem "wymagające".
Plecak wazyłam w zeszłym tygodniu i 7 kilo jak nic. Nie było w środku zadnych zbędnych rzeczy, plecak sam w sobie leciutki,prócz książek i zeszytów, piórnika w środku kanapki,strój na wf i buty na zmianę-bo nasza genialna szkoła nie ma nawet szatni.A na wf najczęściej chodzą ćwiczyc na salę przy stadionie, albo w inne miejsca, bardzo rzadko uda im sie na sali-bo podobno zajęta.Jak do tej pory(od pierwszej klasy) miał lekcję na sali może z 4 razy.Bez względu na pogodę..........
Były juz w waszych szkołach zebrania rodziców? U nas cisza...
Pozdrawiam rodziców:)
Nie martwcie się, będzie gorzej.
I wierzcie mi, to lepiej, że te najgorsze lekcje i najwięcej - są w środy. To najbardziej wydajny dzień tygodnia. Wyobraźcie sobie takie małe dzieciaki, które w piątek mają 7 czy 8 trudnych lekcji.
P.S. Zauważyłam przez lata, że nauczyciele układają plany raczej pod siebie a nie dzieciaki. Fajnie mieć dodatkowy wolny dzień i ze dwa razy w tygodniu kończyć pracę o 11.00. :(
Nie martwcie się, będzie gorzej. I wierzcie mi, to lepiej, że
te najgorsze lekcje i najwięcej - są w środy. To najbardziej wydajny dzień
tygodnia. Wyobraźcie sobie takie małe dzieciaki, które w piątek
mają 7 czy 8 trudnych lekcji. P.S. Zauważyłam przez lata, że nauczyciele
układają plany raczej pod siebie a nie dzieciaki. Fajnie mieć dodatkowy
wolny dzień i ze dwa razy w tygodniu kończyć pracę o 11.00.
:(
Z mojego doświadczenia "matczynego" wynika, że w takim razie prawie żaden nauczyciel nie pracuje na pełnym etacie.
Plan układa dyrekcja szkoły i nauczyciele raczej nie maja nic wspolnego z jego ulozeniem, dostaja i sie dostosowuja do tego.
To już chyba nie te czasy, że nauczyciele ustalaja plan. U nas w szkole pierwszy raz układał komputer i ustalił, że w piątek dzieci mają 2 godz w-f i basem, a co:):) Wybiegają się, wypływają ponoszą worki i tornistry i w weekend będą plackiem w domu leżeć, cicho jak myszki i odpoczywać :):) Żartuję na szczęście się zbuntowaliśmy i zmienili na 1 godz w-f
Nie wiem, aggusiu, kto ale wiem od lat jak to wygląda w "moich szkołach".
U nas ustala Pani Dyrektor. Kryteriów ma na pewno wiele. Niektóre z nich to: dostęp do sal lekcyjnych. Pomieszczeń jest za mało więc jak np jedna klasa idzie na gimnastykę to inna w tym czasie ma w tej klasie j. angielski. Nauczyciele uczą w kilku szkołach więc tez pod nich ustalany jest plan by mogli to pogodzić .
Też plan mi się nie podoba bo córka w IV klasie we wtorki ma 7 lekcji (w tym wf). Na ósmej lekcji kółko niemieckie. Wraca o 14:50 i od października ma mieć od 18:00-20:00 basen jeszcze 7 km od domu.
As, te 7km to chyba nie problem. Wiele dzieci tak ma , nawet więcej. Widzisz tu jakiś problem? Jak raz w tygodniu odbierzesz córkę samochodem , to chyba nic się stanie.
7 km to nie problem. Problemem jest 8 lekcji i po 2,5 godz jeszcze 2 godz zegarowe i noc. Kiedy zrobić zadania?
a na basen dzieci są dowożone u Was?
rodzice maja zadecydować czy chcą dowozu, czy chcą sami wozić
Witam.Plan układa dyrekcja szkoły a nie nauczyciele.Radzę udać się z tym problemem do dyrekcji.
Radzę ci nie udawac się do dyrekcji i dać sobie spokój. Będziesz "tą jedyną matką", której się coś nie podoba. Pamiętaj, że to rzutuje na twoje dziecko. Inne mamusie nabiorą wody w usta i będą gadać i narzekać między sobą. Ja już to przerabiałam, że zawsze jako jedyna nie bałam się zabrać głosu i zawsze odbijało się to na dzieciach. Jeśli ktoś ma inne doświadczenie, to niech napisze - widocznie trafił na rzadki egzemplarz normalnego pedagoga.
Witam. Pracuję w szkole, układam plan lekcji i podam Pani czym my się kierujemy przy układaniu planu lekcji. Najważniejsze są dzieci i zgodnie z zaleceniami sanepidu ( przy kontroli sprawdzany jest plan lekcji) w każdym dniu musi być przedmiot lżejszy lub ruchowy typu w-f, lekcja wychowawcza, plastyka, muzyka itp. Przedmioty ścisłe zazwyczaj powinny być z rana natomiast różnica pomiędzy ilością lekcji w kolejnych dniach nie może być większa niż 1 lekcja. Na przykład poniedziałek 6 , wtorek 7, środa 6, czwartek 5, piątek 6. Oczywiście nie zawsze da się ułożyć taki plan lekcji żeby wszyscy byli zadowoleni. W naszej szkole jest kilku nauczycieli , którzy pracują też w innych szkołach i plan lekcji trzeba też tak ułożyć żeby mogli dojechać na zajęcia do nas bądź do innej szkoły. Poza tym klasa IV u nas jeździ na basen więc 3 godziny lekcyjne musi mieć zablokowana klasa i nauczyciel . Z dyrektorem np. ustaliliśmy żeby zajęcia w piątek kończyły się najpóźniej o 13.20. Proszę mi wierzyć , że ułożenie planu lekcji nie jest łatwe a zawsze są osoby niezadowolone. Dla nas jednak liczą się dzieci. Nie wiem czy udało mi się trochę wyjaśnić Pani na czym polega ułożenie planu lekcji. Pozdrawiam
Mój Kubuś w 6 klasie ma dwa razy po 8 lekcji i 2 razy po 6 i 1 raz po 7. Ma obowiązkowo angielski, polski i rosyjski i jeszcze miał mieć białoruski ale musiałam napisać ,że nie chcę .W sumie 4 języki w podstawówce to raczej nietypowe. Ale szkoda mi go kiedy ma 8 lekcji i wszystkie trudne. W ramach lekcji są także zajęcia wyrównawcze. Czyli między innymi lekcjami.
Dziękuję wszystkim za komentarze. Widzę że problem z planem to nie tylko mój problem. Szkoda że rodzice boją się odezwać, przecież chodzi o dobro naszych dzieci.
A czym kierują sie nauczyciele wybierając książki jakie rodzice musza kupic? plecak wazy "tonę" , wtedy tez priorytetem jest dobro dzieci? :)
Ależ oczywiście, jak zawsze. Tak jak przy zmianach podręczników z roku na rok, abyś, Broń Boże, nie mogła taniej kupić używanych.
A właśnie,czy ktoś móglby się wypowiedzieć czemu podręczniki są zmieniane co roku?czy co roku rodzą się dzieci z innym zapotrzebowaniem intelektualnym?mam dwoje dzieci ,różniaca między nimi 2 lata starszy w 1.klasie gimnazjum i książki po nim do wyrzucenia
Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze :D profity od wydawców?
Z tego co mi wiadomo (w telewizji nawet problem poruszano) ze nauczyciele prosza wydawnictwa o ksiazki - segregatory, wtedy dzieci moglyby zabierac pojedyncze kartki do domu a nie nosic wszystkiego.
U mojego syna w szkole (jest pierwszakiem) nosza jedynie "domowniczki" z zadana praca domowa.