Dlaczego okłamuje się rodziców?
Wciska im się, wtłacza do głów, jak to ważna jest wczesna edukacja, im wcześniej tym lepiej, umysł jest bardziej chłonny..., tymczasem skutki bywają odwrotne!
Okazuje się, że szescioletnie dziecko łatwiej zniechęca sie do nauki... i co potem? Potem rodzicu masz problem, ale nikogo to oczywiscie nie obchodzi, bo obchodzi tylko to, że dziecko rok wcześniej będzie mogło podjąć pracę... i chyba tylko o to chodzi... o budżet, nie o dobro dzieci... :(
Cytuję: Sześcioletnie dzieci znacznie częściej tracą entuzjazm do nauki niż te, które rozpoczynają szkołę rok później, pisze "Rzeczpospolita". Takie są wyniki badań, które na początku roku trafiły do Ministerstwa Edukacji, a które nigdy nie zostały oficjalnie przedstawione społeczeństwu.
Wynika z nich, że co czwarty sześciolatek po rozpoczęciu nauki traci do niej entuzjazm. W przypadku siedmiolatków takie zjawisko występuje trzy razy rzadziej. Rodzice tylko 8 proc. dzieci w tym wieku zauważyli u swoich pociech niechęć do nauki.
Gazeta powołuje się na opinię prof. Krzysztofa Konarzewskiego, pracownika Instytutu Badań Edukacyjnych, który przeprowadził analizę danych zebranych przez CBOS w ramach badania opinii rodziców dzieci urodzonych w latach 2004-2007. Wynika z nich, że co drugi rodzic, który posłał sześciolatka do szkoły, nie zrobiłby tego ponownie. "Rz" nie uzyskała odpowiedzi MEN, dlaczego resort nie przedstawił opinii publicznej tych danych.
Myślę, że powinniśmy bardziej skupić się na przystosowaniu naszych szkół do potrzeb maluchów, niż debatować czy sześciolatek jest gotowy do szkoły czy nie.W wielu krajach dzieci zaczynają wcześniej edukację. Mam w domu i sześcio i siedmio latkę i szczerze mówiąc mniej się obawiam o tę młodszą.
Moj syn zaczyna w tym roku szkołę,ma skończone 4 lata,mogłabym posłać w przyszłym roku obowiązkowo ale wolę już w tym z tym że tutaj szkoły są przystosowane dla takich maluchów,mają osobny budynek z placem zabaw,mają rowerki,nie siedzą godzinami w ławkach,opiekunów na grupę 25 dzieci jest 2-3,mają ponad godzinną przerwę na posiłek,w Pl obawiałabym się bardzo o to jak moje dziecko zafunkcjonuje w wielkim szkolnym molochu,gdzie są też starsze dzieci,obawiałabym sie o jego bezpieczeństwo.Sądzę że 6 latek jest gotowy do podjęcia nauki,tylko bardziej nauki przez zabawę,na pewno nie jest gotowy do siedzenia i nauki w szkolnej ławce..
Nie jest gotowy, bo wymaga specjalnych warunków, innych niż siedmiolatek ;) A w warunkach szkolnych zwyczajnie gorzej sobie radzi...
Ten brak entuzjazmu moim zdaniem i z moich obserwacji wynika z niedojrzałości młodszych dzieci do podjęcia obowiązku szkolnego. Samo słowo OBOWIĄZEK jest zaprzeczenim zabawy, więc mydlenie rodzicom oczu, że w szkole ich sześcioletnie dziecko będzie uczyło się poprzez zabawę to przepraszam za słowo ale jest to jedna wielka "ściema". Wiele o rok młodszych dzieci, ma problem z aktywnym słuchaniem, z napięciem mięśniowym rączki uniemożliwiającym prawidłową naukę pisania, a zwłaszcza z wysiedzeniem w ławce 45 minut. Program jest tak przeładowany że u mojego syna (teraz 2 kl) często poświecany był w-f, aby dokończyć zamierzony plan na dany dzień, a w klasie na 26 dzieci, 10-cioro to rok młodsze. Dzieci zamiast odprężyć się, rozprostować kości, muszą realizować plan. Do domu zadawane jest bardzo dużo, więc o jakiejkolwiek aktywności pozalekcyjnej nie może być mowy, bo dziecku zwyczajnie nic się już nie chce. Wydaje mi się że pomysł posyłania dzieci rok wcześniej do szkoły jest przereklamowany i kiedyś jak ja chodziłam do szkoły, to dziecko szczególnie uzdolnione, które w ocenie psychologa i nauczyciela było na tyle dojrzałe że wiadomo było że podoła, miało taką możliwość, ale nie zdarzało się to często. Teraz kiedy posłanie dziecka sześcioletniego do szkoły podyktowane jest głównie względami ekonomicznymi (strach przed utratą pracy lub jej podejmowanie) nie ma się co dziwić że entuzjazmu brak. Dzieci są tylko dziećmi, potrzebują ruchu, śmiechu, zabawy, pochwały, a w momencie kiedy przychodzą trudy nauki i nieraz gorycz porażki dzieciaki zwyczajnie nie potrafią sobie z tym poradzić co powoduje frustrację, niezadowolenie i ten nieszczęsny brak entuzjazmu...
Teraz kiedy posłanie
dziecka sześcioletniego do szkoły podyktowane jest głównie
względami ekonomicznymi (strach przed utratą pracy lub jej podejmowanie) nie
ma się co dziwić że entuzjazmu brak. Dzieci są tylko dziećmi, potrzebują
ruchu, śmiechu, zabawy, pochwały, a w momencie kiedy przychodzą trudy nauki
i nieraz gorycz porażki dzieciaki zwyczajnie nie potrafią sobie z tym
poradzić co powoduje frustrację, niezadowolenie i ten nieszczęsny brak
entuzjazmu...
Krótko i węzłowato: zgadzam się z tobą. Nie jest dobrze - zaczynając od tego, że małe dzieci targają kilkunastokilogramowe plecaki, zamiast zostawiać książki w szkole, a kończąc na ilościach materiału zadawanego do domu. Na przykładzie mojej córki - z powodu naszych prac wstawała o świcie, rano lądowała w świetlicy, po lekcjach lądowała w świetlicy (i nie ma co liczyć, że wszyskie panie tak chętnie pomogą w lekcjach), w domu obiad i po króciusieńkim odpoczynku siadała przy lekcjach do późnego wieczora. A gdzie czas na odpoczynek w domu, relaks, zabawę? Szczególnie ciężko jest w lecie, kiedy pogoda ciągnie dziecko na dwór. Piszę szczególnie o początkowych klasach. Teraz nie jest dużo lepiej ale zawsze ją wygonię choćby na spacer z psem, Poza tym nastolatce jest łatwiej zrozumieć konieczność "przysiądnięcia fałd" i zrezygnowania z czegoś kosztem nauki.
Ufff, miało być krótko.
Na ten temat nie da się krótko ;o)
Miało być do postu nr 7
U nas dzieci z klas 0-3 mają w szkole własne szafki. W nich koszyki z książkami i przyborami szkolnymi. Zosatwiaja wszystko w szkole. Do domu biorą tylko to co mają na zadanie
Podpiełam się do Dżanina Fonda ale wstawiło się nie tam gdzie planowałam.
U nas dzieci z klas 0-3 mają w szkole własne szafki. W nich koszyki z
książkami i przyborami szkolnymi. Zosatwiaja wszystko w szkole. Do domu
biorą tylko to co mają na zadanie
Polskie szkoły i programy nie są przygotowane dla 6 latków najwyraźniej. Moje starsze córki zaczęły naukę w szkole jako 7 latki, są o rok starsze od reszty klasy. 6 latki nie zaczęły nauki przez zabawę, od pierwszego dnia miały zadawane prace domowe, pisałam kiedyś o wymaganiach nauczycieli- są wysokie, nawet bardzo. Rodzice nie narzekają- tak już wygląda system nauczania i koniec. Mnie dziwiło, że maluchy siedzą nad zadaniami domowymi do 21, mają okropnie ciężkie plecaki, każdą czytankę czytają nie mniej niż 10 razy, za każdym razem uczciwie stawiając "x" na górze strony :) Dzieci, które nie nauczyły się czytać, czyli obecne 7 latki zostały w pierwszej klasie, nie dostały promocji do klasy drugiej. Moje dzieci, mimo nieznajomości języka, nie zniechęciły się, ale były starsze i moim zdaniem dzięki temu łatwiej się odnalazły, gdyby miały po 6 lat nie wiem, czy byłoby tak pięknie na koniec roku... a tak mogę się pochwalić, że zakończyły pierwszą klasę z samymi 9 i 10, nawet z zachowania, jako najlepsze w klasie, nawet (o dziwo!) z języka włoskiego :)
Mam swoje zdanie na temat niezadowolenia i 6letnich dzieci i ich rodziców... od razu zaznaczam, że to tylko moje zdanie... o wiele łatwiej pobawić się w przedszkolu i o wiele przyjemniej pobawić się w przedszkolu... o wiele łatwiej odebrać dziecko z przedszkola niż odrabiać z nim godzinami lekcje... a z tym, że w wieku 7 lat będzie już musiało się tym zająć, na to rodzice już od lat byli przygotowani. W wielu krajach, w wielu kulturach 6 letnie dziecko zaczyna lub zaczęło już edukację i tam, gdyby ten wiek obniżono byłyby takie same protesty jak w Polsce, bo nie tego spodziewają się rodzice, nie do tego są przyzwyczajeni. Niezależnie od powodów, z których obniżono wiek rozpoczęcia nauki w szkole nie uważam, aby dziecko 6 letnie nie było w stanie opanować programu w warunkach szkolnych, to dorośli- rodzice, nauczyciele i twórcy programów muszą się dostosować, wtedy dzieciom będzie łatwiej. Dziecko niezadowolonego rodzica to niezadowolone dziecko.
W wielu krajach, w wielu kulturach 6 letnie dziecko zaczyna
lub zaczęło już edukację i tam, gdyby ten wiek obniżono byłyby takie
same protesty jak w Polsce, bo nie tego spodziewają się rodzice, nie do tego
są przyzwyczajeni. Niezależnie od powodów, z których obniżono
wiek rozpoczęcia nauki w szkole nie uważam, aby dziecko 6 letnie nie było w
stanie opanować programu w warunkach szkolnych, to dorośli- rodzice,
nauczyciele i twórcy programów muszą się dostosować,
wtedy dzieciom będzie łatwiej. Dziecko niezadowolonego rodzica to
niezadowolone dziecko.
Zastanawia mnie to niezadowolenie rodziców, przecież sami chcieli dzieci posłać wcześniej do szkoły... a zapewne wynika to właśnie z faktu, że nie o wszystkim wiedzieli i inaczej to sobie wyobrażali. Czyli zostali zwyczajnie oszukani przez panstwo... jak zwykle...
P.S. Gratulacje dla Twoich Dziewczynek :)
Masz z jednej strony rację, łatwiej odebrać dziecko z przedszkola niż odrabiać z nim godzinami lekcje. Tylko przeciętna polska matka pracuje popołudniami i wieczorami. Kiedy wracałam po 18 niewiele czasu było na to siedzenie i odrabianie lekcji. Są rodzice, którzy muszą pracować do 20 czy 21. Fajnie jak mogą pomóc dziadkowie . Nie zawsze mogą. Nie każda szkoła jest przyjazna dla mniejszego dziecka. Po cichu wraca się do molochów w jednym budynku podstawówka, gimnazjum i nieraz jeszcze liceum sportowe . Klasy przeładowane, bo zamiast wykorzystać i niż i zrobić 3 mniejsze klasy, robi się dwie klasy bardzo duże. Szkoła to nie tylko umiejętność czytania i pisania czy liczenia. Jest jeszcze dojrzałość szkolna psychologiczna czy socjalna (nie wiem jak to nazwać) ale są dzieci które w grupie , szkole i w tym rygorze szkolnym odnajdą się łatwo. Są te bardziej wrażliwe, które nie potrafią. A to, ze obok szkoły zbudowano mini plac zabaw, to nie znaczy, że od razu jest przyjazna. Pomijając pierwszą klasę, to należałoby poruszyć kwestię świetlicy. Jest przeważnie do 3 klasy. Więc teraz 9 letnie dziecko z kluczem na szyi może samo iść do domu. To jednak nieco za wcześnie. To takie moje luźne obserwacje, bo mnie na szczęście ten problem już nie dotyczy. Po prostu dokąd nie zmieni się w Polsce w szkolnictwie to 6 lat jest nieporozumieniem
Młodsza córka poszła do szkoły jako 6-latek, a entuzjazmu do nauki miała i ma nadal więcej niż nie jedna starsza koleżanka.
Nie można generalizować, bo wszystko zależy od dziecka. Uważam, że w tym względzie powinna być dowolność. To rodzic najlepiej zna swoje dziecko i wie, czy poradzi sobie w szkole. I to na rodzicach spocznie obowiązek pomocy w nauce i dopingowania pociech w zdobywaniu wiedzy.
Od wrzesnia córka idzie do 3 klasy. Poprzednie klasy zakończyła z bardzo dobrymi wynikami i nagrodą. Dopiero niedawno nauczyciele powiedzieli mi jak negatywnie zapatrywali się na moją decyzję o posłaniu jej w wieku 6 lat do szkoły. Nie powiem, też miałam pewne obawy, ale rozum mi podpowiadał, że poradzi sobie w 100%. Teraz słyszę od nauczycieli, że chcieliby samych takich uczniów jak moja córka.
Ja również poszłam do szkoły jako 6-latka , chociaz wszyscy pukali się w czoło słysząc decyzję moich rodziców. Myślę że nigdy nie żałowali swojej decyzji, a ja radziłam sobie w szkole na równi ze starszymi kolegami, a czasem nawet lepiej. Tak więc podobnie jak Monika uważam ze powinna byc to decyzja rodziców, jedne dzieci sa dojrzałe do edukacji szkolnej w wieku 6 lat, inne nie.
moja córa we wrześniu idzie i strasznie się boję czy sobie poradzi, więc wznawiam temat :)
Moja córka ma właśnie 6,5 roku. Od września zeszłego roku poszła do 0 do szkoły, gdyż nie chodziła do przedszkola. Jestem bardzo zadowolona, ona także. Poznała nowe koleżanki, kolegów, niebyło dnia żeby nie chciała iść do szkoły. Nawet czasem w sobotę chciała iść. Poznała alfabet, pisała, liczyła. Poradziła sobie w szkole wśród starszych dzieci. Sama się przebierała w szatni, sama chodziła do toalety. Musze podkreślić tylko to iż od 4 roku życia przepisywała słowa, literki, liczby. Bardzo jej się to spodobało i widzę teraz, że radzi sobie dobrze- nawet obecna wychowawczyni pochwaliła ją, że radzi sobie równie dobrze jak 7 latki. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się posłać ją wcześniej o rok do szkoły. Plecak troche ciężki, ale i jak sama zaczęłam chodzić do szkoły nie był lekki wcale. Po powrocie ze szkoły jest obiad, potem lekcje odrabia. Odrobi szybko, bo chce z młodszym bratem się pobawić. Każde dziecko jest inne, moja córka akurat odgania braciszka- idz sobie bo ja odrabiam lekcje! Poczekaj pobawimy się za raz. Podsumowując ja i mąż jesteśmy zadowoleni, że poszła wcześniej do szkoły.
Moich synów też pościłam o rok szybciej do szkoły. Teraz są w 3 klasie. Radzą sobie na równi z dziećmi o rok starszymi. W niektórych dziedzinach moi synowie są nawet liderami. Tak powiedział wychowawca.
Czyli teoretycznie nie powinnam się bać. Moje córa jest bardzo mądrym i zdolnym dzieckiem, umie już liczyć (dodawanie i odejmowanie w zakresie 10) umie się podpisać, przepisuje słowa i krótkie zdania. Ale każde dziecko jest inne - boję się trochę o to że będzie więcej (za dużo) presji, za dużo obowiązków... To jakby zabierać jej rok dzieciństwa...
Moi synowie jak szli do I klasy to nie znali wszystkich liter. Jeden znał więcej, a drugi bardzo mało. Reszta klasy znała wszystkie bo pani w zerówce uczyła. Nauczyli się w I klasie bardzo szybko i bez problemu podczas nauki liter pisanych. Dodam, że mam bliźniaki, wcześniaki. Dlatego piszę w liczbie mnogiej.
Czyli teoretycznie nie powinnam się bać. Moje córa jest bardzo
mądrym i zdolnym dzieckiem, umie już liczyć (dodawanie i odejmowanie w
zakresie 10) umie się podpisać, przepisuje słowa i krótkie zdania.
Ale każde dziecko jest inne - boję się trochę o to że będzie więcej (za
dużo) presji, za dużo obowiązków... To jakby zabierać jej rok
dzieciństwa...
Umiejętnościami i zdolnościami dziecka zupełnie się nie przejmuj , bo w pierwszym roku nauki w szkole to jest najmniej istotne ... Najważniejsza jest dojrzałość emocjonalna . To ona warunkuje późniejsze sukcesy bądź niepowodzenia . Drugim ważnym czynnikiem , jest pedagog , który będzie uczył Twoje dziecko . Dobry - potrafi utrzymać entuzjazm i u 6 - ścio latków , zły - potrafi go zabić bez względu na wiek ucznia ...
Radziłabym przeprowadzenie wywiadu na temat nauczycielek w szkole Twojego dziecka i trzymanie ręki na pulsie podczas przydziału do poszczególnych klas ;) . Naprawdę warto ! Mówię jako matka dziecka , które przez 3 lata miało beznadziejną nauczycielkę , walcząca teraz w bólach o wejście na tory normalnej , systematycznej nauki ( nie , nie jestem jakoś specjalnie nawiedzona ... , większość rodziców dzieci z tej klasy ma podobnie ) .
Moja córka 6 lat skończyła we wrześniu i jest w I klasie. Radzi sobie bardzo dobrze, zarówno jeśli chodzi o naukę jak i relacje z rówieśnikami. Mimo tego często myślę o tym, że zabrałam jej rok dzieciństwa.. Może kiedyś jej go "oddam" - np. zaproponuję jej, żeby zrobiła sobie dłuższą przerwę w nauce jak będzie starsza (liceum, studia?)